Gość: picaflor
IP: *.159.14.210.static.crowley.pl
23.01.11, 16:32
Witam!
Za tydzień wybieram się samochodem w góry - do Krynicy Gróskiej konkretnie - pierwszy raz. Prawo jazdy mam od roku i od tego czasu jeżdżę kombi w automacie. Wszystko super, myślałam, że ten automat to w każdych warunkach sobie da radę, ale ostatnio trafiłam na przeciwnika - bardzo stromą górę pokrytą tzw. czarnym lodem. Pod jakoś poszło, ale po zjeździe serce waliło mi jeszcze z pół godziny. Hamowanie silnikiem na nic. No nie hamował, tylko się rozpędzał (Dodam, ze nie jechałam szybko, na górce wyhamowałam do góra 10 na h, może mniej). I nagle góra, zakręt na dole i rozpędzający się samochód. Nie spanikowałam, ale wszystko na co wpadłam, to hamulec do dechy (mam abs na szczęście)...
Jak zjeżdżać automatem z oblodzonej góry?
I teraz sobie myślę - to była zwykła, stroma górka, a co będzie w prawdziwych górach? Bardzo się boję...Już mam problemy żołądkowe na myśl o tym wyjeździe:)
I jeszcze z innej beczki, może ktoś zna trasę do Krynicy (przez Nowy Sącz), czy są tam odcinki, na których wymagane są łańcuchy?
Dziękuję za zrozumienie i porady.