Dodaj do ulubionych

czy to już

11.09.14, 10:25
Dzień dobry wszystkim.
Małżeństwo ze stażem 15 letnim.
Dwie córki: 13 i 7 lat.
Zawodowo poukładane. Oboje pracujemy, żona w wymiarze prawie etatu, ja w wymiarze dwóch - od dawna, taki zawód (lekarz). Finansowo: ponadprzeciętnie, stabilnie, bez długów.

Zdrady: emocjonalna żony 11 lat temu, poza tym - nie było.

Wspólnota tematów i zainteresowań : nadal bardzo duża.

Więź emocjonalna: nadal.

Emocje: gwałtowne, problemy z komunikacją, oskarżenia, stałe próby godzenia się, szybkie powroty do sprzeczek o pierdoły, przeradzająych się w kłótnie fundamentalne, ale szybko gasnące.
Znużenie, zmęczenie- po obu stronach, głównie życiem, codziennością: żona sama ogarnia dom, ja zasuwam w ciężkich i odpowiedzialnych (ludzkie życie!) pracach.

Myśli samobójcze- deklarowane u obu stron (ja po epizodzie depresji leczonej psychiatrycznie 20 lat temu).

Znakomite wakacje co rok, brak istotnych trosk materialnych, przychylność rodziny po obu stronach. Zdolne i fajne dzieci.

Mieszkanie obecnie o standardzie slumsów- przeze mnie zawalane tonami książek i nieprzeczytanych gazet, przez żonę: kompulsywnie kupowanymi ubraniami dla dzieci.
Tony zalegającego kurzu który nie przeszkadza ani mnie ani żonie - więc zalega dalej.
Garnki jeszcze myjemy.

Czy to już?
Czy terapia związku ma sens?
Czy już na dobre pozamiatane (w przeciwieństwie do mieszkania)?




Obserwuj wątek
    • anbale Re: czy to już 11.09.14, 11:32
      Nie jest tragicznie, choć widać pewne wypalenie. Ale skoro są emocje to naprawdę nie jest źle...
      Zresztą, chyba większość wieloletnich małżeństw wygląda podobnie, wzloty i upadki, zmęczenie, nic nadzwyczajnego...
    • avril37 Re: czy to już 11.09.14, 11:50
      Zainteresowania i tematy nadal macie, więc więzi intelektualne są okay.
      W łóżku - zgaduję, że też.

      To co szwankuje to organizacja życia. Terapia jak najbardziej ma sens.
      • obs2 Re: czy to już 12.09.14, 16:13
        > Zainteresowania i tematy nadal macie, więc więzi intelektualne są okay.
        > W łóżku - zgaduję, że też.

        Pytanie, czy nie są to wyłącznie więzi intelektualne, choć już pisząc to wiem że przesadzam, niewątpliwie nie tylko- jest przywiązanie.
        Co do uczuć typu "miłość" (haha, wielkie słowo).
        Wg niektórych prawdziwa miłość to są pierwsze miesiące, góra 1-2 lata związku, oczywiście wszystko jest kwestią definicji.
        Np. moja żona ma - odnoszę wrażenie - taką właśnie definicję miłości.
        Przywiązanie jest na pewno.

        Łóżko? Tu nie mam złudzeń, zresztą nigdy ich nie miałem.
        To się skończyło w przyzwoitej jakości po jakichś 2 latach znajomości.
        Żony potrzeby w tym względzie są zerowe (aspekt zdrady odpada w ewidentny sposób w wielu powodów: jej spójność w jej zerowych potrzebach seksualnych jest przerażająco konsekwentna, po drugie - to naprawdę praktycznie ona prowadzi dom, jest po prostu zryta fizycznie, jedyne "szaleństwo" jakie popełniła w ciągu ostatniego miesiąca to było zaczytanie się ciekawą książką, którą to skończyła o 4 nad ranem - piszę to dla ilustracji jak to wygląda; cała reszta jest monotonnym kieratem, zresztą u mnie też, tyle że u mnie - poza domem).
        Co do moich potrzeb seksualnych - to na szczęście (bo istnieje cień równowagi) są zdecydowanie niskie. Tzn. chciałbym i kiedyś walczyłem, ale teraz już nie muszę walczyć.
        Mam 42 lata. Już jestem na etapie spokojnego wyobrażania sobie życia bez seksu.
        Tzn - ja to realizuję, nie muszę sobie wyobrażać. Chodzi mi o to, że już wiem że to nie rodzi dużej frustracji. Jakąś rodzi oczywiście. Widok ładnej panny jeszcze jakoś tam na mnie działa.
        Ale szczerze - nawet myśląc o potencjalnym skoku w bok- jak pomyślę o tym całym zawracaniu głowy, stroszeniu piórek, gadaniu......Mam to gdzieś. Wolę swoje zainteresowania. Popęd wygasa, jeszcze nie do zera, ale.....
        • nowel1 Re: czy to już 12.09.14, 16:26
          Nie wiem obs, to smutne, co piszesz.
          Nie wiem, co mogłabym Ci doradzić. Macie dzieci, jeśli potraficie być dla siemie dobrymi kompanami, wspieracie się, lubicie - nadal jest o co walczyć.
          Z drugiej strony - zycie potrafi być takie piękne... i wcale tu nie chodzi o grom z jasnego nieba i miłość jak w powieści; bardziej chodzi o całą różnorodność świata, o wiele rzeczy, które można robić, o prawdziwą radość z przebywania z drugim człowiekiem.
          Sam sobie odpowiedz, czy to, co masz, gdy myślisz o tym w ten sposób - że potrwa to do końca Twoich dni - czy to Ci wystarczy. Czy to właśnie jest Twoje życie.
    • nowel1 Re: czy to już 11.09.14, 12:56
      1.Warto powalczyć
      2.Odpuścić trochę pracy
      3.Robić sobie więcej przyjemności, wspólnych leniwych dni, po prostu pobyć ze sobą
      4.Zobaczyć, jak to działa poza codzienna gonitwą.
      • zelda87 Re: czy to już 11.09.14, 13:03
        Terapia na pewno się przyda, w waszym przypadku naprawdę warto walczyć o ten związek. I nauczcie się relaksować, zastopować codzienną gonitwę, przestać się mijać, cieszyć się byciem razem. Powodzenia
        • avril37 Re: czy to już 11.09.14, 14:04
          Relaksować się i zastopować gonitwę wbrew pozorom nie jest łatwo, szczególnie jeśli do ogarnięcia jest dom, dzieci i bardzo wymagająca praca. Łatwo się to mówi i przyjemnie słucha ale rzeczywistość bywa inna... Terapia pokazałaby JAK to zrobić i nie ugrząźć między teorią a praktyką wink
      • obs2 Re: czy to już 12.09.14, 16:22
        >2.Odpuścić trochę pracy

        to wiem i to jest konieczne, także z czysto egoistycznych względów (po prostu odpier.dolę na zawał jak tak będę dalej robił, mam 42 lata, brzuszek oczywiście, rezerwy się wyczerpują).

        > 3.Robić sobie więcej przyjemności, wspólnych leniwych dni, po prostu pobyć ze sobą
        > 4.Zobaczyć, jak to działa poza codzienna gonitwą.

        Ha, poza codzienną gonitwą działa zupełnie dobrze. Praktycznie w czasie wakacji jesteśmy świetnie funkcjonującą rodziną. Nie ma tylko elementu seksualnego (vide moja odpowiedź w sprawie łóżkowej - wyżej).
        Jednym z kluczowych elementów poprawiających funkcjonowanie żony jest proste opuszczenie naszego mieszkania. To nie muszą być wakacje, to mogą być 2 dni.
        Do sprzątania mieszkania zabieraliśmy się kilkadziesiąt razy. Próbujemy w tych dniach ponownie.
        Poza codzienną gonitwą niestety fundujemy sobie gonitwę wakacyjną (jesteśmy fanami zwiedzania) - ale nawet wtedy, gdy jest daleko, drogo, gorąco i trudno: funkcjonujemy nieźle.
        Tak jak wspomniałem, z głównych deficytów jest tylko brak seksu. Przy czym na wakacjach jest on już zupełnie permanentny, w domu czasami się coś zdarzy. Gdy się zdarzy, moje odczucia są mniej więcej takie jak po wypaleniu cygara, co czynię 2 razy w roku.
        Owszem, coś w tym jest, ma to w sobie jakieś "coś", jest to "jakieś", ale można tego nie robić.
        Po cygaro sięgam 2 x w roku, mam z tego przyjemność, ale mógłbym tego spokojnie nie robić do końca życia. Gdy zdarzy się seks, jest z tego przyjemność, ale jeszcze 2-3 lata temu myślałem ze będę o to walczył lub próbował zdobywać. Teraz wiem, że mógłbym tego nie robić do końca życia. Patrząc na prawie gołe 20- latki w maju na krakowskim rynku, może na chwilę zmieniam zdanie. Na chwilę- szybko mi przechodzi smile

        • chalsia Re: czy to już 12.09.14, 16:35
          ja to jednej rzeczy ni w ząb nie rozumiem
          jak można, mając ponadprzeciętne warunki finansowe, bazjel w domu oraz żonę zrypaną prowadzeniem domu, nie zatrudnić pani do sprzątania - choćby raz na tydzień
          • przeciez.wiem Re: czy to już 12.09.14, 16:50
            I ja tego nie pojmuję uncertain.
            Dodatkowo opiekę dla dzieci w weekend i zaaranżować jakieś wyjścia tylko we dwoje - kino, knajpa, klub, wieczorny spacer, cokolwiek - chyba czas przypomnieć sobie jak to było kiedyś. Może to pomoże odbudować więź?
            • kama265 Re: czy to już 18.09.14, 12:50
              opiekę nad dziećmi? 17-latka spokojnie może zostać z siostrą, jak rodzice raz na jakiś czas wyjdą wieczorem z domu przecież ...
        • nowel1 Re: czy to już 12.09.14, 17:19
          Z tym seksem... trochę Ci nie wierzę smile
          No bo tak: jako lekarz ( witaj w klubie, chyba zresztą się znamy z innego forum) doskonale wiesz, że bez seksu można żyć.
          Ale trochę / bardzo szkoda wink
        • wiosnaw Komedia 13.09.14, 09:34
          Sorry, ale Twoja opowieść ma jakieś poważne luki. Gdy ktoś dobrze zarabia, nie będzie zarastał brudem i kurzem, tylko z takiego powodu, że nie ma czasu / chęci sprzątać. Żony Twoich kumpli z pracy też sprzątają, tak jak Twoja, zawsze same gotują, myją okna i prasują? Ciekawe, bo niektórzy (z tych, których znam), to nawet do wyprowadzania psów mają pomoc.
          A Wy nie możecie zatrudnić opiekunki, która odbierze dziecko z przedszkola czy zrobi zakupy? wink Sama byłam żoną b. dobrze zarabiającego faceta, tym bardziej nie dam się wkręcić.
          A libido zawsze miałeś takie niskie, nawet jeszcze przed trzydziestką? wink Z prostego wyliczenia wynika, że od ok. 15 lat nie miałeś, cyt. "przyzwoitej jakości seksu". Wg mnie facet mający kasę ma automatycznie mnóstwo potencjalnych chętnych, nie wierzę, żeby wytrzymał, skoro ma potrzeby, a żona go zlewa.
          To wszystko się koopy nie trzyma, i tyle.
          • obs2 Re: Komedia 13.09.14, 13:43
            > Sorry, ale Twoja opowieść ma jakieś poważne luki. Gdy ktoś dobrze zarabia, nie
            > będzie zarastał brudem i kurzem, tylko z takiego powodu, że nie ma czasu / chęc
            > i sprzątać.

            no dobra. odpowiadam, bo widzę że kolejna osoba to wyciąga, więc coś musi w tym być.
            Więc dokładnie tak jest. Mamy kasę. O pani sprzątającej rozmowy trwają od kilku lat.
            Rozmowy. No właśnie. To jest nasz problem. Utrzymanie się na powierzchni codzienności (dzieci- w sensie szkoła, zajęcia dodatkowe), jedzenie, pranie, mycie, no i praca - to jest blisko 100 % naszych rezerw. Wakacje się udają. Ale głupie przygotowanie do wyjazdu to jest dla obojga nas już coś jakby już przekraczanie 100 % rezerw.
            Dla informacji: oboje na pewno nie mamy niedoczynności tarczycy - bo rozumiem że taka diagnoza mogłaby się komuś nasunąć i mógłby mieć rację z tym brakiem sił na cokolwiek

            No tak mamy. Pani sprzątająca jest w planach od lat.
            W planach.

            > A libido zawsze miałeś takie niskie, nawet jeszcze przed trzydziestką? wink
            > Z prostego wyliczenia wynika, że od ok. 15 lat nie miałeś, cyt. "przyzwoitej jakości
            > seksu". Wg mnie facet mający kasę ma automatycznie mnóstwo potencjalnych chętnych,
            > nie wierzę, żeby wytrzymał, skoro ma potrzeby, a żona go zlewa.

