pieknylipiec
17.09.23, 09:32
Proszę o rady i sugestie, chociaż dobre słowo.
Jesteśmy po ślubie długo. Od wielu lat nie pracuję, bo tak ustaliliśmy. Tzn. mąż ustalił, a ja na to przystałam. Dobrze zarabiał, dom i dzieci (już dorosłe) zaopatrzone przeze mnie. Rola kury domowej nigdy nie była szczytem moich marzeń, po prostu byłam słaba i na taką rolę się zgadzałam. Lata leciały. Z nudów podniosłam swoje kwalifikacje zawodowe, chociaż tyle. Dzisiaj postanowiłam wrócić do pracy, mąż jest przeciwny. Nie pozwala, oczernia mnie w mojej przyszłej pracy, podcina mi skrzydła. Mówi, że sobie nie poradzę. Awanturuje się o to bez przerwy, stosuje przemoc psychiczną. Nie mam na to dowodów i świadków. Robi to ,,dla mojego dobra". Mistrz manipulacji. Już dawno był między nami źle, dawno chciałam odejść. Dziś jestem tego pewna.
On podejmuje ważne finansowe decyzje, nie informując mnie nawet o tym. Ode mnie żąda posłuszeństwa i informowania o każdym moim kroku. Finansowo byłoby mi lepiej zostać i tkwić w tym czymś, zwanym małżeństwem, ale ja chcę po prostu wolności i spokojnego życia.
Nie mamy rozdzielności majątkowej, wszystko co mamy jest kupione na niego. Dom jest kupiony przez niego przed ślubem. Jeździmy na świetne wakacje, niczego mi materialnie mi nie brakuje. Prócz wolności i niezależności. No i szacunku.
Mimo całego tego terroru do pracy wrócę. Potrzebny mi będzie samochód, on mówi, że mi nie da samochodu, bo to jego samochód (mamy 3 samochody osobowe, wszystkie kupione na niego). Nie chcę się wyprowadzać. Zarobię i złożę pozew o rozwód. Wiem, że raczej nie wygram wiele, prócz spokoju, a to chyba najcenniejsze. On ma pieniądze, prawników, potrafi pięknie przemawiać. Każdy da się złapać na jego słówka. Będzie ciężko, nie wiem czy mam na to siłę, ale inaczej umrę za życia.
Powiedzcie, proszę, co mogę zrobić? Psychicznie jestem wykończona.