r0sie 26.10.08, 21:36 w tym watku proponuje zamieszczac linki do ciekawych artykulow, stron dla nas czyli mam pracujacych jesli natkniecie sie na cos interesujacego napiszcie o tym, albo podajcie link Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
r0sie mamy, będzie wam lżej! 26.10.08, 21:36 kobieta.gazeta.pl/poradnik-domowy/1,48636,5737757,Mamy__bedzie_wam_lzej_.html Odpowiedz Link
zenalka Komentarze! 28.10.08, 10:50 To co moze będziemy też kometować artykuły? O tych długich urlopach, przedszkolach i żłobkach przyzakładowych moim zdaniem to mało realne i tylko "obiecanki cacanki" kolejnych ekip rządzących. Sama się zastanawiam jak to będzie jak poslę mojego Bartka za rok do przedszkola, najsensowniej bylo by żeby poszedł do gminnego, tam gdzie mieszkamy ale słyszalam o nim niezbyt pochlebne opinie. No w sumie mógł by iść do innego bo ja jeżdżę codziennie do pracy do Kielc więc mogłabym go wozić do któregoś z przedszkoli ale nie wiem czy to dobry pomysł... No i do państwowych przedszkoli to chyba generalnie przyjmują według miejsca zamieszkania tak? No i ciagle brakuje miejsc... Odpowiedz Link
r0sie Re: Komentarze! 29.10.08, 22:25 Moze kiedys te obietnice wreszcie sie ziszcza.. Moje dziecko chodzi juz drugi rok do przedszkola. Wybralam nie to najblizej domu, bo slyszlam rozne i nie tylko dobre opinie na jego temat. Odleglosc do przedszkola nie jest duza, mieszkamy w duzym miescie, to tylko 2 przystanki autobusem. Parcuje w domu wiec wyboru czy poslac dziecko do przedszkola blisko pracy czy blisko domu nie mialam ;) W kazdym razie kierowalam sie glownie dobrem dziecka, szukalam placowki w ktorej uwazalam ze bedzie dziecku najlepiej. Wybralam przedszkole publiczne, chociaz trudno bardzo bylo sie dostac to nam sie jakos szczeslwie udalo. Trzeba probowac. Jestesmy zadowoleni z naszego wyboru. Mam nadzieje, ze Kamilka tez :) Odpowiedz Link
egz77 Re: Komentarze! 30.10.08, 12:14 No tak, ale istnieje jeszcze inny problem. Dziecko w pierwszym roku przedszkola czy żłobka bardzo dużo choruje. Mój malec jest tradycyjnie co dwa tygodnie chory od początku września. Jak rozwiązać ten problem?? Bo co z tego, że dziecko pójdzie do żłobka czy przedszkola, a mama sobie wróci do pracy kiedy za chwilę będzie musiała być i tak w domu z tym dzieckiem bo malec będzie chory. Jak rozwiązać ten problem?? Dla pracodawcy jest to duży problem, bo jak ma rozplanować pracę kiedy nigdy nie wie kiedy pracownica będzie musiała być w domu z dzieckiem. Ja na szczęście nie mam tego problemu bo mam dodatkowo opiekunkę, ale przecież nie każdą mamę stać na opłacenie opiekunki, więc samo zwiększenie liczby żłobków i przedszkoli nie pomoże. Odpowiedz Link
r0sie Re: Komentarze! 31.10.08, 01:51 egz77 napisała: > No tak, ale istnieje jeszcze inny problem. Dziecko w pierwszym roku przedszkola > czy żłobka bardzo dużo choruje. Mój malec jest tradycyjnie co dwa tygodnie chor > y > od początku września. Jak rozwiązać ten problem?? Bo co z tego, że dziecko > pójdzie do żłobka czy przedszkola, a mama sobie wróci do pracy kiedy za chwilę > będzie musiała być i tak w domu z tym dzieckiem bo malec będzie chory. Jak > rozwiązać ten problem?? Dla pracodawcy jest to duży problem, bo jak ma > rozplanować pracę kiedy nigdy nie wie kiedy pracownica będzie musiała być w dom > u > z dzieckiem. Ja na szczęście nie mam tego problemu bo mam dodatkowo opiekunkę, > ale przecież nie każdą mamę stać na opłacenie opiekunki, więc samo zwiększenie > liczby żłobków i przedszkoli nie pomoże. Tak to prawda, ale panstwo Ci tego nie zapewni. Co Twoim zdaniem powinni jeszcze zrobic? Odpowiedz Link
zenalka Re: Komentarze! 31.10.08, 08:37 Moim zdaniem w tej kwestii państwo nic nie może zrobic bo to, że dzieci chorują to raczej nie jest wina państwa. Ale faktem jest, że przedszkoli powinno byc więcej i powinny byc bardziej dostosowane do potrzeb rodziców, którzy pracują, chodzi mi o godziny otwarcia. Owszem w miastach jest to juz raczej załatwione a poza tym jest wiele przedszkoli i mozna wybierać ale w małych miejscowościach jak ta w której przyszło mi obecnie mieszkać przedszkole czynne jest do 15 i koniec kropka a to, że niektórzy pracują dłużej i np. dojeżdżają do pracy to nikogo nie interesuje. Odpowiedz Link
egz77 Re: Komentarze! 31.10.08, 10:06 Może preferencyjne warunki dla pracodawców zatrudniających matki... :) Wiesz mam koleżankę, która jest pracodawcą i powiedziała, że żadnych matek z małymi dziećmi bo ona nie chce mieć problemów z niewykonaną pracą (dodam, że sama nie ma dzieci). Niestety to się nigdy chyba nie zmieni, już jest trochę lepiej na rynku pracy ale mimo wszystko pracodawca nawet jeśli tego nie mówi to patrzy na to że matki nie ma ciągle w pracy i woli taką co nie ma zobowiązań. Odpowiedz Link
