makatka4
13.09.06, 15:11
Jestem osobą osieroconą. Nie straciłam dziecka, ale rodziców, jedno po
drugim, błyskawicznie. Od tej pory zmagam się ze śmiercią i nadzieją.
Nadzieją, bo po śmierci jednego z nich miałam przez pewien czas silne
wrażenie obecności. Pojawiał się zapach wyprasowanych gorącym żelazkiem
flanelowych koszul taty.
Nie jestem osobą wierzącą, ale od tej pory pojawiła się we mnie iskra
nadziei, że śmierć nie jest końcem.
Czy któraś z was miała podobne ... nie wiem , sygnały?