Puszczacie na koncert?

[manala]

Dziewcze będzie miało lat 16. Jechałaby z rok starszą koleżanką. Koncert Taco H, w Warsaw. Nocowałby u wujka koleżanki, którego oczywiście nie znam.

[little_fish]

Pytanie czy znasz rodziców koleżanki i masz zaufanie? W razie najmniejszych wątpliwości nie zgadzam się na nocowanie u wujka. Jeśli mogę, organizuję inny nocleg.

[manala]

Nie znam. Pierwszy pomysł był taki, ze pociągiem w nocy wróci...Jak to nie przeszło wykopały 'wujka'

[angazetka]

To poznaj.

[manala]

Mieszkamy w różnych miastach. Zresztą co mi po znajomości rodziców. Bardziej boję się napitego lub nacpanego tłumu na koncercie niż wujka.

[triss_merigold6]

Tego akurat bym się nie bała, prędzej tego, że rozbawione dziewczyny zechcą kontynuować imprezę na mieście.

[kanna]

Prosisz o telefon do rodziców koleżanki i rozmawiasz. Normalnie.

[primula.alpicola]

No ale u wujka czy u "wujka😉"? Bo to spora różnica.

[aurinko]

Moja córka ma 16 lat i była już na kilku koncertach. Mam ten komfort, że w wielu miastach mam zaprzyjaźnione osoby u których w razie czego mogłaby przenocować. Ale nie pozwoliłabym nocować u obcego "wujka", którego córka nie zna, ja nie znam i nic o nim nie wiem.

[little_fish]

No właśnie. Gdyby chociaż rodzice tej koleżanki byli mi znani, sensowni i godni zaufania, to bym rozważyła. W innych sytuacjach - nie ma opcji.

[bazia_morska]

Wujek koleżanki brzmi dziwnie, hostel/hotel jest bezpieczniejszym miejscem.

[triss_merigold6]

Dla 16-latki?!

[memphis90]

Ja miałam 16 czy 17 lat, kiedy pojechałam do stolicy na koncert. Właśnie wujek odbierał mnie z koncertu i przenocowywal, aczkolwiek moje osoby towarzyszące nie zostały zaproszone na nocowanke i nocowały na dworcu…

[imponderabilia22]

memphis90 napisała:

> Ja miałam 16 czy 17 lat, kiedy pojechałam do stolicy na koncert. Właśnie wujek
> odbierał mnie z koncertu i przenocowywal, aczkolwiek moje osoby towarzyszące ni
> e zostały zaproszone na nocowanke i nocowały na dworcu…
>


Boje się myśleć co to za wujek, który ma miejsce i ochotę nocować obce osoby.

Ja już z daleka widzę wielki czerwony wykrzyknik.

[little_fish]

Ten akurat nie miał ochoty, albo miejsca...
Ja natomiast widzę wykrzyknik w sytuacji gdy dorosły decyduje się zostawić małolaty na noc na warszawskim dworcu. No chyba, że towarzystwo było pełnoletnie, albo wujek o nich zielonego pojęcia.

[memphis90]

Jako dorosła tez teraz myślę, ze ja raczej przenocowalabym znajomych siostrzenicy na jakiejś karimacie, zamiast wysyłać na dworzec… Macica nie pozwoliłaby mi wystać bombelkow na zatracenie… Ale fakt - u wujostwa to małe mieszkanko było.

Natomiast co mnie zdumiewa bardziej, to ze rodzice 16-18l ot tak wysłali dzieciaki na koncert do innego miasta nie interesując się w najmniejszym stopniu gdzie będą nocować i nie mając problemu z tym, ze będą koczowac na ławce na dworcu (nie, towarzystwo nie oklamalo rodziców, ze ma gdzie spać i nie przepuścilo forsy na hotel)…

[little_fish]

Ano, zdarzają się niefrasobliwi. Również w czasach bardziej współczesnych. Też się czasami dziwiłam jak odbieraliśmy skąd dziecko i przy okazji znajomych

[memphis90]

Hmm, wychodzi na to, ze ja jestem cioteczką, co to na miejsce, żeby nocować „obce osoby” tj siostrzenice na przykład…

[little_fish]

A koleżankę siostrzenicy też przenocujesz, czy zostawisz na dworcu?

