aniouek1 16.03.03, 20:17 o życiu i jego sensie, systemach wartości i światopoglądach. Może się zaludni...? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
nict1 nie ma dysput, a może... 16.03.03, 22:18 nie ma filozofii? aniouek1 napisała: > o życiu może nie ma życia? > i jego sensie, może nie ma sensu? > systemach wartości może nie ma systemów wartości, > i światopoglądach. może nie ma światopoględów, > Może się zaludni...? może? Odpowiedz Link
meduza4 Re: nie ma dysput, a może... 17.03.03, 14:06 A moze zycie nie ma sensu? Moze nic nie ma sensu? Wlasnie ktos mi udowodnil, ze cokolwiek zrobie... i tak jest bez sensu... wiec po co jeszcze robic cos wiecej? Odpowiedz Link
nict1 Meduzo4 - specjalnie dla Ciebie.. 17.03.03, 15:31 z "Kawiarenki Filozoficznej" przytaskałem oto taki post: dwie możliwosci czlowieka ? Autor: iacta@NOSPAM.gazeta.pl Data: 11-11-2002 21:11 + dodaj do ulubionych wątków -------------------------------------------------------------------------------- Nauka mowi: Ty i ja, dwa pylki czolgajace sie w ciagu ulamka kosmicznej chwili na powierzchni jakiegos niewidocznego pylku, ktorym jest ziemia, skazani na szamotanie sie o niewazne rzeczy w ciagu niewaznego czasu, przestrzeni. I my i nasze dziela skazani na wieczne zatracenie w okrutnej ciemnosci wszechswiata: bez sladu, bez wspomnienia, bez sensu - nie jestesmy zabawnymi istotami. Wesole to nie jest. Nie jest nawet wesole, kiedy ta jednodniowka, ten fragmencik, ten stwor bez przyszlosci sadzi, ze to on jest osrodkiem swiata, ze wszystko ma sie dziac na ziemi i w niebie wedlug jego woli, kiedy szamocze sie jak oblakany glupiec. Nie jest zabawne: jest nawet jakims dzikim i smutnym nieporozumieniem. Unikanie myslenia o tym nie nada zyciu sensu. Sa dwie mozliwosci. Jedna: rozpacz i nonsens. Ty oczywiscie nie bierzesz na serio tego, co tylu glupcow opowiada o wspanialosciach takich, czy innych porzadkow, takich czy i innych osiagniec. Nauka przeczy temu wszystkiemu i powtarza Ci jednym wielkim glosem, ze nie ma na ziemi nic wielkiego, nic trwalego, nic godnego uwagi. Jedna droga stojaca przed Toba, to rozpacz. A druga nazywa sie Bog. Spoza tych przepasci wszechswiata, spoza potegi przyrodniczych praw wyglada straszliwa twarz Stworcy. Nie Tego starszego pana, ktorego my, ludzie, nieudolnymi rekami przedstawiamy na naszych oltarzach, ale Tego, ktory mowi do nas w ryku kosmicznych burz i sponad otchlani miliardow lat. Trzeba odrzucic wszystkie wyobrazenia - On przekracza w ogole nasza wyobraznie. Ale ze czlowiek bez wyobrazen obejsc sie nie moze, byloby najlepiej moze przedstawic Go sobie jako jakas olbrzymia - potworna w swoim napieciu - sile, powiedzmy elektryczna, ktora przenika nas i caly swiat do glebi. Miedzy nicoscia a najmniejszym nawet bytem istnieje nieskonczona przepasc, ktora tylko nieskonczona moc moze zapelnic. Bog. Bog jest nieskonczony, w Nim znajdowac sie musi, jak to mowia filozofowie "pelnia bytu". Bytem wyzszym od materii jest duch, ogarniajacy te materie i panujacy nad nia. Osobowosc jest czyms wyzszym od nieosobowosci, swiadomosc od nieswiadomosci, a wolna wola od bezwoli. Bog musi byc wiec duchem, osoba, miec rozum i wolna wole. Ale mylilby sie ten, kto by chcial te cechy Boga wyobrazac sobie na ksztalt naszych cech ludzkich, tylko znacznie powiekszonych. One w Bogu musza byc przeniesione na zupelnie inna plaszczyzne. Twoja druga mozliwosc to jest Bog, to nauka wiary, ze Ty jestes dla Boga. Wiecej, ze ta straszliwa sila, wobec ktorej wszechswiat jest prochem i cieniem, jest nie tylko jego Stworca, ale i Twoim przyjacielem. Ze jesli Ty zyjesz dla Niego, zycie Twoje ma sens, ze nic z Ciebie i z tego, co czynisz nie przeminie. i co Ty na to? Odpowiedz Link
elp1 ja nie Meduza4... 17.03.03, 16:46 ale jeśli już mam wybierać, to wybieram (a własciwie dawno wybrałam) to drugie wyjście, choć czasami..ciężko bywa A jeśli źle wybrałam? Trudno. Poniosę konsekwencje zamieniając się w nicość, ale - póki co - bez rozpaczy, a jedynie z nadzieją... Pozdrawiam Odpowiedz Link
meduza4 Ale ja jestem Meduza4... 18.03.03, 13:16 I co ja na to? Wiesz, trudno sie ustosunkowac do tak madrych rzeczy... Bog... moze jest naprawde, a moze sami go tworzymy aby nie poddawac sie rozpaczy... Tak naprawde wszyscy chcemy miec nadzieje, ze istnieje jakis glebszy sens naszego zycia i stad bierze sie nasza duchowosc. I dlatego mysle, ze czlowiek to najbardziej nieszczesliwe zwierze na tej Ziemi -za duzo myslimy o sobie samych i o sensie naszego istnienia... Odpowiedz Link
aniouek1 Ej! Meduzo4! 23.03.03, 14:51 meduza4 napisała: > A moze zycie nie ma sensu? > Moze nic nie ma sensu? > Wlasnie ktos mi udowodnil, ze cokolwiek zrobie... > i tak jest bez sensu... wiec po co jeszcze robic coś wiecej? "Ktoś Ci udowodnił"? A któż może "coś takiego" udowodnić? Jeśli tak bardzo wierzysz temu komuś, że "wszystko jest bez sensu" to czemu "dowodem na brak sensu" miałabyś się przejmować? Odpowiedz Link
meduza4 Re: Ej! Meduzo4! 25.03.03, 12:41 Nie w tym rzecz. To ten czlowiek jest zywym dowodem braku sensu czegokolwiek. Nic nie robie -zle... Robie cos -zle... Nic nie mowie -zle... Mowie cos -jeszcze gorzej... Skrytykuje cos co zrobil (jesli uwazam, ze mam racje) -zle... Pochwale jak sobie na to zasluzyl -znowu zle, bo pewnie moja pochwala nie jest szczera... I tak zle, i tak niedobrze... Bez sensu to wszystko (( Odpowiedz Link
aniouek1 w s z y s t k o ????????? 25.03.03, 21:38 meduza4 napisała: > Nie w tym rzecz. > To ten czlowiek jest zywym dowodem braku sensu czegokolwiek. > Nic nie robie -zle... > Robie cos -zle... > Nic nie mowie -zle... > Mowie cos -jeszcze gorzej... > Skrytykuje cos co zrobil (jesli uwazam, ze mam racje) -zle... > Pochwale jak sobie na to zasluzyl -znowu zle, bo pewnie moja pochwala nie jest > szczera... > I tak zle, i tak niedobrze... > Bez sensu to wszystko (( A może przeczytaj to jeszcze raz co sama napisłaś... Jakoś mi się wydaje, że nie WSZYSTKO JEST BEZ SENSU, tylko co nie co To może być - i pewno jest - dla Ciebie ważne i nawet bolesne, ale z całą pewnościoą NIE WSZYSTKO JEST BEZ SENSU Sensowną byłaby - jak sadzę - rozsądna analiza wzajemnych relacji i sensu tych właśnie relacji, poza którymi istnieje jeszcze całe mnóstwo rozmaitości Istniejesz choćby Ty sama,i z pewnością chcesz, by Twoje życie miało sens. Pozdrawiam i życzę optymizmu Odpowiedz Link
meduza4 Re: w s z y s t k o ????????? 26.03.03, 10:05 Na pewno to wszystko co wymienilam poprzednio... Odpowiedz Link
aniouek1 Meduzo4 :-) 26.03.03, 11:06 Czy możesz odpowiedzieć na pytanie, czy lubisz siebie i swoje życie? Odpowiedz Link
meduza4 Re: Meduzo4 :-) 27.03.03, 10:13 Siebie i swoje zycie lubie... Co gorsza -ta osobe lubie... az za bardzo... Jeszcze gorzej -ten ktos najwyrazniej nie lubi siebie i swojego zycia... Reasumujac -dla mnie sytuacja patowa (( Co ja bede tlumaczyc -znowu niewlasciwie ulokowalam swoje uczucia (((( Odpowiedz Link
elp1 Re: Meduzo4 :-) 27.03.03, 10:50 meduza4 napisała: > Siebie i swoje zycie lubie... > Co gorsza -ta osobe lubie... az za bardzo... > Jeszcze gorzej -ten ktos najwyrazniej nie lubi siebie > i swojego zycia... > Reasumujac -dla mnie sytuacja patowa (( > Co ja bede tlumaczyc -znowu niewlasciwie ulokowalam > swoje uczucia (((( Jeżeli o tym wiesz, to znaczy, że połowę sukcesu już trzymasz w garści Wiem, że to z pewnościa nie jest wielka pociechą, ale może chociaż małą jest? Pozdrawiam i życzę zapełnienia drugiej garści p.s. Dlaczego tak jest, że najczęściej tak właśnie jest? Odpowiedz Link
meduza4 Re: Meduzo4 :-) 28.03.03, 11:17 elp1 napisała: > Jeżeli o tym wiesz, to znaczy, że połowę sukcesu już trzymasz w garści Niestety -polowe > Dlaczego tak jest, że najczęściej tak właśnie jest? Czy ja wiem? Ja to mam takiego pecha, ze spotykam kogos fajnego, wartosciowego... kto chcialby kogos znalezc, byc szczesliwy i kochany, ale... Jesli zdarza mi sie pokochac taka osobe, to finalem jest dyskusja pt "ale ja juz nie wierze w milosc i to niemozliwe, zebys mogla mnie pokochac, bo ja jestem taki zly..." Zaden nie byl taki zly, wrecz przeciwnie -to byli wartosciowi faceci, tylko chyba ze strasznymi kompleksami... Jak i tym razem skonczy sie na takiej rozmowie -to sie chyba upije woda z kranu(( Odpowiedz Link
nict1 Re: Meduzo4 :-) 28.03.03, 12:28 meduza4 napisała: > elp1 napisała: > > > Jeżeli o tym wiesz, to znaczy, że połowę sukcesu już > trzymasz w garści > > Niestety -polowe > > > Dlaczego tak jest, że najczęściej tak właśnie jest? > > Czy ja wiem? Ja to mam takiego pecha, ze spotykam > kogos fajnego, wartosciowego... kto chcialby kogos > znalezc, byc szczesliwy i kochany, ale... > Jesli zdarza mi sie pokochac taka osobe, to finalem > jest dyskusja pt "ale ja juz nie wierze w milosc > i to niemozliwe, zebys mogla mnie pokochac, > bo ja jestem taki zly..." przerwij dyskusję mówiąc np. nie wierzysz w miłość? ja też nie wierzę bo jak coś wiem to już nie muszę wierzyć jesteś zły? to dobrze, że jesteś taki zły że mnie o tym informujesz i nie muszę się domyślać jaki jesteś - też jestem zła że nie słuchasz co mówię logika mówi że dwa minusy to jest plus potrzebne jest mi twoje zło żebym poznała co to dobro gdybym ja coś takiego usłyszał, to.... nosiłbym moją miłość na rękach ))))))) > Zaden nie byl taki zly, wrecz przeciwnie -to byli wartosciowi faceci, tylko > chyba ze strasznymi kompleksami... kompleksy każdy jakieś ma i chyba każdy nawet taki duzy chlopczyk jak ja boi sie zycia, czym wiekszy, bardziej sie boi. jeszcze bardziej boję się głośno powiedzieć że się boję > Jak i tym razem skonczy sie na takiej rozmowie > -to sie chyba upije woda z kranu(( życzę zawrotu głowy bez wody z kranu czy sodowej Odpowiedz Link
nict1 Przykazania mądrości świata tego - też... 17.03.03, 15:59 od filozofów przydźwigałem - Kamforze podprowadziłem, ale spokojnie - tam i tak wszystko zostało Przykazania mądrości świata tego Autor: kamfora@NOSPAM.gazeta.pl Data: 01-12-2002 14:55 + dodaj do ulubionych wątków -------------------------------------------------------------------------------- SPIS PRZYKAZAŃ 1. Postępuj tak, abyś długo żył i dobrze ci się powodziło. 2. Dbaj przede wszystkim o twoje życie i zdrowie 2.01 Nie bądź głupi, nie daj się zabić. 2.1 Gdy dalsze życie wydaje ci się na pewno i bezwzględnie nieznośne popełń samobójstwo. 2.2 Poza wyjątkowymi okolicznościami stawiaj swoje życie i zdrowie ponad wszystko inne. 3. Używaj życia. 3.1 Dbaj o to byś miał jak najwięcej przyjemności i jak najmniej przykrości. 3.2 Dbaj o to, aby twoje życie miało zawsze sens. 3.21 Miej zawsze przed sobą cel do osiągnięcia. 3.22 Używaj chwili. Moralność etyka i mądrość 3.221 Umiej żyć w teraźniejszości. 3.222 Staraj się pojmować środki jako cele. 4. Rządź swoim życiem. 4.1 Bądź, o ile to możliwe, niezależny w czynie fizycznym 4.2 Rządź twoją myślą, uczuciami i nastrojami 4.21 Postępuj zgodnie z twoim własnym ideałem 4.3 Nie przywiązuj się zbytnio do nikogo i niczego 4.31 Nie popadaj w nałóg. 4.4 Zachowuj spokój wewnętrzny. 4.41 Zachowaj pogodę ducha. 4.411 Mów sobie codziennie rano: „Świetnie jest" 4.412 Staraj się przedstawić sobie wypadki przyszłe w spo- sób przyjemny. 5. Bądź roztropny. 5.1 Nie uznawaj żadnego zdania bez sumiennego przekonania się o jego prawdzie albo przynajmniej o jego prawdopodobieństwie. 5.11 Zanim coś ważniejszego powiesz albo zrobisz zadaj sobie pytanie: Czy warto? 5.12 Sprawdź przed ważną decyzją czy nie bierzesz twoich życzeń za rzeczywistość. 5.13 W każdej sprawie zasięgaj rady ludzi doświadczonych. 5.14 Odłóż do jutra decyzję w ważnej sprawie. 5.15 Poznaj siebie. 5.151 Znajdź codziennie chwilę do namysłu nad sobą. 5.2 Zajmuj się sprawami, które od ciebie zależą a nie tymi, które od ciebie nie zależą. 5.21 Nie wartościuj niepotrzebnie. 5.22 Nie przejmuj się tym, na co nie masz wpływu 5.3 Dbaj o zabezpieczenie twojej przyszłości. 6. Zachowaj we wszystkim umiar. 6. l Zachowaj umiar w poglądach. 6.11 Unikaj twierdzeń całkiem ogólnych. 6.12 Bądź ostrożny w swoich sądach. 6.2 Korzystaj z dóbr i przyjemności umiarkowanie. 6.3 Umiej używać małych przyjemności. 6.31 Przedkładaj wiele małych przyjemności naci niewiele wielkich. 6.4 Nie porywaj się na rzeczy, które przekraczają twoje możliwości. 7. Powziętą decyzję wykonaj mocno i wytrwale. 7.1 Nigdy nie powoduj się strachem. 7.11 Nie bój się śmierci. 8. Żyj dla swojego dzieła. 8.1 Wykonuj wszystko, co czynisz możliwie najlepiej. 8.2 Patrz na siebie, na innych ludzi i na świat okiem przyrodnika. 8.21 Pojmuj przeciwności jako wydarzenia naturalne. 8.22 Nie rozczulaj się nad sobą. 9. Uważaj twój stosunek do innych ludzi za nadzwyczaj ważny dla twojego życia. 10. Bądź ostrożny w stosunkach z innymi ludźmi. 10.01 Dopóki go lepiej nie poznasz, uważaj każdego spotkanego człowieka za złośliwego głupca. 10.11 Nie wierz nikomu dopóki nie przekonasz się, że on zna się na tym, o czym mówi, i że jest prawdomówny. 10.12 Nie uznawaj za prawdę żadnego twierdzenia tylko dlatego, że jest wydrukowane, albo wypowiedziane w środkach masowego przekazu. 10.2 Myśl i czuj niezależnie od innych. 10.3 Przedkładaj samotność nad towarzystwo. 10.4 Nie przywiązuj wagi do czci i zniewagi, jak długo nie jesteś pewny, że one mogą być bardzo pożyteczne albo bardzo szkodliwe dla ciebie. 10.5 Nie patrz na siebie w zwierciadle społeczeństwa. 11. Nie zajmuj się innym człowiekiem wyjąwszy gdy on: (1) może być ci pożyteczny, albo dla ciebie niebezpieczny, (2) możesz mu pomóc, (3) jesteś za niego odpowiedzialny. 11.1 Staraj się uważać ludzi, którymi nie masz się zajmować za twory twojej wyobraźni. 12. Dawaj innym możliwie mało informacji o sobie. 12.1 W miejscach publicznych staraj się być jak najbardziej anonimowy. 12.2 Stosuj się w zachowaniu do otoczenia. 13. Wyjąwszy gdy chodzi o przyjaciół i bliskich unikaj poufałości. 13.1 Przy pierwszym spotkaniu obcego nie bądź zbyt uprzejmy. 14. Dbaj o życzliwość ludzi. 14.1 Nie zrażaj sobie ludzi, jeśli możesz. 14.11 O ile możesz unikaj sporów. 14.111 Jak ognia unikaj sporu z ludźmi mającymi władzę nad tobą. 14.112 Gdy grozi ci niebezpieczny spór, uciekaj 14.12 Nie wyrządzaj nikomu krzywdy, gdy cię to nic albo mało kosztuje. 14.121 O ile możesz tego uniknąć nie mów nikomu rzeczy nieprzyjemnych. 14.122 Nie krytykuj niczyjego narodu, wyznania, zawodu w jego obecności. 14.2 Staraj się zyskać sympatię każdego spotkanego człowieka wieka. 14.21 Bądź uprzejmy. 14.211 Bądź szczególnie uprzejmy dla ludzi bogatych i możnych. 14.22 Oddawaj chętnie przysługi, które cię nic nie kosztują, albo kosztują cię niewiele. 14.23 Niech twoja obecność i mowa będzie miła dla partnera. 14.231 Do każdego spotkanego człowieka podchodź z uśmiechem. 14.232 Pochlebiaj rozmówcy. 14.233 Niech twój rozmówca wie, że się nim interesujesz. 14.234 Daj rozmówcy jak najwięcej mówić o nim i jego sprawach. 14.3 Pracuj systematycznie i wytrwale nad zdobyciem życzliwości ludzi, z którymi ci żyć wypada. 15. Postępuj tak, abyś był uważany za człowieka, na którym można polegać. 15.1 Nie kłam i nie wprowadzaj w błąd, o ile możesz. 15.2 Dotrzymuj twoich obietnic. 16. Bądź umiarkowanie solidarny z grupą do której należysz. 16. l Zachowuj umiarkowanie zasady moralności. 16.2 W okolicznościach mniej więcej równych daj pierwszeństwo członkowi twojej grupy przed obcym. 16.3 Stosuj się do grupy, w której jesteś. 16.4 Miej paru przyjaciół. 16.41 Niech twoim przyjacielem będzie tylko człowiek o wypróbowanej uczciwości i inteligencji. 16.42 Bądź twoim przyjaciołom wiemy. //////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// Re: Przykazania mądrości świata tego Autor: kamfora@NOSPAM.gazeta.pl Data: 01-12-2002 15:01 + odpowiedz na list -------------------------------------------------------------------------------- Przykazania "spisał" J. M. Bocheński. Jak sam powiedział, zrobił to na podstawie dzieł wielkich filozofów greckich. Każde "przykazanie" opatrzył oczywiscie jeszcze stosownym komentarzem. Ciekawa jestem, co o tym sądzicie. Czy kłóci się to z waszym systemem moralnym? Które punkty? (Mądrość nie zawsze zgadza się z moralnością, a szczególnie jest w sprzeczności z moralnością chrześcijańską - przez św Pawła nazywana jest głupstwem) Odpowiedz Link
elp1 ale duuuużo! ale dłuuuugie! 17.03.03, 16:52 Trzeba to będzie jakoś na części podzielić, bo inaczej nie przełknę Ale nie teraz - może wieczorem? Odpowiedz Link
meduza4 Re: ale duuuużo! ale dłuuuugie! 18.03.03, 13:20 elp1 napisała: > Trzeba to będzie jakoś na części podzielić, bo inaczej nie przełknę A zebow nie masz, zeby pogryzc? ))))) Odpowiedz Link
nict1 jak masz - pokaż :-) 23.03.03, 18:18 meduza4 napisała: > elp1 napisała: > > > Trzeba to będzie jakoś na części podzielić, bo inaczej > nie przełknę > > A zebow nie masz, zeby pogryzc? ))))) > jak masz - pokaż Od czego zaczynasz "gryzienie"? Pozdrawiam )) Odpowiedz Link
meduza4 Re: jak masz - pokaż :-) 25.03.03, 12:36 Mam pokazac zeby wirtualnie, czy wyslac Poczta Polska? Odpowiedz Link
nict1 Re: jak masz - pokaż :-) 27.03.03, 19:02 Meduzo4, musisz tak od razu z ząbkami....? Pozdrawiam Odpowiedz Link
mrouh Re: ale duuuużo! ale dłuuuugie! 25.03.03, 21:07 Czytam od kilku dni po kolei te "przykazania" i tylko jedno mi jakoś zgrzyta: 10.01 Dopóki go lepiej nie poznasz, uważaj każdego spotkanego człowieka za złośliwego głupca. Nawet jeśli przyjąć, że ta mądrość kłóci sie z chrześcijańska moralnością, to ta mądrość akurat kłóci się i ze mną . Sama bym nie chciała, żeby ktoś, kto mnie nie zna, miał mnie za złośliwą i głupią. Na pewno sa mądrzejsi ode mnie i wielu nawet, ale chyba całkiem głupia nie jestem. No i dlaczego ktoś, kto nie wie o mnie nic ma myśleć, że jestem głupia? Skromność- skromnością, ale to chyba przesada.A już z tą złośliwością, to protestuję, nie jestem złośliwa! Na małe niewinne złośliwości pozwalam sobie tylko z tymi, których dobrze znam i wiem, że oni wiedzą, że to tylko takie przekomarzanie się. O stosunkach między ludźmi myślę, że najlepszą zasadą jest to, żeby tak traktować innych, jak chce się by nas traktowano. Myślę, że tego szacunek do człowieka w ogólności wymaga. Odwrotnie niż po losie, po ludziach spodziewam się najlepszego, nie umiem nawet wyobrazic sobie, że o kimś będę myśleć "złośliwy głupiec" zanim go poznam. Pewnie zbyt dosłownie biorę zebrane przez Bocheńskiego mądrości, ale to mnie zwyczajnie razi.A Wy, co Wy na to? Odpowiedz Link
elp1 mam zęby Meduzo4 27.03.03, 10:55 meduza4 napisała: > elp1 napisała: > > > Trzeba to będzie jakoś na części podzielić, bo inaczej > nie przełknę > > A zebow nie masz, zeby pogryzc? ))))) > Mam, ale nie po to żeby je sobie na filozoficznych rozważaniach tępić Niestety, ale ciągle mam też brak na tyle wolnego czasu, żeby spokojnie analizować te filozoficzne treści. Może kiedyś? Pozdrawiam Odpowiedz Link
meduza4 Gdzie te zęby? 28.03.03, 11:19 W szczece czy w szklance? )) Wszystko jedno, skoro moga sie stepic na dysputach filozoficznych Odpowiedz Link
nict1 Re: Gdzie te zęby? 28.03.03, 12:54 meduza4 napisała: > W szczece czy w szklance? )) > Wszystko jedno, skoro moga sie stepic na dysputach > filozoficznych Maduzo, czy Ty masz jakis problem, czy Cię zęby swędzą i musisz je ostrzyć? Tylko dlaczego w "szufladzie"? Pozdrawiam Odpowiedz Link
list_7 może sie na coś przydam ? 29.03.03, 14:58 Widzę, że w szufladzie Każdy ma jakiś przydział. Może i ja sie na coś przydam? Jak chcecie mogę dzielić włos na czworo, a tak na serio to dłuuuuuugie przykazania MĄDROŚCI ŚWIATA TEGO. Nie czekając na "tak" w obawie przed "nie" zaczynam dzielenie Odpowiedz Link
aniouek1 tak! tak! tak! 30.03.03, 01:26 List_7 to naprawdę świetny pomysł. Dziękuję i rób tak dalej Odpowiedz Link
list_7 1. przykazanie 29.03.03, 15:03 Postępuj tak, abyś długo żył i dobrze ci się powodziło. --- J.M. Bocheński - PRZYKAZANIA MĄDROŚCI ŚWIATA TEGO Odpowiedz Link
list_7 abyś dlugo żył i dobrze ci sie powodziło 29.03.03, 15:37 Dlaczego mam tak postępować, żeby długo żyć? Czy długie życie ma być moim celem powiązanym z uczuciem szczęścia czy satysfakcji, że długie? A co to znaczy długie? Dla kogoś kto np. od urodzenia cierpi na jakąś szczególnie bolesną dla niego i ograniczającą dolegliwość, życzenie "długiego zycia" nie jest,np..niestosowne? Co to znaczy "dobrze sie powodziło"? Każdy ma swoją własna miare "dobrego powodzenia" i o ile wiem, niewielu mówi o sobie "dobrze mi sie powodzi". "Ucięte" przykazanie wywołuje u mnie szereg pytań. Co do odpowiedzi mam wątpliwości. Po pierwsze jeżeli jest to MĄDROŚĆ ŚWIATA TEGO to należałoby sie spodziewać, że jest uniwersalnie obowiązującą "regułą". A tak to już chyba nie jest. Czy chcę długo żyć? Chcę żyć tak długo jak będę sprawna i równocześnie komuś potrzebna. Czy mi sie "dobrze powodzi"? W sensie materialnym wiążę koniec z końcem. Ale chyba nie to jest miarą "powodzenia"... Odpowiedz Link
aniouek1 przepraszam List_7 31.03.03, 15:04 Ten ciągły brak wolnego czasu to jedyne usprawiedliwienie jakie mam. Uwierz wszystkie posty czytam, ale nie zawsze starcza mi czasu, żeby napisać własne zdanie na każdy poruszany temat, co wcale nie znaczy, że tematy, czy prezentowane poglądy nie są dla mnie interesujące. Są i to nawet bardzo. Właśnie dlatego nie chcę pisać w pośpiechu. p.s. przeczytałam wszystkie Twoje posty w CYTATOWNIKU i obiecuję, także do nich wrócić, tylko niestety nie wiem kiedy Odpowiedz Link
aniouek1 Czy Ktoś z Was przeczytał TEN list? 24.01.04, 14:46 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11087&w=9388124&a=10334641 Odpowiedz Link
kendo Re: Czy Ktoś z Was przeczytał TEN list? 24.01.04, 16:50 Anioueczku ja go przeczytalam i nawet przedrukowalam,,,,, (po raz pierwszy uzywajac skanera mikolajowego,do drukowania,fajnie bylo hi,hi,) bardzo madre "mysli" ale czy wszyscy sie stosuja do nich ????? Odpowiedz Link
kasikk ja także 24.01.04, 19:30 jest mądry podobnie jak dezyderat chyba wolę to drugie - jest prostsze w przekazie i takie... zwykłe?? bardzo mnie inspiruje takie motto życiowe, trudny (niestety) do osiągnięcia ideał ale staram się Odpowiedz Link
aniouek1 SENS CIERPNIENIA - Zdzisław Jan Ryn 22.04.05, 00:37 Cierpienie ma szersze znaczenie niż ból, choroba czy kalectwo. Zdzisław Jan Ryn ----------------------------------------------------------------------------- Odpowiedz Link
aniouek1 Ból istnienia 22.04.05, 00:39 Trudniej jest definiować „ból moralny”, czyli „ból istnienia”. W jego werbalizacji większy talent i kompetencje ujawniają artyści, zwłaszcza poeci. O tej kategorii bólu pisze Frankl: „Cierpienie duchowe jako takie nie jest czymś chorobliwym, ale czymś ludzkim, w pewnym sensie nawet czymś najbardziej ludzkim ze wszystkiego, co istnieje”. To rozróżnienie potwierdza, że pojęcie cierpienia ma bardzo szeroki zakres; można bowiem cierpieć zarówno w chorobie, jak i w zdrowiu. Choć wydaje się to paradoksalne, cierpienie w stanie zdrowia może być bardziej dokuczliwe i bardziej długotrwałe niż cierpienie w chorobie. Choroba ma swój początek, przebieg i koniec; może ustąpić, a cierpienie może trwać dalej. Zdarza się nieraz, że zdrowy człowiek wolałby zachorować lub ponieść jakąś szkodę na ciele, aby tylko uwolnić się od cierpienia duchowego: „Dałbym sobie obciąć palec, aby tak nie cierpieć na duszy”. Podobne „życzenia” wyrażają nieraz osoby dotknięte depresją. Subiektywne cierpienie z powodu urojeń depresyjnych (grzeszności, winy, kary) bywa czasami tak dokuczliwe, że chory wolałby je zamienić w ból czy inną dolegliwość fizyczną. W skrajnych przypadkach może dojść do utraty sensu życia, a wówczas łatwo o myśli samobójcze. Samounicestwienie może się wówczas wydać jedynym sposobem na uwolnienie się od bólu istnienia. Rzeczywistość cierpienia odnosimy nie tylko do pojedynczego człowieka. Może ono mieć także wymiar społeczny, a nawet ogólnoludzki. Mówimy, że cierpią całe narody, na przykład podczas wojen, powstań, rewolucji, zaborów. W nazistowskich i komunistycznych obozach koncentracyjnych cierpiały i umierały miliony więźniów. Wyznawcy tej czy innej religii cierpieli za swoją wiarę. Grupy etniczne cierpią z powodu głodu, poniżenia, naruszania praw człowieka czy prześladowań. Fenomen cierpienia, który wiążemy raczej z doświadczeniem indywidualnym, jednostkowym, może więc przekształcać się w cierpienie ludzkości czy świata. Zbiorowe cierpienie może być czynnikiem integrującym daną społeczność lub – przeciwnie – dzielącym ją. c.d.n. Odpowiedz Link
