christmas2
27.07.08, 16:37
Wiem, to jest szczera relacja z trudnego okresu życia. Ok, zgadzam
sie, jeśli brzemię jest zbyt ciężkie, lepiej powierzyc je komuś,
kto sobie z nim poradzi. Ale oddac dziecko "by ratować związek"?
Związek z kimś, kto proponuje uduszenie dziecka?!? Sama przeżyłam
bardzo ciężkie miesiące z moja córeczką - płaczliwą, wciąż
ulewającą, nie śpiąca nigdy prawie... Nie mogłam z nia iść na
spacer... Nie mogłam pójść do sklepu bez stresu... Usypiałam ja 4
godziny by pospała 15 minut. Pisałam wtedy pracę magisterską p
nocach i mieszkałam sama, bez prawie żadnej pomocy, otoczona
krytyką (rozpieszczanie dziecko, mało pokarmu itp)... Ciężko było,
myśli przeróżne... Nikt nie rozumiał jak to jest... Bałam się, że
zrobie coś złego. Przetrwałam, byłam twarda, zwyciężyły zasady (
tak, czasami utzrymuja n apowierzchni), było potem coraz lepiej,
dalej mała jest żywa i energiczna, wybuchowa, uparta, ale taka
inteligentna, kochana, mądra... Zgadzam się, czasem jest ciężko a
nie różowo jak u większości. Ale pomyśleć a zparoponować? To jest
różnica. I ratować związek z kims takim?!?! Dziecko jest bezbronne,
nie jest takie płaczliwe z wyboru, na złość rodzicom!!! Niech matka
odda, jeśli wie, że opieka przekracza jej możliwości. Ale robić to
dla takiego faceta? Faceta, który nie zważa na drugie istnienie,
osobę, dziecko (chore czy zdrowe)? ... Straszne.