anku1982
19.11.17, 00:36
Witam serdecznie,
Do napisania postu skłonił mnie ostatni rok naszego wspólnego życia. Jestem mamą 2 synów: 8 letniego i 20 miesięcznego, od mniej więcej roku, ale z coraz większym nasileniem mamy z mężem kłopot z komunikacją ze starszym – 8 letnim. Myślałam że to przejściowe, ale jest chyba coraz gorzej… kłopoty są głównie wtedy gdy jesteśmy sami (tj. ja z synami w domu, lub wszyscy razem z mężem). W szkole, przy sąsiadach, w sklepie, przy większym gronie rodzinnym, są jakieś tam małe nieporozumienia, ale syn pięknie trzyma fason. Zwłaszcza w szkole jest uważny, sumienny, pracowity, choć robi tylko to co trzeba, nic ponadto.
Jakiś czas temu pisałam w innym poście, że młodszy syn jest dzieckiem chorującym na dość rzadką chorobę płuc, wymaga dużej uważności, monitorowania w czasie snu, sporo czasu spędziliśmy w szpitalu daleko od naszego miejsca zamieszkania i bywało, że z tego powodu nie było mnie w domu przez kilka tygodni (na początku) lub dni (później) w miesiącu. Obecnie sytuacja jest unormowana, ponieważ kolejną wizytę mamy zaplanowaną za ponad pół roku.
Piszę o tym ponieważ mam wrażenie, że moja czasowa nieobecność oraz spore skupienie i opieka nad młodszym dzieckiem spowodowała ten kłopot z komunikacją, Syn być może jest zły, że maluchowi poświęcam dużo więcej czasu niż jemu. Obecnie cały czas jestem na urlopie wychowawczym, a do pracy nie wrócę przez co najmniej najbliższy rok.
Dzieci staramy się wychowywać bez nagród i kar, staram się używać języka osobistego, choć coraz częściej i intensywniej ręce mi opadają i wzrasta we mnie niechęć do szukania odpowiednich słów, gdy proszę nawet po 5-10 razy o to samo: ubierz się, pościel łóżko, spakuj plecak… Ktoś napisze 8 latek to już duże dziecko, powinno wiedzieć jakie ma obowiązki… ale gdyby nie to nasze gadanie, syn nie poszedłby na czas do szkoły (co jestem w stanie przełknąć), ale mąż ma określone obowiązki i nie może czekać aż młody wpadnie na pomysł że już 7:30 i warto się zebrać.
Podobnie jest z lekcjami, gdy mąż jest dłużej w pracy, starszy syn ma kłopot aby zebrać się do lekcji (w 1 i 2 klasie sam siadał i odrabiał teraz wołami trzeba ciągnąć), ja z nim nie siedzę, tylko od czasu do czasu podchodzę, bo młodszy syn jest bardzo żywy i ma różne pomysły, trzeba mieć go na oku. Ale lekcje są zrobione, wszystko spakowane. Gdy mąż jest popołudniu w domu (większość tygodnia roboczego) to sprawdza synowi zeszyty, ćwiczenia, prosi go o poprawienie błędów. Nie robi za niego lekcji, ale mu towarzyszy… zwykle zadanie domowe jest krótkie, zajęłoby 10-15 minut, ale syn siedzi, zastanawia się, śpiewa piosenki, wymyśla żarty, byleby nie robić lekcji, mężowi rośnie ciśnienie… mi też. Druga sprawa… reakcja na nasze prośby, leży na podłodze, wokół bałagan: prośba o posprzątanie części, nie…to brat porozwalał, choć to nie prawda i po maluchu staramy się sprzątać, tłumaczymy że pomożemy mu, ale zwykle kończy się, że ja sprzątam (szybkiego sprzątania jest na 10 minut), a starszy znajdzie zabawkę i zatrzymuje się, no bo przypomniał sobie że ją szukał, a tu taka niespodzianka. Proszę… staram się używać języka osobistego… nie działa.. łatwiej jest poleżeć na łóżku lub pobawić się klockami…
Głównie martwi mnie to że jako młodsze dziecko 3-4-5-6 latek starszy syn był pomocny, współpracujący… nie podnosiłam głosu… a teraz to jego „zaraz” i kolejne pół godziny nic się nie dzieje wywołuje u mnie zniecierpliwienie i wściekłość, podnoszę głos, tak..również krzyczę… bo nie wiem co mam mu powiedzieć… jego odpowiedzi: A skąd mogłem wiedzieć, jakie ma to znaczenie, nie wiem, nie rozumiem – wypowiedziane półironią służą tylko podsyceniu tego baletu, który z nim tańczymy…
Miałam kiedyś taką mądrą książkę o rozwoju psychicznych dziecka 0-10 lat, ale komuś pożyczyłam. Czytałam książki Juula, Kohna, książki autorek „Jak mówić aby dzieci…” ale nie jestem w stanie stwierdzić czy większość 8 latków tak się zachowuje. Jak postępować w synem, jak z nim się normalnie komunikować, jak ograniczyć krzyczenie gdy wzbiera we mnie złość…
Syn jest niezwykle bystrym, inteligentnym młodym człowiekiem, uwielbiam go… ale ja gdzieś popełniam z mężem błąd…gdzie?