tytus19963
15.10.13, 21:33
Jestem alkoholikiem , byłem kiedyś na dnie , podjąłem terapie , skorzystałem z pomocy AA i było mi dane -głównie dzięki wspólnocie AA i realizacji programu 12 kroków przeżyć 12 szczęśliwych trzeźwych lat z sukcesami w zyciu rodzinnym , zawodowym i społecznym.Stałem się człowiekiem powazanym i godnym zaufania.Aktywnie uczestniczyłem w zyciu wspolnoty AA i "oddawałem to co kiedyś dostałem" niosac pomoc innym alkoholikom jak tez zacząłem udzielać się społecznie.
Niestety choroba powróciła i chciała zabrać zycie - wróciłem do picia, zerwałem ze wspólnotą a po roku "kontrolowanego"(nie czegoś takiego dla alkoholika) picia ,kupiłem bagażnik alkoholu , zamknąłem się w mieszkaniu i zaczałem pić spać pić spać pić bez celu, bez sensu sam z sobą (albo tym drugim ja),z myslą zapicia się na smierć i myślami samobójczymi w trakcie.Przypadkiem ktoś mnie odnalazł i nie pozwolił wypić ostatniej w życiu szklanki(tak szklanki nie kieliszka - w nawrocie nie kieliszków - jest szklanka lub "z gwinta")i odwiozł do domu .
Wróciłem do wspólnoty AA , odnowiłem kontakty z terapeutami, psychologami, psychiatrami, codziennie chodziłem na mityngi zaczałem od nowa przerabiać kroki znalazłem nowego sponsora, zacząłem intensywnie zajmować się swoją trzeźwością biorąc udział w rozlicznych warsztatach terapeutycznych i ....No właśnie - nie zadziałało - 110 dni trzeźwości ciąg 5 dniowy , kolejna trzęźwość kolejny ciąg , sam trzeźwy pojechałem na detoks - pomyślałem ,że to coś opanują , kolejne sto dni kolejny ciag , załatwiłem sobie (tak załatwiłem - kolejki trzeba czekać)osrodek zmkniety - terapię nawrotów - przeżyłem szok - koledzy na grupie po kilkunastoletnich stażach trzeźswości - ten sam problem - nic nie działa i obsesja zapicia się i wielu znajomych , który zapicie się "udało" i odeszli.
Po ośrodku troche trzeźwości i kolejne ciągi.
Na dobra opinię pracuje się latami a traci się ją w minutę.Utraciłem wiele z tego co wypracowałem przez lata trzeźwości doprowadzając się do stanu degeneracji i upodlenia we własnych oczach.Kilka lat temu nie wierzyłbym ,ze cos takiego może mnie spotkać- byłem trzeźwy , pielęgnowałem swoja trzeźwośc i "dzieliłem " się nia z innymi.
Od 12 dni jestem trzeźwy i walczę ponownie.Zaczałem zażywać Baclofen - na własne ryzyko i własną odpowiedzialność- konsultujac temat z lekarzem -nie chciał w tym zakresie zająć stanowiska.
Podzieliłem sie problemem na forum - spotkałem się z opiniami skrajnymi - od zyczliwości i wsparcia oraz pomocy - po niczym nieuzasadnioną agresję.
Temat otwieram aby podzielić się swoimi doświadczeniami z trzeźwego i pijanego życia licząc na wpisy , które potrzebujacym mogą pomoc.