Gość: pawson IP: 212.244.27.* 02.11.02, 18:57 Podoba mi się książka w wersji przetłumaczonej przez Jezrzego Łozińskiego. Tajar czy Bagosz uważam za właściwe, a już na pewno nie za szkodzące całej sadze. Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
Gość: mc Re: Władca przekładów IP: *.poznan.cvx.ppp.tpnet.pl 17.12.02, 23:33 Przeciez to tlumaczenie jest fatalne i widac, ze nie czytales ksiazki w najlepszym tlumaczeniu - Marii Skibniewskiej. No i jak zamierzasz pojsc do kina gdzie nie uslyszysz tego swojego Bagosza i innych takich. Juz samo tlumaczenie tytulu czesci pierwszej jest fatalne - Bractwo Pierscienia kiedy w kinie jest Druzyna ... Taka sama glupote popelnil tlumacz Matrixa w wersji DVD gdzie przetlumaczyl Matrix na maciez i niektore imiona. Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Władca przekładów 18.12.02, 08:12 Gość portalu: mc napisał(a): > Przeciez to tlumaczenie jest fatalne i widac, ze nie czytales > ksiazki w najlepszym tlumaczeniu - Marii Skibniewskiej. No i jak > zamierzasz pojsc do kina gdzie nie uslyszysz tego swojego > Bagosza i innych takich. Hektolitry inkaustu i hektobajty tekstu przez tłumaczenia TLOTR'a zatracono. Aliści: Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: RED Jasne!Miś Uszatek=Ear Bear. HA, HA, HA!!!!!!!!!!!! IP: proxy / 193.0.117.* 18.12.02, 09:19 Przecież to bez sensu. Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa George Wickerson 18.12.02, 12:07 Gość portalu: RED napisał(a): > Przecież to bez sensu. Ale co jest bez sensu? Że Miś Uszatek = Ear Bear? Aa, to i owszem :) "Bear" to "niedźwiedź", tymczasem "miś" jest zdrobnieniem. A więc "bearie", ewentualnie "bearlet" Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: vereen Re: Władca przekładów IP: *.ghnet.pl / 192.168.1.* 18.12.02, 11:41 Ja pozostanę przy przekładzie pani Skibniewskiej. Przekład pana Łozińskiego znam tylko z fragmentów i nie podobał mi się ze względu na przestylizowanie. Cóż, nie będę dyskutować o gustach. Jednego w komentowanym artykule nie rozumiem. Autor napisał, że tłumaczenie pani Skibniewskiej "trąci myszką", ponieważ było napisane 40 lat temu. Ja się pytam, co z czytaniem w oryginale, który jest znacznie starszy??? Jeśli tłumaczenie jest dobre i w żywym języku, to podoba się po wielu latach. Konkluzja jest taka: Podążając za myślą autora, czekam na hiphopowe tłumaczenie LoTR.:))) Odpowiedz Link Zgłoś
yennzfiolkowymioczami Re: Władca przekładów 15.01.03, 21:56 Gość portalu: vereen napisał(a): > Podążając za myślą autora, czekam na hiphopowe tłumaczenie LoTR.:))) ciekawy pomysł... ostatnio gdzieś sie natknęłam na hiphopową wersję fragmentu "Pana Tadeusza":))) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: godfryd Re: Władca przekładów IP: *.internetdsl.tpnet.pl 03.12.04, 11:07 Yenn, jestes znawczynią Franka Zappy? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: jego uczennica o lozinie IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 07.02.03, 23:31 z lozinskim mam zajecia na uniwerku - tym razem walczy on z przekladem hegla. mieszkalam w niemczech kilka lat wiec niemiecki znam dosyc dobrze ale myslalam ze lozinski bedzie moim mistrzem, o jakze sie pomylilam. problem tkwi w tym ze lozin bierze sie za zeczy które go przerastaja. nie mowie ze niezna jezyka ale probuje doszukiwac sie rzeczy których niema i tworzyc 'odpowiednie' slowa ktore nie sa potrzebne bo takowe juz istnieja. ale nasz dr. nie lubi prostych rozwiazan. jezeli z jego angielskim jst jak z niemieckim to nie dziwi afera z przekladem wladcy. jednak nie zjade go totalnie. w kilku miejscach uzyl lepszych sformulowan od skibniewskiej. nic jednak nie tlumaczy ingerencji w oryginal i bagoszy. fuuuj! bilbo sakiewka, bilbo mieszko ok ale bagosz to mi za przeproszeniem jak hu. do kasztana:p. ale zapewniam was ze lozinski to niezwykle sympatyczny czlowiek, jezdzi od szkoly na rowerze, swietnie gotuje. nie wyzywajcie go od tlumokuw, glupkow. jst nieco ekscentryczny, i w sumie dobze bo roznorodnosc sprzyja dazeniu do idealu. mysle ze imiona w mowie ogolnej powinny byc przetlumaczone ale z klasa i rozmyslem. faktycznie z nimi jst jak z raptusiewiczem... ale nazwy elfickie jak najbardziej zostawisc w spokoju! pozdrawiam i zycze milej koncowki ferii Odpowiedz Link Zgłoś
frolix Re: o lozinie 08.02.03, 01:56 Gość portalu: jego uczennica napisał(a): > z lozinskim mam zajecia na uniwerku - tym razem walczy on z przekladem hegla. Dotarły może do niego jadowite odgłosy z Internetu? Szykuje jakąś odsiecz? Z ciekawości pytam. flx Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: uczennica czy dotarlo? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 09.02.03, 17:07 raczej nie. a nawet jsk by dotarlo to uwierzcie mi zbytnio by sie tym nie oprzeja bo to jst taki czlowiek ktory wierzy w swoja wizje i chyba nic nie jst w stanie go od tej wiary odwiesc.. a odsiecz? no coz byc moze juz niedlugo bedziemy mieli kolejny blyskotliwy przeklad jego autorstwa. co to bedzie? (poza heglem) pewnie nas zaskoczy! ale moge zbadac tajne zródla i w razie czego umieszcze ostrzezenie:) pozdrawiam frolixie Odpowiedz Link Zgłoś
frolix Re: czy dotarlo? 09.02.03, 18:28 Gość portalu: uczennica napisał(a): > pewnie nas zaskoczy! > ale moge zbadac tajne zródla i w razie czego umieszcze ostrzezenie:) Dzięki. Na ostrzeżenie jest trochę za późno, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą część "Władcy pierścieni", którą już zakupiłem w przekładzie Łozińskiego. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że wkrótce się opamiętałem i mam już przekład Skibniewskiej. flx Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: uczennica Re: czy dotarlo? IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 09.02.03, 22:03 to frolixie na przyszlosc jezeli ci przyjdzie czytac diune to uwazaj! lozinski tez sie na nia pokwapil i przetlumaczyl. polecam kazde inne tlumaczenie! Odpowiedz Link Zgłoś
mikolaj7 Re: Władca przekładów 18.12.02, 16:25 Gość portalu: mc napisał(a): > Taka sama glupote popelnil tlumacz Matrixa w wersji > DVD gdzie przetlumaczyl Matrix na maciez i niektore imiona. no co Ty :) nawet nie zauwazylem, wszystkie dvd ogladam bez podpisow i lektora, zreszta porzadne tlumaczenia filmow zdarzaja sie rzadko.. Odpowiedz Link Zgłoś
okul1 Re: Władca przekładów 25.05.04, 22:52 Tak - nie lubię tego tłumaczenia - ale czy ktokolwiek zadał sobie trud przeczytania w niesławnym wydaniu Łozińskiego fragmentu od Tłumacza i oprócz tego notki od Autora (czyli Tolkiena) - w skrócie - Tolkien nakazuje wręcz aby tłumaczyć nazwy własne gdyż jego ksiązka też jest przekładem z Czerwonej Księgi i on te nazwy tłumaczy niejako... po drugie calkiem trafna wydaje mi się uwaga Łozińskiego w stosunku do nazwy krzatowie - też polecam ją przeczytać - psy możecie wieszać potem... Odpowiedz Link Zgłoś
spriggana Re: Władca przekładów 26.05.04, 01:35 W książkowym wydaniu listów Tolkiena jest również jego odpowiedź na pytanie Marii Skibniewskiej dotyczące tłumaczenia nazw własnych. Brzmi ona: nie tłumaczyć na języki niespokrewnione z angielskim... Odpowiedz Link Zgłoś
mikolaj7 Re: Władca przekładów 18.12.02, 16:16 Gość portalu: pawson napisał(a): > Podoba mi się książka w wersji przetłumaczonej przez Jezrzego > Łozińskiego. Tajar czy Bagosz uważam za właściwe, a już na pewno > nie za szkodzące całej sadze. ja czytalem i lozinskiego i skibniewska. i tak najgorsi sa fracowie, hehe ;-)) lozinski na poczatku mi sie podobal, potem doszedlem do trzeciego tomu i i tam juz bylo beznadziejnie.... jakbym czytal biblie /chodzi mi o styl, przeciw biblii jako takiej nic nie mam../ zreszta wydaje mi sie, ze 'styl' skibniewskiej bardziej pasuje do dziel tolkiena. czyta sie po prostu przyjemniej, choc to indywualnie odczucia oczywiscie... aha, tajar mi sie nie podoba strasznie. po przeczytaniu LotR`a lozinskiego zerknalem na hobbita skibniewskiej i naprawde bylem bardzo milo zaskoczony nazwa rivendell. skad wzial sie tajar? Odpowiedz Link Zgłoś
morgrist Re: Władca przekładów 18.12.02, 20:05 najjlepiej czytać w orginale tak jak Mistrz Tolkien napisał, wtedy nie ma problemu . A jeśli przekład to tylko Skibniewska Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: MANWE Koniec dyskusji IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl 19.12.02, 20:58 Zacznijmy od tego że Tolkien zanim napisał Trylogię stworzył ponad 10(!!) języków na potzreby świata opisanego w swoim Dziele. W tych językach podane są nazwy własnei imiona bochaterów !!!!!!!(najczęściej jest to QUENYA stary jezyk elfów, odpowiednik naszej łaciny)Tak więc wszyskie imiona i nazwy własne mają swoje ukryte znaczenia np. imię Boromir składa się z dwóch quenejskich wyrażeń "Boro-" - wierny i "mir" - klejnot należy to tłumaczyć jako Klejnot wirności (!!!!!) Aragorna można przetłumaczyc na "król wędrowiec" itd... łozimski (job jecho metery) wyssał z palca jakieś chore nazwy okradając bochaterów z głębi ich imion. Zwolenicy beszczeszczenia Wielkigo Dzieła zawróćie ze złej drogi bo zostaliście oszukani !!!!!!! NAWET MAŁE DZIECI WIEDZĄ ŻE łozimski TO NIKCZEMNY SŁUGUS MORDORU Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Koniec dyskusji (i ortografii?) 20.12.02, 07:29 Gość portalu: MANWE napisał(a): > Zacznijmy od tego że Tolkien zanim napisał Trylogię stworzył ponad 10(!!) > języków na potzreby świata opisanego w swoim Dziele. Co to znaczy stworzył? Które wliczasz w liczbę 10? Czarną Mowę? Rohirrimski? Encki? Buchachacha. Też mi stwarzanie. Garsteczki wyrazów. > W tych językach podane są > nazwy własnei imiona bochaterów !!!!!!!(najczęściej jest to QUENYA stary jezyk A ja się ośmielę, że równie najczęściej, choć nie równie stary, sindariński. > elfów, odpowiednik naszej łaciny)Tak więc wszyskie imiona i nazwy własne mają > swoje ukryte znaczenia np. imię Boromir składa się z dwóch quenejskich > wyrażeń "Boro-" - wierny i "mir" - klejnot należy to tłumaczyć jako Klejnot > wirności (!!!!!) Aragorna można przetłumaczyc na "król wędrowiec" itd... W artykule nie wspomina się o Aragornie ni Boromirze, ale o Rivendell i Bagginsie i Shire. [...] > NAWET MAŁE DZIECI WIEDZĄ ŻE łozimski TO NIKCZEMNY SŁUGUS MORDORU A kto to jest łozimski? :P Odpowiedz Link Zgłoś
grisznak Re: Koniec dyskusji (i ortografii?) 20.12.02, 07:50 Ha ha ha, kolejna dyskusja o wyższości świąt jednych nad drugimi (i dowrotnie:) Rada na święta: Wyciszyć się, poluzować pasek i dać już spokój Łozińskiemy, Skibiniewskiej i Frycom (niekoniecznie w tej kolejności), bo ile można się nad nimi znęcac. Poczekajta chociaż do premiery kinowej TTT. Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Masz rację, Grisznaku... 20.12.02, 09:14 ...tyle że z dyskutowaniem o przekładach TLOTR jest - zachowując proporcje - tak samo, jak z seksem. Nieważne, że już było. Powtórzenia nadal ekscytują :) Pozdrawiam świątecznie SForumowiczów. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Masz rację, Grisznaku... IP: proxy / *.chello.pl 25.12.02, 00:36 Oj, tak. Pamiętam wszystkie te dyskusje, ale nie chce mi się drugi raz pisać tego samego. W każdym razie ja nadal twierdzę, że Skibniewska mi się nie podoba, Łoziński zresztą też nieszczególnie, ale rozumiem, co chciał zrobić i specjalnie mnie to nie razi. A niektóre jego rozwiązania są bardzo dobre. I w dalszym ciągu nic nie usprawiedliwia zmuszania polskiego czytelnika do zmagania się z imionami w stylu Bullroarer (Skibniewska, jakby ktoś nie wiedział). A w ogóle to najlepiej czytac oryginał. Żadne przekład się nie umywa. Wesołych Świąt wszystkim. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: *.chello.pl 08.02.03, 02:10 Chyba już to kiedys pisałam... na mój rozum to z "jaru". Rivendell nie jest słowem z języka elfów. "Riven" to strona bierna od "rive: "To be or become split" i "dell" - "A small secluded wooded valley". "Tajar" to moim zdaniem fatalne słowo, ale rozumiem, skąd się wzięło. Ale swoją drogą - czy to nie dowodzi, że nazwy oryginalne znaczące jednak tracą znaczenie, chociaż niby większość czytelników zna angielski? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Piotr Re: Władca przekładów IP: *.dialup.xtra.co.nz 21.12.02, 03:57 Prawdę mówiąc przekładów Łozińskiego nie czytałem (za moich czasów dostępna na szczęscie była tylko Skibniewska), ale czytając dyskusje na tym forum dochodzę do wniosku, że tem facet może mieć wiele wspólnego z Janem Bieleckim (nie premierem!). Kto zajmował się informatyką na początku lat 90-tych wie o co chodzi - totalnie niestrawne opisy języków programowania, wymyslanie własnej terminologii, nadrabianie braków wiedzy skomplikowanym językiem, tłumaczenie na siłę. Facet tłumaczył także różne instrucje użytkownika. Można było natknąć się na takie kwiatki jak mlasnięcie i dwumlasnięcie myszą czy też wleczenie tąże myszą belki. Z waszych opisów wynika, że Łoziński należy do ludzi, którzy tłumacząc tekst o uniwersytetach w Oxford i Cabridge zrobiłby z nich Szkoły Wyższe w Wołowym Brodzie i Moscie nad Krzywką. Piotr Odpowiedz Link Zgłoś
jezyk7 Re: Władca przekładów 21.12.02, 15:42 Czytałam przekład Łozińskiego po obejrzeniu w kinie filmu. Zgroza mnie ogarnęła kiedy przeczytałam Tajar (Rivendell), Bagosz (Baggins) i inne innowacje tłumacza. Przecięz to bez sensu, żeby to tak zmieniać. Naprawde tak nie powinno być. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: emer Re: Władca przekładów IP: 213.241.67.* 04.12.03, 09:53 hehe... te nieszczęsne tłumaczenia spotyka się niestety wszędzie... wg niektórych "specjalistów" od finansów np "perpetual options" to "opcje perpetualne" :)))) dlatego zdecydowanie oryginał rulez! pzdr Odpowiedz Link Zgłoś
inesita Re: Władca przekładów 23.12.02, 01:09 A ja proponuję czytać wersję oryginalną :) Problemu nie będzie żadnego. Kocham twórczość Tolkiena niezależnie od tego, czy głównym bohaterem powieści jest Baggins czy Bagosz. A przekład mogę sobie po prostu wybrac, i naprawdę nie ma co dyskutować o gustach. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Tome Re: Władca przekładów IP: *.zgora.cvx.ppp.tpnet.pl 12.01.03, 22:25 przedewszystkim nikt nie wspomniał że Łoziński startał się tłumaczyć na polski nazwy i imiona które dla czytelnika orginału były nazwami angielskimi, natomiast niezmienione są nazwy w językach innych (krasnoludów ;) elfów itp ) a już o dobór tych tłumaczeń to można się troche posprzeczać bo i mi nie wszystkie się podobają Tomek Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 13.01.03, 12:18 Ja o tym wspominałam przy poprzedniej dyskusji. I jeszcze parę lat temu w druku. I do dziś twierdzę, że założenie jest dobre, chociaż wykonanie może nie zawsze. Ale to nie jest popularny pogląd wśród fanów. Wiem, że tą samą drogą poszli Czesi (np. Baggins = Pytlik), Francuzi (Saquet) i Hiszpanie (Bolson). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: igielka20 Re: Władca przekładów IP: proxy / *.polkos.com.pl 21.01.03, 13:09 Ty chyba nie możesz!! Jak to nie szkodzi!!!!!!!! Potem jak będziesz czytał oryginał, to nic nie będziesz rozumiał!!!!!!!! Albo jak będziesz rozmawiał z tolkienomaniakami z innych krajów i jak wyskoczysz z jakimś Tajarem, to cię wyśmieją. Zresztą chyba nie było zamiarem Tolkiena, żeby każdy kraj miał własną wersję nazewnictwa! Całe szcęście, że Łoziński się zlitował i nie przerobił Bagginsa na jakiegoś tam Torbacza!!!!!!!!! To byłaby kompromitacja!!!!!!!!! I jak tu nie mówić o szkodzeniu???????????? Odpowiedz Link Zgłoś
mikolaj7 Re: Władca przekładów 21.01.03, 22:36 Gość portalu: igielka20 napisał(a): > Ty chyba nie możesz!! Jak to nie szkodzi!!!!!!!! Potem jak będziesz czytał > oryginał, to nic nie będziesz rozumiał!!!!!!!! Albo jak będziesz rozmawiał z > tolkienomaniakami z innych krajów i jak wyskoczysz z jakimś Tajarem, to cię > wyśmieją. Zresztą chyba nie było zamiarem Tolkiena, żeby każdy kraj miał własną > > wersję nazewnictwa! Całe szcęście, że Łoziński się zlitował i nie przerobił > Bagginsa na jakiegoś tam Torbacza!!!!!!!!! To byłaby kompromitacja!!!!!!!!! I > jak tu nie mówić o szkodzeniu???????????? wez cos na nerwy, hy hy a z 'tolkienomaniakami z innych krajów' nikt nie bedzie raczej rozmawial po polsku, wiec trudno uzywac wtedy polskiego nazewnictwa Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 22.01.03, 02:46 Skąd czerpiesz te wiadomości? Czytalam czeski przekład i przyjęto dokładnie tę sama zasade, co u Łozińskiego. Baggins nazywa się Pytlik (sorry, nie mam na klawiaturze czeskich znaków), Shire - Kraj, a Rivendell - Roklinka. Film Dwie Wieże oglądałam w Paryżu. Nie miałam za bardzo czasu czytać francuskich napisów, ale zauważyłam, że Frodo nazywa sie Frodon Sacquet. Nie pamietam, jak było Rivendell, ale na pewno nie w oryginale. Po hiszpańsku z kolei Baggins to Bolsón. Merry to Meriadoc Brandigamo, a Shire to La Cormaca. Za to Rivendell zostało. Nie chce mi się w tej chwili szukac, jak jest w innych językach, ale jakoś nie sądzę, żebym przypadkiem trafiła na jedyne trzy wyjątki. A wielbiciele Tolkiena ze wszystkich krajów jakoś i tak się dogadują. Na przyszłość najpierw sprawdzaj, a potem krzycz. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: blue:* / 172.16.89.* 22.01.03, 16:47 > Czytalam czeski przekład i przyjęto dokładnie tę sama zasade, co u Łozińskiego. Ja w kwestii tej dokladnosci niesmialo ;) > > Baggins nazywa się Pytlik (sorry, nie mam na klawiaturze czeskich znaków), > Shire - Kraj, a Rivendell - Roklinka. Czyli w kolejnosci sakiewka (o drugim, brzydkim skojarzeniu nie wspomne), region i dolinka (to chyba slowotworstwo, o ile wiem roklina sie nie zdrabnia) Idea faktycznie podobna, ale czy mimo wszystko nie kojarzy Ci sie bardziej z orginalem niz lozizmy? > Film Dwie Wieże oglądałam w Paryżu. Nie miałam za bardzo czasu czytać > francuskich napisów, ale zauważyłam, że Frodo nazywa sie Frodon Sacquet. Nie > pamietam, jak było Rivendell, ale na pewno nie w oryginale. > Po hiszpańsku z kolei Baggins to Bolsón. Merry to Meriadoc Brandigamo, a Shire to La Cormaca. Za to Rivendell zostało. No wlasnie - komu blizej do Bagginsa? Pytlikowi, Sacquetowi, Bolsonowi czy Bagoszowi? Podajesz tylko kolejne argumenty przeciwnikom wiadomego przekladu. Dodam, ze nie uwazam aby cos zmienily w moim odbiorze Lozinskiego jako tlumacza (nie tylko LOTR). W dalszym ciagu stanowcze NIE! > > Nie chce mi się w tej chwili szukac, jak jest w innych językach, ale jakoś nie sądzę, żebym przypadkiem trafiła na jedyne trzy wyjątki. A wielbiciele Tolkiena ze wszystkich krajów jakoś i tak się dogadują. Mi tez sie nie chcialo szukac, wiec zapytalem. Wychodzi na to, ze nazwy angielskie sa zazwyczaj "lokalizowane", ale bez przesady (nikt na przyklad nie zmienia Brandywine na Becherovkowine czy inny wynalazek), oprocz tego stosuje sie przerabianie koncowek, aby brzmialy bardziej "swojsko", a wiekszosc nazw i nazwisk nie znaczacych zostawia sie w spokoju. Inne jezyki zazwyczaj bez zmian - czeskie tlumaczenie jest tu niechlubnym wyjatkiem, za ktory zreszta podobno tlomaczowi tez sie oberwalo (nie ma go np. w ostatnim wydaniu). Z dogadywaniem sie fanow oczywiscie masz 100% racji, tym bardziej,ze nie da sie uczestniczyc w zadnym miedzynarodowym forum tolkienowskim bez doglebnej znajomosci nazw oryginalnych i ich tlumaczen na angielski. > > Na przyszłość najpierw sprawdzaj, a potem krzycz. Celna uwaga ;) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 24.01.03, 01:49 Gość portalu: Illain napisał(a): > Czyli w kolejnosci sakiewka (o drugim, brzydkim skojarzeniu nie wspomne), Raczej woreczek. > region i dolinka (to chyba slowotworstwo, o ile wiem roklina sie nie zdrabnia) Idea faktycznie podobna, ale czy mimo wszystko nie kojarzy Ci sie bardziej z > orginalem niz lozizmy? Roklinka, szczerze mówiąc, nie, jakos taka za swojska jest. Co do reszty, trudno powiedzieć, ale moge dac jeszcze parę przykładów: Hobbiton - Hobitin Bagginsowie z Sackville - Pytlikove z Sackova (to mi sie naprawde podoba...:)) Bramdybuck - Brandorad Took - Bral Bag End - Dno Pytle Sam Gamgee - Sam Krepelka Bullroarer - Bucivoj > No wlasnie - komu blizej do Bagginsa? Pytlikowi, Sacquetowi, Bolsonowi czy > Bagoszowi? Cóż - nie wiem, co bym zrobiła na miejscu tłumacza (jakiegokolwiek). Akurat wszystkie polskie odpowiedniki słowa "bag" nie bardzo się dają formułowac w zgrabne nazwiska... (Bilbo Woreczek :)). Może podobnieństwo fonetyczne jest tutaj jakimś wyjściem. > Dodam, ze nie uwazam aby cos zmienily w moim odbiorze Lozinskiego jako tlumacza Ja wcale nie przepadam za przekładem Łozińskiego, natomiast widze dobre strony w zasadzie, którą zastosował. Zresztą za przekładem Skibniewskiej też nie przepadam, w porównaniu z oryginałem jest jak rozwodniona zupa. > Mi tez sie nie chcialo szukac, wiec zapytalem. Wychodzi na to, ze nazwy > angielskie sa zazwyczaj "lokalizowane", ale bez przesady (nikt na przyklad nie zmienia Brandywine na Becherovkowine czy inny wynalazek) Po czesku jest Brandyvina. Każdy wie, o co chodzi... :) , oprocz tego stosuje sie przerabianie koncowek, aby brzmialy bardziej "swojsko", a wiekszosc nazw i nazwisk nie znaczacych zostawia sie w spokoju. Inne jezyki zazwyczaj bez zmian Właśnie tak. Tylko że Czesi akurat (u innych nie patrzyłam, tę wersję akurat znam nieźle) zastosowali jeszcze angielską fonetykę, pisząc np. Aruen. Pewnie na potrzeby niedokształconej części społeczeństwa :) Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: blue:* / 172.16.89.* 24.01.03, 08:37 > > Czyli w kolejnosci sakiewka (o drugim, brzydkim skojarzeniu nie wspomne), > Raczej woreczek. Kiedys w jakims pseudohistorycznym sluchowisku uslyszalem,ze ukradli komus pytlika, skojarzenie z mieszkiem lub sakiewka bylo naturalne, ale i woreczek przyjme jako dobra wrozbe. Nie znam zreszta czeskiego, pewne rzeczy po prostu wpadaja w ucho czy oko :) > > Roklinka, szczerze mówiąc, nie, jakos taka za swojska jest. A jest. Jak pozniej pisalem, czechom tez sie przewaznie nie podobalo. Mialem na mysli, ze bylo to lepsze niz Tajar. Bo wszystko bylo lepsze niz Tajar! ;) [...] > Bagginsowie z Sackville - Pytlikove z Sackova (to mi sie naprawde podoba...:)) Fakt, niezle :) > Took - Bral To lubi znajomy Czech > Bag End - Dno Pytle Dno? :) > > No wlasnie - komu blizej do Bagginsa? Pytlikowi, Sacquetowi, Bolsonowi czy > > Bagoszowi? > Cóż - nie wiem, co bym zrobiła na miejscu tłumacza (jakiegokolwiek). Akurat > wszystkie polskie odpowiedniki słowa "bag" nie bardzo się dają formułowac w > zgrabne nazwiska... (Bilbo Woreczek :)). Może podobnieństwo fonetyczne jest > tutaj jakimś wyjściem. To juz zasotosowala Tuwimowa (przerabiajac Sanders na Woreczko) w Kubusiu, a jak wiadomo Lozinski chcial byc przede wszystkim orginalny ;) > > Ja wcale nie przepadam za przekładem Łozińskiego, natomiast widze dobre strony > w zasadzie, którą zastosował. Zresztą za przekładem Skibniewskiej też nie > przepadam, w porównaniu z oryginałem jest jak rozwodniona zupa. Jak sie nie ma co sie lubi..., ale powiem Ci, ze czytalem Hobbita(...) 4- latkowi i okazal sie bardzo do przyjecia. Moze tutaj nalezy szukac podstawowego bledu Skibniewskiej? > > Po czesku jest Brandyvina. Każdy wie, o co chodzi... :) No wlasnie - i po co bylo kombinowac? > > Właśnie tak. Tylko że Czesi akurat (u innych nie patrzyłam, tę wersję akurat > znam nieźle) zastosowali jeszcze angielską fonetykę, pisząc np. Aruen. Pewnie > na potrzeby niedokształconej części społeczeństwa :) Wlasnie tak, tylko nie opatrzyli przekladu wycieczkami w stylu: "Kazdy wymawia 'th' inaczej i kazdy zle, a wiec go nie bedzie" "Sam mial nazywac sie Gamdzik, ale ludzie zle by kojarzyli i zarzucali nawolywanie do narkomanii..." Nie sa to doslowne cytaty, ale sens ten sam. Takich kwiatkow jest zreszta znacznie wiecej. Ja mam do Lozinskiego tylko trzy zarzuty. Pierwszy opisalem powyzej, drugi to niezreczny dobor nazw (np. Zlotanka, Tajar...), a trzeci to odrzucanie wszystkiego co wczesniej bylo dobre, tylko dlatego ze sam tego nie wymyslil. Moze juz pora, zeby polscy fani Tolkiena zebrali sie na jakims forum i ustalili kanon przekladu? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 24.01.03, 11:12 Gość portalu: Illain napisał(a): > bylo to lepsze niz Tajar. Bo wszystko bylo lepsze niz Tajar! ;) To akurat fakt > > Bag End - Dno Pytle > Dno? :) Koniec Worka nie brzmiałby najlepiej... :) > To juz zasotosowala Tuwimowa (przerabiajac Sanders na Woreczko) w Kubusiu, a > jak wiadomo Lozinski chcial byc przede wszystkim orginalny ;) Tak, ale wielka wyprawa Froda Woreczka? > Ja mam do Lozinskiego tylko trzy zarzuty. Pierwszy opisalem powyzej, drugi to > niezreczny dobor nazw (np. Zlotanka, Tajar...), a trzeci to odrzucanie > wszystkiego co wczesniej bylo dobre, tylko dlatego ze sam tego nie wymyslil. Mnie się akurat Złotanka podobała bardziej niż Złota Jagoda, która moim zdaniem brzmi sztucznie i jakoś tak po "indiańsku". Angielskie Goldberry było naturalnym słowem. Moim zdaniemw ogóle nazwy typu "Szara Woda" nie brzmią naturalnie. > > Moze juz pora, zeby polscy fani Tolkiena zebrali sie na jakims forum i ustalili kanon przekladu? Lepiej nie. Większość nauczyła się na pamięć pierwszego przekładu i nie dopuszcza dyskusji. Głównym argumentem wtedy jest "Ale jak może być Bagosz, kiedy wszyscy wiedzą, że jest Baggins" (zamiast Bagosza i Bagginsa wstaw dowolna dwa inne słowa, tu chodzi o zasadę). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: blue:* / 172.16.89.* 24.01.03, 11:46 > > > Bag End - Dno Pytle > > Dno? :) > Koniec Worka nie brzmiałby najlepiej... :) A moze Wor(k)oniec(k)? gdyby przez o z kreska to byloby nawet po "lozinsku" :) a poza tym daloby sie obronic staroslowianskimi skojarzeniami (Woronez, Woroszylski itp..) > Tak, ale wielka wyprawa Froda Woreczka? A moze Mieszkowskiego, Sakowskiego, Torbielaka (nazwiska wzialem od znajomych, ktorych przepraszam za "wywlekanie")??? Naprawde nie mozna wymyslec czegos co pasuje i dobrze brzmi, jak np Pytlik albo Bolson? > Mnie się akurat Złotanka podobała bardziej niż Złota Jagoda, która moim > zdaniem brzmi sztucznie i jakoś tak po "indiańsku". Angielskie Goldberry było > naturalnym słowem. Moim zdaniem wogóle nazwy typu "Szara Woda" nie brzmią > naturalnie. Czy to z Toba, czy z an-nah ostatnio sie na ten temat sprzeczalem??? Jezeli nie z Toba, to powtorze, ze od Bombadila dzielila inne ludy przepasc kulturowa i az prosi sie o zaznaczenie tego nazewnictwem. Boza tym znacznie lepiej brzmieniowo wychodzi zestawienie Bombadil-Zlota Jagoda, niz Bombadil-Zlotanka, jak porowna sie roznice w charakterach tych postaci. Nie mowie zreszta, ze to musza byc dwa slowa, czepiam sie konkretnie slowa Zlotanka, ktore kojarzy mi sie z kotka sasiadow ;) A co do Szarej Wody, to czy brzmi Ci nienaturalnie Psie Pole, Nowa Wies, Stara Dziekanka, Nowy Jork i tysiace podobnych? Tylko w tym przypadku przyjme "indianski" argument... > > Moze juz pora, zeby polscy fani Tolkiena zebrali sie na jakims forum i > ustalili kanon przekladu? > > Lepiej nie. Większość nauczyła się na pamięć pierwszego przekładu i nie > dopuszcza dyskusji. Głównym argumentem wtedy jest "Ale jak może być Bagosz, > kiedy wszyscy wiedzą, że jest Baggins" (zamiast Bagosza i Bagginsa wstaw > dowolna dwa inne słowa, tu chodzi o zasadę). > Ciekawi mnie skad ta wiedza? wiekszosc fanow jakich znam ma bardzo mieszane odczucia jezeli chodzi o Skibnewska i prawie nigdy nie argumentuje "wszyscy wiedza". Najczesciej powoluja sie na wytyczne dla tlumaczy pozostawione przez Tolkiena, ktorych zreszta Lozinski trzymal sie bardziej niz Skibniewska, niestety efekt osiagnal zdecydowanie gorszy. I nie wierz w cuda - jezeli nowe tlumaczenie jest ZDECYDOWANIE lepsze od starego, to "przyjmuje sie" bez problemow - wystarczy porownac obecne tlumaczenia Howarda z pierwszymi, o ktorych juz nikt nie pamieta, a ktore niektorym czytelnikom zohydzily REH'a do konca zycia. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 29.01.03, 23:53 Gość portalu: Illain napisał(a): Czy to z Toba, czy z an-nah ostatnio sie na ten temat sprzeczalem??? Nie ze mną > slowa, czepiam sie konkretnie slowa Zlotanka, ktore kojarzy mi sie z kotka > sasiadow ;) A ja nie bronię konkretnie tego słowa. Po prostu usiłowałam sobie kiedyś wyobrazić to ich wspólne życie i przychodził mi na myśl tylko kawałek z "Dzieci z Bullerbyn": "Szumiąca Wodo, czy nastawiłaś już kartofle?" :) > A co do Szarej Wody, to czy brzmi Ci nienaturalnie Psie Pole, Nowa Wies, Stara Dziekanka, Nowy Jork i tysiace podobnych? Tylko w tym przypadku > przyjme "indianski" argument... Nowy Jork jest mi obojętny - to inny język i rządzi sie trochę innymi prawami. Natomiast nadmierne użycie nazw dwuwyrazowych mnie w tym kontekście czasami drażni. Zauważ, że mieszkańcy takich miejscowości (bądź okolicznych) na co dzień i tak maja jakieś jednowyrazowe zamienniki, albo po prostu obcinają połowę... Nazwy typu "Szara Woda" przeszkadzaja mi trochę w dialogach. Na miejscu mieszkańców nie ówiłbyś na przykład "popłynąć Szarą", albo coś takiego? > > Ciekawi mnie skad ta wiedza? wiekszosc fanow jakich znam ma bardzo mieszane > odczucia jezeli chodzi o Skibnewska i prawie nigdy nie argumentuje "wszyscy > wiedza". Najczesciej powoluja sie na wytyczne dla tlumaczy pozostawione przez > Tolkiena, ktorych zreszta Lozinski trzymal sie bardziej niz Skibniewska, > niestety efekt osiagnal zdecydowanie gorszy. > Z dawnych dyskusji na forum oraz z reakcji czytelników na pewien artykuł sprzed kilku lat. Nie zamierzam tego, oczywiście, generalizować. Jesteś poza tym [pierwszą osobą, która twierdzi, że Łoziński trzymał się wytycznych Tolkiena bardziej, niż Skibniewska. Wszyscy inni udowadniali mi, że odwrotnie :) > I nie wierz w cuda - jezeli nowe tlumaczenie jest ZDECYDOWANIE lepsze od > starego, to "przyjmuje sie" bez problemow - wystarczy porownac obecne > tlumaczenia Howarda z pierwszymi, o ktorych juz nikt nie pamieta, a ktore > niektorym czytelnikom zohydzily REH'a do konca zycia. Nie wiem, czy także w wypadku tego typu dzieła. Ktoś mi kiedyś dowodził, że nie nalezy tłumaczyć tego typu dzieł na nowo, bo naruszy się struktury zdaniowe, do których czytelnicy już się przyzwyczaili... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 30.01.03, 10:03 > > slowa, czepiam sie konkretnie slowa Zlotanka, ktore kojarzy mi sie z kotka > > sasiadow ;) > A ja nie bronię konkretnie tego słowa. Po prostu usiłowałam sobie kiedyś > wyobrazić to ich wspólne życie i przychodził mi na myśl tylko kawałek > z "Dzieci z Bullerbyn": "Szumiąca Wodo, czy nastawiłaś już kartofle?" :) Na skojarzenia nic nie poradze, kazdy ma do niech niczym nieograniczone prawo... > > Nowy Jork jest mi obojętny - to inny język i rządzi sie trochę innymi prawami. Nowy Jork to po polsku, a wiec musze zapytac - jaki INNY jezyk? > Natomiast nadmierne użycie nazw dwuwyrazowych mnie w tym kontekście czasami > drażni. Zauważ, że mieszkańcy takich miejscowości (bądź okolicznych) na co > dzień i tak maja jakieś jednowyrazowe zamienniki, albo po prostu obcinają > połowę... Nazwy typu "Szara Woda" przeszkadzaja mi trochę w dialogach. Na > miejscu mieszkańców nie ówiłbyś na przykład "popłynąć Szarą", albo coś takiego? Mowilbym "poplynac rzeka". Tematem skracania nazw zainteresowalem sie juz dawno, konkretnie po pierwszej dyskusji o tlumaczeniach w jakiej bralem udzial. Stwierdzilem dosc dziwny (choc mnie akurat nie zdziwil) fakt: ludzie ze wsi jadac do nalblizszego miasta jada "do miasta" niezaleznie od jego nazwy i wracaja "na wies" niezaleznie od jej nazwy. Plyna "rzeka" a kapia sie "w jeziorze" i tak dalej. Jak zapytasz mieszkanca Wroclawia lokalizacje konkretnej ulicy, to odpowie "na Psim Polu", a nie "na Psim", albo "na Polu" (to zreszta moj ulubiony przyklad, bo kompletnie nie poddaje sie zadnym skrotom, dzis i w historii), Jak wjedziesz do dowolnej dwuwyrazowej wsi i zapytasz gdzie jestes - uslyszysz "w Nowej Wsi", "w Pulawach Dolnych" itd. Przyjrzyj sie tlumaczeniu pod tym katem a zauwazysz, ze liczba dialogow gdzie nie spawdzaja sie powyzsze zasady jest naprawde minimalna. > > > Jesteś poza tym [pierwszą osobą, która twierdzi, że Łoziński trzymał się > wytycznych Tolkiena bardziej, niż Skibniewska. Wszyscy inni udowadniali mi, że > odwrotnie :) A Golocie wszyscy udowadniali, ze jest wielka nadzieja bialych ;). Jak chcesz sobie wyrobic poglad, to siegnij na strony fanow Tolkiena, glownie angielskie (choc podobno sa i czeskie), na ktorych odnosne wytyczne sie znajduja. (sorry ale w obecnej chwili nie moge podac linkow, bo padly mi Favoritesy) > > > I nie wierz w cuda - jezeli nowe tlumaczenie jest ZDECYDOWANIE lepsze od > > starego, to "przyjmuje sie" bez problemow - wystarczy porownac obecne > > tlumaczenia Howarda z pierwszymi, o ktorych juz nikt nie pamieta, a ktore > > niektorym czytelnikom zohydzily REH'a do konca zycia. > > Nie wiem, czy także w wypadku tego typu dzieła. Ktoś mi kiedyś dowodził, że nie nalezy tłumaczyć tego typu dzieł na nowo, bo naruszy się struktury zdaniowe, do których czytelnicy już się przyzwyczaili... Ja wiem, ze takze ;) Zauwaz, ze tak gorace dyskusje i totalne odrzucenie wywoluje glownie Lozinski (zarowno we Wladcy jak i Diunie), inne nowe wersje przechodza bez wiekszych problemow, choc oczywiscie nie zawsze sa lepsze od pierwotnych. A temu co dowodzil odpowiedz, ze to zmiany sa motorem postepu. Powinny byc to tylko zmiany sensowne, a zmieniacz nie powinien traktowac odbiorcow jak idiotow, bo dla nich w koncu tworzy... Pozdrowionka Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pippin Re: Władca przekładów IP: 212.244.241.* 04.02.03, 14:54 Dziwię się stwierdzeniu że jakoby Łoziński bardziej trzymał sie wytycznych Tolkiena dla tłumaczy niż Skibniewska. Wydawało mi się że profesor zabronił tłumaczenia niektórych nazw własnych a nie odwrotnie. To nie jest tak że tłumaczenie Skibniewskiej jest nalepsze i basta. Czytając Skibniewską po przeczytaniu orginału nie odczuwa się po prostu że to inna książka, co u Lozińskiego powraca bez przerwy. Przyznam się że musiałem się zmuszać by przebrnąć przez ŁOZIZMY Łozińskiego, ale udało mi się by móc odpierać argumenty typu: nie wiesz bo nie czytałeś. Największy kryzys odczułem gdy dowiedziałem się że: "siedmiu jeźdzców hasa po polach", wtedy chciało mi się płakać... Oczywiście, niech czyta kto chce i lubi, ale żal mi tych sięgających po Tolkiena Łozińskiego bez wiedzy o niuansach tłumaczeń, i odkładających trylogię, bo: to jakieś śmieszne takie, chyba dla dzieci... Pamiętajcie że kilkadziesiąt lat temu jeden (zresztą bardzo dobry) żeglarz chciał spolszczyć całe nazewnictwo i język żeglarski i co? I nie bałdzo... Wszyscy i tak pływają bajdewindem, potykają się o relingi a chodzą po gretingach... Nie zawsze "Dobre bo polskie"!!! Odpowiedz Link Zgłoś
wielkimarek85 Re: Władca przekładów 10.04.03, 10:51 Gość portalu: Illain napisał(a): > Moze juz pora, zeby polscy fani Tolkiena zebrali sie na jakims forum i ustalili > > kanon przekladu? Lepiej nie bo jak widac powyzej wszystkie te dyskusje nie roznia sie niczym od dysput z liga polskikic rodzin i samoobrona o przystapieniu do UE (w roli w/w partii fanatyczni zwolennicy skibniewskiej) reszta na swoje nieszczescie nie jest tak zaprawiona w zakrzykiwaniu swoich rozmowcow. Przeczytalem wszystkie dotychczasowe polskie przeklady (w tym dwa lozinskiego) i uwazam ze spolszczone nazwy wlasne nadaja tej ksiazce tego klimatu ktory sprawia ze czytajac LOTR'a w wygodnym fotelu przed kominkiem czujesz sie jak w przyjemnym polsnie(niech tylko zaden Tolkienowski samoobroniec nie dopisuje ze koszmarze!). Przeciez Rivendell i Baggins i sporo innych brzmia strasznie zimno czego nie mozna powiedziec o Tajarze czy Bagoszu ,te slowa tak wepaniale szumia w uchu polaka .Jezeli czytasz Tolkiena w autobusie czy na przystanku to moga ci nie przeszkadzac angielskie nazwy ,ale w zaciszu domowego ogniska psuja one ten nastroj ciepla swoim bezgranicznym zimnem. Zycze wszystkim CIEPLYCH swiat wielkanocnych! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: blue:* / 172.16.89.* 22.01.03, 16:50 Uzupelnie, ze pod koniec chodzilo mi o czeskie tlumaczenie slowa Rivendell Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Piotr Re: Władca przekładów IP: proxy / 210.48.117.* 23.01.03, 00:55 Gość portalu: Anna M napisał(a): > Skąd czerpiesz te wiadomości? > > Czytalam czeski przekład i przyjęto dokładnie tę sama zasade, co u Łozińskiego. > > Baggins nazywa się Pytlik (sorry, nie mam na klawiaturze czeskich znaków), > Shire - Kraj, a Rivendell - Roklinka. > Film Dwie Wieże oglądałam w Paryżu. Nie miałam za bardzo czasu czytać > francuskich napisów, ale zauważyłam, że Frodo nazywa sie Frodon Sacquet. Nie > pamietam, jak było Rivendell, ale na pewno nie w oryginale. > Po hiszpańsku z kolei Baggins to Bolsón. Merry to Meriadoc Brandigamo, a Shire > to La Cormaca. Za to Rivendell zostało. > > Nie chce mi się w tej chwili szukac, jak jest w innych językach, ale jakoś nie > sądzę, żebym przypadkiem trafiła na jedyne trzy wyjątki. A wielbiciele Tolkiena > > ze wszystkich krajów jakoś i tak się dogadują. > > Na przyszłość najpierw sprawdzaj, a potem krzycz. Tak się akurat głupio składa, że Czesi i Francuzi mają fioła na punkcie czystości swoich języków. Większość krajów posługuje się słowem komputer, ale u Francuzów musi być l'ordinateur u Czechów natomiast pocitac (czy coś takiego). Wiele krajów używa bardzo podopnego słowa na teatr, więc u Czechów musi być divadlo. Podobnego fioła mają też Litwini (nawet wódki nie nazywają vodka tylko jakoś po swojemu), więc przekład LOTR na litewski też mógłby pewnie tu służyć za argument. Ciekaw byłbym natomiast jak przetłumaczyli nazwy Niemcy i Skandynawowie, którzy raczej nie maja tego typu językowych kompleksów. Piotr Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Władca przekładów IP: proxy / *.chello.pl 24.01.03, 01:51 Nie wiem, czy tu chodzi o kompleksy i maniakalne zachowanie czystości języka. Ja bym raczej powiedziała, że chodzi o decyzje tłumacza: zachować nazwy oryginału bo tak je stworzył Mistrz, czy raczej starać się oddać ducha, czyli kontrast między "swojskim" i "obcym". Po niemiecku ani szwedzku nie czytam, więc nawet nie będe próbować. Ale jesli masz na ten temat jakies informacje, chętnie bym sie dowiedziała :) Odpowiedz Link Zgłoś
drozd Re: Władca przekładów 27.01.03, 19:58 Gość portalu: Anna M napisał(a): > Po niemiecku ani szwedzku nie czytam, więc nawet nie będe próbować. Ale jesli > masz na ten temat jakies informacje, chętnie bym sie dowiedziała :) > ja tak niesmialo powiem, ze niemiecki i szwedzki to jezyki germanskie - angielski tez do tej grupy nalezy. A polski to jak wiadomo grupa slowianska, rozniaca sie baaaaardzo od germanskiej. Dlatego tez po pierwsze: mozliwe (nie wiem, bo czytalem tylko po polsku:) pozostawianie nazw w oryginale w przypadku niemieckiego nie razi, bo nie brzmi to az tak nienaturalnie jak w jezyku slowianskim, a po drugie - proba ich tlumaczenia (analogicznie jak zrobil to lozinski) nie razi az tak znowu z powodu podobienstw jezyka. Dlatego niemcy czy skandynawowie z ich tlumaczeniem tolkiena sa w troche innej sytuacji niz slowianie :) (zeby nieb bylo watpliwosci - mnie osobiscie tlumaczenie lozinskiego sie nie podoba, wole oryginalne nazwy bo znam angielski :) Pzdr, Simplex Odpowiedz Link Zgłoś
dah11 Re: Władca przekładów 23.11.06, 10:28 Potwierdzam to jeśli chodzi o Litwinów. Widziałem w księgarni w Wilnie książkę pt. Haris Poteris. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Fran Bardzo luzna refleksja IP: *.interklub.pl 27.01.03, 17:22 Po pojawieniu się w kinach "Drużyny pierścienia" co młodsze roczniki ruszyły do księgarni, spragnione kontaktu z literackim pierwowzorem. Stojąc dłuższą chwilę obok "tolkienowskich" półek, na których leżały zgodnie obok siebie wszystkie wyżej omawiane przekłady ani razu nie usłyszałam niczego na ten temat, nie zauważyłam także aby otwierano książki w celu sprawdzenia nazwiska tłumacza. W przypadku większości pewnie zadziała prawo pierwszego razu; weżmie Skibniewską i już na zawsze Bilbo będzie nazywał się Baggins, trafi na Łozińskiego... nawet strach pomyśleć. Odpowiedz Link Zgłoś
mikolaj7 Re: Bardzo luzna refleksja 27.01.03, 19:17 to i tak niezle, ze maja na polce skibniewska, bo jeszcze niedawno szukalem po ksiegarniach krakowskich i nie przyuwazylem;-)) jedynie lozinski - w tylu okladkach, ze mozna oszalec Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: matka fana oryginał a przekład IP: jenny:* / 192.168.0.* 29.01.03, 15:39 Będąc raczej dyletantką kupiłam synowi Łozińskiego!!! Oj się działo!!! Najpierw patrzyłam zdziwiona o co gra, a potem... Kupiłam wszystkie przekłady, opracowania, encyklopedie,atlasy, czytałam, słuchałam, dyskutowałam i zrozumiałam. KRZATY to przegięcie!!! Chylę czoła przed miłosnikami i jednocześnie polecam oryginał. Nawet fragment przyprawia o ciarki. Tolkien jest wielki. Hej. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mitka Re: oryginał a przekład-krzaty IP: 213.17.147.* 29.01.03, 19:49 A ja sie nie zgadzam w sprawie skrzatów. Jestem z wykształcenia polonistką, znam bardzo dużo tekstów staropolskich, a ponieważ zawsze interesowałam sie religiami innych kultur znam mity, legendy i religie innych krajów. Z tego powodu tłumaczenie Łozińskiego dlaczego są krzaty(skrzaty) a nie krasnoludy(- ki) uważam za akurat dobry zabieg. Rzeczywiście z racji swej natury, wyglądu i zachowania tolkienowskie krasnale bardziej odpowiadają naszym rodzimym skrzatom z dalekiej prasłowiańskeij przeszłości. Krasnoludki pojawiły sie u nas dużo później i nazwę swą zawdzięczają ubiorowi, cechy ich zaś tradycja przypisała im wziąwszy je z naszych skrzatów , o których jakoś zapomniano, jak zreszta o wszystkim w tym kraju co jest nasze. Polska to taki dziwny kraj, że wszystko tu jest lepsze od swojego, nawet zagraniczny krasnoludek od swojskiego skrzata, który jest głębszą psychologicznie, bardziej polską i bardziej przystosowana do naszej świadomości słowiańskiej istotą. W naszej tradycji krasnoludek to maleństwo w rodzaju Calineczki, a skrzaty to były ludziki, mniejsze od ludzi, ale nie maleństwa! I u Tolkiena jest to samo. Jego krasnale są mniejsze od ludzi, ale nie są maluszkami. Mają swój kraj, władzę, zajęcie, pasje. A krasnoludki? To takie maleństwa bez kraju,ale za to z królem, pilnujące złota pod ziemią, choć nie wiadomo skąd je mają. Nie są waleczne, raczej milusie, a czasem wręcz złośliwe i skape,itp. A nasze skrzaty w tradycji starosłowiańskiej były podobne do tolkienowskich krasnoludów. Więc w tym wypadku Łoziński miał rację, ale aby zrozumieć pewne rzeczy trzeba mieć o nich pojęcie, a nie krzyczeć dla zasady. Co do reszty rzeczywiście wprowadza to pewien chaos, ja na przykład dopiero w połowie drugiego tomu doszłam do tego, ze ten cały Tajar to Rivendell:)))Przez cały czas zastanawiałam się gdzie ten Rivendell wreszcie będzie:) A co do reszty, po przeczytaniu połowy pierwszego tomu przywykłam do spolszczonychh nazw i teraz w mojej świadomości Bilbo zawsze juz będzie Bilbem Bagginsem- BAgoszem, więc z kazdym sie dogadam:) pozdrawiam i życze więcej luzu mitka Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Sopel Re: oryginał a przekład-krzaty IP: *.newtel.com 30.01.03, 05:11 Gość portalu: mitka napisał(a): > A ja sie nie zgadzam w sprawie skrzatów. Jestem z wykształcenia polonistką, > znam bardzo dużo tekstów staropolskich, a ponieważ zawsze interesowałam sie > religiami innych kultur znam mity, legendy i religie innych krajów. Z tego > powodu tłumaczenie Łozińskiego dlaczego są krzaty(skrzaty) a nie krasnoludy(- > ki) uważam za akurat dobry zabieg. Rzeczywiście z racji swej natury, wyglądu i > zachowania tolkienowskie krasnale bardziej odpowiadają naszym rodzimym > skrzatom z dalekiej prasłowiańskeij przeszłości. Nie zupelnie sie zgodze. Nie wiem czy jest jakikolwiek sens w poszukiwaniu odpowiednika. Bo Sniezka z jej 12 krasnalami ma sie do Gimli i jego pobratyncow jak... Nie sadze tez zeby mozna bylo w naszych legendach, bajkach czy mitologiach znalezc odpowiednikow elfow, orkow czy hobbitow. Tolkien stworzyl swoja wlasna mitologie, co podobno bylo jego celem(chcial wykreowac anglosaska mitologie, suwerenna, inna niz grecka czy rzymska), stad nowe jezyki, nowe rasy, stworzenia. Oczywiscie musial ja na czyms bazowac, stad calosc kojarzy sie z bardzo wczesnym srediowieczem. Bardzo duzo zalezy od przekladu, dlatego niektorzy buntuja sie kiedy majac bagaz swoich wlasnych doswiadczen, skojarzen, przeklad nie bardzo pasuje do ich wizji. Ale co ja tam wiem. Nie czytalem przekladow, szykuje sie do czytania oryginalu, jestem po obejrzeniu 2/3 trylogii. Chyba zupelnie mi pomaci w glowie. hehe Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: oryginał a przekład-krzaty IP: *.energis.pl 30.01.03, 10:26 Pozdrawiam fachowy glos w dyskusji ;) I od razu zapytam, na jakich przykladach opierasz sie mowiac, ze krasnoludki sa milusie? Sierotka Marysia tu nie wystarczy, niestety. Poza tym skad sie wzielo to o skrzatach? W tym co ja czytalem (moze mialem zly dobor lektur, bo nie jestem polonista, czy Sienkiewicz to dobry trop?) skrzaty byly bardziej podobne do potterowskiego Zgredka, a ich glownym zajeciem bylo szczanie do mleka, jak ktos zapomnial wystawic zarcie za prog ;). To natomiast co piszesz o krasnoludkach (krol, brak kraju, skapstwo, zazdosne strzezenie skarbu, ktory WIADOMO skad sie wzial) to jak wypisz wymaluj z Tolkiena. Na krasnoludkach z naszej tradycji w duzej mierze oparli sie Rosinski i Van Hamme, tworzac swiat Thorgala (a przynajmniej tak twierdza) i nie sa to postacie tak jednoznaczne jak chcialabys je widziec. Co do wielkosci - to Skibniewska zaznaczyla ja "zgrubiajac" wyraz, moze to nie najszczesliwszy pomysl, ale czy nie lepszy niz "Krzatowie"? Ci by bardziej pasowali gdyby cale tlumaczenie bylo stylizowane na staropolszczyzne, ale czegos takiego nikt by nie wydal, na szczescie. A jezeli chodzi o wypowiedz na temat uwielbienia dla obcego, to zastanawiam sie, czy na polonistyce wogole nie ucza historii? A kulturoznawstwa tez nie ma? bo jezeli byly, to nie wierze, ze jestes polonistka... Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: oryginał a przekład-krzaty IP: proxy / *.chello.pl 30.01.03, 19:43 Krasnoludy niestety przyjęły się już w innych dziełach, więc krzaty nie mają chyba szans... Ja miałam z krasnoludami i elfami u Skibniewskiej inny problem, a mianowicie taki, że odmieniają się jak nieżywotne, czyli jak coś, czego nie ma... (np. krasnoludki :)) Dlatego np. bardzo mi sie podobała odmiana "elfowie". Pewnie należałoby zachować nieszczęsne krasnoludy, odmieniając je jednak "krasnoludowie". Aha - nie mam w domu (chwilowo) żadnej polskiej wersji - sa enty czy entowie? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Michele Re: oryginał a przekład-krzaty IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 04.02.03, 22:59 Gość portalu: Anna M napisał(a): > Krasnoludy niestety przyjęły się już w innych dziełach, więc krzaty nie mają > chyba szans... > > Ja miałam z krasnoludami i elfami u Skibniewskiej inny problem, a mianowicie > taki, że odmieniają się jak nieżywotne, czyli jak coś, czego nie ma... (np. > krasnoludki :)) > > Dlatego np. bardzo mi sie podobała odmiana "elfowie". Pewnie należałoby > zachować nieszczęsne krasnoludy, odmieniając je jednak "krasnoludowie". > > Aha - nie mam w domu (chwilowo) żadnej polskiej wersji - sa enty czy entowie? Dobry problem. Są argumenty za i przeciw. Za jest taki, że są to w końcu istoty nie podrzędne w stosunku do ludzi (to zresztą elfy, elfowie, jak kto woli są wybrańcami spośród wszystkich stworzeń), a odmiana podobna do odmiany rzeczowników zwierzęcych mogłaby być uznana za deprecjonującą. Z drugiej strony dokonałem eksperymentu: czy powiedzieć "bogi" zamiast "bogowie" deprecjonuje? Chyba nie, brzmi tylko staroświecko. Podobnie "dyretorzy", "dyrektorowie" nie robi różnicy. Dawniej często mówiło się np. "ptaszkowie". tak więc ta oboczność raczej nie niesie silnego skojarzenia z ogólnnie pojętą "ludzkością". A ork? Chyba miał szczęcie. Gdyby było "orki", myliłoby się z waleniami, a kiedy jest "orkowie", widać, że to rodzaj męski i że w liczbie pojedynczej nie była "orka" (nie ta na ugorze). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: oryginał a przekład-krzaty IP: *.chello.pl 08.02.03, 02:00 Staroświeckość to dobra uwaga. Jednak to jest ważne w tekście stylizowanym, w innym jest nie na miejscu. Zauważ jednak, że taką odmianę stosuje się również w pewnym sensie zamiast obelgi. Żeby zastosowac najbardziej jaskrawy przykład :"Żydy" a "żydzi". Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ellasar Re: Władca przekładów IP: *.lomza.cvx.ppp.tpnet.pl 31.01.03, 13:44 Jako, ze sa tylko 3, dodam swoj: Trzy pierścienie dla Elfich Królów, co pod gwiazdami trwali, Siedem dla Krasnali Władców, w ich grotach z kamienia, Dziewięć dla Śmiertelnych, co się śmierci bali, Jeden dla Pana Mroku, na czarnym tronie z cienia. W Mordorze - krainie, gdzie cień blady płynie. O mocy władania Pozostałymi, Jedynie ów Pierścień odnaleźć je mógł I w mroku zespolić sznurami czarnymi, Aby je posiąść i złożyc u stóp. W Mordorze - krainie, gdzie każda nadzieja ginie. Nie pragne oczywiscie konkurowac z powyzszymi wersjami. Chetnie uslysze slowa krytyki:) Pozdrawiam. ellasar@o2.pl Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: UNIO Który przekład wybrać ? IP: 212.182.114.* 31.01.03, 20:15 Właśnie skończyłam czytać "Władcę Pierścieni" w tłumaczeniu J. Łozińskiego. Nie przeszkadza mi specjalnie to, że tłumacz "spolszczył" nazwy miejsc i imiona niektórych postaci. Wydaje mi się to nawet bardziej przyjazne dla polskiego czytelnika. Wiadomo, że oryginał jest najlepszy, ale czy znajdzie się ktoś, kto czytał trylogię w wielu tłumaczeniach (więc ma jakieś porównanie) i potrafi krótko i przekonywująco uzasadnić który przekład wybrać? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: UNIO Który przekład wybrać ? IP: 212.182.114.* 31.01.03, 20:15 Właśnie skończyłam czytać "Władcę Pierścieni" w tłumaczeniu J. Łozińskiego. Nie przeszkadza mi specjalnie to, że tłumacz "spolszczył" nazwy miejsc i imiona niektórych postaci. Wydaje mi się to nawet bardziej przyjazne dla polskiego czytelnika. Wiadomo, że oryginał jest najlepszy, ale czy znajdzie się ktoś, kto czytał trylogię w wielu tłumaczeniach (więc ma jakieś porównanie) i potrafi krótko i przekonywująco uzasadnić który przekład wybrać? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: UNIO Który przekład wybrać ? IP: 212.182.114.* 31.01.03, 20:15 Właśnie skończyłam czytać "Władcę Pierścieni" w tłumaczeniu J. Łozińskiego. Nie przeszkadza mi specjalnie to, że tłumacz "spolszczył" nazwy miejsc i imiona niektórych postaci. Wydaje mi się to nawet bardziej przyjazne dla polskiego czytelnika. Wiadomo, że oryginał jest najlepszy, ale czy znajdzie się ktoś, kto czytał trylogię w wielu tłumaczeniach (więc ma jakieś porównanie) i potrafi krótko i przekonywująco uzasadnić który przekład wybrać? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Michele Re: Który przekład wybrać ? IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 04.02.03, 22:45 Gość portalu: UNIO napisał(a): > Właśnie skończyłam czytać "Władcę Pierścieni" w tłumaczeniu J. > Łozińskiego. Nie przeszkadza mi specjalnie to, że > tłumacz "spolszczył" nazwy miejsc i imiona niektórych postaci. > Wydaje mi się to nawet bardziej przyjazne dla polskiego > czytelnika. Wiadomo, że oryginał jest najlepszy, ale czy > znajdzie się ktoś, kto czytał trylogię w wielu tłumaczeniach > (więc ma jakieś porównanie) i potrafi krótko i przekonywująco > uzasadnić który przekład wybrać? Nie czytałem ani jednego, ani żadnego przekładu i powiem ...nie nie to, że najlepiej czytać oryginał. Zbyt łatwo powiedzieć tym co znają dobrze język angielski, a zbyt trudno wykonać tym co go nie znają. Powiem, że musisz wybrać sam. Jak widać są tacy co pienią sie na widok "Bagosza", jak i tacy, którzy potępiają przenoszenie oryginału do tłumaczenia. Zresztą to nie jest najistoptniejsze. Ważne jest to jak się czyta przekład, a to wrażenie subiektywne, przynajmniej w znacznym stopniu. Po prostu przeczytaj pozostałe przekłady (a nie ma ich już wiele) i będziesz mógł sam zdecydować, tóry barzdziej ci sie podoba. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Pippin Nie zawsze : Dobre bo polskie... IP: 212.244.241.* 04.02.03, 14:56 Dziwię się stwierdzeniu że jakoby Łoziński bardziej trzymał sie wytycznych Tolkiena dla tłumaczy niż Skibniewska. Wydawało mi się że profesor zabronił tłumaczenia niektórych nazw własnych a nie odwrotnie. To nie jest tak że tłumaczenie Skibniewskiej jest nalepsze i basta. Czytając Skibniewską po przeczytaniu orginału nie odczuwa się po prostu że to inna książka, co u Lozińskiego powraca bez przerwy. Przyznam się że musiałem się zmuszać by przebrnąć przez ŁOZIZMY Łozińskiego, ale udało mi się by móc odpierać argumenty typu: nie wiesz bo nie czytałeś. Największy kryzys odczułem gdy dowiedziałem się że: "siedmiu jeźdzców hasa po polach", wtedy chciało mi się płakać... Oczywiście, niech czyta kto chce i lubi, ale żal mi tych sięgających po Tolkiena Łozińskiego bez wiedzy o niuansach tłumaczeń, i odkładających trylogię, bo: to jakieś śmieszne takie, chyba dla dzieci... Pamiętajcie że kilkadziesiąt lat temu jeden (zresztą bardzo dobry) żeglarz chciał spolszczyć całe nazewnictwo i język żeglarski i co? I nie bałdzo... Wszyscy i tak pływają bajdewindem, potykają się o relingi a chodzą po gretingach... Nie zawsze "Dobre bo polskie"!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Michele Re: Nie zawsze : Dobre bo polskie... IP: *.warszawa.sdi.tpnet.pl 04.02.03, 22:36 Przy tłumaczeniu są dwie podstawowe zasady: Pierwszą można sformułować tak: przy tłumaczeniu to co dla czytelnika oryginału brzmi swojsko i zrozumiale powinno takim samym ukazywać się czytelnikowi. Dlatego jak najbardziej jestm za przekładaniem, zwłaszcza znaczących, nazw własnych na język polski. Trzeba to jednak robić z głową. Należy jeszcze pamiętać, że angielszczyzna, którą napisana jest powieść nie jest w niej językiem angielskim, tylko wspólną mową, zrozumiałą dla wszystkich. Tym bardziej w ten sam sposób powinna być zrozumiała dla czytających w innych językach. Druga zasada brzmi: nie tłumaczyć dobrej literatury na złą literaturę. Polecam stronę o łozizmach. Z ciekawości spytam: gdzie można znaleźć skibniewszczny? Od siebie dodam trzecią zasadę: tłumaczyć uważnie: kto u Łozińskiego powiada "w imieniu króla" zielarzowi by odszukał jakiegoś starca, który ma królewskie ziele? Aragorn? W swoim imieniu? wykrzyknął? U Tolkiena jes to Gandalf. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Lesiek Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: 195.205.139.* 06.02.03, 10:42 A ja po obejrzeniu "DW" odkurzyłem swoje wydanie "LotR". Polecam, tym, którzy nie mają dostępu do oryginalnego wydania, choćby przejrzenie tytułów rozdziałów. U Tolkiena mamy dwie piękne symetrie. Jest rozdział "Many meetings" (spotkania w Imladris) i "Many partings" (pożegnania w Gondorze). Jest "The Black Gate is Closed" (przybycie Froda i Sama pod Czarną Bramę) i "The Black Gate Opens" (przybycie ekspedycji z Gondoru). Jak to wygląda w polskim tłumaczeniu? W mojej wersji (Czytelnik / CIA Books 1990) tłumacz nie zauważył tej symetrii / nie chciało mu się jej zachować i mamy odpowiednio: Spotkania / Wiele pożegnań, Czarna Brama jest zamknięta / Czarna brama. Mówcie, co chcecie, ale dla mnie jest to jednak zagubienie pewnego sensu. Skądinąd, co poniektórzy fanatycy Skibniewskiej stają się tak fanatyczni, że uważają, że kanoniczne powinny się stać właśnie jej błędy, które w późniejszych wydaniach poprawiano (choćby wzięty "z powietrza" tytuł pierwszego tomu). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: blue:* / 172.16.89.* 06.02.03, 12:59 > U Tolkiena mamy dwie piękne symetrie. [...] To juz dawno omowiony blad, ale gratulacje - wielu znawcow wersji orginalnej w przekladzie takich kruczkow nie dostrzeglo ;) > > Skądinąd, co poniektórzy fanatycy Skibniewskiej stają się tak fanatyczni, że > uważają, że kanoniczne powinny się stać właśnie jej błędy, które w późniejszych > wydaniach poprawiano (choćby wzięty "z powietrza" tytuł pierwszego tomu). Moglbys podac jakis przyklad, link czy cos? Po raz kolejny na tym forum pojawiaja sie wypowiedzi o fanach Skibniewskiej, ktore nie wiem skad sie wziely. Wszystkie dyskusje jakie od lat juz sledze koncentruja sie raczej na porownaniu tlumaczen i wykazuja wyzszosc Skiebniewskiej nad Lozinskim (lub na odwrot). A Tlumaczenie Skibniewskij jest kanoniczne nie ze wzgledu na swoja nadzwyczajna jakosc a glownie dlatego, ze bylo pierwszym sensownym tlumaczeniem Fantasy wogole, wielkie rzesze tlumaczy czerpalo z niego bez ograniczen. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Lesiek Re: Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: 195.205.139.* 06.02.03, 14:20 No, niedawno czytałem właśnie wypowiedź kogoś, kto narzekał, że pierwsza księga i film nazywają się teraz "Drużyna Pierścienia" (co jest w miarę wiernym tłumaczeniem "The Fellowship of The Ring") a nie "Wyprawa" (która się nie wiadomo skąd wzięła w pierwszym polskim tłumaczeniu). Być może pierwsze tłumaczenie jest kanoniczne, ale nie dajmy się zwariować i nie uważajmy za kanoniczne także jego błędów - które są sukcesywnie poprawiane, na szczęście. A w ogóle to chyba dobrze, że klasyczne dzieła literackie mają _różne_ tłumaczenia? (Oczywiście, pod warunkiem, że są porządnie zrobione - a właśnie w przypadku Łozińskiego brak porządku jest chyba istotniejszym zarzutem, niż Włość i krzaty). Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: blue:* / 172.16.89.* 06.02.03, 14:51 Co do wspomnianej wypowiedzi to jakas patologia i uwierz mi, ze naprawde rzadko spotykana. Jezeli chodzi o reszte, to oczywiscie masz racje. Tytul "Wyprawa" wzial sie IMO z tendencji, jakie panowaly wtedy w tytulowaniu ksiazek w Polsce. Prawdopodobnie Skibniewska uznala, ze "Druzyna/Bractwo Pierscienia" bedzie odstreczajace,pamietaj, ze w tamtych czasach fanow SF&F nie bylo zbyt duzo, natomiast pojeciem druzyny/bractwa poslugiwano sie powszechnie w socrealizmie. Moge sie oczywiscie mylic co do pani Marii, ale tendencje te pokutuja do dzisiaj w tytulowaniu zagranicznych filmow (stad np. "Wirujacy seks"). Pozdr. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Anna M Re: Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: *.chello.pl 08.02.03, 02:04 Bardzo dobrze... Bo to dowodzi, że dzieło jest żywe. Ile jest przekładów Szekspira? Ja mam nadzieję, że powstanie trzecie tłumaczenie Tolkiena, a nawet czwarte i piąte. Chociaz pewnie nieprędko - i koszt dla wydawcy duży, i praca ciężka... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Lesiek Re: Czego Skibniewska nie przetłumaczyła... IP: 213.199.237.* 09.02.03, 07:48 Gość portalu: Lesiek napisał(a): Czytam sobie dalej i mam (w opisie przyjęcia urodzinowego Bilba) ładny żarcik słowny na temat Proudfootów. Polska tłumaczka - udała, że nie zauważyła tego żarciku. Niestety, inaczej się chyba nie dało przy założeniu pozostawienia nazw z Shire w wersji angielskiej - ale właśnie takie przykłady pokazują, że to założenie powoduje negatywne konsekwencje. Odpowiedz Link Zgłoś
aga_11 Re: Władca przekładów 04.02.03, 15:12 Polecam link: www.republika.pl/tlumok/lozins1.htm Odpowiedz Link Zgłoś
tuhanka Re: Władca przekładów 04.02.03, 17:15 aga_11 napisała: > Polecam link: > > <a href="http://www.republika.pl/tlumok/lozins1.htm"target="_blank"> www.republi > ka.pl/tlumok/lozins1.htm</a> No faktycznie, niezłe... :) Na szczęście wersja poprawiona jest bardziej strawna, przywrócono Shire, krasnoludy, Bag End, Bagginsów, Michel Delving...No, ale fakt faktem, że do Skibniewskiej to mu baaaardzo daleko... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: boryna Re: Władca przekładów IP: *.chello.pl 07.02.03, 00:01 ja poznaje te 'dobre' przekłady po tym że aragorn jest łazikiem a nie obieżyświatem, a frodo i sam ią przez trupie trzęsawiska Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: tomad Słomczyński miał najlepsze IP: *.bphpbk.pl 07.02.03, 14:10 Moim zdaniem własnie Pan Słomczyński (niestety już nieżyjący) zrobił najlepsze tłumaczenie - chyba najlepiej znał się na kulturze i historii Wysp + miał b. dużą wiedzę nt. samego Tolkiena - zą dziw, że nikt o nim nie wspomniał... Odpowiedz Link Zgłoś
flynn Re: Władca przekładów 07.02.03, 19:54 czy jest prawdą, że władcę pierścieni przetłumaczył też andrzej polkowski. jeśli tak, jakie jest to tłumaczenie? jak na razie, moim ulubionym tłumaczeniem jest to łozińskiej. Odpowiedz Link Zgłoś
mikolaj7 Re: Władca przekładów 08.02.03, 01:04 > > jest to _łozińskiej_. hihi;)) Odpowiedz Link Zgłoś
mariko13 Re: Władca przekładów 10.02.03, 07:18 To chyba jakies nieporozumienie porownywac przeklad Marii Skibniewskiej z jakimikolwiek innymi tlumaczeniami. Tu nie ma zadnego porownania. Przeklad Marii Skibniewskiej jest niepowtarzalny. A o panu Lozinskim to mozna powiedziec tylko jedno : lepiej zeby przestal zajmowac sie tlumaczeniami. pozdrawiam : kubus puchatek Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Acanthis Re: Władca przekładów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 17.02.03, 09:49 Mam jedno malutkie pytanie, czemu nie przetłumaczono nazwy "hobbit" na np. nornik, przecież "hob' to po angielsku "nora"? Pozostawiam to do przemyślenia ... Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 17.02.03, 10:11 To akurat proste - hobbit to ladne i mile slowo, dobrze brzmi. Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Władca przekładów 17.02.03, 11:57 Gość portalu: Illain napisał(a): > To akurat proste - hobbit to ladne i mile slowo, dobrze brzmi. Ale angielskie "hobbit" niesie w sobie informację ASAIR z rohirrimskiego, że to jest 'hole-dweller'. Natomiast polski "hobbit" takiej informacji nie niesie. A więc "to akurat proste" tylko, jeśli kto uzna, że informację, że hobbity to organizmy wdołożywne można pominąć translatorskim milczeniem. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 17.02.03, 13:06 "byla to nora Hobbita, a to znaczy - nora z wygodami" i inne cytaty. Po raz kolejny nawoluje do nie traktowania czytelnika jak idioty. Jak mu opisujemy, kto to byl hobbit, dodajmy dla tych glupszych przymis, mowiacy skad sie wziela nazwa i wystarczy, nie musimy silic sie na poronione neologizmy ;) Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Władca przekładów 17.02.03, 13:51 Gość portalu: Illain napisał(a): > "byla to nora Hobbita, a to znaczy - nora z wygodami" i inne cytaty. Po raz > kolejny nawoluje do nie traktowania czytelnika jak idioty. :)) Ależ Illainie, Tolkien nie zyje, więc chyba nie wysłucha Twego nawoływania. Ale wybaczmy mu. Przecież nie wiedział, co czyni. (Co sam potwierdził ;)..."I scrawled: 'In a hole in the ground there lived a hobbit.' I did not and do not know why" www.glyphweb.com/arda/h/hobbits.html ) > Jak mu opisujemy, > kto to byl hobbit, dodajmy dla tych glupszych przymis, mowiacy skad sie wziela > nazwa i wystarczy, nie musimy silic sie na poronione neologizmy ;) Ależ pójdźmy dalej. Wystarczy, że polski czytelnik dostanie oryginał z przypisem: "kup słownik". Nie musimy się silić na poronione tłumaczenia ;) BTW "nora" w języku polskim akurat nie kojarzy się od razu z czymś, co ma "wygody" ;P Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 17.02.03, 14:46 Alez Valkrisso (czy uzylem prawidlowej formy wolacza? bo Ty na ten przyklad nie), to nie Tolkiena mialem na mysli, tylko tych co uwazaja, ze jak nazwa Hobbita "Nornik" to bedzie bardziej "po polsku". Az sie prosi o stary dowcip z deszczykiem i nieboszczykiem. A wogole to odmawiam zawlaszczania nastepnego watku, jak nikt poza nami nie zajmie glosu, to rejteruje do "przeszczepu"! Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Władca przekładów 18.02.03, 09:48 Gość portalu: Illain napisał(a): > Alez Valkrisso (czy uzylem prawidlowej formy wolacza? bo Ty na ten przyklad nie), Ty prawidłowo. A dlaczego ja nie? > to nie Tolkiena mialem na mysli, tylko tych co uwazaja, ze jak nazwa > Hobbita "Nornik" to bedzie bardziej "po polsku". Az sie prosi o stary dowcip z > deszczykiem i nieboszczykiem. Od razu jasno stawiam sprawę: zgadzam się, żeby hobbit pozostał hobbitem. Natomiast dostrzegam możliwość rozumowania: Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 19.02.03, 09:22 > Ty prawidłowo. A dlaczego ja nie? Pasowalo mi do dyskusji o przekladach przyczepienie sie o spolszczanie odmiany nicka, ktory pochodzi od zagranicznego slowa. Mial to byc swego rodzaju dowcip, ktory niestety (jak zauwazylem po ponownym przeczytaniu) nie byl zbyt udany, sam bym go chyba nie wyczul :((( Sorki - na przyszlosc odmieniaj jak chcesz... > > Od razu jasno stawiam sprawę: zgadzam się, żeby hobbit pozostał hobbitem. > Natomiast dostrzegam możliwość rozumowania [...] Kazde sensowne rozumowanie mile widziane. Lubie slowo "hobbit", ale nie czepialbym sie tlumaczenia, pod warunkiem, ze dobrze by brzmialo. Rowniez mysle, ze Tolkien tak by wolal. Przy okazji, to mistrz znal podobno jezyk polski. Strasznie zaluje, ze nikt nie wpadl na to, by poprosic go o wybranie wlasciwych slow. Gdyby np. wstawil nornika albo Bagosza nikt by nie mial pretensji ;) > > Ja nie zawłaszczam. Próbuję (nieudolnie?) wypowiadać się na temat zgodnie z tytułem wątku. No nie badz taki skromny ;) Nieudolnie??? Po prostu zwrocilem uwage, ze znowu zaczynamy dyskutowac sami ze soba niebezpiecznie ocierajac sie o offy Odpowiedz Link Zgłoś
valkrissa Re: Władca przekładów 19.02.03, 10:28 Gość portalu: Illain napisał(a): > [...] na przyszlosc odmieniaj jak chcesz... Ale ja nie chcę "jak chcę", ja chcę prawidłowo. [...] > Kazde sensowne rozumowanie mile widziane. Lubie slowo "hobbit", ale nie > czepialbym sie tlumaczenia, pod warunkiem, ze dobrze by brzmialo. Rowniez > mysle, ze Tolkien tak by wolal. Wycofuję się ze zgadywania, co by Tolkien wolał. Tym bardziej, że, jak pewnie chciałby Derrida, dzieło Tolkiena nie należy do Tolkiena, tylko do Czytelnika. A tym bardziej tłumaczenie. > Przy okazji, to mistrz znal podobno jezyk polski. Strasznie zaluje, ze nikt nie Nie nikt, tylko Mroczkowski mógł wpaść! (BTW a skąd wiesz, że JRRT znał polski?) > wpadl na to, by poprosic go o wybranie wlasciwych slow. Gdyby np. wstawil > nornika albo Bagosza nikt by nie mial pretensji ;) I jeszcze by wszyscy piali zachwyceni, jak to Mu się Bagosz udał ;) [...] > zaczynamy dyskutowac sami ze soba niebezpiecznie ocierajac sie o offy E nie, na razie trzymamy się tematu. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Illain Re: Władca przekładów IP: *.energis.pl 19.02.03, 11:11 O znajomosci polskiego przez Tolkiena wyczytalem na forum tolkienistow, ktorzy sa dla mnie autorytetami w temacie. To moze byc plota (choc w oficjalnej biografi JRRT jest potwierdzony fakt znajomosci kilkunastu jezykow), ale bardzo kuszaca i chce w nia wierzyc. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: ralf Re: Władca przekładów IP: Proxy.fe.unl.pt:* / 192.168.3.* 02.12.03, 15:49 Otoz teraz jestem w Portugalii, sorry, nie mam obu tlumaczen przed oczyma, ale pamietam jeden drobny , ale wazki dla mnie przyklad. U skibniewskiej w scenie na kurhanach Tom oglada znaleziony naszyjnik, mowiac: piekan byla ta co go nosila. U lozinskiego: piekna musiala byc ta co go nosila. otoz, To byl na tyle stary ze wiedzial, a bnie domniemywal podobne fakty, w ten sposob lozinski nie daje dzielu glebi czasu, ktory akurat dla mnie jest podstawowa wartoscia swiata srodziemia. Ponadto, warto zwrocic uwage , ze Tolkien byl z krwi i kosci konserwatysta angielskim, i adaptacja jego dziela z kraju o kulturze nie germanskiej, a slowianskiej jest pomyslem karkolomnym . karkolomnym bo zaczynajacym proces rozwadniania, ktory zaczac sie nie powinien, w ten sposob bowiem w rosji, Shire mialoby postac gubernii, w iraku bylby to pewnie bo ja wiem, kalifat czy co. No i wreszcie ktos podnosil zarzut , ze Janko muzykant, to Janko , a nie Jasko, wiec tlumacz musi cos z tym zrobic. Moze niech go zostawi i nie tlumaczy, taka moja rada prywatna. Tolkien jest angielski, skrajnie angielski, stad mile, stad, ktore maja ten urok, ze nie bardzo je chcemy przeliczac, a wiedzac , ze byloby to tyle a tyle kilometrow powiedzielibysmy, ot tez mi wyprawa, jak z radomia to gorzowa wielkopolskiego rajd harcerski co go w podstawowce odbylem, itd. Nie chce posadzac lozinskiego o zle intencje, ciekaw jestem co o tym tlumaczeniu powiedzial R. Stiller. ale boje sie myslec, ze chec oryginalnosci i zgarniecia kaski doprowadzi do tego , ze rzesza dzieciakow pozna Radostka, Samlisa, Siolo, itd. pozdrawiam uczestnikow forum i zycze dobrej zabawy, bez cienia fanatyzmu, jednak w cokolwiek ortodoksji powinno sie ostac. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: emer Re: Władca przekładów IP: 213.241.67.* 04.12.03, 10:22 > BTW "nora" w języku polskim akurat nie kojarzy się od razu z czymś, co ma "wyg > ody" ;P ale "norka" jak najbardziej... ciepła norka, brzmi miło, nie? pzdr Odpowiedz Link Zgłoś
frolix Re: Władca przekładów 17.02.03, 16:01 Gość portalu: Acanthis napisał(a): > Mam jedno malutkie pytanie, czemu nie przetłumaczono > nazwy "hobbit" na np. nornik, przecież "hob' to po > angielsku "nora"? Niziołek nie pasi? flx Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: mimoza Re: A co wtedy z halflingami? (N/T) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 19.02.03, 23:24 hmm, byl kiedys taki przeepiekny film 'ciemny krysztal' w ktorym tez wystepowaly halflingi - male ludki ciemierzone przez sily zla ktora rosla w sile i mial nastapic moment po ktorym juz nie bylo by odwrotu od ich dominacji. przeciwdzialac mogl przeciwko temu wlasnie mlody halfling uratowany i wychowany przez mistykow... piekny film, ale zastanawia mnie czy ma jakikolwiek zwiazek z tolkienem i hobbitami... swoja droga ten film tez swietnie sie nadaje na przyklad rozszczepienia osobowosci, tudziez swiadomosci i jak ona sie zmienia w zaleznosci od doswiadczen zyciowych. Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Andrzej Re: Władca przekładów IP: *.walbrzych.dialog.net.pl 08.04.03, 10:41 Ja właśnie skończyłem czytać Władcę Pierścieni w przekładzie J. Łozińskiego. Jeżeli ktoś woli oryginalne tłumaczenie nazw, oraz przekład Łozińskiego to nie widzę problemu. W 2002 r. firma Libros wydała Władcę w tłumaczeniu J.Ł. w której to J.Ł. wprowadził zmiany co do nazw ludzi i miejscowości. Książka ukazała się w Swiecie Książki Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: Ying-Ko Re: Władca przekładów IP: 80.51.234.* 27.11.04, 18:13 Mi się tłumaczenie Łozińskiego podobało, tworzy lepszy klimat, jest według mnie łątwiej odbierane. Poza tym, było pierwszym tłumaczeniem, które przeczytałem i o wiele bardziej podobały mi się Włości od Shire, czy Podgórek od Underhill. Łoziński stworzył Władcę Pierścieni dla Polaków tak, aby był odbierany jak dla Anglików tak Lord of the Rings. Na co komuś, kto nie zna angielskiego gra słowna Poudfoot - Proudfeet? Swoją drogą, skoro już tłumaczenia mają być konserwatywne, to czemu wszyscy tłumaczą Treebeard na drzewacza - pastucha drzew? Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: aneczka Re: Władca przekładów IP: *.internetdsl.tpnet.pl 07.01.06, 22:40 Według mnie przekład Skibniewskiej jest cool i wcale nie przestarzały.SKIBNIEWSKA GÓRĄ!!!!!!!!!!!!!!! Odpowiedz Link Zgłoś
Gość: 3818 Re: Władca przekładów IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 11.11.06, 10:03 Ja i tak wolę Łozińskiego. Co wszyscy do niego mają? Poprawiona wersja jest świetna. W dodatku nie lubie jak Skibniewska przetłumaczyła "Shadowfax" na "Gryf". Skąd ona to wzięła? Cienistogrzywy jest dużo lepszy. Odpowiedz Link Zgłoś
dah11 Re: Władca przekładów 23.11.06, 10:21 Polecam przeczytanie: www.republika.pl/tlumok/lozins1.htm Dla zachęty jedno małe porównanie: "...wreszcie na zakończenie łozińskie tłumoczenie fragmentu pewnego wiersza. Miłośnicy Tolkiena powinni go rozpoznać. Gdyby ktoś miał mimo wszystko jakieś wątpliwości, które z tłumaczeń jest wierniejsze, tym razem podaję też oryginał. Najpierw po łozińsku: W Mordorze, moc którego zwycięży, nie chciana. Ten Jedyny, by rządzić wszystkimi, ten Jedyny, by wszystkie odnaleźć, Ten Jedyny, by zebrać je wszystkie i w ciemności zespolić więzami W Mordorze, moc którego zwycięży, nie chciana. Teraz po polsku: W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie, Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć, Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie. I wreszcie w oryginale: In the Land of Mordor, where the Shadows lie One Ring to rule them all, One Ring to find them One Ring to bring them all and in the Darkness bind them In the Land of Mordor, where the Shadows lie. Odpowiedz Link Zgłoś