aniouek1 Dlaczego cierpię 22.04.05, 00:40 Każde cierpienie skłania do pytania o jego cel: „Dlaczego cierpię?”. Ale również: „Dlaczego ja?”. W wymiarze społecznym pytamy o to, dlaczego cierpi ludzkość. Czy cierpienie, indywidualne lub masowe, ma jakiś sens? W kręgu kultury chrześcijańskiej zakorzenione jest przekonanie, że cierpienie to forma kary za naruszenie porządku moralnego – za przestępstwo, za grzech. Cierpienie rodzi się z poczucia winy i wiąże się z pojęciem i kryteriami sprawiedliwości. Psychologiczny mechanizm „wina – kara” jest spójny logicznie, a więc łatwy do zrozumienia i zaakceptowania. A jednak cierpienie może być niezawinione – poucza nas o tym już starotestamentalny przykład Hioba. Dwudziesty wiek był bezprzykładny w wyrafinowaniu i masowości zadawania cierpienia – niezawinionego! Pytanie o jego sens („Dlaczego cierpię?” jest jeszcze bardziej zasadne; cierpienie niezawinione nie wynika bowiem z porządku sprawiedliwości. Zostaje zaburzony mechanizm przyczynowo-skutkowy „wina – kara”. Cierpienie pojawia się bez zrozumiałej przyczyny i towarzyszy mu poczucie niesprawiedliwości. Doświadczał tego nie tylko biblijny Hiob. W podobny sposób odczuwają cierpienie niektórzy chorzy, zwłaszcza dotknięci chorobą nieuleczalną. Pytają: „Dlaczego choruję, dlaczego muszę umierać, jeśli w niczym nie zawiniłem?”. Poczucie sprawiedliwości przybrało paradoksalny kształt w doznaniach byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Niektórzy z nich czują się winni, że przeżyli, bo inni – nieraz lepsi od nich, szlachetniejsi – zginęli. To, że żyją życiem darowanym, odczuwają paradoksalnie jako akt niesprawiedliwości: „To oni powinni przeżyć, bo zasłużyli na to bardziej niż ja!”. W rozumowaniu psychologicznym niełatwo znaleźć proste wyjaśnienie sensu cierpienia, zwłaszcza niezawinionego. W psychologii humanistycznej wielokrotnie podkreślano pozytywne wartości cierpienia, szczególnie dla dojrzewania osobowości. Abraham Maslow uważał, że nie należy nadmiernie chronić przed doznawaniem cierpienia. Carl Gustav Jung ostrzegał, że w procesie psychoterapii nie można stwarzać iluzji cierpienia, trzeba natomiast uczyć chorego cierpliwości w zmaganiu się z nim. Według Victora Frankla życie bez cierpienia i bez śmierci byłoby niepełne. Paradoksalnie, mało kompetentny czuje się w tej dziedzinie lekarz, choć zdawałoby się, że studia medyczne powinny go przygotować nie tylko do rozumienia sensu cierpienia w chorobie, ale przede wszystkim do umiejętności dialogu z chorym. Od postawy lekarza wobec cierpienia w dużym stopniu zależy postawa chorego. Zaś ona może istotnie wpływać na przebieg choroby i skuteczność leczenia. Medycyna radzi sobie nieźle z bólem i jego leczeniem, ale nigdy nie poradzi sobie z cierpieniem. Na szczególną postać cierpienia – cierpienie aksjologiczne – zwraca uwagę wybitny filozof Władysław Stróżewski. Wywodzi je z aksjologicznej struktury człowieka, która jego zdaniem obejmuje zarówno wartości pozytywne, jak i negatywne. Tę dwoistość dobitnie wyraził św. Paweł w Liście do Rzymian: „Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię. (...) Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7, 14-19). Stróżewski wyjaśnia, że źródłem cierpienia aksjologicznego jest uświadomienie sobie niewspółmierności dwóch stanów: „tego, w którym jestem” i „tego, w którym powinienem być”. I dodaje: „Cierpienie wywołane jest więc ostatecznie zdradą miłości”. c.d.n. Odpowiedz Link
aniouek1 Chrześcijański sens cierpienia 22.04.05, 00:41 Z pomocą przychodzi tu refleksja teologiczna. Jan Paweł II we wspomnianym liście apostolskim zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt cierpienia: cierpienie ma służyć przezwyciężeniu zła i odbudowaniu dobra zarówno w podmiocie cierpiącym, jak i w stosunkach z innymi, a zwłaszcza z Bogiem: „Miłość jest najpełniejszym źródłem sensu cierpienia, które pozostaje zawsze tajemnicą (...). Jest też najpełniejszym źródłem odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia”. W „Pieśni cierpiącego Sługi” (Iz 53, 2-6) zawarta jest istota chrześcijańskiego sensu cierpienia. Chodzi tu o cierpienie przyjęte w sposób szczególny: „całkowicie dobrowolnie i niewinnie”; chodzi „o cierpienie ludzkie”, które „osiągnęło swój zenit w męce Chrystusa”; o „cierpienie, które stało się ceną Odkupienia” (mowa tu o cierpieniu „zastępczym” lub „odkupieńczym”. Kilka fundamentalnych zasad Jan Paweł II podał w tzw. katechezie cierpienia, którą systematycznie rozwija podczas spotkań z chorymi, upośledzonymi i niepełnosprawnymi: w cierpieniu człowieka odzwierciedla się jego wielkość; cierpienie wyraża pewien paradoks słabości i mocy; ludzkiej słabości w chorobie przeciwstawia się potęga ludzkiego cierpienia złączonego z modlitwą; cierpienie jest próbą, na jaką zostaje wystawiony człowiek – próbą wytrwałości, cierpliwości i nadziei. W ujęciu ewangelicznym, „kto cierpi w zjednoczeniu z Chrystusem”, kto swym cierpieniem „dopełnia braki udręk Chrystusa”, ten potrafi odkryć twórczy charakter cierpienia: „Odkrycie to jest szczególnym potwierdzeniem wielkości duchowej, która w człowieku całkiem niewspółmiernie przerasta ciało. Wówczas, gdy to ciało jest głęboko chore, całkowicie niesprawne, a człowiek jakby niezdolny do życia i do działania – owa wewnętrzna dojrzałość i wielkość duchowa tym bardziej jeszcze się uwydatnia, stanowiąc przejmującą lekcję dla ludzi zdrowych i normalnych” („Salvifici doloris”. c.f.n. Odpowiedz Link
aniouek1 Potężny w słabości swojej 22.04.05, 00:43 Cierpienie i towarzyszący mu smutek lub osamotnienie skłaniają do skierowania uwagi na głębszy wymiar człowieczeństwa. Czasem dochodzi do zdumiewającej przemiany wewnętrznej, która sprawia, że ludzie bardzo cierpiący mogą być bardzo szczęśliwi. To jeden z wielkich paradoksów cierpienia, trudny do zrozumienia przez samego chorego, a zdumiewający dla lekarza. Cierpienie i choroba nie zawsze wiążą się z poczuciem nieszczęścia; czasami mogą być drogą do poznania siebie, mieć walor twórczy i konstruktywny, zwłaszcza w rozwoju osobowości, w wewnętrznym dojrzewaniu. Nawet niektóre choroby psychiczne – ze schizofrenią włącznie – mogą przebiegać w sposób twórczy i korzystny dla chorego. Zwracał na to uwagę krakowski psychiatra Eugeniusz Brzezicki, autor koncepcji „schizofrenii paradoksalnej społecznie korzystnej” (schizophrenia paradoxalis socialiter fausta). Ból i cierpienie nie są czymś daremnym, nie przemijają bez śladu; ich wymiar wykracza poza osobiste doświadczenie człowieka, a jego sens może być zrozumiały nieraz dopiero w wymiarze transcendentnym. Jan Paweł II, zgodnie ze współczesną wiedzą psychologiczną, wskazuje chorym trzy istotne etapy przeżywania cierpienia: uświadomienie cierpienia, twórcza akceptacja, ofiara. Uwzględnienie tych wymiarów ułatwia wypracowanie indywidualnego planu przekształcania cierpienia w wartości twórcze, przemieniania zła ludzkiego cierpienia w cnotę miłości i wreszcie wyrwania się z pęt cierpienia ku „zdumiewającej wolności wewnętrznej”. W tym duchu Jan Paweł II przeżywał i interpretował własne cierpienie po zamachu na jego życie: „Doświadczyłem wielkiej łaski: cierpieniem i zagrożeniem życia mogłem dać świadectwo”. Wydarzenie to, poza wymiarem ludzkim, miało dla niego przede wszystkim wymiar Bożego Doświadczenia. Z niego zrodziło się przebaczenie: „Przebaczenie jest łaską, o której należy myśleć z głęboką pokorą i wdzięcznością”. Przebaczający gest Jana Pawła II wstrząsnął światem, a nawet wzbudził protesty. Inni osądzali sprawcę i domagali się zemsty, a Papież przebaczył! W tym samym duchu jawi się cały, 25-letni już, pontyfikat Jana Pawła II – jako droga przez cierpienie, jako krzyż nie tylko w znaczeniu symbolicznym, ale i dosłownym. Możemy mówić o „pontyfikacie cierpienia”. Do „ewangelii cierpienia” przynależy, zdaniem Jana Pawła II, przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, którego postawa przypomina, jaki powinien być nasz stosunek do cierpiącego: „Miłosiernym Samarytaninem jest każdy człowiek, który zatrzymuje się przy cierpieniu drugiego człowieka, jakiekolwiek by ono było. (...) Samarytaninem jest każdy człowiek wrażliwy na cudze cierpienie, człowiek, który wzrusza się nieszczęściem bliźniego (...). Miłosiernym Samarytaninem jest więc ostatecznie ten, kto świadczy pomoc w cierpieniu”. Gest miłosiernego Samarytanina wskazuje, że cierpienie jest potrzebne, aby wyzwolić w człowieku postawę bezinteresownego daru na rzecz bliźniego: „Świat ludzkiego cierpienia przyzywa niejako bez przestanku inny świat: świat ludzkiej miłości – i tę bezinteresowną miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek niejako zawdzięcza cierpieniu”. Ten gest ma wartość ponadczasową, jest wzorem postępowania nie tylko dla lekarza i pielęgniarki, ale dla każdego; zakorzenił się w kulturze moralnej i w cywilizacji. Warto go przypominać, zwłaszcza w obliczu narastającego znieczulenia na cierpienie drugiego człowieka. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia warto za ks. prof. Józefem Makselonem przekształcić pytanie „Dlaczego cierpię?” w pytanie „Dla kogo cierpię?”. W praktyce terapeutycznej może to mieć istotne znaczenie, gdyż w rozmowie z chorym, zwłaszcza w stanie terminalnym, możemy przejść z płaszczyzny przyczynowej na płaszczyznę intencjonalności. Koncepcja ta ma wartość uniwersalną, gdyż ułatwia odnalezienie sensu w każdym cierpieniu, niezależnie od formacji duchowej chorego. Jan Paweł II w sierpniu 2002 roku, podczas konsekracji świątyni św. siostry Faustyny w Krakowie Łagiewnikach, zawierzył świat Bożemu miłosierdziu. Mówił nam o potrzebie „wyobraźni miłosierdzia”. Przesłanie miłosierdzia Bożego przekazane siostrze Faustynie zapadło głęboko w serce Ojca Świętego. Historia wpisała je właśnie w tragiczne doświadczenie drugiej wojny światowej. Było ono wówczas szczególnym oparciem i źródłem nadziei dla całego narodu. Papież mówił: „Było to i moje osobiste doświadczenie, które zabrałem ze sobą na Stolicę Piotrową i które niejako kształtuje obraz tego pontyfikatu”. Ten akt zawierzenia jest swego rodzaju zwieńczeniem nauczania Papieża. Wobec dramatu XX wieku, wobec terroryzmu XXI wieku, Jan Paweł II ukazuje Boga miłosiernego jako znak nadziei i źródło siły dla zagubionego, nękanego przeciwnościami i cierpiącego człowieka. Tylko w miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście. -koniec - --------------------------------------- Prof. Zdzisław Jan Ryn jest psychiatrą, pracownikiem naukowym Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Współpracuje z Papieską Radą Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Jest autorem książki „Cierpienie ma tysiąc twarzy. Jan Paweł II i chorzy”. Jego pasją są wędrówki po Andach. Ma żonę, dwie córki i troje wnuków. Odpowiedz Link
aniouek1 SENS CIERPNIENIA -a co my-Szufludkowie nt.temat? 22.04.05, 00:57 Tytułowy, zacytowany powyżej w całości artykuł przeczytałam z uwagą... Jakoś tak...w ostatnie dni z różnych stron i drogami różnymi ten temat do mnie dociera... Owszem...wcześniej nie jeden raz zastanawiałam się, szukałam odpowiedzi związanych z istnieniem - czy nie istnieniem - sensu cierpienia, jednakże w te ostatnie dni mam wrażenie jakby jakieś siły - tak widzialne jak i niewidzialne - się zmówiły i szturmem wciskają się w moje serce, moją głowę mnóstwem pytań, które w zasadzie bez problemu nijakiego pozwalają się sprowadzić do jednego - o sens człowieczego cierpienia... I już następne dostrzegam na swoim horyzoncie...co począć z odpowiedzią jeśli mnie jakaś ogarnie? Proszę...porozmawiajmy z sobą na ten temat...tak...prawdziwie porozmawiajmy... Odpowiedz Link
kendo Re: SENS CIERPNIENIA -a co my-Szufludkowie nt.tem 22.04.05, 10:04 usch....za dlugie do czytania .... co druga linijke poczytalam ( a wogole nie rozumie jak mozna przez cierpienie osiagnac cos innego?? np.biorac pod uwage cierpienie z bolu choroby, w jakim stopniu tu sie rozwijamy?? gdy nie wezmiemy nic na usmiezenie bolu,mozna odejsc od zmyslow. bol nastepny to -fizyczny, tez tu nie widze zadnych dalszych osiagniec, bol psychiczny,spowodowany naszym wewnetrznym stanem, gdzie nasze mottto niepokrywa sie z zeczywistoscia, gdzie mimo usilnego naszego wysilku, dalej stoimy w martwym punkcie. a moze to ja co nic z tego bolu nierozumie, moze go nie mialalm tak ogromnego by wyciagnoc jakies glebsze wnioski ?? choc borykalam sie z nim wiele razy na roznym podlozu. Odpowiedz Link
aniouek1 Re: SENS CIERPNIENIA -a co my-Szufludkowie nt.tem 12.05.05, 17:36 kendo napisała: > usch....za dlugie do czytania .... > co druga linijke poczytalam ( hmmm...może to co najważniejsze było w tych nie przeczytanych? > a wogole nie rozumie jak mozna przez cierpienie osiagnac cos innego?? > np.biorac pod uwage cierpienie z bolu choroby, > w jakim stopniu tu sie rozwijamy?? > gdy nie wezmiemy nic na usmiezenie bolu,mozna odejsc od zmyslow. Wiesz...ostatnie miesiące bogate są szczególnie w ludzkie cierpienie, kórego jestem bliższym lub dalszym świadkiem... Zauważyłam, że najpierw siegają ludzie po ...uśmierzające ból środki, później szukają pomocy u specjalistów, lekarzy, potem u "czarodziejów" a na końcu... zaczynają się modlić i błagają Boga o cud... > bol nastepny to -fizyczny, > tez tu nie widze zadnych dalszych osiagniec, a wcześniej o jakim rozmawiałyśmy? > bol psychiczny,spowodowany naszym wewnetrznym stanem, > gdzie nasze mottto niepokrywa sie z rzeczywistoscia, > gdzie mimo usilnego naszego wysilku, > dalej stoimy w martwym punkcie. Może jest po to by przestać stać w martwym punkcie? Może jest po to by spojrzeć na problem inaczej niż uparlismy sie go widzieć? Jeśli nasze dotychczasowe widzenie nie zdaje egzaminu, nie rozwiązuje problemu to... chyba należy z krytycyzmem spojrzeć na to widzenie i podjąć próbę, która może okazać sie skuteczniejszą? Wiesz...tak mi sie myśli, że najtrudniej jest pokonać własny egoizm, unieść się ponad własne pragnienia, takie...doczesne, takie...co by to NAM było łatwiej, lepiej, wygodniej... > a moze to ja co nic z tego bolu nierozumie, > moze go nie mialalm tak ogromnego by wyciagnoc jakies glebsze wnioski ?? > choc borykalam sie z nim wiele razy na roznym podlozu. Nie potrafię Ci na Twoje pytania odpowiedzieć...ty chyba zresztą wcale nie oczekujesz na nie z zewnątrz nijakiej odpowiedzi i raczej samą siebie o to pytasz niż kogokolwiek innego. Poza tym..cierpienie...to chyba nie tylko ból...fizyczny, czy psychiczny... Ma ...wiele form i różny wymiar... Bezsilność..też bywa dotkliwym cierpieniem... Odpowiedz Link