[memphis90]

Oczywiście, ze przenocuję.

[alex_vause35]

Nie. I nawet niekoniecznie boję się wujka, ale nadmiernej swobody dziewczyn oraz braku zainteresowania dorosłego, gdzie poszły, o której wróciły itp.

[alex_vause35]

No i też na koncercie tego, o czym piszesz, i że dzieciaki mogą się znaleźć w trudnej sytuacji, a nikt im nie pomoże.

[hanusinamama]

I cóż sie zmieni za 2 lata jak mloda bedzie miec 18 lat??

[szmytka1]

A widzisz rozwój swoich bombelkow na przestrzeni dwóch lat, czy ciągle są na etapie przedszkolaka? Ja u swojego nastolatka jakiś tam progres widzę... poza tym 18 latek to w teorii osoba dorosła legitymującą się dowodem osobistym.

[panna.nasturcja]

Będzie o dwa lata dojrzalsza, mądrzejsza, hormony będą mniej szalały, mniejsza podatność na presję otoczenia, świadomość odpowiedzialności prawnej. Młodzież dojrzewa, zwłaszcza sensownie wychowywana.

[slonko1335]

Bez problemu po obgadaniu sprawy z wujkiem i rodzicami starszej koleżanki.

[jahelena]

Pewnie. Moje jeździły we tym wieku na koncerty do Vienna, a rok później do London i Brussels.

[szczera.wiera]

A na Moon nie Latała? Cheers, life

[droch]

Latała, ale tylko w drodze na Saturna…

[kubek0802]

droch napisał:

> Latała, ale tylko w drodze na Saturna…

Wcześniej zahaczając o Paris zapewne...

[memphis90]

Paris latała z nią jako osoba towarzysząca…

[trampki-w-kwiatki]

Omg😂😂😂

[jakis.login]

Pojechałabym z nimi, nie na sam koncert, tylko na wspólny nocleg w wynajętym miejscu i zwyczajne bycie pod ręką.

[szczera.wiera]

Z szesnasto- czy z sześciolatka byś pojechała??

[triss_merigold6]

Ja bym pojechała.

[jakis.login]

szczera.wiera napisał(a):

> Z szesnasto- czy z sześciolatka byś pojechała??

Wątek jest o szesnastolatce, zatem logiczne jest, że ja również piszę o szesnastolatce. Czy w czymś jeszcze mogę ci pomóc? Nie krępuj się, pytaj.

[te_de_ka]

Tak, znajomi jeżdżą lub proszą o zawiezienie i towarzyszenie nastolatkom zaufane osoby. To jest norma w mojej bańce. Puszczanie nastolatków poniżej 18 do "wujka" - nie slyszałam, zeby ktoś z moich znajomych na to poszedł. Do bliskich babć, cioć lub do udostępnionego przez do tych znajomych mieszkania - tak.

[larix_decidua77]

Tak, ja tak zrobiłam.

[longina84]

Zrobiłabym tak samo i wystawiła je przed koncertem, potem zgarnęła i do domu albo na wspólny nocleg.

[shellyanna]

Tak, ale nocleg ogarniam sama.

[chococaffe]

Nie znam twojej córki ani jej koleżanki i nie wiem na ile są samodzielne i odpowiedzialne. Na pewno nie puściłabym bez konsultacji z rodzicami koleżanki. Rozważyłabym możliwości wyjazdu z opiekunem (np Tobą) i nocleg w hotelu/hostelu (albo powrót do domu samochodem/pociagiem jeżeli odległość i rozkłady jazdy na to pozwalają

[szczera.wiera]

Puściłabym, nie wiem o co chodzi z tym wujkiem? Chyba nocowanie u rodziny koleżanki to normalna sprawa. Gorzej z samym koncertem, moja była na tym przyglupku Macie (towarzysko tylko, na szczęście tego nie slucha🤮) I było nieciekawie

[little_fish]

Nie znamy wujka. Nie wiemy czy jest człowiekiem, który w jakikolwiek sposób przejmie się nastolatkami. Przecież nie musi się czuć w obowiązku zapewnić jakiejkolwiek pomocy/opieki, poza udostępnieniem łóżka. A jak sama piszesz, na czy po koncercie, mogą się wydarzyć różne rzeczy.

