Dodaj do ulubionych

Zardzewiale jaja

19.06.04, 14:32
Bardzo szanuje wasza wiedze i doswiadczenie drogowe i wierze, ze naprawde sami
stosujece sie do rad jakie tu dajecie innym.
Ale nie moge juz wytrzymac tego medrkowania, ktore czasami przekracza poziom
przywoitosci.

Tyle tu wpisow o niebezpieczenstwach czyhajacych za kazdym zakretem, ze
czlowiek boi sie wsiasc do samochodu jakby to byla bomba na czterech kolach!

Nie mam takiego doswiadczenia drogowego jak mejson, sherlock czy krakus, ale
nie uwazam ze stanowie zagrozenie na drodze, jesli nie stosuje sie do
wszystkich przepisow, ktore czasami siegaja absurdu.

Czy juz zapomnieliscie o radosci jaka daje szybkie pokonywanie zakretow, wiatr
we wlosach, spocona dlon na lewarku zmiany biegow, dreszcze na plecach przy
maksymalnym przyspieszaniu?

Wiadomo, ze normalny czlowiek nie urzadza wyscigow przy szkolach,
przedszkolach czy w tlumie ludzi kolo kosciola, ale nie zamieniajcie sie w
roboty kierowane tylko znakami i przepisami.

Gdyby nie posty lexusa czy krakusa, to pomyslalbym ze to forum redaguje
zwiazek emerytow. Gdyby nie watek mejsona o testosteronie, to uwazalbym go za
faceta bez jaj.

Macie te jaja ale niektorym to one jakby troche zardzewialy :)

Otrzasnijcie sie, bo zamienicie sie w emerytow w kaszkietach czy kapeluszach,
a wtedy nikt nie bedzie chcial sluchac waszych rad.

Mam nadzieje, ze nikogo nie urazilem - nie bylo to moja intencja.

pzdr

tipper
Obserwuj wątek
    • typson Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 18:25
      > Czy juz zapomnieliscie o radosci jaka daje szybkie pokonywanie zakretow, wiatr
      > we wlosach, spocona dlon na lewarku zmiany biegow, dreszcze na plecach przy
      > maksymalnym przyspieszaniu?

      ja nie zapomnialem, wiec takie watki czytam i nie polemizuje, bo szybkiej jazdy
      nigdy nie uwazalem za bezpieczna. Co nie oznacza, ze jezdze wolno.

      Mysle, ze Mejsonowi chodzi raczej o apel do rozsadku a nie o 100%
      przestrzeganie przepisow.

      Ze dwa razy bylem bliski od pozbawienia kogos zycia. Oczywiscie to pieszy
      wtargnal na pasy i teoretycznie bylaby to jego wina. Tyle, ze przy 130 nie
      mialby szans a ja mialbym czlowieka na sumieniu, nawet gdybym byl teoretycznie
      niewinny.
    • mejson.e5 Synu! 19.06.04, 20:35
      Zawstydziłeś mnie!

      Jeszcze pogadamy!

      Ale teraz nie mam czasu.

      Idę po odrdzewiacz...

      Mejson
    • auto.mobil Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 20:45
      Czy zeby utrzymac genitalia w swiezosci nalezy gnac lewym pasem z otwartym
      oknem?
      A czy to pomaga tez w utrzymaniu jedrnosci biustu? Zblizam sie 30-stki i
      podejrzewam, ze moge miec wkrotce z tym problemy, a joga mi jakos nie lezy.
      • betty Ups! To bylam ja ;-) n/t 19.06.04, 20:47
      • mejson.e5 Świeża jędrność 19.06.04, 21:34
        betty napisała:

        "Czy zeby utrzymac genitalia w swiezosci nalezy gnac lewym pasem z otwartym oknem?"

        Jeśli ktoś się nie myje, to jest jedyne wyjście.
        Okno, nie lewy pas.

        "A czy to pomaga tez w utrzymaniu jedrnosci biustu?"

        Od przeciągów nabrzmiewa ucho, nie pierś - więc nie polecam ;-)

        Mejson
        • betty Re: Świeża jędrność 20.06.04, 00:57
          A juz mialam nadzieje. Czyli za 2 lata trza brac sie za joge jednak.
          Szkoda, bo juz marzylam o takiej kuracji "lewy pas na autbanie+ otwarte okno,
          na odcinku 1000 km". Z tylu syn zawsze siedzi, wiec i z korzyscia dla niebo by
          podroz do Polski byla. Zakonserwowalabym mu jajeczka na dobrych pare lat.
          • krakus.mp Re: Świeża jędrność 20.06.04, 21:36
            betty napisała:

            kno,
            > na odcinku 1000 km". Z tylu syn zawsze siedzi, wiec i z korzyscia dla niebo
            by
            > podroz do Polski byla. Zakonserwowalabym mu jajeczka na dobrych pare lat.


            Albo doprowadziła do zapalenia uszu.
            Jajeczka to on sobie sam zakonserwuje w pózniejszym czasie.
    • sherlock_holmes Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 22:09
      Chyba nas zle oceniles. Co innego slepe przestrzehganie przepisow, a co innego przestrzeganie przepisow w majestacie prawa. Sam nie jestem swiety - nie zawsze jezdze dokladnie tyle ile mi wolno. Ale w miejscu gdzie jest 50, nie jade 120km/h - jak to zrobilo doslownie przed chwila dwoch debili kolo Tandety w Krakowie - nie pomogl fotoradar - co smieszniejsze, obaj w tym samym momencie zjechali na srodkowy pas. Niestety, nie ucieszylem sie, bo braklo doslownie 5cm zeby drzazgi poszly. A gdyby sie zderzyli, bylbym pierwszym, ktory by robil za swiadka. I uparlbym sie, zeby obaj dostali po 1000zl mandatu i max ilosc pktow karnych (przekroczenie o wiecej niz 50km/h, niezachowanie szczegolnej ostroznosci na skrzyzowaniu, zajechanie drogi, wymuszenie pierwszenstwa, spowodowanie kolizji, jazda pasem do skretu w prawo na wprost). mysle ze na utrate prawa jazdy by wystarczylo.
      Jestem zlosliwy? Psychopatow powinno sie odizolowac od swiata - niesttey trudno udowodnic, ze ktos jadacy w taki sposob ma nierowno pod sufitem :(

      A tak w ogole - to jak kiedys zobaczysz na wlasne oczy wypadek, zobaczysz polamane konczyny, zmasakrowana twarz czy wnetrzniosci na wierzchu, zaczniesz jezdzic inaczej. Bo wypadki nie przytrafiaja sie innym - to zawsze jest tragiczny i nieszczesliwy zbieg okolicznosci...

      Nie mam jaj? Moge nie miec na drodze - jaj uzywam w kontaktach z kobietami - do tego sluza, nieprawdaz?
      • typson Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 23:00
        > - jaj uzywam w kontaktach z kobietami - do
        > tego sluza, nieprawdaz?
        >

        nie zapominaj o grze wstepnej :D:D
        • mejson.e5 Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 23:11
          typson napisał:

          "nie zapominaj o grze wstepnej"

          Bez JAJ, typson!

          Rzucasz o ścianę i po grze wstępnej!

          Tak traktują dziewczyny ściganci i ci w samochodach i na motorach.

          Może uważają to za rodzaj adoracji?
          W każdym razie po jeździe z nimi wysiadają mocno skołowane. ;-)

          Mejson
          • typson Re: Zardzewiale jaja 19.06.04, 23:27
            nadszedl czas na autentyk.

            Moj kolega, kierowca obnizonej coupe-ty na widok atrakcyjnej (jego zdaniem)
            kobiety zwykl mawiac:

            "Ale bym ja zerzn...
            Najpierw bym spral po pysku a pozniej wyru.. w du.."


            Urocze...
          • betty Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 00:52
            Aha, coraz lepiej... Jaja sluza do gry wstepnej :-)
            • typson Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 01:30
              no a jak!!!

              W sobote je swiecisz (gra wstepna)
              a w niedziele jest sniadanie wielkanocne - konsumpcja
            • sherlock_holmes Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 12:26
              Z jajami jest jak z byla Jugoslawia w RWPG - biora udzial, ale nie wchodza :)
              Natomiast ze sluza do gry wstepnej to sie dowiaduje pierwsy raz :) Coz, gusta, gusciki...
              Z kolei z piersiami kobiety jest odwrotnie niz z zapalkami. Zapalki sluza dla doroslych, a bawia sie nimi dzieci... :)
              • krakus.mp Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 21:41
                sherlock_holmes napisał:


                > Natomiast ze sluza do gry wstepnej to sie dowiaduje pierwsy raz :)
                Co Ty pornosa nigdy nie oglądałeś? Nie widziałeś jak kobieta potrafi gościa
                pobudzić, robiąc z jego nabiałem to i owo?
                Może jakaś koleżanka oświeci kolegę w tym temacie? :))))))
                • mejson.e5 Bez cytatów 20.06.04, 22:30
                  Nie będę niczego cytował z tych świństw!

                  Krakus, pomyliłeś fora? ;-)

                  Mejson
                  • krakus.mp Re: Bez cytatów 21.06.04, 12:43
                    mejson.e5 napisał:

                    > Krakus, pomyliłeś fora? ;-)

                    Czyżby??? :)
                    >
                    > Mejson

                    Wielu udaje świętoszków, ale jakby co to pierwsi chcieliby zgrzeszyć z ładną,
                    seksowną kobietą. Mam wymienić z nicka?
                    • sherlock_holmes Re: Bez cytatów 21.06.04, 12:55
                      krakus.mp napisał:

                      > mejson.e5 napisał:
                      >
                      > > Krakus, pomyliłeś fora? ;-)
                      >
                      > Czyżby??? :)

                      Techniki seksualne to chyba jednak nie temat na forum Automobil? Predzej na
                      Cosmopolitan.

                      > >
                      > > Mejson
                      >
                      > Wielu udaje świętoszków, ale jakby co to pierwsi chcieliby zgrzeszyć z ładną,
                      > seksowną kobietą.

                      Np ja. I powiem tak: sam z checia, ale nier zawsze i nie z kazda. :PPP
                      Zreszta - co jest nienormalnego, ze facet na widok atrakcyjnej kobiety odczuwa
                      pociag?


                      > Mam wymienić z nicka?

                      Ja bym sie chetnie dowiedzial o kogo chodzi.
                      • betty Re: Bez cytatów 21.06.04, 12:58
                        Musze Was zaskoczyc, panowie. Wyobrazcie sobie, ze samice rowniez odczuwaja
                        pociag seksualny wzgledem samcow.
                      • krakus.mp Re: Bez cytatów 21.06.04, 12:58
                        sherlock_holmes napisał:

                        > > Mam wymienić z nicka?
                        >
                        > Ja bym sie chetnie dowiedzial o kogo chodzi.

                        Tą śliczną, seksowną kobietą jest bez wątpienia Betty. :)
                        >
                        >
                        • sherlock_holmes Re: Bez cytatów 21.06.04, 13:05
                          Eee, a ja myslalem, ze tu sie jakimis rewelacjami podizelisz. Przeciez wszystcy
                          wiedza, ze potrafisz dopasowac Betty do dowolnej sytuacji. :PPP
                          • krakus.mp Że co proszę??? 21.06.04, 15:29
                            sherlock_holmes napisał:

                            > Eee, a ja myslalem, ze tu sie jakimis rewelacjami podizelisz. Przeciez
                            wszystcy
                            >
                            > wiedza, ze potrafisz dopasowac Betty do dowolnej sytuacji. :PPP
                            >

                            Cała przyjemność po mojej stronie.
                            Jak chodzi o Betty, to nadal uważam że jest sympatyczną, seksowną i fajną młodą
                            kobitką.I nie piszę tego aby się jej przymilić.Powaga.
                            A jak chodzi o mnie, to nigdy nie byłem świętoszkiem i nie zamierzam.
                            Ktoś do Piekła musi trafić.Krakus ma to zagwarantowane jak w Banku BPH PBK.:))))
                            Ciekawe tylko kogo tam spotkam z tego forum?
                            • typson Re: Że co proszę??? 21.06.04, 15:48
                              > Ciekawe tylko kogo tam spotkam z tego forum?


