kosmos_pierzasty
27.02.21, 15:35
Bliższy jest Wam minimalizm czy obfitość?
Osobiście jestem zdania, że należy odnaleźć w nim jakby swoją miarę. Po tym jak wywalałam zbyt wiele, mam wrażenie, że ją znalazłam. Otóż ja minimalistką nigdy nie byłam i nie będę. Nie przemawia do mnie ta idea. Życie ciągle domaga się nowych (?) rzeczy

Tak to odbieram. Choćby człowiek nie wiem jak sobie obiecywał, że "nic nie kupi przez np. pół roku", to pojawiają się nowe zainteresowania, dzieci rosną, a wraz z nimi ich potrzeby, coś się psuje, spodziewanie lub nie... Nie da się oderwać rytmu życia od jego materialnego aspektu. Może na siłę... Ale osobiście nigdy nie byłam zwolenniczką rozwiązań siłowych.
Dodatkowo od pewnego czasu mam poczucie, jakbym "zaprzyjaźniła się ze światem przedmiotów"

Tzn. często okazuje się, że z pewnym wyprzedzeniem kupiłam coś, co mnie lub komuś, jest właśnie potrzebne; a moje rzeczy sprawiają mi radość latami, lub wręcz po pewnym okresie ignorowania ich (np. chowania na strychu) odzyskują swoją przydatność i urodę - wtedy oczywiście cieszę się, że nie uległam presji minimalizmu i się ich nie pozbyłam.
Jaki macie stosunek do przedmiotów?