Dodaj do ulubionych

Mała ankietka

29.03.04, 14:15
Jako ten z "drugiej strony barykady" smile chciałbym prosić Was szanowne Panie o
odpowiedź na nurtujace mnie pytanie:

Na ile szacujecie miesięczny KOSZT UTRZYMANIA DZIECKA?

Oczywiście pojawią się zastrzeżenia: a w jakim wieku, a na wsi czy w mieście
itp. Aby ułatwić proponuję następującą formę, odpowiedzcie w "cyfrach"
(będzie czytelniej) a ewentualne komentarze załączcie poniżej:

1) wiek dziecka:........
2) miejsce zamieszkania:.........
3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
lokatorów): ...............
4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
z "wrzucania tu rachunków za telefon):...............
5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
szkolnych itp.):............
6) jedzenie: .............
7) "pampersy": ...........
8) ubrania: .........
9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):............
10) książki, zabawki : ........
11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): ............
12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
ostatniego roku):............
13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
np. z ostatniego roku):...........
14) dodatkowy komentarz: ............


P.S.
Napisałem "nurtujące mnie" bo przekazuję pewną sumę pieniędzy co miesiąc
mojej żonie (napiszę Wam później ile i jak to sobie wyliczyłem, aby nie
sugerować odpowiedzi) i słyszę, że to "nędzne ochłapy"...
Obserwuj wątek
    • eaw Re: Mała ankietka 29.03.04, 14:32
      1) wiek dziecka: 2,5........
      > 2) miejsce zamieszkania: Warszawa.........
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): wynajęte mieszkanie 1000 zł 2 osoby czyli na dziecko 500
      zł...............
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon): 50 zł na m-c...............
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.): żłobek 200 + opiekunka ok 400-500 zł m-c (długo pracuję i w
      czasie choroby)............
      > 6) jedzenie: 250 zł.............
      > 7) "pampersy": 0 zł za to inne "kosmetyki" ok. 50 zł m-c...........
      > 8) ubrania: 150 zł.........
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): 100 zł (przynajmniej raz
      na m-c "z powodu" żłobka jest chora)
      > 10) książki, zabawki : 80 zł........
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 100 zł
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku): 50 zł (rower, fotelik samochodowy, sanki)
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku): 0Zł
      > 14) dodatkowy komentarz: nie oszczędzam na dziecku.
    • burza4 Re: Mała ankietka 29.03.04, 15:04
      tata_malolata napisał:

      > Na ile szacujecie miesięczny KOSZT UTRZYMANIA DZIECKA? Proszę bardzo

      > 1) wiek dziecka:.13
      > 2) miejsce zamieszkania: Warszawa

      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): tu mam problem, mieszkamy aktualnie w domu mojego obecnego męża i
      koszty są znacznie wyższe, przedtem było to ok. 450 zł miesięcznie, na nas dwie

      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon): woda, gaz wliczone w czynsz (dopłata
      roczna rzędu 150 zł); elektryczność - ok. 100 zł za dwa miesiące, nie zgadzam
      się z wyrzuceniem rachunku za telefon, bo u nas 70% połączeń wykonuje moja
      córka osobiście, w tym 30% do taty! rachunki na szczęście relatywnie
      niewielkie - na nią przypada jakieś 60 zł (w tym jej komórka)

      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.): obiady w szkole 100 zł, komitet 20, bilet 90 zł kwartalnie
      (o ile pamiętam), jakieś ubezpieczenia nie pamiętam ile ze 35 zł rocznie

      > 6) jedzenie: ???? za Boga nie wiem, będzie ze 300 zł pewnie, ale równie
      dobrze mogłoby być i 700, bladego pojęcia nie mam

      > 7) "pampersy": brak

      > 8) ubrania: hmmm - w rozłożeniu na miesiąc minimum 200 zł (cóż - rośnie!)

      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): szczęsliwie mam
      abonament w medicoverze - na nią przypada 25 zł miesięcznie, leki - różnie -
      raz jest to 200 zł w miesiącu, po czym przsez 3 miesiące nic. Należałoby tu
      wspomnieć o ortodoncie - koszt leczenia wyniósł ponad 3 tys. zł (rozłożone w
      czasie rzecz jasna), teraz tylko kontrole co 1,5 miesiąca 30 zł. załóżmy że
      jest to min. 300 zł na kwartał.

      > 10) książki, zabawki : niewiele (?), duża już jest, w ramach książek mogłabym
      wliczyć wyprawkę do szkoły - 500 zł, + powiedzmy jakieś 300 na inne rozrywki
      (książki, kino), co daje ok. 800 zł rocznie

      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): koszt zielonej
      szkoły - 420 zł, wycieczki klasowe - ok. 20 zł miesięcznie, wakacje: kolonie
      1200 zł, zimowisko 760 (+ 300 zł na ekstrasy), opłacenie jej pobytu z babcią
      nad morzem - 800 zł, naszych "rodzinnych" wakacji nie liczę, bo wyszłaby
      astronomiczna suma, jeździmy za granicę średnio 5 razy do roku + w sezonie
      cieplejszym prawie co drugi weekend robimy wypady gdzieś w Polskę

      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku): buty narciarskie + ubranie 1000 zł, meble - 1200,

      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku): kółko plastyczne 80 zł, joga 150 zł, angielski zna
      mamusia i pomaga, korepetycji nie potrzebuje, fryzjer raz na kwartał - 60 zł,
      kieszonkowe - 20 zł miesięcznie, prezent dla koleżanki na urodziny itp. - 30-40
      zł przynajmniej co drugi miesiąc (towarzyska istota)...

      > 14) dodatkowy komentarz: zdrowa nastolatka, zadbana, ale niekoniecznie
      spowita w złotogłów, ciuchy ze średniej półki, bez wymysłów typu prywatna
      szkoła, książki wypożycza z biblioteki, albo wymieniają się z koleżankami...

      Wychodzi mi coś średnio 1600 zł miesięcznie, nie chce mi się liczyć dokładnie,
      no i nie wliczam wszystkich wydatków.
      • mag_p Re: Mała ankietka 29.03.04, 15:18
        Burza zapytam odnosnie prywatnych szkol.
        Kto prowadzil mala do szkoly jak miala dajmy nato 7 -8 lat?
        Czy nie balas sie gdy wracala sama ze szkly w tym wieku z kluczem na szyji?
        Kto odrabial (pomagal) jej w lekcjach ?
        Kto zawozil ja na zajecia dodatkowe, czy basen itd..? Czy nie bals sie jak w
        tym wieku sama jezdzila tramwajami czy autobusami?
        Pozdrawiam
        mag
        • burza4 Re: Mała ankietka 29.03.04, 16:37
          Mag - szczęśliwie szkoła mojej córki była 50 metrów od naszego mieszkania,
          planowo kupionego koło babci... moja mama była już wtedy na wcześniejszej
          emeryturze i zabierała dziecko do siebie, a ja wstępowałam po nią po drodze z
          pracy. Gdyby nie babcia, pewnie musiałabym kogoś wynająć... Ponieważ szkoła
          była tak blisko a moje dziecko od wczesnej młodości jest szalenie niezależne z
          natury, po pierwszym tygodniu oznajmiła, że jest już DUŻA, i nie życzy sobie
          odprowadzania, jak jakiś przedszkolak smile - i szła sama, mama za nią samochodem
          na jedynce... nie pamiętam, kiedy dostała klucze i wracała sama do domu, i tak
          napierw szła do babci na obiad, potem ewentualnie babcia ją przyprowadzała i
          zostawiała samą w domu. W piątej klasie zmianiłam mieszkanie, w tym samym
          rejonie i musiała już przechodzić przez ulicę do szkoły (ale na światłach),
          nadal było to bliziutko. Wtedy już na pewno wracała sama.

          W lekcjach nikt jej nie pomagał, zasadniczo zdolne mam dziecko i nie wymaga
          pomocy, czasem drobnej podpowiedzi. Zajęcia dodatkowe były w szkole (obok
          działał dom kultury), na basen też chodzili całą klasą w ramach w-f (przystanek
          dalej). Chwała Bogu, bo inaczej by pewnie nie chodziła w ogóle, nie miałam
          sumienia babci ganiać, a sama nie miałam czasu, tym bardziej, że do pracy
          miałam 26 km, a w weekendy studia zaoczne.

          Autobusem pierwszy raz pojechała sama w zeszłe wakacje (miała 12 lat) i mamunia
          robiła w gacie i dzwoniła co 10 minut na komórkę, aż młoda dojechała do taty.
          Teraz dojeżdża do szkoły sama, ale to kawał baby jest (wyższa ode mnie) i
          rozsądna (w miarę), na zajęcia dodatkowe również.

          Zasadniczo w moim przypadku szkoła prywatna byłaby większym problemem, bo
          musiałabym ją do takowej dowieźć, po odbiór dziecka wysłać babcię autobusem
          itd. Samochód kupiłam, jak mała była chyba w 2 klasie. No i koszty. Te
          pieniędze, które poszłyby na czesne odłożyłam na większe mieszkanie, bo według
          mnie było to wazniejsze. No i ideologicznie nie bardzo jestem zachwycona
          system prywatnego szkolnictwa...
          • mag_p Re: Mała ankietka 30.03.04, 09:22
            Widzisz Burza po to te pytanie, bo nie kazdy ma babcie obok i szkolo zaraz
            kolo bloku .
            I staje przed wyborem opiekunka lub szkola prywatna....
            Bo niestey nie urwe sie z pracy. I teraz po przeliczeniu kosztow , bardzo
            czetso wychodzi ze jednak bedzie sie oplacal dobra szkola prywatna. WBo ze
            szkolami prywtanymi , tak jak z przedszkolami . Trzeba sie dobrze rozejrzec i
            wybrac. Czasem zycie stawia taka konieczneosc i nie jest to karpys czy
            ekstrawagancja.

            Pozdrawiam
            mag
            • burza4 Re: Mała ankietka 30.03.04, 10:08
              Mag - ja sobie świetnie zdaję z tego sprawę, nie neguję broń Boże, że dla
              niektórych szkoła prywatna jest lepszym i wygodniejszym rozwiązaniem. Ale dla
              mnie nie była - przeciwnie - generowałaby kolejny problem logistyczny. No i
              uważam, że mimo wszystko koszty są niewspółmierne do jakości produktu.
              • mag_p Re: Mała ankietka 30.03.04, 11:46
                Burza - to zalezy jak sie patrzy. Ja patrze pod katem dobrej opieki i z moge
                wymagac i klatwiej skontrolowac ( jesli chodzi o zajecie sie dzieckiem po
                lekacjach i dowiezienie mu , zorganizowanie)
                Boi jak ja bym miala babacie , to wogole bym sie nie zastanwaialan. Po prostu
                miala zle doswiadczenia z opiekunkami , choc bieor to pod uwage - ale kosztyy w
                sumien ie bede mniejsze...

                Mag
    • darcia73 Re: Mała ankietka 29.03.04, 15:46
      1) wiek dziecka:. 2 lata
      2) miejsce zamieszkania: miasto (300 tys.mieszkanców)
      3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      lokatorów): 150 zł
      4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      z "wrzucania tu rachunków za telefon):100
      5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      szkolnych itp.): 250
      6) jedzenie: 300 (ok. 10 zł dziennie)
      7) "pampersy": 100 zł
      8) ubrania: róznie, w zaleznosci od m-ca ok. 70 zł m-cznie, buty sa strasznie
      drogie, bielizna tez
      9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):.rocznie ok. 800 zł
      10) książki, zabawki : 50 zł (nie stac mnie na wiecej)
      11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): na razie 0,00,
      nie stac mnie
      12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      ostatniego roku): 50 zł (tez mnie nie stac)
      13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      np. z ostatniego roku):0,00
      14) dodatkowy komentarz: nie dostaje alimentów, wiec obowiazek utrzymania
      dziecka spoczywa tylko na mnie; gdyby nie pomoc mojego faceta i rodziców byłoby
      krucho.
    • ewik35 Re: Mała ankietka 29.03.04, 16:09
      Wyliczam dla rocznego dziecka, Warszawa, za miesiac

      pampersy + inne kosmetyki, chusteczki, waciki etc - 300, jedzenie (sloiczki,
      soczki, owoce) 400, lekarstwa&lekarze 100, ubranka 50, opiekunka 1000, razem to
      1850 zl. Nie licze czynszu etc bo sama bez dziecka musialabym placic podobnie,
      tez czesto piore etc.
    • kruszynka301 Re: Mała ankietka 29.03.04, 16:18
      tata_malolata napisał:

      >
      >
      > 1) wiek dziecka:........3,5 latka
      > 2) miejsce zamieszkania:.........małe miasto pok Krakowem (50 tys.)
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): ..... mieszkamy z rodzicami, nic nie płacimy
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):...........jw, telefony służbowe
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.):..........przedszkole 200 zł
      > 6) jedzenie: .............300 zł
      > 7) "pampersy": ...........60 zł
      > 8) ubrania: .........150 zł,
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):............nie choruje, okaz zdrowia, nie widziała lekarza 2 lata
      > 10) książki, zabawki : ........100 zł
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): ............500 zł/m-c - raz w roku wyjazd egzotyczny, tydzień w kraju + wypady weekendowe na Słowację i w góry, prawie co tydzień kawiarnie krakowskie
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku):............brak, rowerek wliczony w zabawkach
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):...........brak
      > 14) dodatkowy komentarz: ............pierwszy raz liczyłam wydatki, uwielbiamy z mężem podróże, a malec już jest zakochany w rafach koralowych, nie kupujemy firmowych ubrań, właściwie wszystkie pieniądze przeznaczamy w wyjazdy bliskie i dalekie.

      >
      >
      > P.S.
      > Napisałem "nurtujące mnie" bo przekazuję pewną sumę pieniędzy co miesiąc
      > mojej żonie (napiszę Wam później ile i jak to sobie wyliczyłem, aby nie
      > sugerować odpowiedzi) i słyszę, że to "nędzne ochłapy"...

      Mój bliski kolega przekazuje ex koło 2 tysięcy + robi zakupy, jego ex również uważa, że za to nie można żyć, ale jest to osoba, która kiedy dostawała wypłatę (około 3,5 tys), w 2 dni wydawała wszystko na ubrania i buty. Więc teraz 2 tysiące na nią i na bliżniaczki ...... faktycznie "nędzne ochłapy".

      Każdy ma inny standard życia, i inne potrzeby.

      pozdrawiam
      Gosia
    • pabloha Re: Mała ankietka 29.03.04, 21:59
      miesięczny KOSZT UTRZYMANIA DZIECKA?

      Witaj, może tak na początek małe pytanie, uwaga, weźmy pod uwagę stopień
      zainteresowania swoim dzieckiem? Nie mówie już o przeliczaniu czasu
      poświęconemu dziecku, bo tego nie da przeliczyć sie, chociaż ...
      W prima aprilis mam DRUGĄ ROZPRAWĘ ( a pozwanym jest pzeciez mój 2,5 letni syn)
      O ZMNIEJSZENIE ALIMENÓW Z 300 NA 100 POLSKICH ZŁOTYCH. Fakt, że płaciłam kilka
      miesięcy po 500 zł na dzieci z poprzedniego małzeństwa ojca mojeo syna,
      pozyczyłam pieniądze jego matce (oczywiscie nie zobaczyłam ich z powrotem), itd
      itp, to teraz jeszcze przed sądem musze mówic o swoim majątku: mieszkanie -
      jakie duze, samochód - jaki rocznik, marka. Studia - ile płacę!!! Właściwie
      muszę zeznawac, ze gdyby nie rodzice, to do niczego nie doszłabym i udowadniam,
      ze jestem życiowa niedojdą!!! Ojciec dziecka oczywiscie zeznaje, ze nic nie ma,
      utrzynuje go matka, gotuje mu obiady, nie ma żadnego majatku. Facet ma też
      prawo zadawac mi pytania i poirytowany mówi, MATKA NIE WIE, ILE KOSZTUJE
      UTRZYMANIE DZIECKA?!!!
      Podchodziłabym do wszystkiego inaczej, gdyby przejawiał zainteresowanie synem.
      Jeśli ktoś przed sądem twierdzi, że nie ma pieniedzy na to ,by odwiedzać syna,
      a nie wykorzystuje szansy, gdy przyjeżdża na rozprawy ... Nie dzwoni, ma
      gdzieś. Myślę, że gdy ktos nie ma serca dla swojego dziecka, to powinien płacic
      te śmieszne pieniadze, nie utrudniać mi, nie łgać przed sadem. Boję się, że tak
      szybko,jak to będzie mozliwe, zażąda alimentów od mojego, phi, naszego przecież
      syna.
      Co do Twojej ankiety. Adwokat kazał zrobić mi zestawienie bez opłat za
      mieszkanie, gazu, prądu.
      Jeszcze coś. Oczywiscie, wydatki będą różne takze w zależności od miejsca
      zamieszkania. Fakt, muszę mieszkać narazie tu, gdzie mieszkam, bo nie utrzymam
      się, gdybym chciała przeprowadzić się do dużego miasta. Staram sie nie
      doprowadzac do obłedu, bo narazie nie ma powodu: synek jest zdrowuy, dobrze sie
      rozwija, tez nie mam co narzekać ( w końcu samochodu mi nie ukradli, tylko
      rozwalili stacyjkę i zamek), a kilka dni po tym ktos 'zyczliwy' anonimowo
      puknął w drzwi. Cóż, w sądzie liczyła sie tylko marka i rocznik, a nie to, że
      najwyższy czas na AC.
      > Oczywiście pojawią się zastrzeżenia: a w jakim wieku, a na wsi czy w mieście
      > itp. Aby ułatwić proponuję następującą formę, odpowiedzcie w "cyfrach"
      > (będzie czytelniej) a ewentualne komentarze załączcie poniżej:
      >
      > 1) wiek dziecka:..2,5
      > 2) miejsce zamieszkania:60 tys.
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): 100 - jeśli juz mam podać
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):50
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.):250
      > 6) jedzenie: 450 - radocha wyliczyć ile bułek, soków, pasztetu sad
      > 7) "pampersy": 65
      > 8) ubrania: 200 - same buty 100!!!
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):środki czystości, lekarz,
      lekarstwa 170
      > 10) książki, zabawki : 90
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 50
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku):120 - rower
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):45 - basen
      > 14) dodatkowy komentarz: suma:1400 zł

      Zarabiam tyle, ile zarabiam (szkoła), mając ciagle poczucie niskiej wartości. A
      przeciez utrzymuję siebie, dziecko, słono płacę za zaoczne studia. Radzę sobię.
      No, i ....spłacam jeszcze pozyczkę niedoszłej teściowej.
      W czwartek pewnie podniesie mi sie cisnienie krwi, a mam niskie, hihihi
      Pozdrawiam
      • novikaa Re: Mała ankietka 29.03.04, 22:33
        Witam!
        Może poznamy te, mniemam bajońskie sumy, które są "ochłapamy" zdaniem ex, dla
        dziecka , absolutnie nie ex żony ( częste pojmowanie alimentów jako utrzymanie
        ex)... Oczywiście, tylko teoretycznie, pzdr Cie Ojcze.Kasia
    • joanna.luczynska Re: Mała ankietka 29.03.04, 22:26
      1) wiek dziecka:9msc
      > 2) miejsce zamieszkania: Piaseczno
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): ok 100 PLN
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):ok 300PLN/miesiąc (zimą)
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.): 9PLN/dzień (korzystam gdy muszę iść na rozmowę w sprawie
      pracy i nie mam z kim zostawić dziecka, do tego dolicz przejazd 10PLN za bilet
      dobowy)
      > 6) jedzenie: ok 160PLN/msc (przygotowuję zazwyczaj sama, warzywa i mięso
      kupuję u znajomych na wsi, czasami korzystam z "gotowców")
      > 7) "pampersy": 40PLN/msc
      > 8) ubrania: ok 50PLN/msc (to tak średnio i nie zawsze, bo większość ubranek
      dostaję od znajomych)
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): 860 PLN (do tej pory,
      nie licząc "drobiazgów, jak żel na ząbki itp.) Wychodzi prawie 100 PLN/msc
      > 10) książki, zabawki : ok 30 - 50 PLN/msc (trudno policzyć)
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): na razie brak
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku):2025 PLN ( od urodzenia do teraz, wliczjąc akcesoria,
      mebelki, wózek, fotelik itp.)
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):na razie brak
      > 14) dodatkowy komentarz: Od tego wszystkiego można odjąć jednorazowe 800 PLN
      od tatusia. Staram się zawsze wybierać najtańsze opcje, np. wózek czy mebelki,
      ale niestety za leczenie musiałam często płacić, szczególnie gdy jakieś badanie
      trzeba było zrobić JUŻ, a nie było miejsc w przychodniach i trzeba by było
      czekać aż trzy miesiące.
    • chalsia Re: Mała ankietka 30.03.04, 00:35
      Moja adwokat kazała podliczyć koszty związane z gazem, elektrycznością, wodą,
      prądem, etc.