[shellyanna]

Wujek może być równie dobrze wujkiem poznanym na tinderze. Moc wyobraźni nastolatków jak widać w sąsiednim wątku jest nieograniczona.
Sam fakt, ze nie znam rodziców koleżanki dałby mi do myślenia. Obstawiam, ze koleżanki tez za bardzo rodzice nie znają. No nie. Pojechalabym z nimi.

[imponderabilia22]

szczera.wiera napisał(a):

> Puściłabym, nie wiem o co chodzi z tym wujkiem? Chyba nocowanie u rodziny koleż
> anki to normalna sprawa. Gorzej z samym koncertem, moja była na tym przyglupku
> Macie (towarzysko tylko, na szczęście tego nie slucha🤮) I było nieciekawie


Serio poslalabys dziecko nocować do jakiegos nieznanego ''wujka''🤦🤦🤦🤦🤦

[memphis90]

No zakładam, ze rodzice koleżanki to znają doskonale tego wujka, czyli zapewne brata czy kuzyna któregoś z nich…?

[little_fish]

Zakładać możesz. Autorka wątku nie zna nawet rodziców tej koleżanki. Więc kompletnie nie wiadomo kim jest hipotetyczny wujek i czy w ogóle istnieje. Nastolatki miewają bardzo dziwne pomysły - patrz wątek o nastolatku w Krakowie 😉

[memphis90]

No ale w takiej sytuacji potwierdzasz najpierw fakt istnienia wujka z rodzicami koleżanki…

A zreszta - ja to bym po prostu pojechała na ten koncert

[little_fish]

Ja też wolałabym pojechać (nawet gdybym miała nie iść na koncert), niż wypytywać obcych ludzi o ich rodzinę, a potem jeszcze się denerwować czy wszystko ok 😁

[imponderabilia22]

Nie.

[kubek0802]

Nie. Ale ja swego czasu nie zgodziłam się na wyjazd ledwie dorosłego 18 latka na mecz ekstraklasy na drugi koniec kraju, więc pewnie nie jestem reprezentatywna.

[pitupitt]

Nie.

[annaboleyn]

Nie ma opcji. Jadą z kimś z rodziców, kto je zgarnia po koncercie i zabiera spać.
Do rozważenia, czy na sam koncert wpakuję się z nimi Moooże odpuszczę. Może. Z piętnastolatką będę szła, nie wiem, czy rok różnicy tak dużo zmienia w kwestii bezpieczeństwa.

[borsuczyca.klusek]

Ten "wujek" to może być jakiś koleszka poznany w internecie 🙄

[trampki-w-kwiatki]

Też tak sądzę. Jak sobie przypomnę jakie ściemy sadziły rodzicom moje koleżanki w wieku lat 16 to aż mi słabo...

[bei]

Do nieznanego mężczyzny nie, chyba, że rodzice kolezanki poręczają, a wujek ma żonę i dzieci.
Nie lepiej jechać z dziewczynkami, odebrac z koncertu i wrócić nocnym pociągiem? W czasie koncertu zorganizowalabym sobie czas.

[aqua48]

Nie, absolutnie nie puściłabym na koncert i nocowanie u jakiegoś "wujka", 16 latki z koleżanką. Pojechałabym też, odebrała dziewczyny po koncercie i wróciła z nimi do domu.