            Nie zauważyłem tych potencjalnych chętnych. Może brałbym to kiedyś pod uwagę, teraz nie - już pisałem - kolejna sprawa gdzie po prostu mi się nie chce.
            Więc szukać samemu, zdobywać - jakoś chyba nie.
            Żeby same chciały - no wyobraź sobie że jakoś nie zgłaszają się. Nie cierpię z tego powodu.
            Ale po prostu informuję.
            Może też jest tak, że moja kasa nie jest widoczna. Ubieram się normalnie. Do pracy jeżdżę 9 -letnim autem mocno przeciętnym już w chwili kupienia. Telefon mam zwykły, klawiaturowy. Buty zwykłe. Pasek od spodni - zwykły. Fryzurę przeciętną. Zresztą co to za kasa?
            Nie przesadzajmy. Mówiąc o tym że mam kasę chce powiedzieć że nasza rodzina jest wolna od trosk materialnych. Ale szału nie ma. 50 tysięcy miesięcznie to ja nie zarabiam i zarabiać nie będę. Nie ma na co "lecieć" moim zdaniem. Zdaniem kobiet jak widać - też.
            Z drugiej strony - chyba (chyba- bo pewności nie mam) mi to nie przeszkadza, że nie widac jakoś tej kolejki chętnych.

            > To wszystko się koopy nie trzyma, i tyle.

            Bo ja wiem?





            • chalsia Re: Komedia 13.09.14, 13:51
              > No tak mamy. Pani sprzątająca jest w planach od lat.
              > W planach.

              no to skoro wylądowałeś tu na forum, czyli podjąłeś JAKIEŚ działanie wykraczające poza codzienną rutynę, to wynajęcie pani do sprzątania jest równie proste - googlasz agencję sprzątaczek, wysyłasz specyfikację mailem czego oczekujecie z żoną - co pani ma robić i jak, agencja przysyła 3 panie wraz z referencjami na rozmowę kwalifikacyjną, wybieracie jedną i po ptokach.

              jednym słowem - zamiast tracić czas na czytanie postów i odpisywanie - rusz d...ę - a właściwie rękę i znajdź agencję sprzątaczek
            • wiosnaw Re: Komedia 13.09.14, 16:06
              Żeby spokojnie pozwolić sobie na sprzątaczkę i opiekunkę, nie trzeba chyba aż 50 tys.
              Ja po prostu tego zupełnie nie rozumiem: codzienne obowiązki rozwalają Was od -nastu lat, a Wy przez kilka lat zbieracie się, żeby wprowadzić najprostszą zmianę?

              OK, nie dziwię się, że nie kupujesz drogich ciuchów i gadgetów na pokaz, chociaż chłopa, który nie rwałby się do drogiego auta, gdy go na nie stać, jeszcze nie spotkałam smile W każdym razie przychodzi mi do głowy pytanie: Po co więc tak zasuwasz czy też zasuwacie? Siłą rozpędu tylko? - bo wygląda na to, że na życie wydajecie niewiele wink
              Wiesz, jakieś to wszystko dziwne, jak na 40-latka w tym zawodzie - ale dość, nie chcę tu zaczynać dyskusji o cudzym portfelu czy modelach życia (wiem, że mogą być różne, chodzi mi tylko o spójność).
              • obs2 Re: Komedia 13.09.14, 17:57
                > chociaż chłopa, który nie rwałby się do drogiego auta, gdy go na nie stać, jeszcze nie
                > spotkałam smile

                bo i nie stać mnie na drogie auto. Drogie auto to jest - rzędu - 5 tys miesięcznie kredytu.
                Zarabiam więcej, ale nie na tyle więcej.

                > Wiesz, jakieś to wszystko dziwne, jak na 40-latka w tym zawodzie

                moja praca zasadnicza jest wyceniona na 3600 złotych brutto w wymiarze etatu.
                To są właśnie mity o "tym zawodzie".
                Dorabianie daje trochę lepsze pieniądze, ale dorabianie jest stagnacyjne. Ta dość słabo płatna praca zasadnicza pozwala mi na rozwój i kształcenie. No ale potem muszę jeszcze gdzieś iść do pracy by zarobić na chleb. No dobra- niech będzie, że na masło.

                > bo wygląda na to, że na życie wydajecie niewiele wink

                niekończąca się dyskusja. Wiele i niewiele. Tego się nie da jednoznacznie powiedzieć.

                1000 zł rata za samochód (ten drugi, rodzinny, też bez szału)
                1000 zł opłaty domowe, media, te sprawy.
                1000 zł wpłacane na inwestycje (bo coś wpłacać trzeba)
                1000 zł co miesiąc odkładane na wakacje (o których pisałem- zawsze są fajne)

                No i jak to się teraz mawia - hello! 4 tysiące wydane (czyli już więcej niż zarabiam w pracy zasadniczej!!!!), a na razie jeszcze nic nie zjedliśmy, nie kupiliśmy dziecku jednej bluzki, nie wypiliśmy kufla piwa, nie kupiliśmy jednej książki.

                Nie palimy, pijemy sporadycznie wino, czasem piwo, do kina chodzi czasem żona, ja przestałem od kiedy taśmę filmową zastąpił wyświetlacz, jakoś nie czuję magii kina w tym wydaniu, chodzimy czasem na koncerty.

                Ale widać wyraźnie, że przy istotnym zmniejszeniu czasu pracy po prostu musielibyśmy dołączyć do grona osób zastanawiających się jak związać koniec z końcem

                czy Wy drodzy forumowicze jesteście pewni, że NA WŁASNE ŻYCZENIE zejść do poziomu wiązania końca z końcem - to jest łatwa i oczywista decyzja?
                to tak a propos realności istotnego ograniczenia czasu pracy.


                Nie wydaje się żeby



                • chalsia Re: Komedia 13.09.14, 18:05
                  > czy Wy drodzy forumowicze jesteście pewni, że NA WŁASNE ŻYCZENIE zejść do pozio
                  > mu wiązania końca z końcem - to jest łatwa i oczywista decyzja?
                  > to tak a propos realności istotnego ograniczenia czasu pracy.
                  >
                  >
                  > Nie wydaje się żeby

                  przesadzasz
                  po pierwsze nikt nie każe Ci zejść do poziomu wiązania końca z końcem
                  zrezygnowanie z 1000 zł inwestycji nie oznacza przejścia na poziom suchego chleba

                  i źle Ci się wydaje
                  ja zrezygnowałam z części etatu by dziecko nie było wychowywane wyłacznie przez opiekunkę
                • ada1214 Re: Komedia 13.09.14, 18:40
                  Przestan jeczec. Jeczysz jakbys co najmniej mial z 1000 ujac polowe. W Waszym budzecie JEST z czego ciachac. Najpierw z budzetu wakacyjnego, a potem mozna sie zastanowic czy drugie auto jest niezbedne. Inwestycje? NO coz, jesli wolisz inwestowac w nieruchomosc niz w zwiazek, to wynik tez bedzie adekwatny, tylko nie jecz. Nie znosze jeczypal.
                  • heniek.8 Re: Komedia 13.09.14, 19:09
                    > Przestan jeczec. (...) Nie znosze jeczypal.

                    powiedziała w trybie rozkazującym kierowniczka forum, co zamyka sprawę smile
                    • ada1214 Re: Komedia 13.09.14, 19:13
                      heniek.8 napisał:

                      > > Przestan jeczec. (...) Nie znosze jeczypal.
                      >
                      > powiedziała w trybie rozkazującym kierowniczka forum, co zamyka sprawę smile


                      big_grin big_grin
                      sorry! ponioslo mnie! sorry!
                      po prostu Obs wyglada na typowego marudziarza i szerzy marazm i apatie. Szesnastoletni kurz w domu i zona zostawiona na pastwe losu a jemu zal wakacji.
                      • obs2 Re: Komedia 13.09.14, 20:22
                        > Szesnastoletni kurz w domu i zona zostawiona na pastwe losu a jemu zal wakacji.

                        Wakacje lubimy oboje ale to w sumie od żony nauczyłem się że wakacje- zwłaszcza ze względu na dzieci - muszą być.
                        Dopiero od 3-4 lat jeżdżę na wakacje (i to bezwarunkowo 3 -tygodniowe), z równą chęcią co żona i dzieci.
                        Zapewnienie wakacji jest jednak głównie "dla nich".
                        Więc nie "jemu" żal wakacji.
                        zakup drugiego auta, takiego właśnie rodzinnego, wakacyjnego, był też z inspiracji żony.

                        Dla jasności: żona nigdy nie robiła mi wyrzutów o to że za mało zarabiam.
                        Przeciwnie, twierdzi że "nie musimy" itd.
                        Ale:
                        1. to ona bardziej (w perspektywie 16 lat) oczekiwała fajnych wakacji
                        2. to ona przekonała mnie do drugiego auta
                        3. to ona w jednym zdaniu potrafi poinformować mnie że jestem za mało w domu i możemy mniej zarabiać, oraz w tym samym zdaniu - np. niedawno bo wrzesień i szkoła że: to 400 zł, to 700 zł, a to 500 zł. I że to otwiera listę wydatków na ten tydzień.
                        I nie są to fanaberie. Książki do szkoły, zajęcia sportowe (które dzieci uwielbiają), coś tam jeszcze - ot, codzienne wydatki, tyle że w kwocie sumującej się tak, że moje całkiem przyzwoite dochody zaczynają na to w miarę wystarczać i tyle - nie ma szalonych rezerw.

                        Nie piszę tonem pretensji. Przyjąłem taką rolę. Pieniądze do domu przynoszę.
                        Nie mam nałogów, kochanki, drogich hobby.

                        Tylko że:
                        "musisz być więcej w domu" i za 30 sekund "w tym tygodniu na dzieci poszło 1500 zł, a nie zapłaciliśmy jeszcze....".

                        TO NIE JEST PRETENSJA.
                        Relacjonuję.
                        • obs2 Re: Komedia 13.09.14, 20:27
                          Aha.
                          Żona nienawidzi gotować.
                          Będąc 4 lata temu 3 tygodnie we Włoszech, żywiliśmy się pizzą.
                          Tak- pizza jest tania, ale gdy się pomnoży przez 4 osoby, przez 20 dni i doda napoje- we Włoszech praktycznie równe w knajpie cenie pizzy - to wychodzi jakaś tam kwota.

                          I wtedy słyszę od żony "ja tak często narzekam że dużo pracujesz, ale nawet nie wiesz jak ci jestem wdzięczna za to że jedziemy sobie do Włoch na 3 tygodnie i nie musimy gotować".

                          No więc tak to wygląda.
                          To nie jest proste.
                          To nie jest tak że ja z pieśnią na ustach sobie uciekam w pracę.
                          • mia17 Re: Komedia 15.09.14, 11:26
                            wiesz, obs - a mnie się wydaje, że Ty nie widzisz tego, co MASZ.
                            pięknie tu wszystko wyliczyłeś i wyszło na to, że miesięcznych wydatków macie 4.000zł.
                            a wiesz, ile ja mam na siebie i córkę miesięcznie? 1000 zł. i żyję. są tacy, którzy mają mniej.
                            są rzeczy ważne i ważniejsze.
                            zamiast jęczeć - postanów coś. podejmij jakieś kroki.
                            siedzi na tyłku od nastu lat i "chcenie", aby było fajnie...pisanie, że "nie macie siły wynająć sprzątaczki" - wybacz, ale to śmieszne.
                            każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. skoro wysiliłeś się i napisałeś posta na forum - pójdź za ciosem. skoro chcesz zmian w swoim życiu - zacznij od siebie.
                            zamiast jęczeć, że to to i tamto - wprowadź zmiany. od dziś.
                            • zmeczona100 Re: Komedia 15.09.14, 12:07

                              mia17 napisała:

                              > a wiesz, ile ja mam na siebie i córkę miesięcznie? 1000 zł. i żyję. są tacy, kt
                              > órzy mają mniej.

                              No tak- do pobicia rekordu są w kolejce np. bezdomni.
                              Tylko jakie to znaczenie ma dla Obsa?

                              Bezdomnemu wystarczy dach nad głową i pełny żołądek. Na początek.
                              Ty potrzebujesz czegoś więcej, niż bezdomny, aby zyć- bo inaczej nie potrzebowałabyś tego tysiąca miesięcznie. I pewnie chciałabyś coś więcej, niż to, co masz.

                              Obs do życia potrzebuje jeszcze więcej, bo innego życia zasmakował, ma tez inne wykształcenie, co wskazuje, że jego rozwój, potrzeby są inne, niż Twoje, bezdomnego czy innego Kowalskiego. Zauważ, że Ty spokojnie możesz zyć bez wyjazdu wakacyjnego, tak samo bezdomny. Ale Obs do życia potrzebuje południa Francji czy Włoch. I ja go rozumiem. Tyle, że ja mam skrzywienie na starożytność. A takie wyższe potrzeby kosztują więcej, niż przysłowiowa miska ryżu. Obs ma warunki do zarabiania, więc zaspokaja swoje potrzeby, a przy okazji rozszerza horyzonty dzieciakom.
                              Życie dla Obsa (i dla mnie), to jednak coś więcej, niż możliwość zaspokojenia potrzeb biologicznych.
                              Syty głodnego nie zrozumie. Tak, jak ktoś żyjący za 1000 zł miesięcznie nie zrozumie potrzeb kogoś, kto ma do dyspozycji kilkakrotnie więcej. Inne możliwości- inne potrzeby.
                              • mia17 Re: Komedia 15.09.14, 12:14
                                w takim razie niech siedzi dalej na tyłku i jęczy.
                                o.
                                • zmeczona100 Re: Komedia 15.09.14, 12:20
                                  Nie widzę, żeby jęczał. Obs nie napisał nawet, co mu przeszkadza, co chciałby zmienić. Napisał tylko o tym, jak wygląda jego życie.
                                  Moim zdaniem wygląda tak, jak wielu innych setek tysięcy rodziców.
                                  Trzeba przetrzymać.
                                  Później posypie się zdrowie, zaczną chorować rodzice i też to wpłynie na jego życie- jak i na miliony innych.
                                  Sęk w tym, żeby wiedzieć kiedy z czego korzystać. Teraz obs niech korzysta z możliwości dodatkowej pracy, zdrowia i wyjazdów wakacyjnych smile
                              • ada1214 Re: Komedia 15.09.14, 13:02
                                Ale Obs do życia potrzebuje południa Francji czy
                                > Włoch. (...) Obs ma warunki do
                                > zarabiania, więc zaspokaja swoje potrzeby, > Życie dla Obsa (i dla mnie), to jednak coś więcej, niż możliwość zaspokojenia p
                                > otrzeb biologicznych.