aniouek1 smutki... 09.05.05, 12:57 Kendo napisała: > ja oddalam od siebie smutaski, > niechce nawet o nich myslec...po co dzien sobie psuc?? czy...one przestaja istnieć przez niemyślenie? Ja mam wrażenie, że one...jakby przedziwnie w swojej istocie na myślenie odporne są... dotykają sobą najbardziej czytelnie tej strefy...która nieposłuszna bywa nawet najlogiczniejszemu myśleniu... Odpowiedz Link
aniouek1 nikt się ze mna nie spiera ani mnie nie popiera? 10.05.05, 15:48 aniouek1 napisała: > Kendo napisała: > > > ja oddalam od siebie smutaski, > > niechce nawet o nich myslec...po co dzien sobie psuc?? > > czy...one przestaja istnieć przez niemyślenie? > > Ja mam wrażenie, że one...jakby przedziwnie w swojej istocie na myślenie > odporne są... dotykają sobą najbardziej czytelnie tej strefy...która > nieposłuszna bywa nawet najlogiczniejszemu myśleniu... Odpowiedz Link
aniouek1 nikt???????????????????????????????????????????? 12.05.05, 17:38 nic?????????? Odpowiedz Link
aniouek1 marzenia 09.05.05, 13:37 aniouek1 napisała: > też mogą być bolesne... nie wiedziałam, że takie mogą być... > Już wiem..."odrobiłam"... zadaną życiem lekcję kendo napisała: > i czemu tak tragicznie z samego poniedzialku?? nie wiem, czemu sądzisz, że tragicznie... Raczej...na ile to możliwe chłodno, logicznie, racjonalnie, rozsądnie itd. itp. > kazdy "odrabia swe zadanie zyciowe", tak...każdy swoje zadania odrabia. Jeden szybciej, inny dłużej, jeden jest zdolniejszym, inny oporniejszym na życiowe lekcje uczniem. A, że czasami bardzo bolesną jest "lekcja"? No cóż...taką pamięta się lepiej, wyraziściej i...obywa się bez konieczności powtórek... Takie starczają...na dożywocie... > ktore chyba z chwila naszego narodzenia jest nam naznaczone. a może i wcześniej? Odpowiedz Link
aniouek1 a jakie jest Wasze zdanie na ten temat? 10.05.05, 15:49 aniouek1 napisała: > aniouek1 napisała: > > > też mogą być bolesne... nie wiedziałam, że takie mogą być... > > Już wiem..."odrobiłam"... zadaną życiem lekcję > > kendo napisała: > > > i czemu tak tragicznie z samego poniedzialku?? > > nie wiem, czemu sądzisz, że tragicznie... > Raczej...na ile to możliwe chłodno, logicznie, racjonalnie, rozsądnie itd. itp. > > > kazdy "odrabia swe zadanie zyciowe", > > tak...każdy swoje zadania odrabia. Jeden szybciej, inny dłużej, jeden jest > zdolniejszym, inny oporniejszym na życiowe lekcje uczniem. > A, że czasami bardzo bolesną jest "lekcja"? > No cóż...taką pamięta się lepiej, wyraziściej i...obywa się bez konieczności > powtórek... > Takie starczają...na dożywocie... > > > ktore chyba z chwila naszego narodzenia jest nam naznaczone. > > a może i wcześniej? Odpowiedz Link
aniouek1 strachy 09.05.05, 14:01 aniajerzyk napisała: > Psalmista powiada tym co zaufali Panu: > > "Bogu ufam, nie będę się lękał, > cóż może mi uczynić człowiek" Ps. 56,5 aniouek1 dopisała: > ja też jestem człowiek aniajerzyk napisała także: > "Pan światłem i zbawieniem moim, > kogóż mam się lękać" Ps. 27,1 aniouek1 odpowiedziała: > siebie i...własnych wyborów... konsekwencji nie podlegajacych "poprawkom" > mój strach...mieszka we mnie...żywi się mną kendo powiedziała: > i tak dokladnie jest... wiem Kendo...tak dokładnie jest...mój strach...mieszka we mnie...żywi się mną i wiem, że boję się głównie sama siebie i...własnych wyborów... konsekwencji nie podlegajacych "poprawkom" kendo napisała: > jedna zla decyzja moze nam zruinowac zycie bywa, że nie tylko podjęcie złej, ale brak DOBREJ i MĄDREJ równocześnie decyzji może zaowocować identycznym skutkiem ...może ale...nie musi Odpowiedz Link
aniouek1 ha! no własnie! - może, ale nie musi! ;) 10.05.05, 15:51 aniouek1 napisała: > aniajerzyk napisała: > > > Psalmista powiada tym co zaufali Panu: > > > > "Bogu ufam, nie będę się lękał, > > cóż może mi uczynić człowiek" Ps. 56,5 > > aniouek1 dopisała: > > ja też jestem człowiek > > aniajerzyk napisała także: > > > "Pan światłem i zbawieniem moim, > > kogóż mam się lękać" Ps. 27,1 > > aniouek1 odpowiedziała: > > > siebie i...własnych wyborów... konsekwencji nie podlegajacych "poprawkom" > > mój strach...mieszka we mnie...żywi się mną > > kendo powiedziała: > > > i tak dokladnie jest... > > wiem Kendo...tak dokładnie jest...mój strach...mieszka we mnie...żywi się mną > i wiem, że boję się głównie sama siebie i...własnych wyborów... konsekwencji > nie podlegajacych "poprawkom" > > kendo napisała: > > > jedna zla decyzja moze nam zruinowac zycie > > bywa, że nie tylko podjęcie złej, ale brak DOBREJ i MĄDREJ równocześnie decyzji > > może zaowocować identycznym skutkiem ...może ale...nie musi Odpowiedz Link
aniouek1 nadzieja 09.05.05, 14:32 aniouek1 napisała: > naumiem się czego nie umiem > bardzo chcę potrafić być Tobie podobną....choć wiem...pamiętam, > że ...także to ma swoją cenę... > Trudno. > Ty płacisz, ja także zapłacę. > Nieumienie...także darmo nie jest... kendo odpisała: > i tak ma kazdy.... aniouek1 : > każdy i za wszystko kendo: > ma odplacone dobrym lub zlym.....dlug nie da na siebie dlugo czekac( aniouek1: ...to nie dług tylko...ot...cena wyboru... cena jaka płaci się za własny wolny wybór... bywa, że wysoka, bywa, że "płaci" się swoimi marzeniami... żegnając je ...rezygnując z realizacji samego siebie... Odpowiedz Link
mala20033 Re: nadzieja 09.05.05, 14:46 Rezygnacja z marzen to pirwszy krok ku smierci... Odpowiedz Link
aniouek1 Rezygnacja z marzen to pierwszy krok ku śmierci... 09.05.05, 15:19 mala20033 napisała: > Rezygnacja z marzen to pierwszy krok ku smierci... ...wiem...jednak...czy od urodzenia robimy cokolwiek innego? Bezustannie idziemy do śmierci... Dla mnie do...przemieniania życia w ŻYCIE, dla Kogoś...może być, że do...unicestwienia... Jakkolwiek nie pojmować śmierci...wciąż jest to wędrowanie dziurawą kładką nad przepaścią w kierunku drugiego brzegu. Mam szczęście...nie wędruję tą kładką sama... Ktoś idzie "przed", Ktoś idzie "za" ...Jednak...najważniejszy Ktoś, Kto trzyma moja dłoń w swojej... Dziękuję,że jest bliziutko i bezustannie JEST Odpowiedz Link
aniouek1 musy 09.05.05, 15:08 aniouek1 napisała: > musze pogodzić się z musami > zaakceptować ich istnienie, > racje wyższe niż moje własne pragnienia, > ...pragnienia które... zbyt wiele choć...niewiele tak... > a jednak...zbyt wiele... > MUS...ma pierwszeństwo... kendo dopisała: > i niektore musze niestety zaakceptowac"glowa muru nieprzebije"( aniouek1: Wiesz Kendo... ktoś kiedyś powiedział mi, że jest tylko jeden sposób by zmusić człowieka do tego, by zrobił coś czego nie chce zrobić: trzeba sprawić by CHCIAŁ to zrobić, czego zrobić nie chce. Przyznaję, że jestem na tym właśnie etapie. Odpowiedz Link
kendo Re: musy 09.05.05, 17:26 > > aniouek1: > > Wiesz Kendo... ktoś kiedyś powiedział mi, że jest tylko jeden sposób by zmusić > człowieka do tego, by zrobił coś czego nie chce zrobić: trzeba sprawić by > CHCIAŁ to zrobić, czego zrobić nie chce. > > Przyznaję, że jestem na tym właśnie etapie. wiec zycze powodzenia.... ja probowalam wszystkiego z roznym skutkiem, zrobilam palze i czekam na owoce...juz dojzaly dwa) chyba dobrze "jazgotalam"= tak slubne mowi,=motywowalam to po mojemu Odpowiedz Link
aniouek1 rzecz w tym, że.... 10.05.05, 15:53 kendo napisała: > > > > > aniouek1: > > > > Wiesz Kendo... ktoś kiedyś powiedział mi, że jest tylko jeden sposób by > > zmusić człowieka do tego, by zrobił coś czego nie chce zrobić: trzeba > > sprawić by CHCIAŁ to zrobić, czego zrobić nie chce. > > > > Przyznaję, że jestem na tym właśnie etapie. > > wiec zycze powodzenia.... > ja probowalam wszystkiego z roznym skutkiem, > zrobilam palze i czekam na owoce...juz dojzaly dwa) > chyba dobrze "jazgotalam"= tak slubne mowi,=motywowalam to po mojemu tym razem ja jestem poddawana "obróbce"...nie tyle jazgotanej co raczej... milcząco-mogowej, ale...na jedno wychodzi Odpowiedz Link
aniouek1 czy obmierzłe MUUUSY to nie konsekwencje 07.04.06, 19:21 naszych wcześniejszych CHCEŃ do których przykleja się ...odpowiedzialność? Odpowiedz Link
aniouek1 zakazy-nakazy 09.05.05, 16:13 aniouek1 napisała: > nakazuję samej sobie > pogodzić się, że są...NAKAZY-ZAKAZY i...przestać się wreszcie buntować... > Ponoć...łaską jest, że są i że dane mi je znać... kendo dopisała: > a ja na przekor.... > biore"je za leb" i nie musi byc jak chce aniouek1 zapytała: > napisałaś, że "nie musi byc jak chce" > ...co więc wynika z Twojego za łeb brania? kendo: > czasami chce omijac,szukam innych wyjsc. mir-elka: > aniouek1 napisała: > pogodzić się, że są...NAKAZY-ZAKAZY i...przestać się wreszcie buntować... > Ponoć...łaską jest, że są i że dane mi je znać... odpowiada: > Nie, nie, nie. > Pokora, taka pokora zabija duszę. > Przestaniesz byc sobą, a i tak nie uwierzysz... aniouek1 pyta: 1. czy sobą być za cenę wszelką i...sianie smutków ma jakikolwiek sens? 2. czy sobą być niezmienną wogóle jest możliwym? 3. jaka pokora duszy nie zabija? 4. czy bezustanne buntowania się ma jakikolwiek pozytywny wymiar gdy oprócz buntowania się...tylko NIC można? 5. jak długo można kłócić się z ZAKAZAMI-NAKAZAMI, które...nie podlegają perswazjom... absolutnie żadnym naciskom nie podlegają? 6. Jeśli one są niezmienne...wieczne w słusznym trwaniu to... czy można ich nie uznać? można ich nie zaakceptować skazując samego siebie na "bycie sobą" w bezustannym buntowaniu się i bezustanne zatruwanie współistnienia okolicznościom wszelakim? Odpowiedz Link
aniouek1 buuuu nikt mi nie chce odpowiedzieć :( 10.05.05, 15:55 aniouek1 napisała: > aniouek1 napisała: > > > nakazuję samej sobie > > pogodzić się, że są...NAKAZY-ZAKAZY i...przestać się wreszcie buntować... > > Ponoć...łaską jest, że są i że dane mi je znać... > > kendo dopisała: > > > a ja na przekor.... > > biore"je za leb" i nie musi byc jak chce > > aniouek1 zapytała: > > > napisałaś, że "nie musi byc jak chce" > > ...co więc wynika z Twojego za łeb brania? > > kendo: > > > czasami chce omijac,szukam innych wyjsc. > > mir-elka: > > > aniouek1 napisała: > > pogodzić się, że są...NAKAZY-ZAKAZY i...przestać się wreszcie buntować... > > Ponoć...łaską jest, że są i że dane mi je znać... > > odpowiada: > > > Nie, nie, nie. > > Pokora, taka pokora zabija duszę. > > Przestaniesz byc sobą, a i tak nie uwierzysz... > > aniouek1 pyta: > > 1. czy sobą być za cenę wszelką i...sianie smutków ma jakikolwiek sens? > 2. czy sobą być niezmienną wogóle jest możliwym? > 3. jaka pokora duszy nie zabija? > 4. czy bezustanne buntowania się ma jakikolwiek pozytywny wymiar gdy oprócz > buntowania się...tylko NIC można? > 5. jak długo można kłócić się z ZAKAZAMI-NAKAZAMI, które...nie podlegają > perswazjom... absolutnie żadnym naciskom nie podlegają? > 6. Jeśli one są niezmienne...wieczne w słusznym trwaniu to... czy można ich > nieuznać? można ich nie zaakceptować skazując samego siebie na "bycie sobą" > w bezustannym buntowaniu się i bezustanne zatruwanie współistnienia > okolicznościom wszelakim? Odpowiedz Link
aniouek1 zaleta 09.05.05, 16:28 aniouek1 napisała: > pamięć > dobra pamięć...co to...jest błogosławieństwem kendo dopisała: > chyba kazdy sobie je zaklad sam,co uwaza za swa zalete? > czasami sprzeczna z reszta zalozycieli. aniouek odpowiedziała: > Tak chyba także bywa, jednak...proponuję byśmy przestały muskać temat, > ale byśmy sie mu "dobrały do skóry", a nawet głębiej - do rdzenia i sendna. > W "puzlach zalet" i nie tylko tam...mówię/piszę o tym co zauważam w sobie, > jednak...w jakimś jednak sensie nie uważam by to coś było jedynie moją własną > osobliwością, moim własnym dziwactwem, czy jakąś niepowtarzalna i jednynie > mnie samej przyrodzoną właściwością. > Proponuję czepić się i spróbować rozebrać na czynniki pierwsze rozumienie > PAMIĘCI jako zalety i na ile jest to faktycznie ZALETA CZŁOWIEKA... nie tylko > mnie, czy Ciebie ale...po prostu CZŁOWIEKA Odpowiedz Link
aniouek1 Kendo na to... 09.05.05, 16:29 kendo odpisała: > no bo tak mi sie wydaje, > ze kazdy prijorytuje inne zalety. Odpowiedz Link
aniouek1 więc ja pytam: 09.05.05, 16:32 czy sądzisz, że jest ktoś, kto ucieszyłby się słysząc np. życzenie: "życzę Ci abyś nie miał pamięci, albo przynajmniej byś miał ją kiepska jeśli już wogólne mieć jakąkolwiek musisz"? Odpowiedz Link
aniouek1 Kendo odpowiada: 09.05.05, 16:34 przykre takie zyczenie-smutne dla odbiorcy( mam zwyczaj dodawac w takich wypadkach, ze" zyczenia wracaja do nadawcy z podwojna sila" Odpowiedz Link
aniouek1 ..... 09.05.05, 16:38 widzisz więc sama, że są TAKIE co to... dla WSZYSTKICH ludzi ...ZALETA... po prostu są zaletą uniwersalną nie zaś ...jakimś indywidualnym postrzeganiem wartości wyłącznie w znaczeniu sobie właściwych preferencji Odpowiedz Link
aniouek1 chyba jednak....nie zobaczyłaś 10.05.05, 15:58 tego mojego postu aniouek1 napisała: > widzisz więc sama, że są TAKIE co to... dla WSZYSTKICH ludzi ...ZALETA... > po prostu są zaletą uniwersalną nie zaś ...jakimś indywidualnym postrzeganiem > wartości wyłącznie w znaczeniu sobie właściwych preferencji Odpowiedz Link
aniouek1 Kendo na to: 09.05.05, 16:41 pewnie znow cos pokrece z moim rozumowaniem na opak, ale PAMIEC nie uwazam za ZALETE,tylko za NABYTEK-przeciez sie rodzimy z nia i rozwijamy podczas naszego zycia, czasmi mozemy miec jej mniej,co sie wiaze z roznymi faktorami.... Odpowiedz Link
aniouek1 i jeszcze Kendo: 09.05.05, 16:44 dodam,bo tak sobie pomyslalam, ze PAMIEC mozemy jeszcze cwiczyc by miec ja perfekcyjna. Odpowiedz Link
aniouek1 sądzę, że pochodzenie nie jest decydującym 10.05.05, 16:06 w kwestii wartościowania co jest a nie jest zaletą kendo napisała: > pewnie znow cos pokrece z moim rozumowaniem na opak, > ale PAMIEC nie uwazam za ZALETE,tylko za NABYTEK-przeciez sie rodzimy z nia > i rozwijamy podczas naszego zycia, > czasmi mozemy miec jej mniej,co sie wiaze z roznymi faktorami.... Inna rzecz, że nie rozumiem także, czemu nie może być ZALETĄ - NABYTEK. Czyż, np. fakt, że ktoś do perfekcji OPANOWAŁ sztuke gotowania nie jest jego zaletą? Co do PAMIĘCI ...jest ona także genetycznie jednak warunkowana co podkreślają psycholodzy i jak wiele róznych innych cech może być doskonalona albo... nie doskonalona. Wszystko jedno jednak zdaje mi się, że czy jest doskonalona czy też nie, zawsze jako sama w sobie jest jednak ZALETĄ. Jeśli dotyka tej sfery uszczerbek, to...traktowany jest on zawsze w kategoriach defektu, a więc czegoś negatywnego. Odpowiedz Link
aniouek1 wada 09.05.05, 16:49 aniouek1 napisała: > pamięć > ...choć brzmi to paradoksalnie ale...dobra pamięć...i dobre pamiętanie może > też być ...niczym przekleństwo...choć...brzmi to jak bluźnierstwo... > Pamiętanie...podobne do szlifierki diamentów... kendo dopowiedziała: > czasami sie chce cos wymazac z pamieci( > a tu mimo wieku jest nieosiagalne,trwa to w naszych schowkach na dobre > i na zle. Odpowiedz Link
aniouek1 gdy pamiętanie uwiera jak kamień w bucie :( 10.05.05, 16:12 > aniouek1 napisała: > > > pamięć > > ...choć brzmi to paradoksalnie ale...dobra pamięć...i dobre pamiętanie mo > że też być ...niczym przekleństwo...choć...brzmi to jak bluźnierstwo... > > Pamiętanie...podobne do szlifierki diamentów... > > kendo dopowiedziała: > > > czasami sie chce cos wymazac z pamieci( > > a tu mimo wieku jest nieosiagalne,trwa to w naszych schowkach na dobre > > i na zle. Wiesz...sądzę, że jeszcze z samym sobą i własnymi oczekiwaniami co do własnego pamiętania, wcale nie tak trudno sobie radzić w porównaniu z tym, że...np. moja pamięć i moje pamiętanie może KOMUŚ wadzić. Fakt...takie pamiętanie...nie bywa bez wpływu na DZIŚ, JUTRO...itd., więc... może wadzić, przeszkadzać, doskwierać i uwierać niczym kamień w bucie Chyba...właśnie nasze własne pamiętanie nas samych jako ludzi najbardziej skutecznie przemienia... w końcu...nie istnieje chyba uczenie się, bez pamiętania "lekcji"... Odpowiedz Link
aniouek1 co to jest "pamiętliwość"? 12.05.05, 06:50 niedawno usłyszałam takie określenie pod moim własnym adresem i... nie zrozumiałam czemu... Odpowiedz Link
aniouek1 niegodziwość 12.05.05, 18:40 aniouek1 napisała: > ludzie boją się ... samo-świadomości własnych niegodziwości > > Niedawno, KTOŚ bardzo dla mnie ważny w ten sposób nazwał ludzkie strachy... kendo pyta: ..jak to " niegodziwosci"?? czy tego trzeba sie bac? Odpowiedz Link
aniouek1 Re: niegodziwość 12.05.05, 18:41 Krzysztof Zanussi Niegodziwość Pisząc list do jednego z miesięczników filmowych posłużyłem się bardzo archaicznym terminem niegodziwość, bo nie wiedziałem, jak inaczej określić fakt, że redakcja gołosłownie przypisała mi złe intencje (w stosunku do młodych twórców). Gołosłowność jest często bezkarna i trudno ją określić innym słowem, stąd ten podniosły archaizm. Odkąd go użyłem na piśmie, zacząłem regularnie śledzić różne przejawy klasycznej niegodziwości. Ktoś na przykład przyjął na stancję studenta, dał mu bezpłatnie dach nad głową, płacił ogrzewanie, elektryczność i przyjmował od obdarowanego wyrazy wdzięczności, jakim było przystrzyganie przez niego trawy czy zimowe odgarnianie śniegu. Po roku student wrócił do swoich rodzinnych pieleszy i tam ktoś mu doradził, by złożyć skargę na to, że przebywając na stancji był wykorzystywany do pracy, a nie płacono mu za nią i nie zgłoszono go do ZUS. Klasyczna niegodziwość płynąca zresztą z głupoty: rzeczony student przyznał, że był w potrzebie i liczył, że wyrwie jakieś pieniądze od swego dobroczyńcy, o którym wiedział, że jest dość zamożny. W amerykańskim społeczeństwie, cywilizowanym przez prawników, cudzoziemców ostrzega się, by nie biegli za głosem sumienia, bo wylądują na ławie oskarżonych. Nieopatrznie udzielona pomoc na ulicy może zaowocować oskarżeniem, że ten, któremu staraliśmy się pomóc, poniósł uszczerbek na zdrowiu z powodu naszych niefachowych działań. Stąd roztropny nie rwie się do pomagania, tylko wzywa odpowiednie służby. Przy sprawnym działaniu takich służb społeczeństwo może lepiej wyjść na tym, że nikt nie próbuje komuś zahamować cieknącej krwi czy podnosić przewróconego na ulicy (zawsze można uszkodzić kręgosłup). Moralnie postawa obojętności jest naganna, medycznie natomiast nadgorliwość może być przyczyną większego nieszczęścia aniżeli zaniedbanie działań. Tropiąc przypadki, w których można mówić o prawdziwej niegodziwości, trafiam poza sferę zaniedbania — w rejony świadomie złej woli, kiedy ktoś krzywdzi drugiego świadomie, mając w tym jakieś niskie cele. Miesięcznik, który świadomie skrzywdził mnie i paru kolegów, chciał wywołać skandal po to, by lepiej się sprzedać. Student, który oskarżył fałszywie dobroczyńcę, chciał osiągnąć korzyść materialną i podobnie jak redaktor pisma nie zdawał sobie sprawy z moralnej kwalifikacji swego czynu (przyjmuję tu korzystną moralnie interpretację zdarzeń). W czasie niedawnych podróży trafiłem na historię, w której mąż dręczył żonę i dzieci, w wyniku czego doszło do rozwodu. Nie chcąc się dzielić majątkiem, mąż ubiegł wyrok sądu i upozorował napad wycofując wcześniej wszystkie zasoby z konta. W wyniku rzekomego napadu pieniądze przepadły, żona pozostała bez należnej części oszczędności, a przy okazji niegodziwemu mężowi udało się uzyskać niezasłużoną rentę, bowiem tak sugestywnie symulował obrażenia po napadzie, że adwokat wykorzystał to w sądzie. (Dla uspokojenia państwa dodam, że rzecz działa się w dalekim kraju, gdzie świadczenia społeczne są przyznawane bardzo szczodrze ze szkodą, jak widać, dla sprawiedliwości i ze stratą dla kieszeni podatnika). Pokrzywdzona żona dowiedziała się, że jej krzywdziciel wesoło trwoni majątek, który zdobyli wspólnie i po królewsku żyje z niezasłużonej renty. I teraz, gdyby była prawdziwym pięknoduchem, to powinna ze wstrętem odwrócić głowę i odejść, ale była żona nie chciała pogodzić się z bezkarną niegodziwością eksmałżonka. Wyłożyła sporą sumę, wynajęła prywatnego detektywa i zdobyła stosowne nagrania z dyskotek i nocnych lokali, w których rzekomo niezdolny do pracy inwalida pląsał w towarzystwie różnych pań. Nagrania posłużyły jako materiał przed sądem i renta została odebrana, a historię o napadzie podważono i tą drogą niegodziwiec został ukarany, co podobno pozwoliło byłej żonie odzyskać wewnętrzny spokój i wziąć dalsze życie w swoje ręce. Zyskała na tym nie tylko rzeczona eksżona, lecz także podatnik w kraju, w którym to wszystko się działo. A więc dzięki zawziętości jednej pokrzywdzonej pani niegodziwość została ukarana i zapanowała sprawiedliwość, bez której w życiu zbyt wiele rzeczy jest względnych. Czy należy w związku z tym ofiarnie bez zaniechania ścigać niegodziwców i domagać się kary lub inaczej: może należy wyraźnie odróżnić wielkoduszność od leniwego zaniechania? Copyright by 01/2003 Odpowiedz Link
aniouek1 Re: niegodziwość 12.05.05, 18:50 > kendo pyta: > ..jak to " niegodziwości"?? ano...tak to.. "ludzie boją się samo-świadomości własnych niegodziwości", to znaczy świadomości tego, co sami zrobili, uczynili niedobrego. Samo-świadomość tj. pamiętanie o własnych niegodziwościach sprawia, że są pełni różnych obaw, które to obawy związane sa ze świadomością należnych za złe uczynki, złe postepowanie - sankcji. W obawie przed sankcjami boją się, że to co uczynili złego będzie rozpoznane przez innych ludzi i spotka ich za to zło jakaś forma kary, nagany, odrzucenia, potępienia i.t.p. Ponadto dochodzi do tego jeszcze inny rodzaj obawy, chodzi o to, że za złe uczynki, za czynienie zła oprócz sankcji w ziemskim wymiarze, dla wielu ludzi funkcjonuje jeszcze inny rodzaj sankcji i o ile jeszcze w ziemskim wymiarze można coś w sobie skrywać, to w pozaziemskim ...wszystko jest odkryte i każdy czyn, każda zła myśl także. > czy tego trzeba sie bac? hmmm... jeśli jest, to...chyba jest się czego obawiać. Aby się nie mieć czego obawiać...trzeba by nie być niegodziwym Odpowiedz Link
aniouek1 Re: wada 06.04.06, 19:15 aniouek1 napisała: > aniouek1 napisała: > > > pamięć > > ...choć brzmi to paradoksalnie ale...dobra pamięć...i dobre pamiętanie mo > że też być ...niczym przekleństwo...choć...brzmi to jak bluźnierstwo... > > Pamiętanie...podobne do szlifierki diamentów... > > kendo dopowiedziała: > > > czasami sie chce cos wymazac z pamieci( > > a tu mimo wieku jest nieosiagalne,trwa to w naszych schowkach na dobre > > i na zle. Paradoks tym większy jeśli dotyczy to chwil...szcześliwych... Gdy się zdarzają, czy ktoś pomyśli, że będą może kiedyś...rozranieniem w pamiętaniu? Odpowiedz Link
aniouek1 radość 09.05.05, 16:52 kendo napisała: > i moze wszystko sie spelni) aniouek1 zapytała: > czy gdyby WSZYSTKO sie spełniło > byłoby dobrze i radośnie? Odpowiedz Link
kendo Re: radość 09.05.05, 17:30 i niewiem czy mam sie radowac czy smucic...wszystko poukladane... braknie mi dnia) ale temacik na dzien moze wystarczy) Odpowiedz Link
aniouek1 w takim naszym słowie WSZYSTKO 10.05.05, 16:23 aniouek1 napisała: > kendo napisała: > > > i moze wszystko sie spelni) > mozna chyba faktycznie "upchnąć" wszystko a więc...i pomyślne i niepomyślne zdarzenia, okoliczności...rozmaitości różniaste > aniouek1 zapytała: > > > czy gdyby WSZYSTKO sie spełniło > > byłoby dobrze i radośnie? Często mówimy ...ot tak..."niech Ci się WSZYSTKO spełni" ...i spełnia się... bywa, że niestety WSZYSTKO...i dobro i zło...pomieszane ze sobą w przekładańcu radości i smutków Ech...chyba trzeba znacznie ostrozniej słowa ważyć i precyzyjniej nazywać uczucia, myśli...troskliwiej i z większa dbałością ubierać je w słowa haftowane literkami Odpowiedz Link
kendo Re: w takim naszym słowie WSZYSTKO 12.05.05, 09:56 no,tak....tu sie zgadzam, ze trzeba zyczyc "WSZYSTKO CO NAJLEPSZE" ale czy naprawde bedziemy wtedy zadowoleni?? czy nie bedziemy CHCIEC WIECEJ ?? pytam bo jeszcze nie spotkalo mnie to WSZYSTKO ( Odpowiedz Link
aniouek1 ale by było, gdyby Ci się już WSZYSTKO spełniło ;) 12.05.05, 17:09 kendo napisała: > no,tak....tu sie zgadzam, > ze trzeba zyczyc "WSZYSTKO CO NAJLEPSZE" > ale czy naprawde bedziemy wtedy zadowoleni?? czy nie bedziemy CHCIEC WIECEJ ?? > pytam bo jeszcze nie spotkalo mnie to WSZYSTKO ( ...no pomyśl sama...co byś robiła jutro? A co do "więcej"...hmmm... myśli mi się, że cżłowiek to taki typ, co to... dobrego nigdy dość, ale zawsze mało, mało, mało... Odpowiedz Link
kendo Re: ale by było, gdyby Ci się już WSZYSTKO spełni 12.05.05, 19:55 jak mi sie WSZYSTKO SPELNI ...zdam relacje z samopoczucia i czy bedezie mi sie CHCIALO WIECEJ ),ale znajac siebie to bym pragnela by to WSZYSTKO trwalo juz caly czas ,bez dodatkowych WIECEJ ) masz racje,ze wiele ludzi ,choc ma moze nie WSZYSZYTKO,ale pod dostatkiem,i chce ciagle wiecej. Odpowiedz Link
majenka3 Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 07.11.05, 21:58 Sens życia...czy mozna go w jakiś sposób zdefiniowac... Największym , najistotniejszym sensem życia jest z pozoru, nomen omen..bezsensowne trwanie i przeżywanie danych nam chwil..a jesli udaje się nam przeżywac je tak, ze sprawiamy innym "współprzeżywaczom" jakieś drobne choćby radości...to już się spełniamy..i dokładamy swoją cegiełkę do budowli pt "sens życia"...Wszelkie głębsze, mniej powierzchowne ujmowanie sprawy...to ściezki kręte bardzo, czasem trudne, skaliste, ostro w góre, albo ostro w dół biegnące.. Odpowiedz Link
aniouek1 a może...? 09.11.05, 19:38 majenka3 napisała: > Sens życia...czy mozna go w jakiś sposób zdefiniowac... > /.../ > Wszelkie głębsze, mniej powierzchowne ujmowanie sprawy...to ściezki > kręte bardzo, czasem trudne, skaliste, ostro w góre, albo ostro w dół > biegnące. A może...w odpowiedzi na pytanie "po co?" ukryty jest sens tegoż biegusiania? A może się mylę? Może sensem jest to, jakimi nas samych to biegusianie tworzy? Odpowiedz Link
majenka3 Re: a może...? 09.11.05, 20:44 aniouek1 napisała: > majenka3 napisała: > > > Sens życia...czy mozna go w jakiś sposób zdefiniowac... > > /.../ > > Wszelkie głębsze, mniej powierzchowne ujmowanie sprawy...to ściezki > > kręte bardzo, czasem trudne, skaliste, ostro w góre, albo ostro w dół > > biegnące. > > A może...w odpowiedzi na pytanie "po co?" ukryty jest sens tegoż biegusiania? > A może się mylę? > Może sensem jest to, jakimi nas samych to biegusianie tworzy? Oczywiście..Aniouku (jak dobrze, że jesteś nareszczie ! a kontynuując moje "oczywiście" może nie do konca takie oczywiste, to zdecydowanie mimowolna "obróbka' jakiej jestesmy w trakcie przebywania naszej drogi życiowej poddawani, jest swoistym sensem naszego trwania przez to mgnienie tutaj..ale takie ujecie sprawy może niezadawalać tych, którzy wolą coś bardziej uchwytnego niż eteryczności, które się nasuwają w odpowiedzi na to pytanie (odwieczne?) hmm..a co, jesli dołozymy do takich rozważań kwestie pt "życie po życiu" np... Odpowiedz Link
aniouek1 Re: a może...? 09.11.05, 21:28 majenka3 napisała: > /.../ > "oczywiście" może nie do konca takie oczywiste, to zdecydowanie > mimowolna "obróbka' jakiej jestesmy w trakcie przebywania naszej drogi > życiowej poddawani, jest swoistym sensem naszego trwania przez to mgnienie > tutaj..ale takie ujecie sprawy może niezadawalać tych, którzy wolą coś > bardziej uchwytnego niż eteryczności, które się nasuwają w odpowiedzi na to > pytanie (odwieczne?) Wiesz Majenko, ja mam wątpliwość już co do samego tego na ile jak wspomniałaś obróbka jest MIMOWOLNA. Coś mi w środeczku podpowiada, że choć to może nie jest zbyt miłe ani dla nas samych wygodne to jednak to, czy w góre, czy w dół mimo wszelakich okoliczności w głównej mierze zależy jednak od nas samych. Bywa, że sami napraszamy się na wędrowanie wertepami i tak kierujemy naszym ziemskim biegusianiem, że ono raz w góre, innym razem w dół. Bywa też, że ostro dostajemy po łapkach i ...czy aby napewno właściwe wyciągamy wnioski z tego dostawania, czy jednak częściej winien jest któsik,a nie my sami? Ważniejszym mi się jednak zdaje już nie to kto winien i czy aby z pewnością winien czy zasłużon, ale na ile to "obrabianie" nas uszlachetnia, a na ile psowa bardziej niż się do tego - sami przed sobą - potrafimy przyznać. > hmm..a co, jesli dołozymy do takich rozważań kwestie pt "życie po życiu" np... mnie się tak myśli, że jeśli dołożymy, to - wbrew pozorom - chyba się rozjaśni Odpowiedz Link
majenka3 Re: a może...? 10.11.05, 22:14 aniouek1 napisała: > Wiesz Majenko, ja mam wątpliwość już co do samego tego na ile jak wspomniałaś > obróbka jest MIMOWOLNA. > Coś mi w środeczku podpowiada, że choć to może nie jest zbyt miłe ani dla nas > samych wygodne to jednak to, czy w góre, czy w dół mimo wszelakich okoliczności > > w głównej mierze zależy jednak od nas samych. > Bywa, że sami napraszamy się na wędrowanie wertepami i tak kierujemy naszym > ziemskim biegusianiem, że ono raz w góre, innym razem w dół. > Bywa też, że ostro dostajemy po łapkach i ...czy aby napewno właściwe wyciągamy > > wnioski z tego dostawania, czy jednak częściej winien jest któsik,a nie my sami > ? > Ważniejszym mi się jednak zdaje już nie to kto winien i czy aby z pewnością > winien czy zasłużon, ale na ile to "obrabianie" nas uszlachetnia, a na ile > psowa bardziej niż się do tego - sami przed sobą - potrafimy przyznać. W jakims stopniu..na pewno to, co zrobimy z kapitałem ,jaki dostajemy, z jakim się rodzimy, zalezy od nas..w wielkiej mierze...Ale to jak dalece potrafimy wyciągac wnioski z lekcji dawanych przez życie i rozwijać sie dzięki temu..jest uwarunkowane tym bagażem wstępnym jaki w sobie mamy...tym "czymś" czym nas natura obdarzyła...Czasem nie potrafię zrozumiec postepowania ludzi..tego, jak godzą jakieś, wg mnie pdostawowe zasady z tym jak postepuja..a te robiezności odczuć, akcji, reakcji i odbierania swiata i tego co dla kogo jest czarne a co białe, zalezy od tego co mamy w sobie, jak "wyposażeni" jesteśmy ? I tak...jednym dana jest umiejętnośc uczenia się i wybierania tych lepszych dróg ..a inni wędrują wertepami i potykają sie i nabijają sobie "siniaki" i obrywają..od życia... I tak samo..obrabianie przez życie , nawet tego samego typu, tak jak napisałaś Aniouku..jednych uszlachetni, a inni zamiast wziąć za dobrą monete te nauki zyciowe...pomyśla sobie...tak można..ludzie na takie zachowania reaguja dobrze...to wykorzystam to niecnie..dla własnych celów... Jak na filozoficzne salonikowanie przystało..pogmatwałam zdaje się troche..swoje mysli...w chwilach takich rozmyslań dobrze jest jednak miec rozmówce od razu "zbijającego z tropu" albo sprowadzającego na właściwa ścieżkę Odpowiedz Link
aniouek1 co o tym sądzicie? 09.11.05, 19:29 >Pogotowie towarzyskie - dla samotnych kobiet >Autor: pogotowie.towarzyskie >Data: 08.11.05, 11:23 + dodaj do ulubionych wątków -------------------------------------------------------------------------------- >Czujesz się samotna, >chcesz potańczyć, >zjeść kolację, >pójść do kina, kawiarni, na imprezę >albo zwyczajnie pogadać, >a nie masz z kim? >To żaden problem. Oferujemy miłe, kulturalne i niezobowiązujące towarzystwo >kogoś kto Cię zabawi i odprowadzi do domu. >Zadzwoń: 512 691 374 (24h) lub napisz: pogotowie.towarzyskie@vp.pl >Działamy na terenie Warszawy i Łodzi. ------------------------------------------------------------------------------- Jakie jest Wasze zdanie na temat tego typu oferty? Odpowiedz Link
majenka3 Re: co o tym sądzicie? 09.11.05, 21:00 hmm..widziałam to i na innych forach otwartych..pomyslałam: przedsiębiorczość ludzka nie zna granic.. W zależności od..stopnia podejrzliwości i swobody patrzenia na zycie..mozna uznać, że o ile (podejrzliwość! firma jest solidna, to taka oferta może stanowić rozwiązanie jakiegoś problemu życiowego, czy zapotrzebowania na miłe spędzenie czasu na wytańczenie się np ???? Zdecydowanie uraziło mnie takie nachalne zasypanie forów tym wątkiem...pracuje nad swoim luzem życiowym ale wzorem w dziedzinie raczej byc nie moge Odpowiedz Link
aniouek1 a mnie zrobiło się bardzo smutaskowo 09.11.05, 21:41 Przedsiębiorczość - przedsiębiorczością. Jakby nie było popytu nie byłoby podaży No i ...właśnie ten popyt tak mnie zasmutaskował. Ktoś powie - znak czasu, normalka, spoko-luz. Tyle, że co to za czas w którym by zjeść kolację nie samemu trzeba sięgać do portfela i to nie po to, żeby na jedzonko i popijanko ale by właśnie towarzystwo sobie "kupić"? Jaka to normalka w której taka...samotność, że aż staje się poletkiem uprawnym dla przedsiębiorczości? Spoko-luz? No tak...niegdyś np. restauratorzy zatrudniali fordanserów w tzw. "lokalach z klasą" hmm... spoko-luz... Odpowiedz Link
mala20033 Re: a mnie zrobiło się bardzo smutaskowo 11.11.05, 16:42 Posadzilam dzis troche tulipanow i zroblo mi sie lzej na duchu..lekarstwo to jest na dusze?? Odpowiedz Link
aniouek1 dla duszy... 23.11.05, 20:46 tuli-Pan hmm...tak..o ile to jest TEN do którego należy dusza, albo...który otula smutaskową duszę swoim urokiem tak...bezpiecznie...niczym nie raniąco, tak po kwiatowemu O! i JUŻ! Odpowiedz Link
kendo Re: dla duszy...-oferta?? 26.11.05, 13:36 zdziebko poczytalalm o ofercie, jak szefowa rzekla,ze to za oplata trzeba towarzystwa szukac, moze lepiej by bylo gdyby jakis klub samotnych zaznonsowali, gdzie mozna by bylo sie spotkac przy kawce/herbatce i czerwonym. nigdy nie zdobywalam towarzystwa za kase czy jakies inne przekupstwo, choc pamietam,ze kolezanka desperacko to robila. Odpowiedz Link
aniouek1 hmmm....i co Wy na to? 17.12.05, 12:00 ALEKSANDER z Afrodyzji "De anima" fragment zaczerpnięty z "Historia Filozofii Starożytnej" tom IV, Giovanni Reale Wyd. KUL, 1999, str. 629. w przekładzie Edwarda Iwo Zielińskiego De anima, 90. 13-23 "Intelekt więc, który myśli to co inteligibilne [= intelekt boski], jest nieśmiertelny; nie chodzi o intelekt, który jest podłożem, czyli o intelekt materialny (ten bowiem ulega zniszczeniu, kiedy zniszczeniu ulega dusza, której on jest władzą, a gdy on ulega zniszczeniu, ginie także jego sprawność, zdolność i doskonałość), ale chodzi o intelekt, który staje się jak Intelekt boski, kiedy myśli (intelekt bowiem staje się podobny do każdej z pomyślanych rzeczy, kiedy o nich myśli, i czymkolwiek by była rzecz pomyślana, intelekt, kiedy o niej myśli, do niej się upodabnia), i ten to intelekt jest Intelektem, który przychodzi do nas z zewnštrz i jest niezniszczalny. Z zewnątrz bowiem przychodzą także inne rzeczy, o których się myśli [=intelligibilia, które wyabstrahowujemy z rzeczy zmysłowych], one jednak nie są intelektem, a sttają się intelektem tylko wtedy, kiedy są myślane. On natomiast przychodzi z zewnštrz właśnie jako intelekt. On jeden spośród wszystkich rzeczy, o których się myśli, jest intelektem sam przez się, niezależnie od tego, czy jest myślany. I jest niezniszczalny, gdyż taka właśnie jest jego natura. " Odpowiedz Link
kendo Re: hmmm....i co Wy na to?o rany!!!!! 17.12.05, 13:11 musze jeszcze raz poczytac pare razy tekst,bom nic nie zrozumiala, wydaje mi sie ,jak na razie wszystko"maslo maslane" Odpowiedz Link
majenka3 Re: hmmm....i co Wy na to? 17.12.05, 15:37 Rzeczywiście...skomplikowane i misternie pogmatwane starożytnie słowa na temat myśli, czyli tego, między cząstkami naszego jestestwa..co istnieje dopóki my istniejemy i co po częsci w różnych formach chwytamy, formułujemy i przekazujemy dalej..nastepnym zniszczalnym pokoleniom..wśród ktorych i te myślane myśli wyabstrahowane z rzeczy zmysłowych pojawiają się i ich nowe myślenia także... Nie zagłębiłabym sie z własnej woli w ten tekst, tj chętnie wklikany przez Ciebie Anuiouku przeczytałam i za szybko pewnie wyłowiłam to co we mnie zadzwięczało.. hmm ale w przytoczonym tekscie jednak chyba chodziło głównie o to czym intelekt jest. I te wyabstrahowane mysli to nie to...A ulotnośc pt intelekt to to o czym myslimy na podstawie bodźców przychodzących z zewnątrz ??? - zagubiona jestem Aniouku o odszukanie proszę Odpowiedz Link
kendo Re: hmmm....i co Wy na to? 29.01.06, 09:56 dobry wieczór Autor: aniouek1 Data: 28.01.06, 21:14 + dodaj do ulubionych wątków + odpowiedz cytując + odpowiedz -------------------------------------------------------------------------------- masz rację Kenduniu, że wciąż nam o sobie przypomina, że JEST a jednak....mimo tego bezustannego przypominania, jakbyśmy się z nią wadzili, pamiętać nie chcemy i ...żyjemy jak żyjemy...chyba...inaczej byśmy żyli pamiętając, że ..."świeca" zgasnąć może dosłownie o każdej porze dnia i nocy każdej. Odpowiedz Link
aniouek1 a Pan Seneka na to... 30.01.06, 22:58 "Inaczej niż życie, śmierć nie może zostać człowiekowi odebrana i dlatego możemy uważać ją za dar Boga." Śmierć...napawa obawą bo...zdaje się niewiadomą, choć znana jest bardziej niż to, co może wydarzyć się w ciągu sekundy życia naszego tu... To..w obliczu śmierci...ujawniają się najpełniej właściwości i tajemnice życia...a i nasze indywidualne tak siły, jak i słabości własne. Intrygująca nieznajoma...nieuniknione spotkanie... Czy jest coś pewniejszego dla człowieka niż to, że stanie się mu znajomą? Od urodzenia mamy czas by się z nią zaprzyjaźniać, a jednak...obawiamy się o niej rozmawiać, czytać, boimy się jej dotykać...boimy się by...jej o nas nie przypomnieć, tak jakby...ona mogła o nas nie pamiętać... Odpowiedz Link
aniouek1 Wiesz, że żyjesz w roku 2006, kiedy: 14.03.06, 22:14 -------------------------------------------------------------------------------- 1. Niechcacy wprowadzasz haslo do mikrofalowki. 2. Od lat nie ukladales pasjansa prawdziwymi kartami. 3. Masz 15 numerow telefonow do twojej czteroosobowej rodziny 4. Wysylasz maile do osoby przy sasiednim biurku 5. Nie utrzymujesz kontaktu z rodzina i znajomymi, ktorzy nie maja maila. 6. Po dlugim dniu pracy odbierasz telefon mowiac nazwe firmy. 7. Kiedy dzwonisz z domu wciskasz najpierw 9. 8. Od czterech lat siedzisz przy tym samym biurku, a pracujesz dla trzeciej z kolei firmy. 10. Dowiadujesz sie z wiadomosci, ze zostales zwolniony z pracy. 11. Twoj szef nie umialby wykonywac twojej pracy. 12. Zatrzymujesz samochod pod blokiem i dzwonisz z komorki do domu, zeby ktos zszedl i pomogl ci wypakowac zakupy. 13. Kazda reklama ma na dole adres www. 14.Wychodzac bez telefonu komorkowego, ktorego nie uzywales przez ostatnie 20 lub 30 (lub 60) lat, wpadasz w panike i wracasz po niego do domu. 15. Wstajesz rano i wchodzisz na Internet, zanim wypijesz kawe. 16. Odwracasz glowe na boki, zeby sie usmiechnac. 17. Czytasz to i sie zasmiewasz. 18. Nawet gorzej; wiesz juz dokladnie, komu to przeslesz. 19. Jestes zbyt zajety, zeby zauwazyc, ze nie bylo punktu 9. 20. Przesunales strone do gory, zeby sprawdzic, ze nie bylo punktu 9. A teraz smiejesz sie z siebie? -------------------------------------------------------------------------------- P.S. mnie jakoś nie jest do śmiechu Odpowiedz Link
kendo Re: Wiesz, że żyjesz w roku 2006, kiedy: 14.03.06, 22:19 a no wiem..... latek znow przybedzie...o rany,gebunia sie starzeje tylko nie dusza...) to chyba dobrze? Odpowiedz Link
aniouek1 ot! i to jest filozofia! 08.02.07, 16:47 wiadomosci.onet.pl/1389973,2678,kioskart.html Odpowiedz Link
kendo Re: ot! i to jest filozofia! 08.02.07, 17:06 przeciez czlek obecnie tak zastresany gonitwa o lepsze jutro,ze nie mysli o swym samopoczuciu i usmiechu dla siebie a co dopiero dal innych, no,mnie czas goni....ide sie uczyc wyciszania-trenowanie qigong w polaczeniu z yoga i medytacja. Odpowiedz Link
kendo Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 08.02.07, 16:54 wiem tylko, ze kazdy ma swa dewize zyciowa, jeden lubi towarzystwo inny przedklada spokoj i cisze. inni lubia zwiedzac/wycieczkowac,inni "zakute" domatory) Odpowiedz Link
aniouek1 Judasz - a to ciekawe - od Kendo z 07.04.06, 10:23 10.03.08, 23:51 pozwole sobie zamiescic tu link, ktory mycha zamiescila na innym forum,ciekawy. wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3266009.html?as=1&ias=2 Odpowiedz Link
aniouek1 Re: Judasz - a to ciekawe - od aniouek1 07.04.06, 10.03.08, 23:53 Artykuł pewno dla różnych ludzi z różnych powodów interesujący. Kto wie, że więcej nie wie niż wie - przyjmie go odmiennie od kogoś kto sądzi że więcej wie niźli nie wie. Co rusz pojawiają się nowe hipotezy, oświadczenia odkrycia jak choćby to o Judaszu Pytanie...czym jest to dla nas? Moja odpowiedź: we mnie...nie wywracają duszy do góry nogami A w Was? Oczywiście tu, mnie...ani w ogóle ...nie musicie odpowiadać, choć...możecie jeśli zechcecie. Wolna wola. Odpowiedz Link
aniouek1 Re: Judasz - a to ciekawe - od kendo 07.04.06 10.03.08, 23:54 mysle,ze takie ciekawostki sa ciekawe, w niektorych wypadkach zastanawiajace ale chyba nie zmienia to nic ,kazdy przyjmuje wiadomisci na swoj sposob. Odpowiedz Link
aniouek1 czym jest rozmawianie 14.09.07, 23:51 i czy może być rozmawianie tam, gdzie słuchanie jest wyłącznie jednostronne? Odpowiedz Link
kendo Re: czym jest rozmawianie 16.09.07, 10:40 jak to mowia"grochem o sciane"( rozmawianie to nader sama przyjemnosc,jezeli jest wspolny temat, ale czasami bieg rozmowy zbacza ze sciezki i......... Odpowiedz Link
aniouek1 Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 09.03.08, 08:40 Proooszę...porozmawiajcie ze mną na temat cmentarzy dla...zwierząt. Ciekawa jestem Waszego zdania. Przyznaję, że sama w sobie słyszę coś jakby...zgrzytnięcie kiedy mi się przypomina tablica z psim wizerunkiem, imieniem i krzyżem. Czy tylko ja tak mam, że coś "zgrzyta"? Odpowiedz Link
megxx Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 09.03.08, 17:18 Takie coś mnie przerasta, ale ja nigdy nie miałam psa. A symbole religijne? Zapytam-czy zwierze tego sobie życzyło? Odpowiedz Link
aniouek1 a ja miałam psa i to nawet nie jednego 09.03.08, 19:07 i inne zwierzątka też. Zawsze w domu i obejściu jakieś zwierzęta były no i są dalej tyle, że nie wciąż te same bo ...normalną jest sprawą przemieszczanie. Wychowana byłam w środowisku gdzie się mówiło, że człowiek umiera, a zwierzę padło albo zdechło. Pewnie, że smutno było i żal kiedy ulubiony czworonóg czy ptak znikał z obejścia, ale zwierzętom trumien sie nie kupowało, nie urządzało się pogrzebów, nie oznaczało się miejsc pogrzebania żadnymi tabliczkami, nie zapalało się świeczek i oczywiście nie robiło się krzyży. Niech kto myśli o mnie co chce ale ja - pod tym względem to jak filmowy Pawlak i Kargul - Kto widział komediową trylogię to wie o czym mówię Odpowiedz Link
marucha1 Re: a ja miałam psa i to nawet nie jednego 09.03.08, 19:32 Przyznaje Ci racje Aniouku....Bardzo lubie zwierzaki ale one maja swoje miejsce w ludzkim swiecie.Nigdy bym zadnemu zwierzakowi krzywdy nie zrobil ale tez nie lubie jak na przyklad zwierzaki laza po stole czy zebraja o jedzenie w czasie obiadu.Trzeba zwierzaka nakarmic (w Biblii napisane jest,ze nawet zanim samemu sie zje) ale bez przesady.Pogrzebu tez bym nie robil zwierzeciu.Rozumiem zal...rozumiem nawet lzy...ale nie rozumiem stawiania krzyzy na miejscu gdzie sie zakopalo zwierze.Jakie by ono nie bylo kochane. Odpowiedz Link
kendo Re: a ja mialam i mam nastepnego 09.03.08, 20:02 umarly nam dwa,pisze,ze umarly,bo samo slowo"zdechlo" brzmi dla mnie jakos ostro,niestosowne by mowic tak o kochanym psiunie,nie mam natomiast zachamowan powiedziec,ze chlopu zdechla np.krowa. tu sa cmentarze tylko dla zwierzat domowych,tz.koty/psiuny/swinki morskie,ludzie zapalaja swieczni na 1 listopada,pielegnuja mogile,lub zawpza do kremacji z rzadaniem urny,lub kremacji specyjalnej,tz.tylko swego zwierzaczka,to dla mnie naturalne,nie widze w tym nic dziwnego,natomiast w TV z USA,widzialam pogrzb - ceremonie pogrzbowa psiuny,to juz nawet dla mnie jest przesada. Odpowiedz Link
marucha1 Re: a ja mialam i mam nastepnego 09.03.08, 20:21 Kendo...Troche jestes w tym niekonsekwentna...Dla tego chlopa ta krowa to moze wiecej niz pies.Moze daje mu mleko i zywi jego rodzine? Wiec czemu mialaby byc gorsza od psa? A wybacz....cmentarze dla zwierzat domowych i zapalanie swieczek 1 listopada dla najbardziej kochanego zwierzatka nie miesci sie w moim widzeniu swiata.Ani tego ani tego na drugim brzegu.Zwierzeta sa naszymi towarzyszami zycia..Nalezy im sie od nas opieka i porzadne traktowanie.Krzywdy nie wolno robic zadnemu zwierzeciu jesli nie zagraza czlowiekowi.Jednak dla mnie czlowiek zawsze bedzie nadrzedny w stosunku do zwierzecia.Nie mozna stawiac znaku rownosci miedy czlowiekiem a zwierzakiem. Mam nadzieje,ze nie gniewasz sie na mnie za te slowa ale takie jest moje zdanie. Odpowiedz Link
kendo Re: a ja mialam i mam nastepnego 09.03.08, 21:39 Marucho, no widzisz, wiec kazdy mysli inaczej,dla mnie moj psiun jest wszystkim,ale chlopa krowka tez,tylko,ze on sam mowi,ze padlo mu zwierze,wiec ma taki podzial,ja dla swego psiunka mam taki podzial okreslen , wcale sie nie gniewam za Twe slowa, dla mnie rowniez czlowiek jest nadrzedny,ale nieraz wole towarzystwo psiuny niz czlowieka o!. Odpowiedz Link
henryk245 Re: a ja mialam i mam nastepnego 10.03.08, 07:29 marucha1 09.03.08, 20:21 Odpowiedz Kendo...Troche jestes w tym niekonsekwentna...Dla tego chlopa ta krowa to moze wiecej niz pies.Moze daje mu mleko i zywi jego rodzine? Wiec czemu mialaby byc gorsza od psa? .. tak,dla Chlopa,dla trupojadow rowniez krowa/swinia wazniejsza jest nie jako byt na naszej wspolnej planecie lecz jako wartos wymierma pieniadzem/dutkiem . wszyscy filozofowie twierdza ze wiare/religia jest ta sila ktora formuje wszystkich narodow ich specyficza filozofie zycia - ja sie od mojej bylej filozofi odciolem,-dla mnie kazde zycie ma te sama wartosc; zycie mrowki jest rownie wazne zyciu slonia,zycie Psa jast rowne zyciu czlowieka. Marucha miales kiedys prawdziwego przyjaciela ? - porownaj jego przyjazn do tej jaka obdarzal Cie twoj Pies. Pzdr. www.rzc.org/html/gallery/photo.shtml www.fundacion-indra-devi.org/ Odpowiedz Link
marucha1 Re: a ja mialam i mam nastepnego 10.03.08, 12:20 Ja nie tylko mialem prawdziwego przyjaciela.Mam nadal i to nie jednego.Jednak nie porownalbym przyjazni zadnego z moich przyjaciol do przywiazania psa.Z Twojej wypowiedzi wnioskuje,ze nalezysz do ludzi ktorzy miesa nie jedza.Ja rowniez unikam na ile tylko moge.Udaje mi sie to ostatnio ponad miesiac.Jednak mimo to uznalbym zycie czlowieka za bardziej wartosciowe od zycia mrowki.Szanuje Twoje poglady.Szanuje rowniez to,ze otwarcie o nich mowisz lecz pozostane przy swoich.Mam nadzieje,ze nie spowoduje to u Ciebie niecheci do mojej osoby. Pozdrawiam Cie serdecznie Odpowiedz Link
henryk245 Re: a ja mialam i mam nastepnego 10.03.08, 17:09 marucha1 10.03.08, 12:20 Ja nie tylko mialem prawdziwego przyjaciela.Mam nadal i to nie jednego h245))) . no to jestes czlowiekiem szczesliwym moi przyjaciele juz niezyja-wszyscy o nowych przyjaciol trudno jezeli wymaga sie od nich takiej przyjazni ktora sam ich obdarzyc chcialbym- dziwak zemnie ? ,za wiele wymagam? Marucha niejestem zezlony na Ciebie,ale ostatnio widzialem w TVP reportarz o pewnej parze ktora prowadzac przytolek usmiercala pieski siekiera by smalec na sprzedaz z nich wytopic - okropne ! osobiscie od wielu lat jestem b.aktywnym czlonkiem Tow.Przyjaciol Zwierzat [ www.djurensratt.se ] i kazde niehumanitarne obchodzenie z zwierzetami dziala na mnie jak muleta na byka,niebierz tego do siebie , jak tak ogolnie ... pokaz ten link Twoim przyjaciolom , moze zechca pomoc ; www.charity-gifts.org/the-aspinall-foundation-adopt-an-animal.php Pozdrawiam Henryk Odpowiedz Link
marucha1 Re: a ja mialam i mam nastepnego 11.03.08, 11:08 Zycze Ci z calego serca abys takich znalazl.Moze nawet masz nie wiedzac o tym? I tak bywa. Masz racje....Trudno o prawdziwych przyjaciol.Ja jakos mam szczescie,ze o kilku przynajmniej osobach moge tak powiedziec.Moi przyjaciele wiedza chyba,ze daje wszystko....nie wymagajac nic w zamian....To nie handel wymienny.jednak jesli na kims sie zawiode to....niestety...Juz nigdy nie jest tak jak bylo.To nawet nie jest zemsta.To raczej smutek po utraconej przyjazni ktora nie moze byc jednostronna.Jest mi wtedy bardzo smutno. A to co napisales o tych pieskach.....okropne....masz racje. Czlowiek jest jedyna istota chyba ktora zabija dla checi zysku.Zwierze jesli zabija to z glodu lub obrony wlasnego zycia.Taka ma po prostu nature.Zwierzaczki nie maja wolnej woli i nie moga byc litosciwe,wredne,milosierne,czy zachlanne jak czlowiek.To sa cechy ktore moze miec czlowiek.Na swiecie istnieje dobro ale i istnieje zlo.Nasza-ludzi sprawa jest aby dobro zwyciezylo zlo.Po to jest nam dana wolna wola.Takie powinno byc ludzkie dzialanie na ziemi. Zlem dla mnie jet rowniez znecanie sie nad zwierzetami.To czyn niegodny czlowieka.Niestety tylko czlowiek jest do tego zdolny. Pozdrawiam serdecznie Marucha1 Odpowiedz Link
aniouek1 Kendo...jestem ciekawa... 09.03.08, 20:30 czym dla Ciebie jest dzień 1 listopada? Odpowiedz Link
kendo Re: Kendo...jestem ciekawa.../Aniele 09.03.08, 21:43 czy myslisz,ze latam na mogily i pale swieczki moim psiunkom??,nie,nie,nie robie tego,bo jestem polka, dzien 1 listopad to dzien smutny dla mnie/dzien zadumy/rozmyslania/pojscie na cmentrz ludzkich mogil i zapalic swiatelko , Odpowiedz Link
aniouek1 Re: Kendo...jestem ciekawa.../Aniele 09.03.08, 21:52 no to znaczy się, że maMY tak samo. Tu w Polsce, jeszcze nie widziałam takiego zwierzęcego cmentarza, ale przyznać muszę, że skojarzenie znicza ze zwierzęciem w dzień Wszystkich świętych ...dla mnie to ...po prostu zgrzyta czymś ...czego nazwać nie potrafię ale...czuję jak w duszę kłuje kolec. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz Odpowiedz Link
aniouek1 Panie i Panowie mili... 10.03.08, 14:00 ..widzi mi się, że Panowie w pewnym stopniu się zderzyli poglądami przy czym główna siła „uderzenia” bierze się z…nieporozumienia. Henryk skoncentrował się na WAŻNOŚCI – a może wręcz – RÓWNOWAŻNOŚCI – świata ludzi i zwierząt, forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11087&w=4955955&a=76780716 kiedy tym czasem Marucha – na uświęcających obrzędach ludzi wobec zwierząti wprowadzanie w tą relację symboli religijnych takich jak krzyż, czy zapalony na mogile znicz: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11087&w=4955955&a=76766340 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11087&w=4955955&a=76768329 Jeśli o mnie chodzi to ja rozumiem ze dla kogoś zwierze ważne jak człowiek, a może nawet – w określonych okolicznościach – zwierzę od człowieka ważniejsze być może. Coś innego mnie drażni znacznie bardziej - wręcz ...kłująco, a mianowicie - przenoszenie obrzędów właściwych np. religii chrześcijańskiej i symboli właściwych tej religii ze świata ludzi w krąg zwierzęcy. Czymże jest krzyż dla psa, kota, kanarka, świnki morskiej czy szczura? Kendo napisała, że w dzień 1 listopad na cmentarzu zwierzęcym ludzie zapalają znicze, a to dzień Wszystkich Świętych......nie znam żadnego psa który zostałby uznany za świętego w wymiarze katolickim. forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=11087&w=4955955&a=76767476 To jest kwestia norm i zasad. Są takie które ludzie stanowią dla zwierzyńców i nie przenosi się ich do ludzkich osiedli mieszkaniowych, zaś religia – stawia człowiekowi określone wymagania, których wypełnianie z pewnością zwierzęciu dostępne nie są. Odpowiedz Link
rzulw Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 16.03.08, 19:01 aniouek1 napisała: > Proooszę...porozmawiajcie ze mną na temat cmentarzy dla...zwierząt. > Ciekawa jestem Waszego zdania. > Przyznaję, że sama w sobie słyszę coś jakby...zgrzytnięcie kiedy mi się > przypomina tablica z psim wizerunkiem, imieniem i krzyżem. > > Czy tylko ja tak mam, że coś "zgrzyta"? Pies jest istotą bożą niewątpliwie, ale oznaczanie jego nagrobka chrześcijańskim symbolem krzyża - raczej bez sensu. Pies na bank nie wierzył w Boga, ani w zmartwychwstanie, nie był członkiem żadnej religii, nawet jeśli jego właściciel uważał inaczej. A jak ktoś chce, to czemu nie nagrobek? - przecież to jest forma zaznaczenia miejsca pochówku i absolutnie nie jest to zarezerwowana forma dla chrześcijan, czy wyznawców jakiejkolwiek innej religii. Odpowiedz Link
