aiza22
08.05.21, 22:41
Cześć, przychodzę po zewnętrzną opinię o moich rozterkach.
Jestem w dość młodym związku (mniej niż rok).
Facet jest... jest najlepszym partnerem jakiego miałam w swoim życiu.
Czuły, troskliwy.. Słucha co do niego mówię, i stara się coś zmienić.
W sferze uczuciowej ma jedynie problem z wyrażaniem swoich uczuć, natomiast nadrabia to w 200% zachowaniem (sam powiedział, że po co ma mi mówić, co czuje skoro może to pokazać).
Jest jeden lwi problem w naszym związku... A mianowicie seks. Zacznę od tego, że w łóżku jest niesamowity. Ale.. (zawsze to cholerne "ale"!) kochamy się średnio raz, max dwa razy na miesiąc. Ja wiem, że w związkach z długim stażem to uchodzi za normalne, ale my jako ludzie młodzi, zafascynowani sobą powinniśmy nie wychodzić z łóżka przez pierwsze miesiące.
Ja się staram. Zaczęłam dbać o siebie jeszcze bardziej, wyglądam lepiej niż na początku związku, ale 99.9% moich zalotów kończy się zimnym wiadrem wody "nie mam siły", "zmęczony jestem", "później" ( a to oznacza "później to ja pójdę spać"). Zaczynam już wariować. Nie myślę o niczym innym, tylko o tym, że chcę się z nim kochać. Powoduje to masę spięć. Tzn. on jest stoicko spokojny, ale ja dostając już kilka miesięcy z rzędu kosza zaczynam się najzwyczajniej w świecie irytować/denerwować/frustrować.
Bardzo go kocham. Nie potrafię już nawet spojrzeć na innego faceta przez pryzmat erotyczności. Chcę seksu, ale nie samej czynności. Chcę uprawiać go konkretnie z nim.
I mimo, że nadal mam czasami motylki w brzuchu jak gówniara (a niedługo stuknie rok razem), a on okazuje mi dużo ciepła i czułości, to nie ukrywam, że seks jest dla mnie bardzo ważny w związku.
On wie, jaka jest sytuacja. Stwierdził, że powiedział na początku związku że "ma małe potrzeby". Jako małe potrzeby uznałam seks np. raz na tydzień, ale nie raz na miesiąc, albo czasem raz na dwa miesiące!
Rozważam zakończenie związku, bo ile można żyć w ten sposób.
Nie widzę innych opcji.. Nawet chciałam dostać leki obniżające libido, ale psychiatra stwierdził, że mam zdrowy popęd, a przyjmowanie takich leków ma wiele skutków ubocznych.
Zaczynam czuć jak spada mi samoocena, a rośnie żywa irytacja. Zostałam frustratką seksualną w wieku 26 lat.
Co robić, ludzie... nie mam już siły.