panda12
19.03.07, 13:52
jeszcze zdyszana, prosto z samolotu i do pracy...
trochę się ogarnęłam i zajrzałam tu...
zdjęcia chętnie umieszczę w fotogalerii, natomiast jeśli chodzi o relację, to
dużo wrażeń..
Więc na razie tylko napiszę co robiłam, a później osobiste impresje..
Tak naprawdę, to czasu było mało, za mało.. w piątek prasowałam koszule
(27 !

) i sprzątałam, byliśmy też wieczorem na Giselle ( a to dzieki wam!)w
teatrze Bolszoj. W sobotę Goraszka, tu niestety nikt mnie nie uprzedził, że
trzeba na nią więcej niż przedpołudnie.. Potem trochę miasto a wieczorem
Mamma Mia! ( też dzięku wam). W niedzielę zaplanowałam muzeum Puszkina, ale
rzeczywiście kolejki straszne, więc odpusciłam sobie i cały dzień spędziliśmy
na spacerach : Arbat, Twerska, Plac Czerwony... I już trzeba było wracać..

A teraz impresje: Teatr Bolszoj- bilety rzeczywiście można kupić bez
problemu przed przedstawieniem u licznych koników, cen nie sprawdzałam, a my
kupiliśmy przez agencję i też płaciliśmy dużo drożej. Publiczność bardzo
międzynarodowa, ale myślałam, że będzie elegantsza. Co prawda, nie był to
prawdziwy Bolszoj, bo ten w remoncie kapitalnym, ale mi się podobało. Szampan
przed przedstawieniem, kanapeczki, publiczność reagująca bardzo, bardzo
emocjonalnie. Technicznie spektakl na bardzo, bardzo , wysokim poziomie, ale
raz że trzeba lubić balet, a dwa, że sama Giselle, to troszkę staroć

Mamma Mia! - świetna zabawa, świetne miejsce, dużo śmiechu, bilety też można
kupić przed spektaklem u koników, sam teatr bardzo blisko metra.
Publiczność, co mnie zdziwiło, ubrana bardzo elegancko ale za to nie tak
emocjonalna.
Tak więc widzicie, z rosyjskiej kultury niemiecki balet i szwedzki musical

Goraszka - no tu czułam się jak w Japonii.
Olbrzymie przestrzenie z elektroniką , głośna muzyka, dużo światła.
Płyty i kasety to tylko część ofert, warto przeznaczyć sobie więcej czasu niż
ja miałam. Kupiłam sobie Czajkowskiego Liturgię,(dziękuję) dwie płyty z
muzyką cerkiewną i dużo jazzu.Nic jeszcze nie słuchałam, przebieram nogami,
żeby wyjść już z tej roboty do domu. Mój kupił sobie Wysockiego kompilację i
jakiś kultowy film z Wysockim, chyba kryminał, niestety nie pamiętam tytułu.
Moskwa jako miasto, czy miejsce do życia, może budzić mieszane uczucia.
Centrum to prawie Barcelona i rzeczywiście czuć tu metropolię, reszta gorzej.
Ludzie też bardzo różni, od obojętnych do bardzo sprzyjających cudzoziemcom.
Z zakupów, to parę płyt właśnie, jakieś duperelki dla dzieci ze sklepu z
pamiątkami, czosnek w tubce, wódeczka i buty

Nie starczyło mi czasu na bazar przy metrze Partizanskaja.
Jeżeli miałabym napisać, co mi najbardziej się nie podobało, to wahadłowe
drzwi w metrze, z którymi nie umiałam sobie poradzić, no ale ja blondynka
jestem

i muzyka rosyjska, ta w TV, zdecydowanie na nie.
Zaznaczam, że są to bardzo pobieżne spostrzeżenia i mogę nie mieć pełnego
obrazu.
Podobała mi się atmosfera w centrum i metro jako sposób komunikacji.
Wycieczka do Moskwy dostarcza wielu wrażeń, mogłabym pisać i pisać, ale muszę
wracać do pracy. Na pewno postaram się jeszcze tam pojechać!
Pozdrawiam
Dorota