zenalka Re: Komentarze! 31.10.08, 13:03 Dokładnie tak, może w wielkich firmach pojawiaja się już powoli jakies przedszkola/żłobki przyakładowe ale raczej u nas jest to jeszcze mało rozpowszechnione. Moja koleżanka pracuje w szpitalu w Angli, niedawno urodziła dziecko i bez problemu poszła na roczny urlop (nie wiem czy to dokładnie to samo co nasz macierzyński) ale później daje dziecko do żłobka przyszpitalnego i może pracować nie martwiąc się o opiekunki itd. W Polsce miala być druga Irlandia (z tego co pamiętam z kampani wyborczej) a jak narazie nic się nie zmienia. O wydłużeniu urlopu macierzyńskiego tez słyszałam... Odpowiedz Link
egz77 Re: Komentarze! 31.10.08, 14:36 Wydłużony macierzyński na razie w pieleszach. Projekt jest i już nawet o tym czytałam ale jak tak się będą grzebać to nie wiadomo czy za tej frakcji politycznej coś ustalą, a jak będzie nowa to nie wiadomo jakie będzie miała pomysły. Poprzednie wydłużenie urlopu o śmieszne dwa tygodnie wlekło się chyba ze dwa lata. Odpowiedz Link
joannabieniek Re: Komentarze! 04.11.08, 12:17 mieszkam w Warszawie. Przedszkole, do którego uczęszczają moje dzieci pracuje w godzinach 7.00 - 18.00, co jest mi bardzo na rękę, ponieważ pracuję zwykle 9.00- 17.00 (czasami dłużej) i tak się szczęśliwie złożyło, że mieszkam i pracuję niedaleko placowki. Nie też ma mowy o żadnych opłatach za odbieranie dziecka po 17stej. Przedszkole jest zwykłą publiczną placówką. Jestem bardzo zadowolona i z poziomu merytorycznego nauczycielek, które robią kawał dobrej roboty i z warunków panujących w przedszkolu - opieka- nawet w wakacje czy dni robocze pomiędzy świętami, bezpieczeństwo nawet ponad8 godzin,zero przemocy, zero segregacji, trzy posiłki i inne. Martwię się natomiast, co będzie, kiedy moje dzieci pójdą do szkoły - według planów ministerstwa ma się to stać za rok. Nie, nie martwię się o to, jak sobie poradzą merytorycznie - z programem edukacyjnym - to mądre dzieci. Natomiast mam wątpliwości co do tego, kto się nimi zajmie w świetlicy, której nie ma. Jak sobie poradzą z koncenracją o 13stej czy 14stej, kiedy własnie się zaczną ich zajęcia dydaktyczne, bo szkoła pracuje na zmiany. Reforma ma objąć rocznikowo moje obie córki (ur. 2002 i 2003). Mają w przyszłym roku usiąść w jednej ławce. Starsza- po gruntownym przygotowaniu przedszkolnym i młodsza- po grupie 5-latków. Tak się składa, że okoliczne mi szkoły publiczne mają się w porównaniu do okolicznych przedszkoli publicznych jak namioty do apartamentów. Nie wiem, w jaki sposób ministerstwo wtłoczy w nie 2 roczniki dzieci (bo zerówki przedszkolne też likwiduje od września 2009 roku). Martwię się, jak wielu rodziców, że będę musiała zrezygnować z pracy. Szkoły już teraz pracują na zmiany. W Warszawie nigdy nie ma niżu demograficznego. Odpowiedz Link
jaga241 Re: ciekawy link dla lubuskich mam pracujących 21.11.08, 10:56 Na terenie województwa lubuskiego rozpoczęła się realizacja projektu "MAMA AKTYWNA ZAWODOWO" współfinansowanego przez Unię Europejską. Wszystkie zainteresowane Panie zapraszamy na stronę www: projekty.edu.pl/mama/index.html Zapewniamy opiekę nad dziećmi w czasie trwania zajęć. Wszystkie oferowane usługi są bezpłatne. SERDECZNIE POLECAM. Odpowiedz Link
abctyser za mało czasu? :/ 16.12.08, 20:56 Pod adresem http://artelis.pl/artykul-7146,8,187.html znajduje się artykuł o książkach audio. Jest w nim link do klubu książek audio. Dlaczego o tym piszę? Będąc pracującą mamą nie ma się czasu na czytanie książek np. o dobrym wychowaniu dzieci. Takie książki mogą się okazać dobrym rozwiązaniem. Poszperałem trochę i znalazłem książki (z tego klubu), które można posłuchać :) Są to dwie przedostatnie książki z tej listy. Odpowiedz Link
r0sie Na drugą zmianę 20.03.09, 12:43 www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79345,6394101,Na_druga_zmiane.html Gdy artykuł zostanie usunięty to przyda się może choć jego fragmet zachowany tutaj. Oto fragmenty artykułu 'Na drugą zmianę'. To, które właśnie wraca z pracy, stęsknione, ale zmęczone, myśli tylko o odpoczynku. To, które było w domu z dziećmi, też marzy o chwili dla siebie. A maluchy chcą mieć wreszcie rodziców dla siebie - teraz, zaraz! Czy da się to pogodzić? Rodzice, którzy większość dnia spędzają w pracy, są często targani sprzecznymi emocjami. Z jednej strony mają wyrzuty sumienia, że poświęcają dzieciom zbyt mało uwagi, za rzadko się z nimi bawią, za mało rozmawiają. Z drugiej strony po powrocie z pracy marzą o tym, aby znaleźć dla siebie chwilę na poczytanie, na drzemkę, na nicnierobienie. Dzieci zaś stęsknione za mamą lub tatą (lub obydwojgiem, jeśli oboje pracują) dopadają ich w progu zarzucając opowieściami z całego dnia i propozycjami zabaw. Jak pogodzić te sprzeczne oczekiwania? Po prostu postarajcie się zorganizować wieczór z dziećmi tak, aby był przyjemnością dla obu stron. Jak to zrobić? Oto garść pomysłów. Większość propozycji nie wymaga od rodziców wielkiej inwencji czy specjalnego wysiłku. Niektóre zaś, pozwalają nawet na dłuższą chwilę zalec na kanapie! Ważne, by po prostu pobyć razem. Dzieci dostają wówczas to, co najważniejsze - czas, uwagę i pieszczotę. 1 Wspólne gotowanie. Robimy razem kolację. Dzieci mogą uczestniczyć w robieniu potraw lub w nakrywaniu do stołu. To świetna okazja do opowiadania o tym, co ciekawego wydarzyło się w ciągu dnia. 2 Gadanki-przytulanki. Kładziemy się na kanapie lub na dywanie i zapraszamy dzieci na "tulaski". 