kasienka80
05.10.05, 15:19
Witam,
wczoraj dowiedzialam sie, ze ukochany dziadek ma raka pluc.
Guz pierwotny w plucach, przerzut do oplucnej, powiekszone wezly chlonne.
Nieoperowalny. Ze wzgledu na wiek i chore serce nie kwalifikuje sie takze na
chemie ani do leczenia lekami ce....nie pamietam jak.
Jedyna rzecza podnoszaca na duchu jest to, ze dziadek ma 79 lat i wszystkie
procesy sa spowolnione. Rozwoj raka rowniez.
Na razie nie chcemy dziadkowi mowic, niech zachowa optymizm, radosc, ze idzie
do domu, ze bedzie z zona i najkochanszym psem.
Czy dobrze robimy nie mowiac?
A gdy powiemy jak zlagodzic zalamanie psychiczne? Jego, babci?
O nas, dzieci i wnuczki sie nie martwie....poradzimy sobie. Musimy.
Dzieki za wasze odpowiedzi i ewentualne rady. Kazda bedzie cenna.
Moze sa jakies leki? Nawet homeopatyczne, ziolowe czy cokolwiek co wzmocni,
przedluzy dobra forme....o zmniejszeniu guza nie smiem marzyc, bo jestem
realistka.