Gość: moska
IP: *.dynamic.gprs.plus.pl
09.12.16, 22:01
Mam kłopot z synem i z obserwacji przeczuwam, że z wiekiem nie minie tylko się może pogłębić. Otóż synek (niespełna 4 latka), kiedy się złości, coś mu nie wychodzi, bądź nadużywa naszej cierpliwości zaczyna płakać i... NIE PRZESTAJE :( Jest to na tyle uciążliwe, że ostatecznie pomimo wielu rozmów, zapytań dlaczego, uwag, żeby się uspokoił, bo nie ma powodów do takiego zachowania, podnosi mi się ciśnienie i krzyknę... tyle, że to też nie działa. Wcale nie chcę krzyczeć, źle się z tym czuję, bo ja krzyczę i już się tego wstydzę- sama siebie, poza tym widzi to o 2 lata starsza córka, która nie miewa takich zachowań. No paranoja. Mały płacze, ja jak mantra próbuję rozmawiać, po czasie krzyczę, córka się nie odzywa, bo przecież wie, że jej to nie dotyczy.... oooo losie. Nie chcę, żeby dzieciaki pamiętały, że mama krzyczała dużo, kiedy były małe, bo już czasami mówią tacie: a mama krzyczała dziś dużo. Jak temu zaradzić, temu, żeby przestał płakać? ...bo dodam jeszcze, że nie reagowanie też nie pomaga, tego też już próbowaliśmy. Poradźcie coś sensownego, może mnie czegoś najpierw nauczcie, wytłumaczcie, bo już sama nie wiem. Dziękuję z góry!