3 Koncert życzeń. Organizujemy rodzinne słuchanie muzyki - każdy mówi, czego chce słuchać, wymyślamy zabawne dedykacje. 4 Czytelnia. Czytamy maluchom książki. Bardzo zmęczeni rodzice mogą zastąpić lekturę, słuchaniem nagrań z kaset lub płyt. 5 Teatrzyk cieni. Gasimy światła, zapalamy świece. Na tle ściany robimy z dłoni pieska, orła, kozę. Proponujemy, żeby dzieci wymyśliły własne przedstawienie. 6 Chwila relaksu. Kładziemy się na dywanie i robimy spokojne wdechy nosem i wydechy ustami - proste techniki relaksacyjne przydadzą się i nam, i dzieciom. 7 Szczypta fantazji. Leżąc z zamkniętymi oczami snujemy opowieści o czekoladowej uczcie, bieganiu po łące, zwiedzaniu jaskini, budowaniu zamku na plaży. Odwiedzamy w wyobraźni ulubione miejsca wakacyjne. 8 Niedźwiedź śpi. Tata albo mama kładzie się na podłodze i udaje, że śpi. Dzieci biegają dookoła. Od czasu do czasu niedźwiedź warczy, marszczy się groźnie, przeciąga albo ziewa, siejąc grozę i wywołując przy tym dużo śmiechu. 9 Gry planszowe. Chińczyk, loteryjka, warcaby, domino, drabiny i węże, farmer, grzybobranie. Wybierzcie coś, co lubią dzieci i co nie znudzi rodziców. 10 Zabawy „w coś”. Ledwo żywy tata odgrywa bierną rolę - pacjenta, marynarza związanego przez piratów, a nawet... skrzynki na listy (podczas zabawy w pocztę). 11 Rysowanki. Rysujemy (dorośli i dzieci) na kartce to, co się wydarzyło w ciągu dnia, swoje uczucia, marzenia. 12 Zagadki. Gramy w 20 pytań, np.: „Zgadnij, o czym myślę? Ma cztery łapy i ogon puchaty ”. Dostosowujemy poziom trudności do wieku dzieci. 13 Zabawy z lupą. Odpoczywająca mama może być ciekawym preparatem (nawet jeśli czasem przysypia) - niech dzieci obejrzą przez lupę jej skórę, oczy, wnętrze ucha. 14 Bańki mydlane. Dajemy dzieciom lejek, trzepaczkę, cienkie bransoletki, kółka i płyn do kąpieli- czy uda się puścić bańki? 15 Bieg z przeszkodami. Jeśli dzieci rozpiera energia, kładziemy się wygodnie na miękkim kocu i zarządzamy ćwiczenia - dzieci mogą biegać w kółko, przeskakiwać przez nasze nogi, czołgać się, skakać żabką, robić fikołki. 16 Zamiana ról. My jesteśmy „dzidziusiami”, a dzieci - rodzicami. Mogą owinąć dzidziusia w wielki becik na podłodze, umyć mu buzię watką, nakarmić twarożkiem, uczesać, pomachać grzechotką. Dzidziuś może drzemać i od czasu do czasu pogaworzyć. Co za luksus! 17 Rodzinne wspominki. Wspólne oglądnie zdjęć to wspaniała okazja do opowieści, wspomnień udanych wakacji, snucia marzeń o kolejnych rodzinnych wyprawach. Być może po różnych relaksujących zajęciach cała rodzina nabierze ochoty na wspólny spacer przed spaniem? Samotnia Wytłumaczcie dzieciom, że czasem może się zdarzyć, że rodzice wracają do domu bardzo zmęczeni i że potrzebują dłuższej chwili, aby odpocząć. Zaproponujcie, aby w takiej sytuacji urządzić w domu miejsca, gdzie każdy mógłby się zaszyć i pobyć chwilę sam. Można przygotować mu relaksującą kąpiel albo otulić kocem i przynieść do łóżka ciepłe kakao. Przy tej okazji dzieci uczą się, że rodzice nie są maszynami, że miewają kłopoty, bywają bardzo zmęczeni. Ważne, by wychodząc z "izolatki", docenić troskę domowników: "dziękuję, już mi lepiej". Rady dla zmęczonych rodziców Wchodzicie do domu po pracy. Jesteście zmęczeni i skołowani, ale: * nie opędzajcie się od dzieci * nie mówcie "dajcie mi wszyscy święty spokój" * nie przynoście do domu negatywnych emocji związanych z pracą * nie zalegajcie na cały wieczór z gazetą na kanapę, nie włączajcie telewizora Cały dzień spędziliście w domu z dzieckiem. Jesteście zmęczeni i skołowani, ale: * nie podawajcie w progu wrzeszczącego niemowlaka wracającemu z pracy rodzicowi * nie czekajcie przy drzwiach gotowi do wyjścia ze słowami: "Teraz ty się zajmij dziećmi, ja wychodzę na spacer" * nie wręczajcie listy zadań do natychmiastowego wykonania * nie zrzędźcie, nie narzekajcie, nie marudźcie; przynajmniej nie od razu. Odpowiedz Link
mamakreatywna Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 23.04.09, 12:32 Witam wszystkie młode mamy:) z województwa Łódzkiego!!! Jest program który pomoże Wam powrócic na rynek pracy, po przerwie związanej z urodzeniem i wychowaniem dzieci. Kobiety, uczestniczące w projekcie wezmą udział w szkoleniach z zakresu promocji zdrowia, edukacji alternatywnej, psychoedukacji. Ponadto, w ramach projektu uczestniczki wezmą udział w warsztatach oraz skorzystają z konsultacji z doradztwa zawodowego. Na tym nie koniec, później czeka Was– osoby coacha, który pomoże zdobytą wiedzę wykorzystać w „prawdziwym życiu”, zainicjowane zmiany „przekuć” w nawyk, będzie motywować i wspierać uczestniczki w odnalezieniu własnego miejsca na rynku pracy. Program wymaga od uczestniczek, minimum wykształcenia średniego (oraz motywacji do podjęcia pracy ). Projekt jest realizowany w dwóch edycjach szkoleń: Projekt jest realizowany w dwóch edycjach szkoleń: I edycja 01.05.2009-30.09.2009 II edycja 01.10.2009-29.02.2010 każda edycja kończy się coachingiem W ramach projektu oferowane jest: –240 godzin szkoleń (szkolenia odbywają się w Łodzi) –doradztwo –coaching –zwrot kosztów dojazdu –zwrot kosztów opieki nad dzieckiem –stypendia motywacyjne Reszta informacji jest na stronie www.mamakreatywna.pl.. Odpowiedz Link