rzulw Re: SALONIK FILOZOFICZNY na otwarte dysputy 16.03.08, 19:55 > A jak ktoś chce, to czemu nie nagrobek? - przecież to jest forma zaznaczenia > miejsca pochówku i absolutnie nie jest to zarezerwowana forma dla chrześcijan, > czy wyznawców jakiejkolwiek innej religii. > zapomniałem dodać, że jak pokazuje życie, również nie jest zarezerwowany tylko dla ludzi. Odpowiedz Link
aniouek1 różnijmy się między sobą pięknie i mądrze 10.03.08, 14:15 Możemy różnić się między sobą poglądami na różne sprawy, możemy być wyznawcami różnych religii i utożsamiać się z rozmaitymi światopoglądami. Katolika boży przywilej dla człowieka w postaci wolnej woli – zobowiązuje do szanowania WOLNEGO WYBORU także i w tej kwestii drugiego człowieka, bo grzeszy wobec Boga i Człowieka ten, który gwałt na wolnej Jego woli czyni. Jednakże i tu istnieje porządek tzw. prawa naturalnego który wynika z instynktownej obrony życia i kiedy życiu jednego człowieka zagraża drugi człowiek to prawem jest uświęconym tego życia bronić nie zaś biernie poddawać się gwałtowi. Są ludzie dla których krowa jest święta – bo żywicielka (w literaturze mnóstwo jest takich przykładów), dla kogoś innego – żywicielem jest koń i to nie poprzez to ze konia się zjada, ale, że ten koń pomaga pracować na to, aby człowieka stać było na powszedni chleb. Są ludzie, którzy zjadają psy i niczego w kulturze gdzie to się dzieje nikt nagannego w tym nie dostrzega. Tam pies – jest takim samym dobrym jedzeniem jak gdzie indziej …np. ryba. Może się to nam podobać równie dobrze, jak i nie podobać. Świat jest bogaty rozmaitością kulturową - obyczajową, religijną itd. itp. Ktoś może zerwać z wiarą swoich ojców, może zerwać z tradycją w której się wychowywał, może przejąć inne wzorce życia i inne reguły uznawać za słuszne niźli te, których w dzieciństwie się uczył. Na ile dzieje się to świadomie – świadczy m.in. to, na ile jest to działanie konsekwentne, a na ile wybiórcze. Z obserwacji codzienności wnioskuję, że ta wybiórczość jest niestety bardziej powszechna niźli konsekwencja. Nie mogę się wypowiadać na temat innych religii niźli katolicka, ponieważ nie mam możliwości obserwacji ludzi, którzy nie mówią o sobie, że są katolikami czy ateistami. Po prostu żyję w takim środowisku w którym funkcjonują tylko tacy ludzie, którzy albo uważają się za katolików albo za ateistów i tylko takich ludzi mam możliwość w mojej codzienności obserwować. Zapewniam, że jestem najdalej od próby oceniania jednych czy też drugich ale owszem – moje obserwacje pozwalają mi stwierdzać zarówno wśród jednych jak i drugich mnóstwo niekonsekwencji polegającej na wybiórczości zasad: te, które odpowiadają – to chętnie; te które ciążą choć troszku – to już mniej chętnie. Znam człowieka, który mówi o sobie, że jest ateistą i który mówi, że chodzi do kościoła w każdą niedziele, bo …pośpiewać lubi. Widuję Go także na cmentarzu jak zapala znicz i to nie tylko we Wszystkich Świętych czy Święto Zmarłych. Widzę Go także jak w Wielką Sobotę z koszem jadła przychodzi do kościoła aby „tradycji stało się zadość”. Ale znam także ludzi, którzy mówią o sobie ze są katolikami i…łamią zasady z łatwością sami przed sobą się z tego rozgrzeszając twierdząc np. „świat się zmienił od czasów narodzenia Jezusa to i prawa muszą się zmienić.” Nie jestem przeciw rozwojowi, nie jestem przeciwko postępowi, ale uważam, że np. religia jest sferą, której rewolucje szkodzą, wypaczając prawa, folgując obowiązkom. Bardzo chciałabym móc z Wami także i na ten temat porozmawiać, i to tak...na poważne a nie "po łebkach". Zapraszam serduszkowo P.S. bardzo proszę bez obrażania się na odmienności różnicujące nas między sobą Odpowiedz Link
henryk245 Re: różnijmy się między sobą pięknie i mądrze 10.03.08, 16:58 aniouek1 10.03.08, 14:15 Znam człowieka, który mówi o sobie, że jest ateistą i który mówi, że chodzi do kościoła w każdą niedziele, bo …pośpiewać lubi. Widuję Go także na cmenta rzu jak zapala znicz i to nie tylko we Wszystkich Świętych czy Święto Zmarłych. Widzę Go także jak w Wielką Sobotę z koszem jadła przychodzi do kościoła aby „tradycji stało się zadość̶ rozumiem go dobrze,takim tradycjonalista ja tez jestem,do kosciola niechodze bo wystapilem,ale na grobach moich bliskich znicz zapalam w rocznice ich smierci,w dniu moich urodzin-niemoga byc umnie wiec ide do nich,rowniez bez okazji jezeli w poblizu cmentarza jestem. za kazdym razem gdy jade do sklepu przejezdzam kolo cmentarza zwierzat- dzisiaj rowniez,zawsze na ktoryms grobie pali sie znicz-ludzie sa wdzeczni swoim zwierzatkom za to szczescie ktore im dali gdy zyli- ja ich rozumiem,moje dwa ostatnie pieski po kremacji rozsypalem w morzu,zaloga lodzi Pogotowia Morskiego (Sjöräddnings Sällskapet) w chwili wysypywania prochow wstala z swych foteli - zachowywali sie identycznie jak przy wysypywaniu prochow ludzkich,taki jest standart u nas. Pzdr. Odpowiedz Link
aniouek1 oświeć mnie jeśli możesz... 10.03.08, 17:32 dlaczego ludzie niewierzący zapalają znicze? Czym dla Ciebie jest płomień świecy na cmentarzu? Wiesz...ja chyba także bym wstała by oddać szacunek cierpiącemu Człowiekowi. Gdybym była w składzie załogi Morskiego Pogotowia to zrobiłabym to, ale... przez szacunek dla Twojego smutku. Proszę - nie miej mi tego za złe. Odpowiedz Link
henryk245 Re: oświeć mnie jeśli możesz... 11.03.08, 07:45 aniouek1 10.03.08, 17:32 dlaczego ludzie niewierzący zapalają znicze? Czym dla Ciebie jest płomień świecy na cmentarzu? widze Aunioutku ze wszystkich do tej samej wpolnej ... jezeli nie Katolik to pewnikiem niewierzacy znicz na grobie jest symbolem pamieci tego co juz niema wsrod zywych . aniouek1 napisała: Wiesz...ja chyba także bym wstała by oddać szacunek cierpiącemu Człowiekowi. Gdybym była w składzie załogi Morskiego Pogotowia to zrobiłabym to, ale... przez szacunek dla Twojego smutku. a czymze innym jest uczestnictwo w smutku rodziny zmarlego ? identyczny bol ... bywa ze rodzina/czlowiek mniej znaczy dla zalobnika po utracie swojego czworonoga niz po smierci wrednego czlonka rodziny/czlowieka na zalobe i pamiec po sobie trzeba sobie zasluzyc Nie mam Ci nic za zle,to przeciez tylko wymiana mysli/pogladow dobrze ze niejestesmy jak Chinczycy za czasow przewodniczacego Mao Pzdr. Odpowiedz Link
aniouek1 Re: oświeć mnie jeśli możesz... 11.03.08, 16:10 henryk245 napisał: > widze Aunioutku ze wszystkich do tej samej wpolnej ... > jezeli nie Katolik to pewnikiem niewierzacy ZLE widzisz Henryku. To nie w tym rzecz. Ja zdaję sobie sprawę z mnogości różnych światopoglądów i religii także i szanuje ich wyznawców - zapewniam Cię - tyle, że pod warunkiem, że są konsekwentni. Ze swoje określenie w wierze mają zbudowane na mocnym fundamencie, że żyją PRAWEM refleksyjnie, że istotna jest dla Nich ISTOTA, a nie tylko - czy głównie - "to co widać", bo jeśli tak nie jest to znaczy, że cały ten deklarowany światopogląd jest niczym trwalszym niż skorupka jajka, z której pożytek niewielki gdy wypłynie środek. Przyznaję, że trudno mi znaleźć w sobie zrozumienie dla postaw ludzi, którzy przyjmują pozę niby to wielce wysublimowaną, kiedy faktycznie są podskubaczami, co to podskubią z jednego kościoła "święconkę", z drugiego "świecowanie", z innego "wieniec adwentowy" - nie bacząc na znaczenie i rolę symboliki. Ot...podoba się bo kolorowe, błyszczące, pachnące - i to za całe uzasadnienie dla pomieszania wybiórczości starcza. Znam takich ludzi. Im - starcza. Mnie ...bywa, że boli, kiedy widzę, że ktoś sięga do świętych mi symboli niczym po lalkę Barbie, czy kwartę nalewki wiśniowej - bo ładne, bo smaczne...nieroztropnie, nierozważnie...ot...liże skorupkę święconego jajka. A kiedy widzę, że ktoś - kto daje się poznać np. dzięki mediom jako ...delikatnie mówiąc - kto zapomniał o Bogu i pamiętać o Nim nie bardzo ma chęć - a równocześnie potrafi sięgnąć po krzyż Chrystusowy by nim załatwiać brudne ludzkie sprawy... to nie uspokajaj mnie mówiąc mi, że krzyż to dwa kawałki drewna połączone razem i ...nic ponadto. Pisząc o "niewierzącym" - myślałam konkretnie o człowieku (o którym tu opowiadałam), który sam się w taki sposób określa a równocześnie niezbędne Mu są - przepraszam za określenie - "rekwizyty" katolicyzmu, czy namiastka CAłOŚCI jaką jest udział w ceremoniach religijnych bez sięgania do ich ISTOTY: "pomacham palmą" - bo to ładne i kolorowe "pójdę do kościoła z koszyczkiem jedzenia" - bo to ładna tradycja "ozdobię pole krzyżykami" - bo to rozwesela ziemię jak wstążeczkami wiatr wywija "pójdę do kościoła" - bo pośpiewać lubię "zapalę znicz na mogile" bo to symbol pamięci... Napisałeś: > znicz na grobie jest symbolem pamieci tego co juz niema > wsrod zywych . Jeśli tak to widzisz, to ...po co ten... cmentarz? Pamięć nie zależy od symboli czy zapalonego znicza. Napisałeś: > a czymze innym jest uczestnictwo w smutku rodziny zmarlego ? > identyczny bol ... > bywa ze rodzina/czlowiek mniej znaczy dla zalobnika po utracie > swojego czworonoga niz po smierci wrednego czlonka > rodziny/czlowieka > > na zalobe i pamiec po sobie trzeba sobie zasluzyc Mnie inaczej uczono. Ta sfera życia jest poza prawami jarmarku, gdzie coś za coś się należy, wszystko kwestią ceny - a może też - handlarskiego talentu. "Nie sądźcie - nie będziecie sądzeni", a stawianie się przez Bogiem jako sędzia umarłych ...to...nie mieści się w PRAWIE które ja wyznaję. Więcej nie wiem niźli wiem - także o duszy człowieka i motywach które kierowały Nim za życia. Moje PRAWO - przebaczyć wszelkie zło doznane i o to samo prosić drugiego człowieka. Szczęśliwy w tej godzinie ten, który odchodzi, bo z Niego można jeszcze przewiny zdjąć wybaczeniem, ale to co zabrał od nas w swoją dalszą drogę...pozostaje już poza ziemskim formatu wymiarem. Czy kiedy odchodzi to płaczemy nad Nim? Myśli mi się raczej, że to raczej nasz egoizm płacze, że zostaliśmy z pustymi ramionami kiedy kochana istota odchodzi. Być może...nie uwierzysz mi, ale...można rozmawiać z duchami i można się z nimi w blasku świecy spotkać... Symbolika świecy ma dwa wymiary. Sama świeca jest znakiem doczesnego życia, a jej płomień znakiem wiary Odpowiedz Link
henryk245 Re: oświeć mnie jeśli możesz... 12.03.08, 08:04 aniouek1 11.03.08, 16:10 pójdę do kościoła" - bo pośpiewać lubię "zapalę znicz na mogile" bo to symbol pamięci... h245) i tak wlasnie jest,tradycja ... widzialem w Pl telewizji reportarz z Podhala gdy w Wielkanoc male Juhasiki kijami kukle z napisem JUDE palami obijaja ( dziwili sie moi szwedzcy znajomi,ze od dziecinstwa antysemityzm dzieciom sie inplantuje) zapominajac ze Jesus byl Zydem-obijaja wiec Jesusa rowniez (?). a.1) Jeśli tak to widzisz, to ...po co ten... cmentarz? Pamięć nie zależy od symboli czy zapalonego znicza. h245) no wlasnie,po co cmentarz ? Polonusi ktorzy niemoga w Dzien Pamieci (1-XI) byc na grobach swych ojcow placa firmom za doglad grobow swych bliskich,otrzymuja foto z grobu via mail-zapalaja swieczke przed zdjeciem grobu,to ich sposob odwiedzin miejsca ostatniego spoczynku swych ojcow. ciekawostka: ok.65% szwedow i immigrantow europejskich zyczy sobie kremacji i uziemienia w tzw. "Minnes Lund" (Gaj Pamieci) w takim "lund´zie" jest jedno miejsce gdzie wszyscy moga zapalic swieczke,-niekoniecznie na tym "lund´zie" ich bliscy spoczywac musza-moze byc w innej czesci kraju. duza czesc po kremacji chce byc zozsypana w gorach,w lesie lub wysypana do morza,szwedz to morski narod,ja juz oplacilem moj przyszly pogrzeb;kremacja i morze w tym samym miejscu gdzie prochy moich pieskow wysypalem,poniewaz ZEN Buddysci niemaja kleru wiec obrzadek cywilny. a1) Symbolika świecy ma dwa wymiary. Sama świeca jest znakiem doczesnego życia, a ej płomień znakiem wiary Odpowiedz Link
marucha1 Re: różnijmy się między sobą pięknie i mądrze 11.03.08, 11:23 Bardzo chetnie Aniouku wlacze sie do tej interesujacej dyskusji.Ale muuuusze popakowac .....sloiczki.I tak to filozofia przegrala z proza zycia (przynajmnniej na chwilke).Obiecuje,ze wroce jak tylko bede wolny. Odpowiedz Link
megxx Re: różnijmy się między sobą pięknie i mądrze 12.03.08, 10:04 Czytam o tej okrasie tradycyjnej naszej wiary i tak mnie czasem kusi....ale moze to nie jest zła pokusa: zobaczyc ile we mnie wiary bez tych ozdob. Po czesci sama sobie to funduje mocno zastanawiajac sie, czy cos chce wyrazic, czy zaspokoic potrzebe kontynuacji, czy tylko uwodzi mnie chwyt marketingowy. Gdy widzę ustrojone groby..az czasem mnie sciska... Gdy tlum biegnie z palmami....patrzac ktora ladniejsza... Gdy dodajemy nowe oltarze... Zastanawiam sie, o co chodzi-czy my musimy znaczyc wszystko Bozym symbolem żeby dotarlo do nas, ze On jest wszedzie? Odpowiedz Link
henryk245 Re: różnijmy się między sobą pięknie i mądrze 13.03.08, 18:05 www.racjonalista.pl/kk.php/d,8/q,Religie.i.sekty www.racjonalista.pl/kk.php/d,10/q,Kosciol.i.Katolicyzm Odpowiedz Link