                                Chyba jednak ma inne potrzeby, skoro sa deklarowane mysli samobojcze. Wiec albo te wlochy i francja to calkowite pudlo, albo moze juz nie wystarczaja i teraz pragnie na Malediwy. Nastepna destynacja po malediwach to ksiezyc.
                                Zona tez ma swoje potzreby niezaspokojone, bo 1) kompulsywnie kupuje ubrania 2) tez mysli samobojcze
                                Wiec co radzisz? Pracowac wiecej jeszcze? I jeszcze wiecej ciuchow kupowac?
                                Nie tedy droga.
                                Jest takie oklepane powiedzenie, jak nie wiesz, do jakiego portu plyniesz to zaden wiatr nie jest dobry. Oni chyba nie maja zadnego konkretnego celu w zyciu, tak tylko zyja z rozpedu, sila bezwladu. To sie i pojawia malkontenctwo. Stad ta niemoc w kazdej strefie, nawet pani do sprzatania nie sposob zamowic.
                                • zmeczona100 Re: Komedia 15.09.14, 13:09
                                  ada1214 napisała:

                                  > Chyba jednak ma inne potrzeby, skoro sa deklarowane mysli samobojcze.

                                  A co mają wspólnego stany sprzed 20 laty do aktualnej sytuacji- diametralnie innej?

                                  > 1) kompulsywnie kupuje ubrania

                                  Nie wynika z opisu, aby to było kompulsywne. Po drugie to ubranka dla dzieci- dziewczynek. Tym raczej jedna czy dwie sukieneczki na tydzień to za mało, a skoro chłopa w domu niet, to nawet nie wie, ile która czego potrzebuje. Plus możliwość zakupienia tego, co jest ładne smile

                                  Oni chyba nie maja zadnego konkretnego celu w zyciu,
                                  > tak tylko zyja z rozpedu, sila bezwladu.

                                  A jakiż to można mieć cel w życiu? Oprócz wychowania dzieci i zadowalającego sposobu życia? Pewnie, mozna pofilozofować, ale ja tam wolę twardo stąpać po ziemi wink
                                  • ada1214 Re: Komedia 15.09.14, 13:15
                                    zmeczona100 napisała:

                                    > ada1214 napisała:
                                    >
                                    > > Chyba jednak ma inne potrzeby, skoro sa deklarowane mysli samobojcze.
                                    >
                                    > A co mają wspólnego stany sprzed 20 laty do aktualnej sytuacji- diametralnie in
                                    > nej?


                                    Chyba maja, skoro o tym pisze. A jesli nie maja, to na kij o tym pisze?
                                    • zmeczona100 Re: Komedia 15.09.14, 13:24
                                      > A jesli nie maja, to na kij o tym pisze?

                                      Pomyśl.
                                      • ada1214 Re: Komedia 15.09.14, 13:31
                                        Wybacz, szkoda mi zycia na rozpracowywanie co zmeczona mysli albo jakie obs mial intencje.
                            • zmeczona100 Re: Komedia 15.09.14, 13:34
                              mia17 napisała:

                              pisanie, że "nie ma
                              > cie siły wynająć sprzątaczki" - wybacz, ale to śmieszne.

                              Równie śmieszne, jak zespół Tourette’a , czy jeszcze śmieszniejsze?
                              Bo dla mnie śmieszniejszy jest brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.
                • wiosnaw Re: Komedia 14.09.14, 09:52
                  obs2 napisał:
                  > moja praca zasadnicza jest wyceniona na 3600 złotych brutto w wymiarze etatu.
                  > To są właśnie mity o "tym zawodzie".
                  > Dorabianie daje trochę lepsze pieniądze, ale dorabianie jest stagnacyjne. Ta do
                  > ść słabo płatna praca zasadnicza pozwala mi na rozwój i kształcenie. No ale pot
                  > em muszę jeszcze gdzieś iść do pracy by zarobić na chleb.

                  Przecież wiadomo, że ta „praca zasadnicza” * (dziwne to Twoje określenie) jest tylko punktem wyjścia, i że lekarze dorabiają na dyżurach, w prywatnych przychodniach i klinikach, gdzie często dostaje się kasę też za wirtualne przebywanie, no ii na własnej pryw. praktyce oczywiście. Poza tym ta „praca zasadnicza”, np. w szpitalu, jest potrzebna też do wyrabiania i utrzymywania znajomości, do kariery zawodowej w sensie m.in. wyrabiania nazwiska, umożliwia tzn. upraszcza takie rzeczy jak jakieś publikacje, wyjazdy na konferencje itd. - więc sam najlepiej wiesz, że ten etat jest inwestycją i tak się go traktuje (i nie zapominajmy, że poznają Cię tam pacjenci, wielu później przyjmujesz prywatnie).

                  Wiem też, ile nawet młody lekarz może mieć z samego dorabiania, dlatego kwoty, które w tym wątku podajesz, są dla mnie dziwnie (tj. niskie). I przecież mówimy cały czas o kimś, kto wyrabia te właśnie dwa etaty i ma jeszcze pracującą żonę!

                  Sorry, ale dla mnie żona lekarza, wspominająca z łezką w oku jakieś wakacje - bo nie znosi gotować , a wtedy nie musiała - to jakaś kosmiczna heca!
                  Naprawdę nie stać Was na restaurację choćby ze 3 razy w tygodniu albo na wysłanie dzieciaków czasem do Sevi Kebabu czy Pizzy Hut (jeśli np. nie uznajcie McDonaldów czy KFCtów)?! O pani do sprzątania już nie wspomnę…
                  Jeśli więc prawdą jest, co dotychczas napisałeś, to musiałeś coś pominąć, bo nic mi tu nie pasuje, sorry wink

                  *Ta kwota jest dla mnie tak czy inaczej dziwnie niska, chociaż oczywiście nie wiem, gdzie pracujesz, jaką masz specjalizację i który stopień.
                  • obs2 Re: Komedia 14.09.14, 10:43
                    szczerze mówiąc nie rozumiem co tu Ci nie pasuje?

                    że żona która nienawidzi gotować wspomina miło czas kiedy nie musiała - bo stać nas było jeść w knajpach, bo były to południowe Włochy (bo już w południowej Francji nas nie było stać bo w południowej Francji obiady dla rodziny przez 3 tygodnie to jest kilka tysięcy złotych w najtańszych możliwych knajpach)?

                    że lekarz z drugim stopniem specjalizacji i na ukończeniu kolejnej zarabia na etacie 3800 zł brutto?

                    nie rozumiem pytania o to czy nas stać na wyjście do knajpy co jakiś czas? oczywiście że nas stać. Skoro nas stać to co? A jeśli nie byłoby nas stać, to co? Nie rozumiem

                    nie rozumiem ciągłego w tym wątku powracania do tematu pani sprzątającej - w sposób typu "a jaki to jest problem ją zorganizować skoro was stać?"

                    LUDZIE. Właśnie o pomoc w tym m. in. mi chodziło. INFORMUJĘ, że skoro od kilku lat chcemy do zrobić, nie robimy, mając na to kasę - to znaczy że problem jest trochę złożony i DLATEGO piszę na tym wątku.

                    Rady typu : to weź telefon, wykręć i zamów panią od sprzątania nie są zbyt cenne.
                    Naprawdę, w wieku 42 lat i mając ukończone wyższe studia i jednak jakoś funkcjonując w rzeczywistości: potrafię to zrobić.

                    Czy nie rozumiecie, że kilkadziesiąt rozmów w ostatnich latach o pani sprzątającej, posiadanie na to zasobów finansowych i nie zrobienie tego - to jest dowód głębszego problemu, może część diagnozy?

                    Może darujemy sobie stwierdzenie że powinniśmy zamówić panią sprzątającą.

                    Może spróbujecie mi pomóc zrozumieć, dlaczego po nią nie dzwonimy????


                    • wiosnaw Re: Komedia 14.09.14, 11:27
                      obs2 napisał:
                      > nie rozumiem pytania o to czy nas stać na wyjście do knajpy co jakiś czas? oczy
                      > wiście że nas stać. Skoro nas stać to co? A jeśli nie byłoby nas stać, to co? N
                      > ie rozumiem

                      No kurka wodna, o co może mi chodzić z knajpami!
                      No przecież o to, że pójście parę razy w tygodniu gdzieś na obiad, skoro kogoś stać, to zasadnicze odciążenie dla osoby, która nie lubi i nie ma czasu gotować!!!

                      > Może darujemy sobie stwierdzenie że powinniśmy zamówić panią sprzątającą.
                      > Może spróbujecie mi pomóc zrozumieć, dlaczego po nią nie dzwonimy????

                      A to wreszcie doszliśmy do zasadniczego celu wątku wink

                      Obs, nie chcę być złośliwa, dlatego wyłączam się już z tego wątku. Poza tym po Twoim ostatnim zdaniu nie widzę już sensu dalszej dyskusji.
                      Niezależnie od tego - życzę Ci dobrych decyzji i szczęścia w życiu.
                      • obs2 Re: Komedia 14.09.14, 22:27
                        >Obs, nie chcę być złośliwa, dlatego wyłączam się już z tego wątku. Poza tym po Twoim
                        > ostatnim zdaniu nie widzę już sensu dalszej dyskusji.

                        sądzę że masz rację.

                        luźne uwagi nie mające istotnego związku z tematem, padające z Twojej strony, nie zwiększają sensu tej dyskusji.
                    • ada1214 Re: Komedia 14.09.14, 11:58
                      > Może spróbujecie mi pomóc zrozumieć, dlaczego po nią nie dzwonimy????

                      Bo skonczyla Ci sie kasa na karcie?

                      A powaznie- jest jak mowilam. Marazm i niemoc. Nic Ci sie nie chce, nawet samemu nad soba nie chce Ci sie zastanowic, tylko chcesz zeby inni Ciebie rozkminili. Sprzatac sie nie chce, uprawiac seksu nawet sie nie chce, nic, nic.
                      Boisz sie opuscic strefe komfortu, stad ta ucieczka w prace.
                      Moze te pizze jedzone w kolko Ci tak szkodza. Jako lekarz (a wlasnie jaka specjalnosc?) powinienies chyba wiedziec, ze nawet proces myslenia powoduje zuzywanie sie zasobow energetycznych oraz witamin i mineralow. A w pizzy pustka, to Cie przez lata zycia na takiej walowce wyjalowilo. Mowie calkiem powaznie.
                    • heniek.8 Re: Komedia 14.09.14, 12:15
                      > Może spróbujecie mi pomóc zrozumieć, dlaczego po nią nie dzwonimy????

                      oto jest zagadka godna sherlocka smile
                      może być że macie gdzieś z tyłu głowy uwarunkowanie, że dopuszczanie kogoś z zewnątrz do grzebania w waszych brudach jest tak krępujące, że minusy z tego dyskomfortu znoszą plusy z czystego mieszkania.
                      a jeżeli powiesz do żony "słuchaj zamówię na sobotę panią do sprzątania, polecona przez znajomego z pracy, może trochę tu ogarnie" - to jak zareaguje? jeżeli negatywnie, to może być tak że ona ma wpojone że kobiety (szczególnie jeżeli pracuje dużo krócej niż Ty) obowiązkiem jest doprowadzić to do czystości i jest w klinczu bo z jednej strony nie ma siły się do tego zabrać, a z drugiej wynajęcie kogoś byłoby skazą na honorze.
                      dlatego wazne jest żeby to zakomunikować w formie że to nie chodzi o to że ona nie robi swoich obowiązków, tylko że po prostu razem chcecie mieć czas i wygodę.
                      • ada1214 Re: Komedia 14.09.14, 12:48
                        Ale Pan pojechal z ta skaza na honorze, Panie Henku.

                        Moze to zwykle zmeczenie materialu.
                        Chyba kazdy ma taki czas, wczesniej czy pozniej, ze chcialby zapomniec drogi do domu.
                    • chalsia Re: Komedia 14.09.14, 13:06
                      > Może spróbujecie mi pomóc zrozumieć, dlaczego po nią nie dzwonimy????

                      do wyboru:
                      - jesteście głupie ciołki
                      - bo zmieni się układ sił w związku
                      - ze strachu
                      - nie lubicie obcych w domu
                      i pisz sobie co chcesz

                      jesteś lekarzem i głupie pytanie stawiasz na forum zamiast działać
                      a co zrobić - z racji fachu - winieneś wiedzieć
                      czyli iść na terapię małżeńską
                      • heniek.8 Re: Komedia 14.09.14, 19:25
                        chalsia napisała:
                        > do wyboru:
                        > - jesteście głupie ciołki

                        sama się poniżasz takimi tekstami uncertain
                    • mayenna Re: Komedia 16.09.14, 08:14
                      O tym pisałam: miedzy wami są jakieś zaszłości, żale, których nie werbalizujecie, może nawet są podświadome, ale przekładają się na bierno-agresywny stosunek do partnera i brak seksu. Terapia na pewno pomoże porozmawiać konstruktywnie o zmianach, o was, o tym nieszczęsnym seksie. Bo ja w plagę osób bez potrzeb seksualnych to raczej nie wierzę. Sam powiedz: jak to się statystycznie w populacji kształtuje? a co druga żona to seksu z męzem nie potrzebuje....
                    • luciva Re: Komedia 16.09.14, 15:10
                      Czy to depresja? że tak nas naprowadzasz na rozwiązanie?
                      Porponuje udac się do psychiatry.
                      A może brak celu w zyciu, a może adrenaliny, a może jakichs ekstremalnych wydarzeń.
            • mayenna Re: Komedia 16.09.14, 08:03
              Jesteś lekarzem więc jak ci wytłumaczyć, że w seksie nie o kasę chodzi a o feromony, do tego abstynencja i popłyniesz w sprzyjających okolicznościach na pewno.Nawet starać sie nie musisz bo to samo przyjdzie jak osiagniesz punkt krytyczny. Jeszcze jesteś na krawędzi więc mozna cos z tym zrobić.

