kwestia_zaimka
07.05.23, 09:17
Na koniec czerwca mam zaplanowany ślub. W USC. Świadomie i celowo nie chcieliśmy wesela. Zapraszaliśmy najbliższą rodzinę: moja mamę, jej brata z żoną i dzieckiem, rodziców narzeczonego i siostrę oraz łącznie 5 naszych znajomych. Czyli razem z nami 14 osób. Skromna uroczystość. Podczas osobistego przekazywania zaproszenia bratu mojej mamy zaproszenia, jego żona była zaskoczona, że nie ma wesela. Powiedziałam, że to dlatego, iż zamiast wydawać pieniądze na wesele, postanowiliśmy wyjechać na miesiąc do Chile w ramach podróży poślubnej i podróżować. Ona powiedziała, że to "ciekawe cwaniakowanie: nie organizować wesela i liczyć na kopery". Na to ja, że na nic nie liczymy i o nic nie prosimy, po prostu zależy nam na obecności bliskich osób w ważnym dla nas momencie, ale każdy myśli po swojemu. Na to się obraziła i powiedziała, że skoro od chlewa zaczynamy wspólne życie, to w chlewie skończymy, a ona nie ma zamiaru w tym uczestniczyć. Powiedziałam, żeby tak nie mówiła, bo to obraźliwe i nie ma prawa. Zabrała dziecko i wyszła (to było u mojej mamy podczas spotkania). I wyszło, że ich trójki nie będzie. Z 14 osób zrobiło się 11. I jest mi zwyczajnie przykro. To jednak trzeba mieć pecha w tak małym gronie i jeszcze takie niesnaski. Tylko wyżalić się przyszłam.