b.ebe
03.09.08, 19:02
Zanim zalozylam ten watek przejrzalam pare postow w poszukiwaniu
podobnejsytuacji. Ale one w sumie sa tak rozne (choc brzmia
podobnie).
W mniemaniu paru osob z pewnoscia juz zdradzilam po pozwolilam sobie
na swintuszenie w necie, ukradkowe spotkania no i pocalunki czy
drobne pieszczoty.
Jestem zareczona od trzech lat - od trzech m-cy mamy kryzys w
zwiazku.
Czuje sie strasznie zaniedbywana przez narzeczonego.
Odnosze wrazenie ze jest uzalezniony od gier, w ogole mnie nie
zauwaza. Na moje podchody reaguje zniecierpliwieniem i mowi ze jest
zmeczony (pracujemy tyle samo).
Kiedy proponuje gdzies wyjsc wykreca sie - po czym siada przed
kompem.
Nawet w klotniach mowie mu ze jest ktos w moim zyciu kto potrafi
docenic to ze jestem ciekawa zycia osoba, ze jestem zabawna ze lubi
spedzac ze mna czas.
Srednio reaguje na to.
Mam kolege, lubie go - jest wesoly, czarujacy. Zaczelo sie
zwyczajnie - od spacerow i rozmowach o zyciu i calkiem przyziemnych
sprawach, potem cos zaiskrzylo. Uleglam pare razy - calowalam sie z
nim, byly tez male pieszczoty.
Im dalej w to brne tym wiecej chce. Jestem zalamana - nie wiem co
mam poczac. Nie chce niszczyc zwiazku, ale rozmowa z moim
narzeczonym to jak walenie glowa w mur.