bryzabryza
06.03.21, 16:55
Mój mąż, dojrzały, a nawet już starzejący się powoli facet ma problem. A może ja mam. Nie wiem tylko, czy mam z nim, czy ze sobą. Zawsze lubił ład i porządek. Ja też. Tu nie ma problemu. Dbam o dom, bo lubię. Jest zawsze czysto, wszystko ma swoje miejsce chociażby dlatego, że mamy malutkie mieszkanie. Przyzwyczaiłam się do niektórych jego akcji. Jedną z nich jest potrzeba, by zlew był suchy. Tak, suchy. Kiedy pozmywa, wyciera go do sucha. Też tak robię. Mąż jednak jest zdenerwowany, kiedy po osuszeniu zlewu ja idę do kuchni i niemal w tej samej chwili myję jabłko. Nie lubi, kiedy położę mały drobiazg na półce, którą uznaje za swoją. A miejsca jest mało, tak jak już pisałam, i czasem kładę coś w jego rewirze tylko tymczasowo. Kiedy odwieszę na chwilę na haczyk płaszcz na wieszak w przedpokoju, zawsze załadowany, bez wieszaka drucianego, bo ten jest w szafie w pokoju, nie poczeka. Zaraz pojawia się komentarz, że ten płaszcz mi zaraz spadnie. Ostatnio przesadził, podwójnie. Śpimy na sofie, rozkładamy ją przed snem. Jest nowa. Mąż ,,opracował" w głowie sposób jej rozkładania, układania poduszek. Jedną z nich kładziemy na ławie, drugą pod jej blatem. super. Ale? Ja kładę poduszkę sofy na ławie spontanicznie, wypada, że stroną wyższą z przodu. Mąż uważa, że trzeba by strona wyższa była z tyłu. Wiem, wiem, w głowie się nie mieści. Ale on tak woli. Właśnie się dowiedziałam. Obserwowałam kilka dni jak poprawia moje ułożenie, kieda sama rozkładam sofę. Zapytałam,dlaczego tak robi, nie mieści ci się telefon na blacie? Czy jest inny powód, bo irytuje mnie to poprawianie tego, co zrobiłam. Odpowiedź - tak mi pasuje. Wkurzyłam się, bo wysiadam już psychicznie. Raz mam to gdzieś, raz dostaję szału. A on też szału dostał i palnął, że lepiej, by nie żył, skoro nic nie może, skoro mi takie rzeczy przeszkadzają. I urażony powiedział bym go nie wku.... Na codzień nie zwraca się tak do mnie. Zabolało.