Forum Kuchnia Wino
ZMIEŃ
    Dodaj do ulubionych

    Marketing wina

    IP: 213.134.140.* 27.12.05, 12:56
    Temat poruszany w kilku wątkach, ale przecież ewoluuje, wciąż się zmienia. Co
    wpływa na nasze decyzje zakupowe? Oczywiście przyczyn jest cała masa -
    zawartość naszych portfeli, wiedza, pasja, prefencje, smak, pewnie nawet
    światopogląd. Idąc dalej możemy też mówić o wizerunku wina. Są wina, które
    stawiają na nowoczesność i takie które eksplorują wątek tradycji, historii
    itd. (zabawny artykuł w ostatnim wydaniu Decantera, w którym mowa o
    dwudziestokilkulatkach, młodych sommelierach którzy mają odmłodzić image win
    z Bordeaux).
    Jest wreszcie ?osobowość? sklepu, która przyciąga albo odpycha. Na przykład
    dlaczego cała warszawka biega do Mielżyńskiego i przesiaduje godzinami w jego
    wine barze? Widziałem tam już uczciwych i nieuczciwych biznesmenów, Katarzynę
    Figurę, która skarżyła się na stołeczne korki, rodzime szansonistki, które
    potem snują opowieści w prasie kolorowej, na temat swojego winnego hobby. Jak
    każde snobistyczne miejsce przyciąga ludzi. Jest tam pewien jegomość, który
    stał się już chyba nieoficjalnym rezydentem i grzeje się w aurze roztaczanej
    przez właściciela. Rzuca uwagi typu - Długo szukałem miejsca, gdzie można
    napić się dobrego wina przed 12. - albo - Ja z Panem Mielżyńskim (oczywiście
    akcent położony jest na Ja - przyp. rural) wybraliśmy rioję od Rody, która za
    chwilę trafi na półkę w sklepie -. itd. Przed świętami inny śmieszny obrazek.
    Panie w futrach, feria kolorów na twarzy, make up grubości tektury i tekst -
    Wie Pan Panie Robercie, szukam wina, ale takiego wie Pan, nie za drogiego,
    ale też nie za taniego. Wie Pan... - Futra kupują kartonami, oczywiście tanią
    stołówkę z Toskanii i równie tanie austriackie gruner veltinery. R.M. biega
    spocony za futrami, futra zadowolone, kartony lądują w bagażniku luksusowego
    auta zaparkowanego przed wejściem...
    Piszę o tych obrazkach, bo czasem tak sobie myślę, że wiele osób handlujących
    winem zapomina o marketingu, o wypełnieniu wina treścią, która często nie ma
    nic wspólnego z jego kolorem, zapachem i smakiem, a nawet marką winnicy z
    której pochodzi.

    pozdrawiam
    Obserwuj wątek
      • ducale Re: Marketing wina 27.12.05, 13:19
        no Rural ,ale o co wlasciciwe chodzi w tym Twoim poscie ? ze Mielzynski
        jest "be" ???bo obsługuje szansonistki i Kasie Figurę
        Na calym swiecie jedni piją bo lubią a inni bo wypada ,u nas widać jest
        podobnie,tylko ze w Warszawce bardziej to widać...a Mielzynski zarabia ,ot caly
        marketing:)
        pozdr
        • Gość: rural Re: Marketing wina IP: 213.134.140.* 27.12.05, 13:50
          Nie, nie, Broń Boże. Bardzo się cieszę, że to właśnie tak wygląda. R.M. nie
          jest wcale be, tylko jest cacy. Naprawdę. Może nie dość jasno się wyraziłem,
          ale chodzi mi o to, że Mielżyński wie co to jest marketing miejsca i umiejętnie
          go prowadzi. Jest kolorowy, wyróżnia się i stąd jego popularność (nie mam nic
          przeciwko Kasi Figurze, futrom i szansonistkom oraz temu że piją wino, wręcz
          odwrotnie, bo to sprzyja popularyzacji klaretu). Problem polega na tym, że jest
          sporo miejsc gdzie sprzedaje się wino, które są kompletnie bezosobowe, bez
          charakteru, w których nikt nie dba o relacje z klientami. Wydaje się, że M. wie
          jaka drzemie w nich siła, bo doświadczenie zdobywał gdzie indziej.

          pozdrawiam
      • giorgio_primo No ale o co chodzi? Jakie jest pytanie? 27.12.05, 13:50
        Nie bardzo załapałem. "Treścią" można wypełniać. Raz lepszą jakościowo, raz
        gorszą. Zależy to pewnie od możliwości, umiejętności, wiedzy, itp sprzedającego.

        Pytanie, które mi się nasuwa po tym co napisałeś, jest inne:

        Jakie są pryncypia sprzedającego?

        Jak każdy handel, tak i handel winem jest działalnością nastawioną na zysk. Tak
        więc pozostaje do wyboru czy ma się on opierać na sprzedaży pewnej "mody"
        (sytuacja częsta w Wawie jeśli chodzi o lokale gastronomiczne) czy
        też "misyjny" charakter niesienia "kaganka oświaty". Oczywiście taka skrajna
        opozycja w czystej postaci w życiu nie występuje, ale coś może przeważać.

        Niestety, z tego co obserwuję, na razie w Polsce zdecydownaie większą szansę na
        sukces ekonomiczny ma opcja sprzedaży głównie "treści" a nie wina. Smutne jest
        to, że przykładają się do tej sytuacji także piszący o winie, deklarujący
        programowe wspieranie "pasjonackich" inicjatyw, którzy równoceśnie zamykają się
        w świecie medialnego "gwaizdorstwa". Zapominają regularnie o obecnych na
        polskim rynku małych importerach nie posiadających kontaktów wśród
        stołecznej "bohemy". Redaktorzy, często idąc na skróty i ułatwiając sobie
        dziennikarskie rzemiosło, w mediach pokazują tylko osoby potrafiące zyskać
        sobie przychylność przemawiając "treścią" a nie winem.

        Przyznam się, że jeszcze jakiś czas temu wiązałem pewne nadzieje na powstanie
        (wokół MW na przykład) choćby niewielkiego lobby wspierającego tych pasjonatów
        winiarstwa, dla których zamknięte są drzwi do wszelakich "Kaw i herbat" w
        stacjach państwowych jak i prywatnych. Tak się jednak nie stało. Jak wszędzie
        mamy tylko stałą grupę "dyżurną" okupującą zarówno media "masowego rażenie" jak
        i specjalistyczny MW. Zaś Ci których warszawski "salon" nie zna, lub są
        najzwyczajniej zbyt mało przebojowi i nie bardzo wiedzą z kim "wódkę wypić"
        trzeba, nie ma nawet w MW. Tak stać się nie musiało i mam nadzieję, że ze
        wzrostem świadomości konsumentów wina a nie "treści" to się zmieni.

        Czego wszystkim (i sobie) gorąco życzę w nadchodzącym roku.

        Przy okazji informuję, że pod przykrywką walki z alkoholizmem, po cichutku,
        nowy rząd przygotowuje podwyżkę akcyzy. PARPA posłuży tu jako ten niedobry
        policjant, żeby przypadkiem nie bylo na Kazia. On tylko uratuje nas od zapicia
        się na śmierć. serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3054158.html
        • Gość: rural Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 14:04
          No, ale przecież w jednym z ostatnich MW, pojawiły się dłuższe opisy propozycji
          od małych importerów vide węgierski Takler (Korkociąg) czy włoski Zemmer
          (Dominus). Widać też, że dużą sympatią WB darzy Manuela Maiorala. Pisze dużo o
          winach portugalskich, często entuzjastycznie. Czy Atlantika to duży importer?
          • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 14:58
            Gość portalu: rural napisał(a):

            > No, ale przecież w jednym z ostatnich MW, pojawiły się dłuższe opisy
            propozycji
            >
            > od małych importerów vide węgierski Takler (Korkociąg) czy włoski Zemmer
            > (Dominus). Widać też, że dużą sympatią WB darzy Manuela Maiorala. Pisze dużo
            o
            > winach portugalskich, często entuzjastycznie. Czy Atlantika to duży importer?

            Importerów w Polsce jest ponad 100. Co najmniej połowa godna zauważenia. Nie są
            jednak "stylish".
            • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 15:21
              No ale przecież to co nazywasz stylish też okazuje się polem konkurencji. Może
              więc powinni o to zadbać?

              pozdrawiam
              • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 15:27
                Gość portalu: rural napisał(a):

                > No ale przecież to co nazywasz stylish też okazuje się polem konkurencji.
                Może
                > więc powinni o to zadbać?

                Pewnie powinni. Może nie są tak "przebojowi". Z innego poletka trochę osób też
                nie potrafiło "zadbać"... taki Vincent co sobie ucho obciął albo inny Toulouse-
                Lautrec. ;-)

                ...wiesz, nie każdy umie i lubi brązowić nos przed "futrami z norek" i wręczać
                prezenty przychylnym producentom poranków przy "kawie lub herbacie". Do tego są
                potrzebne specjalne umiejętności. Zupełnie poważnie to piszę. To cenne i
                wyjątkowe umiejętności.
                • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 15:36
                  GP wytoczyłeś potężną armatę. Ponieważ jestem średnio wyedukowanym konsumentem
                  wina, trudno mi dalej rozmawiać, skoro podążamy w takim kierunku. Zrobiło się
                  strasznie ponuro, choć przecież chciałem, żeby było choć trochę weselej. Widać
                  mam za ciężkie pióro.

                  pozdrawiam
                  • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 15:54
                    Konsekwencją czego będzie pewnie zmiana mojego nicku na ?No ale przecież...?
                  • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 16:16
                    Gość portalu: rural napisał(a):

                    > GP wytoczyłeś potężną armatę.

                    Nie... wcale nie. Uważam, że to zupełnie normalna sytuacja. W każdej branży. Po
                    prostu jedni mają takie umiejętności a inni nie. Na dodatek nie uważam tego za
                    coś zdrożnego lub nagannego. Można kupić robota kuchennego różnych firm. Sposób
                    jego wyboru przez różne grupy konsumentów będzie inny. Na przykład ostatnio
                    wypada w niektórych kręgach posiadać Kitchen Aid. Istnieje na rynku od
                    dziesiątek lat, ale w wyniku swojej sprawności w kontaktach z mediami, od chyba
                    mniej więcej roku, nowemu importerowi udało się go umieścić w niemal każdym
                    kolorowym czasopiśmie w Polsce. Bynajmiej nie jako płatną reklamę. Podziwiam i
                    szanuję.

                    > Ponieważ jestem średnio wyedukowanym konsumentem
                    > wina, trudno mi dalej rozmawiać, skoro podążamy w takim kierunku. Zrobiło się
                    > strasznie ponuro, choć przecież chciałem, żeby było choć trochę weselej.

                    Ojej! Dlaczego zaraz ponuro? Nie to było moją intencją. Wywołałeś pewien temat,
                    a ja napisałem o tym że "treścią" może być taka opisana przeze mnie
                    umiejętność. Jeszcze raz powtarzam: nie widzę w tym nic złego. Jedynie zwracam
                    uwagę na fakt iż niewiele osób ma możliwości i umiejętności dające taką szansę.
                • winoman Re: Wsparcie małych 27.12.05, 16:15
                  > Może
                  > > więc powinni o to zadbać?
                  >
                  > Pewnie powinni. Może nie są tak "przebojowi".

                  To wcale nie jest takie trudne, przynajmniej jeśli chodzi o Magazyn Wino,
                  wystarczy zadzwonić do redakcji i spytać, co zrobić, by wino znalazło się w MW w
                  przewodniku kupującego. Nie wymaga to chyba wielkiej przebojowości. O porankach
                  przy kawie i herbacie nie mam pojęcia, ale mały importer chyba i tak ma małe
                  szanse by akurat tam się wypromować.

                  Pozdrawiam!
                  • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 16:33
                    winoman napisał:

                    > > Może
                    > > > więc powinni o to zadbać?
                    > >
                    > > Pewnie powinni. Może nie są tak "przebojowi".
                    >
                    > To wcale nie jest takie trudne, przynajmniej jeśli chodzi o Magazyn Wino,
                    > wystarczy zadzwonić do redakcji i spytać, co zrobić, by wino znalazło się w
                    MW
                    > w
                    > przewodniku kupującego. Nie wymaga to chyba wielkiej przebojowości.

                    Wybacz Winoman, ale to co napisałeś potwierdza najbardziej ponurą wizję
                    konsumenckiego czasopisma. Uważasz, że to rolą handlującego jest zabiegać o
                    znalezienie się w poradniku? Jeśli ma być to płatna reklama to chyba jasne! Ale
                    w poradniku konsumeta??? Chyba nie rozumiem zasady pracy redakcyjnej. Czy
                    analogicznie uważasz, że to poseł Hatka miał powiadomić dziennikarzy o
                    przekrętach w banku, których był autorem?

                    Moje wyobrażenie o specjalistycznym czasopiśmie konsumenckim jest diametralnie
                    inne. Nie po to chciałbym je kupować aby czytać o produktach których
                    znalezienie się w rankingach zabiegał ich producent lub importer/sprzedawca.

                    Wydawanie pewnej kwoty na poradnik konsumencki powinno być zapłatą za
                    zmniejszenie ryzyka zakupowego i oczekiwanie inicjatywy ze strony piszących
                    taki poradnik. Prezentujesz wizję paternalistycznego traktowania
                    producenta/imoprtera/sprzedawcy i budzącą raczej dziwne skojarzenia metodę
                    wyboru produktów do poradnika konsumenta.

                    > O porankac
                    > h
                    > przy kawie i herbacie nie mam pojęcia, ale mały importer chyba i tak ma małe
                    > szanse by akurat tam się wypromować.

                    Myślę, że masz pojęcie. Od lat kręci się to wokół grupy tych samych osób i
                    skala ma tu znaczenie żadne. Przeciętny odbiorca radia czy TV od lat ogląda i
                    słucha tych samych osób. Pozwolisz, że na forum nie będę wymieniał nazwisk, bo
                    jak napisałem nie uważam tego za coś nagannego z ich strony, a w takiej pozycji
                    umieszczenie ich tutaj mogłoby zostać odebrane. Problemem jest warsztat
                    dzinnikarski i rzetelność poszczególnych redakcji.
                    • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 16:38
                      No ale przecież, kiedy w tym roku brytyjski Decanter wybierał najlepsze wina
                      2005, to jak dobrze zrozumiałem wyboru dokonał wśród etykiet nadesłanych przez
                      producentów. Widać na Wyspach nie widzą w tym niczego nagannego.

                      pozdrawiam
                      • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:14
                        Gość portalu: rural napisał(a):

                        > No ale przecież, kiedy w tym roku brytyjski Decanter wybierał najlepsze wina
                        > 2005, to jak dobrze zrozumiałem wyboru dokonał wśród etykiet nadesłanych
                        przez
                        > producentów. Widać na Wyspach nie widzą w tym niczego nagannego.

                        Czy wolno mi w tej kwestii inaczej myśleć niż w redakcji Dacanter i WS? ;-)

                        Dla mnie idea nadsyłania win jest sprzeczna z tym, czym dla mnie jest poradnik
                        kupującego. Rodzi pytanie z jakiego powodu jedne produkty są nadsyłane, a inne
                        nie. I tych pytań jest zwykle sporo. Jedno z włoskich pism o winie, zresztę
                        chwalone tu przez Gagę, umiescza często nawet skan paragonu z adresem sklepu
                        gdzie redakcja je zakupiła. Czyli jest to możliwe. Oczywiście zaraz przeczytam
                        argument, że redakcję jedną stać na to a innej nie... ale co z tego? ;-P
                        • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 17:17
                          No pewnie, że wolno. Wolno i basta.
                        • winoman Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:35

                          >
                          > Czy wolno mi w tej kwestii inaczej myśleć niż w redakcji Dacanter i WS? ;-)
                          >
                          > Dla mnie idea nadsyłania win jest sprzeczna z tym, czym dla mnie jest poradnik
                          > kupującego.

                          OK, a ile jest w świecie pism winiarskich zgodnych z Twoją ideą poradnika
                          kupującego? Parker przyznaje, szczycąc się swoją niezależnością, że kupuje dwie
                          trzecie ocenianych przez siebie win. Pismo włoskie, o którym wspominasz, na
                          cały numer reprodukuje jeden paragon, a win omawia dużo więcej. Gdy rynek
                          polski będzie tak wielki, jak amerykański, może i MW będzie kupował do
                          degustacji wszystkie wina.

                          No i MW nie jest typowym pismem konsumenckim, to jest pismo, którego celem jest
                          szerzenie kultury wina w Polsce, nasz poradnik kupującego tylko je dopełnia.

                          Nie ma teraz innej alternatywy, albo jest MW w mniej więcej obecnej postaci, ze
                          wszystkimi wadami (OK, niektóre da się pewnie usunąć, pracujemy nad tym), albo
                          nie będzie nic.

                          Pozdrawiam!
                          • giorgio_primo Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:59
                            winoman napisał:

                            > OK, a ile jest w świecie pism winiarskich zgodnych z Twoją ideą poradnika
                            > kupującego?

                            Nie wiem. Nie zajmuję się zbyt intensywnie pismami winiarskimi bo są niezgodne
                            z moim ideałem. Mam nadzieję, że kilka jest.

                            > Parker przyznaje, szczycąc się swoją niezależnością, że kupuje dwi
                            > e
                            > trzecie ocenianych przez siebie win.

                            Zawsze coś...

                            > Pismo włoskie, o którym wspominasz, na
                            > cały numer reprodukuje jeden paragon, a win omawia dużo więcej.

                            Twierdzą, że kupują. Nie drukują wszystkich, bo chyba szkoda miejsca na
                            paragony. Nie wiem. Dawno nie miałem w ręku.

                            Winoman! Mi chodzi o to, że w każdym sklepie jest Freixnet i pewnie
                            zainteresowałby kogoś z czytających bo może być punktem odniesienia. No ale nei
                            ma, bo nie dostaliście.
                            • gagapisa Skoro juz mowa o "Il mio vino" 10.01.06, 11:03
                              Twierdzą, że kupują. Nie drukują wszystkich, bo chyba szkoda miejsca na
                              > paragony. Nie wiem. Dawno nie miałem w ręku.
                              Mam w reku ich numer styczniowy. W "od redakcji" jest napisane , ze w
                              przypadku, gdy wino ma ocene ponizej sredniej kupuja 3 te same wina w trzech
                              roznych sklepach. Robia to ze wzgledu na fakt, ze zla jakosc wina mogla
                              wyniknac z jego zlych warunkow przechowywania. Z drugiej strony oceniaja wina,
                              ktore im przysylaja producenci, ale tez zaznaczaja, ze podlegaja one
                              weryfikacji, bo zdarzylo im sie, ze te przyslane probki byly lepsze od win
                              wprowadzonych do handlu. W ciagu roku testuja do 5.000 win, maksymalnie 30 na
                              jedna degustacje.
                              W ramach smiesznostek: wyliczono, ze niejaki Luca Maroni (co po niektorym jest
                              znany jego przewodnik) w ciagu jednego dnia dokonal degustacji 423 win!!!) I
                              przezyl! Niech sobie czytelnik wyciagnie wnioski...
                              • Gość: Pulpet z salcesonu Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 11:56
                                gagapisa napisała:

                                > W ramach smiesznostek: wyliczono, ze niejaki Luca Maroni (co po niektorym
                                jest
                                > znany jego przewodnik) w ciagu jednego dnia dokonal degustacji 423 win!!!) I
                                > przezyl! Niech sobie czytelnik wyciagnie wnioski...

                                Wielkie rzeczy, phi!

                                Maroni to dziwoląg i egzot. Mimo tego pije wina ładnych parę lat i ma
                                doświadczenie a "w ciągu dnia" to może być i nawet do późnego wieczora. Za to
                                noty do Win Europy są robione po paru latach od spróbowania pierwszego wina w
                                życiu, podczas JEDNEJ imprezy targowej, w godzinach otwarcia hal. 650 jak się
                                autor szczyci, pewnie w 3 dni:

                                www.wine-pages.com/guests/contrib/wbvinit.htm

                                To dopiero daje do myślenia.
                                • Gość: Sommelier Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 12:24
                                  Jakis kolejny straznik moralnej czystosci degustacji.
                                  W dodatku ignorant: VinItaly trwa 5 dni od 9 do 20. 650 win / 5 dni = 130 win
                                  dziennie, wychodzi mniej wiecej 5 minut na jedno wino, to wcale niemalło (norma
                                  na konkursach winiarskich do 4 minuty).

                                  Ciekawe co ty wiesz o doswiadczeniu Maroniego i p. Bonkowskiego?

                                  Poza tym w linku przez ciebie podanym mozna przeczytac caly artykul
                                  Bonkowskiego i zamiast plesc glupoty o teorii degustacji, odniesc sie do
                                  konkretnego wina i pokazac, ze Bonkowski nie ma racji i sie nie zna.
                                  Ale ty pewnie zadnego z tych 650 win nie piles, wiec lepiej klapac dziobem
                                  anonimowo.

                                  Nie pozdrawiam
                                  • Gość: Pulpet z salcesonu Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 13:12
                                    Gość portalu: Sommelier napisał(a):

                                    > Jakis kolejny straznik moralnej czystosci degustacji.
                                    > W dodatku ignorant: VinItaly trwa 5 dni od 9 do 20.

                                    Gó**o prawda ćwoku. od 9:00 do 19:00 i gdybyś tam bywał to wiedziałbyś że 9:00
                                    jest czyto teoretyczna, bo schodzą się z na stoiska wystawcy zwykle później, a
                                    od 18:00 na 90% stoisk nie ma nic do picia lub wręcz nikogo.

                                    > 650 win / 5 dni = 130 win
                                    > dziennie, wychodzi mniej wiecej 5 minut na jedno wino, to wcale niemalło
                                    (norma
                                    >
                                    > na konkursach winiarskich do 4 minuty).

                                    To komicznie mało i jest to niewykonalne praktycznie. Policz przerwy na
                                    przechodzenie od stoiska do stoiska, hartowanie kieliszków i całą masę innych
                                    spraw jak taleta, chyba jednak jakieś jedzenie, że nie wspomnę robienia notatek
                                    z kwiecistymi opisami win. Poza tym już sam sposób twoich obliczeń wskazuje ,
                                    że nigdy na żadnych targach winiarskich nie byłeś.

                                    > Ciekawe co ty wiesz o doswiadczeniu Maroniego i p. Bonkowskiego?

                                    Tyle co sam Pan Bońkowski napisał. 1998 zainteresował się winami, by w 2002
                                    podczas targów spróbować i ocenić 650 win poświęcając na opis i ocenę każdego
                                    maksymalnie jakieś 90 sekund próbując bez przerw i przepłukania ust.
                                    • winoman Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" 10.01.06, 13:34
                                      W zasadzie nie powinienem się wdawać w polemiki z kimś tak chamskim, ale jednak
                                      coś wyjaśnię.

                                      > > W dodatku ignorant: VinItaly trwa 5 dni od 9 do 20.
                                      >
                                      > Gó**o prawda ćwoku. od 9:00 do 19:00 i gdybyś tam bywał to wiedziałbyś że 9:00
                                      > jest czyto teoretyczna, bo schodzą się z na stoiska wystawcy zwykle później, a
                                      > od 18:00 na 90% stoisk nie ma nic do picia lub wręcz nikogo.

                                      Tak się składa, że bywałem, i na przykład z Paolo de Marchim spotkanie na
                                      Vinitaly miałem umówione na 18:30. I nie byłem ostatni. A poza tym te 10% to
                                      też bywają ciekawe wina do spróbowania. O 9:00 nie muszą przyjśc wszyscy,
                                      wystarczy, że będą niektórzy (a zwykle jest zdecydowana większość).

                                      > Policz przerwy na
                                      > przechodzenie od stoiska do stoiska,

                                      Przy umiejętnym planowaniu nie są tak długie.

                                      > hartowanie kieliszków

                                      Kilka sekund, jeśli dobrze rozumiem, o co chodzi.

                                      > że nie wspomnę robienia notatek

                                      Istnieje bardzo pożyteczne urządzenie zwane dyktafonem.

                                      >
                                      > Tyle co sam Pan Bońkowski napisał. 1998 zainteresował się winami, by w 2002
                                      > podczas targów spróbować i ocenić 650 win poświęcając na opis i ocenę każdego
                                      > maksymalnie jakieś 90 sekund próbując bez przerw i przepłukania ust.

                                      Trochę matematyki: 650 win x 90 sekund to byłoby 975 minut, a więc 16 godzin i
                                      15 minut, co po podzieleniu przez pięć dni daje 3 godziny i 15 minut dziennie.
                                      Nawet gdyby, jak twierdzisz, targi trwały 9 godzin dziennie, zostawia to 5
                                      godzin i 45 minut każdego dnia ...

                                      A cztery lata pomiędzy 1998 a 2002 to, zauważ, czas, który wielu osobom
                                      wystarcza na ukończenie z bardzo dobrym skutkiem studiów magisterskich na dobrej
                                      uczelni, to czas trwania studiów doktoranckich na najbardziej renomowanych
                                      uniwersytetach. Owszem, nie wszyscy są do tego zdolni, ale jednak niektórzy
                                      tak, choć może Ci się to wydać takie nierealne. Twój problem.
                                      • Gość: Pulpet z salcesonu Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 14:16
                                        winoman napisał:


                                        > Tak się składa, że bywałem, i na przykład z Paolo de Marchim spotkanie na
                                        > Vinitaly miałem umówione na 18:30. I nie byłem ostatni. A poza tym te 10% to
                                        > też bywają ciekawe wina do spróbowania. O 9:00 nie muszą przyjśc wszyscy,
                                        > wystarczy, że będą niektórzy (a zwykle jest zdecydowana większość).

                                        Wszystko to prawda co napisałeś. O której zakończyłeś spotkanie u de Marchi i
                                        ile win na nim spróbowałeś i opisałeś nagrywając na dyktafon? Nie czekałeś ani
                                        2 minut nawet pomiędzy poprzednim spotkaniem? Myślę, że spróbowałeś pewnie
                                        jakichś 6 win, jeśli starych roczników nie było i nie sądzę żebyś zakończył
                                        takie spotkanie wcześniej niż po 20 minutach.

                                        > > Policz przerwy na
                                        > > przechodzenie od stoiska do stoiska,
                                        >
                                        > Przy umiejętnym planowaniu nie są tak długie.

                                        Ale są. I nie da się nigdy tak zaplanować na takich targach, żeby przez 5 dni
                                        wszyscy spotkali się o tej godzinie jaką Ty sobie zaplanujesz.

                                        > > hartowanie kieliszków
                                        >
                                        > Kilka sekund, jeśli dobrze rozumiem, o co chodzi.

                                        Często czekasz aż te kieliszki przyniosą ze zmywaka. Używając własnego
                                        kieliszka przynajmiej co kilka win oprócz płukania go winem trzeba i tak go
                                        umyć.

                                        > > że nie wspomnę robienia notatek
                                        >
                                        > Istnieje bardzo pożyteczne urządzenie zwane dyktafonem.

                                        Tak? To spróbuj chociaż tylko przeczytać 650 opisów takich jak są w
                                        zamieszconych w linku, a to jest i tak już po zredagowaniu notatek/nagrań. Na
                                        czytanie samego opisu ze zrozumieniem nie starczy minuty, nie mówiąc o jego
                                        nagraniu i przynajmiej chwili zastanowienia nad kiliszkiem konkretnego wina.

                                        > > Tyle co sam Pan Bońkowski napisał. 1998 zainteresował się winami, by w 20
                                        > 02
                                        > > podczas targów spróbować i ocenić 650 win poświęcając na opis i ocenę każ
                                        > dego
                                        > > maksymalnie jakieś 90 sekund próbując bez przerw i przepłukania ust.
                                        >
                                        > Trochę matematyki: 650 win x 90 sekund to byłoby 975 minut, a więc 16 godzin i
                                        > 15 minut, co po podzieleniu przez pięć dni daje 3 godziny i 15 minut
                                        dziennie.
                                        > Nawet gdyby, jak twierdzisz, targi trwały 9 godzin dziennie, zostawia to 5
                                        > godzin i 45 minut każdego dnia ...

                                        Znowu błąd. 90 sekund poświęcone winu. To co napisałeś dotyczy rzeczywistego
                                        czasu jakie wino spędza w twoich ustach i przy twoim nosie. Jak niby sobie to
                                        wyobrażasz? Siedzisz a producenci w kolejce ustawieni karnie nalewają Ci co 2
                                        minuty kolejne wino przez cały dzień?

                                        > A cztery lata pomiędzy 1998 a 2002 to, zauważ, czas, który wielu osobom
                                        > wystarcza na ukończenie z bardzo dobrym skutkiem studiów magisterskich na
                                        dobre
                                        > j
                                        > uczelni, to czas trwania studiów doktoranckich na najbardziej renomowanych
                                        > uniwersytetach. Owszem, nie wszyscy są do tego zdolni, ale jednak niektórzy
                                        > tak, choć może Ci się to wydać takie nierealne. Twój problem.

                                        Realne. Ukończenie studiów, nawet na najlepszych uczelniach nigdy nikogo nawet
                                        w części nie przygotowuje do zawodu. Niezbedna jest praktyka. W tym wypadku
                                        długoletnia, czego dowodzą skrajnie różne oceny tych samych win w obu wydaniach
                                        Win Europy. Po prostu podczas pisania pierwszych Panowie byli w fazie
                                        raczkowania. Przy drugiej wydaje im się, że coś już wiedzą. Niestety to
                                        identyczna ułuda jak przy pierwszym wydaniu.
                                        • winoman Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" 10.01.06, 17:41

                                          > Wszystko to prawda co napisałeś. O której zakończyłeś spotkanie u de Marchi i
                                          > ile win na nim spróbowałeś i opisałeś nagrywając na dyktafon?

                                          Nie o to mi chodziło, a o wskazanie kontrprzykładu na Twoją tezę, że po 18-tej
                                          nic się już nie dzieje. Ja akurat w tamtej chwili zainteresowany byłem
                                          wywiadem, ale to był jedyny wywiad zrobiony przeze mnie podczas Vinitaly. O ile
                                          wiem, na tych samych targach WB nie robił żadnego wywiadu.

                                          > Ale są. I nie da się nigdy tak zaplanować na takich targach, żeby przez 5 dni
                                          > wszyscy spotkali się o tej godzinie jaką Ty sobie zaplanujesz.

                                          Owszem, dlatego jeśli przy jakimś interesującym mnie stoisku jest tłok, idę na
                                          sąsiednie.

                                          > Używając własnego
                                          > kieliszka przynajmiej co kilka win oprócz płukania go winem trzeba i tak go
                                          > umyć.

                                          Opłukać wodą, której i tak pije się sporo podczas degustacji.

                                          > Znowu błąd. 90 sekund poświęcone winu. To co napisałeś dotyczy rzeczywistego
                                          > czasu jakie wino spędza w twoich ustach i przy twoim nosie.

                                          Michael Broadbent, w którego kompetencje nie wątpię, w swej książce o degustacji
                                          wina pisze, że zdecydowanej większości win wystarcza kilkunastosekundowe
                                          powąchanie i wzięcie na kilka sekund do ust.

                                          Nie wiem, co sądzisz o konkursach winiarskich, ale na przykład podczas konkursu
                                          poprzedzającego Vinitaly, czy też podczas dorocznego konkursu win włoskich BAVI
                                          degustuje się 55-60 win dziennie, w ciągu czterech godzinnych sesji (4 minuty na
                                          wino), a zdecydowaną większość czasu zajmuje wypełnianie skomplikowanego
                                          formularza i sumowanie punktów, przyznanych w 15 różnych kategoriach.

                                          Podczas odbywających się w maju w Albie degustacji nowych win z nebbiolo podczas
                                          sześciogodzinnej sesji, obejmującej również lunch, degustuje się 70-75 win (5
                                          minut na wino, wliczając czas na lunch) i nie tylko początkujący niedouczeni
                                          amatorzy biorą w tym udział, ale i ekipa z Gambero Rosso, ekipa z Duemillavini,
                                          ekipa Veronellego, Bettane i wielu innych. Większośc z nich podczas tych pięciu
                                          minut nie tylko próbuje wino, ale też zapisuje wrażenia na laptopie, co raczej
                                          zajmuje więcej czasu nić użycie dyktafonu. Po południu większośc z nich próbuje
                                          dalszych kilkudziesięciu win, kolejnych kilkanaście czeka podczas kolacji.
                                          Powiesz pewnie, że tamci są bardziej doświadczeni ...

                                          > Jak niby sobie to
                                          > wyobrażasz? Siedzisz a producenci w kolejce ustawieni karnie nalewają Ci co 2
                                          > minuty kolejne wino przez cały dzień?

                                          Wtedy nawet ja, nie tak sprawny jak Wojtek, mógłbym spróbować 1500 win podczas
                                          całych targów. :-))

                                          > Realne. Ukończenie studiów, nawet na najlepszych uczelniach nigdy nikogo nawet
                                          > w części nie przygotowuje do zawodu. Niezbedna jest praktyka.

                                          No tak, ale przecież w tym wypadku nauka to włąśnie przede wszystkim praktyka,
                                          poza tym skąd wiesz, jak WB uczył się wina?

                                          > W tym wypadku
                                          > długoletnia, czego dowodzą skrajnie różne oceny tych samych win w obu
                                          > wydaniach Win Europy.

                                          Skrajnie różne? Tych samych? A może dałbyś jakiś przykład?

                                          Owszem, zgadzam się, że targi stwarzają najgorsze z możliwych warunki
                                          degustacji, zwłaszcza takie gigantyczne imprezy jak Vinitaly czy Vinexpo, ale
                                          czy ma to oznaczać, że nie powinno się na nie jeździć i degustować
                                          przedstawianych win? Mnie degustacje targowe nauczyły bardzo wiele, choć
                                          oczywiście wiem, że w miarę możliwości do wszystkich tam spróbowanych ważnych
                                          win trzeba później wracać w bardziej sprzyjających warunkach, co w miarę moich
                                          możliwości staram się robić, a i WB też (Wojtku, przepraszam, że wypowiadam się
                                          w Twoim imieniu, ale mnie poniosło).
                                      • giorgio_primo Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachunki? 10.01.06, 15:53
                                        Bywałem wielokrotnie. Niestety nie jest ani w 8, ani w 10 godzin przez 5 dni
                                        możliwe sensownie spróbować 650 win. A już na pewno nie na Vinitaly. I żadne
                                        obliczenia nie zmienią mojego zdania na ten temat.

                                        Jeśli nawet technicznie jest to wykonalne, to wartość ocen tak spróbowanych win
                                        jest żadna. Niezależnie od doświadczenia degustatora.

                                        Moje 3 grosze.
                                        • Gość: docg Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu IP: *.poltegor.com.pl 10.01.06, 16:10
                                          giorgio_primo napisał:

                                          > Jeśli nawet technicznie jest to wykonalne, to wartość ocen tak spróbowanych
                                          win jest żadna ...

                                          • giorgio_primo Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 16:23
                                            Gość portalu: docg napisał(a):


                                            >
                                            • giorgio_primo korekta ;) 10.01.06, 16:28
                                              ...to pisanie na TEJ podstawie czegokolwiek innego niż "+" lub "-" nie ma sensu.
                                        • winoman Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 17:58
                                          Ano takie, że ktoś, komu nie chce się policzyć, mógłby pomysleć, że oskarża się
                                          tu kogoś o spróbowanie i opisanie 650 win w ciągu kilkunastu godzin. Autor
                                          postu, na który próbowałem odpowiedzieć, stosuje niezbyt czyste metody i
                                          chciałem to wyjaśnić.

                                          > Niestety nie jest ani w 8, ani w 10 godzin przez 5 dni
                                          > możliwe sensownie spróbować 650 win.
                                          > Jeśli nawet technicznie jest to wykonalne, to wartość ocen tak spróbowanych
                                          > win jest żadna. Niezależnie od doświadczenia degustatora.

                                          Czyli podważasz też wiarygodnośc ocen chyba wszystkich konkursów enologicznych.
                                          No cóż, ja nie formułowałbym ocen tak ostro (choć moja opinia o konkursach jest
                                          w sumie dośc krytyczna), mogę co najwyżej powiedzieć, że byłoby to rzeczywiście
                                          powyżej MOICH możliwości, co nie zmienia faktu, że są ludzie, których bardzo
                                          cenię i którzy najwyraźniej to potrafią.

                                          To trochę tak, jak jest z pianistami jazzowymi. Jest kilunastu takich, których
                                          grę rozpoznaję po kilkunastu, kilkudziesięciu sekundach słuchania, natomiast mój
                                          kolega na rozwiązanie nawet najbardziej perfidnych zagadek tego typu nie
                                          potrzebuje zwykle więcej niż dziesięć sekund.

                                          Pozdrawiam!
                                          • giorgio_primo Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 18:29
                                            winoman napisał:

                                            > Czyli podważasz też wiarygodnośc ocen chyba wszystkich konkursów
                                            enologicznych.

                                            Dokładnie tak. To medialny humbug w wielu wypadkach. Oczywicie jeśli wyglądają
                                            w ten sposób. Muszisz pamętać jednak o gigantycznej różnicy pomiędzy sytuacją
                                            konkursową, gdzie zwykle siedzi się przy stoliku a dość sprawna ekipa obsługi
                                            dostarcza Ci wina do twojego stolika gdzie Ty masz cały swój warsztat pracy. Na
                                            targach nigdy takiej sytuacji nie ma i samo przenoszenie się ze stoiska do
                                            stoiska i uruchamianie notatników, laptopów, dyktafonów oraz wymienianie
                                            wizytówek jest w stanie zająć 5-10 minut ze spotkania. O temperaturze i braku
                                            powietrza na targach też warto pamiętać i odległościach pomiędzy stoiskami.

                                            >
                                            > To trochę tak, jak jest z pianistami jazzowymi. Jest kilunastu takich,
                                            których
                                            > grę rozpoznaję po kilkunastu, kilkudziesięciu sekundach słuchania, natomiast

                                            > j
                                            > kolega na rozwiązanie nawet najbardziej perfidnych zagadek tego typu nie
                                            > potrzebuje zwykle więcej niż dziesięć sekund.

                                            A ja myślę, że porównanie nie jest trafione. Degustowanie wina na targach w tak
                                            gigantycznych ilościach to raczej próba wsłuchania się w niuansy warsztatu
                                            jakiegoś pianisty po uprzednim spędzeniu paru godzin na wsłuchiwaniu się w
                                            dżwięki startujących odrzutowców z odległości kilkunastu metrów.
                                            • winoman Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 18:46

                                              > Na
                                              > targach nigdy takiej sytuacji nie ma i samo przenoszenie się ze stoiska do
                                              > stoiska i uruchamianie notatników, laptopów, dyktafonów oraz wymienianie
                                              > wizytówek jest w stanie zająć 5-10 minut ze spotkania. O temperaturze i braku
                                              > powietrza na targach też warto pamiętać i odległościach pomiędzy stoiskami.

                                              No ale jednak też jeździsz na targi, nie tylko po to, żeby pogadać. Napisałem
                                              już, że targi to najgorsze miejsce do degustacji, ale jednak nieuniknione.
                                              Jeśli ktoś czuje sie na siłach i degustuje 650 win przez 5 dni w zbliżonych
                                              warunkach, po czym publikuje krótkie opisy (zauważmy, żadnych punktów), to ja to
                                              szanuję, co więcej, uważam, że to może być użyteczne nie tylko dla piszącego te
                                              notki. Nie w porządku natomiast byłoby umieszczanie obok siebie różnych notek,
                                              z degustacji odbywanych w różnych warunkach, bez wyjaśnienia co, gdzie i jak i z
                                              precyzyjną punktacją. Przecież jeśli próbujesz wina na targach, jesteś w stanie
                                              powiedzieć, że to jest +, ale tamto to już ++ a może i +++. Myslę, że taka
                                              Twoja ocena, przy Twoim doświadczeniu, byłaby w dużej mierze powtarzalna, a to
                                              jest podstawowy warunek.

                                              > > To trochę tak, jak jest z pianistami jazzowymi.
                                              >
                                              > A ja myślę, że porównanie nie jest trafione. Degustowanie wina na targach w tak
                                              > gigantycznych ilościach to raczej próba wsłuchania się w niuansy warsztatu
                                              > jakiegoś pianisty po uprzednim spędzeniu paru godzin na wsłuchiwaniu się w
                                              > dżwięki startujących odrzutowców z odległości kilkunastu metrów.

                                              A może po prostu nie doceniasz umiejętności koncentracji u innych? Ja mam z tym
                                              problem (z koncentracją), ale wiem, jak na swej pracy potrafią się skupić
                                              niektórzy moi znajomi. Z pianistami chodziło mi o różnice, wrodzone i nabyte, w
                                              sprawności zmysłów i umysłu, który wrażenia zmysłowe analizuje. Dobry muzyk i
                                              na lotnisku wiele usłyszy, nie tylko ryk silników.

                                              Pozdrawiam!
                                              • giorgio_primo Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 19:01
                                                winoman napisał:

                                                > A może po prostu nie doceniasz umiejętności koncentracji u innych? Ja mam z
                                                ty
                                                > m
                                                > problem (z koncentracją), ale wiem, jak na swej pracy potrafią się skupić
                                                > niektórzy moi znajomi. Z pianistami chodziło mi o różnice, wrodzone i
                                                nabyte,
                                                > w
                                                > sprawności zmysłów i umysłu, który wrażenia zmysłowe analizuje. Dobry muzyk i
                                                > na lotnisku wiele usłyszy, nie tylko ryk silników.

                                                Chyba nic nie usłyszy bo jest już głuchy najzwyczajniej. Koncentracja jest
                                                istotna, ale nic nie pomaga kiedy zwyczajnie jesteś ogłuszony i nie dochodzą do
                                                Ciebie żadne dźwięki.

                                                Ja jestm gotów zgodzić się na te +, ++ i +++ ale opisy szczegółowe nawet bez
                                                punktów potrzebują znacznie więcej czasu choćby z powodów technicznych. Tylko o
                                                to mi chodzi.
                                                • winoman Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 19:19
                                                  > Ja jestm gotów zgodzić się na te +, ++ i +++ ale opisy szczegółowe nawet bez
                                                  > punktów potrzebują znacznie więcej czasu choćby z powodów technicznych. Tylko o
                                                  > to mi chodzi.

                                                  Laptop czy notes być może tak, dyktafon naprawdę nie (chyba, że się zepsuje
                                                  ...). Oczywiście późniejsze spisywanie na papier/klawiaturę to niemal katorga.

                                                  Pozdrawiam!
                                            • winoman Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 19:10

                                              > zwykle siedzi się przy stoliku a dość sprawna ekipa obsługi
                                              > dostarcza Ci wina do twojego stolika gdzie Ty masz cały swój warsztat pracy.
                                              > Na targach nigdy takiej sytuacji nie ma

                                              Jeszcze coś mi sie przypomniało, otóz właśnie na Vinitaly wystawiają się
                                              konsorcja, np. Brunello, czy Chianti Classico i tam można się umówić na
                                              konkretną godzinę, po przyjściu siada się przy stoliku, dostaje sie listę win,
                                              wybiera sie to, co się chce spróbować (można i 40-50 róznych) i obsługa w
                                              odpowiednim tempie przynosi po dwie, trzy butelki, aż do wyczerpania listy.

                                              Pozdrawiam!
                                              • giorgio_primo Re: Wybacz Winoman, jakie mają znaczenie te rachu 10.01.06, 19:16
                                                winoman napisał:

                                                >
                                                > > zwykle siedzi się przy stoliku a dość sprawna ekipa obsługi
                                                > > dostarcza Ci wina do twojego stolika gdzie Ty masz cały swój warsztat pra
                                                > cy.
                                                > > Na targach nigdy takiej sytuacji nie ma
                                                >
                                                > Jeszcze coś mi sie przypomniało, otóz właśnie na Vinitaly wystawiają się
                                                > konsorcja, np. Brunello, czy Chianti Classico i tam można się umówić na
                                                > konkretną godzinę, po przyjściu siada się przy stoliku, dostaje sie listę win,
                                                > wybiera sie to, co się chce spróbować (można i 40-50 róznych) i obsługa w
                                                > odpowiednim tempie przynosi po dwie, trzy butelki, aż do wyczerpania listy.
                                                >
                                                > Pozdrawiam!

                                                To fakt, ale tak nie da się i tak "uciągnąć" tych 650.
                                                • Gość: Wojciech Bońkowski O Dio! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 19:51
                                                  Znowu dyskusja na ten sam temat...

                                                  Ponieważ krytyka dotyczy mojego tekstu, pozwalam sobie jednak jeszcze coś dodać.

                                                  Drogi Giorgio, rozumiem Twój krytycyzm i z pewnością własnym doświadczeniem
                                                  poparte przekonanie, że nie da się zdegustować 650 win w ciągu 5 dni.
                                                  Pomijając fakt, że jest to dość naturalne (dla mnie i wielu innych autorów, z
                                                  którymi rozmawiałem) tempo targowe, cała dyskusja jest pozbawiona sensu,
                                                  podobnie jak wszelkie aprioryczne stwierdzenia typu "Degustacja więcej niż 4
                                                  win dziennie nie jest obiektywna", "Picie białego po czerwonym to
                                                  oszustwo", "Osoby palące papierosy nie powinny wypowiadać się na temat
                                                  wina", "Kto jadł jogurt z cukrem na śniadanie, nie ma prawa oceniać win
                                                  wytrawnych do końca dnia".
                                                  Nie liczy się ile i w jak krótkim czasie, tylko JAK.
                                                  A ponieważ owocem tej obrazobruczej degustacji 650 win jest TEKST, proponuję,
                                                  abyśmy o nim rozmawiali.
                                                  Jeśli masz uwagi do którejkolwiek notki degustacyjnej z tego tekstu
                                                  (przypominam: na www.wine-pages.com/guests/contrib/wbvinit.htm) i uważasz, że
                                                  niektóre z nich wskazują na mój brak kompetencji z powodu nadmiaru spróbowanych
                                                  win, wypowiedź się ad meritum.

                                                  Inaczej niestety nasza dyskusja organicza się do wspierania działalności trolla
                                                  Salcesona.

                                                  Pzdr WB
                                                  • gagapisa Re: O Dio! 10.01.06, 20:12
                                                    Nie jestem ani trollem ani salcesonem i znaki interpunkcyjne sa mi obce, ale
                                                    fakt, ze ktos moze oceniac dobrze 216 win dziennie (650:3) w jakichkolwiek
                                                    warunkach traci mi nieprofesjonalnym podejsciem. Mozesz mnie przekonywac dlugo
                                                    i namietnie, polegniesz...
                                                    "Wszystko mozna zrobic bagnetami, ale nie mozna na nich usiasc."
                                                    • winoman Re: O Dio! 10.01.06, 20:20
                                                      gagapisa napisała:

                                                      > Nie jestem ani trollem ani salcesonem i znaki interpunkcyjne sa mi obce, ale
                                                      > fakt, ze ktos moze oceniac dobrze 216 win dziennie (650:3) w jakichkolwiek
                                                      > warunkach traci mi nieprofesjonalnym podejsciem.

                                                      Gago, proszę i błagam, czytaj uważnie, o trzech dniach kłamliwie pisał troll,
                                                      dzielić trzeba przez pięć!!! No i jeśli sam Luca Maroni, dla wielu prawdziwy
                                                      winny guru, potrafi czterysta, to czymże jest przy tym skromne 130?

                                                      Pozdrawiam serdecznie!
                                                    • gagapisa Re: O Dio! 10.01.06, 20:27
                                                      Winomanie, czytalam nieuwaznie, ale nawet skromne 130 mnie przeraza :)
                                                      Stara :) ze mnie sentymentalna klepa ;) i sobie przypominam nasze spotkania
                                                      forumowe. Po 10-12 winach humory mielismy wysmienite, ale kubki smakowe graly
                                                      jazz eksperymentalny w postaci trabki i cymbalkow razem ;)
                                                      Tez pozdrawiam,
                                                      Gaga-tek
                                                    • Gość: WB Re: O Dio! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 20:30
                                                      Gago droga,
                                                      nie w ciągu trzech dni, jak pisze troll Salceson, tylko pięciu, w dodatku
                                                      Vinitaly to najdłuższe targi (praktycznie w godz. 9-20), co jak już obliczano
                                                      powyżej, daje 130 win dziennie w ciągu 10 godzin (+1 na różne przerwy), czyli
                                                      13 win na godzinę z chodzeniem od producenta do producenta, około 2-3 minut na
                                                      wino, to jest ogólnie przyjętą jednostką czasu na degustację na wszystkich
                                                      panelach, degustacjach, konkursach, pokazach itd.

                                                      400+ win Maroniego to chyba jakaś kaczka dziennikarska. Nigdy takiej liczby nie
                                                      słyszałem. 250 win dziennie to już jest b. dużo. Ale nie ma to znaczenia, liczy
                                                      się efekt tej degustacji a nie kto w jakim tempie.

                                                      Naprawdę nic więcej nie mogę napisać ponad to, że to co Wam wydaje się przesadą
                                                      i skandalem, jest powszechną praktyką dużej części dziennikarzy winiarskich na
                                                      świecie, a stwierdzanie, że "trąca mi nieprofesjonalnym podejściem" w dodatku
                                                      przez osoby, które wprost o sobie piszą, że nie mają doświadczenia w degustacji,
                                                      nie przybliża nas do prawdy. Chodzi o to, czy ostatnie degustowane w takiej
                                                      serii wino jest zdegustowane rzetelnie i profesjonalnie. Stwierdzić to można,
                                                      czytając odpowiednie teksty produkowane przez inkryminowanych dziennikarzy, a
                                                      nie na podstawie wymyślonych matematycznych wzorów prawidłowej degustacji.(Nb.
                                                      na pewno nie była nią przytoczona przez Ciebie degustacja najpierw oliw, potem
                                                      win).

                                                      W 20 minut można zdegustować od 7 do 10 win. Daje to 30 na godzinę. Normalny
                                                      człowiek pracuje 8 godzin dziennie z półgodzinną przerwą (tak chyba wg prawa
                                                      pracy). = 210 win dziennie dla normalnie pracującego człowieka.

