ona_ona_30
17.01.12, 10:06
Dziewczyny, proszę o spojrzenie z zewnątrz. Co byście zrobiły na moim miejscu? Bo ja mam kompletny mętlik w głowie, nie wiem, doprawdy, co mam robić :(
Jestem asystentką od ponad 10 lat. Mam doświadczenie w kilku dobrych firmach, dobry angielski, wszelkie umiejętności "miękkie" potrzebne na tym stanowisku oraz twarde oczywiście też. Najczęściej byłam asystentką top managementu, czyli prezesa lub zarządu. dwa lata temu przez rok szukałam pracy. Jako, że jestem mamą, nie jestem tak dyspozycyjna, jakby chciał potencjalny pracodawca. W końcu znalazłam - jak mi się wtedy wydawało - pracę marzeń - blisko domu, w miarę dobre pieniądze. Dodam tylko, że jestem osobą bardzo ambitną, bo ma to znaczenie przy dalszej opowieści. Po tych dwóch latach, doprawdy, nie wiem, co mam myśleć - co więcej - nie wiem, co mam robić :( Ja tu mam naprawdę niewiele obowiązków, większość czasu siedzę i się nudzę, "zabijam czas", czuję, że się cofam totalnie w rozwoju, że nabywam "złych" przyzwyczajeń. Jest to dziwna organizacja - prawie wszyscy, wyjąwszy mnie i może kilku innych osób - są zatrudnieni "po znajomości", ja tu nie mam nawet do kogo buzi otworzyć. Nie mam kolegów, koleżanek - i nie jest to moja wina - w innych miejscach pracy zawsze byłam lubiana i wyniosłam z nich długoletnie przyjaźnie... Tak mi tego brakuje :(Mój szef jest osobą specyficzną - zamkniętą w sobie, niekontaktową. Dostosowałam się, pomimo, że mam zgoła odmienny temperament - jestem osobą kontaktową, uśmiechniętą, bardzo lubiącą ludzi. Co jakiś czas nachodzi mnie refleksja, że za jakiś czas będę niekonkurencyjna na rynku pracy, jeśli tu dalej zostanę. Co pewien czas rownież szef "podnosi mi ciśnienie". Zachowuje się w stosunku do mnie nie fair, np. komentuje w sposób ironiczny sposób wykonania zadania przy osobach trzecich, co zupełnie nie jest prawdą - znaczy - zadanie jest wykonane poprawnie. Pozwala sobie na dziwne żarty w moim kierunku, które wg mnie śmieszne nie są, a osoby, które to słyszą, mogą odnieść wrażenie, że robi ze mnie debila, nie jest zadowolony z mojej pracy lub ja nie wykonuję dobrze swoich obowiązków. Przy czym oboje doskonale wiemy, że spisuję się z zadaniami znakomicie i on o tym wie. Dowodem na to była niedawna premia od szefa za dobrą współpracę. No i OK - "dobra współpraca" to wg mnie zadowolenie obu stron. Ja nie jestem zadowolona:( Mam za mało zadań, zbyt mały kontakt z szefem, zupełnie nie nadajemy na tych samych falach, nie czuję się zupełnie "jego prawą ręką", tak, jak to było w przypadku poprzednich firm - no i, co najważniejsze - czasami mam wrażenie, że jestem "kozłem ofiarnym", że jak chce sobie pojechac po kimś, to jedzie po mnie - wie, że mam poczucie humoru - ale to już przestało być śmieszne. I tu do sedna - zastanawiam się nad szukaniem pracy. Nie rzucaniem tej w te pędy, ale spokojnym szukaniem. I mam dylemat - czy ja dobrze zrobię?? Zawsze bardzo ważny był dla mnie samorozwój, uwielbiam pracę asystentki, wiem, że się do tego nadaję i jestem doceniana. Tutaj czuję się niedoceniania, nie wykorzystuję nawet 1/3 swoich możliwości w tej pracy, często chodzę sfrustrowana. ALE - ta praca jest pewna, blisko domu i w miarę pieniądze. Ale nie cuzję się spełniona :( Co ja mam robić?? :( ja wiem, że mi na to pytanie nikt nie da odpowiedzi, że to może dylematy nastolatki, ale gubię się:( Proszę, podpowiedzcie coś, dziewczyny...
P.S. Przepraszam, że tak długo. mam nadzieję, że ktoś doczyta do końca ten długaśny tekst...