              A co zona na ten brak pozycia mówi? Rozmawialiście o tym?
              I nie wierzę, że przy dwójce dzieci już dośc dużych macie az taki kołowrót. !3- latka może juz samodzielnie chodzić do szkoły, na zajęcia dodatkowe także, moze pomóc w domu, może zając się młodszą siostrą lub zrobić np. kolację.
              Szukasz wytłumaczenia, a nie sposobu na zmiany.
              Tak mi jakoś przyszło, że może to kryptoreklama żeby znależć kochankę?smile Tak bezproblemowo?smile Bo mamy tu ideał: pan inteligentny i na poziomie, zdrowy raczej, niechętny stałym zobowiązaniom bo ma żonę, ale niebiedny....To ile maili dostałeś?smile
              • yoma Re: Komedia 16.09.14, 11:54
                "Proszę przyjść na rozmowę kwalifikacyjną w stroju fertycznej pokojówki"? wink
              • obs2 Re: Komedia 16.09.14, 13:35
                >że w seksie nie o kasę chodzi a o feromony, do tego abstynencja i popłyniesz w sprzyjających
                >okolicznościach na pewno

                jeśli przez jakieś 12 lat nie popłynąłem a jestem coraz starszy i coraz mniej mi się wszystkiego chce i do wszystkiego zaczynam mieć starczy smile dystans, to nie wiem czy na pewno popłynę.

                > A co zona na ten brak pozycia mówi? Rozmawialiście o tym?

                dziwne pytanie. Czy z moich postów nie wynika, że o naszych problemach z żoną rozmawiamy i to często?
                tak, rozmawialiśmy. Dziesiątki razy. żona nie potrzebuje. Jest to spójne i konsekwentne w jej wydaniu.

                >Tak mi jakoś przyszło, że może to kryptoreklama żeby znależć kochankę?smile Tak
                >bezproblemowo?smile

                Hahaha, gdybym faktycznie o tym myślał, gdybym faktycznie szukał, to zdołowałbym się już na maksa. Bo widzisz- ja też słyszałem legendy w podobnym stylu.
                Zresztą ktoś to już imputował w podobnym jak Ty nurcie:

                > Bo mamy tu ideał: pan inteligentny i na poziomie, zdrowy raczej,
                > niechętny stałym zobowiązaniom bo ma żonę, ale niebiedny....

                No i to się niby zgadza. Otóż przez te wszystkie lata abstynencji (załóżmy ze wydzielam feromonowy sygnał "natychmiast i każda" wg Twojej retoryki, no bo przecież taki zdeprywowany jestem) - żadna jakoś (a mam sporo kobiet znajomych) nie ten tego.
                No więc jak to jest z tymi stereotypami?

                > To ile maili dostałeś?smile

                Zero i Bogu niech będą dzięki smile

                • mayenna Re: Komedia 17.09.14, 01:07
                  Obs, jak napisałam: nie wierzę w brak potrzeb seksualnych, szczególnie gdy chodzi o zdrową kobietę przed 40 rokiem życia. Jak ich nie ma to niech badania zrobi - sam wiesz, jako lekarz, że to może być objaw zaburzeń na róznym tle.Albo jednak nie ten facet u boku.
                  Pomyślałam tez, że u was ten kryzys wynika za zdrady emocjonalnej żony. Rozumiem, że ona zakochała się w innym? Pogrzebałabym w tej historii.
                  Moim zdaniem, a miałam podobny staż małżeński, seks jest więziotwórczy i nie kończy się po dwóch latach małżeństwa. Podobnie jak miłość.. W tej chwili mógłbyś na podobnych zasadach tworzyć rodzinę z ciocią, z sąsiadką, z kolegą. Chyba cię to jednak uwiera.
                  Pytasz czy to już czas na rozwód: moim zdaniem nie,ale czas chyba na zmianę. Tylko nadal nie rozumiem jakiej zmiany chcesz: w sumie stawiasz jakiś 'zarzut' a potem wycofujesz się z niego bo nic z tego co napisałeś, nie okazuje się dla ciebie istotne. To jak to jest? To ma byc bez kurzu, ma być pani do sprzatania, ma być ten seks, czy nie? Może problem jest w tobie, a nie w małżeństwie. Czego ty tak naprawdę w życiu chcesz? Czego oczekujesz od związku? Jak ma wyglądać twoje zycie za 5 lat?
                  • tricolour Niestety kolega lekarz uciekł... 17.09.14, 09:14
                    ... ponieważ forum nie dostarczyło żadnej konkretnej rady jak skombinować sprzątaczkę ani samo z siebie nie poleciało sprzątać.

                    Przyznam, że śmiać mi się chce. Ze znanych mi lekarzy nie jest to pierwszy egzemplarz ze wszystkimi lewymi kończynami.
        • m.a.l.a_syrenka Re: czy to już 20.01.15, 20:58
          A może by tak do kolegi seksuologa? wink To co, że was już nie grzeje temat. Przecież wszędzie byliście i wszystko wiecie, ciekawe czy byście się odważyli. Co do " porządku ". Moi genialni rodzice (nie lekarze, ale po pracy była praca i hobby) ustalili dyżury nam -dzieciom. Ile mam dzięki temu wspomnień i mój braciszek też. Dużo też umieliśmy, choć dotarło to do nas znacznie później. Niemniej jednak nasz dom nie wyglądał jak każdy inny- zawsze był nieład i pełno ludzi.
          Poza tym, kiedy leżałam sobie ostatnio w szpitalu zachodziłam w głowę, kiedy ci lekarze mieszkają w domu...-No nigdy. Na szybkie co nieco wołaj żonę do roboty(taka niespodziewankawink)
          • obs2 Re: czy to już 22.01.15, 12:50
            > Przecież wszędzie byliście i wszystko wiecie,

            ????????????

            • m.a.l.a_syrenka Re: czy to już 22.01.15, 17:23
              To w kwestii ilości wiedzy, a także doświadczenia. Mam wrażenie, że gdyby można było te dwie rzeczy zważyć u was obojga, potrzebna byłaby waga towarowa. Tyle, że chyba życie żyje sobie jakimś zestawem odruchów.
    • kruche_ciacho Re: czy to już 11.09.14, 14:10
      zatrudnic Pania do sprzatania lub ekipe z programow typu "zbieracze", "czysty dom"
      jak zrobicie porzadek w domu moze latwiej bedzie zrobic porzadek w zyciu
      • avril37 Re: czy to już 11.09.14, 14:13
        Lubię To wink
    • mia17 Re: czy to już 12.09.14, 09:23
      jeśli jest chęć pójścia na terapię z obydwu stron - walczyłabym.
      powodzenia!
    • kachaa17 Re: czy to już 12.09.14, 17:56
      Z opisu wydaje się, że jest o co walczyć. Przede wszystkim skoro warunki finansowe są dobre to czemu nie zatrudnić pomocy domowej? Żona byłaby mniej zryta i mieszkanie ogarnięte. To chyba podstawa. No i przydałoby się, żebyś ograniczył czas pracy. Będzie to też z korzyścią dla pacjentów. Po co ci 2 etaty? Z przyzwyczajenia? Ze strachu? A może po to, żeby być mniej w domu?
      Z twojego opisu małżeństwo nie umarło całkowicie ale niepokojący jest brak seksu.
      Jak masz ochotę i czas to przeczytaj sobie książkę "Czy to małżeństwo można uratować" Rosen Margery. Nie zastąpi terapii ale może co nieco rozjaśnić w głowie. Jest tam opis kilkudziesięciu par z pokazaniem ich problemów i relacją z ich terapii.
      • beanr Re: czy to już 12.09.14, 22:37
        Powiem przewrotnie - trochę zazdroszczę.
        Mam 3 lata mniej, nie mam już męża, nie mam dzieci - nie zdążyliśmy. Mam porządek w mieszkaniu, i siedzę w nim sama. Robię, co chcę, "...Nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic ..." ale zastanawiam się ostatnio, czy na tym polega życie (jeżeli w ogóle na czymś polega). Chyba jednak musi się "coś dziać" ...
        Zatem jeśli tu piszesz, to chyba jednak jeszcze Tobie zależy - walcz.
        Zastanów się, co będziesz robił po potencjalnym "po"?
    • yoma Re: czy to już 13.09.14, 07:10
      Ty, a co to była ta zdrada emocjonalna 11 lat temu?
      • obs2 Re: czy to już 13.09.14, 13:17
        No standard.
        Ja w pracy, żona zmęczona przy pierwszym małym dziecku, zawężający się krąg znajomych, narastające zmęczenie.
        W tym wszystkim facet poznany w pracy, co ciekawe - przypominający trochę mnie, zagubiony wewnętrznie, ze skłonnościami do depresji, refleksyjny, analityczny, z morzem wad (jak to ujęła żona - "życie z nim byłoby niewyobrażalne"), tyle tylko że słuchający mojej żony i dający jej wsparcie emocjonalne.
        to była tak naprawdę chwila.
        oczywiście nigdy nie wiemy na pewno, ale wiele twardych danych pokazuje że była to tylko zdrada emocjonalna. Zresztą jaka by nie była, nie ma to teraz żadnego znaczenia. to było 11 lat temu i trwało może 3-4 miesiące.
        • yoma Re: czy to już 13.09.14, 17:39
          Pamiętliwy jesteś. W życiu bym nie pamiętała, czy kto mojemu chłopu dawał wsparcie emocjonalne 11, czy 9 lat temu i przez ile miesięcy.

          Czy gdyby to była kobieta, też nazywałbyś to zdradą emocjonalną?
          • obs2 Re: czy to już 13.09.14, 18:00
            wiesz oni się całowali dając wsparcie emocjonalne.
            Sądzę (mam sporo danych) że tylko całowali i tylko raz. Jak mówię - teraz to bez znaczenia.
            Ale jednak - uważam że nazwanie tego zdradą emocjonalną nie jest przesadą.
            • yoma Re: czy to już 15.09.14, 09:30
              OK. A dlaczego ty nie całowałeś i nie słuchałeś?
              • obs2 Re: czy to już 15.09.14, 10:09
                > A dlaczego ty nie całowałeś i nie słuchałeś?

                zaczyna mnie porażać poziom dyskusji na tym forum.

                nie pamiętam byś była obok mnie wtedy 24 godziny na dobę.
                Więc skąd wiesz że nie całowałem i nie słuchałem żony?
                Kamery internetowe nie były wtedy szczególnie popularne.
                Dronów nie było w ogóle.
                Więc skąd wiesz u licha????
                Zdolności paranormalne?
                • yoma Re: czy to już 15.09.14, 18:39
                  Czego się rzucasz? Człowiek przeważnie poszukuje całowania i słuchania nie dla sportu, lecz gdy go nie dostaje. A drony pewnie były, skoro tak precyzyjnie znasz czas tej zdrady.
    • ada1214 Re: czy to już 13.09.14, 10:16
      Zaczelabym od odgracenia mieszkania. Nie jest tajemnica, ze chaos i syf w otoczeniu, w ktorym sie przebywa to zwykle chaos w glowie. Nie twierdze, ze posprzatanie mieszkania uzdrowi Wasze malzenstwo, ale jest szansa ze bedzie impulsem do dalszym zmian.

      Druga absolutnie konieczna rzecz, to zredukowanie czasu pracy. Tu juz nie ma co spekulowac, nie da sie zbudowac zadnej relacji z osobnikiem ktorego po prostu nie ma. Wlasciwie fakt, ze jeszcze jestescie razem i jeszcze jest miedzy Wami JAKAS wiez, graniczy z cudem.
      • obs2 Re: czy to już 13.09.14, 13:24
        >Wlasciwie fakt, ze jeszcze jestescie razem i jeszcze jest miedzy Wami JAKAS wiez, graniczy z
        >cudem.

        to wynika jak sądzę z jednej z cech które nas łączą: potrafimy być małostkowi w drobiazgach (któż nie jest?), i naprawdę zadziwiająco czasem wielkoduszni w sprawach dużych.
        Więc jakoś to trwa na zasadzie pogodzenia się z losem.

        Trochę może być tu analogii do sytuacji wojny: ludzie o osobowości psychasteniczej potrafili być bohaterami.
        To jest tak: taki psychastenik będzie narzekał że jedzenie nie takie, że onuce śmierdzą, że hałas od bomb jest nie do zniesienia. A potem pójdzie pierwszy pod ogień nieprzyjaciela - nie jest wielkim bohaterem, tylko jest luźno związany z życiem.

        U nas chyba podobnie. Drobiazgi wykańczają, ale ani ja nie szukam bogini seksu, ani żona nie szuka księcia na białym koniu.
        Oboje jesteśmy po czterdziestce- może to też już doświadczenie życiowe?
        Na zasadzie - szanujmy co mamy? Lepiej zapewne może być, ale o ileż łatwiej można zrobić by było gorzej?
        Może to jest nasze motto i może dlatego trwamy?
        Jesteśmy zmęczeni życiem. Jednak łatwiej to pchać we dwójkę.
        Chyba oboje nie mielibyśmy sił ani ochoty na próbę układania życia na nowo.
        A ponieważ nikt nikogo nie bije, nikt głodny nie chodzi, są miłe chwile - no to w sumie status quo trwa.