ferula Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 24.04.09, 21:55 :)na szczęście przedłużono rekrutację www.mamakreatywna.pl Odpowiedz Link
mamakreatywna Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 28.04.09, 09:09 Tak mysle ze w tym momencie szkoda uciec takiej szansie... :) Odpowiedz Link
r0sie Mama w czasach kryzysu. Wracać do pracy? 21.07.09, 00:09 Na gazeta.pl pojawił się nowy artykuł, który może zainteresuje młode mamy, mające dylemat - wracać do pracy czy nie wracać: www.edziecko.pl/rodzice/1,79353,6810224,Mama_w_czasach_kryzysu__Wracac_do_pracy_czy_nie_.html Zanim artykuł zniknie z gazety przekopiuję go tutaj: Nie ma idealnego, tego samego dla każdej matki, momentu, w którym najlepiej jest podjąć pracę zarobkową. Podpowiadamy, co warto rozważyć, zanim podpiszesz umowę. Kryzys zmusza do podejmowania decyzji, które nie są łatwe. Dla jednej mamy będzie to konieczność powrotu do pracy zarobkowej tuż po skończeniu urlopu macierzyńskiego, dla innej rezygnacja z niej na dłużej niż planowała, bo uzna, że lepiej na wychowawczym przeczekać falę zwolnień. Zamiast się jednak martwić, że tak mało od nas zależy, zastanówmy się, jaka decyzja w tych trudnych czasach będzie najlepsza. Przygotowałyśmy pytania, które pomogą znaleźć rozwiązanie najlepsze dla ciebie i twojej rodziny. Na co nas stać? Jeśli uważasz, że ciężko wam będzie utrzymać się tylko z jednej pensji, twój powrót do pracy może się wydawać najlepszym rozwiązaniem. Zanim jednak postanowisz, że wracasz, oblicz, ile naprawdę zyskacie finansowo. Może po odjęciu pensji opiekunki i kosztu twoich dojazdów do pracy, zostanie wam niewielka suma? Taka, bez której moglibyście się obyć, ponosząc stosunkowo niewielkie wyrzeczenia. Wiele zależy od sytuacji zawodowej twojego partnera. Jeśli jego etat jest zagrożony, bezpieczną opcją jest byście pracowali oboje. Albo jeśli to ty zarabiałaś więcej i miałaś bardziej stabilną pracę, lepiej, by to on wziął urlop wychowawczy. Inny pomysł to: ty zostajesz w domu z dzieckiem, a twój mąż bierze kilka nadgodzin w tygodniu, by załatać dziurę w domowym budżecie. Albo ty bierzesz jakieś zlecenia. Naturalnie nie w każdym zawodzie są takie możliwości, ale np. osoby, które dobrze znają angielski mogą robić tłumaczenia albo udzielać prywatnych lekcji, a księgowa może prowadzić rachunkowość niewielkiej firmie. Jak to będzie? Spróbuj sobie to wyobrazić. Począwszy od tego, jak zniesiesz rozłąkę z maluchem. Dla każdej mamy jest ona trudna, ale niektóre zupełnie sobie z nią nie radzą. W rezultacie w pracy są rozkojarzone, a w domu nie są w stanie cieszyć się czasem spędzanym z maluchem, bo zżera je poczucie winy. Mają problemy ze snem i są rozdrażnione. Sprawdź to już dziś. Na dwa dni w tygodniu zostaw dziecko z nianią albo babcią, jeśli to ona miałaby się nim opiekować. Może się bowiem okazać, że mimo szczerych chęci twoja mama nie radzi sobie z całodzienną opieką nad niemowlakiem. Albo ty nie jesteś w stanie znieść tego, że obca osoba, jaką jest niania, zajmuje się przez cały dzień twoim dzieckiem. Zastanów się też, w jaki sposób podjęcie pracy wpłynie na to, jak będzie wyglądać twoja doba. Czy naprawdę dasz radę pracować codziennie osiem godzin, jeśli wstajesz w nocy do dziecka po kilka razy, a po powrocie zamiast odpocząć zajmujesz się dzieckiem i domem? Najpewniej przecież będziesz chciała maluchowi wynagrodzić swoją nieobecność, a z mężem chociaż porozmawiać przy późnym obiedzie. Może jednak wszystko nie jest takie straszne? Zastanówcie się wspólnie, jak będzie wyglądał podział obowiązków domowych między wami. Co ponad opiekę nad dzieckiem możecie zlecić niani (uwaga, to podnosi koszt jej wynagrodzenia), w czym mogą was wyręczyć inne osoby, np. czy niepracująca babcia lub sąsiadka może wam gotować (ustalcie na jakich warunkach) lub zaczniecie jeść obiady w stołówce, a zakupy spożywcze robić przez internet? Nie zakładaj optymistycznie, że poradzisz sobie na trzech etatach (matki, pani domu i pracownicy) bez wsparcia innych, przede wszystkim męża. Jak dziecko poradzi sobie beze mnie? Najlepiej jest u mamy. To wie nie tylko każde dziecko. Nie znaczy to jednak, że pod opieką innej osoby - czułej i empatycznej babci lub niani, maluchowi nie może być dobrze. Małe dzieci naprawdę mają ogromną zdolność przystowowania się do nowych warunków. To, jak malec zniesie twoją nieobecność, możesz do pewnego stopnia sprawdzić zanim pójdziesz do pracy. Miesiąc wcześniej zacznij przygotowywać dziecko do rozstań. Zwłaszcza jeśli będzie się nim opiekować obca mu osoba, czyli np. niania. Najpierw, przez tydzień, spędzajcie czas we trójkę. Potem zostawiaj dziecko z opiekunką na godzinę lub dwie i w końcu na cały dzień. Nie wpadaj w panikę, jeśli na początku będzie