katarzyna.mos
18.08.11, 19:17
Mam dość niegrzeczne dziecko. Ma 3 latka i bardzo silną osobowość. Czasem na placu zabaw próbuje dokuczyć innym dzieciom. Podkreślam próbuje bo nie spuszczam z niego oka i zaraz reaguje. Zdarzają mu się jednak ataki histerii czy wymuszeń w miejscach publicznych. Dodatkowo krępujący jest fakt, iż kategorycznie nie mogę dźwigać mojego dziecka ze względów zdrowotnych. Nauczyłam syna przepraszać i bardziej uważać na inne dzieci. Przychodzę z nim na plac zabaw do południa - wtedy najczęściej są z dziećmi dziadkowie. Lubią opowiadać o swoich wnukach i sytuacje w ktorych muszę zwrócić uwagę swojemu synkowi nie są jakoś dodatkowo przez nich piętnowane.
Mój koszmar zaczyna się kiedy trafiam z synem na plac zabaw po południu kiedy są tam ze swoimi pociechami stęsknione i często nawiedzone mamy. Wczoraj mój syn obsypał piachem dziecko które nagle wkroczyło na jego miejsce zabawy w piaskownicy. Oczywiście zaraz zareagowałam zwracając mu kategorycznie uwagę, kazałam mu przeprosić chłopczyka. Na co jego mama powiedziała "chodź Kochane nie baw sie z takimi niegrzecznymi dziećmi znajdę Ci inne do zabawy". A potem dalej oburzona trzepiąc swoje dziecko z piasku tak mocno że chyba go to bolało - podeszła do mnie i powiedziała że jej syn miał nawet piasek za koszulką. Po prostu żałowałam że kazałam synowi go przeprosić. Mogłabym opowiadać o mnóstwie innych takich sytuacjach. I zrozumieją mnie tu chyba tylko rodzice zbuntowanych dzieci.
Mój syn to oczywiście bystry i zdrowy chłopczyk. Ale czasem w takich sytuacjach zastanawiam się co muszą czuć rodzice dzieci z prawdziwymi problemami np. autyzmem. Nie widuje takich dzieci na naszym placu zabaw i wcale sie nie dziwię czemu. Może ktoś miałby ochotę opisać takie nietolerancyjne zachowania żeby zmusić choć trochę do myślenia co poniektórych rodziców?