Dodaj do ulubionych

Kot-kastracja-przestroga

29.09.08, 19:01
Jestem posiadaczem 9-cio miesięcznego kota.Po przeczytaniu wielu
peanów na rzecz kastracji kotów,zdecydowałem się poddać zabiegowi
tego urwisa.Wybrałem przychodnię w Warszawie przy ulicy Krasińskiego
33A, wydawała mi się w miarę solidna.Kot przed kastracją był zdrowy
jak ryba. Kota odebrałem 2 godziny po kastracji,kiedy zaczął się
samoistnie wybudzać, zaczął trochę chodzić i się kiwać ale podobno
po narkozie zachowanie może się różnić od normalnego. Minęło 12
godzin od narkozy a kot zamiast lepiej całkiem pijany.
Nakarmiłem go,położył się spać.Drugiego dnia ok. 24godzin po zabiegu
kot chodzi w kółko wali głową w ścianę, dzwonię do przychodni gdzie
był wykonywany zabieg dostaję odpowiedź " niech się pan nic nie
martwi,po kastracji takie zachowanie jest najzupełniej normalne".
Ja uspokojony zostawiłem kota w spokoju,ten skulił się w kłębek, i
nic się nie rusza.O drugiej w nocy dostaje ataku padaczki jeden po
drugim mało go nie połamie,dzwonię do HEMATOWETU w ulotce jest
przychodnia całodobowa zero odzewu. Szukam przychodni całodobowej,
dzwonię lekarz : " proszę natychmiast przyjechać z kotem".
Obecna diagnoza kot nie widzi prawdopodobnie z powodu niedotlenienia
mózgu. W chwili obecnej jeszcze przed nim szereg
badań,prawdopodobnie będzie już niewidomy do końca życia.
Jeszcze o nim napiszę ale chciałem przestrzec ludzi którzy mają
zamiar kastrować swoje koty, o rozważny wybór lekarza, bo to że
kastracja w narkozie nie niesie ze sobą żadnych zagrożeń z dniem
dzisiejszym wkładam między bajki.
Obserwuj wątek
    • macarthur może ktoś ma jakieś rady 29.09.08, 19:03
      albo spotkał się z podobnym przypadkiem to proszę o odzew
      • glizda2000 Re: może ktoś ma jakieś rady 29.09.08, 19:32
        Strasznie szkoda zwierzaka:(
        Ja swojego, prawie dwuletniego kastrowałam w zeszłym tygodniu. Co prawda wet
        ostrzegała mnie, że mimo iż jest to jedna z najprostszych operacji to jednak
        jest to operacja i ... zawsze coś może się podczas lub po jej zakończeniu
        wydarzyć. U nas skończyło się szczęśliwie, natomiast dziwi mnie taka rzecz,
        którą piszesz że po tak długim czasie kot się wybudził . Mój tuż po zabiegu
        mniej więcej po 20 minutach czyli w momencie gdy mi go przyniesiono był już
        całkowicie wybudzony wręcz nadmiernie pobudzony biegał jak szalony po klatce co
        pani wet uznała za normalne mówiąc , że jest jakby "na dragach" i stąd takie
        zachowanie. Po dotarciu do domu ( jakieś 10 minut)był jakby pijany i przewracał
        się o własne nogi ale mimo tego wciąż próbował biegać po całym pokoju. Po jakiś
        2 godzinach wszystko całkowicie wróciło do normy.
        Być może coś nie tak było z tą narkozą? Może źle dobrana dawka?
    • salma75 Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 19:13
      Myślę, że to raczej nie usunięcie jąder miało takie tragiczne następstwa. Być
      może uczulnie na narkozę, może jakaś wada wrodzona...Kota powinienes oddać na
      sekcję, a nie straszyć kastracją :/. Równie dobrze możesz napisać: "Kot-operacja
      przepukliny-przestroga" lub "Kot-operacja kręgosłupa-przestroga".
      Przykro mi z powodu zwierzaka, ale niestety to się czasami zdarza, to promil w
      ogólnym rozrachunku, a zwierzęta NALEŻY kastrować.
      • g.i.jane Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 19:39
        Bardzo Ci współczuję. Jest to jeszcze jeden przykład na to, że do każdego
        zabiegu trzeba wybierać weta starannie a operacje koniecznie powinien wykonywać
        chirurg, choć jak zapytasz weta to każdy kastruje:( Niestety efekty są bardzo
        różne. Może dr Garncarz będzie mógł pomóc kotu odzyskać wzrok:
        www.garncarz.pl/
        A rachunek za wizyty i leczenie przedstawiłabym wetowi, który robił kastrację.
      • merolik Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 19:39
        Salma, ale ten kot żyje!
        A każdy, kto uważnie przeczyta, zauważy, że autor wątku przestrzega
        nie przed kastracją jako taką, ale przed nierozważnym doborem
        weterynarza/lecznicy.

        Macartur, strasznie mi przykro z powodu tego, co spotkało Twego
        kota. Mam jednak nadzieję, że może uda się przywrócić mu wzrok...
        Jeśli nie - na szczęście koty potrafią zrekompensować swoje
        inwalidztwo doskonale rozwiniętymi pozostałymi zmysłami. Mimo
        wszystko - to straszne :(
      • wladziac Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 19:40
        zawsze i wszystkim powtarzam dwa razy się zastanowić co do wyboru
        weta do kastracji/sterylizacji,ja byłam z dużą dość ilością kotów i
        kotek do zabiegu i tylko i wyłącznie u jednej pani wet poleconej
        przez fundację po wielu sterylkach wykonanych dla nich,współczuję
        ale nie strasz innych
        • wladziac Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 19:46
          niestety tytuł wątku brzmi jak ostrzeżenie przed kastracją dla mnie
          niefortunny
          • bynek_p Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 20:00
            Tytuł może niefortunny, ale czy spotkałaś się z przypadkiem
            kastracji, sterylizacji bez narkozy?
            • wladziac Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 20:30
              nie nie spotkałam się,dobrze dobrana dawka narkozy nie wywołuje
              skutków opisanych powyżej i nie rozciąga się w czasie na następny
              dzień i z tym też się nie spotkałam sterylizując dzikie kotki o
              których stanie zdrowia miałam niewielkie pojęcie a i wiek kotki np 8
              lat też był naznaczony ryzykiem
              • bynek_p Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 20:39
                Czy jesteś weterynarzem wladziac?
                Kot macartura ma 9 miesięcy.
                Szkoda kotka i żal macartura. Bardzo współczuję.
                • wladziac Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 20:51
                  nie jestem wetem natomiast jestem po wielu rozmowach z bardzo
                  doświadczoną panią wet która sterylizuje dzikuski i uświadamia mnie
                  o wszystkim co dotyczy tego tematu,oczywiście że szkoda kociaka i
                  jego Właściciela ja piszę cały czas i wszystkich przestrzegam przed
                  pochopnym wyborem weta bo znam bardzo złych i nie potrafiących
                  diagnozować i napewno nie oddałabym takiemu żadnego kotka do
                  kastracji o sterylizacji kotki nie mówiąc bo to poważniejszy zabieg
                  • bynek_p Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 21:02
                    To może podaj nazwisko tej świetnej Pani wet. I podaj gdzie
                    przyjmuje. Może ktoś skorzysta?
                    • wladziac Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 21:17
                      jeżeli ktoś jest z Krakowa i jest zainteresowany to oczywiście
                      zresztą już podawałam na którymś forum było takie zapytanie i
                      chodziło o sterylizację kotki z zastosowaniem szwu śródskórnego
                      • bynek_p Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 08:39
                        Przeszukałem to forum.
                        Potem wpisałem w Googlach "wladziac forum".
                        Niestety nie znalazłem postu, w którym podawałaś dane tej Pani
                        weterynarz.
                        Moze źle szukałem. Napisz jeszcze raz. Przecież trzeba chwalić i
                        polecać innym dobrych weterynarzy.
        • edyta-1141975 Re: Kot-kastracja-przestroga 04.01.18, 02:12
          moim zdaniem to nie jest straszenie tylko informacja ze powiklania sie zdazaja to jest operacja z narkoza i to niesie za soba mozliwe powiklania.
      • etta2 Re: Kot-kastracja-przestroga 29.09.08, 21:03
        Na sekcję????? Przecież ten kociak żyje!
      • lisia312 Re: Kot-kastracja-przestroga 03.10.08, 21:17
        ŻYWEGO kota na sekcję????
    • salma75 Przepraszam! 29.09.08, 19:42
      ups, tak to jest jak się czyta kilka wątków, na kilku forach na raz :/.
      Przepraszam raz jeszcze!
      Oczywiście reszta mojej wypowiedzi bez zmian, z wyjątkiem wpadki na temat stanu
      kota. Sorki...
      • macarthur kot miał wszystkie badania 29.09.08, 20:49
        robione krew itd i wszystko wskazuje na nieprawidłową narkozę jak na
        razie innych przyczyn nie wykryto, oczy ma nieuszkodzone wszystko
        wskazuje na mózg jutro neurolog
        • wladziac Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 20:54
          no widzisz,cała rzecz polega na prawidłowym podaniu narkozy i
          dostosowanym do wagi kota
          • etta2 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 21:13
            jasne, a przecież kastracja lub sterylizacja, to "taki pryszcz",
            prawie jak kapiel w ramach higieny osobistej. Jak czytam niektóre
            opinie o zabiegach kastracji, to mnie ponosi, bo piszący je chyba
            nie zdają sobie sprawy, że KAŻDY ZABIEG ZWIĄZANY Z NARKOZĄ to
            potencjalne ryzyko. Tu mamy przykład jak na dłoni. Niby prosty
            zabieg, a skutki tragiczne na całe kocie zycie, jak również dla
            właściciela kota. Jestem zdania, że każdy zabieg u zwierzaka
            powinien być wykonywany TYLKO W SYTUCJI KONIECZNOŚCI, a nie dla
            wygody, z powodu mody czy innych niedorzeczności. Może wet zawinił,
            a może nie...może zwierzak miał jakieś szczególne predyspozycje w
            tym przypadku. A już sterylizacja/kastracja szczeniaków wydaje mi
            się kompletnie nieodpowiedzialna.
            • sabinia2 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 21:20
              Mam takie samo zdanie, jak Ty etta2.
              Skutków ubocznych jest o wiele więcej, ale niektórzy w sterylizacji
              widzą panaceum.
              Na tym fotum na każdą chorobę niespecjaliści zalecają kstrację lub
              sterylizację:(
              • mist3 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 21:29
                nie zauważyłam, żeby wszyscy traktowali kastrację/sterylizację jako panaceum na
                wszystko.
                Zresztą ja np. (i wielu innych 'niespecjalistów') piszę o konieczności wybrania
                DOBREGO weta, który ma odpowiednie kwalifikacje a poza tym nie traktuje badań
                (krwi, moczu) jako fanaberii właściciela, odpowiada na wszystkie pytania (nawet
                jego zdaniem najgłupsze)
                Dodam jeszcze, że nie wyobrażam sobie niekastrowania kocura, który przecież
                znaczy teren (o innych rzeczach nie wspomnę), a kastrowanie kotki która ma
                ropomacicze czy ruję permanentną obarczone jest jeszcze większym ryzykiem.
                Każdy zabieg pod narkozą niesie ryzyko. Z innej beczki - moja znajoma która
                poddała się narkozie z powodu banalnego zabiegu, niestety nie przeżyła - właśnie
                narkozy (okazała się być uczulona na jeden ze składników). Medycyna ludzka czy
                weterynaryjna to nie jest linia produkcyjna, bo zwierzę czy człowiek nie są
                produktem. Ale zawsze można (i nawet trzeba) minimalizować ryzyko.
                • sabinia2 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 21:38
                  Uderzyć w stół...
                  • salma75 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 21:46
                    sabinia2 napisała:

                    > Uderzyć w stół...

