obs2
11.09.14, 10:25
Dzień dobry wszystkim.
Małżeństwo ze stażem 15 letnim.
Dwie córki: 13 i 7 lat.
Zawodowo poukładane. Oboje pracujemy, żona w wymiarze prawie etatu, ja w wymiarze dwóch - od dawna, taki zawód (lekarz). Finansowo: ponadprzeciętnie, stabilnie, bez długów.
Zdrady: emocjonalna żony 11 lat temu, poza tym - nie było.
Wspólnota tematów i zainteresowań : nadal bardzo duża.
Więź emocjonalna: nadal.
Emocje: gwałtowne, problemy z komunikacją, oskarżenia, stałe próby godzenia się, szybkie powroty do sprzeczek o pierdoły, przeradzająych się w kłótnie fundamentalne, ale szybko gasnące.
Znużenie, zmęczenie- po obu stronach, głównie życiem, codziennością: żona sama ogarnia dom, ja zasuwam w ciężkich i odpowiedzialnych (ludzkie życie!) pracach.
Myśli samobójcze- deklarowane u obu stron (ja po epizodzie depresji leczonej psychiatrycznie 20 lat temu).
Znakomite wakacje co rok, brak istotnych trosk materialnych, przychylność rodziny po obu stronach. Zdolne i fajne dzieci.
Mieszkanie obecnie o standardzie slumsów- przeze mnie zawalane tonami książek i nieprzeczytanych gazet, przez żonę: kompulsywnie kupowanymi ubraniami dla dzieci.
Tony zalegającego kurzu który nie przeszkadza ani mnie ani żonie - więc zalega dalej.
Garnki jeszcze myjemy.
Czy to już?
Czy terapia związku ma sens?
Czy już na dobre pozamiatane (w przeciwieństwie do mieszkania)?