      Poniższe wyliczenie pochodzi z momentu gdy dziecko miało 10-12 miesięcy (jest
      to wklejka z innego wątku nt. alimentów). Był i jest nadal uczulony na wiele
      różnych rzeczy, je więc w 80% słoiczkowe jedzenie. UŚREDNIONE (z kilku
      miesięcy) koszty miesięczne (w złotych polskich) utrzmania MOJEGO dziecka były
      następujące:
      jedzenie - 450
      pieluchy jednorazowe - 150
      kosmetyki dla dziecka, proszek do prania - 50
      ubranka - 150
      zabawki - 60
      lekarze,rehabilitacja, leki - 180
      bank krwi pępowinowej - 250
      wypożyczona ściągaczka do mleka - 120
      wypożyczona waga dla niemowląt - 120
      opiekunka - 1600
      50% kosztów "domowych" (wywóz śmieci, woda, ścieki, gaz, prąd i sprzątanie
      domu) przypadajacych na dziecko - 600
      RAZEM - 3730

      W czasie ustalania alimentów (dobrowolnego) eks nie zgodził się na pokrywanie
      60% (czyli 2200zł) kosztów utrzymania dziecka. Nie zgodził się nawet na 50%/50%
      (czyli 1850 zł). Zaproponował 1500 zł, a ja wynegocjowałam do 1600 zł, które
      eks płaci od momentu gdy mały skończył 10 miesięcy, wcześniej płacił 700 bo ja
      nie miałam pojęcia ile to tak w rzeczywistości wszystko kosztuje (odszedł jak
      mały miał 5 miesięcy). Gdy poprosiłam go o wyrównianie alimentów do kwoty 1600
      za te kilka miesięcy, gdy płacił 700 to powiedział, że nie będzie płacił wstecz.

      Obecnie mały ma 2,5 roku i te 1600 zł rzeczywiście stanowi 50% kosztów
      (obydwoje dobrze zarabiamy).

      Ponad to były tzw. ekstrasy, czyli wydatki jednorazowe. Z eksem zrobiliśmy tak,
      że:
      - barierki na schody pokryliśmy po połowie,
      - ja kupiłam dobry (i drogi) fotelik do karmienia dziecka, spacerówkę, stolik i
      krzesełko a on łóżeczko turystyczne, zjeżdżalnię i piaskownicę - zakupy obu
      stron mniej więcej się zrównoważyły.

      Wydatków na wakacje nie wliczałam.

      Pozdrawiam,
      Chalsia
    • justinka_s Re: Mała ankietka 30.03.04, 09:59

      >
      > 1) wiek dziecka: 1,5 roku
      > 2) miejsce zamieszkania Biała Podlaska
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): . 250
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):50
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.):190 zł żłobek plus do tego ok 100 zl za paliwo gdy dowoże ją
      do złobka lub rodziny, zeby pilnowali w wolne soboty
      > 6) jedzenie: .myslę, ze ok 150 zł kupowane rzeczy, warzywa i mięso mam od
      rodziców
      > 7) "pampersy": 70
      > 8) ubrania: 70
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):20
      > 10) książki, zabawki : 50
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): na razie mało
      więc ok 20 zł
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku):brak
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):brak
      14) dodatkowy komentarz: suma 970 zł>
      >
      >ja dostaję 400 zl alimentów na dziecko, myslę, zet o i nie dużo i nie malo,
      średnio
      chociaz jakby policzyć czas , w którym ja zajmuję sie dzieckiem, albo
      przeznaczyć ten mój czas na zarabianie pieniędzy musialaby to być dużo wyższa
      kwota
      mój eks chcial płacić 100 zl na poczatku, potem jego podyżki było
      150,200,270,350 ale sąd i tak ustalil 400
      chociaż możliwości zarobkowe to on ma wielkie
      w sumie też powinnam doliczać np. koszty remontu samochodu, bo mam go wylacznie
      dla dziecka ( do pracy mam 10 min pieszo), malowanie mieszkania ( pomazane
      ściany czekoladąsmile)) itp
    • serengetti Re: Mała ankietka 30.03.04, 10:48
      1) wiek dziecka: 12 lat
      2) miejsce zamieszkania: Warszawa
      3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokość czynszu przez liczbę
      lokatorów): 270 zł
      4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      z "wrzucania tu rachunków za telefon): 30 + 40 telefon stacjonarny + 30 komórka
      (za m-c) – tu zgadzam się z Burzą, że nastolatki dużo rozmawiają i rachunek za
      telefon jest ważną pozycją
      5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      szkolnych itp.): szkoła – komitet rodzicielski 10 zł za m-c + ubezpieczenie 35
      za rok
      6) jedzenie: ok. 350-400 zł – córka rośnie jak na drożdżach i je dużo więcej,
      niż ja.
      7) "pampersy": to nas już nie dotyczy
      8) ubrania: przeciętnie 150-180
      9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): jakieś 30 zł
      10) książki, zabawki : och, te gry komputerowe... I pisemka dla dorastających
      panienek... Nie mówiąc o szale na film na kasecie lub książkę (vide Harry
      Potter). Jakieś 100-150 zł. O wyprawce do szkoły nie wspominając – szczególnie
      że nauczyciele kilka razy do roku zmieniają zapatrywania i życzą sobie innych
      podręczników - to daje jakieś 400-500 zł.
      11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): wyjazd z babcią –
      800, obóz – 1200, wyjazd ze mną – 950, drugi wyjazd z babcią (bo tata palcem
      nie kiwnie, żeby dziecko gdzieś zabrać) – 850. Czyli średnia miesięczna
      wychodzi ok. 310-320 złotych
      12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      ostatniego roku): okulary – 235, remont generalny pokoju – 3500
      13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      np. z ostatniego roku): korepetycje z matematyki ok. 100-125 zł (jedna lekcja
      25 zł), angielski - 200 zł
      14) dodatkowy komentarz: Tatuś płaci 400 złotych miesięcznie i uważa, że to
      dużo. A z podliczenia wychodzi mi jakieś 2000 zł miesięcznie...
    • babe007 Re: Mała ankietka 30.03.04, 12:25
      Ja dzieci mam dwoje, podam więc łączne wydatki na dwójkę

      > 1) wiek dziecka:5,5 i 9
      > 2) miejsce zamieszkania:Warszawa
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): 730 (wynajmujemy mieszkanie 2 pokoje)
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):130 (z TV kablową, ale bez telefonów)
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.):przedszkole 450, szkoła 450 (prywatne ze względu na problemy
      synka - i z aprobatą tatusia), opiekunka 250 = 1150
      > 6) jedzenie: 500
      > 7) "pampersy": nie dotyczy
      > 8) ubrania: Niewiele, bo dostajemy powiedzmy, że 40
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):na szczęście są w miarę
      zdrowe, a i firma zapewnia mi bezpłatną, prywatna opieke medyczną. Lekarstwa
      powiedzmy średnio w ciagu roku 30PLN miesięcznie
      > 10) książki, zabawki : 100-150 (na samego Kaczora Donalda 50 miesięcznie - bo
      każde musi mieć swój prywatny egzemplarz smile )
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): Byliśmy nad
      morzem w zeszłym roku. Powiedzmy, że średniomiesięcznie 90 PLN
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku): nie było sad
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku)big_grinodatkowo płatna świetlica 1400 rocznie (czyli ca 120
      miesięcznie)
      > 14) dodatkowy komentarz: Wyszło ca 2900 na dwójkę. Tata odstawił znakomite
      przdstawienie przed sądem i płaci 500 (na obydwoje, czyli po 250 - żeby nie
      było watpliwości) Dołozył się do świetlicy (płatnej semestralnie). Raz 200 raz
      350 PLN.
      >

      Pozdrawiam

      B.
      >
    • ann_mart Re: Mała ankietka 30.03.04, 12:39
      To i ja się dopiszę, jako nie samodzielna, z wydatkami, które nie są małe
      głównie za sprawą mojego męża, który uważa, że dla dziecka wszystko co
      najlepsze...
      Wszyskie kwoty podaję średniorocznie

      > 1) wiek dziecka:2 lata
      2) miejsce zamieszkania:Warszawa
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): 200 zł
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):120
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.): opiekunka - 700 (gdyby nie moja mama byłoby 1400)
      > 6) jedzenie: 350
      > 7) "pampersy": 100 + 30 kosmetyki
      > 8) ubrania: 200
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): 30
      > 10) książki, zabawki : 100
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 100
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku): 500 (łóżko)
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku): 0
      > 14) dodatkowy komentarz: Obłedne są ceny butów dla dzieci (to bardzo podnosi
      wydatki, a kupić trzeba MINIMUM 5 par rocznie - zimowe, sandały, kalosze, na
      okres przejściowy + kapcie), wszystkie ubrania kupuję sama gdyż w naszych
      rodzinach wszystkie maluch są młodsze od mojego, a koleżanki nie mają dzieci i
      nic nie dostaję.

      Razem 1930 (lub byłoby 2630, gdyby nie niższy, dzięki mamie, koszt opiekunki) +
      łóżko 500 + wydatki, których się nie liczy na codzień.


      Aha, jak był mniejszy to wychodziło drożej bo - krzesełnko do karmienia
      (jednorazowo 500), meble (jednorazowo 500), słoiczki, więcej pampersów,
      wszelkie utensylia (więcej kosmetyków, zabawek itp), szczepienia płatne (w
      sumie ponad 200 zł), pobyt w szpitalu (płatna sala 35 zł za dobę).
      I tak mi wychodzi, że sama nie dałabym rady utrzymać go na tym poziomie, choć
      zarabiam nieżle. No a gdzie szkoła, zajęcia dodatkowe, rozwój jego
      zainteresowań? Niedługo odpadną pampersy, ale to tylko 100 zł. Pójdzie do
      przedszkola zaoszczędzimy 100 zł na opiekunce (lub później ok. 200, jak pójdzie
      do państwowego). W przedszkolu zaczną się choroby = większe wydatki na lekarza
      + albo mniejszy dochód (zwolnienia), albo opiekunka (i oszczedności na niej nie
      będzie).

      Pozdrawiam
      Anka
      • maminekb Re: Mała ankietka 18.04.04, 23:12
        Uff to nie ja tylko tyle wydaje. Do tego mam opiekunkę sad , basen (270 zł
        kwartalnie), polisę edukacujną - 350 kwartalnie. Generalnie wychodzi mi ok.
        2800 miesięcznie. Koszty te są tak wysokie również ze wzgledu na ciągłe
        bieganie po lekarzach....
        Mogę jeszcze dodać tak jak jedna z Was powyżej, iż na dziecko nie złauję, wolnę
        mniej mieć dla siebie ale jej zapenić wszystko co najlepsze ...
    • carlafehr Re: Mała ankietka 30.03.04, 13:01
      miesięczny KOSZT UTRZYMANIA DZIECKA
      >
      >
      > 1) wiek dziecka: 4,5 roku
      2) miejsce zamieszkania: miasto do 50 000 mieszkańców
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): 10 zł (mieszkamy w domu jednorodzinnym, musimy zaołacić jedynie
      raz w roku podatek)
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):350 zł średnio miesięcznie, nie
      wliczając telefonu, zato wliczając ogrzewanie gazowe. Staramy się oszczędząć na
      tym ogrzewaniu, więc głównie marzniemy
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.):200 zł przedszole plus darmowa babcie w razie choroby lub
      wyjazdów służbowych.
      > 6) jedzenie: ok. 400 zł miesięcznie
      > 7) "pampersy": 0 zł
      > 8) ubrania: ok. 200zł (większa część na buty: drogie jest obuwie zdrowotne -
      papcie mojego syna kosztują 115 zł, a potrzebuję ich 3 pary w roku razy dwa (do
      przedszkola i do domu plus różne inne obuwie, co sezon nowe)
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):120 zł, dziecko średnio
      chorowite
      > 10) książki, zabawki : 80 zł
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 300 zł (150
      miesięcznie na rozrywki typu kino, sala zabaw, zoo, basen itp, pozostałe 150 na
      wyjazd wakacyjny - 2 tyg. nad Bałtykiem)
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku):80 zł (fotelik samochodowy, rower, kołdra puchowa. w tym
      roku muszę kupic jeszcze łóżko z materacem, za półtora roku biurko i szafki na
      książki itp, itd)
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):jak dotąd 0 zł, ale od wrzesnia syn chce chodzić na
      tenis: koszt orientacyjny 50 zł miesięcznie
      > 14) dodatkowy komentarz: wychodzi razem 1740. Nie ma tutaj wszystkich
      wydatków, bo gdy mogę, kupuję też coś "ponad stan", czyli np drugą parę
      sandałków, albo kolejną zabawkę, albo droższy ale za to ładniejszy ciuch dla
      dziecka. Ojciec zarabia dwa razy tyle co ja, płaci 600 zł i nic poza to. Resztę
      ja. Oczywiście mozna też przeżyć za 600 zł a można też wydać na dziecko
      znacznie więcej niż to, co ja wydaję, zależy to od sytuacji finansowej, potrzeb
      dziecka i standardu życia całej rodzinki.
      No teraz jestem ciekawa, ile Ty dajesz na dziecko.
      Pozdrawiam
      Monika
      >
      >
      > P.S.
      > Napisałem "nurtujące mnie" bo przekazuję pewną sumę pieniędzy co miesiąc
      > mojej żonie (napiszę Wam później ile i jak to sobie wyliczyłem, aby nie
      > sugerować odpowiedzi) i słyszę, że to "nędzne ochłapy"...
    • kkokos Re: Mała ankietka 30.03.04, 13:41
      nie mam czasu teraz podliczać, ale zauważyłam, że żadna z mam nie wrzuciła do
      kosztów szkoły podręczników. Dla drugiej klasy podstawówki (szkoła rejonowa,
      żadne superwymagania) zapłaciłam jesienią 120 zł... A co będzie np. w klasie
      piątej (plus 60-kartkowe zeszyty itd...)?
    • mumin_ek Re: Mała ankietka 30.03.04, 14:34
      witam,

      1) - 18 m-cy
      2) pod Wwa (Piastow)
      3) 150pln
      4) 60pln + 50 komorka dla niani (dziecko z telefonu korzysta mimo wieku)
      5) 1500pln (nie zartuje - stawki mamy warszawskie)
      6) 500pln na miesiac (sloiczki + mleko modyfikowane + odpowiednia dieta bo
      alergik)
      7) 200pln + 30pln na chustki do pupy
      8) 200pln (szybko rosnie zawsze trzeba cos dokupic)
      9) 2000 pln na rok, ale to chyba nie wszystkie wizyty i leki (miesiecznie na
      leki idzie ok 100pln, a na lekarza dwa razy tyle)
      10) 50pln
      11) 600 pln (nie jezdzimy czesto i daleko)
      12) 3000pln
      13) brak
      14) dziecko male, ale naprawde kosztuje, pewnie z uwagi na alergie. Dopiero
      zapisujac te dane tutaj uswiadomilam sobie, ile kasy kosztuje utrzymanie
      dziecka. I nie zaluje ani grosza, zeby nie bylo...

      Kasia
    • archiwald4 Re: Mała ankietka 31.03.04, 13:23
      Jezu!
      Jak przeczytałam, co tu piszecie to osłupiałam: Ja wiem, że jak sie podaje
      koszty w sprawie o alimenty to się wszystko zawyża, żeby było z czego opuścić
      ale utrzymanie 1 małego dziecka szacować na poziom między dwa a trzy tysiące to
      chyba przesada. Przecież w Polsce wiele RODZIN KILKUOSOBOWYCH ma dochody tego
      rzędu, a bywają i mniejsze. Sama mam dwoje dzieci (1 rok i 10lat), oboje z
      mężem pracujemy w oświacie, mąż trochę dorabia latem, mieszkamy w bloku w
      trzech pokojach w 250 tysięcznym mieście. Nasze średnie miesieczne dochody to
      między 3 a 4 tysiące, z tego żyjemy całą rodziną. Nikt nie chodzi
      głodny,obdarty ani brudny, starsza córka była na zimowisku,zimą jeżdzi na
      nartach, co tez kosztuje, latem pojedzie na kolonie, mamy samochód, wszystko na
      bieżąco popłacone, do dentysty chodzimy prywatnie , jak jest potrzeba to do
      innego lekarza też, płacimy sobie ubezpieczenia na życie, mamy trochę
      oszczędności. Nie szalejemy, ale nie myślę o wydawaniu każdej złotówki.
      • burza4 Re: Mała ankietka 31.03.04, 14:01
        Może niepotrzebnie wzięłam to do siebie, ale spieszę wyjaśnić, że nie jest to
        wyliczenie do sądu, bo dziecko utrzymuję sama w znacznej mierze, teraz z pomocą
        aktualnego męża. Mój eks (za moją zgodą) alimenty zawiesił ponad 2 lata temu (w
        zasadzie to już 3 będzie niedługo), bo stracił pracę i do tej pory nie wyszedł
        z długów. Poprzednio płacił od 100 do 250 zł, więc nie były to znaczące kwoty,
        zważywszy że niewiele mniej wydawał na papierosy. Ponadto jak gdzieś już
        wspomniałam, uważam za naturalne, że jeśli ja wolę jechać na Majorkę a nie na
        Mazury, to muszę zarobić na to sama. Od dawna nie oczekuję, że eks będzie
        solidarnie partycypował w tych kosztach.

        I zupełnie oczywiste jest, że gdybym zarabiała mniej, to wydawałabym też mniej
        na córkę. Wydawałam zresztą znacznie mniejsze kwoty, kiedy odkładałam na
        większe mieszkanie, a zarabiałam wtedy więcej niż teraz. Bo były wazniejsze
        rzeczy niz nowe ciuchy, poza tym jeszcze gwałtownie rosła. Gdybyśmy zarabiali
        inaczej, pewnie młoda pojechałaby na 2 tygodnie wakacji, zamiast na 2 miesiące.
        Zamiast do Austrii jeździlibyśmy na narty do Białki Tatrzańskiej (dla mnie
        byłoby to o niebo lepiej). Nie kupowałabym też truskawek w zimie, ani
        francuskiego serka pleśniowego, ani innych rzeczy z gatunku rarytasków. Ja przy
        naszym poziomie zarobków wbrew pozorom tez nie szaleję, praktycznie co miesiąc
        zostaje mi dość sporo pieniędzy, po prostu tak się szczęśliwie zdarzyło, że mam
        więcej na starcie.

        Wiem, że wiele rodzin (moja własna siostra, rodzice itd) musi się utrzymać za
        mniejszą kwotę, niż ja przeznaczam na dziecko, ale to nie moja wina! Mam
        przepraszać za to, że oboje z mężem jesteśmy w 3 grupie podatkowej? Sobie
        kupuję drogie buty, dziecku mam odmawiać? w imię czego? solidaryzmu społecznego?
      • carlafehr Re: Mała ankietka 31.03.04, 20:54
        archiwald4 napisała:

        > Jezu!
        > Jak przeczytałam, co tu piszecie to osłupiałam: Ja wiem, że jak sie podaje
        > koszty w sprawie o alimenty to się wszystko zawyża, żeby było z czego opuścić

        Tak się składa, że akurat do sądu to ja podałam niższe wydatki od
        rzeczywistych, po to żeby uniknąć takiej reakcji sądu jak Twoja. To że są
        rodziny, które za mniej muszą utrzymać więcej osób nie ma nic do rzeczy, są
        przecież rodziny, które mają o wiele więcej, ale to przecież żaden argument w
        sądzie, czy gdziekolwiek. W sądzie to ja podałam to, co MUSZĘ wydać akurat na
        moje dziecko czyli ok. 1100-1200 zł miesięcznie. Faktycznie wydaję ok 1800 zł.
        Te 700 zł to "luksusy", na które w tej chwili mogę sobie pozwolić, typu np.
        bobofruty zamiast kubusiów lub herbaty, bezpieczniejszy (czyli droższy) fotelik
        samochodowy zamiast najtańszego, prywatny dentysta, wyjazd nad morze w lecie,
        zabawki, buty na zmianę zamiast tylko jednej pary w sezonie, prywatny dentysta
        i ortopeda i czasami prywatnie pediatra itp, itd. Gdybym jednak nie miała babci
        zajmującej się synkiem w czasie choroby, czy wtedy, gdy muszę zostać dłużej w
        pracy, to i te 700 zł MUSIAŁABYM wydać a nie tylko mogła.

    • mikawi Re: Mała ankietka 31.03.04, 14:25
      no jasne burzo, masz dużo to wydajesz dużo i jest to naturalne, widocznie inne
      dziewczyny które się wypowiedziały tutaj tez mają dużo więc i na dziecko wydają
      dużo; może dopiszą się jeszcze inne mamy, które mają przecietnie czy mniej niż
      przecietnie i wydają przeciętnie na dziecko, tak jak większość Polaków a nie
      niewielka część? bo wydaje mi się że jak na ankietę to próba okazała się
      niezbyt reprezentacyjna
      • serengetti Re: Mała ankietka 31.03.04, 14:38
        Weźcie jeszcze pod uwagę, że obie z Burzą mieszkamy w Warszawie, a to
        niewątpliwie najdroższe miejsce w Polsce. Ja w dodatku bardzo dużo wydaję na
        wakacje dla córki (co zostało wyliczone)- i wcale nie na Majorce. Bardzo dbam o
        to, żeby co roku miała minimum 6 tygodni z dala od miasta - często muszę się na
        to zapożyczyć po uszy, bo mój ex palcem nie kiwnie, by pomóc - ale wiem, że to
        bardzo ważne, bo tylko z dala od miasta moje dziecko nabierze sił na cały rok
        nauki.
        • mikawi Re: Mała ankietka 31.03.04, 14:50
          serengetti, ja też mieszkam w Warszawie, też muszę żyć za te ceny, ale nasz
          dochód z M. jest często niższy (jak i wielu ludzi mieszkających w Warszawie)
          niż kwoty które tu padły "tylko na dziecko". Oczywiście nie mam o to do nikogo -
          a tym bardziej do Was - pretensji, po prostu chciałabym poznać wydatki na
          dziecko dziewczyn z mojej "półki" dochodów, czyli bardzo przecietnych, za które
          i w Warszawie przecież ludzie żyją i wychowują dzieci i nie jest tak że co
          druga osoba zarabia np. 6000 bo i wydaje więcej w porównaniu z innymi miastami,
          może z pracą w wawie jest łatwiej niż na lubelszcyźnie czy podlasiu, ale też
          mitem jest że ludzie w wawie zarabiają bóg wie ile, faktycznie jest tak że i w
          wawie oferują pracę za 700-1000 zł (w ostatniej poniedzialkowej wyborczej
          znalazlam ogłoszenie: "poszukiwana asystentka prezesa, minimum średnie
          wykształcenie, angielski, prawo jazdy, wynagrodzenie: 850 zł"; pewnie są
          asystentki zarabiające 4000 ale i są zarabiające własnie 850)
          ale tak jak napisałam - każdy żyje za tyle ile ma, kto ma więcej może więcej i
          to jest jasne
          • serengetti Re: Mała ankietka 31.03.04, 15:39
            Masz rację - każdy daje dziecku tyle, ile ma i może. Ja - jak widać - daję
            sporo, ale nieźle też zarabiam, chociaż nie tak, żebyśmy np. mogły pozwolić
            sobie jednocześnie na duże zakupy dla niej i dla mnie. Z reguły kupuję dla
            niej, o sobie zapominając. I wiesz, co mnie wkurza najbardziej? To, że mój eks
            zarabia ok. 6 razy tyle, co ja, a płaci ochłapy. Kupił sobie ostatnio dom za
            300 tysięcy w ekskluzywnej części Zalesia. A jednocześnie - jako rzemieślnik -
            oficjalnie zarabia poniżej średniej krajowej. I ja mogę guzik mu zrobić. Żeby
            chociaż na wakacje się dokładał - nic z tego. Jak kiedyś prosiłam go, żeby
            zawiózł dziecko samochodem na wakacje do Wilgi - stosunkowo niedaleko od
            Warszawy - to zażądał zwrotu za benzynę. Nóż się w kieszeni otwiera... Ech,
            nieraz planowałam morderstwo, ale stwierdziłam, że zgniotę pluskwę, a za
            człowieka pójdę siedzieć...
      • burza4 Re: Mała ankietka 31.03.04, 14:58
        Dla porównania - moja siostra zarabia 1200 zł, dziecko 5 lat, przedszkole
        państwowe kosztuje "jedynie" 350 zł, zabawki kupuje okazjonalnie, większość
        dostaje, ciuchy - w sumie może z 400 zł rocznie, ale to też daje jakieś 30 zł
        miesięcznie. Ale trzeba zaznaczyć, że sporo rzeczy dostaje (mam słabość do
        ubierania dzieciaka, siostrze tez chciałabym pomóc i kupuję droższe rzeczy typu
        kombinezon na zimę), jedzenie to samo - może ze 100 zł, ale nasza mama daje
        obiady na wynos, lekarstwa - raz na kwartał z 50 zł, lekarz państwowo. Nie
        wiem, jak policzyć udział w czynszu, prądzie i ogólnorodzinnych wydatkach typu
        środki czystości. Podejrzewam, że ogółem miesięcznie wychodzi średnio z 500 zł.
        Alimenty dostała "dobrowolne" 400 zł, ale należy pamiętać, że z tego ma mieć
        zapas na ekstrasy - wyjazd wakacyjny, kino, dentystę i inne większe wydatki.
        • edzieckokarenina Re: Mała ankietka 31.03.04, 17:19
          nie lubię ankiet wink
          ale takie moje obliczenia odnośnie samego jedzonka i pampersów.
          z ciekawości trzy miesiące temu spisywałam z ołówkiem w ręku ile wydaję na samo
          dziecko-na jedzenie i pampersy.Zapisywałam dosłownie wszystko-nawet jak
          kupowałam marchewki na zupę.Robota mozolna-ale przynajmniej oświeciło mnie.
          Dziewczyny-ja nie wiem skąd takie kwoty?? na jedzenie 450 zł albo 500?? to co
          te dzieci jedzą? kawior? wink
          Moje dziecko ma teraz roczek-jest alergikiem.Kupuję mu więc nadal mleko
          modyfikowane(na receptę-więc kwota o połowę mniejsza).Herbatki pije tylko z
          dzikiej róży i tylko na wodzie mineralnej niegazowanej(zupki też).
          Codziennie pije jeden albo dwa soczki -małe buteleczki(koszt ok.2 zł jednego-w
          zależności czy kupię w markecie,czy w zwykłym sklepiku).
          Codziennie, albo co dwa dni daję mu przecierki owocowe ze słoiczka.
          Daję mu też oprócz samodzielnie gotowanej zupki(osobno dla niego gotuję) gotowe
          dania ze słoiczka-dla alergików.
          I wiecie co?-koszty -razem z pampersami to 300zł!
          Zdrowo przesadziłyście w kwestii kosztów wyzywienia dziecka.
          Ale takie same rzeczy wypisywałam właśnie jak składałam pozew o alimenty-
          "wyliczyłam" sobie kwoty z kosmosu.
          Pozdrawiam
          • konkubinka Re: Mała ankietka 31.03.04, 19:46
            sluchaj Kareninko.Logiczne ze pewne wybiegi sie stouje- facet nie chcc duzo
            placic tez stoduje rozne chwyty .Ale...Mysle , ze masz na tyle przyzwoitosci ,
            ze gdybys wiedziala ze facet poprostu nie ma nie chcialabys rujnowac go do
            cna.No i chyba nie nazywasz tego co ciezko zarobi NEDZNYMI OCHLAPAMI.
            • edzieckokarenina do konkubinki 31.03.04, 20:06
              konkubinka napisała:

              > sluchaj Kareninko.Logiczne ze pewne wybiegi sie stouje- facet nie chcc duzo
              > placic tez stoduje rozne chwyty .Ale...Mysle , ze masz na tyle
              przyzwoitosci ,
              > ze gdybys wiedziala ze facet poprostu nie ma nie chcialabys rujnowac go do
              > cna.No i chyba nie nazywasz tego co ciezko zarobi NEDZNYMI OCHLAPAMI.
              ********
              chyba źle mnie zrozumiałaś...
              bo-ta ankieta jest dobrowolna,tutaj mamy napisać ile wydajemy na dziecko
              miesięcznie.Mnie zadziwiły kwoty na wyzywienie-450 zł-500zł...które podają
              niektóre dziewczyny.
              Nie ma takich kosztów-bo sama wiem ile się wydaje,zwłaszcza na małe dziecko
              które jest alergikiem i wymaga odrębnego niż reszta rodziny pożywienia.
              A napisałam,ze podobne (zawyzone kwoty) podałam w pozwie o alimenty-bo
              kierowała mną czysta złość na ex.Ale w trakcie sprawy doszliśmy do porozumienia
              z ex.Oboje dobrowolnie zgodziliśmy sie na kwotę 300zł alimentów.
              Obecnie mój ex jest bez pracy i nie wymagam od niego żeby dawał mi gotówkę do
              ręki.Dogadaliśmy sie że w ramach swoich możliwości będzie kupował dla dziecka
              pampersy, soczki itp.
              Wszystko jest do uzgodnienia i zawsze należy zachować rozsądek.
              • konkubinka Re: do konkubinki 31.03.04, 20:47
                dobrze Cie zrozumialam.Wlasnie ja jestem taka jak Ty.Gdy ex byl bez pracy nie
                placil lub placil mniej.Teraz ma okres probny , tez placi mniej.Ale zauwaz ze
                tylko Ty sie pryznalas jak naprawde jest.Zupy robione sa tansze.Ale nie w tym
                rzecz...Chodzi o to ze jestesmy ludzmi MY i Exowie.I traktujmy sie jak ludzie
                do jasnej ciasnej.Nigdy nie powiem exowi ze to co daje to nedzne ochlapy , bo
                to pieniadze , zarobione , czasem ciezko.Pozdrawiam i zycze facetom wiecej
                takich EX jak MY
              • burza4 Re: do konkubinki 31.03.04, 21:11
                Z ciekawości - 300 zł na jedzenie i pampersy. A gdzie reszta, ta według mnie
                droższa? piszesz, że w pozwie podałaś kwoty zawyżone, ale skoro dogadaliście
                się na taką kwotę, to chyba nie jest to fifty-fifty? chyba że nie musisz
                pracować, albo masz babcię do dyspozycji, bo inna forma opieki pokrywałaby
                twoją połowę z górką, a gdzie reszta? ubrania, leczenie? wakacje powiedzmy?

                Twoje dziecko jest malutkie, ale jakoś to trzeba zorganizować i koszty rosną z
                roku na rok. Nie te jedzeniowe, ale pozostałe właśnie.
          • carlafehr Re: Mała ankietka 31.03.04, 21:08
            edzieckokarenina napisała:

            > nie lubię ankiet wink
            > ale takie moje obliczenia odnośnie samego jedzonka i pampersów.
            > z ciekawości trzy miesiące temu spisywałam z ołówkiem w ręku ile wydaję na
            samo
            >
            > dziecko-na jedzenie i pampersy.Zapisywałam dosłownie wszystko-nawet jak
            > kupowałam marchewki na zupę.Robota mozolna-ale przynajmniej oświeciło mnie.
            > Dziewczyny-ja nie wiem skąd takie kwoty?? na jedzenie 450 zł albo 500?? to co
            > te dzieci jedzą? kawior? wink
            > Moje dziecko ma teraz roczek-jest alergikiem.Kupuję mu więc nadal mleko
            > modyfikowane(na receptę-więc kwota o połowę mniejsza).Herbatki pije tylko z
            > dzikiej róży i tylko na wodzie mineralnej niegazowanej(zupki też).
            > Codziennie pije jeden albo dwa soczki -małe buteleczki(koszt ok.2 zł jednego-
            w
            > zależności czy kupię w markecie,czy w zwykłym sklepiku).

            Cześć
            moje dziecko ma 4,5 roku. Codziennie wypija 2 bobofruty i zjada jeden jogurt i
            jeden jakiś inny deser mleczny typu danonek. To już wychodzi około 5-6 zł
            dziennie. Wydaję miesięcznie na jego jedzenie ok. 400 zł - dziennie to wychodzi
            ok. 13 zł. Po odjęciu przekąsek typu jogurt i soczki zostaje mi ok. 7 zł
            dziennie na śniadanie, obiad, kolację i owoce, a na 4,5 latka to wcale nie jest
            dużo.
          • iwona3 Re: Mała ankietka 01.04.04, 10:20
            Ale się uśmiałam! Wiesz co, Karenina? Ty byś się świetnie dogadała z panią
            sędziną, która przewodniczyła mojej sprawie o alimenty. Ona mnie zapytała:
            - Karmi pani piersią?
            - Tak.
            - No to jedzenie dla dziecka nic pani nie kosztuje!

            Bez komentarza.
          • chalsia Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 13:24
            No to spieszę Ci donieść, że koszty 450 zł na wyżywienie nie są zawyżone -
            dziecko zjada dziennie ok. 3 słoiczki przecierów owocowych (albo 2 plus banan),
            oraz min, 4 słoiczki (te mniejsze) zup czy drugich dań oraz przynajmniej 1
            buteleczkę soczku. Jeśli uśrednić koszt gotowego jedzenia do 2 zł za opakowanie
            to wychodzi 7 x 2 = 14 zł razy 30 dni to jest 420 zł. Zup mu nie gotuję bo nie
            mam dostępu do ekologicznych warzyw (a na kupowane bazarowo często reaguje
            wysypką). Jeśli jada gotowany posiłek, typu mięso, ziemniak, warzywo to i tak
            muszę mu dać coś ze słoika, bo on nie bardzo radzi sobie z mięsem i musze mu po
            prostu "dołożyć mięsa". No i jeszcze koszty mleka dla alergików oraz kaszek.
            Tak więc kwota 450 zł jest rzeczywista a nie zawyżona.

            Pozdrawiam,
            Chalsia
            • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 13:46
              chalsia napisała:

              > No to spieszę Ci donieść, że koszty 450 zł na wyżywienie nie są zawyżone -
              > dziecko zjada dziennie ok. 3 słoiczki przecierów owocowych (albo 2 plus
              banan),
              >
              > oraz min, 4 słoiczki (te mniejsze) zup czy drugich dań oraz przynajmniej 1
              > buteleczkę soczku. Jeśli uśrednić koszt gotowego jedzenia do 2 zł za
              opakowanie
              >
              > to wychodzi 7 x 2 = 14 zł razy 30 dni to jest 420 zł. Zup mu nie gotuję bo
              nie
              > mam dostępu do ekologicznych warzyw (a na kupowane bazarowo często reaguje
              > wysypką). Jeśli jada gotowany posiłek, typu mięso, ziemniak, warzywo to i tak
              > muszę mu dać coś ze słoika, bo on nie bardzo radzi sobie z mięsem i musze mu
              po
              >
              > prostu "dołożyć mięsa". No i jeszcze koszty mleka dla alergików oraz kaszek.
              > Tak więc kwota 450 zł jest rzeczywista a nie zawyżona.
              >
              > Pozdrawiam,
              > Chalsia
              ******
              ja przez cały miesiąc spisywałm dokładnie ile wydaję na jedzonko dla
              dziecka.Jak robiłam duże zakupy(dla wszystkich) to z paragonu wypisywałam ile
              poszło na dziecko itp, itd.
              Szczerze podziwiam możliwości Twojego dziecka- odnośnie spożycia wink
              Mój dziennie zjada trzy posiłki z mleka modyfikowanego(albo samo mleko do
              picia, albo kaszki na jego bazie, albo kleiki), oprócz tego:-jeden deserek
              owocowy, drugie danie w postaci-albo gotowej potrawy ze słoiczka(teraz coraz
              rzadziej bo przestają mu smakować) albo ziemniaki + mięsko z indyka i papka z
              marchewki. Potem zjada jedną potrawę dla alergików ze słoiczka.W "międzyczasie"
              pogryza sobie ciastka,paluszki,obrane jabłko-na co ma smaka. Pija też oprócz
              herbatek soczki owocowe-jeden albo dwa.
              • mag_p Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 13:57
                Widzisz karenina - jeden je wiecje jeden mnie. Jeden je przekaski - drugi
                zupe.. I co?
                To znaczy ze Chalis dziecko je za duzo i Ona powinna mu to ograniczyc , czy
                Twoje za malo.
                Wiesz wydtkow na jedzenie nie mozna porownac. Matak ddziwczynki i matak chlopca
                bedzie wydawla rozne sum.
                Ja mam znajomego co jje 2 , 3 obiady dobre sianidani itd.. i nie jest gruby...
                I co ? Ja wydaje na jedzenie swoje polowe tego co on. Al eco to znaczy?Mamy
                usreenic i ja mam chodzic objedzona ponad miare - a on glodny?

                Pozdrawiam
                Mag
                • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 14:46
                  mag_p napisała:

                  > Widzisz karenina - jeden je wiecje jeden mnie. Jeden je przekaski - drugi
                  > zupe.. I co?
                  > To znaczy ze Chalis dziecko je za duzo i Ona powinna mu to ograniczyc , czy
                  > Twoje za malo.
                  > Wiesz wydtkow na jedzenie nie mozna porownac. Matak ddziwczynki i matak
                  chlopca
                  >
                  > bedzie wydawla rozne sum.
                  > Ja mam znajomego co jje 2 , 3 obiady dobre sianidani itd.. i nie jest
                  gruby...
                  > I co ? Ja wydaje na jedzenie swoje polowe tego co on. Al eco to znaczy?Mamy
                  > usreenic i ja mam chodzic objedzona ponad miare - a on glodny?
                  >
                  > Pozdrawiam
                  > Mag
                  ******
                  nie jestem za żadnym uśrednianiem, tylko za relnym spojrzeniem na "sprawę".
                  Myslę,że w "wyliczeniach" niektórych dziewczyn jest sporo przesady i..emocji.
                  Też rzucałam takie kwoty-że dzienie to pewnie jest tyle i tyle-pewnie ok.15-20
                  zł dziennie itp.Wydawało mi się, ze tyle wydaję dopóki się nie podliczyłam.
                  To tyle na temat "uśredniania".
                  A tak na zdrowy rozum- jeden taki słoiczek,jedna porcja z mleka(240ml)-to jest
                  jak suty obiad dla dorosłego.Chalsia pisze,ze jej dziecko zjada 4 takie
                  słoiczki,trzy słoiczki deserka i jeszcze do tego potrawy z mleka?
                  nie chce mi sie w to po prostu wierzyć-możliwości żołądka są przecież
                  ograniczone.
                  Tylko nie wmawiaj mi teraz,że żałuję temu dziecku jedzenia wink) po prostu nie
                  wierzę.
                  Pozdrawiam
                  • mag_p Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 14:53
                    Karenina- Chwala Bogu - mozesz sobie nie wierzyc!
                    Nie ja liczylam i tak wychodzi. Popatrze realnie po doroslym siwecie .
                    Ile jest roznuic w tym ile butow zdzieramy, ile rzeczy potrzebujemy itd..
                    A co dopiero do jedzenia itd.. Kazdy ma inne potrzeby . Jeden tego potrzebuje
                    wiecje , a drugi mnie itd..
                    Czy nie widzisz rozbieznosci w swiecie doroslych?A codopiero dzieci - ktore
                    przechodza rozne etapy.
                    Dla mnie jest jasne , ze jednemu starcza jedna kromka na sniadanie , a drugiem
                    trzeba 3 i inaczej je chlopak w okresie dojrzewania , rozwoju i naczej kobieta
                    kolo 30..
                    Zastanow sie. I tylko daltego ze Twoje dzieckoje tyle, nie twierdz , ze jest to
                    norma.

                    Pozdrawiam
                    Mag
                    • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 15:04
                      mag_p napisała:

                      > Karenina- Chwala Bogu - mozesz sobie nie wierzyc!
                      > Nie ja liczylam i tak wychodzi. Popatrze realnie po doroslym siwecie .
                      > Ile jest roznuic w tym ile butow zdzieramy, ile rzeczy potrzebujemy itd..
                      > A co dopiero do jedzenia itd.. Kazdy ma inne potrzeby . Jeden tego potrzebuje
                      > wiecje , a drugi mnie itd..
                      > Czy nie widzisz rozbieznosci w swiecie doroslych?A codopiero dzieci - ktore
                      > przechodza rozne etapy.
                      > Dla mnie jest jasne , ze jednemu starcza jedna kromka na sniadanie , a
                      drugiem
                      > trzeba 3 i inaczej je chlopak w okresie dojrzewania , rozwoju i naczej
                      kobieta
                      > kolo 30..
                      > Zastanow sie. I tylko daltego ze Twoje dzieckoje tyle, nie twierdz , ze jest
                      to
                      >
                      > norma.
                      >
                      > Pozdrawiam
                      > Mag
                      ****
                      spoko wink już nie mam nic do dodania na ten temat
                  • chalsia Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina II 01.04.04, 16:09
                    Jak ten niewierny Tomasz jesteś.
                    Jakie masz kobieto podstawy by kwestionować to, co ktoś inny Ci w dobrej wierze
                    pisze. Przykro mi to napisać, ale w tej kwestii nie pozostaje mi uznać nic
                    innego niż to, że patrzysz na świat w sposób bardzo ograniczony i nie
                    dopuszczasz możliwości istnienia czegoś ponad to, co sama widziałaś.
                    Rzeczywistość jest wielowymiarowa - Twoja "prawda"/obserwacja to nie jest
                    jedyna możliwość.

                    Może poniższe da Ci do myślenia, że może być inaczej.
                    Moje dziecko nie jest żarłokiem. I ma normalnej wielkości żołądek.
                    Dwa razy dziennie je posiłki mleczne. Skonstruowane tak (bo inaczej by tego nie
                    przełknał) - 120 ml wody, 7 miarek Bebilonu Pepti, 7 łyżeczek kaszki lub kleiku
                    PLUS słoiczek przecieru owocowego - wszystko razem daje ok. 240 ml posiłek
                    mleczny. Czyli tu już masz 2 słoiczki (ew. jeden, bo do drugiego posiłku idzie
                    papka z banana).
                    Następny słoiczek to drugie śniadanko - owoc.
                    Je dwa obiady - jeden troche po południu - 2 słoiczki (po 130 g) zupki (nie
                    znaczy to, że zje wszystko, ale do miseczki idą 2 słoiczki). Koło 17 je drugi
                    obiad - 2 słoiczki (po 130g) drugich dań (albo jeden 190 - 220 g - ale ten jak
                    wiesz nie kosztuje 2 zł ale prawie 4 zł).
                    W związku z powyzszym moje dziecko raczej nie pojada między posiłkami, bo nie
                    ma potrzeby. Czasami zje 3 cząstki jabłka albo 6 chrupków. Po prostu nie musi,
                    bo nie jest głodny. No i jeden soczek dziennie.

                    Pozdrawiam,
                    Chalsia
                    • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina II 01.04.04, 16:45
                      chalsia napisała:

                      > Jak ten niewierny Tomasz jesteś.
                      > Jakie masz kobieto podstawy by kwestionować to, co ktoś inny Ci w dobrej
                      wierze
                      >
                      > pisze. Przykro mi to napisać, ale w tej kwestii nie pozostaje mi uznać nic
                      > innego niż to, że patrzysz na świat w sposób bardzo ograniczony i nie
                      > dopuszczasz możliwości istnienia czegoś ponad to, co sama widziałaś.
                      > Rzeczywistość jest wielowymiarowa - Twoja "prawda"/obserwacja to nie jest
                      > jedyna możliwość.
                      >
                      ***
                      nie jestem człowiekiem który bezkrytycznie przyjmuje to,co ktoś powie w dobrej
                      wierze(...)
                      wyraziłam swój pogląd w tej sprawie-wydatków na jedzenie dla małego dziecka-
                      rzeczywiście na podstawie tego,co sama niejako "widziałam", ale też moich
                      znajomych i rodziny-którzy mają dzieci w podobnym wieku.
                      Na tych to podstwach zdziwiły mnie kwoty tutaj wymienione;myślę ze są przesadne-
                      Ty myślisz inaczej, i wszystko jest ok-nie musimy sie przecież zgadzać.
                      Pozdrawiam
              • carlafehr Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 21:05
                Kareninko, z czystej ciekawości podliczyłam Twoje wydatki wg cen które sama
                podałaś:


                > > Mój dziennie zjada trzy posiłki z mleka modyfikowanego(albo samo mleko do
                > picia, albo kaszki na jego bazie, albo kleiki)

                na mleko wychodzi 60 zł miesięcznie jak sama pisałaś poniżej
                ,
                oprócz tego:-jeden deserek
                > owocowy,

                około 2-3 zł czyli 75 zł miesięcznie

                drugie danie w postaci-albo gotowej potrawy ze słoiczka(teraz coraz
                > rzadziej bo przestają mu smakować) albo ziemniaki + mięsko z indyka i papka z
                > marchewki.

                2 zł dziennie czyli 60 zł miesięcznie

                Potem zjada jedną potrawę dla alergików ze słoiczka.

                2-3 zł dziennie, czyli 75 miesięcznie

                W "międzyczasie"
                >
                > pogryza sobie ciastka,paluszki,obrane jabłko-na co ma smaka.

                Pija też oprócz
                > herbatek soczki owocowe-jeden albo dwa.

                średnio 3 zł dziennie czyli 90 zł miesięcznie

                Wyszło 360 zł miesięcznie, bez kaszek, kleików, wody mineralnej, ciasteczek,
                jabłuszka i herbatek nie mówiąc już o Pampersach.
                A Twoje dziecko ma dopiero rok i Ty jesteś oszczędna.
                Sorry za to trochę złośliwe wyliczenie, ale odpowiadając na post napisałyśmy
                ile faktycznie wydajemy na nasze dzieci, tymczasem Ty nam zarzuciłaś mówienie
                nieprawdy, gdy sama masz problem z wyliczeniem swoich wydatków.

                • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 22:43
                  tworzycie mity dziewczyny
                  policz sobie dokładnie, a nie średnio...
                  ******
                  pisałam,że pije jeden soczek,albo dwa dziennie...
                  że deserek owocowy je albo codziennie,albo co drugi dzień...(jak policzyłaś
                  więc tutaj średnią?-skąd wiesz ile razy było "co drugi dzień"- haha)
                  czytaj uważnie zanim zaczniesz "uśredniać" i posądać mnie o mijanie sie z
                  prawdą.
                  Chalsia podała takie liczby słoiczków dziennie żeby wyszło jej te 450 zł,które
                  podała wcześniej-
                  ale przecież dziecko raz chce to-raz tamto, żołądek alergika jest wyjątkowo
                  wrażliwy a tu zjada dwa-trzy słoiczki przecierów owocowych dziennie smile)
                  do tego dwa soczki codziennie(pomijam tu już cztery słoiczki zupek)-po takim
                  wypasie owocowym zdrowy moze sie nabawić conajmniej biegunki wink
                  Pozdro
                  • chalsia Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 01.04.04, 23:30
                    >Chalsia podała takie liczby słoiczków dziennie żeby wyszło jej te 450 zł,które
                    > podała wcześniej.

                    Buahahaha.
                    Wiesz co, to ja Ci równie dobrze mogę zarzucic, że spisywanie wydatków na
                    dziecko w ciągu jednego miesiąca jest niemiarodajne, bo to za krótko. I nie
                    dodałaś tych ciasteczek, paluszków i owoców, bo to są rzeczy, które
                    kupujesz "dla domu" i nie wyliczasz ile z tego zje dziecko.
                    Ale nie zarzucam Ci tego, ponieważ uznaję, że WIESZ co piszesz i że piszesz jak
                    jest w rzeczywistości.

                    > ale przecież dziecko raz chce to-raz tamto, żołądek alergika jest wyjątkowo
                    > wrażliwy a tu zjada dwa-trzy słoiczki przecierów owocowych dziennie smile)
                    > do tego dwa soczki codziennie(pomijam tu już cztery słoiczki zupek)-po takim
                    > wypasie owocowym zdrowy moze sie nabawić conajmniej biegunki wink

                    Nie pisałam, ze pije dwa soczki, tylko, że co najmniej jeden, w związku z
                    tym "policzyłam" dziennie jeden.
                    A co do wpływu takiej ilości owoców na ukł. pokarmowy - nie ma problemu, jeśli
                    dostarczy się odpowiednią ilość tłuszczu w diecie (i dlatego do mlecznych
                    posiłków dodaję po dużej łyżeczce margaryny oraz oliwę do zupek - nota bene
                    kosztów tych produktów NIE dodałam do kosztów wyżywienia małego, bo sama z nich
                    też korzystam). I akurat fakt, że czasami dziecko chce zjeśc coś innego, niz mu
                    się zapodaje, to jest akurat argument na to, że koszty zywienia są FAKTYCZNIE
                    wyższe - bo jeśli zje kilka łyżeczek zupki ze słoiczka i będzie chciał co
                    innego, to muszę otworzyć nowy, a tę napoczętą zupkę - wywalić. Ale tego
                    również nie "policzyłam".

                    Jakim prawem uznajesz się za alfę i omegę w sprawie żywienia MOJEGO dziecka?
                    Nawet go na oczy nie widziałaś. Smieszna jesteś i tyle.

                    Kobieto, idź do specjalisty bo z Twoją duszą się źle dzieje, skoro w tym co się
                    pisze wietrzysz "podstęp" i naciaganie na każdym kroku.

                    Pozdrawiam,
                    Chalsia
                  • burza4 przepraszam, że się wtrącę.... 02.04.04, 10:46
                    ... ale jakoś w tej pasjonującej dyskusji na temat porcji, kalorii,
                    węglowodanów itd, jakoś umknął jeden podstawowy fakt, mianowicie, że małe
                    Chalsiątko ma 2,5 roku, a dziecko Kareniny rok...

                    To chyba nie jest bez znaczenia w kontekście tego, ile zjada???

                    Nawiasem mówiąc, ciekawam ile by wyszło, jakbym tak policzyła, ile żre moje 13-
                    letnie...
                    • edzieckokarenina Re: przepraszam, że się wtrącę.... 02.04.04, 10:53
                      burza4 napisała:

                      > ... ale jakoś w tej pasjonującej dyskusji na temat porcji, kalorii,
                      > węglowodanów itd, jakoś umknął jeden podstawowy fakt, mianowicie, że małe
                      > Chalsiątko ma 2,5 roku, a dziecko Kareniny rok...
                      >
                      > To chyba nie jest bez znaczenia w kontekście tego, ile zjada???
                      >
                      > Nawiasem mówiąc, ciekawam ile by wyszło, jakbym tak policzyła, ile żre moje
                      13-
                      > letnie...
                      ********
                      taaaaa, rzeczywiscie dyskusja stała się nader "pasjonująca" smile
                      ja chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt,że nader często usredniamy coś i
                      jesteśmy przekonani,ze wynik obowiązuje -powiedzmy tak jak tutaj- codziennie.
                      • chalsia Re: przepraszam, że się wtrącę.... 02.04.04, 11:04
                        > ja chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt,że nader często usredniamy coś i
                        > jesteśmy przekonani,ze wynik obowiązuje -powiedzmy tak jak tutaj- codziennie.

                        Sądzę, że nie ma za dużo ludzi, którzy podobne kalkulacje robią co miesiąć by
                        być na bieżąco (po to by nie uśredniać). Ja do nich nie należę i Ty również
                        nie. Zrobiłaś to raz i na jakiś czas Twoja "średnia wyliczona z jednego
                        miesiąca" jest ważna. Ja takie kalkulacje robię circa raz do roku (ale nie z
                        miesiąca ale co najmniej z rachunków na pół roku).

                        Pozdrawiam,
                        Chalsia
                      • carlafehr Re: przepraszam, że się wtrącę.... 02.04.04, 11:06
                        edzieckokarenina napisała:


                        > ********
                        > taaaaa, rzeczywiscie dyskusja stała się nader "pasjonująca" smile
                        > ja chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt,że nader często usredniamy coś

                        Mów za siebie

                        i
                        > jesteśmy przekonani,ze wynik obowiązuje -powiedzmy tak jak tutaj- codziennie.

                        Najwyraźniej nie zrozumiałaś, o co chodzi.


                    • chalsia Re: przepraszam, że się wtrącę....- do Burzy 02.04.04, 11:12
                      A wiesz Burzo, akurat tutaj podam ciekawostkę popierającą ogólnie znaną prawdę,
                      że każde dziecko jest inne.....
                      Mianowicie moje dziecko mając teraz 2lata i 3 mce je TYLE samo co gdy miało rok
                      (co do zużycia słoiczków, bo wiadomo, że jak był młodszy to zjadał np, 1,5
                      słoiczka a teraz 2). Główna różnica jest w ilości kup - jak miał rok kupał
                      więcej niż raz dziennie, potem - raz dziennie, a od dłuższego już czasu - raz
                      na 2-3 dni.

                      Pozdrawiam,
                      Chalsia
                  • carlafehr Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 11:02
                    edzieckokarenina napisała:

                    > tworzycie mity dziewczyny
                    > policz sobie dokładnie, a nie średnio...

                    jesli policzę dokładnie może wyjść jeszcze więcej..

                    > ******
                    > pisałam,że pije jeden soczek,albo dwa dziennie...

                    więc policzyłam półtora

                    > że deserek owocowy je albo codziennie,albo co drugi dzień ...

                    napisałaś, że je codziennie. A średnią policzyłam z ceny słoiczka, które są
                    bardzo różne - nie wzięłam ani najtańszego ani najdroższego słoiczka pod uwagę


                    (jak policzyłaś
                    > więc tutaj średnią?-skąd wiesz ile razy było "co drugi dzień"- haha)

                    Bardzo prosto, "co drugi dzień" oznacza, że w przeciągu 30 dni było takich 15
                    dni.


                    > czytaj uważnie zanim zaczniesz "uśredniać" i posądać mnie o mijanie sie z
                    > prawdą.
                    > Chalsia podała takie liczby słoiczków dziennie żeby wyszło jej te 450
                    zł,które
                    > podała wcześniej-

                    W przeciwieństwie do Ciebie, nie zawyżałam przed sądem wydatków na dziecko,
                    wręcz przeciwnie, wyliczałam tam tylko to, co muszę wydać na dziecko, wychodząc
                    z założenia, że ekstrasy nie muszą być finansowane przez ojca.
                    Natomiast tu ojciec dziecka chce wiedzieć, ile wydajemy faktycznie na dziecko,
                    Więc podajemy faktyczne wydatki.
                    Nie wiem, czemu masz problem z tym, ile wydajemy na nasze dzieci, ale osadzanie
                    nas i zarzucanie nam nieprawdy jest co najmniej niegrzeczne i nie na miejscu.
                    Być może Ty naciągasz prawdę za każdym razie tak, jak Ci wygodnie, ale to nie
                    znaczy, że każdy tak robi. Więc please nie przykładaj swojej miary do
                    wszystkich.

                    Pzdr.
                    Monika

                    >
                    • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 11:19
                      W przeciwieństwie do Ciebie, nie zawyżałam przed sądem wydatków na dziecko,
                      wręcz przeciwnie, wyliczałam tam tylko to, co muszę wydać na dziecko, wychodząc
                      z założenia, że ekstrasy nie muszą być finansowane przez ojca.
                      Natomiast tu ojciec dziecka chce wiedzieć, ile wydajemy faktycznie na dziecko,
                      Więc podajemy faktyczne wydatki.
                      Nie wiem, czemu masz problem z tym, ile wydajemy na nasze dzieci, ale osadzanie
                      nas i zarzucanie nam nieprawdy jest co najmniej niegrzeczne i nie na miejscu.
                      Być może Ty naciągasz prawdę za każdym razie tak, jak Ci wygodnie, ale to nie
                      znaczy, że każdy tak robi. Więc please nie przykładaj swojej miary do
                      wszystkich.

                      Pzdr.
                      Monika
                      ********
                      to,że mam inne zdanie w jakiejś kwestii nie znaczy,że jestem tu od osądzania
                      (skąd Ci to przyszło do głowy?) ani,że powinnam się leczyć-jak sugeruje mi
                      Chalsia wink-tzn.że jakbym się z Wami zgadzała to byłabym ok.-dzięki bardzo.
                      Mój głos w tym wątku jest jak najbardziej na miejscu-bo podałam ile FAKTYCZNIE
                      wydaję na dziecko-tzn.na jego jedzenie.Wątpię,czy Ty robiłaś podobne
                      wyliczenia, ale wierzę,ze jestes przekonana o swojej racji bez jakichkolwiek
                      podliczeń.
                      • chalsia Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 11:37
                        > Mój głos w tym wątku jest jak najbardziej na miejscu-bo podałam ile
                        FAKTYCZNIE
                        > wydaję na dziecko-tzn.na jego jedzenie

                        Tak, jak najbardziej się z tym zgadzam.

                        Natomiast nie na miejscu jest kwestionowanie z uporem maniaka (np. pisząc
                        >Wątpię,czy Ty robiłaś podobne wyliczenia, ale wierzę,ze jestes przekonana o
                        swojej racji bez jakichkolwiek podliczeń.<) tego co piszą inne mamy.
                        Zadać pytanie z niedowierzania można, ale po uzyskaniu dokładnych wyjaśnień
                        dalsze podważanie jest właśnie NIE NA MIEJSCU. Tym bardziej, że to co robisz
                        jest właśnie OSĄDZANIEM, bo piszesz po prostu, że kłamiemy (bo jak by nie było
                        naciąganie to kłamstwo).

                        I jeszcze dla wyjasnienia - ja nie miałam w sadzie sprawy o alimenty więc nie
                        musiałam nic naciagać dla sądu. A eks swoje uwagi i pytania co do wysokości
                        kosztów utrzymania dziecka zadał, otrzymał odpowiedzi (oraz wyliczenia dokładne
                        na piśmie). Do kwoty kosztów żywienia pytań nie miał w ogóle bo jak i ile
                        dziecko je - sam wie, bo je karmi jak przyjeżdża z wizytą albo jak mały jest u
                        niego.

                        Pozdrawiam,
                        Chalsia
                      • mag_p Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 11:39
                        Edzieckokarenina - nie Twoje wynurzenia nie sa na miejscu.
                        Bo wychodzisz z zalozenia , ze Ty jedna robisz wyliczenia i Ttylko Twoje
                        wyliczenia sa prawdziwe i prawda jest tylko to co Ty wiesz , ze moze zjesc badz
                        nie dziecko.Ty nie rozmawiwasz , nie prubujesz sie zastanoiwc , przemyslec - Ty
                        obrazasz innych insynuujac - ze klamia, naciagaja i Bog wie co jeszcze.
                        Odpowiedz mi na jedno proste pytanie- prownaj sobie ile je dorosly facet i
                        dorosla kobieta, dwie rozne dorosle kobiety. Uwazasz ze wszyscy jedza tyle
                        samo ? Nie mozesz zrozumiec ze inna diete bedzie mial cukrzyk, inaczej bedzie
                        jadla konbieta uprawiajaca sport, a inaczej ta przy biorku. inne potrzeby ma
                        dziecko w wieku roku.a inne w wieku 2,5.Ze nawet w tym samym przediale wiekowym
                        istnieja rozbierznosci?
                        Czy to jest ponad Ciebie?
                        Sa ludzie którzy musza do kazdego posilku zjesc mieso a sa tacy co obchodza sie
                        bez miesa. I co.. Bedziesz podwarzac tym pierwszysm, ze niemozliwe zeby tyle
                        miesa jedli...
                        Zasatnow sie , pomysl..., rozgladnij sie, przygladnij sie otaczajacym Cie
                        ludziom.. Jak roznie jedza w pracy , jak roznie jedza w domach. Jak rozne jest
                        ich zapotrzebowanie na rozne produkty... a potem pisz.

                        Mag
                        • edzieckokarenina Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 13:36
                          mag_p napisała:

                          > Edzieckokarenina - nie Twoje wynurzenia nie sa na miejscu.
                          > Bo wychodzisz z zalozenia , ze Ty jedna robisz wyliczenia i Ttylko Twoje
                          > wyliczenia sa prawdziwe i prawda jest tylko to co Ty wiesz , ze moze zjesc
                          badz
                          >
                          > nie dziecko.Ty nie rozmawiwasz , nie prubujesz sie zastanoiwc , przemyslec -
                          Ty
                          >
                          > obrazasz innych insynuujac - ze klamia, naciagaja i Bog wie co jeszcze.
                          > Odpowiedz mi na jedno proste pytanie- prownaj sobie ile je dorosly facet i
                          > dorosla kobieta, dwie rozne dorosle kobiety. Uwazasz ze wszyscy jedza tyle
                          > samo ? Nie mozesz zrozumiec ze inna diete bedzie mial cukrzyk, inaczej bedzie
                          > jadla konbieta uprawiajaca sport, a inaczej ta przy biorku. inne potrzeby ma
                          > dziecko w wieku roku.a inne w wieku 2,5.Ze nawet w tym samym przediale
                          wiekowym
                          >
                          > istnieja rozbierznosci?
                          > Czy to jest ponad Ciebie?
                          > Sa ludzie którzy musza do kazdego posilku zjesc mieso a sa tacy co obchodza
                          sie
                          >
                          > bez miesa. I co.. Bedziesz podwarzac tym pierwszysm, ze niemozliwe zeby tyle
                          > miesa jedli...
                          > Zasatnow sie , pomysl..., rozgladnij sie, przygladnij sie otaczajacym Cie
                          > ludziom.. Jak roznie jedza w pracy , jak roznie jedza w domach. Jak rozne
                          jest
                          > ich zapotrzebowanie na rozne produkty... a potem pisz.
                          >
                          > Mag
                          *******
                          faktycznie,może niektóre z Was odebrały moje stanowisko w tej dyskusji jako
                          despotyczne
                          ale to wynika z tego że widzę nie tylko ile ja wydaję,ale moi znajomi i rodzina
                          (siostra ma 5-cio letniego syna).Wiadomo,ze każdy ma inne potrzeby zywieniowe,
                          ale należy pamiętać-żeby posiłki były odpowiednie dla wieku dziecka.
                          Te wszystkie słoiczkowe dania są przeznaczone dla niemowląt-do pierwszego roku
                          życia.Są jeszcze dania słoiczkowe dla rocznych dzieci.
                          Muszę wiec przeprosić Chalsię,za to że powatpiewałam w ilość "zużywanych" zupek
                          dziennie.Nie wzięłąm pod uwagę,że Twój syn ma juz 2,5 lat;nie dziwię się więc
                          że zjada "takie ilości"-bo są to dania przeznaczone dla niemowląt.
                          Ja swojemu dziecku nie podaję dań przeznaczonych dla półrocznych niemowląt;
                          pdiatra,która od poczatku prowadzi mojego syna stwierdziła,że dania ze
                          słoiczków można podawać szczególnie wtedy,gdy nie ma się czasu na gotowanie
                          (czyli np.w podróży)-jako tzw. dopychacz.Takie zupki,czy przecierki mimo
                          atestów nie powinny stanowić podstawoy diety malucha,bo nie mją już takich
                          wartości odżywczych.
                          • mag_p Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 02.04.04, 13:49
                            Znowu przesadzasz. Nie odbralysmy tylko w kotrejsc z koleji wypowiedzi wprost
                            tak napislas. Toj pediatra task powiedzial i fajnie.
                            A chclais ma swoich i swoja wiedz i jak kazda z nas robi co jest najlepsze dla
                            jej dziecka i nie podwarzaj tego. Tak jak Ona nie podwarza Tego co Ty piszesz.
                            ja moge napisac - przekaski typu paluszki , ciatseszka - Nie jest wg.mnie
                            najlepsza dieta dla dziecka.
                            Ale to jest wg. Mnie, mojego lekarza.. A nie Ciebie.
                            Niktorzy wwwieku 30 lat maja diete zalecona przez lekarza zlozana glowien z
                            roznego rodZaju papek i kaszek ..
                            Wyluzuj.
                            SWiesz ja tez pratrze na rdozine i moj kuzynw moim wieku jak bylismy dziecim
                            jald sniadanie( 1/2 bohchenka chcleba ze smietana- bo tak lubial), Obiad
                            zazwyczaj 2X i do tego SUTĄŁ kolacje. A ja w tym wieku w sumie zjafdalam przez
                            caly dzien to co on na jeden posilek i do tego owoce.. I Co ?
                            Niemozliwe , mozliwe.. A zeby bylo zabawniej zawsze byl chudszy ode mniesmile))
                            Przestan oceniac.

                            Pozdrawiam
                            Mag
                          • chalsia Re: Mała ankietka - do Edzieckokarenina 05.04.04, 22:37
                            > pdiatra,która od poczatku prowadzi mojego syna stwierdziła,że dania ze
                            > słoiczków można podawać szczególnie wtedy,gdy nie ma się czasu na gotowanie
                            > (czyli np.w podróży)-jako tzw. dopychacz.Takie zupki,czy przecierki mimo
                            > atestów nie powinny stanowić podstawoy diety malucha,bo nie mją już takich
                            > wartości odżywczych

                            Masz widać pediatrę, która widać mało się orientuje w dietetyce. Bo cóż to
                            znaczy "nie mają takich wartości odżywczych" ?? To znaczy czego im brakuje?
                            Ja się akurat na dietetyce trochę wyznaję (i nie hobbystycznie). Po za tym
                            jedzenie głównie "słoikowe" zostało wprowadzone (i jest kontynuowane) na
                            zalecenie alergologa prowadzącego mojego synka, jako jedyne możliwe wyjście. I
                            ta alergolog jest całkiem niezła (mogę Ci polecić).

                            Pozdrawiam,
                            Chalsia
    • coppola1 Re: Mała ankietka 31.03.04, 21:05
      2letnie dziecko w Krakowie.
      Mieszkanie (czynsz) 1200 zł więc 600 na dziecko
      media (bez telefonów) 120 zł
      Opiekunka 950 zł miesięcznie
      jedzenie ok. 200 zł
      pampersy 150 zł
      ubrania: 100-200 zł
      lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku)50 zł
      książki, zabawki 50 zł
      wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku) 40-50 zł
      wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      ostatniego roku): meblowanie pokoju 5 tyś zł (jednorazowo)
      dodatkowy komentarz: ciekawe ile ty płacisz

      • konkubinka Re: Mała ankietka 31.03.04, 21:59
        nadal nie rozumiem, 1200 na pol?
        no i jeszcze media?a co to znaczy?opiekunka?a dlaczego opiekunka?srednia na
        lekarstwa wyjatkowo niska .Ubrania 100-200, a jakie?czemu az tyle?I czemu wciaz
        cikawe ile on placi skoro nie znacie jego zony , dziecka?Jaki jest sens
        podobnych ankiet?????
        Ja gdybym mogla zabieralabym dzieci na weekendy do Disneylandu.......
        • coppola1 do Konkubinki 01.04.04, 15:46
          a co Cię obchodzi ile wydaję na ciuchy dla mojego dziecka??????? Ojciec mojej
          córeczki nie płaci nic na jej utrzymanie, bo niewiele zarabia.
          P.S. Nie ja byłam pomysłodawczynią ankiety więc zejdź ze mnie!
          • konkubinka Re: Coppola , Justinka 01.04.04, 22:08
            ja nie weszlam NA CIEBIE.Ja poprostu pytam.Skoro piszesz na forum to czemu
            piszesz co mnie obchodzi?
            Skoro ojciec Twojego dziecka malo sie doklada to o.k.Tak jak mowie nie pije do
            Ciebie i nikogo konkretnego.Sama dlugo bylam z małym w wynajętym mieszkaniu.
            Nie rozumiem poprostu dlaczego obciaza sie w tej ankiecie dziecko połową
            czynszu albo połową jedzenia.
            Za chwile przeczytam gdzies , że z wiekiem wzrastaja potrzeby dziecka , bo tak
            będzie wygodnie.To jak od razu po połowie z matka sie przejada a za chwile to
            wzrasta to jakis brak logiki.Moje dziecko np je co innego niz ja a nie scisle
            to samo.
            Poza tym uważam , że w znacznej mierze zaniża się tu koszty lekarstw.Przeciez
            byle choroba to 100 zł zostawione w aptece a do tego witaminy na codzień itp.Ja
            Justinko nie czepiam sie o to , że za wile się wymaga ale o te kwoty
            konkretnie.Nie obchodzi mnie za ile Coppola ubiera dziecko.Wręcz przeciwnie -
            jeśli ja napisze , że kupuje rzeczy w szmateksie za grosze TataMałolata gotow
            pomyslec ze i jego zona powinna tak robic.A z drugiej strony moj eks np woli
            dawac tyle ile daje i robi mi przytyki ze ubieram dzicko w szmateksach.Bo on
            zawsze ubiera sie w firmowych sklepach.A ja gdybym tam ubierala syna nie
            mialabym ani na zabawki ani na obiady dla niego.Dlatego nie widze sensu tych
            ankiet.Kazdy ma inna sytuacje i naprawde NIE DA sie ich porownac.Stad dziwi
            mnie jego pytanie o te koszty , po co mu to?Co chce przez to osiągnąc?
            Ja uważam , że nalezy szanowac cudza pracę i jeśli Tata Malolata daje pieniadze
            to nie powinno nazywac sie ich ochlapami.A co ma do tego porownanie z innymi
            dziecmi?
            Nie znamy ani Jego sytuacji ani jego dzieci czy zony.No i wciaz nie wiemy ile
            on placi.
            No i wracajac do czynszu.Mnie nie podoba ie rozliczanie dzieci z czynszu ,
            zwlaszcza na pol.Poprostu nie umialabym tak, ale skoro niektóre z Was maja inne
            zdanie o.k.Tylko prosze wyjaśnijcie mi dlaczego tak uważacie.Właśnie na sprawie
            o alimenty sedzina wrecz wysmiala mnie za to ze powoluje sie na wynajem
            mieszkania.Nie dosc ze nie moglam wliczyc tego w koszty to zabronila mi w ogole
            o tym mowic.Dlatego pytam...
            Co do opiekunki , chce tylko wiedziec ile z Was bralo , oczywiscie , te ktore
            maja mozliwosc, pod uwage zeby zamiast opiekunki dzieckiem zajal sie np .
            bezrobotny tata.I ktora z Was konsultuje sprawe zajec , wyboru szkoly ,
            przychodni , opiekunki itp z ojcem dziecka.I tylko pytam , do nikogo nie
            pije.Ja poprostu uwazam , ze zanim podejme decyzje mam obowiazek poinformowac i
            przedyskutowac to z ojcem dziecka.Czy jestem glupia?Chyba nie , mam naprawde o
            wiele mniej konfliktow z bylym mezem.
            • coppola1 do KOnkubinki 02.04.04, 08:16
              przepraszam smile myślałam, że to atak w moją stronę. Źle Cię zrozumiałam.
              Opiekunka to nasz wspólny wybór- taty mojej córeczki i mój. On mieszka w innym
              mieście i pracuje. A ciuszki dla niej to moja słabość smile wolę sobie odmówić a
              kupić jej coś ładnego smile Lekarstwa - tak akurat wyszło. Odpukać w niemalowane,
              moja córeczka praktycznie nie choruje (puk puk puk!!!)
              Buziaki!
            • babe007 Do Konkubinki 02.04.04, 11:10
              No cóż, sędziny też ludzie i Tobie trafiła sie akurat larwa.

              A ja sie będę upierac przy swoim i powtórzę to samo co napisałam na macochach.
              Mogę się zgodzić, że w przypadku mieszkania, w którym i tak mieszkasz i płacisz
              tylko ten prawdziwy czynsz rozliczanie go na połowę jest dyskusyjne. Ale w
              przypadku wynajmowania, kiedy standard, wielkość i położenie mieszkania są
              uzależnione w 99% od potrzeb dziecka - takie postępowanie jest uzasadnione.
              Gdyby nie potrzeby moich dzieci nie wynajmowałabym 2 pokojowego mieszkania w
              centrum (bo blisko szkoły i pracy a ja nie mam samochodu i w innym przypadku
              widywałabym dzieci tylko w łóżkach i w weekendy), tylko pokój np. na dalekiej
              Pradze za 1/3 kwoty, którą wydaję teraz. Jeżeli masz jakiś argument przeciwko
              takiemu rozumowaniu - przedstaw go proszę. Może mnie przekonasz...?
            • burza4 Re: Coppola , Justinka 02.04.04, 11:11
              konkubinka napisała:

              I ktora z Was konsultuje sprawe zajec , wyboru szkoly ,
              przychodni , opiekunki itp z ojcem dziecka. I tylko pytam , do nikogo nie
              pije.Ja poprostu uwazam , ze zanim podejme decyzje mam obowiazek poinformowac i
              przedyskutowac to z ojcem dziecka. Czy jestem glupia?Chyba nie , mam naprawde o
              wiele mniej konfliktow z bylym mezem.

              Nie, nie konsultuję, bo płacę sama. I nie pytam o zdanie, bo wiem co usłyszę.
              Co mam z nim konsultować, przepraszam? to, że dziecko musi iść do dentysty i to
              kosztuje? kiedyś tak zrobiłam - usłyszałam, że to mój problem. Tata jest
              kochający, nie mówię tego z przekąsem, on naprawdę ją kocha, ale uważał zawsze,
              że alimenty służą podniesieniu mojej stopy życiowej. Poniekąd tak - bo on MÓGŁ
              pomóc, ja chcąc nie chcąc MUSIAŁAM wyłożyć kasę, bo inaczej byłabym zła
              matką... Kosztem innych wydatków. Oczywiście za dentystę zapłaciłam, nie
              zapłaciłam raty pożyczki, więc na upartego można powiedzieć, że miał rację.
              Gdyby mi dał kasę, to by pośrednio MNIE wspomógł. Zaznaczam, że chodzi o kwoty
              od 100 zł w '96 roku do 250 zł w '00... Więc co mam konsultować?

              Nie znając okoliczności, w których padło to nieszczęsne sformułowanie
              o "ochłapach" nie potępniam w czambuł, tym bardziej, że nie wiem ile on daje i
              ile zarabia i ile oczekuje eks... Czasem ponoszą emocje, szczególnie jakbyś
              została postawiona w sytuacji, kiedy musisz się płaszczyć i żebrać o każdy
              grosz, bo jest to dla wielu upokarzająca sytuacja.
              Ja też w złości powiedziałam eksowi co nieco, kiedy to musiałam się procesować
              o 50 zł podwyżki w alimentach, a on po dziecko przyjeżdżał taksówką i śmiał mi
              się w nos...
            • iwona3 Re: Coppola , Justinka 02.04.04, 12:30
              Twoja sędzina Cię wyśmiała, dobra, to jeszcze nie znaczy, że miała rację. Sądy
              są niezawisłe, więc oceniają, jak chcą, ale sędziowie nie muszą być przy tym
              logiczni. Moja sędzina zapytała mnie, dlaczego chcę zmarnować życie takiemu
              przystojnemu, młodemu człowiekowi (dosłownie). I co, powinnam utopić dziecko, a
              potem się powiesić, żeby mu nie marnować życia? Nauczmy się odróżniać logikę od
              absurdu.
              Czynsz dzieli się na pół, bo dziecko jest zameldowane i „konsumuje” windę,
              wywóz śmieci, dozorcę, wodę, prąd jak dorosły. Gdybym nie miała dziecka,
              wynajęłabym pokój za 500 zł (albo mieszkałabym z jakimś przystojnym mężczyzną
              dzieląc koszty na pół), co daje miesięcznie drugie tyle oszczędności. Po trzech
              latach na koncie zostałoby 18.000 zł. Teraz biorę kredyt na mieszkanie, który
              będę spłacać przez 20-30 lat. Mogłabym więc wziąć o te 18.000 mniejszy.
              pzdr
    • ragusa Re: Mała ankietka 31.03.04, 23:20

      > 1) wiek dziecka:5,5
      > 2) miejsce zamieszkania:Warszawa
      > 3) koszt czynszu przypadający na dziecko (np. wysokośc czynszu przez liczbę
      > lokatorów): 150
      > 4) szacunkowe koszty wody, elektryczności, gazu itp (proponuję zrezygnowanie
      > z "wrzucania tu rachunków za telefon):50
      > 5) przedszkole lub opiekunka, szkoła (bez kosztów korepetycji, kursów poza
      > szkolnych itp.): 500 (przedszkole plus opiekunka)
      > 6) jedzenie: apetyt to on ma. nie liczylam dokladnie ale minimum 350
      > 7) "pampersy": nie dotyczy
      > 8) ubrania: 50
      > 9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku):20
      > 10) książki, zabawki : 50
      > 11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 50
      > 12) inne jednorazowe wydatki (np. okulary, meble, narty, rower, średnia z np.
      > ostatniego roku): rower w zeszlym roku - 200, w tym roku chyba bede musiala
      kupic rolki - ok 100
      > 13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp. średnia
      > np. z ostatniego roku):
      > 14) dodatkowy komentarz: nie dostaje zadnych elementow a nie zarabiam
      rewelacyjnie wiec kupuje tylko najpotrzebniejsze rzeczy
      >
      >
      >
      • edzieckokarenina Re: Mała ankietka 01.04.04, 11:09
        zanim nie liczyłam dokładnie wydatków to też byłam "swiecie" przekonana,ze na
        samo mleko modyfikowane muszę wydawać chyba z 200zł, nie mówiąc już o
        słoiczkach i soczkach, które pewnie kosztują mnie fortunę...Tymczsem mleko
        modyfiowane kosztuje mnie niecałe 60zł na miesiąc. Wychodzi 6 puszek ProSobee
        na miesiąc(dwie puszki na receptę-niecałe 20zł).
        Soczki -tylko bobofruty, jeden kosztuje +,-2zł,tak samo deserki owocowe. Dania
        ze słoiczka dla alergików 2-3zł.
        Ja napisałam o realnych wydatkach na małe dziecko(alergika) na jego jedzenie i
        pampersy.
        Ile taki maluch musiałby zjadać dziennie słoiczków z przetworami zeby wyszło
        400-500zł na samo jedzenie? musiałby mieć żołądek amerykańskich gęsi i cały
        dzień spędzać na jedzeniu.
        ********
        o innych kosztach nie pisałam-bo one zależą tylko i wyłącznie od zarobków
        rodziców(rodzica).Im więcej masz pieniędzy tym wiecej wydajesz na dziecko-
        droższe ubrania, kursy językowe, prywatna szkoła itp.To normalne i tego nie mam
        zamiaru kwestionować.


    • justinka_s Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:10
      konkubinka pisała o odpowiedzi cappoli,
      cznsz czemu na pół>? bo widocznie mieszka samam z dzieckiem
      opiekunka? a dlaczego nie? przecież to normalka
      mało na leki? to już nie czaję, raz jest źle jak sie pisze dużo raz jak mało
      media to gaz prąd, woda

      mikawi pisałaś o tych paniach z nizszej półki, chyba mojej odpowiedzi nie
      widzialaś,

      a sens takich ankiet widocznie jakiś jest, skoro ktoś o tym napisał, mi sie
      pomysł podobał, widzę porównawczo ile się wydaje na dzieci, ile kosztuje to w
      innych miastach niż moje, mam skalę porównawczą przynajmniej
      a jak komuś to przeszkadza niech nie pisze
      • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:20
        a czemu czynsz na pół? ile by płaciła gdyby mieszkała sama? połowę? juz pisałam
        o tym na macochach, że czynsz nie rośnie w linii prostej, niektore elementy
        czynszu (np. c.o., koszty zarządu) płaci się od ilości metrów kwadratowych, a
        inne od liczby osób (windę, ścieki, śmieci) przykład: za jedną osobę czynsz w
        moim bloku wynosi 300 zł, gdy mieszkają dwie - 360, czyli koszt tej drugiej
        osoby to dodatkowo 60 zł a nie 150 jakby wynikało z podziału 300 na pół. Gdy
        będzie nas mieszkało teoje nie zapłace 900 tylko 420
        • darcia73 Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:35
          mikawi, ja zyję b. skromnie, praktycznie wiekszosc moich wydatków idzie na
          dziecko, sobie prawie nic nie kupuje, na ubrania dziecięce mogłabym wydawac
          wiecej, bo nie mam w rodzinie ani wsród znajonym nikogo, kto oddaałby mi
          uzywane ubranka, ale kupuję w tzw "szmateksach". Ale buty i bieliznę musze
          kupic nowe, a kosztuja majatek... takze moje wyliczenia sa dosyc
          reprezentatywne dla osób zyjacych na tym nizszym poziomie, pozdrawiam smile
        • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:40
          Miakwai - mieszkanie polowe. Bo wiele kobiet by wynajelo jeden pokoj, lub tak
          jak ja , by wyprowadzialo sie na drugi koniec pPolski - bo tam ma rodzine i tam
          mieszkanie maial by taniej , a ip raca byu sie znalzla. Datego, ze wyjalebo by
          dla siebie jedn pokuj, gdziec dalej od centrum, z duzo tanszy- dlatego polowe.
          Pozdrawiam
          Mag
          • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:48
            mag, a czemu nie możesz się przenieść na drugi koniec Polski teraz? i ja
            pisałam o sytuacji płacenia za czynsz a nie za wynajem
            • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:53
              Mikawi - wyjechac moge. Ale.. co z kontaktem zojca z dzieckiem... Chyba nie
              bedzie wtedy juz tak prostso i latwo jak wyjade 500 km ?

              A co czynszu - dlatego, ze jakby matak byla sama- to moze sprzeda i wynajac
              pokuj, moze itd..A jak jest z dzieckiem , to trzeba dziecku zapewnic staly
              miejsce pobytu...Pewny dom.
              Dlatego.

              Pozdrawiam
              mag
              • iwona3 Re: Mała ankietka 01.04.04, 13:57
                Mikawi, a wynajem to nie czynsz? Dlaczego nie mogę podzielić go na pół i tą
                jedną połowę przypisać dziecku? Wynajmuję kawalerkę, która kosztuje mnie 900
                pln/miesiąc + media. Gdyby nie dziecko, mogłabym wynająć pokój u staruszki za
                połowę tej sumy.
                pzdr
                • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 14:05
                  widocznie inaczej rozumiemy te terminy: dla mnie opłata za wynajem to np. 1000
                  zł które płacę właścicielowi kawalerki która wynajmuję a która nie jest MOIM
                  mieszkaniem. I tu się zgadzam że matka może uznać że 500 przypada na dziecko,
                  bo gdyby go nie było wynajęłaby pokój w mieszkaniu np trzyosobowym u jakiejś
                  rodziny za 500zł.
                  Czynsz - to opłata za mieszkanie jaką ponosi właściciel mieszkania. Jeśli mam
                  swoje mieszkanie nie płace 1000 za wynajem tylko np. 300 zł czynszu dla
                  spółdzielni, administracji itp. W czynsz wchodzą różnie elementy, część z nich
                  liczona jest od wielkości mieszkania czyli mnożona przez liczbę metrów kw.,
                  część liczona jest od liczby osób zameldowanych. I stąd czynsz gdy mieszka 1
                  osoba wynosi 300 zł, gdy mieszka 2 osoby wynosi np. 360 ale nie 600. I proszę
                  nie piszcie że matka mogłaby sprzedać jakby była sama bez dziecka, itp, bo to
                  absurd. Ludzie bez względu na to czy mają dzieci czy nie dążą raczej do tego
                  żeby mieć własne mieszkanie niż wiecznie wynajmować
                  • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 14:13
                    Miakwi - a co za roznica - jesli Matak dziecka , aby zabespieczyc mu staly
                    miejsce kupuje male mieszkanie. Placi czynsz i tak dlalej i nie zrobila by teg
                    gdyby nie dziecko i tpo ze placi to do administracji a nie do rak obcej ososby
                    to dla ciebie taka roznica.
                    Bo widzisz to jeje wlasnosc., ale i w pewnym sensie tego dziecka. Bo Ona jesli
                    biega po prawnikachto po to by zapewnic na 100% ze kiedys to czego ona sie
                    dorbi blyo jej dziecka , a nie po to by zabezpieczyc , by dziecko niz z tego
                    nie dostalo - jak niektorzy.....

                    Mag
                    • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 14:33
                      przepraszam autora za odbieganie od głównego wątku ale pozwolę sobie
                      odpowiedzieć Tobie mag na tę aluzję:
                      była żona mojego M. ma swój dom z ogrodem, M. odchodząc wziął plecak. My aby
                      mieć swój kąt (choćby małe mieszkanie) musieliśmy wziąć kredyt na 30 lat i
                      będziemy go spłacać przez pół życia. W tym czasie dzieci M. dostawać będą
                      alimenty i fakt, że my mamy kredyt żeby mieć gdzie mieszkać (i żeby nasze
                      dzieci miały stabilny dom jak to napisałaś) nie obchodzi ani eksi, ani sądu. I
                      o.k. Alimenty i kredyt będą płacone więc kosztem naszego życia, naszych dzieci
                      itp - dzięki wyrzeczeniom naszej rodziny. I wyobraź sobie sytuację że po 30
                      latach, mając 60 lat na karku, M. umiera a ja muszę brać kolejny niemały kredyt
                      żeby dzieci M. łaskawie nie wywaliły mnie z mieszkania na które całe życie
                      ciężko pracowałam. Bo im się należy działka i koniec. I w nosie mogą mieć że to
                      dorobek całego życia naszej rodziny okupiony ogromnym wysiłkiem i masą
                      wyrzeczeń NASZEJ rodziny, bo one zawsze alimenty dostawać musiały i nie było
                      mowy że teraz jest gorszy miesiąc bo rata kredytu wzrosła. Zgadzam się że jeśli
                      ludzie mają ogromny majątek z którego jest co dzielić - o.k. Ale nie jeśli
                      chodzi o podstawę egzystencji człowieka i rodziny jaką jest dom, mieszkanie -
                      jedyne co się ma.
                      A co do własności - uważasz że matka nie płaciłaby czynszu gdyby nie dziecko?
                      że gdyby nie dziecko nie kupiłaby mieszkania? to twój pogląd, widzisz - mam
                      masę znajomych - singli którzy mimo braku dzieci kupują mieszkania, też na
                      kredyt. I nie dlatego że planują dzieci, kupują mieszkanie dla siebie. I każdy
                      normalny człowiek kiedys taki zakup planuje, niekoniecznie tylko ze względu na
                      dziecko.
                      • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 14:59
                        Sadze , ze matak kupowalaa by mnieszkanie badz nie.. Ja bedac sama kupilabym
                        duzo mniejsze , alebo mieszkala na wynajetym - bo nie mam potrzeby - bedac
                        zupenie sama przywiazywac sie do miejsc.
                        Wiesz jak jestes sams patrzysz mnieprzyszlosciow- nie patrzysz , ze
                        jakdororsnie to w pokoju 10 m - nie da sie razem mieszkac, ze szkoda wydawac
                        raz pieniadze, potem drugi..
                        A co do majatku-Mikawi - ja tez place na dziecko ( mozan powiedziec alimety) ,
                        ale to couda mi sie uzyskaz w zyciu zostawie jemu - a od ojca dostanie -
                        • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 15:05
                          tak mag, zostawią - jak umrą. Ale jak umrze mój ojciec nie będę kazała mojej
                          matce spłacić mi należnej mi części po ojcu, nie wyrzucę jej z domu. A dzieci
                          mojego M. bedą mogły to zrobić, bo w końcu nie jestem ich matką i g... ich może
                          obchodzić co się ze mną stanie.

                          jak oboje z M. umrzemy - wtedy nasze mieszkanie zostanie dzieciom - i niech się
                          sobie dzielą, ale jak umrzemy oboje a nie jedno z nas, czy drugie ma iść pod
                          most bo nie będzie miało jak spłacić Szanownych Dzieci?
                          • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 15:42
                            Miakwi - badzmi realistami - po ojcu dzieci nic nie dostana.
                            Bo dzieki zabezpieczeniom u prawnikow nic nie dostana po smierci ojca - bo
                            Wszystko przechodzi na partnerka ojca. A Po partnerece ojca nie maja prawa
                            dzieciczyc..
                            I co tu gadac....
                            Pozdrawiam
                            Mag
                          • babe007 Re: Mała ankietka 01.04.04, 15:44
                            A jak to jest mikawi?

                            Każdy ojciec, który kocha swoje dzieci chce im coś po swoim najdłuższym życiu
                            zostawić. Czy można więc wyciągnąć wniosek, że ojciec rozwodząc się z matką,
                            pzestaje kochać dzieci? No chyba tak, skoro stara się zrobić wszystko, żeby po
                            jego smierci nie dostały nic.

                            Wiem, że trochę prowokuję, ale ...?
                            • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:01
                              babe, mag - moge napisac jak u nas to może wyglądać - będę chciała zabezpieczyć
                              SWÓJ byt i byt naszych dzieci jeśli będą niepełnoletnie na wypadek śmierci ich
                              ojca, tak aby dzieci mojego M. nie mogły MNIE wyrzucić z mieszkania na które
                              zasuwałam również ja (a tak nota bene teraz tylko ja, bo M. zarabia tylko na
                              swoje dzieci). Ale dajmy na to za 30 lat, nasze dzieci będą również samodzielne
                              i wtedy niech same myślą o swoim lokum (jeśli nas nie będzie stać żeby im
                              kupić, a jeśli będzie stać - z pewnością nie pominiemy dzieci M.)
                              W razie mojej śmierci nie widzę przeszkód aby testament rozporządzał tym
                              mieszkaniem w taki sposób, żeby nakazać jego sprzedaż i równy podział dochodu
                              między wszystkie dzieci. I niech sobie tą kasą rozporządzają, np. nadpłacą
                              swoje kredyty hipoteczne, kupią samochód albo przehulają za zdrowie starych.
                              • mag_p Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:14
                                Mikawi- Pięknie.
                                Ja rozumiem , ze chcesz zabespieczyc dzieci swoje i sibie.
                                Oczywiscie jesli odbedzie sie to tak jak opisalas - to wspaniale..
                                Ale wiesz obstawiam, ze wiekszosc macoch nie zamierza zaznaczac w testamencie ,
                                ze dzieci ich partnea maja w tym majatku uczesteniczywc w rownej czesci , bo i
                                to jest tez w jakies czesci ich odrebny majtek - a dziecko nie jest z nimi
                                spokrewnieone..
                                No wiec tez nie ma sanu by dziedziczlo cos tylko ich..

                                Ale to co napisalas , jest Pieknie.Moze nie po rowno- ale czesc ojca...

                                Pozdrawiam
                                mag
                                • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:18
                                  o.k. - jeszcze sprawiedliwiej (choć na niekorzyść dzieci M.) - moja połowa po
                                  równo między nasze dzieci, jego połowa po równo między jego wszystkie dzieci. Z
                                  mojej strony nie widze przeszkód - ale dopiero po naszej śmierci - obojga a nie
                                  jednego, żeby drugie się nie tułało bo dzieciom się zachce łatwej kaski.
                                  • mag_p Re: Mała ankietka 02.04.04, 08:08
                                    Ze szkoda- Chyba nie. To by BylioSPRASWIEDLIWIE> ! Ale wierzysz , ze wiekszosc
                                    Macoch tak sprawieliwie postapi?
                                    Ja nie!

                                    Pozdrawiam
                                    Mag
                              • babe007 Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:21
                                W takim razie, może dobrym rozwiązaniem mógłby być zapis w testamencie o
                                dożywotnim użytkowaniu mieszkania przez drugiego współmałżonka? No wiesz
                                sytuacje rodzinne mogą być różne. Np oboje moga mieć dzieci z poprzednich
                                związków. Ja tylko uważam, że pozbawianie dzieci schedy po rodzicach tylko
                                dlatego, że któreś z nich ma nową rodzinę jest (oczywiście wg mnie) nieetyczne.
                                Dlatego jak czytałam na macochach rady jak wszystko zapisać, przepisać i
                                zabezpieczyć, żeby tylko przypadkiem "tamte" nic, w razie czego, nie dostały
                                miałam gęsią skórę.

                                Tak gwoli przypomnienia. To czego podczas trwania małżeństwa dorabiacie sie
                                wspólnie, jest w połowie własnością jednego i w drugiej, drugiego
                                współmałżonka. W przypadku śmierci połowa tego co było własnością męża (chyba
                                połowa, ale to można sprawdzić)przypada żonie. 1/4 idzie do podziału między
                                dzieci. Także obawy, że "tamte" dzieci miałyby pozbawić macochę wszystkiego, są
                                nieco przesadzone.

                                Pozdrawiam

                                B.
                                • mikawi Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:47
                                  babe - nie wszystkiego, ale w przypadku mieszkania spłata należnej po ojcu
                                  części to nie jest 100 zł tylko kwota wymagająca (jak dla mnie) wzięcia
                                  kredytu, którego nikt nie da staruszce jaką wtedy będę i którego z emerytury
                                  nie będę nawet w stanie spłacać
                                  ja nie zamierzam pozbawiać dzieci M. tego co im się należy ale nie zamierzam na
                                  starość zastanawiać się skąd wezmę pieniądze na spłate ich części żeby móc
                                  mieszkać tu na co całe życie pracowałam, a po mojej śmierci - proszę bardzo
                                  niech dostają co im należne, nasze dzieci tak samo. Ale o ile wiem że moje
                                  dzieci mnie nie wywalą z mieszkania i nie będą domagac się spłaty, tak w
                                  kwestii dzieci M. tej pewności mieć nie mogę, zgadzasz się chyba ze mną? Stąd
                                  moja propozycja rozwiązania tej kwestii powyżej.
                                  • babe007 Re: Mała ankietka 01.04.04, 16:59
                                    Tak naprawdę mikawi, to ty nie należysz do tej grupy, która wywołuje u mnie
                                    gęsia skórę. I wydaje mi się, że sprawa dożywotniego użytkowania mieszkania
                                    jest jak najbardziej do załatwienia. Ale tak przez ciekawość, co Ty czujesz
                                    czytajac o parach, które cały majątek przepisują na kobietę (poza wszystkim
                                    gratuluje odwagi - sama się na czym podobnym bardzo przejechałam), spisują
                                    jakieś fikcyjne umowy, byleby tylko dziecko z poprzedniego związku w razie ich
                                    śmierci nie dostało ani złotówki.

                                    Dla mnie to chore.
                                    • mikawi Re: Mała ankietka 02.04.04, 10:31
                                      nie pochwalam ale i nie potępiam, bo nie znam relacji, nie znam eksi charakteru
                                      i relacji rodzinnych, które jak wiadomo mają ogromne znaczenie również w
                                      postępowaniu macoch
                                      babe - tak jak rozumiem fakt, że eks żona chce wyrwać jak największe alimenty i
                                      zachować jak najwięcej ze wspólnego majątku (w końcu najczęściej jest tak że
                                      facet zostawia jej mieszkanie) tak rozumiem, że druga żóna chce zabezpieczyć
                                      swój byt i swojej rodziny, wystarczy że musi się tłumaczyć przed eksią i sądem
                                      ile zarabia
                                      • babe007 Re: Mała ankietka 02.04.04, 10:50
                                        Może jestem idealistką, bo co prawda jestem ex, ale nie ma żadnej macochy na
                                        horyzoncie (na razie przynajmniej)i wszystkie wasze problemy oglądam raczej z
                                        pozycji mniej zaangażowanego obserwatora niż walczącego przeciwnika z drugiej
                                        strony barykady. Jest więc jedna rzecz, która dla mnie jest niezrozumiała. Jak
                                        charakter ex ma wpływać na miłość ojca do dzieci? Czy to znaczy, że jak w
                                        przyszłości będę niemiła dla mojej następczyni to mój ex mąż zmieni stosunek do
                                        swoich dzieci i zacznie kombinować tak, zeby w przypadku jego śmierci im nie
                                        przypadlo nic w udziale? Bardzo żle świadczyłoby to o mężczyznach jako
                                        gatunku...
                                        • mikawi Re: Mała ankietka 02.04.04, 11:00
                                          nie nie, nie o to mi chodziło - miałam na myśli, że jeśli ex od poczatku daje
                                          się we znaki jako istota wyjatkowo pazerna, to normalne jest że next od
                                          początku kombinuje jak ochronić jak najwięcej z tego co mają a facet
                                          uczestniczy w tym tak czy siak i pewnie trafiają do niego argumenty żony (które
                                          nie są znowu takie bezzasadne, jeśli mówimy o takim charakterze ex). Widzisz -
                                          ja też chcę ochronić swój/nasz majątek (narazie go nie ma ale podaję przykład :-
                                          ) właśnie przed pazernościa ex, bo wiem (WIEM) że gdyby mogła zrobiłaby wiele
                                          by wyrwac z niego ile się da i jeśli w przyszłości będzie taka sytuacja że M.
                                          odejdzie wcześniej jestem pewna że podburzy dzieci żeby wzięły to co ich.
                                          Dlatego będę myślała o zabezpieczeniu swojego bytu, tak jak to napisałam. Ale
                                          już po mojej śmierci nie widzę powodu, żeby dzieci M. nie dostały nic. I myślę
                                          że wiele macoch (pewnie że nie wszystkie) myśli podobnie, zwróc uwagę że wiele
                                          z ojców tych dzieci zabezpiecza ich byt już teraz, kupuje mieszkania tym
                                          dzieciom, samochody - to też zgodnie z prawem zalicza się do na poczet
                                          ewentualnego zachowku czy spadku. Jeśli teraz kupują mieszkanie swojemu dziecku
                                          z I małżeństwa, nie ma powodu aby to w ktorym teraz mieszkają z II żoną i
                                          wspólnym z nią dzieckiem - nie przypadło w udziale tylko temu dziecku, prawda?
                                          No i tutaj trudno mówić że dziecko z I małżeństwa nie dostało nic po ojcu.
                                          • babe007 Re: Mała ankietka 02.04.04, 11:21
                                            Zgadzam się. I takie postepowanie jest wg mnie jek najbardziej OK. I wydaje mi
                                            się (a może wyciągam zbyt daleko idace wnioski wink ), że i Ty nie pochwalasz
                                            takich sytacji, gdzie ojciec (zazwyczaj za namową kolejnej partnerki) robi
                                            wszystko, żeby pozbawić swoje dzieci z wcześniejszego związku spadku po sobie.

                                            Pozdrawiam Cię serdecznie i wierzę, że TOBIE uda się załatwić te sprawę zgodnie
                                            z planem.
                                            • mikawi Re: Mała ankietka 02.04.04, 11:31
                                              mój plan jest idealnie genialny: kupic mieszkanie nam, jak dzieci M. dorosną
                                              kupic mieszkanie im, jak nasze dzieci (się urodzą) i dorosną - kupic mieszkanie
                                              i im, a na starość sprzedać to nasze i się wynieść w jakąś głuszę do
                                              drewnianego domu i żyć sobie spokojnie smile
                                              no, tylko z wykonaniem może być problem smile
                                              również pozdrawiam
                                          • konkubinka Re: Mała ankietka - Babe, Coppola itd 02.04.04, 11:37
                                            Sprobuje Ci powiedziec cos na ten temat.Masz racje ze swiadczyloby to zle o
                                            mezczyznach ale obserwuje to na codzien i chyba cos w tym jest.Nie zebym
                                            uwazala kobiety za lepszy gatunek.Mezczyzna np jest bardziej wytrzymaly
                                            fizycznie - moze wiecej pracowac , w gorszych warunkach (no , nie kazdy , moj
                                            eks nie) ale..jak patrze na obecnego partnera to widze ze darzy corke ogromnym
                                            uczuciem ale pewne rzeczy sa od niego silniejsze.Kazda rozmowa z ex to dla
                                            niego przejscie przez meke zwlaszcza , ze z ta kobieta nie da sie rozmawiac
                                            normalnie.Widze czasem ze on woli uciekac od problemow niz stawiac im czola bo
                                            boi sie jak zareaguje podczas kolejnej rozmowy.Czasem mysle ze chcialabym byc w
                                            jego skorze , przemowic jego glosem przez telefon i zalatwic raz na zawsze
                                            pewne sprawy.Kobieta , ktora jawnie zaniedbuje dzieciaka powinna to
                                            uslyszec.Ale on gdy ja slyszy zatyka sie, nie dziwne.Musi jednoczesnie dbac aby
                                            nie rzucila sluchawka , aby przy dziecku nie nabluzgala mu w twarz.Jednoczesnie
                                            chce dowiedziec sie cos konkretnego i wiecznie zlyszy ze do niczego nie ma
                                            prawa.Mysle , ze jesli chodzi o te sfere faceci sa slabi.
                                            Nie ma Babe nic na przeciw temu ze rozliczasz wynajem po polowie.U mnie bylo
                                            tak ze w rezulatacie musialam na lewo odnajac drugi pokoj bo nie dalam rady.W
                                            sumiejak teraz pomysle to Twoje dziecko juz ma lepiej niz moje.Bo kiedy
                                            sprowdzilam sie z nim do obecnego partnera musialampol roku walczyc aby syn
                                            odnalazl sie w nowej sytuacji - w osobnym pokoju.Niektorym wydaje sie ze to dar
                                            jesli syn ma swoj pokoj.Dla mojego dziecka to byl szok ,tragedia.Nie umial sam
                                            zasnac , nie umial byc sam.Do dzis nie ma drzwi.Ale chyba i tak nie po polowie
                                            bym to rozliczyla , takie mam podejscie.Mimo to nie potepiam Twojego toku
                                            rozumowania.
                                            A co do Coppoli to rozumiem sama mam swira na punkcie moich dzieci , a
                                            zwlaszcza ciuszkow.
                                            Ja moze za malo dbam o dzieci w kwestii wlasnie przyszlosci.Sama nic nie mam i
                                            nie maja co po mnie odziedziczyc.To strasznie przykre.Narazie tak jest bo
                                            oczywiscie maja tez dziadkow i pradziadkow jeszcze.Tatus chyba w ciagu
                                            ostatniego roku zmienil zdanie na ten temat.Najpierw zarzekal sie ze nie chce
                                            juz dzieci a mieszkanie kupil po to zeby Bartek cos mial po nim , bo on i tak
                                            bedzie mial po rodzicach.Teraz sie zeni , planuje dzieci i zamiane mieszkania
                                            na wieksze.
                                            Jesli chodzi o M , z ktorym jestem w nieformalnym zwiazku , mieszkam w JEGO
                                            mieszkaniu - nie mamy meldunku NIKT ani ja ani dzieci ani On nawet sam.
                                            Zaczelam po urodzeniu malej gdrac na ten temat no , bo wlasciwie gdyby cos mu
                                            sie stalo to nie wiem czy moglabym z dziecmi zostac w mieszkaniu , zwlaszcza ze
                                            eks nie ma mieszkania .Gdyby cos mu sie stalo to co z nami?Jakie prawa ma eks
                                            zona?A ja i moj BĘKART - bo tak mowi o małej ex?
                                            Wybraliśmy narazie inna opcje.W trzecim filarze jako spadkobiercow umiescil
                                            nasza corke , mnie i jego druga corke po polowie.Tak postanowil sam , ja nie
                                            prosilam o umieszczanie mnie w polisie.
                                            • justinka_s Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:02
                                              już tłumacze dlaczego licze mieszkanie na pół, fakt robię błąd bo powinnam
                                              dziecka częśc policzyć 75%
                                              dlaczego? płace za mieszkanie 500 zł ( w tym czynsz do spóldzielni) nie mówcie
                                              mi tu o opłatach za osobę, bo to jest za metraż, a nie osoby mieszkające lub za
                                              żużycie faktyczne wody
                                              gdybym nie miała córki, mieszkałabym ze swoją przyjaciólką , która wynajmuje
                                              mieszkanie 2 pokojowe i szukała lokatorki ( bez dziecka bo spokojniej dla
                                              informacji) i płaciłabym 130 zł plus woda i inne media
                                              jest różnica??? czy ktoś zauważy że bez dziecka własnie wynajęłoby się pokój? a
                                              z dzieckiem już nikt nie chce bo jest płacz itp?
                                              a co z samochodem, który opłacam i utrzymuję tylko dlatego, ze dziecko wożę do
                                              żłobka, bo prace mam pod nosem?

                                              ktoś jeszcze pytał o leki, ze mało wydaję, nieprawda, ze każda choroba to już
                                              100 zł w aptece, moja córka sporo chorowala i max, wydałam w aptece 60 zł
                                              (zbieram paragony więc wiem)
                                              lecze małą w prywatnej przychodni, która ma umowę z funduszem, więc za wizyty
                                              nia płacę
                                              dziecko teraz choruje ok raz na 3 mies, miesięcznie na witaminy wydaję ok 10 zł

                                              chyba już wszystko jasne, że każdy ma inne wydatki?
                                              • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:23
                                                w ogóle, gdyby nie dziecko można sprzedac mieszkanie i iść do domu dla
                                                bezdomnych, jeszcze mniejsze koszty - nie popadajmy w paranoję!
                                                a w kwestii samochodu - ja też chodziłam do żlobka, moja siostra też, ale moi
                                                rodzice nie mieli samochodu, czyli da się; ale chyba nie o to chodzi w tych
                                                wyliczeniach, prawda? masz samochód? super, ale nie pisz że to tylko dla
                                                dziecka, bo gdyby nie było cię na niego stać i brakowałoby ci pieniedzy -
                                                sprzedałabyś go, niezależnie czy z dzieckiem czy bez
                                                • mag_p Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:35
                                                  Mikawi - ale co Ty gadasz.Clay samochod nie. ale duza czesc tak.
                                                  Bo jesli dziecko jezdzi samochodem - to mniej choruje.. Tak , tak.. Bo nwidze
                                                  po dziecich aprzedszkolu. Jeslijest zawieziene i przuwiezione - to te dzieci
                                                  maja duzo mniej nieobecnosci. Taka osoba nie palci za taksowek jak musi zawiesc
                                                  dziecko do lekarza - a za oknem gradobicie, albo lekarz na drugim koncu miasta..
                                                  Taka ososba nie placi kiedys w przyszlosci biletu mieisecznego .. Tak jak w
                                                  moim wypadku - nie mam samochodu i zeby odbrac dzieckz przedszkola bede musials
                                                  albo - zapisac do takiego przedszkola - ze zdaze komunikacja miejska ( a nie
                                                  jestto proste) albo .. i tu bprzydal by sie samochod - bo jakbym go miala
                                                  dziecko moglabym zapisac kolo siebie , kolo sowje pracy , ale tak nie moge - bo
                                                  musze mu wtedy zafundowac dalejka droge z przesiadka itd.. co nie sluzy
                                                  zdrowuiu dziecka. I Wakacje dorzsze- dojadz posiegem czy autobusem w rozne
                                                  miejsca i dorzszy i trudniejszy...
                                                  I mikawi - to nie jest ankieta - "Bez czego moga sie obyc dzieci z rozbutych
                                                  rodzin" .
                                                  Wiesz wypowiedzi "bo ja w dziecinstwie .,", czy Bo ja to chodzilam .. Wiesz
                                                  Twoj moj dziadek moglby powiedziec , a ja nie mialaem , telefonu , koputerea,
                                                  komotki, samochodu itd.. Da sie bez tego zyc.Jak to moj eks mawia "On mial
                                                  jedna ksiazke- wiec po co malemu tyle kupuje?"
                                                  A idac dalej:
                                                  Czlowiek pierowtny - obchodzil sie bez domu , toalety i itd....

                                                  Pozdrawiam
                                                  mag
                                                  • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:39
                                                    mag, ale ja to WYRAŹNIE napisałam - że to nie o to chodzi, czytaj dokładniej i
                                                    nie wkładaj w moje usta czegoś czego nie napisałam
                                                  • justinka_s Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 16:08
                                                    Mikawi, jak napisze, że płace więcej bo dziecko zaraz napiszęsz mi, ze inaczej
                                                    jak napisze, ze samochód bo dziecko, znowu problem
                                                    jak napiszę, że wody więcej zużywam bo dziecko, znowu coś wymyślisz
                                                    i na koniec będzie komentarz do mnie, że nie trzeba było sie decydować na
                                                    dziecko
                                                    chciałaś wyjaśnienia odnośnie opłat za mieszkanie to masz, więcej juz nie
                                                    komentuj moich wydatków, ani czyichś innych, lepiej zajmij sie swoimi, niż
                                                    wyrzucać komuś, ze źle gospodaruje kasą lub źle wylicza wydatki na dziecko,
                                                    każdy ma swój sposób i przyjmij do wiadomości, ze może być inny niż twó
                                                    bez kometarza reszta
                                              • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:37
                                                i jeszcze p.s. do justinki - płacisz za mieszkanie 500 zł (w tym czynsz do
                                                spółdzielni) i WSZYTSKO jest liczone tylko od metrażu? szczerze mówiąc
                                                mieszkała w kilku mieszkaniach i w żadnym czynsz nie był płacony w całości
                                                tylko od metrażu. Winda, wywóz śmieci i nieczystości też? odprowadzenie ścieków
                                                też? zaliczka na wodę - jeśli nie ma liczników też jest zryczałtowana od liczby
                                                osób, a jak są liczniki - dostajesz zwrot nadpłaty lub musisz dopłacić
                                                • mag_p Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 14:48
                                                  Mikawi - mieszkam w mieszakniu w ktorym wszsytko liczone jest od metrazu -
                                                  nawet za ochrone tak placimy, wowoz smieci ityd..
                                                  Na wode , prad itd.. mam liczniki - a owszem .
                                                  Woda i cieplo rozliczane jest raz do roku - i tu jakwidzsz - bedac z dzieckiem
                                                  place wiecej i to duzo...
                                                  Wiecej prania, mycia, kapieli, itd....
                                                  Wiecej gotoawnia (dla siebie prawie wogoel tylko weekedndy - dla malego
                                                  codziennie....)
                                                  Ogolenio sa takie mieszkania.
                                                  Pozdrawiam
                                                  Mag

                                                  • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 15:21
                                                    o.k skoro są to są, nie wiedziałam o tym i po raz pierwszy usłyszałam
                                                    (przeczytałam smile o tym tutaj
                                                  • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 15:46
                                                    a tak jeszcze idąc tym tokiem - w końcu jak się płaci ogromny czynsz dlatego że
                                                    wszystko liczone jest od metra, to tych metrów może być dużo, a przeciez nawet
                                                    z dzieckiem niekoniecznie trzeba mieszkać na 70 m, można zamienić na 40 m
                                                    dwupokojowe. I czynsz zmaleje.
                                                  • mag_p Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 16:04
                                                    Mikawi
                                                    1. Ktopowiedzial 70 metrow?
                                                    2.Pamietaj ze sa sprawy ktore powoduja ze takie ruchy nie sa proste i wymagaja
                                                    sporych nakaldow finasowych.....

                                                    Duzo bym dala , zeby to bylo takie proste

                                                    Pozdrawiam
                                                    mag
                                                  • mikawi Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 16:10
                                                    nikt nie powiedzial, podałam przykład - eksia jednej z macoch narzeka że musi
                                                    płacić za 80 m2, ale sprzedac i kupić mniejszego nie ma zamiaru a 4 pokoje dla
                                                    dwoch osób nie są chyba takie niezbędne?
                                                  • mag_p Re: do Konkubinki i Mikawi 02.04.04, 16:32
                                                    Not ot ona moze tak i robi.
                                                    A dowiedzials sie czemu nie ma zamiraru sprzedac? Bardzo ronzie bywa i roznie
                                                    to czasem wygdlad , sa czesm zaszlosci takie poszostawione przez odchodzaceg
                                                    faceta, ze ta sprzedaz i zamiana nie jest latwa.
                                                    Wiesz Facet nie zostawia mieszkania kobiecie- albo bardzo zadko. Bo to
                                                    mieszkanie w polowie jest tej kobiet , a .. w moim przypadku to zostail
                                                    OLBRZYMI dlug...


                                                    Ja mam dwa pokoje.
                                                    Pozdrawiam
                                                    Mag
                                        • burza4 Re: Mała ankietka 02.04.04, 11:31
                                          Jak charakter eks może wpłynąć? Może. proszę bardzo - służę przykładem. Moja
                                          ciotka jest z facetem od kilku lat. Oboje w wieku emerytalnym, facet rozstała
                                          się z żoną z 15 lat temu, choć formalnego rozwodu nie mają. Zostawił żonie dom,
                                          dzieci już wyposażył na życie mieszkaniowo itd, córka ma około 40-tki. I
                                          generalnie nie dziwiła się ojcu,wręcz cieszyła się, że na stare lata kogoś
                                          sobie znalazł; sama z matka miała średni kontakt, bo to ponoć upiorna baba,w
                                          domu było piekiełko. Relacje między ciotką a córką tego faceta były bardzo
                                          serdeczne, święta, wyjady na działkę itd. Aż tu kiedyś...

                                          Facet choruje na serce, trafił dość nagle do szpitala, szybka decyzja o
                                          operacji. I ta córka nagle wyskoczyła do ciotki z tekstem, że ona "na wszelki
                                          wypadek" zabierze samochód do siebie... pomijam już fakt, że samochód kupiła
                                          ciotka, a on po prostu go prowadzi, ale co to za podejście? że trzeba się
                                          zatroszczyć o swoje na wypadek, gdyby ojciec z tego nie wyszedł? Przecież
                                          ojciec już o nią zadbał, wybudował jej dom, urządził? Jestem więcej niż pewna,
                                          że gdyby ciotka mieszkała z nim we wspólnym mieszkaniu, to gdyby coś się stało,
                                          zostałaby na bruku. Na szczęście ma swoje i to on się wprowadził do niej.
                                          A cała sprawa wzięła się m.in. stąd że ta niedoszła "eksia" na wieść o chorobie
                                          mocno się zaktywowała i zaczęła córkę ustawiać...
                                          • mikawi Re: Mała ankietka 02.04.04, 14:06
                                            no właśnie, o to mi mniej więcej chodziło z tym wpływem eks, samo życie...
                                            zresztą o czym mowa, nie trzeba tykać eks żony, żeby się przekonac jak RODZINY
                                            reagują gdy jest scheda do podziału, najlepsi ludzie potrafią sie zmienić w
                                            hieny, walczące o swój kawałek, a co dopiero, gdy chodzi o drugą żonę ojca,
                                            która w zasadzie rodziną nie jest, więc tym bardziej zero skrupułów
    • limon_ka Re: Mała ankietka 02.04.04, 12:53
      Ale zboczył ten wątek od głównego pytania smile
      Jeśli była rodzina np 2+2, rodzice pracowali i wydawali na wspólne życie, to o
      ile zmiejszą się koszty utrzymania po wyprowadzce ojca? Odpada trochę jedzenia,
      własne wydatki, np. polisa osobista, trochę prądu i co jeszcze? Przecież nigdy
      alimenty nie zastąpią wyższej (tak jest w większości wypadków) pensji ojca.
      I dlatego najlepiej jeśli wszyscy zarabialiby dużo, wtedy stać byłoby
      wszystkich na odpowiednie życie - czygo sobie i wam życzę
    • mag_p Re: Mała ankietka 02.04.04, 16:07
      A na czynszu mozna zaoszczedzis wtedy 100 zl.....

      mag
      • konkubinka Re: Mała ankietka - Justinka 02.04.04, 18:57
        Justinko nie rozumiem czemu w kazdym Twoim poscie chcesz odpierac moje ataki -
        nawet gdy ich zwyczajnie nie ma.Napisalam ze nie widze sensu ankiet - Ty w
        sumie tez tak to skwitowalas :kazdy ma inna sytuacje.
        Wytlumaczylas czemu czynsz na pol - powiedzmy , ze rozumiem.Przypomnialo mi sie
        takze , ze istnieja tbs-y , w ktorych oplaty i czynsz warunkowane sa od metrazu
        a metraz iloscia osob w rodzinie.Przypomnialo mi sie , ze sa takie
        mieszkania.Skoro musisz dowozic dziecko do szkoly - o.k.Nie zauwazylam tej
        zaleznosci co pisze Mag ze dzieci jezdzace komunikacja miejska wiecej choruja
        no ale coz...moze w srodowisku Mag tak wlasnie jest.Ja komunikacja miejska
        dowoze dziecko do innej dzielnicy od kilku lat , majac drugie male teraz ,
        dowoze na zajecia pozalekcyjne , do lekarza bo lepsi sa poza rejonem.Rowniez
        gdy pracowalam jezdzilam bardzo daleko , na drugi koniec miasta , a dziecko
        posylalam najpierw do zlobka, potem do przedszkola.I tak to wyglada u mnie -
        poprostu nie stac mnie na inne rozwiazania.Na samochod.Poza tym niestety jest
        cala masa takich kobiet , ktore nie moga tak jak Wy uzasadnic tych
        wydatkow.Nasza ex zazadala aby M dolozyl 3 tys do samochodu , ktorym wozic ma
        corke do szkoly.W tym samym czasie zapisala corke do szkoly pod domem i jak
        dotad moze pare razy sama ja odprowadzila.Przepisala ja do tej szkoly aby miec
        z glowy zaprowadzanie i odbieranie z niej dziecka.Kiedy wyszlo to na jaw , w
        pozwie o podwyzszenie alimentow napisala juz ze chce aby to ojciec pokrywal jej
        wydatki na benzyne poniewaz jezdzi samochodem z corka "na dzialke do
        przyjaciol".Mieszka w 46 metrowym mieszkaniu ze swoja matka - czynsz calkowity
        podzielila na pol z dzieckiem - nie wliczajac babci , a do tego dodala
        wyzywienie rowniez na pol z dzieckiem.Dokladnie te sama kwote.Przy czym dziecko
        jest u nas 1/4 miesiaca.Nie mowie juz o fakcie ze w wakacje otrzymuje cale
        alimenty w miesiacu gdy dziecko jest z nami.No i oczywiscie potrzeby tego
        dziecka wciaz wzrastaja wiec mozemy spodziewac sie ze za rok bedzie zjadalo dwa
        razy tyle co ona.
        No i jeszcze encyklopedia.....Bardzo duzo wydaje na jakas encyklopedie dla
        corki, ale corka nie ma pojecia o co chodzi...Ale to juz moja dygresja.
        W czasie gdy zasadzano mi alimenty mialam kompletnie inne wydatki.Moje dziecko
        ma teraz szesc lat.Nie uzywa pieluch , troche wiecej je , nie place za
        przedszkole , nie wynajmuje mieszkania.Tylko czekac jak tatus o obnizke wystapi.
        co do lekow jednak pisalabym wieksze kwoty.Powiem Ci Justinko tak przy okazji
        ze zainteresowalo mnie na jakich zasadach leczysz corke.Ja tez chodze do
        przychodni rejonowej ale kazdorazowa choroba syna to 60-100 zl a jest chory no
        srednio 4 razy w roku.Witaminy kosztuja wiecej - kupuje te musujace.Jakis
        syrop , wapno to nie tylko gdy choruje i lekarz przepisze leki.A zreszta....No
        i wcale nie wiem co robilabym gdyby nie bylo dzieci.Nie umiem sobie tego
        wyobrazic i pewnie dlatego wlasnie nie potrafie zrozumiec liczenia czynszu na
        pol .
    • tata_malolata TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE 02.04.04, 22:09
      Na początek - winien Wam jestem przedstawić swoje oszacowanie kosztów.

      1) wiek dziecka: 3,5
      2) miejsce zamieszkania: duże miasto wojewódzkie (ale nie Wa-wa)
      3) koszt czynszu przypadający na dziecko: 60
      4) media: 110
      5) przedszkole: ok. 200
      6) jedzenie: 300
      7) "pampersy": już nie dotyczy
      8) ubrania: 60
      9) lekarstwa, wizyty lekarskie (średnia np. z roku): 30
      10) książki, zabawki : 40
      11) wakacje, wyjazdy i inne sezonowe wydatki (średnia z roku): 80
      12) inne jednorazowe wydatki: 30
      13) inne (niż w p.5 wydatki edukacyjne: korepetycje, jezyki obce itp)): na
      razie brak
      14) dodatkowy komentarz: poniżej

      SUMA ok. 910 PLN

      Komentarz: oczywiście wydatki wahają się (np choroby/lekarstwa). Wszystkie
      podane tu liczby są oszacowane z pewnym "marginesem błędu" in plus. Np.
      jedzenie w przedszkolu zmniejsza obecnie koszty wyżywienia w domu. Uważam, że
      kwota podana tu jest REALNA.

      TERAZ WYJAŚNIENIE CZYM SĄ "MARNE OCHŁAPY".
      Przekazuję żonie do dyspozycji 450 PLN.
      Dlaczego tyle a nie inną kwotę?

      Przyjmując, że obecnie mieszka u rodziców pomijam część kosztów mieszkania i
      część opłaty za media (pozostawiam w kalkulacji część opłat za mieszkanie ale
      tak wogóle uważam, że koszty czynszu i mediów trudno wliczać w koszt utrzymania
      dziecka w sposób "proporcjonalny" bo primo: dziecko mieszka niejako "przy"
      rodzicach, secundo: czy nie grzałybym w domu w zimie gdybym mieszkał sam?)-
      szacuję z zapasem koszty utrzymania na ok. 800 PLN na miesiąc.

      Dlatego właśnie uznałem, że 450 PLN to pokrycie ok. 50% kosztów.
      Poza tym średnio wydałem jakieś 150 PLN miesięcznie w ostatnim półroczu kupując
      ubrania/buty zimowe, płacąc za recepty - co "uwolniło" mamę od tych wydatków.


      P.S.
      Jutro jak znajdę chwilkę napiszę tu podsumowanie/komentarz do Waszych
      odpowiedzi. Wątek się rozrósł i ciężko sie przekopać przez wszystkie wpisy.




















      • konkubinka Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE 03.04.04, 12:25
        no to zebys mial wglad w calosc wypowiedzi zerknij takze na forum "macochy", bo
        i tam watek sie rozrosl, pozdrawiam i podaje link do dyskusji
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14479&w=11683024&v=2&s=0
    • tata_malolata TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 04.04.04, 18:26
      Dziękuję wszystkim Paniom za odzew i wypełnienie "ankiety".

      Przegrzebałem się przez wszystkie posty i znalazłem w sumie 15 odpowiedzi.
      Zsumowałem tam gdzie było nie zsumowane, podzieliłem przez 12 tam gdzie były
      podane wydatki jednorazowe, uśredniłem do 250 zł gdy ktoś pisał np. między 200-
      300 zł.

      Teraz trochę statystyki:

      - najniższe oszacowanie: ok. 920 zł
      - najwyższe: 3730 zł
      - średnia: 1865 zł


      Komentarze i uwagi:

      1) LOKALIZACJA
      - aż 7 na 15 Pań odpowiadających było z Warszawy
      - średnia "warszawska" - 2066 zł
      - srednia "pozawarszawska" - 1398 zł

      (jedna osoba nie podała lokalizacji (chalsia) a zarazem podała kwotę najwyższą
      bo ok. 3730 zł więc ta statystyka jest trochę "kulawa")


      2) CZYNSZ i MEDIA
      Specjalnie wpisałem rubrykę na czynsz i media, sugerując wyliczenie średniej.
      Byłem ciekaw czy potraktujecie to w ten sposób. Tak się stało - tylko jedna z
      uczestniczek wyłączyła koszty czynszu pisząc, że gdyby była bez dziecka też
      musiałaby gdzieś mieszkać. Ja traktuję to podobnie - uważam, że czynsz nie
      powinien byc liczony. Media - niektóre tak (np. większe zużycie ciepłej wody,
      częstsze pranie, prasowanie) a niektóre nie (ogrzewanie "idzie" w zimie
      niezależnie od tego czy mieszkam sam czy z dzieckiem).

      Tak więc biorąc przybliżoną średnią z Waszych wpisów - ok. 350 zł za czynsz
      i "potrąceniu" jej zbliżamy się do kwot rzędu:

      - Warszawa: ok.1700 zł
      - kraj: ok. 1050 zł

      Te kwoty uważam za w miarę realne ale i tak "podbite" przez np. kwotę wpisaną
      przez jedną z uczestniczek: średnią miesięczną na dziecko w wysokości 500 zł na
      egzotyczne podróże. Bardzo to zacne, że dziecko ma zapewnione takie wakacje ale
      jest to potrzeba tzw. wyższego rzędu (patrz hierarhia potrzeb wg. Maslowa) więc
      właściwie nie powinna byc ujmowana w wyliczeniu rzeczywistych kosztw utrzymania
      dziecka.




      3) STOPA ŻYCIOWA A RZECZYWISTE POTRZEBY
      Jak już napisałem powyżej to dwie różne sprawy. To wspaniale, że komuś się
      dobrze wiedzie. Czy jednak dziecko jest w stanie "przejeść" 3730 zł lub w innym
      przypadku 3090 zł miesięcznie ? Nie wiem. Być może.

      Nasz miesięczny budżet domowy (dom: żona, dziecko i ja)wynosił ok. 3500 zł. Za
      te pieniądze mieszkaliśmy, jedliśmy, jeździliśmy na wakacje, kupowaliśmy meble,
      remontowaliśmy mieszkanie, kupowaliśmy ubrania itp. itd. Problemem może był
      brak możliwości odkładania oszczędności (nie bardzo udawało się odłożyć np. na
      większe mieszkanie) ale na codzień było "spokojnie". Naprawdę dało się żyć.
      Daje się żyć za znacznie mniejsze dochody - małżeństwa np. nauczycielskie (a
      znam takie) mają budżet rzędu 2500 zł. A czasem i więcej dzieci. Czasem jedno z
      małżonków nie pracuje, są wreszcie rzesze ludzi zarabiających po 800 zł. Tu na
      tym FORUM istnieje raczej niezbyt reprezentatywna grupa - po pierwsze sam
      dostęp do internetu oznacza że mamy raczej do czynienia z osobami z co
      najmniej "średniej półki", po drugie jak zauważyłem wcześniej dużo tu osób z
      Warszawy gdzie koszty utrzymania są wyższe ale i zarobki znacznie wyższe niż
      choćby w Radomiu, Zielonej Górze czy Suwałkach.


      Z pozdrowieniami
      Tata









      • chalsia Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 04.04.04, 22:39
        > powinien byc liczony. Media - niektóre tak (np. większe zużycie ciepłej wody,
        > częstsze pranie, prasowanie) a niektóre nie (ogrzewanie "idzie" w zimie
        > niezależnie od tego czy mieszkam sam czy z dzieckiem).

        Co do ogrzewania to zależy. Jak jest małe dziecko, to raczej grzeje się mocniej
        niż przy osobach dorosłych (oczywiscie jeśli jest taka możliwość technicznie).
        I piszę to z własnego doświadczenia (oraz na podstawie rachunków za gaz jakie
        płaciłam przed dzieckiem i z dzieckiem, tym bardziej, że ciepłą wodę i
        ogrzewanie mam na gaz).
        Czynszu w ogóle nie płacę. Ale nie zgadzam się, że z założenia czynsz nie
        powinien być liczony - vide dyskusja w wątku. Kwestia jest tylko kwoty - w
        pewnych sytuacjach jest tak, jak pisała Mikawi (czyli np. +60 zł za następną
        osobę w mieszkaniu) a w pewnych tak, jak pisała Mag - czyli od metrażu (czyli
        kobieta mieszka w większym mieszkaniu ze wzgledu na to, ze ma dziecko, bo sama
        zdecydowała by się na mniejsze).
        Jest jeszcze jedna kwestia związana z miejscem mieszkania (i wynikowo - z
        czynszem) - wiele kobiet "zostaje" w mieszkaniach, które przedtem razem z
        partnerem/mężem kupowali jako docelowe mieszkanie rodzinne. I po wyprowadzce
        faceta zostają z kosztami wyższymi (jeśli wszystko liczone od metrażu). A mając
        dziecko, zwłaszcza małe, zamiana (czytaj sprzedaż i kupno nowego) mieszkania to
        chyba najbardziej porąbany pomysł jaki można mieć (dodatkowo jesli ciągle wisi
        na nim kredyt). Oczywiście jest to do zrobienia, ale nie szybko.

        Pozdrawiam,
        Chalsia

        W ramach wyjasnienia - podpadam pod Warszawę.
        • justinka_s Re: Konkubinka 05.04.04, 08:31
          ja ani Twoich ani nikogo innego odpowiedzi nie traktuję jako atak, tylko
          DYSKUSJĘ

          leki: moja córka przez rok jak mieszkam tylko z nią zachorowała jak pamiętam 3
          razy, wydałam raz na prywatnego lekarza 50 zł i te 3 razy na leki i niegdy te
          leki nie przekrczyły 50 zł ( moze moja lekarka się nie zna bo mieszka na wsi i
          przepisuje tanie lekitongue_out), witaminy kupuję w syropie, butelka za 9 zł wystarcza
          na ok. 1,5 mies.
          pozatym wizyty u lekarza nawet kontrolne za darmo

          mieszkanie: czynsz do spółdzielni liczony za metr ( mieszkam w 32 m2) , wywóz
          nieczystości śmieci, oświetlenien klatek, fundusz remontowy od metra 2, czynsz
          dla właścicielki liczony odpowiedni do metraży i stanu mieszkania ( stała
          kwota) , woda licozna za żużycie, nie wliczona do czynszu

          dlaczego liczyłam na pół? źle liczylam, powinnam jak napisałam potem liczyć 75%
          nie ma u mnie w mieście tbs- ów, nie am pomocy dla takiej samotnej matki jak ja
          ja wyprowadzilam się z niemojego domu po odejściu męża, ze byłam z dzieckiem
          nikt pokoju nie chciał wynając, zmuszona byłam wynając mieszkanie, TYLKO i
          WYŁĄCZNIE ze względu na dziecko

          często poruszano tu temat alimentów, moje zdanie, alimenty np. od ojca to min
          50% różnicy pomiędzy kwotą wydawaną obecnie przez matkę na podstawowe potrzeby
          minus to co wydałaby, gbyby nie miałą dziecka
          dlaczego minimum? bo zajmuję się dzieckiem gdy wracam z pracy, bo rezygnuję ze
          wszystkiego na jej rzecz
      • burza4 Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 10:22
        Drogi tato, zadałeś konkretne pytania, ja i inne dziewczyny odpowiedziałyśmy
        konkretnie wg twojego klucza. Ja nie wnikałam w sens takiech a nie innych
        pytań. Nie pytałeś o to, jakie kwoty są niezbędne do utrzymania dziecka,
        pytałeś konkretnie ile wydajemy na dzieci. Więc nie bardzo rozumiem twoje
        komentarze odnośnie np. wydatków na wakacje, tym bardziej, że zaznaczyłam, że i
        tak za wszystko płacę sama? Wiem, że nie jest to niezbędna potrzeba, ale tez
        nigdy nie liczyłam w tym zakresie na pomoc ojca. Więc po co zadajesz takie
        pytania, skoro w zasadzie nie uznajesz tego kosztu za zasadny?

        A wydaję tyle ile wydaję - z własnych, nie ukradzionych nikomu pieniędzy, bez
        alimentów od ojca i trochę mnie wkurza podejście typu "inni musza utrzymać
        rodzinę za 2500 zł". Wiem, że niektórzy muszą. I wiem, że da się przeżyć za
        kwotę o wiele mniejszą, bo tak tez zyłam - po prostu kiedyś połowę pensji
        odkładałam na większe mieszkanie, za resztę żyłyśmy tez zupełnie spokojnie.
        Zamiast zagranicą dziecko spędzało wakacje u babci na wsi i tez się dało,
        kupowałam wtedy rzeczy z innej, niższej półki.

        Ale przecież gdyby ci ludzie, którzy teraz mają 2500 zł na całą rodzinę,
        dysponowali kwotą dziesięciokrotnie wyższą, to nie wierzę, żeby nie wydawaliby
        na dzieci więcej, nie jedli lepiej, nie jeździli na bardziej egzotyczne wakacje
        i lepszym samochodem, czy choćby nie kupowali droższych ubrań?

        ja istotnie nie jestem reprezentatywnym przypadkiem, np. większość naszych
        znajomych posyła dzieci do prywatnych szkół, a to dodatkowo 1000 zł miesięcznie
        więcej...
        • chalsia Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 11:36
          Tak jak Burza, nie jestem reprezentatywna. I mnie też wkurza takie podejście.
          Zyczyłabym wszystkim by się im lepiej działo. Ale w końcu co mnie to obchodzi,
          ze ktoś zarabia mniej, w kontekście tego ila JA wydaję. Mam wydawać mniej, bo
          Iksińskiego to drażni, bo go nie stać ?????? Litości.

          Ciekawa jestem kiedy w Polsce ludzie przestaną myśleć w TAKI sposób, który Tato
          tu zaprezentowałeś.

          Pozdrawiam,
          Chalsia

          • konkubinka Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 14:47
            ja tez nie rozumiem.O to mi chodzilo jak pisalam , ze te ankiety nie maja
            sensu.TATA MALOLATA zadal pytanie ile kosztuje utrzymanie naszych dzieci.Nie
            dotyczylo ani jego sytuacji ani tego ile dostaja dzieci alimentow.Tak jak
            gdzies napisalam jakbym miala kase to co weekend jezdzilabym do disneylandu ,
            bo staram sie aby dzieci mialy wszystko czego pragna.To , ze nie chodze z małym
            co tydzień do kina , KOLORADO itp nie znaczy , ze oszczedzam .Oznacza to , ze
            nie mam , bo gdybym miala to bym wydawala.Dlatego wakacje w egzotycznych krajah
            sa wedlug mnie do pozazdroszczenia - ja ni emoge zapewnic narazie tego mojemu
            dziecku.Ale moi rodzice sa w stanie i co roku moj syn jest w innym kraju na
            wakacjach.W zeszlym roku byl we Wloszech i Hiszpanii, dwa lata temu w Belgii i
            Chorwacji.Chyba ze mam doliczyc jeszcze to co inwestuja dziadkowie?To co
            inwestuje ojciec w weekend , no bo jesli ma ochote to zabira go do pizzeriii ,
            na basen w Aquaparku.Moglabym tak jak napisalam opluc nakrzyczec na niego ze
            nie dal mi kasy do reki.Dalej nie rozumiem sensu ankiet tego typu i nie wiem o
            co TACIE MALOLATA chodzilo.No i jeszcze jedna rzecz, chyba nie w tym rzecz ile
            kosztuje dziecko tylko czy macie z byla zona ten sam poglad na wychowywanie
            dzieci .Mysle ze to TATE gryzie.
      • kruszynka301 Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 16:34
        Hihi, tato_małolata, niestety, przypominasz mi mojego eks - ukończył AE w pierwszej 10-tce, uwielbia właśnie takie podsumowaniawink))))) Kiedy liczył codzienne wydatki co do 1zł....., ech, było minęło......

        Co do egzotycznych podróży (to pasja moja i mojego męża) eks ma zdanie, że jest to baaardzo niebezpieczne. Skończyło się w sądzie, gdzie został wyśmiany przez sędzinę i wręcz zapytany o posiadane wykształcenie.....
        Po powrocie z Egiptu zaczął przepytywać córę (2,5), nad jakimi morzami leciała (zdziwił się, że nie wiedziała, że nad Śródziemnym i Czerwonym).

        P.S.Córa zapytana, gdzie chce spędzić wakacje: w Chorwacji czy w Egipcie, powiedziała, że w Egipcie, bo krócej się jedzie. Zresztą - teraz ogląda jednocześnie Nemo i album z rafami koralowymi, więc czeka mnie nauka snurkowania z córą.

        A teoria Masłowa? No cóż, wszystko jest względne. Potrzeby wyższego i niższego rzędu są różne dla różnych ludzi.
        Jeżeli coś pamiętam z wykładów z socjologii, to chyba teoria Masłowa trochę już trąci myszką.....
        • tata_malolata Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 20:54
          Hi hi zaczęło się jeżdżenie jak na łysej kobyle smile
          Ależ wyżyjcie się. Może Wam to coś pomoże ?
          Coś mi to poza tym przypomina. Bardzo TYPOWE.

          Po tej małej dawce "babskich złośliwości" trochę wyjaśnień serio:

          Primo: mój sondaż miał na celu zorientowanie się w rzeczywistych kosztach
          utrzymania małolata. Niestety próbka okazała się niezbyt reprezentatywna co
          wydaje mi się wyjaśniłem już dosć dokładnie. Czy miał sens ? Mimo wszystko miał
          skoro ktoś - a było to 15 osób - był tak miły i zgodził się na dyskusję. W
          końcu nie takie dyrdymały tu na tym Forum się pojawiają. Dzięki temu widać
          róznorodność poglądów, wymagań i oczekiwań od życia itp.

          Secundo: nie zazdroszczę nikomu ani nie potępiam za życie na wysokiej stopie.
          NAPRAWDĘ doceniam każdego kto potrafi pracą, przedsiębiorczością, mądrością i
          zdolnościami osiągnąć coś w życiu. I uważam, że ma prawo do korzystania z
          owoców swej pracy. Jako dziecko średnio zamożnego domu, zawsze jednak byłem
          uczony skromności i rozsądku w gospodarowaniu dobrami. To co wyniosłem z domu w
          połączeniu z doświadczeniami z mojego własnego żywota sprawia, że najbardziej
          jednak cenię tych ludzi, którzy potrafią mądrze odnosić się do więkzego czy
          mniejszego dorobku materialnego i potrafią to przekazać dzieciom. Znam niestety
          dwa przypadki dzieci (moich kolegów z domów o trochę wyzszym statusie
          materialnym), którzy trochę mają dziś zwichnięte życie. Dla kontrastu - ciekawe
          doświadczenie przeżyłem w życiu zawodowym - właściciel firmy w której
          pracowałem, człowiek mocno zamożny wychowywał swe dzieci tak by niczego nie
          brakowało ale zarazem skromnie - kieszonkowe było ale nie przesadne, dodatkowe
          fundusze dzieciaki dostawały za wykonanie pewnych prac, wakacje owszem - wyjazd
          zagraniczny ale na obóz harcerski lub kurs językowy, najstarszy syn samochód
          (używane twingo) kupił gdy miał 21 lat za zarobione przez siebie pierwsze
          pieniądze (a rodzice tylko dołożyli). Znam te dzieci i naprawdę nie maja
          przewrócone w głowach. Dziś już studiują - z sukcesami. Myślę że mają dobrą
          przyszłość przed sobą.

          Tertio: z Maslowa się bym nie śmiał, a jak masz coś lepszego chętnie poczytam.


          Aby zakończyć tak jak zacząłem - mała złośliwość na koniec: Cieszę się gdy
          czytam niektóre posty - wynika mi z nich, że moja ukochana była naprawdę
          skromną i mało wymagającą osobą !

          • chalsia Re: TATA MAŁOLATA - PODSUMOWANIE - CZĘŚĆ II 05.04.04, 22:57
            Jestem dziś w zaczepnym nastroju, więc sobie NIE odpuszczę skomentowania
            ponizszego. Czyżbys sugerował, że nie jestem skromna, gospodarna?? wink

            >Jako dziecko średnio zamożnego domu, zawsze jednak byłem
            > uczony skromności i rozsądku w gospodarowaniu dobrami. To co wyniosłem z domu
            > w połączeniu z doświadczeniami z mojego własnego żywota sprawia, że
            najbardziej
            > jednak cenię tych ludzi, którzy potrafią mądrze odnosić się do więkzego czy
            > mniejszego dorobku materialnego i potrafią to przekazać dzieciom.

            Ja dokładnie TAK SAMO. W związku z tym stać mnie na wiele bo potrafię
            oszczędzać (ale to też jest kwestia tego ile się zarabia) i przede wszystkim -
            nie jestem rozrzutna. I chcę w podobny, jak mnie (czy Ciebie), sposób wychowac
            swojego synka (w tym aspekcie). I będzie to dwa razy trudniejsze bo:
            - trudniej jest dziecku wytłumaczyć "dlaczego nie", skoro rzeczywistej
            przeszkody finansowej nie ma (ale jak widać po przykładzie Twojego byłego
            szefa - da się),
            - ojciec dziecka ma i będzie miał z synkiem regularny kontakt, a ma
            zdecydowanie bardziej "beztroskie" podejście do kasy a po za tym - co wynika z
            lektury wielu wątków - wychodzi na to, że dzieci "dochodzących" ojców czesto są
            przez ojców po prostu rozpuszczane "finansowo/podarkowo".

            Pozdrawiam,
            Chalsia