                                                      A tak poważnie, gdy zacząłem interesować się winem, mogłem zdegustować 5-6 win.
                                                      Na swojej pierwszej publicznej degustacji spróbowałem może 40 i byłem bardzo
                                                      zmęczony. Po roku 100 win już nie było problemem. Dziś degustuję w swoim rytmie
                                                      130-150 win dziennie na dużych imprezach. Degustuję na zmianę białe i czerwone.
                                                      Kiedy jestem zmęczony, robię sobie przerwę. Pod koniec dnia degustuję wina,
                                                      które dobrze znam. Kiedy mam wątpliwości, wracam do tych samych win na drugi
                                                      dzień. Naprawdę wszystko zależy od doświadczenia i osobistych uwarunkowań -
                                                      dokładnie tak jak w życiu.

                                                      Naprawdę chyba lepiej rozmawiać o winach, a nie o tym kto jak się ubiera na
                                                      degustację, kto zostawia ślady szminki na kieliszku i czy pan X zdegustował
                                                      przed śniadaniem 48, czy 52 wina.

                                                      Pzdr WB
                                                    • gagapisa Re: O Dio! 10.01.06, 21:08
                                                      > 400+ win Maroniego to chyba jakaś kaczka dziennikarska. Nigdy takiej liczby
                                                      nie słyszałem.
                                                      Przytaczam za panem prof. Odello, ktory ponoc od 5 lat zajmuje sie
                                                      przewodnikami winiarskimi, jest Prezesem Sommelier z Brescia. W przewodniku
                                                      Maroni sa daty degustacji i ten pan policzyl ilosc degustowanych win. wyszlo
                                                      mu, ze Maroni 19 lipca zaczail sie na 423 wina i recenzje poszly w swiat...
                                                      Juz Orwell mowil, ze "wszystkie zwierzeta sa sobie rowne. Ale niektore
                                                      zwierzeta sa rowniejsze od innych." Czy to o winach czy o producentach...?



                                                      > i skandalem, jest powszechną praktyką dużej części dziennikarzy winiarskich
                                                      na
                                                      > świecie, a stwierdzanie, że "trąca mi nieprofesjonalnym podejściem" w dodatku
                                                      > przez osoby, które wprost o sobie piszą, że nie mają doświadczenia w
                                                      degustacji
                                                      > ,
                                                      > nie przybliża nas do prawdy.
                                                      Moze do prawdy nas nie przybliza, ale to subiektywne podejscie. Sorry ale jak
                                                      czytam ze ktos ocenia 100 win dziennie to traci mi to powiedzeniem o "mam
                                                      pojecie o okrecie, ale nie o maszynowni.". Mozesz sie ze mna nie zgadzac i
                                                      chwala Ci za to. Ale nie mozesz zaprzeczyc, ze nieprofesjonalnej pszczolce
                                                      (czytaj:przecietny czytelnik) moze sie wydac wydumana liczba kilkuset win
                                                      dziennie?

                                                      Chodzi o to, czy ostatnie degustowane w takiej
                                                      > serii wino jest zdegustowane rzetelnie i profesjonalnie. Stwierdzić to można,
                                                      > czytając odpowiednie teksty produkowane przez inkryminowanych dziennikarzy, a
                                                      > nie na podstawie wymyślonych matematycznych wzorów prawidłowej degustacji.
                                                      (Nb.
                                                      > na pewno nie była nią przytoczona przez Ciebie degustacja najpierw oliw,
                                                      potem
                                                      > win).
                                                      Pisalam o subiektynej ocenie 20 win. Bo chyba raczyles zapomniec o podstawowej
                                                      zasadzie: WINO TO PRZYJEMNOSC, ORGIA KUBKOW SMAKOWYCH (WLASNYCH)i radosc picia
                                                      w dobrym TOWARZYSTWIE. I zaden dziennikarz (z wzorami czy bez) tej przyjemnosci
                                                      nie moze zmierzyc!!!!>
                                                      W 20 minut można zdegustować od 7 do 10 win. Daje to 30 na godzinę. Normalny
                                                      > człowiek pracuje 8 godzin dziennie z półgodzinną przerwą (tak chyba wg prawa
                                                      > pracy). = 210 win dziennie dla normalnie pracującego człowieka.
                                                      Niech bedzie przodownikiem pracy! Co nie znaczy, ze musze mu wierzyc, bo cegly
                                                      stawia i cementem wiaze! ;)

                                                      > A tak poważnie, gdy zacząłem interesować się winem, mogłem zdegustować 5-6
                                                      win.
                                                      > Na swojej pierwszej publicznej degustacji spróbowałem może 40 i byłem bardzo
                                                      > zmęczony. Po roku 100 win już nie było problemem. Dziś degustuję w swoim
                                                      rytmie
                                                      > 130-150 win dziennie na dużych imprezach. Degustuję na zmianę białe i
                                                      czerwone.
                                                      > Kiedy jestem zmęczony, robię sobie przerwę. Pod koniec dnia degustuję wina,
                                                      > które dobrze znam. Kiedy mam wątpliwości, wracam do tych samych win na drugi
                                                      > dzień. Naprawdę wszystko zależy od doświadczenia i osobistych uwarunkowań -
                                                      > dokładnie tak jak w życiu.
                                                      Dzieki za szczera odpowiedz. Daje pojecie o tym, jak to wyglada od kuchni.

                                                      > Naprawdę chyba lepiej rozmawiać o winach, a nie o tym kto jak się ubiera na
                                                      > degustację, kto zostawia ślady szminki na kieliszku i czy pan X zdegustował
                                                      > przed śniadaniem 48, czy 52 wina.
                                                      Tez tak uwazam i klade cienie na powieki ;););)
                                                      > Pzdr WB
                                                      Pozdrawiam,
                                                      Gaga
                                                    • winoman Re: O Dio! 10.01.06, 21:45
                                                      > Moze do prawdy nas nie przybliza, ale to subiektywne podejscie. Sorry ale jak
                                                      > czytam ze ktos ocenia 100 win dziennie to traci mi to powiedzeniem o "mam
                                                      > pojecie o okrecie, ale nie o maszynowni.". Mozesz sie ze mna nie zgadzac i
                                                      > chwala Ci za to. Ale nie mozesz zaprzeczyc, ze nieprofesjonalnej pszczolce
                                                      > (czytaj:przecietny czytelnik) moze sie wydac wydumana liczba kilkuset win
                                                      > dziennie?

                                                      Gago miła,
                                                      gdy dwa lata temu będąc w lecie w okolicach Planicy w Słowenii, zajechałem pod
                                                      słynną Velikankę, po czym wdrapałem się na próg skoczni i spojrzałem w dół, też
                                                      nie uwierzyłem, że to co zwykle oglądam w telewizji, dzieje się naprawdę. Gdy
                                                      polazłem wyżej, tam gdzie zaczyba się rozbieg, byłem już pewien, że co roku
                                                      oglądamy jeden wielki fotomontaż: "Przecież nikt mi nie wmówi, że można stąd
                                                      zjechać na nartach i wylądować na dole w jednym kawałku, już nie wspominając o
                                                      przeżyciu!" Mój najdłuższy w życiu lot na nartach (szczerze przyznam, że
                                                      niezamierzony) zakończył się po kilkunastu metrach ciężkim upadkiem, po którym
                                                      juz nigdy nart zjazdowych do nóg nie przypiąłem. Czy na tej podstawie mam prawo
                                                      przypuszczać, że Małysz, czy nawet jakiś junior skaczący 40 metrów, coś kręcą,
                                                      że nie robią tego, co widać w telewizji? Nie, dowodem ich prawdy jest to, że
                                                      pewnie lądują, a kryterium "prawdziwości degustatora" jest tekst (tu całkowicie
                                                      zgadzam się z Wojtkiem). O tym, czy skok był dobry decyduje jury, a tym, czy
                                                      ocena wina jest "poprawna" decydują czytelnicy. Rozmawiają jednak o konkretnym
                                                      skoku (o konkretnym winie), a nie o tym, że "przecież nie jest możliwe skoczyć
                                                      stąd i ustać".

                                                      Pozdrawiam derdecznie!

                                                    • gagapisa Re: O Dio! 10.01.06, 22:14
                                                      Widzisz jaka wage ma osobiste podejscie do picia wina. Bedziemy sie spierac
                                                      do ... u...nej gruszy na miedzy. Ja szanuje profesjonlanych degustatorow,
                                                      jesli oni szanuja mnie. Nie mam nic do MW (kiedys nawe manifest wyslalam)
                                                      (znajde), ale taki Maroni wpienia mnie kieliszkowo (na czerwono)...
                                                      Ja wiem, ze mozna skoczyc nawet 200 metrow w butach (narciarskich) i moj
                                                      ulubiony Norweg to zrobi (sorry, bez nazwisk, bo mnie powiesza za brak wiary w
                                                      Tajnera mlodszego ;), tylko czy wynik musi znaczyc, ze ogien nie pali, a woda
                                                      jest cialem stalym?
                                                      Chodzilo mi o obiektywizm oceny. Ja czytam przewodniki, ale ciagle mam
                                                      watpliwosci. Rozumiem, ze profesjonalista moze ocenic 100 win dziennie, ale
                                                      pozwol mi watpic w realnosc tej oceny. Bylo 12 win u pana pewnego, zgadlismy
                                                      niewiele, ale to, co liczylo sie najbardziej to ludzie, nie kieliszki...
                                                      I tego mi brak, O MAMMA MIA!
                                                  • Gość: monty Re: O Dio! - papierosy IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 20:58
                                                    Odpowiadasz na :
                                                    Gość portalu: Wojciech Bońkowski napisał(a):

                                                    "Osoby palące papierosy nie powinny wypowiadać się na temat wina"

                                                    Każdy może się wypowiadać na jakikolwiek temat bez względu na upodobania czy
                                                    nałogi, natomiast osoby palące papierosy mają upośledzony zmysł powonienia (i
                                                    smaku), co w sposób znaczący wpływa na ich wypopwiedzi dotyczące wina.
                                                    Oczywiście każdy palacz stwierdzi, że kopcenie absolutnie nie przeszkadza mu w
                                                    odczuwaniu złożoności i subtelności win, natomiast na płaszczyźnie postulatów
                                                    praktycznego rozumu, jego postawa jest nomen omen wolna od odpowiedzialności ;-)
                                                    • gagapisa Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 21:19
                                                      czy palenie "od swieta" tez jest kryminalem i nie plasuje sie w
                                                      kategorii "pijacych wino"?
                                                      Ja i tak to chrzanie rzetelnie i popijam I Sistri 2003 do muzyczki z koncertu
                                                      p.Krall.
                                                      Ciao Monty,
                                                      gaga-tek
                                                    • vigneto.monty Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 21:29
                                                      gagapisa napisała:

                                                      > czy palenie "od swieta" tez jest kryminalem i nie plasuje sie w
                                                      > kategorii "pijacych wino"?

                                                      Absolutnie nie. Choć z drugiej strony co to za "cuchnące" święto ;-)

                                                      > Ja i tak to chrzanie rzetelnie i popijam I Sistri 2003

                                                      A ja Funtanaliras 2004

                                                      > do muzyczki z koncertu
                                                      > p.Krall.

                                                      To zaraz zaśniesz :-)

                                                      > Ciao Monty,
                                                      > gaga-tek
                                                    • gagapisa Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 21:41
                                                      vigneto.monty napisał:

                                                      > > Ja i tak to chrzanie rzetelnie i popijam I Sistri 2003
                                                      >
                                                      > A ja Funtanaliras 2004
                                                      Gratuluje pilam wersje z 2003. Jedno z moich ulubionych! Ogolnie Vermentino
                                                      jest the best!
                                                      > > do muzyczki z koncertu
                                                      > > p.Krall.
                                                      >
                                                      > To zaraz zaśniesz :-)
                                                      Jakos nie. ten Paryz, lumiere i klimaty skondensowane (mleko z rana jak
                                                      smietana) :)
                                                      Monty, jesli pokazesz sie w Toskanii , to daj zanc :)
                                                      Pozdr (w skocie) ;)
                                                      Gaga
                                                    • Gość: mm Re: O Dio! - papierosy IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 21:54
                                                      Sistri fajne:-) w ostatnich dniach popijalem 2002 i 2000. Oba fajne, zdziwilem
                                                      sie, ze 2000 takie swieze. Bardzo lubie to wino.
                                                    • winoman Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 21:48

                                                      > Każdy może się wypowiadać na jakikolwiek temat bez względu na upodobania czy
                                                      > nałogi, natomiast osoby palące papierosy mają upośledzony zmysł powonienia (i
                                                      > smaku), co w sposób znaczący wpływa na ich wypopwiedzi dotyczące wina.
                                                      > Oczywiście każdy palacz stwierdzi, że kopcenie absolutnie nie przeszkadza mu w
                                                      > odczuwaniu złożoności i subtelności win, natomiast na płaszczyźnie postulatów
                                                      > praktycznego rozumu, jego postawa jest nomen omen wolna od odpowiedzialności ;-

                                                      Moje zdumienie też to budzi, ale jednak nawet wśród najwybitniejszych twórców
                                                      wina palaczy jest co niemiara. I to nie tych "od święta" :-))

                                                      Pozdrawiam!
                                                    • gagapisa Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 21:54
                                                      Cygara toskanskie moge Ci zafundowac, Winomanie, w zamian za recenzje 100
                                                      pizanskich win. :) Bedziesz w potrzebie,bo sa kiepsciutkie (sorry, biorac pod
                                                      uwage te, ktore pilam, czyli malo, bo jakies guru-buru zaraz mnie zje:):):)
                                                      Czuwaj... przy kieliszku,

                                                      gaga
                                                    • winoman Re: O Dio! - papierosy 10.01.06, 22:02
                                                      gagapisa napisała:

                                                      > Cygara toskanskie moge Ci zafundowac, Winomanie,

                                                      Wszystko, tylko nie toskańskie cygara!!! Nigdy więcej nie zrobię tego błędu
                                                      :-)) Abstrahując oczywiście od tego, ze ja przecież palenie rzuciłem 36 lat temu.

                                                      Pozdrawiam!
                                                    • Gość: mm Re: O Dio! - papierosy IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 21:56
                                                      Chodzcie na czat!!
                                                  • giorgio_primo Re: O mio Dio! 12.01.06, 15:39
                                                    Gość portalu: Wojciech Bońkowski napisał(a):

                                                    > Znowu dyskusja na ten sam temat...

                                                    Tak to już jest... ;-)

                                                    > Drogi Giorgio, rozumiem Twój krytycyzm i z pewnością własnym doświadczeniem
                                                    > poparte przekonanie, że nie da się zdegustować 650 win w ciągu 5 dni.
                                                    > Pomijając fakt, że jest to dość naturalne (dla mnie i wielu innych autorów, z
                                                    > którymi rozmawiałem) tempo targowe, cała dyskusja jest pozbawiona sensu,
                                                    > podobnie jak wszelkie aprioryczne stwierdzenia typu "Degustacja więcej niż 4

                                                    Pozwolę sobie ponownie się niezgodzić. Wyrażam na forum swoją osobistą i
                                                    subiektywną opinię na ten temat i mam nadzieję, że mi wolno mieć inne zdanie
                                                    od "wielu innych autorów". Dodatkowo zupełnie nie zgadzam się, że duża ilość
                                                    osób robiących to samo, w jakikolwiek sposób legitymizuje poprawność tej
                                                    metody. Gdyby to ilość osób wykonujących pewne czynności powodowała, że stają
                                                    się one "jedynie słuszne", to dłubanie w nosie od dawna byłoby powszechnie
                                                    akceptowanym zachowaniem nawet przy stołach koronowanych głów. ;-) ...a lincz
                                                    zapewne byłby najpowszechniejszą metodą wymierzania sprawiedliwości.

                                                    > Nie liczy się ile i w jak krótkim czasie, tylko JAK.

                                                    Właśnie to dla mnie jest zasadniczy problem.

                                                    > A ponieważ owocem tej obrazobruczej degustacji 650 win jest TEKST, proponuję,
                                                    > abyśmy o nim rozmawiali.

                                                    Ja wtrąciłem się tylko do jakiejś połajanki kolejnej, bo uważam niezmiennie że
                                                    obraz wina tak próbowanego jest zafałszowany. Naprawdę nie chcę dyskutować o
                                                    tekście, bo nie to było moim celem wpisu, a było nim jedynie wyrażenie swojej
                                                    subiektywnej opinii o tego typu degustacji. W tekście są twoje subiektywne
                                                    opinie na temat wielu win i to że ja miewam inne nie ma tu nic do rzeczy, bo
                                                    szanuję różne gusta.

                                                    > Jeśli masz uwagi do którejkolwiek notki degustacyjnej z tego tekstu
                                                    > (przypominam: na www.wine-pages.com/guests/contrib/wbvinit.htm) i uważasz, że
                                                    > niektóre z nich wskazują na mój brak kompetencji z powodu nadmiaru
                                                    > spróbowanych win, wypowiedź się ad meritum.

