pjd1
26.05.07, 07:47
Wróciłem do Warszawy po 12 1/2 roku i jestem zbudowany tym co widzę.
Oczywiście - jest pie..ik na górze z szaleństwem lustracyjnym, jest
niewydolnośc administracyjna ograniczająca dopływ ziemi budowlanej na rynek
(przez co uniemożliwia sensowną stablizację cen) itd, itd, ale obserwuję też
mnóstwo zmian pozytywnych
- woda w Warszawie jest juz (ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu) nadająca się do
picia prosto z kranu (w przeciwieświe do Melb., gdzie jest chlorowana w
Warszawie jest juz ozonowana; na dodatek na Ursynowie mamy sympatyczne ujecie
wody oligoceńskiej)
- doświadczyłem (wiem, że są inne doświadczenia) bardzo miłej, kompetentnej
obsługi w Urzedzie Gminy - organizacja tez w/g najlepszych standardów
- widzę jak moi znajomi się rozwinęli:
M. - chłopak z którym napisałem artykuł do 'Businessman Magazine' teraz jest
współwłaścicielem dobrze prosperującej firmy szkoleniow-cons, robiącej istotną
działke wspólnie z Ernst and Young
Na tydzien miodowy wyskoczyli do Paryza, jedno mieszkanie we Wrocławiu, drugie
w Warszawie.
(Chlopak bywały zarówno w Japonii, jak i w Stanach)
- b.sąsiad, uznany psycholog, który po prostu pracował długie godziny tez ma
teraz firmę ulokowana w pięknie urządzonej willi na Zoliborzu, (cos 6-ciu
pracowników + co-operancji)
- moja siostrzenica w weekend mojego przyjazdu 'wyskoczyła sobie' po prostu do
Brukseli odwiedzic kolezanke na kilka dni.
Wiem oczywiście, ze takie wyskoki to normalka dla kogos, kto ma sensowna prace
na Zachodzie. Ale i tu staje sie to norma.
Np. wczoraj byłem jako gosc na szkoleniu dla dealerów jednej z przodujacych
firm japonskich,
(Prawdopodobnie niektorzy z Was pracuja teraz na jej sprzęcie

)
- za kilka tygodni zaczynają sie moje warsztaty z nimi.
W kuluarach trener opowiada, jak w zeszły weekend wyskoczyli z kumplem na
Karaiby - na 2 dni. Tak dla frajdy; jako że pracują też dla jednej z dobrych
międzynarodowych linii lotniczych dostali okazjonalne pracownicze i polecieli
za darmo. Karaiby za 1700 zł...
Generalnie (choc są niestety liczne wyjątki) bardzo poprawił sie standard
obsługi klienta.
Joga - ćwiczyłem w Melb. z dwojgiem trenerów, ale takiego standardu jak na
Ursynowie(JOga! Centrum Adama Bielewicza, również na Żurawiej) nie
doświadczyłem. O całe niebo lepiej.
Tai-chi - na stronie internetowej warszawskiej szkoły znalazle wyjasnienie
dlaczego tai-chi uprawiane przez wiekszosc szkól w Melb (i Chinach) zostało
zredukowane do czystej formy i zatraciło wiele walorów. (Jak się dogrzebie,
to podam link - bo to fascynująca historia.)
Jest tego dużo, dużo więcej. Oczywiście - absurdalne ceny mieszkań są dla
wielu, wielu ludzi tragedią; wspomniani dealerzy nagminnie narzekali na
kretyńsko rygorystyczne podejście urzędów - czego np. w Australii nie ma).
Ale to naprawdę już zupełnie inny świat...
Ja nie mówię gdzie jest najlepiej - takie generalizowanie jest po prostu bez
sensu.
Każdy decyduje sobie sam, i tylko Ty możesz wiedzieć gdzie Ci będzie dobrze.
Ale w Polsce też może być dobrze.
Pozdrowienia dla Luizy, StaregoWiarusa, kan_z_oz i wszystkich innych
sympatycznych ludzi...