[manala]

Dzieki za wypowiedzi. Młoda ma 15 lat, ale koncert ma być w czerwcu. W wakacje trochę jeździła pociągami, ale zawsze w ciągu dnia i praktycznie zawsze trafiały na jakichś świrów. Opowieści jak z dobrej polskiej komedii - i śmieszno i strasznie zarazem W nocy to sobie w ogóle nie wyobrażam powrotu. Sama bym chyba miała stracha. Wujek raczej legitny - choć fakt, nie znam. Samej nie chce mi się jechać, mąż też niespecjalnie zainteresowany. Chyba będzie musiała przełknąć i zacząć od odwiedzania lokalnych koncertów.

[kubek0802]

Jest trochę czasu żeby Ci się zechciało, a mąż się zainteresował. O ile córce naprawdę zależy na koncercie a nie na przygodzie z przyjaciółką.

[szafireczek]

To nie możesz wziąć numeru telefonu do tego wujka i z nim pogadać o swoich obawach, chyba że tak naprawdę chodzi o sam koncert...

[mae224]

jak nie chce ci się jechać? już teraz wiesz? weź apartament, przyjaciółkę, matkę tej koleżanki, kup bilet do kina, teatru, co tam lubisz w stolicy, młoda niech się bawi w tym czasie na koncercie, a potem wraca do apartamentu, hotelu albo ją odbierasz z umówionego miejsca i masz fajny bezpieczny weekend.

[longina84]

Jak Ci sie nie chce, to musisz ją puścić. To bardzo proste, rodzice jak dzieci muszą ponosić odpowiedzialność swoich decyzji. I albo jako rodzice bierzecie na siebie jazdę na miejsce albo zmartwienie, gdzie córka jest, co robi, u kogo śpi itd. Dla mnie niepojęte - płodzić córkę też Ci sie nie chciało? No sorry, ale nóż mi się w kieszeni otwiera na takich rodziców, bo z tego potem są problemy - matka zabroniła, tyle tylko potrafi, bo ruszyć tyłka to już nie jest w stanie. Ten typ rodzica zawsze ma później problemy z dzieckiem, zawsze. Bo jest wyłącznie dyscyplinujący, a nie wspierający. Zakazuje, zamiast szukać kompromisu.

[manala]

Heh, ty z mamusiek co bombelkom nigdy nie mówią nie? To zobaczymy kto na tym lepiej wyjdzie...Nie chce uczestniczyć w koncercie dla małolatów, nie chcę płacić za hotel w Warszawie i nie chce nocami jeździć pociągami.

[little_fish]

Ja na przykład często mówiłam "nie", ale pomagałam spełniać marzenia. A że czasem na moich warunkach... że czasem mi się nie chciało... Cóż, nie żałuję 🙂

[longina84]

Tak, ja z tych, co to zrobiły i ponoszą tego konsekwencje, a nawet mają ogromną frajdę, gdy mogą pomóc i zobaczyć uśmiech dziecka, bo na czymś mu zależało. No ale ja nie nazywam młodzieży małolatami i nie deprecjonuję ich zainteresowań, może dlatego mi się chce przeżywać wspólne chwile i moja obecność też nigdy nie przeszkadzała ani synowi, ani jego znajomym. I to wszystko jest mega proste, jeśli powiedziałaś, że sama nie pojedziesz, to musisz ja puścić samą. Nie chcesz jej puścić samej, a jej zależy, to warto dla swojego kontaktu z dzieckiem, no chyba, że nie chce Ci się go mieć, jakoś ten wyjazd umożliwić.

[little_fish]

Zgadzam się. Kocham bardzo moje dzieci, ale mam świadomość tego, że posiadanie dzieci wiąże się z wykonywaniem czynności, na które nie mamy ochoty. Dla jego dobra, prawidłowego rozwoju i rozwoju relacji między nami.
Ja na przykład nie cierpiałam placów zabaw, ale chodziłam. Czerwcowy weekend w Warszawie? Sama przyjemność 😊

[manala]

Owszem, posiadanie dzieci często wiąże się z robieniem czegoś na co nie mamy ochoty. Jestem jednak zdania, że nie muszę robić wszystkiego co dziecię zapragnie. Po prostu nie. Też mam prawo do wyboru aktywności, które mi pasują. Nie widzę powodów abym musiała się zmuszać do wzięcia udziału w imprezie gdzie średnia wieku będzie pewnie oscylowac ok. 20.. Nie wspomnę już o dodatkowych kosztach - biletu, hotelu. Gdyby koncert był w mieście gdzie mieszkamy, puściłabym z koleżanką. Tu jest to bardziej skomplikowane.

[little_fish]

Przecież na koncert nie musisz iść, młoda będzie miała towarzystwo.

[longina84]

Ale przecież większość osób Ci to mówi, że akurat koncert mogłabyś sobie spokojnie odpuścić, zabrać ze sobą koleżankę i z nią miło spędzić czas. Koszty - wiadomo, inna sprawa, no ale nie to podawałaś jako powód problemu i nie unikniesz go, wysyłając dziewczynę do obcego człowieka. A tak zupełnie na marginesie: z Taco to w ogóle nieprawda, że taka jest średnia wieku, bo sama go słucham, w przeciwieństwie do nastoletniego syna.

[shellyanna]

W wakacje dziecko wymyśliło sobie koncert urodzinowy Maty. Zamierzali jechać sami i po koncercie czekać na dworcu na poranny pociąg. Wsadziłam ich do auta, zabrałam młodsze dziecko i ogarnelam mi i im noclegi. Osobne rzecz jasna.
Wysadziłam ich w centrum, poszłam z młodszym do Kopernika, potem na spacer, lody itp. Po koncercie mi się starszy zameldował, ze jeszcze dotarli do ich noclegu, rano zdali sami klucze, poszli chillowac nad Wisle i pod ZT i o danej godzinie ich zgarnęłam na powrót. Oni mieli święty spokój, transport i nocleg w cywilizowanych warunkach, ja namiastkę św spokoju, ze jakby co to nie będę gnać 300 km. I namiastkę kontroli. Wiedziałam gdzie są.
Za niedługo mąż ogarnie wyjazd z nimi na te jakieś zawody gamingowe w Kato.

Dziecię ma za sobą samodzielne podróże lotnicze, jest zasadniczo odpowiedzialny i nie zawiódł nigdy naszego zaufania, ale jak słyszę pomysły typu „przekimamy na dworcu”, albo „jest plan, ze nie ma planu” to z doświadczenia swojego wiem, ze warto jednak odrobine supportować temat.

[little_fish]

Dokładnie. Też tak robiłam. I często po czasie przyznawał rację 😉 choć na początku zawsze słyszałam, że przesadzam 😁

[memphis90]

>nie muszę robić wszystkiego co >dziecię zapragnie. Po prostu nie. Też >mam prawo do wyboru aktywności, >które mi pasują.

Ale dzieciątko bynajmniej nie chce iść na koncert z mamusią, prawda…?

[annaboleyn]

A ty jesteś z tych mamusiek, co potrzebuje forum, żeby się dowiedzieć, że nastolatki nie puszcza się na nocleg do "wujka koleżanki"? I że dziecko może być ogarnięte i w świetnych stosunkach z tobą (wątpię, wnioskując po twoim podejściu do niej), a i tak w tłumie po koncercie małolaty ktoś może ładnie wysterować?
To zobaczymy, kto lepiej na tym wyjdzie.

[angazetka]

Koncert za niemal rok, a ty wujka ani rodziców poznawać nie zamierzasz, a o podrózy z dzieckiem do innego miasta już wiesz, że wam się z mężem nie chce. Fajnie.

[1matka-polka]

Ja sie boje koncertow z powodu tłumu, ktory może zmiażdzyć. Mialam w zyciu 2 razy taką sytuację, że trafiłam w waskie gardło i ledwo mogłam oddychać. Wiem, nie pomogłam.

[alpepe]

Też się boję koncertów i tłumy mnie przerażają, nawet jak przeczytałam twój post, to ogarnęła mnie niemoc. Ale córki puszczałam.