płakać. Najważniejsze, by z biegiem czasu coraz lepiej znosiło rozłąkę. Jeśli jednak przez miesiąc nie zauważysz żadnej poprawy, warto, byś poszukała przyczyny kłopotów. Może rzeczywiście dla twojego dziecka na rozstanie jest jeszcze za wcześnie. A może opiekunka nie najlepiej wywiązuje się ze swoich obowiązków albo... ty sama masz tak ogromny problem z rozłąką, że podświadomie przekazujesz malcowi swój niepokój. Jeśli karmisz piersią pewnie boisz się, że dziecko będzie miało problem z przestawieniem się na jedzenie z kubeczka lub smoczka. Dziecko zaakceptuje nowy sposób karmienia, tylko musisz je z nim zapoznać odpowiednio wcześniej. Niektórym mamom udaje się w czasie pracy odciągać pokarm i przez długi czas karmić w sposób mieszany (swoimi doświadczeniami dzielą się na forum edziecko.pl). Pamiętaj, że już półrocznemu dziecku można podawać nowe, nie tylko mleczne potrawy - raz dziennie zupkę, kaszkę z musem owocowym, purre z warzyw. Najlepiej oczywiście byś to ty wcześniej zapoznała je z nowym smakiem, konsystencją i łyżeczką. Jak znosisz całodzienną opiekę nad dzieckiem? Jeśli od porodu w pojedynkę niemal przez 24 godziny na dobę zajmujesz się dzieckiem, masz prawo mieć dość. To zmęczenie, rutyna i brak kontaktu z innymi często wypycha kobiety z powrotem do pracy tuż po urlopie macierzyńskim. Na szczęście etat to nie jedyne rozwiązanie. Zastanów się, co musiałoby się stać, żebyś była gotowa zostać w domu z dzieckiem. Może np. wystarczyłoby, żebyś miała dwa popołudnia w tygodniu tylko dla siebie na kurs grafiki komputerowej lub wyjście ze znajomymi? Porozmawiaj o tym z partnerem. Ustalcie, kto mógłby przejąć opiekę nad dzieckiem - on, płatna opiekunka, któraś z waszych mam? Nie staniesz się gorszą matką, jeśli zadbasz o swoje potrzeby, przeciwnie "szczęśliwe dzieci to te, które mają szczęśliwych rodziców". Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele może na tym zyskać wasze dziecko. Jeśli jednak masz poczucie, że wręcz dusisz się, spędzając całe dnie z dzieckiem, to może rzeczywiście dla wszystkich lepiej będzie, gdy wrócisz do pracy? ... cd w kolejnym poście Odpowiedz Link
r0sie Re: Mama w czasach kryzysu... CD 21.07.09, 00:10 ... Jak ważna jest dla ciebie praca zawodowa? Jeśli w pracy mogłaś się rozwijać i cieszyły cię zawodowe wyzywania, to na urlopie wychowawczym może ci tego brakować. Z drugiej strony, niemal wszystkie kobiety mówią, że po urodzeniu dziecka zmieniają się im priorytety. I choć nadal chcą pracować zawodowo i odnosić sukcesy, to nie kosztem dziecka. Zastanów się, czy przez pewien czas, np. kilkunastu miesięcy, mogłabyś pracować na część etatu. Zanim jednak to zaproponujesz pracodawcy, sprawdź jakie jest podejście szefa do tego. Może okazać się, że chce mieć mniej pracowników, ale za to na pełen etat, albo wręcz przeciwnie - woli zatrudniać na część etatu. Zastanów się też, co w twojej branży i na twoim stanowisku oznacza roczna, dwu- albo trzyletnia przerwa. Czy po powrocie będziesz musiała zaczynać niemal wszystko od początku? Czy jest ryzyko, że "nie wskoczysz"? A może przeciwnie szybko wszystko wróci do normy, bo wykonujesz pracę, w której liczy się przede wszystkim twoje wcześniejsze doświadczenie? Jeśli wiesz, że twoja firma masowo zwalnia pracowników, to może lepiej przeczekać ten trudny okres na wychowawczym? I w tym czasie podjąć np. studia podyplomowe. Będziesz miała poczucie, że się rozwijasz, a przy okazji podniesiesz kwalifikacje. Oczywiście może zdarzyć się też tak, że właśnie teraz otrzymasz zawodową szansę. Twój przełożony zaoferuje ci awans, pod warunkiem że zaraz po macierzyńskim wrócisz do pracy. Pamiętaj jednak, że nowe zadania i obowiązki wymagają też większego zaangażowania. Jeśli, by im podołać będziesz musiała na początku zostawać po godzinach albo brać pracę do domu to może warto poczekać na kolejną szansę? Zanim jednak zrezygnujesz, zapytaj męża, czy może wyhamować zawodowo i w większym stopniu przejąć twoje dotychczasowe obowiązki przy dziecku i w domu? To może być bardzo dobre dla was obojga rozwiązanie (pary, w których oboje rodzice sprawują intensywną opiekę nad dzieckiem rozstają się znacznie rzadziej). Co o tym sądzą twoi bliscy? Warto sobie uświadomić, jakie mają poglądy chociażby po to, by ocenić, czy decyzja, którą chcesz podjąć naprawdę wynika z twoich potrzeb czy z presji, jaką wywiera na tobie otoczenie. Przepowiednia mamy: "wracaj do pracy, będziesz mieć lepszą pozycję w małżeństwie. Mężczyźni nigdy nie doceniają tego, co kobiety robią dla rodziny" może nie sprawdzić się w twoim życiu. Nie masz też obowiązku powielać modelu, który realizowały kobiety w rodzinie twego męża i np. przez trzy pierwsze lata życia dziecka zajmować się tylko nim i domem. Kierowanie się stereotypami, tym co "robią wszyscy", to często droga na manowce. Oczywiście decyzja o twoim powrocie do pracy wpłynie na wszystkich członków twojej rodziny, warto więc uwzględnić ich zdanie. Jednak główne konsekwencje będziesz ponosić ty, więc to ty masz prawo do ostatniego słowa. A także do jego zmiany, jeśli uznasz, że pierwszy wybór nie był najszczęśliwszy. Odpowiedz Link
r0sie Sfrustrowane panie domu : nowy artykuł 10.08.09, 15:27 [url=https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,6876915,Sfrustrowane_panie_domu.html]Sfrustrowane panie domu [/url] I matka, i mąż zapytali: 'Ale dlaczego chce ci się płakać, jak masz kupić ćwiartkę kurczaka?'. Przyjaciółka w ogóle się nie zdziwiła: 'Ja płakałam, jak tylko robiłam zupę' 42-letnia Betty Friedan, mężatka, matka trójki dzieci z niedokończonymi studiami psychologicznymi, wydała do dziś nieprzetłumaczoną na polski książkę pt. 'The Feminine Mystique' ('Mistyka kobiecości'). Odwołując się do doświadczeń grupy własnych koleżanek ze studiów, porównuje w niej życie gospodyń domowych marzących o sprostaniu roli idealnej matki, żony i pani domu z sytuacją więźniów obozów koncentracyjnych. Dom wyposażony w mikser, lodówkę i najnowszy model odkurzacza był więzieniem kobiet, u których snucie marzeń o własnej, niesłużącej rodzinie aktywności wywoływało silne poczucie winy. Ambitne mężatki czuły się sfrustrowane i przygniecione codziennością. Idźcie do pracy! - nawoływała Friedan, która założyła istniejącą do dziś Narodową Organizację dla Kobiet. Warszawa, rok 2009, średniozamożna rodzina inteligencka B. wychowała się w środowisku głęboko wierzącym. Oaza i tradycyjna mimo rozwodu matka sprawiły, że od początku wiedziała, jak będzie wyglądać jej przyszłość: mąż, troje dzieci, praca na trzecim planie - coś jak hobby. Przyjaciółka B. nie daje swoim dzieciom gotowych wędlin; sama piecze w domu schab i szynkę. B. też tak miała robić: dbać o męża, o dzieci i o to, by w domu było ładnie i panowała miła atmosfera. Ponieważ z wykształcenia jest teatrolożką, umiejętność rozróżnienia ładnego od brzydkiego ma niejako we krwi. Robi to instynktownie. W domu miało być ładnie, ciepło i miło. Ale niestety, coś poszło nie tak. Warszawa, rok 2009 Od pewnego momentu A. nie mogła przestać wrzeszczeć. Kładła wieczorem dzieci, one długo wybierały książeczkę, więc warczała, że ile, do cholery, można czekać. Pakowali się do łóżka, starszy przypominał sobie, że nie zrobił siku, więc A. syczała, żeby się pospieszył. Potem młodsza, kokosząc się wśród poduszek, opierała się łokciem o jej pierś, więc A., wrzeszcząc z bólu, wbijała małej palce w ramię ('Jak możesz?! Czy ty nie rozumiesz, że mnie to boli?! Czy ty tego nie rozumiesz?!'). Potem do pokoju dziecinnego wpadał mąż A. przerażony, co się stało. A. przez zęby mówiła, że nic, ale mała ryczała, więc mąż drążył: 'Ale co? Ale dlaczego?'. Więc A. rzucała książeczką i darła się na męża, żeby się odczepił, do cholery, i że jak ona mówi, że nic, to po co on drąży i drąży? I że jak jest taki mądry, to niech sam kąpie, usypia i czyta pięćdziesiąty raz tę samą cholerną książeczkę. Wtedy mąż A. zaczynał krzyczeć, że dlaczego A. nigdy nie widzi tego, co on robi, i czy ona nie widzi, że on się stara i że zawozi dzieci do przedszkola i robi rano śniadania. A wtedy A. dostawała szału. W końcu tak się wyćwiczyła, że kiedy on o przedszkolu, ona od razu szła zamknąć okno, żeby sąsiedzi nie słyszeli, co będzie dalej. Zamykała okno i darła się w odpowiedzi: że może i on zawozi, ale ona odbiera i że ona robi podwieczorek i obiad, bo przedszkolnego dzieci nie lubią, i kolację, i szykuje wszystkim ubrania, i pierze, i wiesza, i robi zakupy, i jeszcze musi pracować, więc niech on do niej nie mówi, jaki jest biedny. No i wieczór był przechlapany. Potem w nocy, kiedy wszyscy spali, A., która mieszkając i pracując w Warszawie, przejeżdżała 80 km dziennie (do pracy, do oddalonego od domu przedszkola, na rehabilitację z synkiem, na targ po warzywa od chłopa, do supermarketu po mięso i nabiał, na lekcje pływania), leżała w łóżku sztywna i myślała, że najlepiej by było, gdyby wstała teraz, spakowała się i wyszła. Parę miesięcy by popłakali, myślała trzeźwo, a potem by się przyzwyczaili. Rodzice by przy dzieciach pomogli, wszystkim byłoby lepiej. A. była pewna, że prędzej czy później zniknie. Im dłużej to trwało, tym częściej myślała, żeby zniknąć bardziej, tak już ostatecznie. Bo rozumiała, że nie uniesie poczucia winy, że swoje kochane ponad wszystko dzieci niszczy. I że nie zniesie życia bez nich. Więc lepiej, rozumowała, będzie, jak się zabije. Jak się urodził starszy, B. była w ekstazie. Powinna była wziąć wychowawczy (tak zrobiła przyjaciółka, ta od wędlin), ale w pracy bardzo prosili, żeby wróciła, bo zespół się posypał. Wróciła. Szefowa pokładała w niej wielkie nadzieje, więc dała jej bardzo ambitny projekt do przygotowania, rozpisany na dwa lata. B. była tak pochłonięta arcyciekawą pracą, że niemal nie zauważyła, że zaszła w kolejną ciążę. Kiedy urodził się drugi syn, zobaczyła ze zdziwieniem, że praca znaczy dla niej więcej niż nadziewanie schabu śliwkami. Że lubi, owszem, jak stół jest przykryty wyszukanym norweskim obrusem, ale mając do wyboru chodzenie po sklepach w poszukiwaniu dobrego designu za grosze (mimo szybkiego powrotu do pracy także po drugim dziecku w domu wciąż brakowało pieniędzy) albo siedzenie w bibliotece nad doktoratem, bez wahania wybierała to drugie. Jeszcze nie miała drugiego syna i nadal rozważała działanie w neokatechumenacie, kiedy poczuła, że wnerwia ją, kiedy wieczorem mąż otwiera lodówkę i pyta: 'Dlaczego znów nie ma nic do jedzenia?'. To ją zawstydziło. Podobnie jak odkrycie, że ma mu za złe, że on uważa za naturalne, że zostawi ją z dwójką dzieci, pracą, domem i doktoratem, za to bez samochodu, bo jedzie na tydzień do Paryża oglądać francuskie kino Nowej Fali, z którego on z kolei pisze własny doktorat. I że drętwieją jej ze złości szczęki, kiedy jej mąż, podobnie jak ona pochodzący z tradycyjnego środowiska, z oazy, z domu nasiąkniętego katolickimi wartościami, obraża się, gdy ona planuje wyjazd na dwa dni do Krakowa, w którym ma wygłosić referat jak najbardziej związany z jej pracą zawodową. Mimo że zostawia mu lodówkę pełną jedzenia i babcię, która ma odebrać chłopców z przedszkola, a potem zabawiać do siódmej, o której on wróci z pracy. B. nigdy nie krzyczała. Ani na dzieci, ani na męża. Wyłączała się. Redukowała zadania. Po trzecim dziecku doszła do wniosku, że wisi jej, czy w lodówce są jajka i masło, czy sam lód. Kiedy mąż zastygał po słowach: 'Dlaczego znów nie ma nic do jedzenia?', spokojnym głosem odpowiadała: 'A kupiłeś?'. CDN Odpowiedz Link
r0sie Re: CD Sfrustrowane panie domu : nowy artykuł 10.08.09, 15:27 Kanada, rok 1969 Margaret Atwood, 30-letnia Kanadyjka będąca od roku mężatką, wydaje swoją pierwszą powieść 'Kobieta do zjedzenia'. Jej tytułowa bohaterka Marian MacAlpin obserwuje, jak przyjaciółka ze studiów, mężatka, matka trójki, kurczy się w sobie. Jej ambicje zaczynają koncentrować się wokół spraw domowych, życie towarzyskie zanika, podobnie jak własne potrzeby. Marian obawia się, że i ona po ślubie zostanie pożarta. Przestaje jeść - najpierw tylko mięso (by nie sprawiać bólu zwierzętom), potem kolejne potrawy stają jej w gardle. Zmagając się ze swoim lękiem przed pozbawioną perspektyw na rozwój przyszłością, Marian piecze dla narzeczonego ciasto w kształcie kobiety. Niech ją pożre. Na diagnozę wpadł mąż A., ten, który odwoził dzieci i robił śniadania. Kiedy którejś soboty (weekendy były najgorsze) A. wyszła z łóżka zmęczona mimo długiego snu i zaczęła krzyczeć, po dwóch minutach, zaraz gdy bosą stopą stanęła na klocku lego - a krzyczała tak, że jeszcze wieczorem bolało ją gardło - mąż powiedział: 'Słuchaj, może to depresja?'. A. położyła się w szlafroku na kanapie i płakała do wieczora, nie odwracając się, nawet gdy z telewizora ryczały zwierzaki z Madagaskaru. Mąż znalazł w Google'u psychiatrę gotowego przyjąć ją już w poniedziałek. Psychiatra wysłuchał i zapytał: 'To pani nie?wiedziała, że złość, brak cierpliwości i niekontrolowane wybuchy gniewu są częstą maską depresji?'. Nie wiedziała, ale gotowa była całować doktora po rękach. Wzięła receptę i już nigdy nie krzyknęła na dziecko. Po dwóch miesiącach brania tabletek poszła z butelką Gato Negro do swojej koleżanki B. Nonszalancko powiedziała, że bierze antydepresanty, a gdy to nie zrobiło na B. wrażenia, dodała coś, co już wcześniej mówiła swojej matce i mężowi: że dla niej symbolem tej depresji jest białe, pokryte gęsią skórką, ohydne udo kurczaka. To, co w Carrefourze, nie wiedzieć czemu, nazywają ćwiartką. I że kiedy myśli, że ma jeszcze raz pójść po tę ćwiartkę do Carrefoura, zaczyna płakać. I matka, i mąż zapytali: 'Dlaczego? Ale dlaczego chce ci się płakać, jak masz kupić kurczaka?'. 'Nie wiem' - odpowiedziała. Natomiast B. w ogóle się nie zdziwiła. Nalała sobie, skubnęła camemberta i powiedziała: 'Ja płakałam, jak tylko robiłam zupę'. B., pracująca matka dwójki dzieci, poczuła kiedyś, że już nie może. Nie może obierać marchewki, pietruszki, selera. Nie może myć pora, szorować ziemniaków. Mdli ją na myśl o pakowaniu tego wszystkiego do eleganckiego garnka ze stali nierdzewnej i zalewaniu wodą źródlaną. Musiała jednak gotować zupę, bo była zima i chłopcy tak często chorowali, że częściej siedzieli w domu niż w przedszkolu. A jak dzieci są w domu, to jedzą w domu. Więc B. gotowała im zupę i płakała nad garnkiem. Aż w końcu ją tknęło, że to chyba nie jest do końca normalne, i poszła do psychologa. Psychoterapeutka stwierdziła stany depresyjne i rozpoczęła pracę nad B. A., słuchając historii swojej koleżanki, przypomniała sobie oglądany sto lat temu recital Magdy Umer. Zapowiadając jeden ze szlagierów, piosenkarka opowiadała o sobie. Że to był taki trudny etap w jej życiu, że wszystko było szare i że ona sama przypominała kobietę, którą podsłuchała w autobusie. A było tak: Jechały dwie koleżanki, szare, z siatami. I jedna mówi: 'Wiesz, mnie najbardziej męczy to myślenie'. A druga: 'A ja w ogóle nie myślę. Smażę im kotletów na cały tydzień i niech potem sobie odgrzewają'. A. pamiętała, że w tym momencie ludzie ryczeli ze śmiechu. A ona tego w ogóle nie czuła. Aż do dziś. Dopiero teraz, siedząc w kuchni B., pomyślała, że może nie to, że ona jest nienormalna i ma depresyjne skłonności, tylko w ogóle świat wygląda inaczej. I że może trzeba po prostu smażyć te kotlety na tydzień, nie zawracać sobie głowy szczegółami, a czas poświęcić na czytanie dzieciom (bez darcia się o łokcie), przekład ze słoweńskiego i własną rozrywkę? Bo tak na co dzień A., która nigdy nie miała ambicji stwarzania jakiejś niesamowitej atmosfery w domu ani też nie przychodziło jej do głowy, że można piec w domu szynkę, i tak żyła spętana poczuciem winy. Bo powinna tłumaczyć poetów, jak koledzy, a nie instrukcje działania pralek, co było szybkie i nieskomplikowane. Bo powinna schudnąć tak z 15 kilo, żeby przyzwoicie wyglądać, i to nie tylko na plaży. A ona nie chudła, bo od dziecka lubiła z nerwów jeść. Bo powinna kupować żywność ekologiczną, która choć droga, jest zdrowsza i bardziej wartościowa, a kupuje te kurczaki w Carrefourze, bo nie ma siły myśleć. Bo powinna oszczędzać, jako że jest już po trzydziestce, a na emeryturę płaci sobie według najniższych stawek, a nie oszczędza, bo nie ma z czego. Bo powinna uczyć dzieci angielskiego, a nie uczy. Bo z mężem powinna co tydzień chodzić na randki i uprawiać seks z dildo, a ona nie ma siły, bo woli spać. Bo... B. mówi, że feministki nie mają dzieci ani mężów i z tego powodu zajmują się głównie aborcją, którą ona sama ma gdzieś. I że raz, jeden raz, trafiła na nazwisko kobiety, która miała inne podejście. Uwzględniała, pisząc z perspektywy feministycznej, to, że doświadczenie kobiece może zawierać w sobie także macierzyństwo i małżeństwo. I pisząc o problemach i dylematach kobiet, pisała z perspektywy pragmatycznej codzienności pracujących matek i żon. Niestety, B., która nigdy nie planowała, że zostanie feministką, już od dawna nie może znaleźć tej książki, nie dowiemy się więc, kim była autorka. Odkąd zdiagnozowano u niej depresję, A. zaczęła oglądać amerykańskie seriale. Szczególnie lubi 'Gotowe na wszystko', a jej ulubienicą jest Lynette. A. lubi wspominać odcinek, w którym Lynette dostała od matki kolegów z klasy jej dzieci narkotyki, dzięki którym mogła pracować, gotować, piec, nie spać i szyć całą noc, jak w transie, kostiumy na szkolne przedstawienie. Wreszcie zrozumiała, jak inne matki dają sobie radę. A. czuje się już zdrowa, ale oboje z mężem wiedzą, że nie ma powrotu do tego, co było. Już nigdy nie będzie jeździć 80 km dziennie. Niedawno A. obejrzała niemiecki film 'Obcy we mnie' opowiadający o kobiecie, która po urodzeniu wyczekiwanego dziecka zapada na depresję poporodową. Jak zahipnotyzowana patrzyła na bohaterkę, która w nocy wymyka się z łóżka, cicho, żeby nie obudzić męża, i ucieka do lasu. Przełykała ślinę, gdy Niemka kuliła się w sobie, bo mąż po całym dniu w pracy pragnął czułości, a ona po całym dniu z niemowlakiem, sobą samą i pustką wokół pragnęła tylko tego, żeby nikt nic od niej nie chciał. A. mówi, że gdyby ten film obejrzała parę lat wcześniej, nie wpadłaby w depresję. Zwłaszcza gdyby obejrzał go jej mąż i cała reszta świata. USA, rok 1981, krótko przed nadejściem trzeciej fali feminizmu Betty Friedan, rozwódka, uznana amerykańska pisarka feministyczna, wydała do dziś nieprzetłumaczoną na polski książkę pt. 'The Second Stage'. Pisze w niej o milczeniu, także w środowisku feministycznym, o codzienności pracujących matek i żon. O tym, jak trudno jest łączyć pracę zawodową z wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu. Betty Friedan umarła w 2006 r. Przed śmiercią uznała, że postulat aktywizacji zawodowej gospodyń domowych nie przyniósł efektów, jakich oczekiwała. Kobiety nie pozbyły się swojej frustracji, przybyły im jedynie nowe do niej powody. Źródło: Wysokie Obcasy Odpowiedz Link
n-itka Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 17.12.09, 11:51 www.nie-zla-mama.com/Poporodzie/urlop-macierzynski-w-2010.html Odpowiedz Link
r0sie Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 20.12.09, 22:03 n-itka napisała: > www.nie-zla-mama.com/Poporodzie/urlop-macierzynski-w-2010.html czyli tylko pracownice będę mogły skorzystać z przywileju wydłużenia urlopu macierzyńskiego a co z kobietami prowadzącymi własną działalność gospodarczą? Odpowiedz Link
chica-only Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 26.09.13, 13:52 To ja nieco mniej poważnie, ale ten artykuł mocno mi poprawił humor, w kontekście zapracowania i organizacji dnia: [url=http://www.tasteaway.pl/2013/09/19/matka-dwulatek-przeziebienie-wlasna-firma-i-blog/]www.tasteaway.pl/2013/09/19/matka-dwulatek-przeziebienie-wlasna-firma-i-blog/[/url] :) Odpowiedz Link
ovelhanegra Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 14.01.14, 16:27 Witam kobitki! Znalazłam coś takiego, dość świeże :) [url=http://wsumie.pl/rodzina/91490-mozna-byc-biznes-mama]Tekst linka[/url] Odpowiedz Link
r0sie Re: ciekawe artykuły dla mam pracujących 10.03.15, 18:56 ovelhanegra napisał(a): > Witam kobitki! Znalazłam coś takiego, dość świeże :) > [url=http://wsumie.pl/rodzina/91490-mozna-byc-biznes-mama]Tekst linka[/url] fajne! dzięki! Odpowiedz Link