last-green-orange
23.02.18, 13:27
Witam serdecznie. Nigdy nie myślałam, że zawitam na to forum, ale być może mam / miałam przyjaciółkę cierpiącą na to zaburzenie. Znam ją od 7 lat i widziałam już wcześniej niepokojące symptomy, ale myślałam, że to depresja i nerwica po trudnym dzieciństwie. Wymienię może w skrócie informacje o niej:
- bardzo ciężkie dzieciństwo, oboje rodziców alkoholików - obecnie nieżyjących. Matka miała patologicznego konkubenta przez dłuższy czas, były z tym dramaty (zabiła go), niedługo później sama zmarła. Nie wiem dużo na ten temat, ale matka była oschła i niewspierająca, nie pomagała finansowo.
-historia patologicznych związków - wiązała się z pierwszymi lepszymi, którzy się napatoczyli i głęboko przywiązywała po krótkim czasie. Nie odchodziła, gdy była przemoc, błagała o powrót. Nigdy sama z siebie nie zakończyła związku. Tolerowała wszystko, co najgorsze, o ile dostawała jakąś drobinę uczucia / przywiązania. Zezwalała na "skoki w bok", półotwarty związek - sama była dziewicą aż do tego roku (ma trzydzieści kilka lat)
-odwracała się od bliskich ludzi, którzy ją "zawiedli", m.in. od wieloletniej przyjaciółki, kiedy nie powiedziała tego, co ona chciała usłyszeć. Była nieprzejednana, uparta. Często wyrażała rozczarowanie kimś, wyrażała się negatywnie np. o czyjejś inteligencji. Były też osoby, które skrajnie idealizowała (jej dawna miłość). Z wieloma znajomymi jest skłócona. Ma ogromne wymagania interpersonalne, niemożliwe do spełnienia.
- ma skrajnie niskie poczucie własnej wartości, panicznie boi się opuszczenia. Wykazywała zaborczość w stosunku do partnera, impulsywnie też potrafiła powiedzieć coś niemiłego, rzucić słuchawką, lub się obrazić. Nie potrafi dziękować, przepraszać
- jest bardzo rygorystyczna, narzuciła sobie różne ograniczenia np. związane z dietą. Jest całkowitą abstynentką. Obecnie jest wegetarianką, je naprawdę mało, na granicy niedożywienia. Nie bierze suplementów, żałuje pieniędzy na lekarza i na niezbędne rzeczy (np. kiedy miała pluskwy w pokoju), ale nie na zabiegi typu makijaż permanentny
Ja jestem osobą ugodową, tolerancyjną, nie prowokuję konfliktów, nie wymagam nie wiadomo czego. Może dlatego trwało to tak długo i byłam zadowolona z tej przyjaźni. Niestety odkąd znalazła ostatniego chłopaka (1,5 roku), zaczęła się odsuwać ode mnie i ludzi - mówiła mu, że nie zależy mu na innych, tylko na nim. Zarzuciła mi egoizm, brak umiejętności wspierania, co było bardzo niesprawiedliwe. Na pytanie dlaczego, przytoczyła sytuację, kiedy kilka lat temu nie pojechałam z nią do szpitala kiedy złamała palec u stopy (była 22, byli z nią inni znajomi) Zagłębiła się w swój związek totalnie, zaangażowała już po krótkim czasie. Niestety chłopak od kilku miesięcy chciał to skończyć, lecz bał się, że ona sobie coś zrobi. Tydzień temu doszło w końcu do rozstania, gdyż w pretensjach o jego pracę w delegacjach powiedziała, że może mu pociąć i wyrzucić rzeczy. Później wysłała mi pożegnalnego smsa i zabarykadowała się w pokoju. Razem z innymi przez 3 dni staraliśmy się nawiązać kontakt, ale albo nie odpowiadała, albo była agresywna. W końcu wezwaliśmy pogotowie, bo chciała uciec do swojej miejscowości, żeby się od nas oczepić. Niestety nie przyjęli jej na oddział, wróciła po 3 h. Zapukała do mnie (mieszkamy blisko) i z wielką nienawiścią (nigdy takiej u niej nie widziałam) wykrzyczała mi, że żałuje że mnie poznała, że nigdy nie byłam jej przyjaciółką, że jestem dla niej nikim. Nie mieliśmy prawa wzywać karetki, bo nie jesteśmy jej rodziną. Dla niej liczy się tylko ten chłopak, nie my. Gdybym to ja była na jej miejscu, zostawiła by mnie w spokoju bo to moja decyzja. Innym podobnie nawrzucała, zerwała kontakt i pojechała do swojej miejscowości. Tam nie ma nikogo, gdyż pourywała te znajomości. Ma wyłączony telefon, nie wiadomo, czy żyje, czy nie.
Czuję się, jakby po mnie pociąg przejechał. Zastanawiam się, czy kiedyś do niej dotrze, że skreśliła jedyną osobę, która nią się naprawdę przejmowała. W tym momencie nie ma już nikogo. Jestem w kontakcie z jej byłym, który też to przeżywa. Nigdy nie widziałam takiej złości, chęci skrzywdzenia u niej. Szok, po prostu. Mam nadzieję, że mimo wszystko zgłosi się po pomoc.