[7katipo]

Na trybunach nie ma praktycznie takiego ryzyka. Największy ścisk to odnotowałam w tramwaju, wracając z Chorzowa do Katowic.

[alpepe]

Ja bym swoje córki puściła, bo je znam. Oczywiście przed tego typu zdarzeniami zawsze była u mnie pogadanka pedagogiczna.

[arthwen]

Mój jest trochę młodszy, ale nie wiem czy ze te 2,5 roku bym puściła samego na koncert w innym mieście. Jakbym ja (albo mąż) nie była zainteresowana tym koncertem, bo na razie to chodzimy po prostu razem, to może pokombinowałabym coś w stylu wspólnego wyjazdu, a na koncert niech idzie z znajomymi, natomiast nocleg już z nami. No chyba, że dziecko wyjątkowo rozsądne, koleżanka też, rodziców i wujka znam i wiem, że można im zaufać.

[dido_dido]

Pojechałabym z dziewczynami. Na koncert idą same ale mamy wspólny nocleg. No i w razie problemów jestem na miejscu pod telefonem. Mogą mieć dużo swobody - znaczy meldujemy się na noclegu a potem nasze drogi się rozchodzą tylko jesteśmy w stałym kontakcie np na messengerze. Ewentualnie pomagam w powrocie nocą do hotelu/apartamentu

[ciri_77]

Moje jadą, to kolejny ich koncert, nocują grupą w hostelu

[mandelis]

Szesnastolatki bym nie puscila sama do innego miasta na koncert. Zawiozlabym w obie strony. No chyba ze mialabym w Warszawie kogos znajomego zaufanego, kto by odstawil na koncert i odebral po.

[magdallenac]

Tak, ale jadę z nimi i ja ogarniam nocleg. W życiu bym się nie zgodziła na spanie u jakiegoś wujka.

[ga-ti]

A ten wujek to kto? Bo może to dwudziestoletni student 😆
Ja bym się skontaktowała z rodzicami koleżanki i owym wujkiem. I dopiero decydowała.
Rozumiem, że Ci się nie chce jechać, masz prawo być zmęczona, nie lubić, mieć inne plany, ale może to być dobre wyjście.

[angazetka]

Ten koncert jest za 10 miesięcy... Oceany czasu, żeby to zorganizować. Ale autorce się nie chce.

[bazia_morska]

Czeka tylko na odpowiedź "tak, nocleg u nieznanego "wujka jest ok".

[longina84]

Życie byłoby wtedy takie proste... Nie trzeba się fatygować a i dziecka nie ma w weekend, co za spokój. Wujek-nie wujek mi je ogarnął.

[manala]

Na tym forum zawsze można liczyć na osoby, które sobie coś tam dopowiedzą żeby dopasować temat do swoich potrzeb w celu udowodnienia komuś jaki jest beee, w przeciwieńswie do osoby komentującej. Nie pisałam nigdzie, że pomysł z wujkiem mi się podoba (wręcz żartobliwie napisałam, że go skąś wykopały, po tym jak zakwestionowałam nocny powrót pociagiem.) Młoda po początkowym rozczarowaniu temat uznała za zamknięty. Moje dzieci wiedzą, że jako rodzic mam prawo odmówić jesli coś mi się nie odpowiada, co nie znaczy że nie wspieram ich zainteresowań i aktywności. Sam wątek miał cel bardziej sondażowy niż decyzyjny.

[kubek0802]

ga-ti napisała:

>
> Rozumiem, że Ci się nie chce jechać, - nie zawsze się robi to co chce;
masz prawo być zmęczona, - no takiej w perspektywie czasowej to i zmęczenie można zaplanować;
nie lubić, - aby wspierać pewne aktywności dziecka wcale nie trzeba ich lubić;
mieć i > nne plany, - oceany czasu żeby inne plany nie kolidowały z koncertem.

[manala]

nie zawsze się robi to co chce - to dotyczy również dzieci (przynajmniej powinno)

nie wiem co będę robiła w tym czasie, nie wybiegam planami tak do przodu i raczej nie angażuję się w coś z takim wyprzedzeniem