                    Poświęciłam się i przejrzałam Twoje wpisy na tym forum. Wiesz, z Tobą naprawdę
                    jest coś nie tak. Sfrustrowana jesteś przeokropnie...:/
                    • marzenia11 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 22:18
                      salma75 napisała:

                      > sabinia2 napisała:
                      >
                      > > Uderzyć w stół...
                      >
                      > Poświęciłam się i przejrzałam Twoje wpisy na tym forum. Wiesz, z Tobą naprawdę
                      > jest coś nie tak. Sfrustrowana jesteś przeokropnie...:/
                      >

                      Do czego zmierzasz? Co chcesz osiągnąć?
                      Znowu wykorzystujecie wątek do swoich celów, ktore przekształacają się w pyskowkę. Może jeśli umiesz cos poradzić czlowiekowi i jego zwierzęciu to to zrobisz zamiast obrażać innych, nawet jesli są faktycznie sfrustrowani. A Ty nie jesteś?
                      • salma75 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 22:27
                        marzenia11 napisała:

                        > salma75 napisała:
                        >
                        > > sabinia2 napisała:
                        > >
                        > > > Uderzyć w stół...
                        > >
                        > > Poświęciłam się i przejrzałam Twoje wpisy na tym forum. Wiesz, z Tobą nap
                        > rawdę
                        > > jest coś nie tak. Sfrustrowana jesteś przeokropnie...:/
                        > >
                        >
                        > Do czego zmierzasz? Co chcesz osiągnąć?
                        > Znowu wykorzystujecie wątek do swoich celów, ktore przekształacają się w pyskow
                        > kę. Może jeśli umiesz cos poradzić czlowiekowi i jego zwierzęciu to to zrobisz
                        > zamiast obrażać innych, nawet jesli są faktycznie sfrustrowani. A Ty nie jesteś
                        > ?

                        Skup się, doczytaj - wypowiedziałam się wcześniej na temat poruszony przez
                        autora wątku, za to Ty chyba nie bardzo. Nudzisz się, śledzisz mnie? :))) Aaa...
                        I uświadom mi może co to za cele mi imputujesz? Naprawdę wzruszasz mnie swoim
                        zaangażowaniem w przegladanie tego co piszę :/
                        Jest taka opcja - możesz ustawić sobie konkretnego forumowicza tak, że nie
                        widzisz jego wpisów. Ja niniejszym to czynię, bo naprawdę szkoda czytać co
                        wypisujesz. Masz jakiś problem z odbiorem moich wpisów - polecam to samo. EOT.
                    • glizda2000 Re: kot miał wszystkie badania 29.09.08, 22:21
                      poczytajcie też wpisy na temat kastracji dokonywane przez Panie specjalistki.
                      One jak najbardziej, ze względów medycznych są za takową. Pamiętam takie pytanie
                      Pani doktor pod moim postem " nie wiem jak możesz wytrzymać z niekastrowanym
                      kocurem w domu?"
    • marzenia11 Re:macarthur 29.09.08, 23:25
      niestety nie umiem Ci pomóc. Ale jestem mocno poruszona tym bardziej, że czytałam o Twoim kocie w innym wątku. Trzymajcie się dzielnie, nie wiem dlaczego, ale w duchu liczę na jakąś neurologiczną rehabilitację, albo na to, że i kot i Ty nauczycie się z tym żyć i bedzie i tak fajnie i radośnie. Oby tak było. Daj znać jak się sprawy toczą, pozdrawiam serdecznie, głaski dla kocura
      • b-b1 Re:macarthur 29.09.08, 23:45
        Powtórze za napisanym już zdaniem-każdy zabieg to ryzyko-, bo każda narkoza to
        ryzyko-I nie tylko ze strony nietoleracji kociej na podane leki, ale równiez
        ryzyko niekompetencji weta-podania zbyt dużej "dawki" środka odurzającego.
        Kastracja-sterylizacja-owszem-u weta specjalisty, poprzedzona badaniami zwierzaka.

    • alina-puma Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 10:16
      Bardzo Ci współczuję i trzymam kciuki.
      Może uda się przywrócić mu wzrok.
      A jeśli nie, to z takim świetnym opiekunem jak Ty może być szczęśliwym, choć
      niewidomym Kotem.
      Pozdrawiam najserdeczniej
      Alina
      • czarodziejka.0 Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 10:47
        pierwsze co bym zrobila to poszla do tego weta co go kastrowal i powiedziala bym
        mu co zrobil...
        Prawdopodobnie zostal popelniony blad.
        Kot mial robione jakies badania wczesniej?
        Narkoza nie jest obojatna dla organizmu/ludzie tez roznie reaguja przeciez na
        nia.I zawsze to bedzie ryzyko niestety:/
        • krynia58 Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 16:47
          Często korzystam z usług weterynarza. I wiele z nich jest pod
          narkozą. Choćby - kastracja, sterylizacja, sanacja i dotąd miałam to
          szczęście, że każdy zwierzak uniknął jakichkolwiek powikłań.
          Ale zawsze drżę, bo jak pisano wcześniej, narkoza to narkoza.
          A moje koty coraz starsze to i odporność słabsza.
          Wczoraj kot 9-letni, po sanacji. Długo chodził zataczając się i
          potykając o własne nogi. Jak nigdy. Na szczęscie wszystko jest O.K.
          Od 12 lat korzystam z usług tej samej lecznicy weterynaryjnej.
          • b-b1 Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 18:49
            A co to za zabieg sanacja?
            Chyba chodzi o sedację-ale to nie zabieg tylko jakby lekka forma narkozy-uspokojenie farmakologiczne bez wyłączenia świadomosci:-)
            • krynia58 Re: Kot-kastracja-przestroga 30.09.08, 19:23
              Sanacja? Jakby tu powiedzieć. U człowieka jest to kosmetyka jamy
              ustnej. U kota to np. usuwanie kamienia nazębnego, czy usuwanie
              nawet zepsutych zębów z uwagi najczęściej na nieusunięcie wcześniej
              kamienia.
              • macarthur kocurek wrócił właśnie od neurologa 30.09.08, 20:19
                diagnoza nie jest beznadziejna " częściowe uszkodzenie obszaru mózgu
                w wyniku nieprawidłowo zastosowanej narkozy-gałki oczne bez zmian"
                kot co prawda nie reaguje na żadne bodźce wzrokowe ale neurolog
                powiedziała że sytuacja nie jest beznadziejna ponieważ bywały takie
                przypadki że obszar widzenia w takiej sytuacji przesuwa się na inny
                obszar mózgu i widzenie może częściowo powrócić nie wiem czy tak
                rzeczywiście jest czy nie chciała mnie po prostu dobijać żebym miał
                czas się przyzwyczaić do nowej sytuacji, ale kot chyba się powoli
                oswaja z tą sytuacją bo na razie szok minął i drgawki mu przeszły,
                no nie wiem chyba że go czymś naszprycowali w przychodni, żal mi go
                i siebie bo przed zabiegiem miał doskonały wzrok jak ćma wleciała do
                mieszkania to złapanie jej nie zajęło mu więcej niż 5 sekund a lotu
                w powietrzu to sam Małysz mógłby mu pozazdrościć,no cóż fortuna
                podobno też jest ślepa brr co za wstrętne określenie
                • mist3 Re: kocurek wrócił właśnie od neurologa 30.09.08, 20:38
                  Jeszcze raz napiszę - bardzo ci współczuję, ale jest wiele niewidomych kotków,
                  które żyją naprawdę świetnie przy swoich wspaniałych właścicielach (a czytając o
                  twoim zaangażowaniu nie wątpię, że ty zaliczasz się do tej grupy). Tak więc
                  gdyby, nie daj Boże, widzenie nie wróciło to i tak kotek przy Tobie ma szanse na
                  cudowne życie. A co na to wszystko weterynarz, który dawał narkozę? Poczuwa się
                  do jakiejkolwiek odpowiedzialności?
                • wladziac Re: kocurek wrócił właśnie od neurologa 30.09.08, 20:38
                  byłeś u weta który mu to zrobił?w tej sytuacji trzeba ostrzegać
                  ludzi przed tym konowałem,bardzo Ci współczuję i kociaczkowi ale
                  zawsze trzeba mieć nadzieję jeżeli neurolog podał zaistnienie takiej
                  możliwości poprawy wzroku,mam szczerą nadzieję że kocince się
                  polepszy ale pewnie trzeba czasu,trzymajcie się i zdrowia dla Was
                  życzę
                  • macarthur tak lekarz który robił zabieg nie jest chirurgiem 30.09.08, 21:46
                    ja sądziłem że jak oddaję do przychodni na zabieg to wykona go
                    chirurg,
                    rozmawiałem z tym lekarzem on twierdzi że w czasie zabiegu nie
                    doszło do zapaści ani nic takiego wszystko odbyło się bez żadnego
                    problemu a to co się stało to reakcja kota na narkożę i że w jednym
                    przypadku na sto może się tak zdarzyć żałuję że nie byłem przy
                    zabiegu ale w tym czasie miałem inne sprawy do załatwienia a
                    nieprzypuszczałem że tak prosty zabieg można s.......ć,
                    kot na razie w domu nieźle sobie radzi załatwia się już do kuwety
                    żre normalnie tylko nie bryka tak jak przedtem i czasami jak chce
                    skoczyć to walnie w coś głową ale nie kręci się w kółko i nie
                    przewraca tak jak zaraz po zabiegu
                    • marzenia11 Re: tak lekarz który robił zabieg nie jest chirur 30.09.08, 23:03
                      dobrze, ze minal pierwszy szok dla Ciebie i kota. Mam gleboko ukryta nadzieje, ze kocurek odzyska chocby czesciowo wzrok a wtedy niejedna cme zlowi. Gdyby jednak nie to przystosuje sie do nowej sytuacji i znajdzie nowe pomysly a brykanie Strasznie mi zal ze tak sie wydarzylo, a najbardziej malego radosnego kocurka. Duzo glaskow dla niego a noc , pozdrawiam serdecznie
                      • mist3 Re: tak lekarz który robił zabieg nie jest chirur 01.10.08, 20:37
                        jedna z pań - Anne Bruce albo Claire Bessant opisywała w swojej książce, jak
                        opiekować się niewidomym kotem (z tego co pamiętam - tak jak z niewidomymi
                        ludźmi - trzeba by przedmioty w domu miały swoje stałe miejsce).
                        Może również na forum.miau.pl znajdziesz kogoś kto ma takiego kotka i udzieli ci
                        swoich rad.
                    • g.i.jane Re: tak lekarz który robił zabieg nie jest chirur 01.10.08, 20:45
                      macarthur napisał:

                      > ja sądziłem że jak oddaję do przychodni na zabieg to wykona go
                      > chirurg,

                      Niestety za swoją naiwność zapłaciłeś wysoką cenę. Weci traktują kastrację jak
                      zabieg kosmetyczny. Wszyscy kastrują!!! Nawet jeśli nie mają wprawy i nie
                      potrafią właściwie dobrać dawki narkozy. W/g mnie to karygodne.
                      Mam ślepą koteczkę-staruszkę. Ona nie ma szans na odzyskanie wzroku bo ma
                      odklejone siatkówki w obu oczach. W znanym środowisku radzi sobie całkiem
                      dobrze, przeszkody wyczuwa wibrysami. Nawet wychodzi na spacerki do ogródka. No
                      ale niestety ślepy kot to jest jednak inwalida, nie będzie szalał z zabawką.
                      Bardzo Ci współczuję i mam szczerą nadzieję, że Twój kocurek odzyska wzrok.
                      • macarthur do g.i.jane 01.10.08, 22:11
                        surowo mnie ocenił(e)aś, w pewnym sensie masz rację ale niezupełnie,
                        szereg okoliczności się złożył że kastrację wykonał przypadkowy
                        lekarz(notabene) widziałem jego publikacje na temat chorób kotów w
                        mediach tzn. ja wybrałem większą lecznicę więc byłem przekonany że
                        zabieg wykona chirurg ( więc w tym wypadku masz rację że to moja
                        naiwność) jednak na moją obronę przemawia fakt że to nie była
                        pierwsza przychodnia z brzegu tylko taka którą wybrałem bo sądziłem
                        że tam pójdzie wszystko dobrze ( co za ironia losu), po drugie pech
                        sprawił że akurat jak kot miał zabieg to mnie wypadła wizyta u
                        lekarza której nie mogłem przełożyć w wyniku czego nie mogłem
                        uczestniczyć w zabiegu osobiście,z drugiej strony jak oddawałem tego
                        kota lekarzowi który miał wykonać zabieg to coś mnie tknęło że coś
                        sp....i ale nie wiem czemu się nie wycofałem, chyba chciałem mieć to
                        już z głowy, więc w pewnym sensie dałem ciała i teraz i ja i kot
                        płacimy wysoką cenę, może i trafnie to ocenił(e)aś, k....a nikt nie
                        jest doskonały
                        • marzenia11 Re: do g.i.jane 01.10.08, 22:16
                          uspokoj się, zlap dystans do wszystkich, którzy oceniają. To najłatwiej zrobić. zawsze też możesz miec pretensje o tak silne lansowanie kastracji jako sposób na wszystko. Odwoluję się do wątku na forum zwierzęta, w kyórym opisywałeś swojego kota. Bardzo mi żal, że tak sie stało, wiec wyobrazam sobie co czujesz Ty i jak zdziwiony jest Twój kocurek. Odpuszczaj wszystkie oceniające posty, a skoncentruj się na tych, ktore wnoszą coś do leczenia Twojego kota. A własnie, czy neurolog wprowadził jakieś leczenie, bo napisales tylko o diagnozie. Trzymaj się i glaski dla kocurka od moich panienek też.
                        • macarthur Re: do g.i.jane 01.10.08, 22:20
                          jeszcze zapomniałem napisać że to mój pierwszy czworonóg którego
                          wyciągnąłem spod samochodu ryzykując można powiedzieć swoje życie bo
                          w nocy na wlocie do Warszawy i dopiero raczkuję w tym świecie
                          njgorsze jest to że teraz jak widzę bezdomne koty na swoim osiedlu
                          to nie mam im odwagi spojrzeć w oczy
                          • marzenia11 Re: do g.i.jane 01.10.08, 22:23
                            widać jak mocno to przeżywasz. naprawdę musi minąć trochę czasu, abyś sobie też wybaczył, ale uwierz w to co napisałeś, że nikt nie jest idealny i że naprawdę nie mozna wszystkiego w zyciu przewidzieć, nawet jesli stajesz na rzęsach żeby było dobrze i jestes maksymalnie wyczulony - jedynie nabawisz się nerwicy i stracisz radośc zycia. Trzymaj się, przeciez diagnoza nie jest beznadziejna. badź dobrej myśli, pozdrawiam
                            • macarthur do marzeni11 01.10.08, 22:36
                              dzięki za słowa otuchy rzeczywiście ta sytuacja mną wstrząsneła,
                              wiesz ja zainwestowałem swój czas i pieniądze żeby poprawić jakość
                              życia tego kocurka a to wszystko wyszło na odwrót,
                              a przy okazji jak poznać że kot się czegoś obawia,
                              bo jak pojechałem z nim tego złego czasu na pogotowie to ta lekarka
                              od razu poznała że kot jest w szoku i zapomniałem się zapytać jak
                              ona to rozpoznała
                              • marzenia11 Re: do marzeni11 01.10.08, 22:40
                                pewnie chodzi o odruchy, reagowanie na bodźce, może usztywnienie ciała, szerokośc źrenic itp. oraz ogólnie o wygląd, sylwetka, ogon, wąsy itd. Nie wiem dokladnie bo nie mialam kota w szoku. Czy neurolog wypowiedziała się w kwestii leczenia bądź dalszego postepowania? Czy może kazała czekać?
                                • macarthur Re: do marzeni11 01.10.08, 22:43
                                  wiesz ona dała mi parę instrukcji terapeutycznych ale powiedziała że
                                  właściwą terapię będzie można rozpocząć dopiero jak minie szok u
                                  kocurka i przyzwyczai się do nowej sytuacji
                                  • marzenia11 Re: do marzeni11 01.10.08, 22:47
                                    I ma nadzieję te instrukcje stosujesz. Ja bym się z nim duzo bawiła, żeby pobudzić mózg, wiesz taka silna stymulacja mózgu. No i oczywiście głaskała tyle ile potrzebuje, żeby miał poczucie, że Ciebie nie stracił i że jesteś z nim. Pewnie mi bardziej "doświadczone " osoby zarzucą nieprofesjonalizm ale piszę to co wiem z terapii ludzi, bo wiele z czlowieka znajduję w kocie.
                                    jakbyś miał czas napisz te instrukcje. Myślę, że jak kocurek zacznie jeść - a już zaczął- i będzie się bawil, witał Ciebie z podniesionym ogonem czyli "zachowywal się po staremu" to będzie to znak, że szok minął i możesz iść z nim do weta i zacząć terapię, bo chyba im szybciej tym lepiej. mam nadzieję też, że forumowe wetki się wypowiedzą, bo chyba dawno nie zaglądaly na forum.
                                    • alina-puma do autora wątku 02.10.08, 08:49
                                      Spróbuj się nie obwiniać. Twoja obecność podczas operacji prawdopodobnie nic by nie zmieniła. Czasem tak sie dzieje, to było nieszczęście, niekoniecznie błąd w sztuce.
                                      Moj pies był ostatnio bardzo chory i tez właściwie mogłabym czuć się winna, ze wyprowadziłam go w upalny dzień na spacer i od tego się zaczęło.... Ale nie żałuję ani chwili z tego trudnego czasu.
                                      Puma jest niemal całkiem głuchy i bardzo słabo widzi. Ale jest szczęśliwym psem. Myślę, ze Twój Kot też będzie szczęśliwy - pełnia zdrowia i sprawności to nie jest jedyny i konieczny warunek szczęścia!
                                      Pozdrawiam serdecznie A.
                • orchidka77 Klub Kotów Niewidzących 02.10.08, 16:38
                  Bardzo współczuję kotu i Tobie:(
                  Mam nadzieję, że jest tak, jak mówił Twój wet i kociak odzyska wzrok.
                  Skonsultuj to może z jeszcze innym wetem?

                  Co do podanej narkozy to proponuję dowiedzieć się co wet mu podał...

                  Na razie polecam watek:
                  forum.miau.pl/viewtopic.php?t=38389
                  • macarthur Re: Klub Kotów Niewidzących 02.10.08, 19:25
                    do orchidki77
                    dzięki wielkie za linka waśnie miałem czegoś takiego szukać w
                    googlach, ale to spora lektura wezmę się za to wieczorkiem
                    • g.i.jane do macarthur 02.10.08, 20:42
                      Absolutnie nie miałam zamiaru Cię oceniać! Jeśli tak odebrałeś moje słowa to
                      bardzo Cię przepraszam. To się mogło przydarzyć każdemu z nas. Ja miałam więcej
                      szczęścia bo przy pierwszym kocie od razu trafiłam na chirurga. Teraz już jestem
                      doświadczoną kociarą ale wtedy też nie miałam pojęcia, że wszyscy weci kastrują.
                      Po prostu nie przyszło mi to do głowy tak jak Tobie. Co do samego zabiegu to
                      Twoja obecność nic by nie dała i tak byś siedział przed gabinetem więc nic nie
                      mógłbyś zrobić. Normalna procedura jest taka, że się kota przywozi i odbiera po
                      kilku godzinach wybudzonego. Trzymaj się ciepło i nie obwiniaj się. Co się stało
                      to się już nie odstanie. Twój kot ma szansę na odzyskanie wzroku a nawet jeśli
                      by się nie udało to ma w Tobie wspaniałego opiekuna i na pewno będzie miał dobre
                      życie. Pozdrawiam Cię serdecznie.
                      • g.i.jane Re: Klub Kotów Niewidzących 02.10.08, 21:00
                        Dzięki, orchidka77, za linka. Okazuje się, że nawet ślepe koty szaleją z
                        zabawką. Moja jest staruszką więc pewnie dlatego nie szaleje:)
                    • marzenia11 jak się czuje kocurek? 02.10.08, 21:04
                      i jaki jest jego stan na dzień dzisiejszy? też polecałabym konsultację u innego weta neurologa i wdrożenie już leczenia.
                      • macarthur stan kota 02.10.08, 21:22
                        w tej chwili szok minął, czasami jakiś lęk mu wraca wtedy dostaje
                        drgawek i się trzęsie ale nie tak jak na początku,na poziomie
                        zerowym sobie jakoś radzi ale jak chce gdzieś wskoczyć to często
                        spada, chociaż jak coś zapmięta to następnym razem już mu idzie
                        lepiej
                        czemu sądzisz że inny neurolog będzie lepszy,
                        jak oglądam Animal Planet to też sądzę że w USA na pewno miałby
                        większe szanse na wyleczenie ale nie stać mnie tam go wysłać
                        • marzenia11 Re: stan kota 02.10.08, 21:32
                          nie wiem czy będzie lepszy, ale chodzi o poznanie opinii - być może bedzie zbieżna, a być może będziesz miał jakieś nowe informacje. Tylko tyle. Ja bym tak zrobiła. dzis zastanawiałam się nad tym, że na Twoim miejscu - jeszcze nie wiem jak wygląda taka procedura - ale zrobiłabym coś żeby wet ktory podal złą narkozę był obarczony kosztami leczenia kota i jego rehabilitacji.
                          czy bawi się - sam lub z Tobą - jak trafia do miski z jedzeniem, kuwety? czy mruczy jak go głaszczesz? itp.
                          • macarthur Re: stan kota 02.10.08, 21:38
                            wnioskuję po twoich postach że 11 to liczba twoich lat, jestem ci
                            bardzo wdzięczny za zainteresowanie i odpowiem ci na każde pytanie
                            zgodnie ze swoją wiedzą ale jak dorośniesz to zauważysz delikatną
                            różnicę między pobożnymi życzeniami a realnym życiem
                            • marzenia11 Re: stan kota 02.10.08, 21:43
                              ale o co ci chodzi bo nie rozumiem teraz? co jest moim pobożnym zyczeniem? żeby się bawił czy żebyś poszedł do jeszcze jednego weta?
                            • marzenia11 macarthur, znikam z twojego wątku 02.10.08, 21:58
                              przeczytałam wszystkie swoje posty i nie widzę w tym nic charakterystycznego dla 11latki. dziś w pracy opowiadałam o Twoim kocie i okazało się, że znajoma mojej koleżanki pracuje w komisji bioetyki zwierząt - na jutro ma mi sie dowiedzieć, czy takiego lekarza i jak mozna pociągnąć do odpowiedzialności. Ale wiesz, daruje sobie te starania, kotu nie pomogą, a Ty jak nabędziesz doswiadczenia w opiece nad zwierzetami, poczytasz troche książek o kotach, trochę wątków na tym forum i innych to wtedy może zrozumiesz moje stanowisko i wypowiedzi. Zdrowia dla kota zyczę
                              • macarthur Re: macarthur, znikam z twojego wątku 02.10.08, 22:10
                                kot będzie niepocieszony
                              • mist3 Re: macarthur, znikam z twojego wątku 02.10.08, 22:11
                                ja dodam jeszcze, że wcale nie zrobiłeś kotu krzywdy wyciągając go spod auta.
                                Wręcz przeciwnie - zapewniłeś mu cudowne życie z codziennie pełną miską,
                                kochającym i troszczącym się właścicielem i i poczuciem bezpieczeństwa.
                                Kot pozostawiony na ulicy również mógłby oślepnąć (wypadek, 'ludzie'), z tym że
                                wtedy nie miałby przy sobie kochającego człowieka, który starałby się mu
                                zapewnić wszystko co najlepsze.
                                Zapewnij kotku spokój, dobre jedzenie i na pewno powolutku wróci do siebie.
                                Bycie niewidomym jest kalectwem, ale jak dowodzi wiele przykładów (ze świata
                                ludzi i zwierząt) jakość życia wcale nie musi być gorsza niż życie tzw. 'normalnych'
                                • g.i.jane Oj, nerwowo się zrobiło 02.10.08, 22:57
                                  Rozumiem, że jesteś wkurzony bo też bym była ale niepotrzebnie się wściekasz na
                                  marzenię11 bo dobrze radzi. Konsultacja u innego neurologa byłaby jak
                                  najbardziej wskazana. A dlaczego? Sam powinieneś to najlepiej wiedzieć ale Ci
                                  podpowiem: bo żadnemu wetowi nie można w 100% ufać. Piszę to na tym forum choć
                                  nie powinnam bo to forum eksperckie i mnie tutejsze wetki pewnie wciągną na
                                  czarną listę. Ale trudno. Zaryzykuję:)
                                  • macarthur gwoli wyjaśnienia 03.10.08, 15:49
                                    ja nie twierdzę że marzenia11 nie ma racji wręcz przeciwnie
                                    zwłaszcza jeśli chodzi o odpowiedzialność za tego typu
                                    zabiegi,wysłałem nawet odpowiednie pismo w tej sprawie do izby
                                    lekarsko-weterenaryjnej , a jeśli chodzi o kota na pewno nie
                                    zaniedbam niczego co pomogłoby w odzyskaniu mu wzroku natomiast
                                    chciałby żebyśmy się trzymali realiów, ja nie jestem policjantem
                                    sędzią i katem w jednym, mogę podjąć tylko takie akcje które są
                                    obsadzone w realiach a poza tym jeszcze jeśli chodzi o winę lekarza
                                    tego nie jestem mu udowodnić w 100 procentach chociaż w głębi duszy
                                    jestem o niej przekonany ale jakiekolwiek działania muszą się
                                    opierać na 100 procentowych pewnych faktach inaczej popadniemy w
                                    jakąś paranoję, druga rzecz nawet gdyby dało się udowodnić winę
                                    lekarza wykonującego zabieg, kodeks karny nawet w przypadku ludzi
                                    podchodzi w takich przypadkach z rezerwą a jakiekolwiek roszczenia
                                    odbywają się w procesach cywilnych więc pisanie tak jak marzenia11
                                    pisze że oobciążyłaby lekarza kosztami nie mogę traktować poważnie
                                    • g.i.jane Re: gwoli wyjaśnienia 03.10.08, 21:11
                                      To,że najważniejsze jest teraz zdrowie kota jest oczywiste.
                                      Co do operującego weta to niestety realia są takie, że niewiele mu możesz
                                      zrobić. Nawet ludzkiemu lekarzowi trudno jest udowodnić błąd w sztuce (mając do
                                      dyspozycji ekspertów i prokuratora) a co dopiero wetowi. W/g mnie zrobiłeś tyle
                                      ile można tj.:
                                      1. wet ma świadomość, że spieprzył tę operację.
                                      2. my wiemy, że do lecznicy na Krasińskiego 33A nie należy mieć zaufania.
                                      3. wiemy też (mam nadzieję), że operować powinien chirurg.
    • ajlii hmmm... 11.10.08, 12:19
      > dzwonię do HEMATOWETU w ulotce jest
      > przychodnia całodobowa zero odzewu.

      Chciałam tylko zauważyć, że owa lecznica nie jest całodoba. Zarówno na stronie, jak i drzwiach lecznicy są wyraźnie napisane godziny przyjęć.


      • macarthur Re: hmmm...-wyjaśniam 11.10.08, 12:27
        ajlii napisała:

        > > dzwonię do HEMATOWETU w ulotce jest
        > > przychodnia całodobowa zero odzewu.
        >
        > Chciałam tylko zauważyć, że owa lecznica nie jest całodoba.
        Zarówno na stronie,
        > jak i drzwiach lecznicy są wyraźnie napisane godziny przyjęć.
        >
        >
        zależy skąd się ma informacje,rzeczywiście jak ktoś jest stałym
        klientem tej lecznicy to o tym wie, lecz jak ktoś wyszuka ją w necie
        to zależy z jakiej strony ma informacje
        ponizej jeden z linków na którym jest 24h

        szczegoly.pkt.pl/hematowet_lecznica_dla_zwierzat_60f11270b0de9f61d4976c03af81688c.html
        • macarthur Hematowet - cd 11.10.08, 12:33
          poza tym ręki sobie nie dałbym uciąć ale na ich stronie domowej
          jeszcze 2 tygodnie temu też było chyba 24h poza tym akurat ten
          szczegół w całym wątku jest marginalny i nie o to mam do nich żal
          jak ktoś uważnie przestudiował to wie
          • ajlii Re: Hematowet - cd 11.10.08, 13:59
            Korzystam z tej lecznicy od ponad 5 lat i przez ten okres NIGDY nie była to lecznica całodobowa.
            A w necie - wyszukiwarka czy forum - każdy może sobie podać dowolne godziny przyjęć. Tyle że potem pretensje można mieć tylko do siebie, że nie sprawdziło się na stronie lecznicy czy w samej lecznicy. Pisanie bzdur że jako lecznica całodobowa nie udzielili pomocy w godzinach nocnych, to nic innego jak pomówienie.


            > szczegół w całym wątku jest marginalny i nie o to mam do nich żal
            > jak ktoś uważnie przestudiował to wie

            Przestudiowała wątek - z ciekawości, bo tam leczone są moje zwierzęta. A przede wszystkim operowane.
            I jeśli piszesz bzdury na temat godzin przyjęć, to nie mam podstaw wierzyć by cokolwiek na temat narkozy i jej konsekwencji było przedstawione obiektywnie.
            • macarthur odkąd PIS nie jest partią 11.10.08, 17:08
              rządzącą mamy znowu demokrację i każdy ma prawo wierzyć w co mu się
              podoba a co do kota po zabiegu przez tydzień go ratowali w klinice
              Bemowo możesz tam sobie sprawdzić jak ci tak zależy na prawdzie
              obiektywnej kot ma na imię Ramzes
              • macarthur nowe tezy ws wątku 17.10.08, 21:18
                niedawno w luźnej rozmowie jeden z posiadaczy kotów założył nową
                tezę ws utraty wzroku przez kota podczas kastraxcji mianowicie
                twierdzi on że po zabiegu kastracji trzeba kotu przemywać oczy jak
                się wybudza jakimś płynem ponieważ jak się tego nie zrobi może się
                to skończyć ślepotą czy to mozliwe żeby weterynarz który
                przeprowadzał kastrację o tym nie wiedział o ile to prawda i czy
                lekarze którzy później kota badali przeoczyli taki fakt jeśli ktoś
                posiada wiedzę na ten temat proszę o odpowiedź
                • mainecoon00 Re: nowe tezy ws wątku 18.10.08, 19:03
                  Nie jestem ekspertem, ale nie wydaję mi się to prawdą. Ja odbierałam mojego kocurka od veta jeszcze nie wybudzonego i obudził się dopiero w domu. Nie smarowałam mu niczym oczek i o niczym takim nie słyszałam. A kotek miewa się wysmienicie.
                  • macarthur Re: nowe tezy ws wątku 18.10.08, 20:20
                    szukam jakichkolwiek informacji na gorąco ponieważ jest weekend a to
                    nie jest sprawa na ostry dyżur w przyszłym tygodniu sprubuję
                    zasięgnąc informacji u różnych weterynarzy
                    • foamclene Re: nowe tezy ws wątku 13.02.09, 16:31
                      troche pozno bo watek stary
                      ale faktycznie moj kocur mial nawilzane oczy w czasie zabiegu i tuz
                      po nim
                      wet kazal mi stale przymykac powieki bo koty spia dpodczas narkowyz
                      z otwartymi i nalezy zapobiegac wysuszeniu
                      ale nie wiem nic o tym czy moze miec to tak drastyczne skutki jak
                      utrata wzroku
                      byc moze jednak moze sie posrednio przyczynic do problemow
                      • macarthur Re: nowe tezy ws wątku 15.02.09, 08:15
                        ta teza z nawilżaniem oczu upadla
            • g.i.jane Re: Hematowet - cd 18.10.08, 19:40
              ajlii napisała:

              > Korzystam z tej lecznicy od ponad 5 lat i przez ten okres NIGDY nie była to lec
              > znica całodobowa.
              > A w necie - wyszukiwarka czy forum - każdy może sobie podać dowolne godziny prz
              > yjęć. Tyle że potem pretensje można mieć tylko do siebie, że nie sprawdziło się
              > na stronie lecznicy czy w samej lecznicy. Pisanie bzdur że jako lecznica całod
              > obowa nie udzielili pomocy w godzinach nocnych, to nic innego jak pomówienie.
              >
              >
              > > szczegół w całym wątku jest marginalny i nie o to mam do nich żal
              > > jak ktoś uważnie przestudiował to wie
              >
              > Przestudiowała wątek - z ciekawości, bo tam leczone są moje zwierzęta. A przede
              > wszystkim operowane.
              > I jeśli piszesz bzdury na temat godzin przyjęć, to nie mam podstaw wierzyć by c
              > okolwiek na temat narkozy i jej konsekwencji było przedstawione obiektywnie.

              Nie wiem o jakim pomówieniu mówisz. Przed chwilą wyświetliłam stronę. Jak wół
              stoi: "wizyty domowe przez całą dobę":
              www.i9.pl/hematowet/

              • macarthur Re: Hematowet - cd 18.10.08, 20:23
                g.i.jane napisała:


                > Nie wiem o jakim pomówieniu mówisz. Przed chwilą wyświetliłam
                stronę. Jak wół
                > stoi: "wizyty domowe przez całą dobę":
                > www.i9.pl/hematowet/
                >
                Dzięki g.j.jane pewnie ma tej stronie znalazłem ich namiary pewnie
                stąd moje przekonanie
                • macarthur Re: nowe tezy ws wątku 18.10.08, 20:33
                  na chwilę obecną raczej tej tezy nie traktuję poważnie ale muszę
                  sprawdzić każdą ewentualność bo gdyby coś takiegio wyszło to byłaby
                  konkretna podstawa do złożenia skargi na lekarza wykonującego
                  zabieg że postąpił niezgodnie ze sztuką lekarską, inna niezbyt
                  jasna strona takiego faktu ( gdyby się okazał prawdą) postawiła by w
                  złym świetle lekarzy którzy później prowadzili obserwację i leczenie
                  kota
            • hiperrealizm ajlii 19.10.08, 16:34
              Przestań się nadymać!
              Człowiek informacje znalazł na stronach pkt. Ktoś (zapewne pracownik
              lub właściciel) musiał im podać informację o całodobowej pracy.
              Inaczej czegoś takiego by nie umieścili na swoich stronach.
              PS
              Nie pisz bzdur o pomówieniu! Bo się ośmieszasz strasznie!
    • japoneczki Re: Kot-kastracja-przestroga 13.02.09, 12:33
      strasznie smutna sprawa... jednak nie obwiniaj się, bo czasem tak się
      dzieje. wzrok nie jest potrzebny, abyście i kociak i Ty byli razem
      szczęśliwi. szkoda, że tak się to skończyło, bo dla nas ludzi wzrok
      to najważniejszy zmysł, ale dla kociaka ta nienormalność szybko
      stanie się normalnością, jak sądzę dużo uczucia, pieszczot i Twojej
      uwagi pozwoli kocurkowi zapomnieć o tych smutnych wydarzeniach i
      cieszyć się nowym życiem. pamiętaj o tym, że zwierzaki zdane są na
      nas - ludzi i w dobrych warunkach szybko przyzwyczają się do tego
      innego trybu życia. swoją drogą zaglądnij na forum miau.pl - tamtejsi
      kociarze być może polecą Ci lekarza, może jakąś rehabilitację czy
      inną pomoc. Pozdrowienia dla Ciebie i kocurka :)

      ps. przede mną są dwie sterylizacje suczek shih tzu... one źle znoszą
      normalną narkozę, najlepiej aby była wziewna, poza tym to ciężki dla
      suk zabieg, nie wiem, co gorsze czy ryzyko ropomacicza, ciąż
      urojonych czy raka, na razie są młodziutkie, ale wiek działa na ich
      niekorzyść... naprawdę rozumiem to, co czujesz, bo sama mam takie
      rozterki i świadomość ryzyka, mimo że to wszystko w dobrej wierze...
      to są moje oczka w głowie, za nic nie chciałabym im zaszkodzić.
    • aniulla57 Re: Kot-kastracja-przestroga 26.02.09, 17:58
      Współczuję z powodu Twojego kocura, ja miałam więcej szczęścia...
      Mój kocurek ma 7 miesięcy, trzy dni temu zaprowadziłam go na zabieg kastracji,
      czekałam ok. pół godziny, kot był już wybudzony z narkozy.
      W domu chodził jak pijany, dużo spał, wieczorem dostał lekkostrawny posiłek.
      Musiałam tylko pilnować żeby nie lizał rany. Następnego dnia wszystko wróciło do
      normy, Alex jest towarzyski i skory do zabawy jak zawsze, wszystkim życzę
      szczęśliwego zakończenia...

      Ps. Koszt zabiegu 60zł (Przychodnia As w Pile), na drugi i czwarty dzień po
      zabiegu zastrzyk antybiotyk- każdy 15zł (na szybkie gojenie się rany i
      zabezpieczenie przed zakażeniem rany).
    • funkenschlag Re: Kot-kastracja-przestroga 04.03.09, 17:30
      Kumpela kastrowała dwa koty i jeden też stracił wzrok. Nimniej po dwóch latach kocurek miewa się dobrze i całkiem spoko radzi sobie "w terenie" - wskakuje na wersalkę i inne meble, które są zawsze w tym samym miejscu. Szkoda kociaka. Niemniej kastrować trzeba i tyle.
    • kasia21.01.2018 Re: Kot-kastracja-przestroga 21.01.18, 20:01
      Mogłabym prosić o kontakt? Mam identyczną sytuację.
      • jul-kot Re: Kot-kastracja-przestroga 21.01.18, 20:16
        Kogo prosisz o kontakt? Wątek jest stary, wpisów dużo, a tych ludzi pewnie teraz już tu nie ma. Napisz wyraźnie, jaki masz problem.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka