Dodaj do ulubionych

Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy

27.02.23, 11:06
Od kilku dni politycy prawicy i TVP sugerują, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski chce zabronić jedzenia mięsa. Cały pomysł wziął się z raportu międzynarodowej organizacji C40 Cities, który został opublikowany cztery lata temu i przeszedł wówczas bez większego echa. W zaleceniach znajdują się konkretne wytyczne, które miałyby zmniejszyć wydzielanie CO2 do atmosfery, m.in. limit 16 kg mięsa rocznie na osobę.

Do sprawy odniósł się sam Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Sieci". Komentując propozycje organizacji C40 Cities, ocenił, że "objawia się nam wielkie szaleństwo". Szef PiS zwrócił uwagę, że "z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa" i że jest to mniej, niż w czasie stanu wojennego i mniej, niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo "na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie".

Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki — zadeklarował.

Teraz do sprawy odniósł się sam Trzaskowski w obszernym liście otwartym do Jarosława Kaczyńskiego

"To największe kłamstwo polskiej polityki po 1989 r".

Nareszcie prawda bez owijania w bawełnę.

cdn.
Obserwuj wątek
    • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 11:38
      List Rafała Trzaskowskiego do Jarosława Kaczyńskiego

      "Szanowny Panie Jarosławie. Z uwagą przeczytałem wywiad, którego udzielił Pan tygodnikowi "Sieci", na temat moich rzekomych planów wprowadzenia zakazu spożywania mięsa, nabiału czy ograniczeń dotyczących zakupu ubrań. Próba wmówienia Polakom, że moja wygrana w wyborach może skutkować wprowadzeniem kartek na mięso, jest absurdalna. Równie dobrze Pan i Pana formacja moglibyście próbować wmówić Polakom, że w rządzonej przeze mnie Warszawie mięso będzie dostępne tylko w tłusty czwartek, że Żoliborz zmieni nazwę na C-40, a w przedszkolach tej dzielnicy będzie dostępny tylko jarmuż i kalarepka. Nabiał będzie można kupić tylko na hasło "nie cierpię PiSu", a za noszenie nowych ubrań będzie kara ciężkich robót przy pieleniu miejskich grządek…"
      "Całą "mięsną aferę" można by wyśmiać i w łatwy sposób obnażyć absurd stawianych przez Pana i Pana topornych pupilów tez, gdyby nie fakt, że w tle tej — trochę śmiesznej, a trochę strasznej dysputy — toczy się realny i fundamentalny spór. Spór o kluczową dla Polaków wartość. Spór o WOLNOŚĆ, której jest Pan największym wrogiem" .

      "Pańska, powtarzana ciągle teza, jakoby Prawo i Sprawiedliwość była formacją broniącą polskiej wolności to największe kłamstwo polskiej polityki po 1989 r., a przedstawianie Pana jako człowieka wolności, człowieka dającego Polakom prawo wolnego wyboru to największa manipulacja w dziejach. Równie dobrze można by powiedzieć, że Wiesław Gomułka był człowiekiem solidarności, a Edward Gierek człowiekiem wolności gospodarczej"
      Pan nienawidzi WOLNOŚCI. Chce Pan ograniczać prawa Polaków, wprowadzać zakazy i narzucać nam swoje – jedynie słuszne – rozwiązania. Pana wizja świata, to nic innego jak próba podporządkowania Panu całego państwa zgodnie z zasadą "państwo to JA-rosław

      "Nie ma wśród jej ( partii PiS) członków nikogo, kto miałby odwagę myśleć samodzielnie, kto miały odwagę wyjść poza ramy wyznaczone przez swojego wodza. Wprowadził Pan wśród członków PiS totalny zamordyzm i zniewolenie. I Pan ma czelność mówić, że PiS to partia wolności? Przecież skrót PiS wcale nie oznacza prawa i sprawiedliwości, tylko wdrażany w imię tych dwóch wartości Paraliż i Strach

      cdn.
      • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 11:45
        "Totalna ingerencja w życie Polaków"

