ukulelerege
14.05.22, 18:39
Ciekawa jestem Waszego zdania w takiej sprawie.
Kawaler, powiedzmy Bob, wielokrotnie zapraszany na urodziny dzieci brata, stale odmawia lub po prostu się nie pojawia. Po kilku latach przestają go zapraszać.
W międzyczasie Bob zakłada swoją rodzinę, pojawia się dziecko. Nadal nie dostaje zaproszeń na urodziny dzieci brata, ale na wielkie impry w stylu 40. na 100 osób, komunie, poprawiny tychże - owszem. Na urodzinach dzieci spotyka się cała rodzina, bez Boba i jego rodziny.
Nie są skłóceni, oficjalnie nikt mu nigdy nie wygarnął, nie zgłosił żali i pretensji.
Czy Wy, jako gospodarze, zachowałybyście tak samo, czyli skoro odmawiał, to z góry nie zapraszam?
Czy, jako że to bliska rodzina, dalej byście zapraszały, a decyzję pozostawiły Bobowi i jego rodzinie?
Mimo, że Bob i reszta rodziny są z zupełnie innych światów, dla mnie sytuacja niespotykana.
Wg mnie gospodarze zachowują się po szczeniacku i dodatkowo sieją ferment w reszcie bliskiej (dużej) rodziny, bo zarówno reszta rodzeństwa jak i rodzice, krótko mówiąc rżną głupa co roku w dniu tych imprez urodzinowych, a po nich też czeski film

A co myśli emama?