                                                    Z większością tekstu mogę łatwo się zgodzić, choć wiele win masywnych
                                                    i "beczkowych" dostaje "baty" od Ciebie często tylko i wyłącznie dlatego, że
                                                    ich garbniki są bez porządnego steka trudne do zaakceptowanie i w warunkach
                                                    targowych zawsze przegrywają. Mam jednak wrażenie, że te wina zrobiono nie do
                                                    picia zaraz po zabutelkowaniu i bez jedzenia. ;-) Wiem doskonale jak takie
                                                    gorzkawe końcówki i garbnik "odbeczkowy" męczy po 50 winach.

                                                    Przyznam się że nie uśmiecha mi się "punktowanie" krok po kroku, ale... jeden
                                                    choćby przykład win moim zdaniem potraktowanych zupełnie niepoważnie (i nie z
                                                    powodu tego o którym piszę powyżej) to białe z Collio od Borgo del Tiglio,
                                                    które znam i uważam za bardzo solidne i interesujące. Nie muszą smakować, ale
                                                    na pewno zasługują na poważne ich potraktowanie. Przy największych wysiłkach
                                                    trudno mi sobie wyobrazić, że poświęcono im średnio tyle czasu co na przykład
                                                    na Camartina czy wina Felsina. Mogę domyślać się dlaczego tak się stało, ale
                                                    same opisy dowodzą ile czasu musiała zająć wizyta na stoisku Isole e Olena,
                                                    Querciabella czy Felsina. Rozumiem, że odruchowo "legendy" są bardziej kuszące,
                                                    ale raczej nie dowodzi to równych szans w tej "walce".

                                                    Zakładam, że literówki i pomyłki z Morgante są zawinione przez webmastera a nie
                                                    przez natłok danych. Z ocenami Cottanera mocno bym dyskutował, bo Sole di Sesta
                                                    2000 obecnie tak rozczarowuje, że chyba tylko warunki
                                                    degustacji tak entuzjastyczną opinię mogły wywołać. Ewentualnie może to być
                                                    także brak doświadczenia w ocenie możliwości rozwoju wina w butelce, który nie
                                                    dał szansy rzetelnej oceny.

                                                    > Inaczej niestety nasza dyskusja organicza się do wspierania działalności
                                                    > trolla Salcesona.

                                                    Tu zgoda.

                                                    Też pzdr!
                                                    • Gość: Wojciech Bońkowski Re: O mio Dio! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.01.06, 12:07
                                                      Nie chodziło mi o odbieranie Ci głosu, tylko o to, że stwierdzenie "degustacje
                                                      na targach nie mają sensu" ze swej natury zamyka wszelką dyskusję i, chcąc być
                                                      konsekwentnym, każe wrzucić do kosza większość przewodników od Maroniego po
                                                      Veronellego, które w sporej swojej części są redagowane na podstawie takich
                                                      degustacji. Czy robiąc to, będziemy wiedzieć więcej o winie?

                                                      Zamiast o metodologii i osobistych wycieczek w stylu trolla Salcesona, wolę
                                                      rozmawiać o opisach win, bo jest to rzecz konkretna, o którą można
                                                      konstruktywnie się spierać.

                                                      Kilka uwag w tej sprawie zamieszczasz. Zgadzam się z Borgo del Tiglio, którego
                                                      wtedy nie doceniłem, a od tej pory ten błąd (w najnowszych WE) został
                                                      naprawiony. Nb. niedocenienie nie wynikało ze zmęczenia czy braku uwagi, tylko
                                                      z tego, że jego wina białe miały bardzo zredukowane bukiety (rzecz częsta we
                                                      Friuli, jak wiadomo).
                                                      Co do Cottanery, masz swoją opinię, ja swoją. Rocznik 2000 był degustowany w
                                                      kwietniu 2002 i nie chodzi o "brak doświadczenia w ocenie możliwości rozwoju
                                                      wina w butelce, który nie dał szansy rzetelnej oceny", tylko o rzetelną ocenę
                                                      jakości wina w chwili degustacji. Zresztą kolejne roczniki Cottanery - 2002 i
                                                      2003 - uważam za bardzo udane, na niedawnej degustacji Collegium Vini
                                                      zaprezentowałem Sole di Sesta 2002 i zostało uznane za jedno z najlepszych win
                                                      czerwonych (wśród 13 topowych butelek).
                                                      Itd., możemy się spierać o inne wina, jak nowoczesne Barolo, tylko że ten spór
                                                      zaprzeczałby Twojej głównej tezie. Różnice między nami wynikają z odmiennych
                                                      gustów, a nie z tego, że na targach nie da się rzetelnie wina ocenić.
                                                      Pisząc "same opisy dowodzą ile czasu musiała zająć wizyta w Isole e Olena"
                                                      przyznajesz, że jednak się da. I o to mi chodziło.
                                                      Natomiast to, czy wszystkie wina mają równe szanse, jest zupełnie inną sprawą.
                                                      Nie mają, tak jak nie mają w "normalnym" życiu: z jedzeniem, w domowych
                                                      pieleszach bez hałasów.

                                                      Pzdr WB
                                                    • giorgio_primo Re: O mio Dio! 13.01.06, 12:38
                                                      Gość portalu: Wojciech Bońkowski napisał(a):

                                                      > Nie chodziło mi o odbieranie Ci głosu, tylko o to, że
                                                      stwierdzenie "degustacje
                                                      > na targach nie mają sensu" ze swej natury zamyka wszelką dyskusję i, chcąc
                                                      być
                                                      > konsekwentnym, każe wrzucić do kosza większość przewodników od Maroniego po
                                                      > Veronellego, które w sporej swojej części są redagowane na podstawie takich
                                                      > degustacji. Czy robiąc to, będziemy wiedzieć więcej o winie?

                                                      No właśnie ku temu zmierzam. Moim zdaniem, wrzucając do kosza przewodniki,
                                                      będziemy więcej wiedzieć o winie.


                                                      > wtedy nie doceniłem, a od tej pory ten błąd (w najnowszych WE) został
                                                      > naprawiony. Nb. niedocenienie nie wynikało ze zmęczenia czy braku uwagi,
                                                      tylko
                                                      > z tego, że jego wina białe miały bardzo zredukowane bukiety (rzecz częsta we
                                                      > Friuli, jak wiadomo).

                                                      Trudno mi to sobie nadal wytłunaczyć inaczej niż stosunkowo dużą trudnością
                                                      tych win i brakiem odopoweidnich warunków do oceniania ich w warunkach
                                                      Vinitaly. W wypadku tych win twój opis z targów to zdawkowe notatki sugerujące
                                                      preciętność lib wręcz słabość:

                                                      "Borgo del Tiglio

                                                      Collio Malvasia 1999
                                                      Dark colour. Quite buttery on the nose, sulphury-ashy; fat and dense fruit,
                                                      quite a lot of oak. Nothing too special.

                                                      Collio Chardonnay 1999
                                                      Also quite oaked, especially on the nose; sweetish and slightly flabby.

                                                      Collio Chardonnay 2000
                                                      Apple and celery, cucumber, less defined and pleasant.

                                                      Collio Rosso 1997
                                                      Barrel sample. Medium dark. Rather stinky on the nose, with notes of paint and
                                                      varnish, showing good amounts of fresh raspberry and strawberry. Quite good."

                                                      Jak bardzo zostałem wieczorem wczoraj zaskoczony, kiedy sięgnąłemw domu po WE i
                                                      zobaczyłem notkę o tych samych winach. Po wizycie w winnicy (jak mi się zdaje)
                                                      te same wina otrzymują w WE 5 serc a producent 3 gwiazdki ("regularnie wielkie
                                                      wina") a w tekście "najlepsze obecnie wina na całym pólnocnym wschodzie Włoch".
                                                      Chardonnay okazuje się "bez wątpienia najlepszym Chardonnay we Włoszech".

                                                      Jak to możliwe, że "największy Chardonnay we Włoszech" na targach zasłużył na
                                                      taki opis:

                                                      "Collio Chardonnay 1999
                                                      Also quite oaked, especially on the nose; sweetish and slightly flabby.

                                                      Collio Chardonnay 2000
                                                      Apple and celery, cucumber, less defined and pleasant."



                                                      > Co do Cottanery, masz swoją opinię, ja swoją. Rocznik 2000 był degustowany w
                                                      > kwietniu 2002 i nie chodzi o "brak doświadczenia w ocenie możliwości rozwoju
                                                      > wina w butelce, który nie dał szansy rzetelnej oceny", tylko o rzetelną ocenę
                                                      > jakości wina w chwili degustacji.

                                                      Owszem, ale wina wielkie nie tracą swojej poprawności po 3 latach w butelce i
                                                      powinno to jednak być brane pod uwagę przy ocenie wina.

                                                      > Zresztą kolejne roczniki Cottanery - 2002 i
                                                      > 2003 - uważam za bardzo udane, na niedawnej degustacji Collegium Vini
                                                      > zaprezentowałem Sole di Sesta 2002 i zostało uznane za jedno z najlepszych
                                                      win
                                                      > czerwonych (wśród 13 topowych butelek).

                                                      Jak napisałem, o gustach się nie dyskutuje. Wina Cottanery znam wszystkie, we
                                                      wszsytkich rocznikach i miałem ten komfort, że mogłem je próbować obok siebie i
                                                      w bardzo dobrych warunkach (u producenta na miejscu) z możliwością sprawdzenia
                                                      wątpliwych butelek z tego samego rocznika.

                                                      Uważam je za jedne z najlepszych win Sycylii, choć akurat Syrah czym starszy,
                                                      tym bardziej rozczarowuje i jest to poważny zarzut w wypadku tego wina, które
                                                      moim zdaniem musi być wypijane "chwilę" po zabutelkowaniu.

                                                      W ramach dygresji: wciąż dziwię się ignorowaniu przez WE jednych z najlepszch
                                                      moim zdaniem białych win południa, jakimi są produkty Benanti.

                                                      > Pisząc "same opisy dowodzą ile czasu musiała zająć wizyta w Isole e Olena"
                                                      > przyznajesz, że jednak się da. I o to mi chodziło.

                                                      Ewidentnie kosztem innych win. Mniej okrzyczanych medialnie, które
                                                      spróbowane "w biegu" pomiędzy Olena i Felsina mogą podzielić los Borgo del
                                                      Tiglio.

                                                      > Natomiast to, czy wszystkie wina mają równe szanse, jest zupełnie inną
                                                      sprawą.
                                                      > Nie mają, tak jak nie mają w "normalnym" życiu: z jedzeniem, w domowych
                                                      > pieleszach bez hałasów.

                                                      No i w tym właśnie problem. Jaką wartość ma ocena wina któremu nawet druga
                                                      szansa się nie przytrafi (tak jak akurat temu Tiglio) i pozostanie z taką notką
                                                      w jakimś wydawnictwie na zawsze.
                                    • Gość: Sommelier Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 13:44
                                      Pulpeciku kochaniutki, jestes tu chyba nowy na tym forum, wiec najpierw sie
                                      czyms wykaz, zanim przystapisz do obrazania wszystkich wkolo.

                                      Podales link do artykulu W. Bonkowskiego. Masz zastrzezenia do tego tekstu -
                                      przedstaw je, wszyscy chetnie sie dowiemy. Do rzucania cwokami i gó** sluza
                                      inne fora: Depresja, Uzaleznienia itd.
                                      • Gość: Sommelier I jeszcze to IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 14:20
                                        Gość portalu: Sommelier napisał(a):

                                        > Pulpeciku kochaniutki, jestes tu chyba nowy na tym forum, wiec najpierw sie
                                        > czyms wykaz, zanim przystapisz do obrazania wszystkich wkolo.

                                        Chodziło mi o to, że masz się wykazać tak rozległą wiedzą sommelierską jak ja,
                                        który wnoszę na to forum pokłady niezmierzonej wiedzy enologicznej. No i mieć
                                        muszisz staż na forum też co najmiej taki jak ja by móc sobie pozwalać na
                                        jakiekolwiek komentowanie dokonań najwększych polskich pisarzy enologicznych.
                                        • Gość: Sommelier Miało byc IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 10.01.06, 14:28
                                          zamiast "by móc sobie pozwalać na jakiekolwiek komentowanie dokonań najwększych
                                          polskich pisarzy enologicznych"
                                          mialo byc
                                          "by umiec wypowiedziec sie merytorycznie, zamiast wlasna niewiedze przyslaniac
                                          osobistymi atakami na autorow i forumowiczow".

                                          Podszywaczy itp. oszustow nie pozdrawiam
                                • winoman Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" 10.01.06, 12:27

                                  > Za to
                                  > noty do Win Europy są robione po paru latach od spróbowania pierwszego wina w
                                  > życiu, podczas JEDNEJ imprezy targowej, w godzinach otwarcia hal. 650 jak się
                                  > autor szczyci, pewnie w 3 dni:

                                  Vinitaly trwa 5 dni, hale są otwarte teoretycznie w godzinach 9-19, ale i do
                                  20-tej tętnią życiem. To tak tytułem wyjaśnienia.
                                  • Gość: gaga Re: Skoro juz mowa o "Il mio vino" IP: *.27-151.libero.it 10.01.06, 20:01
                                    Wsadzilam kij w mrowisko wiec beda mnie zrec czerwone mrowki...
                                    Ale zanim to nastapi, to i tak szczerze powatpiwam w ucziwe oceny faceta, ktory
                                    recenzuje 423 win w ciagu dnia ( noc nie wchodzi ponoc w rachube, ale
                                    dociekliwi beda sie klocic). Bylam w grudniu na degustacji oliwy i win
                                    pizanskich i w ciagu 2 godzin sprobowalam 20 win (przezylam, bo najpierw
                                    degustowalam oliwy, ktore mnie bardziej interesowaly). I szczerze powiem, ze
                                    po pierwszych 10-ciu ( z wypluwaniem i wylewaniem) moje kubki smakowe odmowily
                                    wspolpracy. Ale ja jestem amatorka, a WY :) wielcy znawcy i oprawcy ;) mozecie
                                    wiele, nawet w kosciele ;) ( uwaga na znaki humorystyczne, bo jak tak dalej
                                    pojdzie to w Polsce mi obywatelstwo odbiora :).
                                    Pytanie: ile win mozecie SZCZERZE ocenic w ciagu 2 godzin? Po jakim czasie
                                    wasze kubki smakowe zaczna strajkowac?
                                    Gaga
                      • ducale Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:19
                        Gość portalu: rural napisał(a):

                        > No ale przecież, kiedy w tym roku brytyjski Decanter wybierał najlepsze wina
                        > 2005, to jak dobrze zrozumiałem wyboru dokonał wśród etykiet nadesłanych
                        przez
                        > producentów. Widać na Wyspach nie widzą w tym niczego nagannego.
                        >
                        > pozdrawiam
                        Rural ,sorry ale wiesz co to pojecie skali chyba, nie porównuj opiniotworczego
                        Decantera z naszym Magazynem Wino ,jeszcze nie ,mam nadzieje ze niedlugo
                        moze.Po wtóre co jest slaboscia naszą wspolna czasami odnoszę wrazenie ze
                        dziennikarze MW robia to prawie non profit.I to jest najgorsze,robią to
                        bardziej z pasji i szacunku niz dla pieniedzy ,w Decanterze raczej chyba
                        nie .Decanter to normalnie i profesjonalne prosperujące pismo branzowe,u nas MW
                        ma charakter bardziej familijny;))
                        btw. a co z poszerzeniem dystrybucji ? jest przeciez tyle innych firm
                        dystrybujacych prase niz Empik,czyzby Pinkl Press mial lepsze "papiery " na to
                        pozdr:)
                        • winoman Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:27

                          > btw. a co z poszerzeniem dystrybucji ? jest przeciez tyle innych firm
                          > dystrybujacych prase niz Empik,czyzby Pinkl Press mial lepsze "papiery " na to
                          > pozdr:)

                          Jeśi o to chodzi, to grozi nam raczej jej zawężenie, kochana PARPA już wzięła MW
                          na celownik ...

                          Pozdrawiam!
                          • Gość: rural PARPA IP: 213.134.140.* 27.12.05, 17:44
                            A o co agencja pretensje? Wściekli się? Pewnie o ten panel o merlocie...

                            pozdrawiam

                        • Gość: rural Re: Wsparcie małych IP: 213.134.140.* 27.12.05, 17:31
                          Sądziłem, że rozmawiamy o zasadzie. Przecież całe to halo w dzisiejszym wątku
                          jak mniemam bierze się również stąd, że domniemujemy że MW ma wpływ na decyzje
                          zakupowe. Tak więc ma także charakter opiniotwórczy. Może nie dla Ciebie, czy
                          Giorgia, ale przeciętnego czytelnika magazynu w swojej masie (jak małaby nie
                          była).

                          pozdrawiałem i pozdrawiam
                          • ducale Re: Wsparcie małych 27.12.05, 17:39
                            Gość portalu: rural napisał(a):

                            > Sądziłem, że rozmawiamy o zasadzie. Przecież całe to halo w dzisiejszym wątku
                            > jak mniemam bierze się również stąd, że domniemujemy że MW ma wpływ na
                            decyzje
                            > zakupowe. Tak więc ma także charakter opiniotwórczy. Może nie dla Ciebie, czy
                            > Giorgia, ale przeciętnego czytelnika magazynu w swojej masie (jak małaby nie
                            > była).
                            >
                            my z GP wlasnie o tym piszemy :))
                            jak ma byc obiektywny panel musujace jak nie ma w nim wiekszosci waznych
                            produktow na rynku
                            pozdrawiam rowniez caly czas:)))
      • ducale sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 14:47
        A propos jeszcze ostatnio MW (była chwila w swieta przejrzeć).Rozumiem ze
        Panowie Redaktorzy tekst o winach „dla korporacji „ potraktowali z
        przymruzeniem oka,albo nie odrobili lekcji,albo wprowadzają na manowce
        czytelników.Bowiem proponowanie wina gruzinskiego albo bialego wegierskiego np.
        GM-owi firmy IBM na prezenty dla klientów to byłoby samobójstwo i brak
        dealu.Mam nadzieje ze wynika to z braku znajomości realiów rynku B2B przez
        niektórych piszacych ,a szkoda. Chyba jedynie z argumentacją Winomana się
        zgadzam –choc szkoda ze z malo popularnej apelacji Costieres de Nimes. 80% win
        korporacyjnych to wina czerwone ,a tutaj w tekscie prawie odwrotnie...
        Nie podważam jakości propozycji ,tylko zauważam ze piszący powinien sobie
        zdawać sprawę iż ewentualny obdarowany tym winem nie jest aż tak mocno
        wykształconym winomanem i albo zaakceptuje znane regiony czy kraje
        Bordeaux,Francja,Wlochy( zdumiewa brak propozycji z tamtąd) albo wina łatwo
        odbierane np. Chile .
        Czy Cabernet Franc z Węgier będzie taki ? śmiem wątpić
        Ogolnie MW bardzo fajny,tak trzymac
        Napisałem ogolnie bowiem panelu degustacyjnego nie czytam ,bo jest jak dla mnie
        bardziej panelem autorskim wciąż ,niż obiektywnym.
        Panel o „bąbelkach” to niestety porażka –brak głownych graczy na rynku Moeta i
        Veuve Clicqout,cavy Freixenet,Codorniu???
        pozdr
        • winoman Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 16:27

          > Nie podważam jakości propozycji ,tylko zauważam ze piszący powinien sobie
          > zdawać sprawę iż ewentualny obdarowany tym winem nie jest aż tak mocno
          > wykształconym winomanem i albo zaakceptuje znane regiony czy kraje
          > Bordeaux,Francja,Wlochy( zdumiewa brak propozycji z tamtąd)

          Ograniczenie cenowe jakie postawiło szefostwo MW (całkiem naturalne zresztą,
          znane mi są przypadki poszukiwania win na prezenty, przez naprawdę duże firmy, z
          ograniczeniem ceny "Pan wie, tak do 25 złotych za butelkę") bardzo utrudniło
          wskazanie rozsądnych propozycji z Bordeaux, czy z bardziej znanych regionów Włoch.

          > Napisałem ogolnie bowiem panelu degustacyjnego nie czytam ,bo jest jak dla mnie
          >
          > bardziej panelem autorskim wciąż ,niż obiektywnym.

          No cóż, jedni mają pretensje, że nie wszystkie oceny są autorskie, inni, że nie
          wszystkie są wynikiem uśrednienia ocen panelistów. A czy istnieje coś takiego,
          jak obiektywna ocena wina, skoro nawe powszechnie cenione (choć nie przez
          wszystkich tak samo!) autorytety potrafią się diametralnie różnić w ocenie tych
          samych win?

          > Panel o „bąbelkach” to niestety porażka –brak głownych graczy
          > na rynku Moeta i
          > Veuve Clicqout,cavy Freixenet,Codorniu???

          Widocznie nie chcieli wziąć udziału w grze ...

          Pozdrawiam!
          • giorgio_primo Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 16:36
            winoman napisał:

            > > Panel o „bąbelkach” to niestety porażka –brak głownych
            > graczy
            > > na rynku Moeta i
            > > Veuve Clicqout,cavy Freixenet,Codorniu???
            >
            > Widocznie nie chcieli wziąć udziału w grze ...

            To w Polsce można zabronić recenzowania jakiegoś produktu na wniosek
            sprzedającego ten produkt???

            Ja do końca nie znam nowego projektu ustawy o mediach, ale to chyba bez
            znaczenia, bo na razie tylko w Sejmie przeszdł i jeszcze "nie działa". W
            obecnie obowiącującej chyba nic takiego nie ma.
            • winoman Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 16:51
              > To w Polsce można zabronić recenzowania jakiegoś produktu na wniosek
              > sprzedającego ten produkt???

              Ech, nie mów, że nie wiesz, o co chodzi, była już o tym mowa na forum (i
              wywołało to święte oburzenie co najmniej jednego z forumowiczów, który zresztą
              wolał wówczas pozostać anonimowy). Redakcja MW nie kupuje win ocenianych w
              Przewodniku kupującego, poza nielicznymi wyjątkami (kupowano zdaje się Sophie do
              numeru zerowego, może jeszcze coś). Wina przesyłają importerzy, jeśli są
              zainteresowani tym, by informacja o winie i wynik degustacji pojawiły się w MW.

              Pozdrawiam!
              • giorgio_primo Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:17
                winoman napisał:

                > > To w Polsce można zabronić recenzowania jakiegoś produktu na wniosek
                > > sprzedającego ten produkt???
                >
                > Ech, nie mów, że nie wiesz, o co chodzi, była już o tym mowa na forum (i
                > wywołało to święte oburzenie co najmniej jednego z forumowiczów, który zresztą
                > wolał wówczas pozostać anonimowy).

                Przepraszam, ale w tej kwestii nie wiem o co chodzi. Chyba te tanie Cava można
                by kupić? Chociażby żeby zobaczyć dlaczego to one głównie na świecie zastępują
                droższe szampany.
          • ducale Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:12
            winoman napisał:


            >
            > Ograniczenie cenowe jakie postawiło szefostwo MW (całkiem naturalne zresztą,
            > znane mi są przypadki poszukiwania win na prezenty, przez naprawdę duże
            firmy,
            > z
            > ograniczeniem ceny "Pan wie, tak do 25 złotych za butelkę") bardzo utrudniło
            > wskazanie rozsądnych propozycji z Bordeaux, czy z bardziej znanych regionów
            Wło
            > ch.

            Winoman ,ale w tekscie jest wyraznie napisane 40 zlotych ,przy duzych zakupach
            korporacyjnych napwno mozna znaleźć sensowne wina z Francji i z Wloch

            > > Napisałem ogolnie bowiem panelu degustacyjnego nie czytam ,bo jest jak dl
            > a mnie
            > >
            > > bardziej panelem autorskim wciąż ,niż obiektywnym.
            >
            > No cóż, jedni mają pretensje, że nie wszystkie oceny są autorskie, inni, że
            nie
            > wszystkie są wynikiem uśrednienia ocen panelistów. A czy istnieje coś
            takiego,
            > jak obiektywna ocena wina, skoro nawe powszechnie cenione (choć nie przez
            > wszystkich tak samo!) autorytety potrafią się diametralnie różnić w ocenie
            tych
            > samych win?
            Dla mnie obiektywna jest wtedy kiedy jest wypadkowa przynjamniej 10
            niezaleznych prob(degustatorów) ,a nie prywatny gust p.Wojtka Bonkowskiego ( z
            calym szacunkiem)od tego są panele autorskie.Bowiem jezeli wino X wygrywa panel
            np. merlot tzn ze co ? ze akurat ten merlot jest ulubionym merlotem pana Y z
            panelu ? czy tez ten merlot dostarcza mala ,fajna ,lubiana przez pana Y firma?
            czy ten merlot jest rzeczywiscie jednym z najlepszych na naszym rynku?


            > > Panel o „bąbelkach” to niestety porażka –brak głownych
            > graczy
            > > na rynku Moeta i
            > > Veuve Clicqout,cavy Freixenet,Codorniu???
            >
            > Widocznie nie chcieli wziąć udziału w grze ...

            a moze redakcja MW za malo sie starała o to? a moze trzeba bylo samemu kupic? a
            moze trzeba bylo napisac wprost do producenta,a moze moze...Efekt jest taki ze
            głowni gracze na rynku są poza ...panelem. Jestem ciekaw czy przedstawiciel
            firmy LVMH na Polske (Polak ,mieszkajacy w Polsce;)wogole wiedzial o tym
            panelu, szczerze wątpię...

            > Pozdrawiam!
            pozdrawiam !!!
            • Gość: rural Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien IP: 213.134.140.* 27.12.05, 17:23
              A propos prezentów korporacyjnych. Otrzymałem butelkę Ingelheimer Kaiserpfalz
              Bacchus Kabinett Trocken 2003 od Jacob Gerhardt Niersteiner Schlosskellereien
              GmbH & Co. KG. Nie byłoby w tym nic szczególnego (poza nazwą), oprócz
              następującego napisu na etykiecie i kontretykiecie - Für Diabetiker geeignet.
              Nur nach Befragen des Arztes. Pierwszy raz w życiu z czymś takim się spotkałem.
              Wino czyni cuda...
            • winoman Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:24
              > Winoman ,ale w tekscie jest wyraznie napisane 40 zlotych ,przy duzych zakupach
              > korporacyjnych napwno mozna znaleźć sensowne wina z Francji i z Wloch

              Wybacz, ale nie mam praktycznie żadnych możliwości sprawdzenia, za ile firma X
              sprzedałaby mi swoje wina, gdybym chciał kupić od nich Y butelek wina, zwłaszcza
              jeśli tych Xów są dziesiątki, a win do sprawdzenia setki. Kierowaliśmy się
              powszechnie dostępnymi cenami detalicznymi.

              > Dla mnie obiektywna jest wtedy kiedy jest wypadkowa przynjamniej 10
              > niezaleznych prob(degustatorów) ,a nie prywatny gust p.Wojtka Bonkowskiego ( z
              > calym szacunkiem)od tego są panele autorskie.Bowiem jezeli wino X wygrywa panel
              >
              > np. merlot tzn ze co ? ze akurat ten merlot jest ulubionym merlotem pana Y z
              > panelu ? czy tez ten merlot dostarcza mala ,fajna ,lubiana przez pana Y firma?
              > czy ten merlot jest rzeczywiscie jednym z najlepszych na naszym rynku?

              Jeśli jest panel degustacyjny pod hasłem "Merlot", to wszystkie trafiające na
              ten panel wina zrobione z gron merlot są oceniane przez kilkuosobowy panel
              podczas degustacji w ciemno, ocena jest uśredniana i zaokrąglana, a notkę pisze
              jdna osoba, wysłuchawszy opinii innych uczestników panelu. Niestety nie ma
              fizycznych, ani organizacyjnych możliwości wprowadzenia paneli 10-osobowych,
              zresztą prawie nigdzie się takich nie spotyka (nawet podczas dużych światowych
              konkursów winiarskich dane wino jest zwykle oceniane przez mniejsze grono
              jurorów).

              >
              > głowni gracze na rynku są poza ...panelem. Jestem ciekaw czy przedstawiciel
              > firmy LVMH na Polske (Polak ,mieszkajacy w Polsce;)wogole wiedzial o tym
              > panelu, szczerze wątpię...

              Tego nie wiem, ale mogę zapewnić, że wszyscy ważni importerzy wiedzieli, choć
              może nie wszyscy działający na rynku.

              Pozdrawiam!
              • ducale Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:34
                winoman napisał:

                > > Winoman ,ale w tekscie jest wyraznie napisane 40 zlotych ,przy duzych zak
                > upach
                > > korporacyjnych napwno mozna znaleźć sensowne wina z Francji i z Wloch
                >
                > Wybacz, ale nie mam praktycznie żadnych możliwości sprawdzenia, za ile firma X
                > sprzedałaby mi swoje wina, gdybym chciał kupić od nich Y butelek wina,
                zwłaszcz
                > a
                > jeśli tych Xów są dziesiątki, a win do sprawdzenia setki. Kierowaliśmy się
                > powszechnie dostępnymi cenami detalicznymi.

                nawet jezeli nie mogliscie tego sprawdzic trzeba bylo zadzwonic do paru
                firm ,pewnie by udzieli odpowiedzi,a w detalu u Milezynskiego (z tego co
                czytalem w MW)są sensowne wina za 40 zl z Francji i Wloch;))

                > > Dla mnie obiektywna jest wtedy kiedy jest wypadkowa przynjamniej 10
                > > niezaleznych prob(degustatorów) ,a nie prywatny gust p.Wojtka Bonkowskieg
                > o ( z
                > > calym szacunkiem)od tego są panele autorskie.Bowiem jezeli wino X wygrywa
                > panel
                > >
                > > np. merlot tzn ze co ? ze akurat ten merlot jest ulubionym merlotem pana
                > Y z
                > > panelu ? czy tez ten merlot dostarcza mala ,fajna ,lubiana przez pana Y f
                > irma?
                > > czy ten merlot jest rzeczywiscie jednym z najlepszych na naszym rynku?
                >
                > Jeśli jest panel degustacyjny pod hasłem "Merlot", to wszystkie trafiające na
                > ten panel wina zrobione z gron merlot są oceniane przez kilkuosobowy panel
                > podczas degustacji w ciemno, ocena jest uśredniana i zaokrąglana, a notkę
                pisze
                > jdna osoba, wysłuchawszy opinii innych uczestników panelu. Niestety nie ma
                > fizycznych, ani organizacyjnych możliwości wprowadzenia paneli 10-osobowych,
                > zresztą prawie nigdzie się takich nie spotyka (nawet podczas dużych światowych
                > konkursów winiarskich dane wino jest zwykle oceniane przez mniejsze grono
                > jurorów).

                zdaję sobie sprawę z tego ,ale mozna by chyba poszerzyc te grono ?

                > > głowni gracze na rynku są poza ...panelem. Jestem ciekaw czy przedstawici
                > el
                > > firmy LVMH na Polske (Polak ,mieszkajacy w Polsce;)wogole wiedzial o tym
                > > panelu, szczerze wątpię...
                >
                > Tego nie wiem, ale mogę zapewnić, że wszyscy ważni importerzy wiedzieli, choć
                > może nie wszyscy działający na rynku.
                Moet Chandon to firma Diageo ,chyba dosc duza i wazna,wydaja duzo na marketing
                Moet ,Hennessy ,Walker ,watpie zeby skapili 1 butelke
                Veuve to Piwnica Wybornych Win ,tez wazny gracz ....sam dostalem od nich but
                Veuve ,nie chcieli dac na panel ? az sie nie chce wierzyć
                • giorgio_primo Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:43
                  ducale napisał:

                  > nawet jezeli nie mogliscie tego sprawdzic trzeba bylo zadzwonic do paru
                  > firm ,pewnie by udzieli odpowiedzi,a w detalu u Milezynskiego (z tego co
                  > czytalem w MW)są sensowne wina za 40 zl z Francji i Wloch;))

                  Może akurat był zajęty przed Świętami i przygotowywał prezenty korporacyjne.
                  Rozumiem go.

                  Poza tym być może w kwestii "obdzwaniania" zasada jest jak z zakupem win do
                  panelu: "my nie dzwonimy, muszą do nas zadzwonić". ;-)
              • giorgio_primo Re: sorry ze tutaj ,parę słow o MW grudzien 27.12.05, 17:38
                winoman napisał:

                > Tego nie wiem, ale mogę zapewnić, że wszyscy ważni importerzy wiedzieli,

                A jeśli wolno spytać... którzy to są "ważni"? Pytanie dodatkowe: dla
                kogo "ważni"? ...no i może najbardziej interesujące: dlaczego są "ważni"?

                Może przy okazji warto się też zastanowić dlaczego duży ("ważny"?) imoprter
                wina nie wysłał za darmo swoich win do degustacji. W końcu Cava za 20 zł nie
                powinna zrujnować mu budżetu.
                • Gość: rural konkluzje? IP: *.chello.pl 27.12.05, 21:47
                  Z calej tej wymiany argumentow wynikaja dla mnie dwa powazne zarzuty, adresowane
                  do MW. Jezeli dobrze zrozumialem redakcja magazynu albo swiadomie dyskryminuje
                  czesc importerow (znajomosci, uklady, kolega, kolegi etc.),albo pracuje w sposob
                  niechlujny, pomijajac pewna ich grupe, czym daje dowod braku profesjonalizmu.
                  Czy tak?
                  • Gość: Wojciech Bońkowski Konkluzje, czy raczej odpowiedzi IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28.12.05, 00:46
                    Jako redaktor odpowiedzialny w MW czuję się wywołany do tablicy poruszonymi
                    kwestiami.
                    Co prawda kilka z nich pojawia się na forum po raz n-ty i już je wyjaśnialiśmy,
                    jednak z nadzieję, że jeszcze ktoś czyta i jest gotów na przyjęcie naszych
                    argumentów, powtarzam i uzasadniam.

                    Podkreślając, że szanujemy naszych czytelników i Wasze zdanie, prosimy o taki
                    sam szacunek, w pewnych sprawach (sądząc po wpisach na forum) po prostu
                    zupełnie błądzicie.

                    1. PANEL WIN MUSUJĄCYCH W MW 6/2005

                    Nie jest idealny, to sprawa oczywista. Byłoby lepiej, gdyby znaleźli się w nim
                    Veuve Clicquot, Moet & Chandon itp. Poza tym czujne oko czytelnika (na pewno są
                    takie) wyłowi, że w panelu brak m.in. Kruga, Cristal, Bollinger R.D. i innych
                    bardzo ważnych dla konsumenta win obecnych na polskim rynku.
                    Dla niezorientowanych powtarzam, jak wyglądają wszystkie panele degustacyjne w
                    (niemal) wszystkich pismach winiarskich na świecie:
                    1. redakcja ustala temat i termin panelu
                    2. importerzy są zawiadamiani o 1.
                    3. importerzy, którzy chcą, przysyłają wina na panel o którym w 1.
                    4. panel zbiera się w wyznaczonym dniu i degustuje wina nadesłane przez
                    importerów o których w 3.

                    Naprawdę to już pisaliśmy, ale powtórzę: nie ma absolutnie żadnej możliwości
                    finansowej, żeby MW lub jakiekolwiek inne podobne pismo kupowało butelki
                    degustowane w ramach panelu. Kto twierdzi, że tak robi, nawet w 2/3 (jak
                    Parker), albo kłamie, albo jest imprezą przynoszącą milionowe straty na czyjś
                    koszt.

                    Łatwo to zresztą wyliczyć. W każdym panelu MW ocenia obecnie ok. 150 win w
                    cenach detalicznych brutto od 20 do 500 zł. Załóżmy że średnia cena butelki
                    wynosi ok. 50 zł. 150 x 50 = 7500 zł na 1 numer. Nie jest to suma, z którą
                    jesteśmy obecnie w stanie się zmierzyć.

                    Sceptykom uściślam, że MW jest przedsięwzięciem kilkuosobowym i
                    niskobudżetowym. Pensje redaktorów nie przekraczają średniej krajowej, w
                    przypadku osób luźniej związanych z pismem są o wiele niższe od tejże. Ponad
                    połowę wyjazdów zagranicznych (tj. oprócz wyjazdów finansowanych przez
                    syndykaty i stowarzyszenia winiarzy, średnio 1 / numer) finansujemy z własnej
                    kieszeni. Ja np. byłem tej jesieni za granicą 1-23.09, 4-7 i 24-30.10, 19.11-
                    1.12, razem 47 dni, z czego na koszt zapraszających 15, reszta z własnej
                    kieszeni, za co MW nie zwraca ani złotówki.

                    Zainteresowanym podpowiadam: jeden wyjazd na targi / degustację / objazd winnic
                    w zachodniej Europie to koszt 1500-2500 zł na osobę. Np. mój wyjazd na 4 dni do
                    Turynu na Salone del Vino w XI 2005 kosztował 1700 (300 zł samolot Skyeurope w
                    dwie strony + 200 zł pociągi + 700 zł 4 noclegi w hotelu ** + 500 zł
                    wyżywienie). Wyjazd taki dostarcza materiału do 2-4-stronicowego artykułu w MW.
                    MW (nie licząc reklam, felietonów, Przewodnika Kupującego, warsztatów
                    kulinarnych) ma ok. 40-44 stron tekstów merytorycznych. Dalsze obliczenia
                    pozostawiam forumowiczom…

                    Ducale i Giorgio kwestionują reprezentatywność panelu i pytają, czy redakcja
                    nie mogła sama kupić butelek. Zgadzam się, że panel nie jest reprezentatywny.
                    Podkreślam jednak, że panel ze swojej natury jest imprezą partnerską pomiędzy
                    redakcją MW i importerami, której celem jest przedstawienie czytelnikom pełnego
                    obrazu rynku. Z naszej strony była pełna gotowość. Niektórzy importerzy (traf
                    chce, że niekiedy, jak tym razem przy winach musujących) nie chcą przedstawiać.
                    Na to niewiele poza perswazją możemy poradzić.
                    Nie byłoby oczywiście wielkim problemem (choć – pw.) kupienie kilku tanich cav
                    czy cremants na panel. Ale nie chcemy tego robić – przez rzetelność właśnie.
                    Choćby dlatego, że kupując nawet tę jedną butelkę Freixeneta czy jedną
                    połóweczkę Veuve Clicquot w supermarkecie zrobilibyśmy idiotów z tych
                    importerów, którzy coś na panel przysłali. Dlatego w naszym odczuciu lepiej
                    jest nie kupować i mieć panel mało reprezentatywny, jak w tym przypadku.

                    Giorgio i Ducale mogą oczywiście uśmiechać się pod wąsem i mówić: „Ale co to za
                    panel!?”. Jest jaki jest, ale na uczciwych zasadach, otwarty dla wszystkich.
                    Rekomendacje pozytywne z tego panelu pozostają w mocy (tani szampan RM od
                    Vinariusa dorównuje Bollingerowi i dorównywałby nawet, gdyby potem degustowane
                    Veuve Clicquot i Freixeneta). Reszta jest sprawą dojrzałości rynku i rozsądku
                    importerów, pewnych standardów, których w dziedzinie wina podobnie jak w innych
                    jeszcze się nie doczekaliśmy. My żałujemy tego tak samo jak Wy i robimy wiele,
                    żeby to zmienić.

                    2. OGÓLNIE ZASADY FUNKCJONOWANIA MW...

                    ...opisałem pokrótce wyżej.
                    Giorgio, jeśli dałeś się nabrać na ten śliczny skan kwitku kasowego w „Bere”,
                    to uściślam:

                    -w „Bere” nie ma żadnych porównawczych paneli degustacyjnych
                    -reprodukowany tam kwit, o ile pamiętam, dotyczy pojedynczej butelki w
                    rubryce „La delusione”, a więc opisu jednego wina rozczarowującego wobec ceny.
                    Jest to bardzo nośna rubryka, bardzo ją lubię, my takiej nie mamy, ale akurat
                    nijak nie przystaje do naszych paneli, gdzie porównujemy kilkadziesiąt
                    podobnych win w panelu tematycznym.

                    Dalej Giorgio też pyta, czy redakcja nie „za mało się stara”, żeby mieć butelki
                    na panel.
                    No więc redakcja stara się całkiem, całkiem...
                    Akurat na ten panel win musujących postarała się szczególnie, bowiem poza
                    ogólnym mailem do importerów wysłała dodatkowo maila do producentów szampana
                    obecnych w Polsce, żeby wpłynęli na importerów i dostarczyli butelki do
                    degustacji. Mail został wysłany m.in. do Moet & Chandon, Veuve Clicquot,
                    Lansona, Roederera, Pol Roger, Charles Heidsieck, Laurent-Perrier, Taittingera,
                    Kruga... To wszystko są wielkie firmy o milionowych budżetach marketingowych,
                    obecne w Polsce od lat. Wszystkie te firmy znają nas dobrze, bo były opisywane
                    niegdyś w MW, zresztą niżej podpisany wizytował każdą z nich 2- lub 3-krotnie.
                    Mail został wysłany 29 października o godz. 13:31. Do dnia panelu (15.11) nie
                    nadeszła ŻADNA odpowiedź (oprócz, jak wnioskuję, obecności 1 wina Bollingera na
                    panelu). Zatem doprawdy z naszej strony starania były i są przy każdym panelu.

                    Giorgio, Ty chciałbyś, że redaktorzy MW wyruszali jak detektywi w Polskę,
                    poszukując nieznanych butelek od małych lokalnych importerów. Czynimy tak
                    częściej niż myślisz, ale nie żyjemy w Twoim bezkompromisowym, idealistycznym
                    świecie. Gdyby importerzy wina dokładali 1/10 naszych starań, żeby zaistnieć w
                    MW, nasi Czytelnicy byliby doprawdy doskonale poinformowani o każdej butelce
                    wjeżdżającej na teren IV RP. Wszystkie pisma na świecie funkcjonują na takiej
                    zasadzie, że importerzy (w większości) wykazują pewną inicjatywę i chęć
                    współpracy choćby przez informację o swojej działalności, a pismo winiarskie
                    recenzuje dostępne wina i z tego krajobrazu importerów dających znak życia, na
                    podstawie zobiektywizowanej degustacji daje sprawozdanie Czytelnikom.
                    Redaktorów MW (znasz zresztą wszystkich osobiście) jest obecnie PIĘCIU, po
                    prostu jest fizyczną niemożliwością, żebyśmy wiedzieli wszystko o wszystkim, co
                    dzieje się od Gorzowa do Sejn, bez współpracy ze strony zainteresowanych
                    sprzedażą i krzewieniem kultury itd. firm.

                    3. REKOMENDACJE KORPORACYJNE

                    W naszych rekomendacjach i naszym tekstach pisaliśmy z pewną dozą ironii o
                    prezentach korporacyjnych („Z punktu widzenia korporacji jedyną wadą tego wina
                    jest fakt, iż jest białe”; „przy tym udałoby się do naszych korporacji
                    przemycić nieco nut mineralnych, a to już pełnia szczęścia”). Jasny był chyba
                    zatem przekaz, że staramy się polecić coś dalekiego od banału pt. ‘gładkie,
                    mocno owocowe czerwone francuskie za 39,99 zł’. I w tej kategorii przemycić
                    właśnie coś mniej pospolitego, choć atrakcyjnego także dla neofitów. Cabernet
                    franc z Węgier na pewno się spodoba tym, którzy zechcą otworzyć tę butelkę bez
                    uprzedzeń.

                    4. PANEL DEGUSTACYJNY OGÓLNIE

                    Ducale pisze, że ocena
                  • Gość: Wojciech Bońkowski c.d. IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 28.12.05, 00:46
                    c.d. poprzedniego postu:

                    4. PANEL DEGUSTACYJNY OGÓLNIE

                    Ducale pisze, że ocena „obiektywna jest wtedy kiedy jest wypadkową przynamniej
                    10
                    niezależnych prób (degustatorów)”.
                    Drogi Ducale, a dlaczego nie 12 osób? Czemu próba 8 degustatorów nie jest
                    reprezentatywna?
                    Panele tematyczne w MW oceniane są przez minimum 4 osoby. Gdy degustuje jedna
                    osoba, zawsze jest podpisana inicjałami pod notką degustacyjną. Ten drugi
                    przypadek dotyczy zazwyczaj win drogich, uznanych, które w naszym odczuciu
                    zyskują na długotrwałej degustacji, dekantacji, piciu do jedzenia itp. Można o
                    tym dyskutować i ciekawi jesteśmy Waszych opinii, ale w moim osobistym odczuciu
                    taki sposób degustacji raczej sprzyja winom i pozwala im ukazać w pełni swej
                    walory, niż je upośledza.
                    Oceny w ramach paneli tematycznych są zawsze wypadkową 4-5 opinii. Czy to za
                    mało? Bardzo wątpię, żeby wprowadzenie do panelu kolejnych 6 osób zmieniło
                    ocenę win. Im więcej degustujących, tym bardziej ocena się spłaszcza, ale już
                    przy 4 osobach jest i tak bardzo uśredniona.
                    Na marginesie dodam, że ciągle się staramy o poszerzenie naszego panelu. Rok
                    temu dołączył do nas Andrzej Daszkiewicz, od nru 6/2005 Wiktor Bruszewski.
                    Myślimy nad dalszym rozszerzeniem, ale wbrew pozorom trudno jest znaleźć
                    odpowiednio kompetentne osoby, gotowe poświęcić (za darmo...) dwa dni ze
                    swojego życia na ten społeczny cel.

                    5. IMPORTERZY OGÓLNIE

                    W dziwnym, niemal szekspirowsko zabarwionym poście Giorgio Primo pisze, że:

                    >Importerów w Polsce jest ponad 100. Co najmniej połowa godna zauważenia. Nie

                    jednak "stylish".

                    >Zapominają regularnie o obecnych na polskim rynku małych importerach nie
                    posiadających kontaktów wśród stołecznej "bohemy". Redaktorzy, często idąc na
                    skróty i ułatwiając sobie
                    dziennikarskie rzemiosło, w mediach pokazują tylko osoby potrafiące zyskać
                    sobie przychylność przemawiając "treścią" a nie winem.

                    >Stała grupę "dyżurną"

                    >warszawski "salon" nie zna

                    >Od lat kręci się to wokół grupy tych samych osób i
                    skala ma tu znaczenie żadne. Przeciętny odbiorca radia czy TV od lat ogląda i
                    słucha tych samych osób.

                    Giorgio, z Twoich słów bije obraz jakiegoś manichejskiego spisku telewizyjno-
                    medialno-winiarskiego, którego ofiarą padają bezkompromisowi importerzy z
                    prowincji, których za odmowę zapłacenia 17 mln USD za zaistnienie na
                    stołecznych salonach winiarskich w radio czy TV spotyka ostracyzm w magazynach
                    winiarskich.

                    Nie wiem, jakie krzywdy Cię spotkały ze strony medialnej warszawki, ale
                    zarzucanie akurat MW, że jest częścią jakiegoś towarzyskiego układu, jest
                    ABSURDEM.

                    Jako pismo działające w dużej mierze na zasadzie non-profit i wyłącznie dzięki
                    osobistemu zaangażowaniu autorów NIGDY nie odmawialiśmy cytacji żadnemu
                    importerowi bez względu na kolor skóry, proweniencję win, wykupienie reklamy w
                    MW itp. Co więcej, od założenia pisma do dziś recenzujemy wina kupione za
                    własne pieniądze u importerów ignorujących MW i regularnie odmawiających
                    jakiejkolwiek współpracy włącznie z podaniem praktykowanych cen detalicznych.

                    Dla Twojej wiadomości, informacja o panelu degustacyjnym MW wysyłana jest do
                    następujących importerów:

                    Abagro
                    Ambra
                    AN.KA
                    Atlantika
                    Austrovin
                    Beauversant
                    Bodega Marqués
                    Bojanowski
                    Castel Frères
                    Centrum Wina
                    Dionizos
                    Dolce Vita
                    Dom Wina
                    Domaine Menada
                    Dominus
                    Elfenhof Polska
                    Eunion
                    Eurovin
                    Festus
                    Folwark Bolesławów
                    Freixenet Polska
                    Galicyjskie Piwnice Win
                    Grand Cru
                    Holding Liwa
                    Horbal
                    Il Pino Biowina
                    Imperia
                    IVF
                    Jakob Gerhardt Polonia
                    JeanJean Polska
                    Jung & Lecker
                    Kadewin
                    La Bodega de Mentrida
                    Marani
                    Mielżyński Wina
                    Multi-Ex
                    Noma
                    North Coast Wine
                    Partner Center
                    Paul Vetter Polska
                    Pernod Ricard
                    Piwnica Wybornych Win
                    Racke Polska
                    Seneclauze / La Passion Du Vin
                    Sicilvino
                    Skarbnica Winnic
                    Sobiesław Zasada
                    Sommelier
                    Tim
                    V. Vinifera
                    Vin de Siècle
                    Vinarius
                    Vininova
                    Waldipol
                    Wina.pl
                    Wine 4 You
                    Wine Direct
                    Wine Express
                    Wineria
                    Winnica
                    (być może o kimś zapomniałem)

                    Z tych 60 firm współpracuje z nami ok. 25. Niektóre nas ignorują milcząco, inne
                    krzycząco, niektóre wręcz wysyłają nam obelżywe maile, żeby o nich nigdy nie
                    pisać. Żadnej butelki na żadną degustację ani żadnego zaproszenia na żadną
                    degustację ani żadnej odpowiedzi na żadne zapytanie od MW nie dostaliśmy m.in.
                    od LPdV i Sommeliera, których to wina były wielokrotnie wysoko oceniane w
                    Przewodniku Kupującego.

                    Krótko mówiąc: na pewno do wszystkich importerów w Polsce nie dotarliśmy. Wedle
                    Twoich, Giorgio, wyliczeń jest ich setka, z czego wynika że ok. 40 nie ma
                    naszej liście. Jak zawsze bardzo jestem chętny poznać Twoje / Wasze
                    rekomendacje w tej sprawie.

                    Niemniej stwierdzanie, że MW kogoś świadomie, z jakichś ukrytych względów
                    ignoruje nie znajduje pokrycia. Prawda jest taka, że wielu importerów w Polsce
                    nie chce współpracować z naszym pismem. Ocenę tego wyboru pozostawiamy
                    Czytelnikom. Za wszelkie błędy i niedoskonałości przepraszamy, prosimy o
                    konstruktywną krytykę. „Czy nie można kupić wszystkich szampanów na polskim
                    rynku?” konstruktywne nie jest, bo dowodzi błogiej nieświadomości warunków, w
                    jakich działamy (my i inne pisma tego rodzaju).

                    Pozdrawiam wszystkich,
                    WB
                    • ducale Re: c.d. 28.12.05, 09:21
                      Wojtku ,rozumiem Twoje stanowisko ,ale popatrz na to wszystko z drugiej
                      strony ,strony czytelnika ,który nie jest świadomy wszystkich zawiłości
                      redakcyjnych. Jeszcze raz powtarzam dopóki dziennikarze MW będą dopłacać do
                      interesu dopóty MW nie posunie się dalej w kierunku bardziej profesjonalnym.
                      Może trzeba zrobić w redakcji brain wash ?Poprawic PR ,marketing etc.Odnoszę
                      wrażenie ze pisanie bardziej hobbistyczne to brnięcie w slepą uliczkę .Jak
                      zabraknie cashu WB,MB to co ,magazyn przestanie istnieć?Nie traktujcie moich i
                      GP postów jako wkładanie szpilek redakcji ,ale bardziej jako sygnał ze nie
                      wszystko jest ok. dla postronnych czytelników. Wszyscy na forum bardzo Wam
                      kibicujemy i na pewno chcielibysmy abyście się rozwijali.Ale na litość boską
                      nie pisz ze „wysłalismy meila i nikt nie odpowiedział”
                      Trzeba by się zastanowic może dlaczego i jak to zmienić .Czekanie li tylko
                      wyłacznie na info zwrotne nic nie zmieni. Chcecie być profesjonalni to ruch
                      leży po Waszej stronie,jestescie wszak dziennikarzami .Odnoszę wrazenie ze
                      niektorzy importerzy np. Lpdv bez Waszego pisma sobie poradzą ,ale MW bez win
                      Lpdv staje się mimo wszystko uboższy w swych panelach,czas to zmienić .Sam
                      jestem ciekaw jak wypada Los Vascos czy El Coto na tle swoich konkurentów. Sam
                      przyznajesz ze panel win musujących na naszym rynku wypadł gorzej niż
                      słabo .To tak jakbym ja ogłosił ze będę robił wiarygodne testy samochodów na
                      polskim rynku i wygrywać będzie Matiz – bo tylko ten dealer dał samochód na
                      test,a inni nie odpisali na meila ( nie sprawdzilem czy w ogóle odbierają)
                      A propos 10 osób w panelach ,może być ich 8 i 12 ,cyfra była z sufitu ,chcialem
                      tylko zauwazyc ze wieksza liczba degustatorów w moim odczuciu zwiększa
                      wiarygodność panelu (a w przypadku win drogich jak sam zauwazyles są prawie
                      zawsze noty autorskie),a może zapraszać przedstawicieli importerów do
                      testingu , już raz tak zrobiliście J))
                      Pozdrawiam
                      Zycze redakcji całej Redakcji Udanego Nowego 2006 Roku
                      • giorgio_primo Dziękuję za rzetelną odpowiedź! 28.12.05, 13:08
                        Bez cienia szyderstwa dziękuję Ci Wojtku za wyczerpującą i szeroką odpowiedź.

                        Na wstępie odniosę się do zarzucanej mi "teorii spiskowej". Osobiście jedyny
                        kontakt z "salonem" mam poprzez media i nie mam żadnych osobistych urazów do
                        takowego. Zdania napisane przeze mnie w tych sprawach odnoszą się bardziej do
                        mediów ogólnie niż do MW i wydawało mi się to jasne. Podobnie jak w sprawach
                        publicystyki ekonomicznej i politycznej odczuwam niesmak związany ze
                        stosowaniem "osób wytrychów" i "news'ów gotowców" przez środowisko kształtujące
                        opinię społeczną. Temat jest bardzo obszerny i bardzo chętnie podyskutuję na
                        ten temat, ale jest zbyt odbiegający od tematyki forum a i jego obszerność
                        zniechęca mnie do przelewania go na słowo pisane.

                        O ile pamięć mnie nie myli, to nie chyba "Il Mio Vino" deklaruje zakupy
                        degustowanych win. Zresztą to sprawa dla mnie wtórna, bo jak napisałeś jest to
                        sytuacja z mojego wyśnionego, idealnego świata.

                        Jeszcze raz chciałbym wyjaśnić, że moje zabarwione wstrętną ironią idealityczne
                        posty nie są atakiem mającym na celu zdyskredytowanie czegokolwiek i
                        kogokolwiek. Mialem nadzieję, że na tyle znany jest mój sposób wyrażania się na
                        tym forum, że uszczypliwości nie urażą nikogo.

                        Cieszę się, że napisałeś tak długi i merytoryczny list, który pewnie kilku
                        osobom nieco rozjaśni sytuację i równocześnie lepiej pozwoli zrozumieć moje
                        zarzuty, które choć przerysowane na użytek krótkich wpisów na forum, nadal są
                        według mnie aktualne i to że uwarunkowania są takie jak piszesz, nie powoduje
                        poprawy mojej oceny pewnych niedociągnięć.

                        Mając nadzieję, że zostanie przyjęty ten post jako "konstruktywna krytyka"
                        jescze raz spróbuję zwrócić uwagę na kilka, moim zdaniem, istotnych spraw.

                        - Skoro przywołał Ducale motoryzacyjny wątek, to brutalnie "pociągnę" to
                        porównanie. Jeśli znasz angielski program "Top Gear", to zapewne znasz także
                        jego żałosną imitację w polskim wydaniu pod nazwą "Testosteron" (choć
                        trafniejsza nazwa byłaby chyba "Tryptofan"). Żałosne wyczyny Panów
                        prowadzących "Testosteron" oczywiście można tłumaczyć niskim budżetem TVN, choć
                        kampania rekalmowa tego cudeńka temu przeczy. Problem jednak nie jest z
                        budżetem a z brakiem pomysłu i miotaniem się pomiędzy próbami naśladowania
                        Clarcksona a kompletnym brakiem WŁASNEGO pomysłu na program. Myślę, że to
                        właśnie wasza konsekwencja i autorski pomysł mógłby być siłą MW. Obecnie jest
                        zlepkiem kompromisów z których wiele samym redaktorom ciążą kulą u nogi.

                        Co zrobili prowadzący "Top Gear", znani ze swojej złośliwości w wyrażanych
                        opiniach na temat pojazdów prezentowanych w programie, kiedy Renault odmówił im
                        udostępnienia do testu samochodu Dacia Logan? ...zresztą niesłusznie jak się
                        okazało, bo prowadzący potrafili tą przysłowiową "Kadarkę" wśród samochodów
                        docenić za poprawność przy swojej cenie. Mimo tego, że bez przerwy mają kontakt
                        z absolutnie najlepszymi autami na świecie. Otóż z ukrytą kamerą nakręcili
                        zwykłą jazdę próbną jako potencjalny klient. Ta opearcja nie wymagała
                        praktycznie żadnego budżetu w porównaniu do innych testów w tym programie.
                        Zatem liczy się pomysł.

                        Poruszając sprawę Freixnet (wcale nie przepadam!) chciałem zwrócić uwagę na
                        problem moim zdaniem poważny. Panel o "bąbelkach", niezależnie z jakich
                        przyczyn, jest ułomny bez tego wina. Przypomina test aut do 30000 zł na polskim
                        rynku, bez Fiata Panda. Wymienianie braku Bollingera jest demagogią. Nie
                        stawiałbym testowi aut do 30000 zł zarzutu żadnego gdyby w nim nie znalazł się
                        indyjski TATA produkowany na podzespołach starego Suzuki, choć jest też autem i
                        nawet po prywatnym imporcie zmieściłby się w wyznaczonych widełkach cenowych.

                        - Argument o prowadzeniu "głębokiego reaserch'u" na polskim rynku nie trafia do
                        mnie. Wspominałem zresztą już kiedyś o tym. Nigdy nie trafiło chociażby na
                        prywatne forum żadne zapytanie z waszej strony dotyczące dostępności jakiegoś
                        wina lub jego ceny w kraju. Nikt nie jest nieomylny i nie może znać wszytkich
                        win na rynku, ale od czego są przychylnie nastawieni "winomani"? Zawsze
                        deklarowałem, że chętnie podzielę się swoją wiedzą i wcale nie oznacza to moich
                        prób ingerencji w oceny win a jedynie zweryfikowanie faktycznych danych. W
                        dobie internetu nie jest to specjalnie absorbujące dla Was, jak sądzę. Dla
                        mnie, jak i wielu innych osób z którymi rozmawiam, takie podejście do rzemiosła
                        może sprawiać wrażenie o waszej wiedzy absolutnej i braku potrzeby jej
                        weryfikowania przez kogokolwiek.

                        - Na koniec z nieco innej beczki i proszę abyś nie traktował tego jako
                        wycieczki osobistej. Też uczestniczę w kilku imprezach winiarskich rocznie. Z
                        coraz mniejszym zapałem z powodów znanych większości czytelników tego forum.
                        Zdarza się, że odmawiam z braku czasu. Jednak w dobie poważnego kryzysu na
                        rynku wina, nie zdażyło się aby organizator nie oferował pokrycia całkowitych
                        kosztów wyjazdu co najmniej kilku gościom, wśród których na 100% Ty mógłbyś się
                        znaleźć przy minimum inicjatywy. Dlatego wymienianie tutaj na forum kosztów
                        ponoszonych przez Ciebie prywatnie nie uważam za merytoryczny element tej
                        dyskusji. Przecież gdzybyś tego nie lubił to co by miało Cię zmusić do
                        wydawania pieniędzy na te wycieczki winoznawcze? Przy okazji priv: napisz do
                        mnie zawsze e-maila przed jakąś włoską imprezą a niewykluczone, że akurat
                        miejsce się znajdzie (choć tu wiem, że może być problem z powodu związanego z
                        MW leżącego poza twoimi kompetencjami).

                        Jeszcze raz dziękuję sążnisty list i pzdr!

                        -
      • dociekliwa3 Re: Marketing wina 28.12.05, 14:56
        Dla wpuszczenia świeżego powietrza i sprowadzenia z chmur na ziemię...
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=57&w=34040780
        • giorgio_primo Ale co w związku z tym droga Dociekliwa? 28.12.05, 15:14
          dociekliwa3 napisała:

          > Dla wpuszczenia świeżego powietrza i sprowadzenia z chmur na ziemię...
          > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=57&w=34040780
          • morellino wnioski 29.12.05, 11:22
            Może jednak to nie MW ma problem z importerami, ale importerzy z MW? WB nie
            wyjaśnia dlaczego niektórzy z nich nie odpowiadają na zaproszenia do
            współpracy. Dlaczego nie odpowiadają na maile. Może po prostu nie chcą aby ich
            wina były oceniane przez grono redakcyjne magazynu. Uważają je za mało
            profesjonalne, ich wartościowanie dalekie od obiektywizmu itd., itd. MW to
            pewnie dla nich taka ciekawostka, nie biorąca pod uwagę aktualnych uwarunkowań
            panujących na rynku. Postrzegają je może jako pismo robione przez grupkę
            pasjonatów, którym łatwiej udowodnić wyższość barolo od barbaresco, albo
            odwrotnie, niż zająć się sprawami, z którymi na co dzień borykają się
            importerzy, detaliści czy konsumenci (Giorgio swego czasu pastwił się nad
            jednym z felietonów Marka Bieńczyka, więc może jest coś na rzeczy). Może tak
            jest, a może nie. Trudno mi to przesądzać.
      • Gość: Wojciech Bońkowski Odpowiedź zbiorcza: GP, Ducale et al. IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 02.01.06, 19:27
        Jeszcze raz Wam dziękuję za wypowiedzi.
        Są i będą dyskutowane w łonie redakcji. M.in. takie sprawy jak rozszerzenie
        panelu degustacyjnego itp. W przyszłych numerach Magazynu, mam nadzieję, da się
        to odczuć. Nb. od nru 1/2006 mamy nową grafikę i parę innych nowości.
        Wracam jeszcze krótko do wypowiedzi Ducale. Skrótowo wspomniałem o mailach do
        producentów, ale w rzeczywistości w Magazynie pracuje osoba na etacie zajmująca
        się niemal wyłącznie "negocjacjami" z importerami. Naprawdę nie jest to
        tylko "czekanie na info zwrotne". Zgadzam się, że zawsze można zrobić więcej w
        sprawie kompletności paneli, choć będę bronił naszej polityki, żeby nie kupować
        brakujących butelek - z poczucia przyzwoitości i lojalności do importerów z
        nami współpracujących od samego początku (nb. to są zwykle ci, którzy
        najuczciwiej traktują też klientów: ceny itd.).
        Chcę tez podkreślić, że redakcja wykazuje się w kontaktach z importerami
        naprawdę dużą dawką dobrej woli i optymistycznego podejścia do człowieka, a
        niektórzy importerzy po prostu z zasady nie współpracują w żadnym zakresie.
        Niewiele wtedy można zrobić. Po prostu - nie ma takiej siły na tej ziemi, która
        skłoni do zaprezentowania 1 butelki importera S.
        Na koniec uściślam: Magazyn Wino utrzymuje się ze sprzedaży pisma i reklam, a
        cały interes kręci się z pieniędzy wydawcy. Magazyn nie jest finansowany z
        pieniędzy moich, MB czy kogolwiek z redaktorów (finansowane są wyjazdy).
        Jesteśmy po prostu nisko opłacani, a wydawcy nie stać na zwiększenie budżetu
        pisma, żeby np. kupować butelki na panele - w tym kontekście wspomniałem o
        pieniądzach.
        Noworoczne pozdrowienia dla wszystkich, WB
      • prezesus Re: Marketing wina 13.01.06, 13:21
        Te historyjki, ktore przytoczyles, faktycznie obrazują pewien dysonans, ktory
        wystepuje w świecie sklepów winiarskich. Ze swojego doświadczenia mogę coś
        niecoś tutaj przytoczyć, co mysle rozwieje wiele watpliowsci i przypuszczeń.
        1. Jak wiadomo w Polsce rynek sprzedaży win o "wysokiej" jakosci nie jest zbyt
        szeroki. Najlepszym tego przykładm, jest fakt, że kilkudziesięciu pasjonatów
        (klientów) można spotkać w różnychsklepachw Warszawie, raz w jednym, raz w
        innym, gdzie poszukują oni wyjątkowych flaszek. Reszta kupujących to ludzie
        onikłej znajomości tematu, dysponujący natomiast dwoma podstawowymi czynnikami.
        Po pierwsze świadomością, że są samki lepsze, niż te proponowane w super -
        markecie, po drugie zaś odpowiednio zasobnym portwelem, takim, ktory tworzy
        sklepom szanse generowania odpowiednich obrotów. Ta druga kategoria, dzieli się
        jaednak moim zdaniem na dwie zasadniczo różniące się od siebie dwie pod -
        kategorie. Pierwsza to tacy, którzy mało o winie wiedzą, ale chcą się czegoś
        dowiedzieć. Ich wybory są za każdym razem coraz bardziej świadome, z czasem po
        kilku latach awansują oni do grupy pasjonatów. Druga natomiast pod kategoria, to
        ludzie, którzy wino trakują jako środek do snobowania się. Ponieważ ich wybory
        nie są zbyt swiadome, można na nich "dobrze zarobić" sprzedając im wina drogie,
        ale nie koniecznie dobre. Ta kategoria jest również dość liczna, co powoduje, że
        jest łakomym kąskiem dla sklepu. Powstaje tu jednak pytanie, czy istenieje
        sznsa, żeby obsługiwać wszystkich i wszystkich zadowolić?
        2. Moim zdaiem tak, ale trzeba to robić umiejętnie. To, że sklep Pana
        Mielżyńskiego, stał sie w pewnym sensie miejscem, modnym i snobistycznym, to
        bardzo dobrze, zarówno dla samego właściciela jak i jego klientów. Można tam
        kupić dobre wina, w dobrych cenach, można porozmawiać z fachową obsługą. Dzieki
        temu, być może ten snobizm z czasem zmieni się w zainteresowanie winem.
        Istanieje jednak pewne zagrożenie w takiej sytuacji. Jak we wszystkich
        dziedzinach, moda kiedyś przemija i aby tych klientów utrzymać, trzeba obódzić w
        nich miłość do wina i przyciągać prawdziwą fachowością.
        3. Dlatego tak wielka rola w tym, żeby o winie opowiadać, interesować, nadawać
        mu charakteru, nie trunku snobistycznego, lecz raczej filozoficznego. Niestety ,
        czasem w pogoni za zyskami, wszyscy (my sprzedający wino) zapominamy, i zamiast
        wspolnie budować rynek, sami sobie rzucamy kłody pod nogi.
        4. A ina sprawą jest to, że Pan Mielżyński, tak narawde nie decyduje o tym kto
        do niego przychodzi, a jego zadaniem jest jak najlepiej obsłużyć klienta, tak,
        żeby wrócił i kupił ponownie. W końcu, oprócz pasji jest to równiez sposób
        zarabiania na życie.
      • prezesus Re: Marketing wina 13.01.06, 13:23
        Kurcze myslalem ze post rurala jest ostatnim, a okazało sie ze pierwszym. Sorki
        jesli napisałem cs wtornego.
    Inne wątki na temat:

    Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

    Nie pamiętasz hasła lub ?

    Nakarm Pajacyka