        Co ciekawe - jedna osoba wypowiedziała się w duchu "ratować, szanse wielkie, co ty w ogóle robisz na tym forum", druga osoba "cud że w ogóle jeszcze jesteście razem".

        Czyli mam rację pytając Was o zdanie i o radę.
        Chyba nawet diagnoza etapu - gdzie jesteśmy jako związek ? - jest w naszym przypadku szczególnie trudna.
        • przeciez.wiem Re: czy to już 13.09.14, 13:43
          obs2 napisał:

          > Co ciekawe - jedna osoba wypowiedziała się w duchu "ratować, szanse wielkie, co
          > ty w ogóle robisz na tym forum", druga osoba "cud że w ogóle jeszcze jesteście
          > razem".

          Chyba nie czytasz uważnie, albo nie czytasz ze zrozumieniem.
          Zdecydowana większość osób sugeruje Ci, że jest o co powalczyć i co naprawiać.
        • ada1214 Re: czy to już 13.09.14, 14:24
          Co ciekawe - jedna osoba wypowiedziała się w duchu "ratować, szanse wielkie, co
          > ty w ogóle robisz na tym forum", druga osoba "cud że w ogóle jeszcze jesteście
          > razem".

          Przeciez jedno drugiegio nie wyklucza, a nawet wspaniale uzupelnia.
          Oczywiscie ze jest co ratowac, skoro jest miedzy Wami wiez i przywiazanie i przyjazn i co tam jeszcze. Ale ze te rzeczy sa, jest to cud, zakladajac ze Ciebie nigdy nie ma w domu, i to nie jest przenosnia, skoro pracujesz po 16 godzin na dobe. Przypuszczam, ze nie ogarniasz, kiedy zona ma okres i sie gorzej czuje, ani kiedy byla u dentysty z dziecmi. Kazda kobieta potzrebuje wsparcia, opieki, troski, a Ty jej tego nie dajesz. Ciebie po prostu nie ma, ani w zyciu zony, ani w zyciu dzieci. Doprawdy, cud ze przez 16 lat sie ta budowla nie zawalila.
    • heniek.8 Re: czy to już 13.09.14, 16:36
      widzę kilka podobieństw do mojej sytuacji.

      jeżeli mogę wtrącić swoje 3 grosze
      1. niezależnie od tego czy się rozwodzicie czy nie, to chyba stać was wysupłać stówkę raz na 2 tygodnie żeby jakaś sprzątaczka ogarnęła wasz bajzel?
      2. w zasadzie jak się przeczyta co piszesz to nie za bardzo widać dlaczego jesteś nieszczęśliwy - w sumie to wydaje mi się że kluczowe może być to:
      > Emocje: gwałtowne, problemy z komunikacją, oskarżenia, stałe próby godzenia się
      > , szybkie powroty do sprzeczek o pierdoły, przeradzająych się w kłótnie fundame
      > ntalne, ale szybko gasnące.


      trzeba by zrobić dokładny audyt o co komu chodzi w tych sprzeczkach,

      z moich doświadczeń widzę, że ludzie mają tendencję do wpadania w schematy które funkcjonowały w domu rodzinnym - nie tak od razu w wieku 20 lat gdzie są "anty" - to zdarza się po 30-tce albo później - pod tym kątem też bym spojrzał co się dzieje/działo u Waszych rodziców
      zapewne Twoje dwie prace to forma ucieczki od tego żeby się "znieczulić" - wyższa forma "-olizmu"

      3. miałem bardzo bliski kontakt z dziećmi i jedną z moich największych obaw było że jak to będzie funkcjonować beze mnie. na razie jest lepiej niż myślałem, ale jeszcze za wcześnie na podsumowania (w sensie może dopiero przed nami jakieś kumulacje emocji, wiek dojrzewania itd.), za krótki mam staż jako rozwodnik. ale jest ulga, muszę przyznać smile
      • slomiany.wdowiec Re: czy to już 14.09.14, 10:56
        W sumie to ludzie zapominają o upływie czasu. O tym że świat i tak jedzie dalej innym autobusem, a my wysiedliśmy na przystanku "powszedniość". Codzienne problemy w pracy, bylejakość w domu. Wszystko się nawarstwia i kumuluje. Tak jak biegacze, w pewnej chwili dobiegamy do ściany i nie można przebić tego muru. Zabrakło we wcześniejszym okresie rozmów i bliskości. Nagle okazuje się że pomiędzy wami jest czarna dziura która wchłania w siebie to wszystko co było i jest pomiędzy wami.
        Piszesz o kłótniach o pierdoły które wybuchają i nagle się godzicie. Za chwilę znowu to samo.
        Panie doktorze, może nie jesteś psychiatrą, ale ta wiedza powinna być ci wiadoma z podstaw nauki na studiach. To normalny objaw zmęczenia ludzi. Zwykły nawał obowiązków, brak wypoczynku. A śmiem twierdzić że nawet odrobiny szaleństwa. Pies jak się nudzi to sobie wylizuje jaja. A co ty robisz w ramach relaksu ? Mędzisz na forum gazetowym i pytasz czy to już pora sie rozwieść. Chyba kiepski z ciebie lekarz.
        Moze wystarczy zrobić małą przerwę w gonitwie za tym czego i tak nie ma. Jest dom, rodzina, dzieci, żona, mąż. A gdzie w tym wszystkim rodzinne życie ? Czy czas wakacji we Włoszech wystarczy na odbudowę relacji ? Sam piszesz o tym jaka żona jest wtedy szczęśliwa. Tobie też odpowiada taki nastrój rodzinnej sielanki. Więc za czym gonisz, czego szukasz. Coś za coś. Z czegoś musisz zrezygnować.
        Czasem może trzeba żonę namówić na obejrzenie pornosa i przećwiczyć gimnastykę erotyczną żeby lepsze sny były potem. To właśnie jest pewnego rodzaju szaleństwo. A u ciebie nuuuuuuuuda wieje we wszystkich czynnościach. Nuda w domu, okraszona kłótniami o duperele. Nuda w pracy w bieganiu z jednego etatu na drugi. Nuda z hobby którego nie widać. Bo nie wmówisz nam że twoja praca daje ci tyle zadowolenia i satysfakcji jako źródło życia.smile
        Nie rozumie cię, a jednocześnie rozumiem sytuację w jakiej się znalazłeś. Rozumiem zapętlenie w twoim życiu. A nie rozumiem dlaczego nie widzisz przyczyny tylko skutek.
        Jako lekarz wiesz że po 1. nie szkodzić. Po 2. znaleźć skutek i usunąć przyczynę choroby. A potem zastanowić się czy lek jaki chcesz zastosować nie zaszkodzi pacjentowi i nie wywoła skutków ubocznych.
        Chcesz rozwodzić się z żoną, ale jakie dalej będą tego konsekwencje.
        Dwa domy, dają zwiększone wydatki. Pomniejszą możliwości wakacyjne. Spowodują zwiększenie intensywności pracy i zarobkowe. Opłaty alimentacyjne. Z powodu niechęci żony do prowadzenia porządku i niechęć gotowania dzieci zarosną brudem i kurzem, oraz nabawią się jakiejś tam choroby gastrycznej. Co w kwintesencji odbije się na stanie zdrowotnym i zwiększonych jeszcze bardziej wydatkach na leczenie.
        Uffff................................
        A może wystarczy tylko pomyśleć racjonalnie i pogadać z żoną o tym co kuleje w domu.
        Zamiast pisać na forach internetowych wystarczy wziąć w garść swoje życie. A tak po prawdzie wziąć odpowiedzialność za to co spłodziłeś do spółki z żoną.
        • mia17 Re: czy to już 14.09.14, 11:34
          dobrze napisane.
        • obs2 Re: czy to już 14.09.14, 22:01
          slomiany.wdowiec napisał(a):


          > Nuda z hobby którego nie widać.

          Skąd nie widać? Czemu nuda?
          Czy ja coś pisałem o tym że mam nudne albo niedostrzegalne hobby?
          Piszesz ot tak żeby pisać?

          Otóż wyobraź sobie że są pewne obszary muzyki, nazywane umownie "dawną", w której cokolwiek wiem i cokolwiek posiadam z nagrań. To jest moje główne hobby. Ot na zupełnie amatorskim poziomie, ale z satysfakcją, że gdy wchodzę do największego sklepu płytowego Berlina czy Wiednia, to pewne działy w tych sklepach są gorzej zaopatrzone niż moja kolekcja. Przy okazji coś tam samodzielnie brzdąkam na instrumencie. Tyle, nie będę więcej truł, chodzi o to żebyś zobaczył że hobby widać albo jak o niego zapytasz albo jak się ktoś z nim ujawni. To że go nie widziałeś samoistnie, to jeszcze niewiele znaczy.



          > bo nie wmówisz nam że twoja praca daje ci tyle zadowolenia i satysfakcji jako źródło
          > życia.smile

          oczywiście że nie, pracę traktuję bardzo instrumentalnie. Równocześnie dlatego też nie uważam się za pracoholika.
          Pracoholik to - w uproszczeniu oczywiście- ktoś kto na papierze pracuje od poniedziałku do piątku od 8 do 17, a w pracy jest od 8 do 21 i wpada też w soboty.
          Ja mam każdą godzinę spędzaną w pracy płaconą i doprawdy jestem znany z tego, że jako lekarz (podobno wyjątek) jestem obrzydliwie punktualny, ale co do godziny przyjścia do pracy jak i co do godziny wyjścia z pracy. Nie jestem też żadnym Judymem ani ideowcem, ale też w żadnym razie nie dusigroszem i złotówy mi nie przesłaniają (jak wielu kolegom) życia.
          Uważam że akurat w podejściu do pracy zachowuję zdrowe proporcje, OCZYWIŚCIE zaburzone długością pracy, ale to ma swój cel: chcę utrzymać dla rodziny godny poziom życia. Ale nie realizuję się poprzez pracę, nie jestem pracoholikiem, nie jestem także uzależniony od pieniędzy, od wydawania pieniędzy, nie kręci mnie to.
          Lubię się czasem napić wina, kupić książkę czy płytę, pójść na koncert. Ale mam trzyletni telefon wart wyjściowo 120 złotych, do pracy jeżdżę 9 letnim autem wartym obecnie 10 tys złotych - jeśli rozumiesz co chcę powiedzieć.


          >A nie rozumiem dlaczego nie widzisz przyczyny tylko skutek.

          Mój Boże, gdybyśmy naprawdę tak ot widzieli przyczyny naszych problemów, to życie byłoby ekstremalnie proste.


          > Chcesz rozwodzić się z żoną,

          ?????????????????????????????????????????????????????????????



          > A może wystarczy tylko pomyśleć racjonalnie i pogadać z żoną o tym co kuleje w
          > domu.
          > Zamiast pisać na forach internetowych wystarczy wziąć w garść swoje życie.

          Myślałem że to forum służy próbom spojrzenia z boku, nawet przy bardzo niepełnych danych - i pomocy dzięki temu.
          Skąd wiesz ile razy i jak mocno próbowałem i próbuję nadal brać życie w garść?

          Wybacz ale to są rady z półki pierd.olenie o Szopenie.
          To trochę jak z jakością rady: weźce se sprzątaczkę.
          Komunikuję jak bardzo mamy świadomość tej konieczności, od jak dawna o tym rozmawiamy i jak bardzo nam nie wychodzi. A tu słyszę: no trzeba zadzwonić.

          Dobra. Jutro pacjentowi z anemią powiem: no wie pan, musi pan jakoś tak zrobić żeby te pana erytrocyty się lepiej sprawowały. Więcej wytwarzały, więcej hemoglobiny miały. Wie pan, wystarczy wziąć swoją anemię w garść.

          To jest naprawdę istotnie wysoka jakość rady, porady i działania, no nie?


    • to-wlasnie-ja Re: czy to już 14.09.14, 15:58
      Nie jestescie w stanie podjac decyzji na temat pani do sprzatania a zdolacie na temat rozwodu lub terapii? Wyjasnij mi, bo nie rozumiem. Poza tym, co Ci ( Wam ) da rozwod?
      Gdyby z powodu zmeczenia i normalnych , codziennych obowiazkow ludzie brali rozwod, to sady nie nadazalyby z praca.
      • obs2 Re: czy to już 14.09.14, 22:11
        > Nie jestescie w stanie podjac decyzji na temat pani do sprzatania a zdolacie na temat
        > rozwodu lub terapii? Wyjasnij mi, bo nie rozumiem.

        Nie jesteśmy w stanie podjąć decyzji na temat sprzątania.

        Byliśmy w stanie podjąć skutecznie i wspólnie dziesiątki decyzji dotyczących nauki dzieci, ich zajęć dodatkowych.
        Zakupu auta. Wyjazdu wakacyjnego. Pomocy choremu rodzicowi.

        Więc teraz ja nie rozumiem.
        Na forum pytam z prośbą o radę.
        Może- jeśli łaska - nieco bardziej konstruktywną typu "zadzwoń po panią od sprzątania".
        To znaczy - taka rada może i jest konstruktywna, ale jak widać nie w naszym konkretnym przypadku.

        To jest trudne.

        Co jest trudniejsze?
        Zamówić panią do sprzątania czy kupić auto?
        Zamówić panią do sprzątania czy umieścić dziecko w szkole, z całym bagażem odpowiedzialności za wybór i ze wszystkimi konsekwencjami?