        "Oba rządy, całkowicie zniewolonych i usłużnych Panu Premierów — Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego — to jeden wielki ciąg polityki zakazów i ograniczeń. Cała filozofia Pana rządów zakłada bowiem totalną ingerencję Państwa w życie Polaków. I chodzi nie tylko o kwestię światopoglądowe, takie jak ograniczenie prawa kobiet do decyzji dotyczącej aborcji, dostępu do pigułki "dzień po" czy dostępu do zabiegów in vitro. Te zarzuty odpiera Pan, zasłaniając się kłamliwą narracją, że chodzi o "wojnę cywilizacji śmierci z cywilizacją życia".
        To pusty slogan, wygodna fasada, za którą kryje się Pana rzeczywista motywacja, a więc chorobliwa wręcz niechęć do WOLNOŚCI, totalny brak wiary w ludzi i ich wybory, a na koniec silne przekonanie, że jest Pan najmądrzejszy, przekonany o własnej nieomylności i słuszności swoich racji. Bo Pana życiowe doświadczenia i wybory są tak niebywale bogate…

        W skrócie – traktuje Pan Polaków jak swoich poddanych, a nie samodzielnie myślący naród. Zamiast wzmacniać w Polakach przekonanie o naszym potencjale i możliwościach, bazuje Pan na kompleksach i pogłębia historyczne rany wynikające, najpierw z zaborów, a potem z lat komuny i podporządkowania ZSRR. Właśnie dlatego tak wielu Polaków dostrzega w Panu umiłowanie do tamtych czasów.

        Każdego, kto nie podziela Pana patriotycznej wizji XIX-wiecznej Polski, wiecznie tkwiącej w myśleniu o przeszłości, chce Pan skazać na margines polskiej wspólnoty.
        Gardzi Pan ludźmi wolnymi, ale szanuje konformistów, ludzi bez kręgosłupa i wiedzy — specjalistów znających się wyłącznie na topornej propagandzie, tworzących sitwę partyjnych kolegów i zatrudnianych przez nich pociotków.

        cdn.
        • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 11:58
          "Ale w jednym się z Panem zgadzam. Nadchodzące wybory będą starciem podobnym do tego, które miało miejsce w 1989 r. Marzy Pan o tym, żeby zdefiniować ten spór jako walkę "cywilizacji śmierci" z "ochroną wartości chrześcijańskich". Ale polem walki nie będzie jałowy spór, kto jest za, a kto przeciw wartościom chrześcijańskim.
          Bo to, co nas różni naprawdę to podejście do WOLNOŚCI

          My ufamy ludziom i wierzymy w mądrość ich wyborów. Chcemy przywrócić im pełnię praw i pozwolić decydować. Uważamy, że rolą państwa jest wspieranie swoich obywateli, a nie ingerowanie w ich życie. Chcemy silnych samorządów, bo wierzymy, że ludzie lepiej od Pana wiedzą, jak rozwiązywać swoje problemy – muszą jedynie dostać instrumenty i prawo do podejmowania decyzji. Wierzymy w siłę społeczeństwa obywatelskiego, w siłę organizacji pozarządowych, w siłę demokracji i rządy prawa

          Ponieważ traktujemy obywateli podmiotowo, chcemy z nimi również rozpocząć dialog na temat przyszłości Polski — jak walczyć o czyste powietrze, budować tolerancyjne i sprawiedliwe społeczeństwo, czy oszczędzać jedzenie i promować zdrowe postawy w życiu codziennym. Żadnych ideologicznych zakazów i nakazów
          Rozumiemy, że dalsza eksploatacja naszej planety w taki, jak dotychczas sposób i w takim, jak dotychczas tempie, jest cięciem gałęzi, na której wszyscy siedzimy. Wiemy też, że musimy uporać się z problemem, jaki generuje dalsza emisja spalin, zwłaszcza w dużych miastach, jak wpływa to na jakość powietrza, którym wszyscy oddychamy. Wierzymy jednak w siłę działań edukacyjnych, wierzymy w to, że ludzie są racjonalni. A decyzje pozostawiamy właśnie w ich rękach.

          "WOLNOŚĆ stanowi bowiem dla nas — Polaków — wartość bezwzględną i wyjątkowo cenną. WOLNOŚĆ rozumiana jako prawo do samostanowienia, prawo do wyrażania różnych opinii, prawo do wyboru sposobu życia i prawo do niezależności.

          Dziś cały świat patrzy i podziwia Ukrainę, która stanęła w obronie tej wartości. Ukraińcy za WOLNOŚĆ gotowi są oddawać życie. My stoimy ramię w ramię z Ukrainą, bo dla nas wolność jest równie cenna i nie pozwolimy na to, żeby ktokolwiek — nie ważne, czy jest to ktoś z zewnątrz, czy ktoś z wewnątrz — nam tę WOLNOŚĆ ograniczał".

          Czyż nie na tym opiera się zresztą cała koncepcja chrześcijaństwa? Na zwycięstwie światła z ciemnością, zwycięstwie prawdy z kłamstwem? Czyż to nie kolejny paradoks, że mieniąc się głównym obrońcą chrześcijaństwa, całą swoją koncepcję rządów opiera Pan na kłamstwie i manipulacji?


          "Kłamstwo, na którym buduje Pan swoją politykę, runie. Tym, co zakończy Pana politykę zniewolenia, będzie — tak bardzo umiłowana przez Polaków — WOLNOŚĆ i WOLNY WYBÓR, którego nie zdoła Pan ograniczyć. Nie tacy jak Pan próbowali.

          Zapomniał Pan jednak, że — jak pisał Wojciech Młynarski — Polacy są jak leszczyna:

          "…jak ją za mocno przygiąć w lewo,

          To w prawo się odgina,

          A jak za mocno przygiąć w prawo,

          To w lewo bije z wprawą,

          A stara sosna szumi radosna: Brawo, brawo!

          Więc ochraniaj ją miłośnie — O każdej dnia dobie,

          Chroń leszczynę, która rośnie — Nad Hańczą hen i w tobie!

          Chroń tę leszczynę, co wciąż od nowa — Prostuje się zajadła,

          Trzeba by cały las wykarczować — Żeby padła" — kończy Trzaskowski.

          /Źródło: Onet/
          • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 12:05
            https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/Besk9kpTURBXy8xNWNjMTllZDhkY2UxOGI5ZTZjYzIwNTMwMDdiMTI3MS5wbmeTlQMAGs0C2c0BmpMFzQMUzQG8kwmmZWVmOTExBt4AAaEwBg/donald-tusk-i-joe-biden.avif

            Taki wpis w mediach społecznościowych zamieścił lider Platformy Obywatelskie:j

            "Naprawdę jest z czego się cieszyć! No bo wyobraźcie sobie, że prezydentem mógł ponownie zostać polityk zależny od Moskwy, niechętny Ukrainie i Unii Europejskiej, myślący na serio o wycofaniu USA z NATO. Do dziś nie rozumiem, dlaczego cały PiS tak był w Trumpie zakochany. Może ze względu na jego pierwsze imię?"

            big_grinbig_grinbig_grin
            • dunajec1 Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 12:21
              Rzecz w tym ze suweren co innego slyszy z ambony, i tu mozna zacytowac slowa Cyrankiewicza czy Gomuki? "reka podniesiona ..." na kosciol i jego wladze, "...zostanie odrabana.."Ci sobie nie dadza odebrac tej wladzy ktora maja teraz.
              W mysl obrazy uczuc religijnych.
            • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 12:23
              Andrzej Stankiewicz
              Dominika Długosz
              25 lut, 21:37

              Tak, wiemy, że wedle PiS agentem Kremla jest każdy, kto twierdzi, że prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przypadło do gustu wystąpienie prezydenta Joe Bidena w Warszawie. Problem polega na tym, że Kaczyński tak właśnie uważa — widać to na nagraniu, które zrobił B. Staszewski, specjalizujący się w sprawianiu politykom PiS kłopotów.
              Kaczyński mówi tam krótko, zwracając się do byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego: "Nic nie powiedział".
              Wyszło na wielu poziomach głupio. Po pierwsze, PiS twierdziło, że przyjazd Bidena to wydarzenie rangi światowej, żywa historia dziejąca się na naszych oczach — no a tu foch najważniejszego pisowca. W dodatku Kaczyński podzielił się tą gorzką refleksją z Bieleckim, przyjacielem osobistym i politycznym Donalda Tuska — który zresztą stał obok.
              Nie, machina propagandowa PiS nie mogła na to pozwolić. Czołowi krętacze władzy szybko wymyślili, że niby Kaczyński odpowiadał Bieleckiemu, który go zaczepił. I miał mu rzec "nic nie powiedziałem", a nie "nic nie powiedział". Są dość toporne braki w tej wersji.
              Nie wiadomo, o czym niby Kaczyński rozmawiał z Bieleckim. I nie wiadomo, czemu Bielecki ma zupełnie inną wersję. Już w dniu publikacji nagrania powiedział Onetowi o swym tete-a-tete z prezesem: "Przechodził, przywitał się i rzeczywiście skomentował jednym słowem — »mało powiedział«, czy coś w tym stylu".
              Znaczące jest też to, że w tej sprawie milczy sam Kaczyński, a za dezinformację wzięli się jego liczni klakierzy, którzy albo nie słyszeli tej subtelnej wymiany zmian, albo w ogóle nie było ich podczas wystąpienia Bidena pod Zamkiem Królewskim.
              Dla twórców słuchowiska "Stan Wyjątkowy" Andrzeja Stankiewicza (ONET.PL) oraz Dominiki Długosz ("Newsweek") rozczarowanie prezesa jest całkowicie zrozumiałe. Kaczyński ma po prostu wysokie oczekiwania wobec wystąpień publicznych. Za treściwe i politycznie istotne uważa tylko takie przemowy, w których atakuje się LGBT, oskarża opozycję o zdradę, ewentualnie nazywa Unię Europejską IV Rzeszą. Takie wyśrubowane oczekiwania prezesa spełnia rzecz jasna tylko sam prezes.


              Po zwycięstwie Donalda Trumpa w 2017 r. było jeszcze gorzej. Zaczęło się od zakazu wjazdu dla liderów PiS do Białego Domu. To dlatego, że na polecenie prezesa została przyjęta godnościowa — tak jak tę godność Kaczyński rozumie — nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Groziła ona więzieniem tym, którzy przypisują Polakom odpowiedzialność za zbrodnie niemieckie z czasów II wojny — tyle że Amerykanie uznali, że to przepisy wymierzone w ofiary i badaczy Holokaustu, opisujących ciemne strony naszej historii.

              Dopiero gdy ta ustawa została ekspresowo utopiona, to politycy PiS mogli się zacząć ogrzewać w towarzystwie Donalda Trumpa — mimo jego szemranych kontaktów z Rosją uwierzyli, że to ich kumpel. Dlatego też popadli w polityczną depresję, gdy Trump przegrał wybory z Bidenem.
              Ależ kręcili noskami, że lewak. Ależ drwili, że wśród głosujących na niego byli nieboszczycy. Ależ dziadkowi Bidenowi wypominali wiek i starcze przypadłości, które — jak wiadomo — prezesa Kaczyńskiego nie dotyczą.





              • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 12:32
                Niechęć do Bidena była tak wielka, że Kaczyński próbował zablokować przyjazd do Polski nowego ambasadora USA Marka Brzezińskiego, syna polskiego Amerykanina Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy do spraw bezpieczeństwa u prezydenta Jimmy’ego Cartera. Czegoś tak głupiego nie słyszeliśmy od dawna — rząd PiS przygotował analizy prawne, wedle których Mark jako syn Polaka Zbigniewa jest też Polakiem, więc nie może być ambasadorem w Polsce. Problem w tym, że Mark Brzeziński nigdy nie miał polskiego obywatelstwa.

                Kaczyński chciał pogonić Amerykanów. Nie wierzył w ich ostrzeżenia, że idzie wojna

                Potem rzucił Kaczyński na stół ustawę "lex TVN", obliczoną na to, by wygonić amerykańskiego inwestora z telewizji krytycznej wobec władzy.
                Nawet amerykański alarm z jesieni 2021 r. ostrzegający polskie władze o planowanym ataku Putina na Ukrainę twardego prezesa nie poruszył. Wszak Amerykanie mogli kłamać o wojnie, żeby zatrzymać jedynie słuszny, dobry dla Polski projekt lex TVN, prawda?

                Na szczęście Biden w obliczu wojny wszystko zresetował. I chyba to reset trwalszy i bardziej groźny dla Kaczyńskiego, niż mogłoby się wydawać. Pod wpływem kontaktów z Amerykanami — w tym bliskich relacji z niechcianym wcześniej Brzezińskim, który w międzyczasie został uznany za Czecha, choć nigdy Czechem nie był — prezydent Duda się zmienił. Wetuje co bardziej kontrowersyjne ustawy PiS, takie jak lex TVN, czy — dwukrotnie — lex Czarnek. Ewidentne jest to, że Duda liczy, że Amerykanie po zakończeniu prezydentury pomogą mu w karierze w Organizacji Narodów Zjednoczonych.

                Donald Tusk - któremu Duda ostentacyjnie podał rękę przed wystąpieniem Bidena - uważa, że Amerykanie mają duży wpływ na prezydenta, co jego zdaniem dobrze rokuje dla opozycji w razie jej zwycięstwa w jesiennych wyborach parlamentarnych. Chodzi o to, że — wedle tej wersji — Duda nie będzie blokował zmiany władzy i ślepo wetował projektów kolejnego rządu.

                A zatem nie ma się co dziwić, że Kaczyński jest niezadowolony z wizyty Bidena. I to nie tylko dlatego, że amerykańscy prezydenci się z nim z zasady nie spotykają, bo co prawda jest najważniejszym człowiekiem w Polsce, ale dyplomatycznie niewiele znaczy.
                • sorel.lina Re: Paraliż i Strach, czyli prawda w oczy 27.02.23, 13:12
                  W części spożywczej programu twórcy "Stanu Wyjątkowego" oswajają się z robaczaną dietą, za którą prawica wini Platformę i Brukselę. Chodzi o dwie odrębne sprawy, które politycy PiS połączyli w jedną, by uderzyć w opozycję i postraszyć wyborców utratą schabowego.

                  Skoro sprawa stała się polityczna, to nie ma co odwoływać się do rozsądku. Ale spróbujmy: raport Cities40 jest nierealistyczny, bo pokazuje, co w idealnym świecie powinno się stać, aby całkowicie zatrzymać zatruwanie środowiska. Sami autorzy zaznaczają, że ambitne cele opisane raporcie są niewykonalne w większości miejsc świata. "Raport ten nie popiera całościowego wdrożenia bardziej ambitnych celów w miastach C40; są one raczej zestawem punktów odniesienia. Kontekst lokalny (możliwości finansowe, dostępność technologii, tło kulturowe) będzie decydować, jakie działania są właściwe" – napisano w dokumencie.

                  Jedzenie świerszczy i ograniczenie spożycia mięsa politycy obozu władzy połączyli w jedno — bo to im pasowało politycznie. I zaczęli festiwal pod hasłem "Bruksela z Platformą zabiorą nam schabowego, a każą jeść robale". Właśnie tego PiS potrzebowało w kampanii wyborczej. Do wyborców nie przemawiają wielkie hasła o obronie praworządności czy kamieniach milowych. "UE każe nam jeść robale, a sama pożera steka" — to idealny antyunijny slogan, który przy okazji uderza w Platformę, której Trzaskowski jest wiceszefem.

                  Politycy Zjednoczonej Prawicy zalali media społecznościowe zdjęciami swych steków, żeberek i kotletów. Miał to być mięsny protest przeciwko świerszczom Trzaskowskiego, ale przy okazji okazało się, że politycy obozu władzy śmierdzą porządnym groszem — wszak mięso, zwłaszcza mięso dobre, tanie nie jest. To, że bielaniści mają kasę na wyszynk to — wnosząc z dotacji z NCBiR — nie mamy wątpliwości. Ale taka Solidarna Polska? A, chwila. Ci doją Fundusz Sprawiedliwości i Fundusz Leśny. Już jasne.

                  Ale wróćmy do stymulowanej przez PiS wojny schabowego ze świerszczem. To nie jest mem ani internetowy viral. Łgarze z telewizyjnych "Wiadomości" zrobili specjalne materiały pod hasłem "Opozycja chce, żeby Polacy jedli robaki". A operację swym niekwestionowanym kulinarnym autorytetem wsparł sam Jarosław Kaczyński, który przy okazji ujawnił swoje młodzieńcze pseudo — "Misiu".
                  "Objawia się nam wielkie szaleństwo. Mogę zapewnić, że nasza formacja będzie broniła prawa do wyboru stylu życia, sposobu odżywiania się, normalności" — stwierdził Kaczyński na łamach prorządowego tygodnika "Sieci". "Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki. Swoją drogą, z tych projektów wynika, że każdy mógłby zjeść rocznie maksymalnie 16 kg mięsa. To mniej niż w czasie stanu wojennego i mniej niż później dostawali pracownicy umysłowi, bo na kartkach od Jaruzelskiego było po 2,5 kg na miesiąc, czyli 30 kg rocznie. Wtedy nie miałem stałego zatrudnienia, kartki musiałem więc kupować nielegalnie, na Bazarze Różyckiego. Swoją drogą to mocne wspomnienie: trzeba było stanąć na placu, podchodziła zmęczona pani, która w charakterystycznym dla pewnej profesji stylu pytała: "Misiu, co chcesz?". Odpowiadałem: "Kartkę". "Jaką?" "Fizyczną". Mówiła cenę, z ręki do ręki szła kartka. Handlarze odkupowali je od robotników, którym płacono nędznie na budowie Huty Warszawa, a jako pochodzący ze wsi mieli własne mięso i kartek nie potrzebowali. Tak, 4 kg mięsa na miesiąc! Ponad trzy razy więcej, niż chce dać Trzaskowski!"

                  A teraz niespodzianka.

                  Marta Kaczyńska poleca larwy trociniarki. W Komisji Europejskiej robaki do spożycia akceptuje przedstawiciel PiS Janusz Wojciechowski, nominat jej stryja

                  A co do robaków. Twórcy "Stanu Wyjątkowego" mają dla Kaczyńskiego propozycję. Niechaj sięgnie do tych samych "Sieci", tyle że pięć lat wstecz. I niechaj przeczyta felieton swej bratanicy.
                  W styczniu 2018 r. Marta Kaczyńska pisała:
                  "Owady są pożywieniem, którego hodowla nie wymaga wiele przestrzeni, pożywienia ani wody. Nie zanieczyszcza środowiska ani nie produkuje gazów cieplarnianych, jak dzieje się to w przypadku zwierząt tradycyjnie hodowanych w rolnictwie".


                  Ze znawstwem wyliczała, że owady są jadalne w 80 proc., nie przenoszą chorób oraz są cennym źródłem białka, minerałów i innych ważnych składników odżywczych.

                  "To powrót do antycznych tradycji — o jedzeniu larw trociniarki czerwicy pisał m.in. Arystofanes. Trudno to sobie zapewne wyobrazić, ale w tak wielkiej różnorodności "dań" z pewnością wiele osób może znaleźć dla siebie coś nie tylko zdrowego, lecz i smakowitego. Jedyną barierą pozostaje nasza kultura, która od wieków przyzwyczaiła nas do traktowania owadów jako stworzeń wywołujących obrzydzenie. W dobie globalizacji (…) mieszanie kuchennych gustów jest już na porządku dziennym, a przyzwyczajenie naszych polskich podniebień do jedzenia insektów itp. — jeszcze dziś postrzeganych jako co najmniej egzotyczne, najczęściej odstręczające — jest jedynie kwestią czasu".

                  I jużuż wiadomo, komu należy dziękować za dania ze świerszczy i szarańczy oraz przekąski z larw mącznika młynarka. Tak, tak, to Marta Kaczyńska — a nie Trzaskowski — jest pionierką w lansowaniu białka z owadów. A w Brukseli robaki do spożycia akceptuje polityk PiS Janusz Wojciechowski, unijny komisarz do spraw rolnictwa z nadania stryja pani Marty. Smacznego!

                  smile

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka