la_felicja
07.02.23, 10:36
na antydepresanty?
Brałam kiedyś, z 10 lat temu, nie wiem, czy mi pomogły, czy to był tylko efekt placebo.
Od kilku miesięcy czuję wielki dół i jest stopniowo coraz gorzej. Dopada mnie takie uczcuie ciężkości i przerażenia, coraz częściej.
Dwa lata temu straciłam bliska osobę z rodziny. Nie przerobiłam porządnie żałoby, na początku to był tylko szok, niedowierzanie, nie potrafiłam płakać, zresztą ja raczej nie jestem skłonna do łez. Poza tym była pandemia, obostrzenia, przede wszystkim byłam przerażona, że nie uda mi się dotrzeć na czas. A potem wielka ulga, że dotarłam - i dziwne uczucie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę.
Po pogrzebie wróciłam do pracy - i musiałam się trzymać. I to "trzymanie się" chyba wyszło mi trochę za dobrze. Dużo pracowałam, starałam się zrobić jak najwięcej i jak najdokładniej, żeby tylko nie myśleć. Czasami sobie wyobrażałam, że jestem aktorką grającą profesjonalną osobę, że to nie ja.
W domu uciekałam od rzeczywistości - głównie w czytanie albo jakieś głupie gry komputerowe albo filmy, czasami w alkohol. Po jakimś czasie zauważyłam, że od popijania winka i siedzenia z nosem w książkach utyłam o prawie dwa rozmiary - więc przestałam pić alkohol, zaczęłam się ruszać, trenować, odchudzać - i tak powoli weszłam w "normalne życie". żałoba jakby się skończyła.
Tyle że od kilku miesięcy to wraca - ni z tego ni z owego w środku dnia dopada mnie takie samo uczucie, jak wtedy, kiedy się dowiedziałam. To przerażenie. Drobne trudności w pracy zaczęły mnie przerastać, często chce mi się ryczeć (ale nadal nie potrafię).
Niedługo idę do lekarza (w innej sprawie) - myślicie, że powinnam poprosić o antydepresanty?