                              Pewnie Mejsona - za lamanie przepisow ruchu drogowego.
                            • undercover_brother Re: Że co proszę??? 21.06.04, 19:42
                              Coz - ja sie do piekla nie wybieram z dwoch wzgledow:

                              - jak juz kopne w kalendarz, to mnie po prostu nie bedzie, wiec nigdzie nie bede sie musial wybierac
                              - juz dobre kilka lat temu postanowilismy z kumplem, ze bedziemy zyc wiecznie :D
                              • typson Re: Że co proszę??? 21.06.04, 19:48
                                by zyc wiecznie (zwlaszcza w pamieci spoleczenstwa) trzeba wykonac jaas
                                spektakularna akcje.

                                np
                                zalatac wszystkie drogi w Pollsce
                                lub przejechac przez centrum na harleyu na waleta z choragiewka zatknieta w ...
                                • sherlock_holmes Re: Że co proszę??? 21.06.04, 20:55
                                  typson napisał:

                                  > by zyc wiecznie (zwlaszcza w pamieci spoleczenstwa) trzeba wykonac jaas
                                  > spektakularna akcje.
                                  >
                                  > np
                                  > zalatac wszystkie drogi w Pollsce
                                  > lub przejechac przez centrum na harleyu na waleta z choragiewka zatknieta w ...

                                  Eeee, tego..., no... :) Nie mam Harleya, a poza tym to raczej bardziej bym sie wyryl w pamieci, gdyby np. zbudowal obwodnice Warszawy albo polaczyl Krakow z Rzeszowem autostrada :)
                                • undercover_brother Re: Że co proszę??? 21.06.04, 22:38
                                  Nie, nie - my bedziemy sobie zyc wiecznie ot tak... z czystej zlosliwosci :).
                            • betty Re: Że co proszę??? 21.06.04, 21:12
                              Szczerze mowiac zaczyna mnie meczyc to wcinanie "betty" do co drugiego postu.
                              Jak zdarzy Ci bez "betty" to sa wkrecasz mniej bezposrednie uwagi lub ukryte
                              aluzje. Bardzo chcialabym pisac na jakim forum spokojnie, bez takiego "fana".
                              Moge prosic?
                              • mejson.e5 Znowu zaczynacie! 21.06.04, 21:16
                                Znowu rozkręcicie spiralę.

                                Betty - nie ma powodu do obrazy!

                                Pewnie kibicujesz Angli i jesteś zła ?

                                Mejson
                                • betty Re: Znowu zaczynacie! 22.06.04, 00:21
                                  Nie twierdze, ze on mnie powyzszym postem obrazil. Ten byl tylko kropla, ktora
                                  przelala dzban. Chce po prostu zeby dal mi juz spokoj!
                                  • krakus.mp Re: Szanowna betty! 28.06.04, 18:09
                                    betty napisała:

                                    > Nie twierdze, ze on mnie powyzszym postem obrazil. Ten byl tylko kropla,
                                    ktora
                                    > przelala dzban. Chce po prostu zeby dal mi juz spokoj!


                                    Nie pojmuję skąd wzięła się u Ciebie ta chęć tępienia mnie za wszelką cenę.
                                    Miałem nadzieję że parę tygodni "ciszy" po burzy załatwiło sprawę raz na zawsze
                                    i więcej się ona nie powtórzy.
                                    Zauważyłąś chyba, że staram się być miły i upszejmy w stosunku do Ciebie.
                                    W wysłanym do Ciebie mailu, kolejny raz starałem się wyciągnąć swoją dłoń w
                                    Twoim kierunku na zgodę.Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi z Twojej strony.
                                    Ponieważ forum nie powinno służyć do prania brudów (od tego jest poczta)więc
                                    tego nie zrobię.
                                    Chcę tylko powiedzieć, że mam takie samo prawo pisania na różnych forach, jak
                                    Ty i wiele innych osób.
                                    To że parę razy zdarzyło mi się napisać coś pod Twoim wpisem, to nie powinno
                                    oznaczać że Cię prześladuję.Wiele osób pisze pod Twoim nickiem i nie masz do
                                    nich pretensji.Takie są prawa forum.
                                    Przepraszam kolejny raz za to, że czujesz się prześladowana.
                                    Postaram się więcej nie narażać koleżanki na stres wywołany bliskością
                                    nicka "krakus.mp" w sąsiedztwie.
                                    Pzdr.
                                    PS.
                                    Zapewne to jest powodem odrzucenia przez Ciebie mojego zaproszenia na
                                    forum "samochód". :((((((((((
                                    • krakus.mp Re: Szanowna betty! 29.06.04, 23:01
                                      I co?
                                      Nie masz nic do powiedzenia?
                                      Pzdr.
                                      • sherlock_holmes Re: Szanowna betty! 30.06.04, 08:54
                                        Szanowny Krakusie! Rozmawialismy w poniedzialek na zywo i wiesz, ze ona ma
                                        teraz duzo waznych spraw, w zwiazku z czym nie udziela sie na form (co zreszta
                                        widac). Moze dosyc tej wojny?
                                      • betty Re: Szanowna betty! 30.06.04, 10:14
                                        Tak, mam. Odwal sie ode mnie wreszcie.
                                        Przez tyle tygodni nie odzywalam sie wcale, a Ty sobie po mnie jezdziles i mam
                                        tego definitywnie dosyc. Mam dosyc maili od Ciebie i debilnych uwag
                                        na_kazdym_forum_na_jakim_piszesz.
                                        Napisalam do Ciebie dawno temu 3 posty w watku o homoseksualistach, a Ty przez
                                        dlugi czas prowadziles krucjate przeciwko mnie i robiles ze mnie potwora.
                                        Powiedzmy, ze probowales, bo nikt nie reflektowal na Twoje infantylne wtrety
                                        ani na forum Kobieta, ani na Dekameronie, ani na Auto-moto.
                                        O mailach jakie wypisywales do wielu ludzi na moj temat tez wiem. "Bardzo zla
                                        kobieta Betty jest, bo odrzucila Twoje zaloty" "Uwazajcie na nia, zrobi Wam
                                        krzywde, tak jak i mi zrobila"
                                        Jak widzisz szantaz i aluzje, ze wypaplasz wsrod moich wrogow, ze jestem
                                        adminem spolecznym tez nie podzialal. Musztarda pod obiedzie, bo adminuje od
                                        dawna po prywatnym loginem i kazdy wie, ze Coolle to ja.
                                        Czlowieku! Po prostu sie ode mnie odczep! Zapomnij wreszcie, ze istnieje login
                                        Betty i skoncz udawac wariata wciskajac wszedzie na okolo, ze to ja Ciebie
                                        zaczepiam lub w jakikolwiek sposob Tobie ublizam.
                                        Normalnie nie moge w spokoju na zadnym forum pisac, zebys tego na swoj sposob
                                        nie podsumowal. Daj mi zyc czlowieku. Nie chce zmieniac loginu i likwidowac
                                        adresow mailowych ze wzgledu na Ciebie.
                                        Przestan tez wyzywac sie na SH za to, ze nie dal Ci mojego nr. tel. Nie podal
                                        Ci go, bo mu zabronilam.
                                        Nie pisz juz do mnie, ani o mnie. Wyluzuj- jestes doroslym facetem. Nie wstyd
                                        Ci?
                                        Nie chce sie z Toba kolegowac, ani przyjaznic. Nie z kims, kto obrzucil mnie
                                        takimi chamskimi i prostackimi epitetami.
                                        Zegnam.
                                        • sherlock_holmes Re: Szanowna betty! 30.06.04, 10:51
                                          Mam nadzieje,ze juz sobie dacie siana i bedzie spokoj...
                                          Proponuje Wam obojgu wzajemnie sie wygasic i tyle.
                                          • mejson.e5 Poskręcani! 30.06.04, 11:36
                                            Ostrzegałem już dawno, że znowu nakręcacie spiralę nieporozumień.

                                            Jak widać - na Was żadne wiadra zimnej wody nie działają.
                                            Albo jesteście duże dzieci albo ta spirala tak Was poskręcała, że już nic do Was
                                            nie dociera.

                                            Zamierzam ignorować Wasze wpisy-przytyki i udawać, ze ich nie ma.

                                            A siana to sobie dajcie...

                                            Mejson
                                        • krakus.mp Re: Szanowna betty! 01.07.04, 20:05
                                          betty napisała:

                                          > Tak, mam. Odwal sie ode mnie wreszcie.
                                          > Przez tyle tygodni nie odzywalam sie wcale, a Ty sobie po mnie jezdziles i
                                          mam
                                          > tego definitywnie dosyc. Mam dosyc maili od Ciebie i debilnych uwag
                                          > na_kazdym_forum_na_jakim_piszesz.
                                          > Napisalam do Ciebie dawno temu 3 posty w watku o homoseksualistach, a Ty
                                          przez
                                          >
                                          > dlugi czas prowadziles krucjate przeciwko mnie i robiles ze mnie potwora.
                                          > Powiedzmy, ze probowales, bo nikt nie reflektowal na Twoje infantylne wtrety
                                          > ani na forum Kobieta, ani na Dekameronie, ani na Auto-moto.
                                          > O mailach jakie wypisywales do wielu ludzi na moj temat tez wiem. "Bardzo zla
                                          > kobieta Betty jest, bo odrzucila Twoje zaloty" "Uwazajcie na nia, zrobi Wam
                                          > krzywde, tak jak i mi zrobila"
                                          > Jak widzisz szantaz i aluzje, ze wypaplasz wsrod moich wrogow, ze jestem
                                          > adminem spolecznym tez nie podzialal. Musztarda pod obiedzie, bo adminuje od
                                          > dawna po prywatnym loginem i kazdy wie, ze Coolle to ja.
                                          > Czlowieku! Po prostu sie ode mnie odczep! Zapomnij wreszcie, ze istnieje
                                          login
                                          > Betty i skoncz udawac wariata wciskajac wszedzie na okolo, ze to ja Ciebie
                                          > zaczepiam lub w jakikolwiek sposob Tobie ublizam.
                                          > Normalnie nie moge w spokoju na zadnym forum pisac, zebys tego na swoj sposob
                                          > nie podsumowal. Daj mi zyc czlowieku. Nie chce zmieniac loginu i likwidowac
                                          > adresow mailowych ze wzgledu na Ciebie.
                                          > Przestan tez wyzywac sie na SH za to, ze nie dal Ci mojego nr. tel. Nie podal
                                          > Ci go, bo mu zabronilam.
                                          > Nie pisz juz do mnie, ani o mnie. Wyluzuj- jestes doroslym facetem. Nie wstyd
                                          > Ci?
                                          > Nie chce sie z Toba kolegowac, ani przyjaznic. Nie z kims, kto obrzucil mnie
                                          > takimi chamskimi i prostackimi epitetami.
                                          > Zegnam.


                                          Witam.
                                          Nie zareagować na ten wpis, oznaczałoby z mojej strony potwierdzenie tego, co
                                          napisałaś.
                                          Skoro zachgowujesz się tak, anie inaczej wobec mojej osoby i swoją powyższą
                                          wypowiedzią oskarżasz o rzeczy których nie zrobiłem, to podaj fakty.
                                          Niech odezwią się osoby, do których pisałem maile na Twój temat.Niech wypowie
                                          się sam wielki detektyw i wyjaśni wszystkim szanownym forumowiczom, jak i kiedy
                                          się na nim "wyżyłem" (pięknie to sformułowałaś).
                                          Kolejny raz udowodniłaś wszystkim forumowiczom swoją wyższość nad krakusem.mp.
                                          Zarówno słownictwem, jak i formą wyrazu.
                                          Nie zależy mi na tym, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy "kumplami".
                                          Chciałem sie z Tobą pojednać. Stąd te parę wpisów pod Twoimi, utrzymane w tonie
                                          sympatii i humoru.Ale skoro Ty uważasz że Cię nimi gnębię, to trudno.
                                          Licze jeszcze na to, że zdobędziesz się na odwagę i w obronie swojego honoru,
                                          przedstawisz wszystkim fakty (linki do postów, osoby z nicka do których miałem
                                          mailować i ostrzegać przed potworem betty.:))
                                          Zrób to.
                                          To wszystko co miałem do napisania.
                                          Pzdr.
                                          • krakus.mp I nastała cisza w temacie. 12.07.04, 00:11
                                            krakus.mp napisał:

                                            .
                                            > Niech odezwią się osoby, do których pisałem maile na Twój temat.Niech wypowie
                                            > się sam wielki detektyw i wyjaśni wszystkim szanownym forumowiczom, jak i
                                            kiedy
                                            >
                                            > się na nim "wyżyłem" (pięknie to sformułowałaś).