        Zapytuję tu prosząc o radę, także w sprawie sprzątania- nie za bardzo widzę odzew.
        Skupiacie się na trywialnie technicznej stronie zagadnienia. Są jedynie pojedyncze (ciekawe i dające do myślenia) próby odpowiedzi na moje pytania.
        Jeszcze raz: naprawdę i ja i żona umiemy wykręcić numer telefonu do sprzątaczki

        Po drugie - piszesz jakbyśmy mieli i chcieli się rozwodzić - tak już na poważnie
        Trochę tego nie rozumiem. Wątek zatytułowałem "czy to już?" .
        To jest pytanie a odpowiedzi dla mnie wyjściowo jest kilka.
        Pytam o radę. Połajanki rozumiem, ale są średnio konstruktywne.
        • rubarom Re: czy to już 16.09.14, 10:13
          obs2 napisał:

          > Zapytuję tu prosząc o radę, także w sprawie sprzątania- nie za bardzo widzę odz
          > ew.
          > Skupiacie się na trywialnie technicznej stronie zagadnienia. Są jedynie pojedyn
          > cze (ciekawe i dające do myślenia) próby odpowiedzi na moje pytania.
          > Jeszcze raz: naprawdę i ja i żona umiemy wykręcić numer telefonu do sprzątaczki

          Dawno się tu nie udzielałam, chociaż czytam regularnie, ale teraz już nie wytrzymałam.
          Człowieku, jaja sobie robisz, czy jak?!


          > Po drugie - piszesz jakbyśmy mieli i chcieli się rozwodzić - tak już na poważni
          > e
          > Trochę tego nie rozumiem. Wątek zatytułowałem "czy to już?" .
          > To jest pytanie a odpowiedzi dla mnie wyjściowo jest kilka.
          > Pytam o radę. Połajanki rozumiem, ale są średnio konstruktywne.

          A to znowu co za kwiatek - włazisz na forum rozwodowe, i dziwisz się, że ludzie odbierają Cię jako osobę, która myśli o rozwodzie?!
          • yoma Re: czy to już 16.09.14, 10:55
            On chyba chce, żeby forum kolektywnie wpadło i posprzątało...
            • rubarom Re: czy to już 16.09.14, 11:12
              yoma napisała:

              > On chyba chce, żeby forum kolektywnie wpadło i posprzątało...

              Ha, coś w tym jest chyba big_grin
              • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 14:28
                > yoma napisała:
                >
                > > On chyba chce, żeby forum kolektywnie wpadło i posprzątało...

                > Ha, coś w tym jest chyba big_grin

                @yoma, @rubarom - sądzicie podług siebie i swoich reakcji i sposobów postępowania ? smile

                • yoma Re: czy to już 16.09.14, 14:50
                  Nie, przyjacielu. Ja, kiedy wiem, czego chcę, to robię to. A kiedy nie wiem, to nie zawracam dupy światu, w dodatku w tonie agresywnym. Żona wyjechała i nie masz z kim się kłócić o pierdoły, to wlazłeś na forum?

                  I ty, lekarz, nie wiesz, co powinieneś zrobić w takim stanie? Powinieneś iść gabinet dalej do kolegi psychiatry i powiedzieć Słuchaj Maciek, mam atrofię woli, nie mogę się zebrać do kupy i mam ochotę lać cały świat. Dostaniesz jakąś benzodiazepinkę na wyciszenie, lekki antydepresant i może wreszcie wykonasz ten telefon do sprzątaczki. A potem jeszcze mała terapia złości i żyjesz, człowieku.
                  • rozpuszczona1oo Re: czy to już 16.09.14, 15:18
                    Jemu antydepresanty pomogą tak samo, jak mnie czy Kowalczyk.
                    Z całym szacunkiem, Yomka, bo wiesz, że Cię lubię wink
                    • yoma Re: czy to już 16.09.14, 15:22
                      Z wzajemnością smile Nie jestem psychiatrą i nie będę go diagnozować przez internet. Chociaż jako laik mam wrażenie, że uspokajacz by się jednak przydał.
        • orangeplus Re: czy to już 16.09.14, 14:17
          No to teraz puść wodze wyobraźni i napisz co by było, gdybyś np. jutro rano wziął 12-letni telefon do ręki i zadzwonił po sprzątaczkę?
          • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 14:33
            > No to teraz puść wodze wyobraźni i napisz co by było, gdybyś np. jutro rano wziął 12-letni
            > telefon do ręki i zadzwonił po sprzątaczkę?

            odpowiadam, bo pomimo punktowanej już przeze mnie niejakiej upierdliwości anankastycznych prób łopatologicznego "rozwiązania" problemu, podoba mi się bezkompromisowość podejścia.

            jutro dzwonię z telefonu nieco młodszego niż 12-letni, bo poprzedni trzeba było wymienić,
            sprzątaczka deklaruje przyjście.
            przychodzi.
            sprząta.
            żona nie jest zadowolona, bo nie było planu tej akcji, jej udziału w określaniu zakresu oraz działań przygotowawczych (głównie w postaci zabezpieczenia przed przestawieniem przez sprzątaczkę niezbadanego systemu w jakim poustawiane są po domu kupki ubrań).
            mijają miesiące.
            za pół roku na forum "rozwód i co dalej" ponownie pytam o PRÓBĘ ROZWIĄZANIA (ROZWIĄZANIA) problemu i próbę ZROZUMIENIA (ZROZUMIENIA) przyczyny problemu

            czy teraz jaśniej czy nadal nie?
            • chalsia ja Ci już dawno napisałam, że winniście się udać 16.09.14, 14:44
              z małżonką na terapię małżeńską
            • yoma Re: czy to już 16.09.14, 14:52
              A żonie uszy poobcinało, że nie słyszy, co mówisz czy tobie narząd gębowy?
            • orangeplus Re: czy to już 16.09.14, 16:05
              A nie kusi cię by właśnie tak zrobić? By wziąć ten cholerny telefon, zadzwonić, postawić żonę przed faktem dokonanym i mieć w dupie dylematy w postaci leżących nie tam niż zwykle "kupek ubrań"? Mam wrażenie, że ten marazm ci się podoba. Że boisz się zmian na tyle, że nawet gdyby ci ktoś ten telefon do łapy dał ze sprzątaczką po drugiej stronie, to być go wyłączył. Żyjecie z żoną właśnie wg. planu akcji i co macie?
    • zmeczona100 Re: czy to już 14.09.14, 21:11
      Oho, co my tu mamy.
      A no styczeń i śniegu pełno. I ja nie wiem, czy mi ten śnieg leży, czy przeszkadza, a jesli przeszkadza to w czym, i co ewentualnie mogłabym zrobić, aby mi przestał przeszkadzać- przecież nie zniknie w środku zimnej zimy. No i nie wiem, czy czekam na wiosnę, czy raczej wolałabym wrócić do ostatniego lata. A jeśli jednak miałaby to być wiosna, to jaka...

      Tak mi się skojarzyło.
      I jeszcze z Bieńkowską- Sorry, taki mamy klimat.

      Ja to widzę tak- jesteście w takiej fazie małżeństwa, że skupiacie się na tym, co najważniejsze- rodzina i zarobienie na jej utrzymanie. I nie ma co czekać, że to się jakoś zmieni przez najbliższe lata. Ulga (mniejsze zmęczenie) to będzie wtedy, gdy dzieciaki będą już prawie zupełnie samodzielne i nie będą potrzebować aż takiej Waszej uwagi, a nawet pomogą w ogarnięciu mieszkania i wyborze wakacji. No ale wtedy pewnie i finanse większe będą potrzebne.

      A ja rozumiem Cię doskonale z tym wieloletnim niedzwonieniem po osobę sprzątającą. To jest związane z tym, co wyżej. Przemęczenie. Nie zmęczenie, gdzie się regenerujesz po odpoczynku, tylko totalne wypalenie sił, aby robić coś więcej, niż jest to konieczne. Ja broniłam się przed osobą sprzątającą, bo to było takie naoczne, namacalne wink przyznanie się, że nie daję rady, nie mam siły, aby robić to, co robią inni- sprzątanie, gotowanie. Moje życie wtedy kręciło się zupełnie wokół innych spraw, niż centymetry kurzu na półkach czy walające się kociska pod łóżkami (i nie była to praca zawodowa). Ja po prostu czekałam na przypływ energii, abym mogła być jak inni- zabrać się i posprzątać, robić jak inni- regularnie. Przecież to nie jest nic aż tak wielkiego.

      A no własnie, że jest! Dla kogoś, kto ciągnie na spalinach.

      W końcu jednak przełamałam się i znalazłam odpowiednią osobę. Jeszcze bardzo dużo czasu upłynęło, nim przyzwyczaiłam się, że co tydzień ktoś obcy włazi mi do domu, zmienia pościel, szoruje łazienkę, myje podłogi, okna itp. No bo jak to- ja tego nie jestem w stanie zrobić? Teraz mam czystą chatę i nie mam "wyrzutów sumienia", że nie robię tego sama. Mam za to siły na inne sprawy- ważniejsze, niż sprzątanie.

      Na koniec zahaczę o coś jeszcze. Chodzi o Twoją dodatkową pracę. Jak zrozumiałam, wziąłeś ją, by odkładać "w skarpetę", na zabezpieczenie przyszłości. Ale czy żona o tym wie? Bo coś mi się wydaje, że żona może to inaczej odbierać- owszem, pracujesz więcej i z tego tytułu rodzina może żyć w-y-g-o-d-n-i-e-j, nie ma Cie w domu, ale za to mamy jeszcze jeden samochód, no i wakacje. Czyli kosztem jej obciążenia obowiązkami domowymi, gdy Ty pracujesz, macie więcej pieniędzy. Piszesz, że to w sumie żona namówiła Cię na drugi samochód, że we Włoszech była szczęśliwa, bo nie musiała gotować, więc Twoja żona może uważać, że własnie zarabiasz po to, aby Wam było lepiej. A Ty- aby napakować w skarpetę wink Tzn., że nie uzgodniliście, po co pracujesz dodatkowo.

      Przykład z pizzą we Włoszech jest, niestety, sugestią, żeś liczykrupa.
      To zresztą kolejny doskonały przykład, że nie rozmawiacie o sprawie tak ważnej, jak wyjazd wakacyjny rodzinny. Nie rozmawiacie, bo gdybyście rozmawiali, to Ty nie wypominałbyś tej pizzy, bo o niej wiedziałbyś w momencie planowania wakacji, wydatków na ten cel. Ty założyłeś, że jak już trzeba, to zmienisz miejsce stałego pobytu na wakacje, a zona - pojechała tam wypocząć. Pominę milczeniem, dlaczego Ty nie gotowałeś, skoro pizza była tak droga.
      A wracając do liczykrupy- szlag by mnie trafił, gdybym jechała na wakacje po to, aby zmienić miejsce pobytu, zajmować się obcymi garami, w obcej kuchni, zmywać, sprzątać etc., zamiast ODPOCZYWAĆ. Od tego jest wersja all inclusive w hotelu, a skoro dużo zwiedzacie, to dla mnie normalka w tych sytuacjach jest po prostu jadanie tam, gdzie w danym momencie jestem. Skoro stać mnie na benzynę, to i stać mnie na odpoczynek. Nie mów, że Cię nie stać na posiłki w czasie wakacji, skoro stać Cię na 1000 zł raty za samochód i 1000 zł odkładania do skarpety.
      Wracam do celu Twoich dodatkowych zarobków, bo z tego przykładu znowu wynika, że żona uważa, iż poprzez dodatkowe pieniądze macie możliwość "łyknięcia komfortu odpoczynku", czyli w jej wypadku odstawienia garów na czas wyjazdu. A Ty z kolei liczysz, ile Ci z tej skarpety ubyło.
      Kurdę, jeśli mnie nie stać na wyjazd, to siedzę w domu. A jeśli już wyjadę, to nie mam najmniejszej ochoty zajmować się tym, co w domu, ale w obcym miejscu, gdzie są obce gary, obce produkty, które trzeba kupić, a tym samym pobyt będzie dostosowany do pór zakupów i posiłków, a nie do miejsca zwiedzania. W życiu!

      Nie ma w Twoim opisie, w Twoich postach najważniejszego- co Cię uwiera i jak Twoje życie teraz powinno wyglądać- wg Ciebie. I jak ono powinno wyglądać za 10-15 lat, kiedy dzieciaki będą już mieć własne życie.

      Twój opis odbieram jako normalną sytuację w rodzinie, gdzie są małe dzieci, jest możliwość życia na nieco wyższym poziomie, ale kosztem pracy, przemęczenia. Normalna faza, która trwa od momentu urodzenia się 1. dziecka, do momentu ukończenia przez ostatnie edukacji i usamodzielnienia się czy może nieco szybciej, jak wybędzie na studia do innego miasta. Zdaje się, że mężczyźni boją się tego, że życie im ucieka, że to takie życie w zawieszeniu, że tak już będzie zawsze. Zawsze to nie będzie, ale sprowadzenie dzieci na ten świat zmienia nasze życie diametralnie.

      Tak na koniec to nie wyobrażam sobie męczarni z siedmiolatkiem na wyjeździe urlopowym smile Normalnie zamordowałabym smile Wiem, że inni jakoś jeżdżą i ponoć nawet odpoczywają. Ja sobie nie chcę nawet tego wyobrażać smile Co innego starsze dzieci- samo zajmie się sobą i nie trzeba mieć go cały czas na oku, a do tego nie gubią mu się majtki czy jakieś tam inne fatałaszki smile

      Moje coroczne wakacje z naszczęściejużniemoim i synem wspominam jako czas koszmarny. Gotowanie, zakupy, zmywanie etc., bo przecież w restauracji za drogo. Tylko odliczałam dni do powrotu do domu, aby odpocząć. Od rozwodu wyjeżdżam z opcją all inclusive- i wreszcie wiem, co to znaczy odpocząć na urlopie smile
      • obs2 Re: czy to już 14.09.14, 22:14
        DZIĘKUJĘ!

        Bo już myślałem, że piszę tak, że nikt mnie nie rozumie.
        Jak widać- są tacy co rozumieją.

        DZIĘKUJĘ.
        • obs2 Re: czy to już 14.09.14, 22:21
          aczkolwiek doczytałem i - niestety ZUPEŁNIE nie zrozumiałaś przekazu z pizzą.

          Nie chce mi się rozwijać ale NIE BYŁO ŻADNEGO WYPOMINANIA.

          To było tak: oboje wspólnie byliśmy zadowoleni z tego, że nie trzeba gotować!!!!!

          Podkreślałem tylko że na taki numer stać mnie w południowych Włoszech.
          Nie stać mnie np już we Francji!!! No nie stać mnie na 70 E codziennie za obiad dla rodziny!
          Ale to nie problem, zrozum, ani dla mnie, ani dla żony. Gotowaliśmy i było OK. Ja zmywałem, żona zmywała.

          W przykładzie z pizzą chodziło mi o to, że moje pieniądze służą wszystkim.
          Wszyscy byli zadowoleni że jemy pizzę!!!!!!! Ja też!!!!!!!
          Tylko że potem łatwo traci się z oczu to ile co kosztuje.

          To znaczy: ja uważam że żona tylko tak mówi, że moglibyśmy znacznie mniej zarabiać.
          Trochę - tak. Ale znacznie? Nie sądzę.
          Ona docenia moją pracę. Równocześnie jest sfrustrowana.
          Ale sądzę że jej deklaracje że możemy mieć np. 50 % mniej - są bez pokrycia.
          • zmeczona100 Re: czy to już 14.09.14, 22:43
            > Nie chce mi się rozwijać ale NIE BYŁO ŻADNEGO WYPOMINANIA.


            Nie chodziło mi o to, że to jej miałbyś tę pizze wypominać smile Chodziło mi o to, że Ty sobie w każdej z tych pizz widziałeś uciekające Ci kolejne banknociki ze skarpety- zobacz, JAK, w JAKIM kontekście połączyłeś pizzę, niegotowanie przez żonę i te nieszczęsne pieniądze wink

            > Nie stać mnie np już we Francji!!! No nie stać mnie na 70 E codziennie za obiad
            > dla rodziny!

            No to wtedy wybieracie to, co jest dla Was najważniejsze w tej Francji wink Albo zmieniacie kierunek. No kurde, nie można mieć wszystkiego. Albo masz Francję i trochę ciekawych wspomnień, odymionych gotowanym obiadem, targaniem siat, albo masz lżejszy portfel, ale za to więcej wspomnień. No albo masz Turcję czy Tunezję, gdzie masz wszystkiego po pachy, a w dodatku dzieciory zajmują się sobą mając do dyspozycji wodne miasteczko.

            No nie stać mnie na 70 E codziennie za obiad
            > dla rodziny!

            No własnie, że Cię stać.
            Tyle, że Ty wolisz, aby te pieniądze zostały przy Tobie wink
            Obiektywnie Cię stać, bo zakładając dwa tygodnie we Francki, to nie odkładasz do skarpety przez jakieś trzy miesiące. Coś za coś.

            > To znaczy: ja uważam że żona tylko tak mówi, że moglibyśmy znacznie mniej zarab
            > iać.
            > Trochę - tak. Ale znacznie? Nie sądzę.

            Ja też nie sądzę. Teraz jest zmęczona, bo po pracy ma cały dom da głowie, ale gdybys jej pomagał, to wtedy mogłyby się pojawić problemy typu "nie możemy sobie pozwolić w tym roku na wyjazd". Byłaby i tak zmęczona, ale innymi czynnikami. Tak ja to widzę.
            No po prostu taki czas macie w rodzinie.

            > Ona docenia moją pracę. Równocześnie jest sfrustrowana.

            Tak, jak każdy, kto nie ma wyboru. Teoretycznie ma, ale praktycznie nie ma. Stąd frustracja.

            > Ale sądzę że jej deklaracje że możemy mieć np. 50 % mniej - są bez pokrycia.

            Ja też smile
            Chyba, że mogłaby tę lukę wypełnić swoją pracą zawodową. Ale wtedy doszedłby jeszcze inny rodzaj zmęczenia.
        • adenium42 Re: czy to już 19.09.14, 11:20
          Znam problem.
          Jak chcesz porozmawiać napisz na priv: adenium@interia.pl
          • mayenna Re: czy to już 19.09.14, 14:12
            adenium42 napisał(a):

            > Znam problem.
            > Jak chcesz porozmawiać napisz na priv: adenium@interia.pl
            O, i to jst dokładnie to o czym mówię.Nic tak nie łączy jak wspólne problemysmile
            • adenium42 Re: czy to już 20.09.14, 08:11
              Tak, szczególnie jak ma się rodzica z tym problemem.
              Doświadczenia niezapomniane sad
      • errormix Re: czy to już 16.09.14, 09:09
        Zmęczona100 napisała:
        > Od rozwodu wyjeżdżam z opcją all inclusive- i wreszcie wiem, co to znaczy odpocząć na urlopie

        Rozpuściłaś się .
        • yoma Re: czy to już 16.09.14, 10:57
          To ja poproszę tydzień w Bieszczadach. Nie musi być all inclusive smile
          • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 14:40
            Yoma, to na co czekasz? Bierz torbę i się pakuj smile
            Wcześniej możesz wziąć telefon i zadzwonić do jakiegoś pensjonatu i zarezerwować pokój. Chyba nie czekasz na to, aby forum kolektywnie wpadło i Cię spakowało? tongue_out
            • yoma Re: czy to już 16.09.14, 14:54
              Złośliwa bestio smile

              Istnieją obiektywne argumenty przeciw wyjazdowi teraz w Bieszczady, inaczej dawno bym już tam była. Ale cichutko miauknąć o marzeniu chyba wolno, nie? smile
              • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 14:58
                Jak byś naprawdę chciała, to byś wyjechała. Ale Ty wolisz narzekać.
                Normalnie jak Obs.

                tongue_out
                • yoma Re: czy to już 16.09.14, 15:19
                  Wypraszam sobie porównanie. Zresztą możemy sprawdzić: zaraz założę wątek "czy to już? nie wyjeżdżam w Bieszczady, laboga!" i zobaczymy, czy też osiągnie ponad 100 postów smile
                  • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 15:56
                    Osiągnie, ale musisz zacząć od dylematu związanego z wyborem koloru skarpetek tongue_out
                    • yoma Re: czy to już 16.09.14, 16:10
                      Czekaj czekaj, lecieć skarpetki, ja mam dwie pary górskich butów... smile
                      • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 17:09
                        Phi, co to za dylemat.
                        Nawet pół setki nie osiągnie.
                        • yoma Re: czy to już 16.09.14, 19:41
                          A właśnie większy niż gdybym miała dziesięć par. Bo czy brać te z futerkiem? Jeszcze nie jest tak zimno? Ale są wygodniejsze niż te letnie. Ale letnie mają lepszy bieżnik. Ale letnie są granatowe, a tamte brązowe i lepiej mi pasują do bojówek. Ale w bojówkach mam dziurę, to może jednak w dżinsach?

                          I tak stoję, rozumiesz, nad tym rozdziawionym plecakiem... tongue_out
                          • zmeczona100 Re: czy to już 18.09.14, 10:33
                            Ha! A widzisz!
                            UKRYWAŁAŚ DZIURĘ!!!

                            Jak można mieć dziurę w bojówkach????!!!! I jeszcze się tym chwalić na forum???!!!

                            Ty tak specjalnie o tych Bieszczadach wspomniałaś, bo chodziło Ci o tę dziurę. To jest ważne, a nie jakieś tam Bieszczady, futerka czy granaty tudzież brązy!

                            Pisz, czemu ona niezałatana do dziś!
                            • mia17 Re: czy to już 18.09.14, 10:39
                              może ona niezałatana, bo yoma nie ma siły chwycić za igłę z nitką... tongue_out
                              • zmeczona100 Re: czy to już 18.09.14, 10:44
                                Ma siły na Bieszczady, to i na nitkę z igłą ma.



                                tongue_out
                                • yoma Re: czy to już 18.09.14, 19:07
                                  No to teraz mi natychmiast odpowiedzcie, co powoduje, że nie chwytam za igłę z nitką i wsadźcie sobie dobre rady typu chwyć za igłę z nitką! Zmęczona, tylko ty jedna na tym forum mnie rozumiesz, chlip...

                                  tongue_out
                                  • zmeczona100 Re: czy to już 19.09.14, 14:29
                                    No nie chwytasz, bo najpierw musiałabyś kupić- i igłę, i nitkę.


                                    tongue_out

                                    Pytanie- dlaczego nie masz tego podstawowego osprzętowania w domu. Co za przykład dla dzieci!, Oh!
                                    • yoma Re: czy to już 20.09.14, 09:03
                                      Nieeee, gdzieś tu była... o mam! Wpięta w śpiochy!

                                      tongue_out
        • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 14:43
          > Rozpuściłaś się .

          Co to ten rozwód z człowiekiem robi wink
          • yoma Re: czy to już 16.09.14, 14:55
            Zmień nick tongue_out
            • rozpuszczona1oo Re: czy to już 16.09.14, 15:11
              Taki może być?
              wink
              • yoma Re: czy to już 16.09.14, 15:16
                O smile
                • rozpuszczona1oo Re: czy to już 16.09.14, 15:19
                  Tylko proszę mnie nie pomylić.
                  Z "100" było zajęte, więc musiałam się ratować "1oo" big_grin
                  • yoma Re: czy to już 16.09.14, 15:24
                    Zauważyłam. I OK, dodaje oryginalności smile
                    • errormix Re: czy to już 16.09.14, 16:09
                      Potwierdzam. Poza tym od razu ci z 10 lat ubyło smile
                      • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 16:53
                        Eeee..., to wolę stary.
                        Żebyś mnie wywalił z forum- jako nieletnią tongue_out
                        • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 17:00
                          Źle ze mną.
                          Żebyś mnie NIE wywalił z forum- miało być big_grin
    • sok.z.truskawek Re: czy to już 15.09.14, 09:50
      Ja raczej sadzę, ze to nuda w związku, problem z którym żył każdy z nas. Macie dwoje dzieci (to nie są absorbujące maluchy), które są w stanie zając się same sobą. Piszesz, że "żona sama ogarnia dom"- niby w jaki sposób skoro mieszkacie w syfie, w którym brak nawet chęci na jakąkolwiek intymność. Gwarantuje Ci, ze Twoja żona marzy o super ekscytującym seksie.... Zaskocz ją. Dzieciaki do rodziców, koleżanek, a Ty zaserwuj jej najlepszy seks w życiu.
      • przeciez.wiem Re: czy to już 15.09.14, 10:12
        No ale jak ma zaskoczyć, skoro jemu się już nie chce?
      • obs2 Re: czy to już 15.09.14, 10:12
        może lepszy Twój nadmierny optymizm niż jałowość większości pozostałych rad.

        Więc: Twoja rada nie działa. Próbowano.
        Być może nie jestem właściwą osobą.
        Ale- żona z jakiegoś powodu nie szuka w ogóle seksu.
        Z nikim. Może i myśli o tym - tego nie wiem. Ale: od lat nie szuka.
        • sok.z.truskawek Re: czy to już 15.09.14, 10:20
          Trudno to zrozumieć... szczególnie rozwódce big_grin Nie martw się, może i marne to pocieszenie- ale po 15 latach rzadko który małżonek jest obiektem fascynacji seksualnych swojej żony/męża.
        • ada1214 Re: czy to już 15.09.14, 12:41
          obs2 napisał:

          > może lepszy Twój nadmierny optymizm niż jałowość większości pozostałych rad.
          >
          > Więc: Twoja rada nie działa.


          No i czy nie mowilam: typowa maruda. Szkoda waszych klawiatur ludzie. On tylko chce pojeczec.
    • avril37 Re: czy to już 15.09.14, 10:55
      Jak tak czytam, to Wam chyba po prostu jest... zbyt grzecznie. Zbyt normalnie. Zbyt zblazowanie. Zbyt zachowawczo.
      Za mało dziania się.
      W pracy masz pewnie co rusz nowe przypadki pacjentów, musisz się głowić, zastanawiać, być w ciągłej gotowości. W domu już Ci się nie chce. Chcesz spokoju.
      Dlatego objawy aktywności (zorganizować Panią Pomoc) są spychane na dalszy plan. Niby organizujecie wakacje ale to zupełnie inny rodzaj aktywności. Tu chodzi o ogarnięcie codzienności, więc Was od tego odpycha. Więc tylko rozmawiacie. Od lat.
    • mia17 Re: czy to już 15.09.14, 11:15
      a mnie przyszło do głowy (po lekturze większości wpisów), że może byś po prostu...zaakceptował tę sytuację.
      przyjął, że po 15 latach małżeństwa związek wygląda inaczej niż na początku. że znikają motyle w brzuchu, przygasa (lub wypala się) namiętność, ludzie wpadają w rutynę, kierat codzienności.
      nie brzmi to może cudownie - ale takie jest życie.
      wydaje mi się, że sporo rozwodów i rozstań bierze się właśnie stąd, że ludzie nie są w stanie zaakceptować etapu, na jakim znalazło się ich małżeństwo. szukają ekscytacji, wrażeń, próbują różnych rzeczy. nie wystarcza im to, że są zdrowi, mają zdrowe dzieci, bezpieczeństwo finansowe. szukają....no właśnie, czego? każdy czegoś innego.
      z Twojego opisu wynika, że u Was jest po prostu wypalenie. zmęczenie, może zniechęcenie, marazm. na siłę nic nie zrobisz - o tym pewnie wiesz.

    • 0nce-upon-a-time Re: czy to już 15.09.14, 14:47
      Moim zdaniem zatrudnienie pani do sprzątania będzie Twoją porażką po całej linii. Na początek, w chwili wolnej od różnorakich refleksji, złap za szczotkę i odkurzacz, a następnie zagoń do regularnej roboty swoje trzy księżniczki. Wszyscy domownicy są zdrowi, a z wysokości opłat wnoszę, że macie kilkudziesięciometrowe mieszkanie, a nie trzystumetrową rezydencję ? To od razu szykuj kasę na kolejny etat dla kucharki, bo przecież żona nie lubi gotować, a trzynastoletnia panna nie potrafi sobie zrobić obiadu. Ja rozumiem - zakurzone książki, cygara, melancholia, winylowe płyty z kompozycjami Rachmaninowa - atmosfera inteligenckiego domu i intelektualnego fermentu. Ale tu chodzi nawet o względy pedagogiczne - po co tym dzieciom te wszystkie kursy i zajęcia dodatkowe, skoro w kwestiach egzystencjalnie podstawowych będą miały po dwie lewe ręce ? Za lat X pewnie wylądują z podobnymi pytaniami, na podobnym, dekadenckim forum.
      • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 13:14
        odpowiadam "technicznie" i konkretnie, bo poza jedną osobą (@zmęczona) widzę, że nie pojawia się w tym wątku nikt kto próbuje widzieć świat, relacje i problemy na nieco dociekliwszym poziomie niż poziom stwierdzeń "brudno to trzeba posprzątać", "trawa jest zielona", "dwie proste równoległe nigdy się nie przecinają".

        >To od razu szykuj kasę na kolejny etat dla kucharki, bo przecież żona nie lubi gotować

        To w ogóle nie stanowi i nie stanowiło problemu.
        Ja z racji moich prac jadam poza domem.
        Dzieci jadają w szkole. Żona w tym jest bardzo spójna: nie lubi gotować, ale nigdy nie wybrzydza, je byle co byle szybciej, jak to mówi jest z tych którzy uważają że je się po to by przeżyć i nic poza tym.

        > a trzynastoletnia panna nie potrafi sobie zrobić obiadu.

        je w szkole co jej dają i nie grymasi. Znowu - widzicie problem tam gdzie go nie ma.

        >Ja rozumiem - zakurzone książki, cygara, melancholia, winylowe płyty z kompozycjami
        > Rachmaninowa - atmosfera inteligenckiego domu i intelektualnego fermentu.

        tak, od pokoleń smile))
        co do winyli z Rachmaninowem - chciałbym, ale miejsca brak.
        Raczej kompakty z Buxtehudem.
        Ferment - o, za duże słowo. Też chciałbym. Jesteśmy intelektualnie wyjałowieni, bo na kontakty ze znajomymi też brak czasu i sił. Są - ale rzadkie. No i zaprosić nikogo do tego gnoju nie sposób. A sprzątaczka dalej nie zadzwoniona smile))
        Cygara - staram się ograniczyć, bo to szkodzi. 2 w roku chyba nie szkodzą.
        Palę czytając na werandzie w Toskanii Muratowa.
        Pasuje do stereotypu?

        > po co tym dzieciom te wszystkie kursy i zajęcia dodatkowe, skoro w kwestiach
        > egzystencjalnie podstawowych będą miały po dwie lewe ręce

        starsza działa aktywnie w harcerstwie, uprawia sporty, jeździ na obozy sportowe, sama, pakuje się sama.
        nie wiem czy nie ma w tym wątku niejakiej tendencji do wniosku, że cała nasza rodzina jest rozpaczliwie niezaradna- w oparciu o JEDEN fakt że od kilku lat nie zadzwoniliśmy po sprzątaczkę?


        • once-up0n-a-time Re: czy to już 18.09.14, 07:25
          Proste równoległe czasami się przecinają w konsekwencji zakrzywiona czasoprzestrzeni pod wpływem siły grawitacji. Ja akurat podjąłem polemikę co do koniecznosci zatrudnienia sprzątaczki, a jeśli chodzi o nieporadność, to wybacz, sam taki obrazek narysowaleś. Co innego podjąć decyzję o szkole dla dziecka, czy o zakupie samochodu, a zupełnie innym rodzajem wysiłku jest dbanie o proste, rutynowe czynności. W ogóle za wiele regularności to w waszym związku nie widzę, funkcjonujecie raczej zrywami. Do dobrze zorganizowanego domu domownicy chętnie wracają, nie planują ucieczki, przygotowanie do wyjazdu wakacyjnego trwa ze dwie godziny itp. Nie dopuszczasz takiej możliwosci, ze inni rozumieją co do nich piszesz, lecz mają własne zdanie na podstawie Twoich komunikatów
    • mayenna Re: czy to już 16.09.14, 07:49
      Jeśli jest wola terapii po obu stronach to zawsze warto.
      Miedzy wami sa jakieś niepozałatwiane sprawy, żale które wypływają jako kłótnie o pierdoły.

      Na zalegający kurz radą jest zatrudnienie pani do sprzątania bo on ci jednak przeszkadza, skoro go widzisz i o nim piszesz, ale nie masz chęci sam posprzątać. Obstawiam, że uważasz, że to żony działka i dlatego go nie ruszasz.
      • yoma Re: czy to już 16.09.14, 11:01
        Ale widzisz: forum ma przestać dawać rady typu zatrudnić panią, bo to żadna rada.
        • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 13:27
          > Ale widzisz: forum ma przestać dawać rady typu zatrudnić panią, bo to żadna rada.

          A uważasz że to jest "jakaś" rada?

          Poczytaj wypowiedzi @zmęczonej100
          Ona jedna zdolna była do refleksji i zrozumienia, że jeżeli ktoś mówi że od kilku lat CHCE coś zrobić i NIE ROBI i dopytuje usilnie jaki jest tego powód, to radę żeby po prostu TO ZROBIŁ można sobie w du.pę wsadzić.

          Ja rozumiem że świat jest pełen takich rad.
          Może to zresztą tłumaczy miałkość i mierność wielu (większości) spraw, rozwiązań, wyników, efektów, skutków......





          • yoma Re: czy to już 16.09.14, 15:14
            No to zaprawdę powiadam, rozwiedź się z jednym banknotem stuzłotowym i przejdź się do specjalisty. Tu jest forum rozwodowe, nie psychoterapia online. A jeszcze wleźć, żądać - nie prosić, żądać - rady i obrażać się, że forum machnięciem złotej różdżki nie rozwiązało problemu, to już do wyboru - bezczelność, naiwność albo głupota.

            Jak to będzie po łacinie: Lekarzu, zacznij od siebie?
            • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 15:33
              > A jeszcze wleźć, żądać - nie prosić, żądać - rady i obrażać się, że forum machnięciem złotej
              > różdżki nie rozwiązało problemu,

              złotej różdżki......
              niezłe ego tu macie.

              sądząc po rozpaczliwej dosłowności, ufiksowaniu na kasie ("rozwieść się z banknotem stuzłotowym", "skarpeta", nieskończone wyliczenia ileż to by kosztowała sprzątaczka i jakie to straszne dla mnie wyrzeczenie; ludzie ja mogę mieć jutro 3 sprzątaczki, i nawet się nie zmartwię ale wy nie widzicie poza @zmeczona, że problem jest zupełnie gdzie indziej)-
              to rady tego forum są na poziomie raczej machania łopatą niż złotą różdżką - z wyjątkami, na czele z @zmeczona (chyba do niej napiszę maila zgodnie z sugestiami i radami).

              Pokaż mi w którym miejscu żądałem rad.
              Ja raczej tylko pokazuję, że upierdliwe pseudodoradzanie nie pomaga.
              Oczywiście nie mam prawa żądać rad, ale Forum nie ma prawa zakazywać mi oceny tego co robicie jako przyziemnego pseudodoradzania ("chwyć za słuchawkę") na poziomie machania łopatą.
              A Ty tu o różdżce....
              znaj proporcję.....

              • yoma Re: czy to już 16.09.14, 16:12
                No to proszę w jednym zdaniu, najwyżej raz współrzędnie złożonym: czego oczekiwałeś od forum, zakładając wątek?
                • obs2 Re: czy to już 16.09.14, 16:25
                  > No to proszę w jednym zdaniu, najwyżej raz współrzędnie złożonym: czego oczekiwałeś od
                  > forum, zakładając wątek?

                  oceny mojej sytuacji (oczywiście możliwej zdalnie, na podstawie wyrywkowych danych), przez ludzi którzy dotknięci zostali sytuacją rozwodową i mają sumarycznie spore doświadczenie.

                  co ciekawe, ta diagnoza mojego związku została postawiona na początku wątku, brzmi ona: jest sens walczyć, wskazana terapia.

                  za tą diagnozę bardzo dziękuję, jest dla mnie ważna

                  bicie piany, moje rzekomo "obraźliwe" odpowiedzi i rozrost wątku do >100 postów nastąpił po wejściu pseudodoradców od "chwytania za słuchawkę".

                  mam jednakże wrażenie, że nikomu się przez to krzywda nie stała.

                  odniosłem z wątku jeszcze jedną korzyść.

                  wielu ludzi odpowiada mi tak, że nie pozostaje nic innego jak uznać że nie władam językiem polskim, bo forumowe odpowiedzi na to wskazywały (totalne niezrozumienie).
                  czyli 100 osób mówi jednak że jestem koniem.
                  dzięki postom @zmeczonej100, dowiedziałem się że jednak władam językiem polskim i treści które chcę przekazać, mogą (choć raczej w drodze wyjątku niż reguły) być zrozumiane.

                  Za to dziękuję tym bardziej.

                  pozdrawiam wszystkich.



                  • zmeczona100 Re: czy to już 16.09.14, 17:06
                    obs2 napisał:

                    > dzięki postom @zmeczonej100, dowiedziałem się że jednak władam językiem polskim
                    > i treści które chcę przekazać, mogą (choć raczej w drodze wyjątku niż reguły)
                    > być zrozumiane.

                    Przecież to nie kwestia języka wink
                    Swój swego zrozumie. A że nas mało, to inna kwestia.

                    Ja to się dziwię, że Ty jesteś zaskoczony.
                    Chociaż nie powinnam, bo przecież sama tak zaczynałam smile
    • tricolour Facet, generalnie to marudzisz... 16.09.14, 08:53
      ... a biorąc pod uwagę tylko Twoje wykształcenie i pracę (a więc zasoby, choćby intelektualne) to pierdzielisz jak dureń.

      Do sprzątania i prasowania rzeczy, gdy samemu brakuje sił i czasu, bierze się chętną osobę. Dwadzieścia złotych za godzinę, to jest bardzo dobra stawka. Stówa tygodniowo, cztery stówy miesięcznie. Koniec domowych problemów z syfem.

      Oczywiście możesz jęczeć, że to o cztery stówy mniej w skarpecie. Fakt, mniej. Alternatywą jest rozwód (w zasadnie nie ma innej alternatywy, bo prędzej czy później trafi się czystszy mężczyzna i zdefloruje żonę na dobre) czyli podział skarpety wraz z przyległościami na dwoje.

      Więc sobie policz, co Ci się bardziej opłaca: stracić cztery stówy miesięcznie czy wszystko, co masz. A gdy już stracisz wszystko, co masz, to zaczniesz płacić alimenty. Ze dwa tysiące miesięcznie, bo masz takie możliwości zarobkowe.

      Zanim pójdziecie na terapię, to weźcie sobie pomoc domową. Może być młody i bezpruderyjny czyściciel basenów...
      • obs2 Re: Facet, generalnie to marudzisz... 16.09.14, 14:40
        > Do sprzątania i prasowania rzeczy, gdy samemu brakuje sił i czasu, bierze się chętną osobę.

        Jak młotem o..... młot.

        > Oczywiście możesz jęczeć, że to o cztery stówy mniej w skarpecie.

        nic nie zrozumiałeś. Nic. Jedna z nielicznych przyjemności mojego życia to jest wydawanie pieniędzy na rodzinę. Na zabawki. Na zajęcia dla dzieci. Na koncert z żoną. Na wakacje (te mamy naprawdę super, pracuję na to cały rok).
        Teraz zamierzam wysłać żonę z córkami, na tydzień do Hiszpanii, bo lubią popływać.
        Kur.wa, no nie, świat nie znał takiego liczykrupy skarpetowego.
        Zwykłe krakowskie centusie to są przy mnie cieniasy, kur.wa.

        > prędzej czy później trafi się czystszy mężczyzna i zdefloruje żonę na dobre

        zawsze się może trafić, takie życie.

        > A gdy już stracisz wszystko, co masz, to zaczniesz płacić alimenty. Ze dwa tysiące
        > miesięcznie, bo masz takie możliwości zarobkowe.

        musiałbym być do cna wyprany z godności, żeby zgodzić się płacić moim dzieciom takie grosze alimentów.

        > Zanim pójdziecie na terapię, to weźcie sobie pomoc domową. Może być młody i
        > bezpruderyjny czyściciel basenów.

        nie mamy basenu.
        nawet ty mnie przeceniasz smile