                                            No co jest? Dlaczego nikt się nie odzywa?

                                            Tak myślałem. SH ma dylemat. Odezwać się i zaprzeczyć Betty, to narazić się na
                                            obrazę z jej strony. Lepiej nic nie pisać i tym samym kolejny raz przytaknąć
                                            przyjaciółce.
                                            Oj SH.Uważałem cię za honorowego gościa.Myliłem się bardzo.
                                            • sherlock_holmes Re: I nastała cisza w temacie. 12.07.04, 08:08
                                              Wszystko w temacie juz chyba zostalo powiedziane.

                                              A tak w ogole, to czemu piszesz slowa, ktorych znaczenia nie rozumiesz? Honor,
                                              buahaha!
                                              • krakus.mp Re: I nastała cisza w temacie. 13.07.04, 17:58
                                                sherlock_holmes napisał:

                                                > Wszystko w temacie juz chyba zostalo powiedziane.
                                                Czyżby?
                                                >
                                                > A tak w ogole, to czemu piszesz slowa, ktorych znaczenia nie rozumiesz?
                                                Honor,
                                                > buahaha!
                                                Wyjaśnij dokładnie co chciałeś napisać.Nie krępuj się SH.
                                                Widzę że nadal liżesz komuś tyłek.
                                                >
                                            • mejson.e5 Re: I nastała cisza w temacie. 12.07.04, 09:06
                                              I był spokój w temacie.
                                              Nie zaczynaj znowu, krakus.

                                              Że tak powiem, ku.wa!

                                              Mejson
                                              • krakus.mp Re: I nastała cisza w temacie. 13.07.04, 17:57
                                                mejson.e5 napisał:

                                                > I był spokój w temacie.
                                                > Nie zaczynaj znowu, krakus.
                                                >
                                                > Że tak powiem, ku.wa!
                                                >
                                                > Mejson


                                                Witam.
                                                Nie miałem zamiaru cokolwiek zaczynać.Nawet nie chciałem odpisywać na ostatni
                                                wpis betty.Lecz to co ona napisała, to zwyczajne oszczerstwo skierowane w moją
                                                osobę.Jak Ty, drogi Mejsonie zareagowałbyś na takie coś? Nie odzywałbyś się?
                                                Gdy przestałem pisać na automobilu, dostałem kilka maili od paru osób z prośbą
                                                o powrót na forum.W niektórych, wmawiano mi że ta zawierucha jest zawiniona
                                                przeze mnie i powinienem powrócić dlatego, aby przeprosić za swoje zachowanie.
                                                Powróciłem i starałem się swoim zachowaniem doprowadzić do pojednania z
                                                koleżanką. Poczytaj moje wpisy na forum automobil, dekameron i kobieta.
                                                Czy swoim zachowaniem obraziłem betty?Czy ją prześladuję? Czy pisałem maile
                                                szkalujące ją w oczach innych?
                                                Domagam się tylko wyjaśnienia tej sprawy raz na zawsze, bo zostałem posądzony o
                                                rzeczy których nie zrobiłem!
                                                Niestety, ale widać teraz wyraźnie, że są tutaj dwie osoby, które są ze sobą w
                                                zmowie.
                                                Chyba mój powrót na automobila był chybiony i całkowicie niepotrzebny.
                                                Nie chcę odwiedzać takiego forum, gdzie kogoś się oskarża a potem udaje że nic
                                                się nie stało.
                                                Wracam do siebie (do samochodu) i tylko tam będe się tworzył nowe posty.Kazdy
                                                kto będzie chciał ze mną podyskutować, może to zrobić na "samochodzie".
                                                Pozdrawiam.
                                                • mejson.e5 No to cześć! 14.07.04, 09:37
                                                  krakus.mp napisał:

                                                  > mejson.e5 napisał:
                                                  >
                                                  > > I był spokój w temacie.
                                                  > > Nie zaczynaj znowu, krakus.
                                                  > >
                                                  > > Że tak powiem, ku.wa!
                                                  > >
                                                  > > Mejson
                                                  >
                                                  >
                                                  > Witam.
                                                  > Nie miałem zamiaru cokolwiek zaczynać.Nawet nie chciałem odpisywać na ostatni
                                                  > wpis betty.Lecz to co ona napisała, to zwyczajne oszczerstwo skierowane w moją
                                                  > osobę.Jak Ty, drogi Mejsonie zareagowałbyś na takie coś? Nie odzywałbyś się?
                                                  > Gdy przestałem pisać na automobilu, dostałem kilka maili od paru osób z prośbą
                                                  > o powrót na forum.W niektórych, wmawiano mi że ta zawierucha jest zawiniona
                                                  > przeze mnie i powinienem powrócić dlatego, aby przeprosić za swoje zachowanie.
                                                  > Powróciłem i starałem się swoim zachowaniem doprowadzić do pojednania z
                                                  > koleżanką. Poczytaj moje wpisy na forum automobil, dekameron i kobieta.
                                                  > Czy swoim zachowaniem obraziłem betty?Czy ją prześladuję? Czy pisałem maile
                                                  > szkalujące ją w oczach innych?
                                                  > Domagam się tylko wyjaśnienia tej sprawy raz na zawsze, bo zostałem posądzony o
                                                  >
                                                  > rzeczy których nie zrobiłem!
                                                  > Niestety, ale widać teraz wyraźnie, że są tutaj dwie osoby, które są ze sobą w
                                                  > zmowie.
                                                  > Chyba mój powrót na automobila był chybiony i całkowicie niepotrzebny.
                                                  > Nie chcę odwiedzać takiego forum, gdzie kogoś się oskarża a potem udaje że nic
                                                  > się nie stało.
                                                  > Wracam do siebie (do samochodu) i tylko tam będe się tworzył nowe posty.Kazdy
                                                  > kto będzie chciał ze mną podyskutować, może to zrobić na "samochodzie".
                                                  > Pozdrawiam.

                                                  Jak w temacie.

                                                  M.
                                                • betty Re: I nastała cisza w temacie. 15.07.04, 21:42
                                                  Odczep sie. Ja po prostu chce zebys sie odczepil i wlasnie nie pisal do mnie,
                                                  ani o mnie. O to mi wlasnie chodzi. Odbij ode mnie. Twoich maili nawet nie
                                                  czytam.
                                                  Wyjasnialam Ci juz pare razy, a Ty w rezultacie uderzasz z jeszcze wieksza
                                                  sila. Zapomnij, ze istnieje.
                                                  Basta.
                                                • betty Re: I nastała cisza w temacie. 15.07.04, 21:44
                                                  Nie mam ani czasu, ani ochoty na pogaduchy z Toba. Zrozum to wreszcie.
                                                  • tomek854 Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 00:51
                                                    Oj, dzieci, dzieci, nie można wyjechać na wakacje żeby się nie pokłócili :P

                                                    Dorośli ludzie,a numery wiwijają takie, że moi koloniści to pryszcz.

                                                    Jeżeli chodzi o jakiekolwiek mejle to ja sięprzyznam do mejlowania z krakusem.
                                                    Costam keidys skomentowalem z Waszej klotni, juz nie pamietam co, i on do mnie
                                                    napisal, bo mu sie to nie bardzo spodobalo, na co wyjasnilem mu, ze moja
                                                    intencja nie bylo zajmowanie jakiegokolwiek stanowiska, tylko absurdalny
                                                    dowcip, i ze nawet nie wiedzialem o co chodzi. Zapytal tam jeszcze o cos, ja mu
                                                    odpowiedzialem i tyle.

                                                    Zadnych oszczerczych mejli na nikogo mi nie wysylal. Nawet prosil, zebym nie
                                                    pytal o co chodzi, czego i tak bym nie robil.

                                                    Nie zamierzam tu bronic kogokolwiek, bo gowno mnie obchodzi o co sie
                                                    pozarliscie. Tak mi sie tylko wydaje, ze powinienem napisac wszystko co o tym
                                                    wiem, zeby nie bylo czegos dziwnego.

                                                    Sherlocku: moze otworzysz podforum "kłotnie" ?
                                                  • sherlock_holmes Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 09:35
                                                    Wisi mi dokladnie, co ludzie mysla na temat tej klotni. Powiem tylko tyle:
                                                    kazdy ma prawo bronic sie, gdy zostanie zaatakowany. Gdy jednak osoba atakujaca
                                                    staje sie fanatykiem i wszystko, co sie napisze, traktuje jako atak na siebie,
                                                    dochodzi wlasnie do takiej eskalacji konfliktu.
                                                    Nie mam i nie mialem zamiaru sie z nikim klocic. Oczywiscie mozna miec rozne
                                                    zdania na dany temat, ale obmawianie i obrazanie kogos nie moze byc tolerowane.
                                                    Tyle. I gowno mnie obchodzi czy ktos jeszcze wezmie udzial w tej dysksji,
                                                    biorac w obrone jedna lub drga strone. Przeczytalem i uslyszalem za duzo - a
                                                    jesli ktos swoja urazona meska dume probuje zaleczyc chamskimi zagraniami, to
                                                    juz problem tej osoby.
                                                  • tomek854 Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 11:08
                                                    Wcale nie zamirzalem wlaczac sie do klotni, chyba mnie zle zrozumiales :)

                                                    Po prostu wtracilem swoje trzy grosze, a zeby nie bylo, ze za kims stoje, tak
                                                    jak ostatnio napisalem WSZYSTKO co mam do powiedzenia na ten temat od razu :)
                                                  • krakus.mp Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 22:24
                                                    tomek854 napisał:

                                                    > Wcale nie zamirzalem wlaczac sie do klotni, chyba mnie zle zrozumiales :)
                                                    >
                                                    > Po prostu wtracilem swoje trzy grosze, a zeby nie bylo, ze za kims stoje, tak
                                                    > jak ostatnio napisalem WSZYSTKO co mam do powiedzenia na ten temat od razu :)


                                                    Witam.
                                                    Dzięki za szczerość i zabranie głosu w tej żenującej sprawie.
                                                    Już n ic więcej nie pisz w tym temacie, bo zostaniesz zeszmacony przez dwoje
                                                    skumanych ze sobą forumowiczów.ZENADA do kwadratu.
                                                    Jest mi wszystko jedno,czy ktoś wierzy mnie czy betty.
                                                    Wiem tylko,że mam czyste sumienie jak chodzi o oszczercze maile (które niby
                                                    pisałem), bo do nikogo niczego podobnego nie pisałem.
                                                    Pzdr.
                                                    PS.
                                                    Nie odpisuj.Szkoda czasu i słów.
                                                  • betty Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 13:15
                                                    A cos gowniany humorek miales, za tak narzucales lajnem ;)))
                                                    Pozdrawiam
                                                  • sherlock_holmes Re: I nastała cisza w temacie. 20.07.04, 08:42
                                                    Rozmiem, ze to podizekowanie za to, ze cie bronilem jak cie nie bylo?
                                                  • betty Re: I nastała cisza w temacie. 21.07.04, 15:30
                                                    Tak. Musisz czytac miedzy wierszami :)))

                                                    ps. A to wszystko pod topikiem "zardzewiale jaja"... ;-)
                                                  • sherlock_holmes Re: I nastała cisza w temacie. 21.07.04, 15:39
                                                    betty napisała:

                                                    > Tak. Musisz czytac miedzy wierszami :)))

                                                    O cholera, to teraz juz nie staje tylem do Ciebie :) Noz w plecy pewniej niz w
                                                    szwajcarskim banku :)))))

                                                    >
                                                    > ps. A to wszystko pod topikiem "zardzewiale jaja"... ;-)

                                                    Ale jaja :))))))
                                                  • krakus.mp Re: I nastała cisza w temacie. 19.07.04, 22:27
                                                    sherlock_holmes napisał:

                                                    > Wisi mi dokladnie, co ludzie mysla na temat tej klotni. Powiem tylko tyle:
                                                    > kazdy ma prawo bronic sie, gdy zostanie zaatakowany. Gdy jednak osoba
                                                    atakujaca
                                                    >
                                                    > staje sie fanatykiem i wszystko, co sie napisze, traktuje jako atak na
                                                    siebie,
                                                    > dochodzi wlasnie do takiej eskalacji konfliktu.
                                                    > Nie mam i nie mialem zamiaru sie z nikim klocic. Oczywiscie mozna miec rozne
                                                    > zdania na dany temat, ale obmawianie i obrazanie kogos nie moze byc
                                                    tolerowane.
                                                    > Tyle. I gowno mnie obchodzi czy ktos jeszcze wezmie udzial w tej dysksji,
                                                    > biorac w obrone jedna lub drga strone. Przeczytalem i uslyszalem za duzo - a
                                                    > jesli ktos swoja urazona meska dume probuje zaleczyc chamskimi zagraniami, to
                                                    > juz problem tej osoby.
                                                    >

                                                    Ale z ciebie pantoflarz!!!!
                                                    Zal mi cię gościu.Zygać mi się chce na widok takich wpisów podpisanych twoim
                                                    nickiem.
                                                    I ja uważałem cię za kumpla?
                                                  • tipper Na temat!!!! PLS!!!! 19.07.04, 23:56

                • sherlock_holmes Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 22:44
                  Nie, nie ogladam pornosow - to fakt. Natomiast wiem do czego sluza jadra, wiem tez gdzie facet ma strefy erogenne (wylacznie z autopsji :))) ) i jak kobieta moze zwiekszyc doznania faceta.
      • mejson.e5 Dobre rady 20.06.04, 14:51
        sherlock_holmes napisał:

        "Chyba nas zle oceniles. Co innego slepe przestrzeganie przepisow, a co innego
        przestrzeganie przepisow w majestacie prawa."

        Coś tu pokręciłeś SH - przestrzeganie przepisów to to samo co postępowanie w
        majestacie prawa, no nie? ;-)

        Ale odniosę się do wypowiedzi autora wątku.

        "Nie mam takiego doswiadczenia drogowego jak mejson, sherlock czy krakus, ale
        nie uwazam ze stanowie zagrozenie na drodze, jesli nie stosuje sie do
        wszystkich przepisow, ktore czasami siegaja absurdu."

        Na początku przyznajesz, że nie masz dużego doświadczenia drogowego a
        jednocześnie, ze nie przestrzegasz bzdurnych przepisów.

        Jeśli chodzi Ci o nie zwalnianie do np. 40/h przy porzuconym znaku robót
        drogowych, gdy nie ma już robót uzasadniających ograniczenie, to Cię rozumiem -
        nikt przy zdrowych zmysłach jeśli wie, że przyczyna wprowadzenia ograniczenia
        zniknęła, nie będzie ślepo ograniczenia przestrzegał.
        To samo można odnieść do ograniczenia spowodowanego złymi warunkami
        meteorologicznymi - jeśli pogoda jest OK to nikt się nie będzie wygłupiał.
        Podobnie jest z ograniczeniami w pobliżu szkół i przedszkoli - w nocy, bo w
        wakacje to już nie takie oczywiste - są organizowane w szkołąch kolonie itp.
        Tutaj łapanie przez policjantów kierowców nie przestrzegających ograniczenia
        koło przedszkola w ... wigilijny wieczór (sprawdzone) jest czystą złośliwościa i
        przynosi więcej szkody niż pożytku.

        Ale to są wyjątki od reguły stanowiącej, że ograniczeń trzeba przestrzegać.

        A co do rad udzielanych tutaj przez bardziej doświadczonych kierowców, to
        żałuję, ze nie miałem okazji takich rad uzyskać gdy sam zaczynałem dopiero
        jeździć. Wtedy samochodów było wiele razy mniej, rzadziej jeździły, były
        wolniejsze a drogi mniej zniszczone.
        Rady jakich udzielano to sposób przejeżdżania przez targi pełne furmanek, metody
        przekładania opon czy regulacja gaźnika.

        Wielu z nas prawdziwe doświadczenie zdobywało metodą prób i błędów na własnej
        skórze i możliwość podzielenia się tym doświadczeniem z innymi uważam za wielką
        szansę a nie mędrkowanie.

        A co do wiatru we włosach i dreszczy przy ostrej jeździe to nikt pewnie ich nie
        zapomniał, tak jak nikt ich nie unikał w przeszłości.

        I zapewniam Cię, że nie żaden starczy uwiąd nie powoduje, że im dłużej jeżdżę i
        mam większe doświadczenie, tym jeżdżę wolniej, mimo że samochody którymi jeżdżę
        są coraz szybsze.

        Nie muszę niczego udowadniać innym - a wszyscy mają prawo po drogach jeździć.

        A co do jaj - nie próbuj mnie popychać na ograniczeniach prędkości.
        Bo nie zobaczysz jaj, tylko zęby... ;-)

        ... w uśmiechu.

        Pozdrawiam i szerokiej drogi, zawsze dobrze widocznej, życzę.

        Mejson
        • tipper Re: Dobre rady 20.06.04, 20:45
          Fajnie, zescie sie nie poobrazali ale widac niejedno juz przezyliscie i niewiele
          was moze zirytowac.
          Dzieki za tyle wpisow i za to ze zaden nie wyzwal mnie od gowniarzy.

          Betty - nie martw sie - myje sie czesto i nie po to otwieram okno :).
          Nie mam klimy. :(

          SH - widzialem juz z bliska skutki wypadku i wiem, ze to moze zdarzyc sie i mnie.
          Nie szarzuje - tam gdzie moge lubie poprostu pojezdzic szybko.

          Typson - ja uwazam ze szybka jazda naprawde potrafi byc bezpieczna.

          Mejson - dzieki, ze oberwalem tylko odrdzewiaczem :).
          Nie bede cie popychal na zabudowanym, choc nie wiem, czy na zakretach dalbys mi
          rade!
          A co do dobrych rad, to fajnie ze takie mozna przeczytac ale nie zachowuj sie
          jak stary medrzec co wszystko wie najlepiej i nie strasz wszystkich za kolkiem.

          A tak w ogole to jak sie przejezdza przez targowiska pelne furmanek? :)

          Fajnie sie z wami pisze ale prosze: wiecej luzu!
          To bedzie jeszcze fajniej!

          pzdr
          • typson Re: Dobre rady 20.06.04, 21:18
            > Typson - ja uwazam ze szybka jazda naprawde potrafi byc bezpieczna.
            >

            Mam prawo jazdy 7,5 roku. Jezdze tyle samo. Przejechalem jakies 250 000 bez
            wypadku, z jedna stluczka pod moim domem, w drodze do pracy. Dostalem trzy
            mandaty za przekroczenie predkosci: w grudniu 2002, lipcu 2003 i kwietniu 2004.
            Moze ze trzy razy wykrecilem sie od mandatow za predkosc. Innych mandatow nie
            mam na koncie.
            Jezdze zdecydowanie za szybko, podrozuje glownie nocami (inna specyfika ruchu,
            mniej policji). Na trasach wyprzedza mnie raptem kilka aut - po tym wnosze, ze
            jezdze dosc szybko. Nigdy nie ryzykuje wyprzedzania tam gdzie jest zakaz, nie
            przejezdzam przez wioskiszybciej niz 80. Moj ojciec byl swietnym kierowca.
            Jezdzil ponad 20 lat. Mial tylko jeden wypadek - jego ostatni wypadek.

            Z szybka jazda jest ten problem, ze zaczyna sie wydawac, ze jest bezpieczna.
            Trzeba caly czas pamietac, jakie ryzyko podejmujesz jadac 160 zamiast 90. Jesli
            uwierzysz, ze panujesz nad sytuacja w 100%tach - to jest to niebezpieczenstwo,
            tracisz czujnosc. Tylko o to mi chodzilo.

            W zeszlym tygodniu zrobilem jakies 1 500 km po niemieckich autostradach.
            Wieksza czesc tych tras pokonalem z predkoscia 190-200 km/h. Myslisz sobie, ze
            skoro masz samochod kupiony za 80 tysiecy to jest OK. Ale czy na pewno? Czy
            taki sworzen wahacza w aucie za 80 tys, poddawany nieustannej pracy, drganiom,
            uderzeniom, skrajnym temperaturom, sworzen - kawalek prenta o grubosci
            kikunastu milimetrow, czy wytrzyma powodowane przez auto jadace 200 km/h po
            autostradowym luku, auto warzace 1600kg. Czy opony wykonane przez roboli o IQ
            60, ktore kosztowaly 600 pln za sztuke i zostaly nazwane Michelin PilotPrimacy
            nie maja wad ukrytych, ktore objawia sie na zakrecie autostradowym przy 200
            km/h?

            Ja sie nie boje. Ja nie opisuje, jak to kozacko poruszam sie po drogach, bo po
            prostu jest mi wstyd, ze tak jezdze. Bo im dluzej jezdze, tym mniej widze
            okazji to bezpiecznej i szybkiej jazdy. Choc kiedys wydawalo mi sie, ze
            wszedzie mozna zapierdzielac. Nie wiem czy taki poglad wynika z doswiadczenia
            czy ze starzenia sie (mam niecale 25 lat). Moze dorosleje???

            pozdrawiam
            • sherlock_holmes Re: Dobre rady 20.06.04, 22:38
              No dobra,to ja sie pochwale 10-letnim stazem i tez ok. 250 tys. km, z czego co najmniej 150tys. po miescie - dzieki czemu pare osob zaczelo sie zastanawiac czy sie czasem nie urodzilem z kierownica w rekach :)
              Na poczatku jezdzilem duzo szybciej, nie obylo sie bez "ofiar". W dniu odebrania prawa jazdy wpadlem przodem w poslizg i uderzylem bokiem w 30-cm kraweznik (!), zginajac felge, polos i wahacz. Potem majac 20-letniego malucha zaparkowalem na mokrej jezdni w bagazniku taksowkarskiego Opla.
              Od momentu gdy drugim samochodem - prawie nowym maluchem - przejechalem zakret na dwoch kolach (normalnie jak kaskader :) ) zaczalem troche myslec. Potem przy mnie gosc potracil dziecko, potem jeszcze widzialem pare innych wypadkow.
              Dzis sie dziwie jak mi udalo wyjsc jako mlodemu pare razy z roznych opresji... teraz predkosc zupelnie mnie nie podnieca, a samochod przestal byc dla mnie prawie fetyszem. Nie traktuje go jak lodowki czy pralki, ale nie jest to narzedzie do podniecania sie, wyzywania czy podnoszenia poziomu adrealiny. Co najwyzej do ...uspokajania sie - dobra muzyka i spokojna, wiejska droga potrafia niezle wyciszyc.
              Jezdze dla przyjemnosci - dlatego jade tak, zeby osoby jadace ze mna nie wygniataly butami podlogi i nie wyciskaly sokow z uchwytow. Jezdze tak, zeby sie dobrze czuc i nie meczyc. Jak pisalem, nie zawsze zgodnie z przepisami - ale raczej staram sie ich przestrzegac - juz nieraz przekonalem sie, ze ograniczenie predkosci przed zakretem ma sens...
              Mandaty? Dwa - jeden za ...jazde w nocy z wlaczonymi halogenami (nie pomoglo tlumaczenie ze lediwe 500m dalej jest nad Wisla gesta mgla, a ja po wyjezdzie z tamtego odcinka nie wylaczylem ich) i drugi za to najechanie na taksowke. Przekroczenie predkosci - bylo ze 3 razy, raz 80 przy 60 w Wigilie, wiec dostalem prezent, raz ograniczenie bylo po robotach drogowych (oczywiscie robot ani widu ani slychu) i raz o 2 w nocy maluchem w miejscu gdzie jest 70, mialem 110 :) - dodam, ze na drodze, gdzie w promieniu 2 km nie ma zywego ducha (poza policja :) ). Acha - i jeszcze raz na gierkowce - o 4 nad ranem - na ograniczeniu do 80 mialem 92. Znak stal w szczerym polu - co mnie nie usprawiedliwia.
              Do Tippera: nie napuszaj sie tak - skoro nas obraziles i zaatakowales, musiales sie spodziewac obrony. Bo nie jestesmy stadem milczacych owiec (nie myslic z baranami :) ). Swietoszkami tez nie jestesmy - a na temat jaj to chyba sie powinny inne osoby wypowiadac ;)
            • mejson.e5 Re: Dobre rady 20.06.04, 23:30
              typson napisał:

              "Mam prawo jazdy 7,5 roku. Jezdze tyle samo. Przejechalem jakies 250 000 bez
              wypadku, z jedna stluczka pod moim domem, w drodze do pracy."

              Jeśli chodzi o prawdziwe używanie prawa jazdy, to z 15 lat, km z pół miliona.
              Trzy dzwony - jeden gapiowski (prowincjusz - JA - w stolycy nie zauważył znaku),
              drugi lód na zakręcie w mocno dodatniej temperaturze a trzeci przy 20/h!

              "Dostalem trzy mandaty za przekroczenie predkosci"
              Ja trzy za prędkość, jeden za złe parkowanie, trzeci za znak,
              którego-nie-było-ale-powiniem-wiedzieć-że-wcześniej-tam-był.

              "Jezdze zdecydowanie za szybko, podrozuje glownie nocami (inna specyfika ruchu,
              mniej policji). Na trasach wyprzedza mnie raptem kilka aut - po tym wnosze, ze
              jezdze dosc szybko. Nigdy nie ryzykuje wyprzedzania tam gdzie jest zakaz, nie
              przejezdzam przez wioskiszybciej niz 80."

              Jeżdżę sporo - zarówno w nocy, jak i w dzień. Na trasach wyprzedza mnie raptem
              kilka aut - po tym wnoszę, że jeżdżę dość szybko(!?).
              Nigdy nie ryzykuję wyprzedzania tam gdzie jest ryzykownie, nie
              przejeżdzam przez wioski szybciej niz 60.

              "Z szybka jazda jest ten problem, ze zaczyna sie wydawac, ze jest bezpieczna."

              100% racji!

              "Ja nie opisuje, jak to kozacko poruszam sie po drogach, bo po prostu jest mi
              wstyd, ze tak jezdze. Bo im dluzej jezdze, tym mniej widze okazji to bezpiecznej
              i szybkiej jazdy. Choc kiedys wydawalo mi sie, ze wszedzie mozna zapierdzielac.
              Nie wiem czy taki poglad wynika z doswiadczenia czy ze starzenia sie (mam
              niecale 25 lat). Moze dorosleje???"

              Dokładnie tak - doroślejesz.
              Ja też.

              Dzięki za takie posty.

              No i co ty na to tipper?
              Rdzewiejemy, czy doroślejemy?

              Pozdrawiam,
              Mejson
          • betty Re: Dobre rady 21.06.04, 12:32
            tipper napisał:

            > Betty - nie martw sie - myje sie czesto i nie po to otwieram okno :).

            No ale, ale... pisales ze tak sie utrzymuje jaja w swiezosci ;-)
            Chce rowniez poinformowac, ze sie nie obrazilam. Ja rowniez czesto przymykam
            oko na przepisy i z tego powodu juz mi sie dostalo na tym forum.
            Ale uwazam, ze nikt nie powinien z zalozenia smigac lewym pasem. Nie zebym tego
            nie robila, ale nie wstaje rano z mysla "koniec jezdzenia prawym". Po prostu
            jade jak jade i zmieniam pas, kiedy uwazam to za stosowne nie ogladajac sie z
            obrzydzeniem na jadacych prawym.
    • krakus.mp Re: Zardzewiale jaja 20.06.04, 21:31
      tipper napisał:

      > Bardzo szanuje wasza wiedze i doswiadczenie drogowe i wierze, ze naprawde sami
      > stosujece sie do rad jakie tu dajecie innym.
      > Ale nie moge juz wytrzymac tego medrkowania, ktore czasami przekracza poziom
      > przywoitosci.
      >
      > Tyle tu wpisow o niebezpieczenstwach czyhajacych za kazdym zakretem, ze
      > czlowiek boi sie wsiasc do samochodu jakby to byla bomba na czterech kolach!
      >
      > Nie mam takiego doswiadczenia drogowego jak mejson, sherlock czy krakus, ale
      > nie uwazam ze stanowie zagrozenie na drodze, jesli nie stosuje sie do
      > wszystkich przepisow, ktore czasami siegaja absurdu.

      Nie zasługuję na takie wyróżnienie.Jeżdżę niezgodnie z przepisami, tzn. jeżdzę
      z głową ale czasem zachowuję się na drodze egoistycznie.Ignoruję ograniczenia
      szybkości i ...jazdę w pasach po mieście.
      >
      > Czy juz zapomnieliscie o radosci jaka daje szybkie pokonywanie zakretow, wiatr
      > we wlosach, spocona dlon na lewarku zmiany biegow, dreszcze na plecach przy
      > maksymalnym przyspieszaniu?

      No NIE.Co prawda nie mam kabrioletu, ale to co posiadam ( będę niebawem
      posiadał) potrafi dać niezłe emocje.
      >
      > Wiadomo, ze normalny czlowiek nie urzadza wyscigow przy szkolach,
      > przedszkolach czy w tlumie ludzi kolo kosciola, ale nie zamieniajcie sie w
      > roboty kierowane tylko znakami i przepisami.
      >
      > Gdyby nie posty lexusa czy krakusa, to pomyslalbym ze to forum redaguje
      > zwiazek emerytow. Gdyby nie watek mejsona o testosteronie, to uwazalbym go za
      > faceta bez jaj.
      >
      No miło mi to czytać.Dzięki.

      > Macie te jaja ale niektorym to one jakby troche zardzewialy :)

      Hmmmmm!
      Jutro kupię odrdzewiacz.
      >
      > Otrzasnijcie sie, bo zamienicie sie w emerytow w kaszkietach czy kapeluszach,
      > a wtedy nikt nie bedzie chcial sluchac waszych rad.
      >
      > Mam nadzieje, ze nikogo nie urazilem - nie bylo to moja intencja.
      >
      > pzdr
      >
      > tipper
      >

      Pozdrawiam.
      • sherlock_holmes O jezdzie w pasach 20.06.04, 22:22
        Wybacz, ale po prostu musze to napisac: kazdego, kto jezdzi bez pasow - niezaleznie czy ma poduszke i napinacze czy nie - uwazam za niespelna rozumu. To postepowanie na zasadzie: "na zlosc mamie odmroze sobie uszy".
        Jezdzilem w pasach zanim przepis zaczal obowiazywac, na szczescie sam nigdy nie mialem okazji sie przekonac o ich skutecznosci - ale znam wiele osob, ktore tylko dzieki ich zapieciu zyja.
        Dla mnie zapinanie pasow jest tak samo normalna czynnoscia jak np. wlaczenie swiatel czy radia - chociaz nie - bo radia i swiatel nie wlaczam zawsze, a pasy owszem.
        • mejson.e5 Re: O jezdzie w pasach 20.06.04, 22:53
          sherlock_holmes napisał:

          "Jezdzilem w pasach zanim przepis zaczal obowiazywac, na szczescie sam nigdy nie
          mialem okazji sie przekonac o ich skutecznosci - ale znam wiele osob, ktore
          tylko dzieki ich zapieciu zyja."

          To dodaj jeszcze jedna osobę - przy uderzeniu w latarnię ( w mieście) z
          prędkością 40/h straciłem cały przód łady i ... okulary, które spadły w ułamku
          sekundy.
          Po pasach miałem siniaki.

          A krakus pewnie po mieście jeździ wolniej, niż 40/h, no nie? ;-)

          "Dla mnie zapinanie pasow jest tak samo normalna czynnoscia jak np. wlaczenie
          swiatel czy radia - chociaz nie - bo radia i swiatel nie wlaczam zawsze, a pasy
          owszem."

          Ja to samo - kiedyś złapałem się na tym, że po otwarciu bramy do garażu,
          wsiadłem do samochodu, by do tego garażu wjechac i ... zapiąłem pasy. ;-)

          krakus, nie probuj sam się o tym przekonać - po prostu nam uwierz, że pasy to
          życie a nie kajdany.

          Pozdrawiam,

          Mejson
          • krakus.mp Re: O jezdzie w pasach 21.06.04, 10:04
            mejson.e5 napisał:

            > krakus, nie probuj sam się o tym przekonać - po prostu nam uwierz, że pasy to
            > życie a nie kajdany.


            Z tymi pasami to jest u mnie tak.
            Wszystkim pasażerom,a zwłascza dzieciom nakazuję zapinać pasy zawsze i wszędzie.
            Tak są nauczeni ( żona, dzieci, mama )i tak postępują.
            Ja w mieście jeżdżę często bez pasów z czystego lenistwa.Ale tylko wtedy gdy
            jadę sam.Z rodzinką raczej staram się zapinać, bo zawsze córka i syn zwracają
            mi uwagę na fakt że im każę a sam nie zapinam.
            Niemniej uważam, że jazda w pasach po mieście, gdzie często stoi się w korkach
            i często się wysiada z auta, jest męcząca.
            Ale to nie znaczy, że nie popieram jazdy w pasach.
            Co do ratowania życia, to z pasami jest różnie.Jeździłem w Pogotowiu ratunkowym
            na 'R" ce i wiem że nie zawsze pasy ratują życie.Obecnie, gdy w samochodach
            montuje się pasy bezwładnościowe i z napinaczami, to moga one uratować życie.
            Ale dawniej, gdy pasy były statyczne i nie każdy potrafił odpowiednio je
            wyrególować i założyć, często pas był przyczyną śmiertelnych urazów i nie
            zawsze był skuteczny.
            Kończac dodam, że swojego przyzwyczajenia nie zmienię, bo niecierpię jeździć w
            pasie.
            I jeszcze zapytam.Widział ktoś taryfiarza w pasie podczas pracy? Albo
            policmajstra czy kierowcę autobusu miejskiego? Ilu z nich na 100 zapina pasy?
            Pozdrawiam.
            PS.
            Prawo Jazdy mam od 1981r.
            Przejechałem zawodowo i prywatnie chyba koło "melona" kilosów.Bezwypadkowo!

            >
            > Pozdrawiam,
            >
            > Mejson
            >
            • sherlock_holmes Re: O jezdzie w pasach 21.06.04, 10:14
              Przez dwa lata bylem dostawca pizzy - robilem dziennie nawet i 150km - w styl:
              do samochodu, 2km, do klienta, z powrotem do samochod, 2km, drugi klient,
              powrot do restauracji. Za 5 mint to samo. I ZAWSZE mialem zapiete pasy. Po
              dwoch latach zaczely sie wrecz strzepic - ale wole to niz debowy garniturek...

              Taryfiarz w pracy ma prawo jechac bez pasow - dla jego bezpieczenstwa. W
              autobusach miejskich pasow nie ma w ogole, a policjanci maja prawo jezdzic bez
              pasow tylko gdy sa uprzywilejowani w ruchu (jada na akcje).
              Dodam tylko ,ze w innych panstwach, gdzie maja zdrowe podejscie do
              bezpieczenstwa, nawet podczas poscigow za bandytami policjanci jada w pasach.
              Odpiecie sie zajmuje pol sekundy...
              • krakus.mp Re: O jezdzie w pasach 21.06.04, 10:34
                sherlock_holmes napisał:

                . W
                > autobusach miejskich pasow nie ma w ogole,

                Nowe autobusy, jak Solaris czy Man (chyba też Scanie) posiadają pas dla
                kierowcy.

                a policjanci maja prawo jezdzic bez
                > pasow tylko gdy sa uprzywilejowani w ruchu (jada na akcje).


                > Dodam tylko ,ze w innych panstwach, gdzie maja zdrowe podejscie do
                > bezpieczenstwa, nawet podczas poscigow za bandytami policjanci jada w pasach.
                > Odpiecie sie zajmuje pol sekundy...
                >


                Wnoskuję że policmajstry są stale w akcji i stale uprzywilejowani.
                • sherlock_holmes Re: O jezdzie w pasach 21.06.04, 10:40
                  krakus.mp napisał:
                  >
                  > Wnoskuję że policmajstry są stale w akcji i stale uprzywilejowani.

                  Wielu z nich mysli, ze sa pierwsi po Bogu, a czesc, ze nawet przed... Np.
                  panowie z komisariatu na Rynku Glownym, ktorzy dziewczynie uwarnkowali
                  przyjecie zgloszenia o rozboju "zrobieniem laski" (cytat). Sprawie krecono leb.
                  Czemu wiec ktokolwiek mialby sie przejmowac zapinaniem pasow?
        • typson Re: O jezdzie w pasach 20.06.04, 23:02
          > Jezdzilem w pasach zanim przepis zaczal obowiazywac, na szczescie sam nigdy
          nie
          > mialem okazji sie przekonac o ich skutecznosci - ale znam wiele osob, ktore ty
          > lko dzieki ich zapieciu zyja.

          np. ja ;) Mialem fajne siniaki - takie krwiste, dokladnie tam gdzie mialem
          (moje cialo) kontakt z pasem

          Moj kolega do dzis jezdzi bez pasow. Kiedys wracal maluchem z podwarszawskiego
          Modlina do wawy, przez Lomianki. Jechal ze 100. Z bocznej drogi wyjechal passat
          skrecajacy w lewo. Warszawiacy pewnie pamietaja, ze 6 lat temu przejazd przez
          lomianki to nie tak jak dzis trzy skrzyzowania z sygnalizacja tylko mase
          drobnych krzyzowek. Dla pozostalych nadmienie tylko ze jest to droga wawa -
          gdansk (7ka), ktora w tym miejscu jest dwujezdniowa.
          Wracajac do kolegi - na prosbe owczesnej narzeczonej mial wtedy zapiete pasy.
          przydzwonil w pasata z taka sila, ze silnik z pasata polecial kilkadziesiat
          metrow dalej. Prawe przednie kolo malucha znalazlo sie na fotelu pasarzera.
          Samochod obrocilo i bokiem wpadl na bialo-czerwone slupki z betonem w srodku.
          Slupki weszly do wnetrza na glebokosc tunelu srokowego tuz za fotelem kierowcy,
          prujac podloge. Jedynym calym elementem auta pozostala tylna klapa. Reszta sie
          rozpadla lub zdeformowala. Kolega lekko pociety przez plastiki wydostal sie z
          auta i uslyszal od kierowcy passata - "No i co pan najlepszego narobil ???"

          Nastepstwa:
          - kolega dalej rzadko zapina pasy
          - na bursztyna, buraka, hama i matola mozna natknac sie wszedzie, nie tylko w
          lomiankach
    • tomek854 Re: To i ja się pochwalę swoim stażem :P 20.06.04, 23:49
      Prawo jazdy ponad 6 lat, własny samochód przez ostatnie 3 ( wcześniej często używałem bratowego malucha i wyręczałem ojca w trasach), w zeszłym roku trochę pojeździłem u kumpla w firmie

      NIe wiem ile tysięcy, myślę że mniej niż 100 na pewno

      Mandaty 1 za prędkośc, marzec 2003, 1 za stłuczkę, ale niezasłużony ( już to kiedyś tłumaczyłem o co biegało w sprawie)

      Stłuczki - jedna nie z mojej winy, choć poszła na moje konto
      oprócz tego 3 razy jakiś debil wylądował mi na zderzaku, ze dwa razy przerysowłem komuś bok z premedytacją nie wpuszczając go kiedy wymuszał pierwszeństwo, jeden bączek bez żadnych strat kiedy jechałem 80 w ulewie złomiastym maluchem i wpadłem w koleinę pełną wody ( można było jechać 90 w myśl przepisów)

      Poślizgów - kilka, w tym jeden w lecie

      Aha, i raz kiedy zostawiłem samochód żeby otworzyć bramę, miałem kierownicę skręconą dokładnie o jeden obrót i zapomniałem, że skręcone koła :))) Ryska na błotniku :)

      Jaką ja zasadą się kieruję?

      1. Najpierw zdrowey rozsądek, potem przepisy ( dotyczt to tak jazdy 120 po pustej drodze przy świetnej pogodzie przez pola jak i jazdy 30 w ulewie przez wioskę w której można 50 )

      2. Jesteś pewien, że dasz radę śmignąć ten zakręt stówą? Jedź 90 :)
      To jest dobra zasada, każdemu ją polecam

      3. NIGDY nie będziesz takim dobrym kierowcą jak Ci się wydaje...

      Po za tym bardzo dużo jeżdżę stopem, więc mam okazję obserwować różnych kierowców. Bardzo dużo, naprawdę, możan nauczyć się od TIRowców. Tak samo dobrą lekcją jest jazda gorszym samochodem - przejazd maluchem choćby zWrocka do karpacza to potężna lekcja pokory :)

      Co do zakrętów - wujek - rajdowiec udzielił mi paru lekcji... Ale nie szarżuję. Jeżeli ktoś chce poczuć pęd we włosach, polecam rowerek :)

      A co do pędu we włosach: Co robi Oleksy, żeby poczuć wiatr we włosach? Wsiada na motor z rozpiętym rozporkiem :)

      Pozdrawiam
      • typson Re: To i ja się pochwalę swoim stażem :P 21.06.04, 00:04
        > A co do pędu we włosach: Co robi Oleksy, żeby poczuć wiatr we włosach? Wsiada
        n
        > a motor z rozpiętym rozporkiem :)
        >

        hehehehehe
        pewnie mu juz jaja zkorodowaly :D:D
      • tomek854 Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepotrzeb 21.06.04, 01:33
        nego posta :))) Porzadnisie :)

        Ciekawe czy tego chcaco - niepotrzebnego tez wywala :)
        • typson Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 21.06.04, 03:26
          ????
          • tomek854 Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 21.06.04, 11:52
            No bo jak pisalem po[przedniego posta, to mi sie za wczesnie enter nacisnal i poszedl sam tytul :)

            Wiec napisalem drugiego, a tamtego mi usuneli zeby nie zasmiecac :)
            • betty Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 21.06.04, 12:37
              ;-) To dobrze czy zle?
              • tomek854 Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 00:09
                Hmmm... Skoro pisze ze fajnie to pewnie dobrze ;P

                Podoba mi sie ze tak sprzatacie tutasj - mnei by sie chba nei chcialo...

                A macie mozliwosc jueszcze usunac re z tego postu, ktory sie nie odnosi do poprzedniego? :D
                • betty Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 00:19
                  Moge Ci nawet ciachnac literowki z powyzszego postu, jak i z tych, ktorych
                  jeszcze nie napisales. Takie mam mozliwosci. Chcesz? ;-)
                  • tomek854 Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 14:16
                    Super :)

                    To juz sie nie bede musial starac, bo literowek u mnie sa zawsze miliony :)))

                    Bede mial osobista korektorke :)))

                    A tak powaznie to sie rozgladam co i jak, bo podobno mam jakies forum o autostopie moderowac w gazetce do ktorej pisuje czasami...
                • betty Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 00:25
                  A zobacz co moj 200pomus zauwazyl na Auto-moto.

                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=20&w=13589668

                  Ktos Cie chyba podrabia? :-/
                  • tomek854 Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 14:15
                    To nie ja. To nedzna podroba made in china !

                    I am the ONE and Only!!!!
                    • typson Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 22.06.04, 16:56
                      czyli czesnej hołks

                      ewentualnie Stachursky w polisz edyszyn kompetyszyn madafaka
                      • tomek854 Re: Ale fajnie :) Wywalili mojego niechcaco niepo 23.06.04, 00:43
                        Niekoniecznie ;)

                        Chodzilo mi tylko o cytat dobrze obrazujacy mnie :)

                        A Stachursky'ego sie nie czzepiajcie - ostatnio gral na rynku we Wrocku i musze powiedziec ze nawet jest wporzo koles ( nie mowie o zadnych ambitnosciach, choc spiewa i Zacznij od Bacha i inne takie) ale piosenki rockowo poaranzowane brzmia calkiem fajnie ;)

                        Do betty: hej, to znaczy, ze mozesz mi i caly post zmienic i zrobic ze mnie kretyna, tak?

                        To ja oglaszam, ze jak cos glupiego powiem, to nie ja, tylko betty sie zapedzila w poprawianiu literowek :PPP
      • jorn Re: To i ja dodam coś od siebie:) 25.06.04, 17:13
        Prawo jazdy od 1989 (o rany! to w poprzednim tysiącleciu!!:P), samochód do
        własnej dyspozycji (bo formalnie to on nie był mój) od 1992, przebieg ok. 450
        kkm. Przez pierwsze lata jeździłem za szybko (teraz tak uważam), na szczęście
        sprzęty mnie ograniczały (były to Polonezy i CC 700) i ta szybka jazda, to było
        120 km/h w trasie (czasem szybciej) i ok. 80 w mieście (raczej nie szybciej).
        Kilka stłuczek (chyba 3, ale tylko jedna z powodu prędkości).

        Ze zbyt szybkiej jazdy wyleczyły mnie do spółki własne obserwacje i policja: w
        ciągu jednego roku dostałem kilka mandatów i zacząłem się bać, że mi punktów
        zabraknie, a obserwacje - dość często jeżdżę na trasie Warszawa - Zielona Góra
        i z powrotem (ok. 450 km w jedną stronę), raz postanowiłem przejechać całą
        trasę zgodnie z przepisami (nie ortodoksyjnie - gdy na liczniku mam 5-10 km/h
        powyżej limitu, to nie rozpaczam, zwłaszcza, że faktyczna prędkość jest o kilka
        km/h niższa niż na prędkościomierzu) i stwierdziłem, że przejazd zajął mi tyle
        samo czasu (z dokładnością do kilkunastu minut). Od tego czasu zawsze tak
        jeżdżę (na A2 czasem jadę 150)- od 4 lat żadnego mandatu. Za to na niemieckich
        autostradach lubię docisnąć... Przyznam się jeszcze, że czasem przekraczam
        predkość, jak się spieszę (chociaż w większości przypadków nawet w pośpiechu
        potrafię się opanować i nie przekraczać).

        W mojej opinii należałoby zmienić taryfikator mandatów i punktów -
        przekroczenie prędkości mierzyć procentowo, bo chyba każdy się ze mną zgodzi,
        że jadąc 50 km/h przez strefę zamieszkania powoduje się większe zagrożenie, niż
        160 km/h na autostradzie, a przekroczenie takie samo - 30 km/h.

        Przepraszam za dłuuuuugaśny wpis i pozdrawiam
        • mejson.e5 Kulka czy stryczek? 25.06.04, 21:27
          jorn napisał:


          > W mojej opinii należałoby zmienić taryfikator mandatów i punktów -
          > przekroczenie prędkości mierzyć procentowo, bo chyba każdy się ze mną zgodzi,
          > że jadąc 50 km/h przez strefę zamieszkania powoduje się większe zagrożenie, niż
          >
          > 160 km/h na autostradzie, a przekroczenie takie samo - 30 km/h.
          >

          Jadąc 130/h zatrzymujemy się po ok. 70 metrach, jadąc 160/h po 70 m. mamy
          jeszcze setkę na liczniku.

          Jadąc 20/h zatrzymamy się po 2 metrach.
          Przy 50/h po dwóch metrach mamy ... ciągle prawie 50/h - może 48/h.

          Co wolałbyś - walnąć w pieszego pięćdziesiątką, czy wjechać w bagażnik
          poprzednika setką?

          Dla mnie to dylemat podobny do pytania skazańca o wybór rodzaju śmierci - kulka
          w łeb, czy stryczek?

          Zagrożenia na autostradzie są inne niż na osiedlu i procentowe przekroczenia
          prędkości nie oddają skali wzrostu zagrożenia.

          Radziłbym po prostu starać się przestrzegać ograniczeń prędkości bo
          przekroczenie o 10 km/h to prędkość uderzenia od 40 km/h na zabudowanym do ok.
          60/h na autostradzie.

          Problem tylko w tym, że nawet ja sam często o tym zapominam...

          Co do przebiegu Twojej "resocjalizacji drogowej" to dużo znalazłem w niej
          własnych doświadczeń ;-)

          Pozdrawiam,

          Mejson
          • tomek854 Re: Kulka czy stryczek? 25.06.04, 22:55
            mejson.e5 napisał:

            > Co wolałbyś - walnąć w pieszego pięćdziesiątką, czy wjechać w bagażnik
            > poprzednika setką?
            >
            > Dla mnie to dylemat podobny do pytania skazańca o wybór rodzaju śmierci - kulka
            > w łeb, czy stryczek?

            Akurat nie zgodzę się z Tobą. Źlepostawiłeś pytanie. Jeżeli już to, czy wolałbyś być przejechany jako pieszy w mieście przez samochód jadcący 70 czy walnięty w dupie na trasie przez samochód jadący 100 kiedy sam jedziesz 90? Abstrahując od dyskusji ile nas zarzuci przy takim uderzeniu i gdzie wlecimy do rowu, ja jednak wybrałbym to drugie.

            Ale możan postawić to jeszcze inaczej. Czy jeżeli w strefie zamieszkania miałbyś do wyboru zostać potrącony przez samochopd jadący 60 i 20 to wybrałbyś 20? Tak, prawda?

            A w3 trasie wolałbyś być przjechany zprędkościią 100 czy 140? żadnej różnicy by ci tyo nie sprawiło, prawda? Dlatego zgadzam się, że mandaty powinne byc za procentowe przekroczenie prędkości.

            Ale za to uzależnione od pogody :)


            A Za miastem wolałbyś, żeby przejechał cię samochód jadący
            • mejson.e5 Źle postawione? 25.06.04, 23:17
              tomek854 napisał:


              "Akurat nie zgodzę się z Tobą. Źlepostawiłeś pytanie. Jeżeli już to, czy
              wolałbyś być przejechany jako pieszy w mieście przez samochód jadcący 70 czy
              walnięty w dupie na trasie przez samochód jadący 100 kiedy sam jedziesz 90?"

              Nie było mowy o walnięciu w samochód jadący 90/h tylko w stojący!

              Facet przed Tobą jadąc 130/h zatrzymuje się po 70 metrach. Jeśli razem z nim
              zaczynasz hamowanie, to po 70 metrach na liczniku masz stówę a on zero! Dodaj
              parę metrów długości samochodu i odległość, jaką za nim trzymałeś to Ci (i jemu)
              niewiele pomoże.

              "Abstrahując od dyskusji ile nas zarzuci przy takim uderzeniu i gdzie wlecimy do
              rowu, ja jednak wybrałbym to drugie."

              Włażąc na jezdnię 11 metrów przed samochodem jadącym 50/h masz szansę na to, że
              facet zatrzyma Ci się przy nogawkach, zrób to samo gościowi, który jedzie 70/h a
              walnie Cię z prędkością ponad 50/h.

              "Ale możan postawić to jeszcze inaczej. Czy jeżeli w strefie zamieszkania
              miałbyś do wyboru zostać potrącony przez samochopd jadący 60 i 20 to wybrałbyś
              20? Tak, prawda?"

              Nie błaznuj Tomek!
              Kierowca ma wybór - może jechać 20 albo 60/h. Ty włażąc nieostrożnie na jezdnię
              nie masz już żadnego wyboru.

              "A w3 trasie wolałbyś być przjechany zprędkościią 100 czy 140? żadnej różnicy by
              ci tyo nie sprawiło, prawda? Dlatego zgadzam się, że mandaty powinne byc za
              procentowe przekroczenie prędkości."

              Nie łapię uzasadnienia dla tych procentów.

              "Ale za to uzależnione od pogody :)"

              ?!

              Pozdrawiam,

              Mejson
              • tipper Czary metry 26.06.04, 00:09
                mejson.e5 napisał:

                > Facet przed Tobą jadąc 130/h zatrzymuje się po 70 metrach. Jeśli razem z nim
                > zaczynasz hamowanie, to po 70 metrach na liczniku masz stówę a on zero! Dodaj
                > parę metrów długości samochodu i odległość, jaką za nim trzymałeś to Ci (i
                jemu )niewiele pomoże.

                To jakis belkot, mejson!

                Jadac 30 km na godz szybciej nie walne w kufer setka a najwyzej 30-ka!

                > Włażąc na jezdnię 11 metrów przed samochodem jadącym 50/h masz szansę na to, że
                > facet zatrzyma Ci się przy nogawkach, zrób to samo gościowi, który jedzie 70/h
                > a
                > walnie Cię z prędkością ponad 50/h.

                Facet jedzie tylko 20 km szybciej a walnie cie 50-ka?

                Ty mejson uprawiasz jakas demagogie - czarujesz nas tymi liczbami co
                przypominaja bardziej ekonomie Leppera niz prawa fizyki!

                Nie moge teraz tego policzyc ale moze ktos inny umie?

                Bo te czary mary mejsona jakos kupy sie nie trzymaja!

                pzdr
              • tomek854 Re: Źle postawione? 26.06.04, 00:52
                mejson.e5 napisał:

                > Nie było mowy o walnięciu w samochód jadący 90/h tylko w stojący!

                Ja mowie o jadacym. Chodzi mi o to, że jest różnica prędkości ważna. Ale jeżeli chcesz przykładu ze stojącym to proszę bardzo. Rozpoznasz samochód w który walnął ktoś jadący 20 od jakiegoś w który walnął ktoś jadący 40? Pewnie tak. A taki w który walnął ktoś jadący 120 od takiego w który walnął ktoś jadąćy 140? Pewnie niekoniecznie. Bo to w 1 przypadku jest różnica 50 % a w drugim kilkanaście. Dlatego kilkanaście procent robi mniejszą różnicę niż 50% albo sto. Tak samo nie rozpoznasz samochodu uderzonego przy 12 od uderzonego przy 14. to też tylko kilkanaście procent.

                >
                > Facet przed Tobą jadąc 130/h zatrzymuje się po 70 metrach. Jeśli razem z nim
                > zaczynasz hamowanie, to po 70 metrach na liczniku masz stówę a on zero! Dodaj
                > parę metrów długości samochodu i odległość, jaką za nim trzymałeś to Ci (i jemu
                > )
                > niewiele pomoże.
                >

                Nie rozumiem. Razem zaczynamy hamowanie. Ja jadę 150, tak? I w czasie kiedy on stanie ze 130 do zera ja zwolnie tylko o 20 km? I kto tu błaznuje!

                > "Abstrahując od dyskusji ile nas zarzuci przy takim uderzeniu i gdzie wlecimy d
                > o
                > rowu, ja jednak wybrałbym to drugie."
                >
                > Włażąc na jezdnię 11 metrów przed samochodem jadącym 50/h masz szansę na to, że
                > facet zatrzyma Ci się przy nogawkach, zrób to samo gościowi, który jedzie 70/h
                > a
                > walnie Cię z prędkością ponad 50/h.

                A wleź przed nos facetowi jadącemu 70 a 90. Mała będzie różnica, prawca? A to też 20 km.
                >
                > Nie błaznuj Tomek!

                Ja nie błaznuję. Za to choć cenię Cię, to akurat ty się zbłaźniłeś wyliczeniami powyżej :P

                > Kierowca ma wybór - może jechać 20 albo 60/h. Ty włażąc nieostrożnie na jezdnię
                > nie masz już żadnego wyboru.
                >

                Zgadzam się w 100%. I jeżeli wejdę w mieście pod kogoś kto jedzie 50 zamiast 40 zro0bi mi to różnicę. Jeżeli wejdę w trasie pod kogoś kto jedzie 110 zamiast 90 nie zrobi mi to żadnej różnicy. tu i tu 20 km.

                > Nie łapię uzasadnienia dla tych procentów.

                Jadąc w godzinach targowych przez targowisko pełen furmanek zamiast 20 na godzinę 40 na godzinę stawarzasz ogromne zagrożenie.

                Jadąc na autosradzie 140 zamiast 120 nie stwarzasz większego zagrożenia. Tu i tu 20 km, ale poziomy zagrożenia nieadekwatne. Wysoki poziom zagrożenia stwarzałbyś jadąc na autostradzie 240.

                Dlatego powinno być procentowo - za przekroczeni prędkości o 10 % tyle, o 20 % tyle itd.

                > "Ale za to uzależnione od pogody :)"
                >

                Przekroczeni prędkości o 10% w desezczu stwarza większe zagrożenie niż przy ładnej pogodzie.

                PZDR
                • mejson.e5 Cyferki 26.06.04, 01:41
                  tomek854 napisał:

                  "Nie rozumiem. Razem zaczynamy hamowanie. Ja jadę 150, tak? I w czasie kiedy on
                  stanie ze 130 do zera ja zwolnie tylko o 20 km? I kto tu błaznuje!"

                  Pisałem, ze jedziesz 160 - sam pisałeś o przekroczeniu o 30/h.
                  Gdybyś jechał 150 obok faceta, który jedzie 130 i razem byście zaczęli hamowanie
                  to on zatrzymałby się po 70 m a ty po 92, z tym że po 70 m miałbyś prawie 80/h
                  na zegarze.
                  Gdybyś jechał 160, to droga hamowania wyniosłaby 105 m a po 70 m miałbyś jeszcze
                  98 na budziku.


                  "A wleź przed nos facetowi jadącemu 70 a 90. Mała będzie różnica, prawca? A to
                  też 20 km."

                  Po 11 m hamowania zwolnisz z 90 do 80/h a z 70 do 50/h

                  "Ja nie błaznuję. Za to choć cenię Cię, to akurat ty się zbłaźniłeś wyliczeniami
                  powyżej :P"

                  Czyżby?
                  Weź kalkulator i sprawdź

                  "I jeżeli wejdę w mieście pod kogoś kto jedzie 50 zamiast 40 zro0bi mi to
                  różnicę. Jeżeli wejdę w trasie pod kogoś kto jedzie 110 zamiast 90 nie zrobi mi
                  to żadnej różnicy. tu i tu 20 km."

                  Z 40/h zatrzymasz sie po 7 m, z 50/h po 11 m (po 7m 33/h), z 90/h po 34 m a ze
                  110/h po 50m. (po 34 m masz 65/h).

                  To są wszystko obliczenia teoretyczne - dla drogi testowej hamowania.
                  Zaskoczony i gapowaty kierowca na gorszych oponach, dziurawej, sliskiej drodze,
                  trzaśnie Cię dużo mocniej.

                  A zapewniam Cię - uderzenie pieszego zarówno czterdziestką jak i
                  siedemdziesiątką jest równie zabójcze.
                  Więc - wracajac do Twojej wypowiedzi - nie zrobiłoby Ci to żadnej róznicy.
                  Rozmazałby Cie po asfalcie i nie miałbyś czasu się zdziwić.


                  "Jadąc w godzinach targowych przez targowisko pełen furmanek zamiast 20 na
                  godzinę 40 na godzinę stawarzasz ogromne zagrożenie.

                  Jadąc na autosradzie 140 zamiast 120 nie stwarzasz większego zagrożenia. Tu i tu
                  20 km, ale poziomy zagrożenia nieadekwatne. Wysoki poziom zagrożenia stwarzałbyś
                  jadąc na autostradzie 240."

                  20/h - 2 m. drogi hamowania,
                  40/h - 7 m. (po 2 m. 37/h)
                  120/h - 60 m.
                  140/h - 80 m. (po 60 m. 74/h)
                  240/h - 234 m. (po 60m. 209/h)

                  Wybór należy do Ciebie.


                  "Dlatego powinno być procentowo - za przekroczenie prędkości o 10 % tyle, o 20 %
                  tyle itd.

                  "Ale za to uzależnione od pogody :)"


                  "Przekroczenie prędkości o 10% w desezczu stwarza większe zagrożenie niż przy
                  ładnej pogodzie."

                  Ironia losu sprawia, że w deszczu rzadziej przekraczamy prędkość, więc w deszczu
                  stwarzamy ... mniejsze zagrożenie.

                  O ile procent?

                  Zapraszam do :

                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14718&w=9149976&a=9149976
                  Ale się zmachałem...

                  Pozdrawiam,

                  Mejson
                  • sherlock_holmes Re: Cyferki 26.06.04, 08:59
                    Niestety, panowie - Mejson ma racje. Wystarczy policzyc jaka predkosc ma samochod hamujacy na drodze 20 metrow. Opoznienie hamowania wynosi 9,26m/(s*s), wynik wychodzi w m/s, nie km/g - trzeba pomnozyc razy 3,6.

                    Fizyka jest nieublagana - droga hamowania nie rosnie liniowo do predkosci, ale jest to zaleznosc kwadratowa -tzn. dwukrotny wzrost predkosci daje CZTEROKROTNE wydluzenie drogi hamowania!

                    Natomiast nie zgodze sie, ze na autostradzie jest to aztak wielkie zagrozenie - jesli pojade 140km/h zamiast 120km/h. Pomijajac juz fakt, ze nikt pzy zdrowych zmyslach nie hamuje wdeptujac pedal do podlogi przy 120km/h, to hamowanie awaryjne - do 0km/h zdarza sie praktycznie tylko we mgle - gdy stoi korek wziazany z karambolem. A jesli ktos jedzie 140km/h we mgle, nadaje sie do odizolowania od spoleczenstwa, nie do jazdy.
                    W normalnych warunkach - przy widocznosci na 500m i wiecej (w koncu autostrada to nie Zakopianka...) jest to mozliwe teoretycznie. Poza tym - skoro tak teoretyzujecie - jak sobie wyobrazacie, ze samochod jadacy 20km/h wiecej jedzie tuz za zderzakiem poprzednika? Przeciez jadac 20km/h wiecej zmniejsza dystans do poprzednika 5,5metra w ciagu sekundy. Albo go wyprzedzi, albo wjedzie w tyl - nie z powodu drogi hamowania,ale z powodu zidiocenia :P
                    • tomek854 Re: Cyferki 26.06.04, 10:06
                      sherlock_holmes napisał:

                      > Niestety, panowie - Mejson ma racje. Wystarczy policzyc jaka predkosc ma samoch
                      > od hamujacy na drodze 20 metrow. Opoznienie hamowania wynosi 9,26m/(s*s), wynik
                      > wychodzi w m/s, nie km/g - trzeba pomnozyc razy 3,6.
                      >

                      Owswzem, ale na początku się walnął. 130 to nie prawie 100. Dla Mejsona to akurat powinna być różnica bo ile jest droga hamowania ze stu a ile ze 130? :P

                      > Fizyka jest nieublagana - droga hamowania nie rosnie liniowo do predkosci, ale
                      > jest to zaleznosc kwadratowa -tzn. dwukrotny wzrost predkosci daje CZTEROKROTN
                      > E wydluzenie drogi hamowania!

                      Zgadza się.
                      > to nie Zakopianka...) jest to mozliwe teoretycznie. Poza tym - skoro tak teoret
                      > yzujecie - jak sobie wyobrazacie, ze samochod jadacy 20km/h wiecej jedzie tuz z
                      > a zderzakiem poprzednika? Przeciez jadac 20km/h wiecej zmniejsza dystans do pop
                      > rzednika 5,5metra w ciagu sekundy. Albo go wyprzedzi, albo wjedzie w tyl - nie
                      > z powodu drogi hamowania,ale z powodu zidiocenia :P
                      >

                      Chodziło mi właśnie o to. O poazania różnicy prędkości. Jak ktoś jedzie 20 km szybciej to zmniejsza dystans, czyli walnie go z predkoscia relatyewnioe 5.5 m/s

                      Jezeli ktos jedzie o 100 km szybciej to bedie dopiero masakra 9 nie chce mi sie liczyc)
                  • tomek854 Re: Cyferki 26.06.04, 10:17
                    mejson.e5 napisał:

                    > tomek854 napisał:
                    >
                    > Pisałem, ze jedziesz 160 - sam pisałeś o przekroczeniu o 30/h.
                    > Gdybyś jechał 150 obok faceta, który jedzie 130 i razem byście zaczęli hamowani
                    > e
                    > to on zatrzymałby się po 70 m a ty po 92, z tym że po 70 m miałbyś prawie 80/h
                    > na zegarze.
                    > Gdybyś jechał 160, to droga hamowania wyniosłaby 105 m a po 70 m miałbyś jeszcz
                    > e
                    > 98 na budziku.
                    >

                    A ja nie pisalem o wspolnym hamowaniu, ale o walnieciu w dupe kogos kto wcale nie hamuje. Ale juz zostawmy to, bo nie liczac malej pomylki w obliczeniach masz racje.

                    >
                    > "A wleź przed nos facetowi jadącemu 70 a 90. Mała będzie różnica, prawca? A to
                    > też 20 km."
                    >
                    > Po 11 m hamowania zwolnisz z 90 do 80/h a z 70 do 50/h

                    Dla pieazego to mala roznica czy go walniesz przy 80 czy przy 50.
                    >
                    > "Ja nie błaznuję. Za to choć cenię Cię, to akurat ty się zbłaźniłeś wyliczeniam
                    > i
                    > powyżej :P"
                    >
                    > Czyżby?
                    > Weź kalkulator i sprawdź

                    Sprawdzilem bez kalkulatora. W drugim watku.

                    >
                    > "I jeżeli wejdę w mieście pod kogoś kto jedzie 50 zamiast 40 zro0bi mi to
                    > różnicę. Jeżeli wejdę w trasie pod kogoś kto jedzie 110 zamiast 90 nie zrobi mi
                    > to żadnej różnicy. tu i tu 20 km."
                    >
                    > Z 40/h zatrzymasz sie po 7 m, z 50/h po 11 m (po 7m 33/h), z 90/h po 34 m a ze
                    >
                    > 110/h po 50m. (po 34 m masz 65/h).
                    >
                    > To są wszystko obliczenia teoretyczne - dla drogi testowej hamowania.
                    > Zaskoczony i gapowaty kierowca na gorszych oponach, dziurawej, sliskiej drodze,
                    > trzaśnie Cię dużo mocniej.

                    Oczywiscie. A jadac 20 % szybciej niz 20 na godzine droga hamowania wydluzy sie o dajmy na to o 3 m. (tak sobie strzelilem) Jadac 20% szybciej niz 120 droga hamoania wydluzy sie o kilkanascie jak nei o kilkadziesiat.
                    >
                    > A zapewniam Cię - uderzenie pieszego zarówno czterdziestką jak i
                    > siedemdziesiątką jest równie zabójcze.
                    > Więc - wracajac do Twojej wypowiedzi - nie zrobiłoby Ci to żadnej róznicy.
                    > Rozmazałby Cie po asfalcie i nie miałbyś czasu się zdziwić.
                    >
                    >
                    > 20/h - 2 m. drogi hamowania,
                    > 40/h - 7 m. (po 2 m. 37/h)
                    > 120/h - 60 m.
                    > 140/h - 80 m. (po 60 m. 74/h)
                    > 240/h - 234 m. (po 60m. 209/h)
                    >
                    > Wybór należy do Ciebie.
                    >
                    >
                    Hmmmm. Wiec jezeli np, jade autostrada gdzie trzyma sie duze odleglosci miedzy autami jest ladna pogoda a predkosci wzgledne rowna jadacych samochodow sa proporcjonalnie nieduze ( malo kto jedzie 40 albo 240 wybieram predkosc 140 - to jest male zwiekszenie ryzyka.

                    Jadac przez targowisko 40 wydluzam droge hamowania trzykrotnie! A tam dzieci, kury, gesi, babcie z jajami, sploszone konie, pijaki, zydzi ze skrzypcami, sztukmistrze z lublina i sprzedawcy waty cukrowej :P Tam to bym sobie na cos takiego nie pozwolil.

                    Tui tu 20 km. Ale procentowy udzial ( tak w predkosci, jak i w drodze hamowania, choc mniej widoczny) jest rozny.

                    > Ironia losu sprawia, że w deszczu rzadziej przekraczamy prędkość, więc w deszcz
                    > u
                    > stwarzamy ... mniejsze zagrożenie.
                    >

                    Nie wykrecaj kota ogonem. My moze tak, ale sa debile ktore w deszczu rowniez jada zaszybko. A wtedy stwarzaja TYM wieksza zagrozenie i jeszcze tym wieksze, ze jezeli jak piszesz my wszyscy jedziemy normalnie albo nawet wolniej to wzgledne predkosci sa wieksze. Dlatego powinni dostawac wieksze mandaty :)

                    > O ile procent?

                    Ty tu jestes dobrym wyliczaczem. Mi sie nie chce :P

                    Policz sobie z jaka predkoscia walnie Cie w kufer ktos jadacy 120 kiedy ty jedziesz 9- po suchej drodze i zaczynasz hamowac, a jaka to bedzie predkosc jezeli ty jedziesz 80 po mokrym a on dalej 120?

                    Pzdr
                    • tomek854 Re: Cyferki 26.06.04, 10:29
                      I jeszcze jedno. Bardzo sluszny watek wrzuciles ale co to za argument przeciwko mandatom za procentowe przekroczenie predkosci?

                      Po za tym takie myslenie prowadzi do skrajnosci: z jednej strony jezdzijmy 3kmph bedzie super-bezpiecznie a z drugiej Korwin-Mikke ktory twierdzi, ze jak wszyscy beda jezdzieli dwa razy szybciej, to wtedy dwa razy szybciej beda u celu i w kazdej chwili w trasie bedzie 2 razy mniej samochodow. Dwa raqzy mniejszy ruch- to jest duzo bezpieczniej. I co? Niby tez racja :D

                      Napisz mejson co masz przeciwko procentowej taryfy mandatow ale bez ( jakkolwiek slusznego lania wody) tylko wprost: nie moze byc tak bo...

                      Pzdr
    • lexus400 Re: Zardzewiale jaja 13.07.04, 19:50
      Nie było mnie tutaj ze 3 tygodnie no i proszę!!!! brawo dla kolegi tippera,
      nareszcie ktoś kto mnie rozumie:)))))
      Pzdr.
      • tipper Rozum(n)ie? 14.07.04, 01:19
        lexus400 napisał:

        > Nie było mnie tutaj ze 3 tygodnie no i proszę!!!! brawo dla kolegi tippera,
        > nareszcie ktoś kto mnie rozumie:)))))
        > Pzdr.

        Ciesze sie, ze ci sie watek podobal.
        Ale nie ciesz sie, ze cie rozumiem!
        Rozumialem ale zamacily mi w glowie "czary-metry" mejsona.

        A ty je rozumiesz?

        Bo dla mnie to jakby Kasandra jakas pisala!

        Jak to pisal ktos - "strach sie bac!"

        Szczegolnie szybko i bez pasow :)

        pzdr
        • lexus400 Re: Rozum(n)ie? 14.07.04, 07:41
          ....mejson - Kasandra :)))dobre hahaha.
          Pzdr.
          • mejson.e5 Re: Rozum(n)ie? 14.07.04, 09:19
            lexus400 napisał:

            > ....mejson - Kasandra :)))dobre hahaha.
            > Pzdr.

            Ha, ha!

            M.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka