kamfora 25.05.07, 08:44 Czy są granice, których przekraczać nie wolno? CHANTAL DELSOL - Profanowanie kultury Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
kamfora Świat nieukończony 25.05.07, 08:45 Zagadnienie ograniczeń wyraża się w pytaniu: do jakiego punktu człowiek może przemieniać świat, w którym żyje, nie niszcząc przy tym samego siebie? Dodam od razu, że nie mam odpowiedzi. Nie posiadamy już powszechnie akceptowanych dogmatów, które dostarczałyby odpowiedzi jasnych i precyzyjnych. A zresztą, filozofia nie jest powołana do dostarczania odpowiedzi, ale do zastanawiania się nad pytaniami. Sądzę jedynie, że stajemy wobec takiego zagadnienia, o którym nigdy nie powinniśmy przestać myśleć: po pierwsze dlatego, że ograniczenia zmieniają się wraz z upływem czasu i granice zapewne nigdy nie zostaną ostatecznie wytyczone; po wtóre zaś dlatego, że ludzkie działanie pozbawione tego rodzaju namysłu łatwo wkracza na złe drogi. Zatem nawet względność ograniczeń nie może nas przekonać, byśmy przestali o nich myśleć. Najpierw trzeba stwierdzić, że zagadnienie ograniczeń dotyczy człowieka, ponieważ jest on stworzeniem kulturowym, a to znaczy – podległym nieustannej przemianie. Bezustannie stara się on przekroczyć to, czym jest, aby osiągnąć coś więcej i coś lepszego. I właśnie rozwój – nieprzerwany i przekazywany z pokolenia na pokolenie – odróżnia go od zwierząt. Tym bardziej jest to prawdziwe w odniesieniu do kontynentu europejskiego, który dziedziczy kulturę przekształcania świata wywodzącą się z chrześcijaństwa. Mit biblijny wyraża to w sposób jasny: Bóg nie pozostawił nam świata statycznego, lecz świat nieukończony. Do nas należy doskonalenie go i, jeśli wolno mi tak powiedzieć, ukończanie go w nieskończoność. Charakterystyczna dla Europy idea postępu wpisuje się w ten specyficzny sposób rozumienia ludzkiego bycia-w- świecie. Tak więc w imię postępu posuwamy się naprzód poprzez wieki, wkraczając na nieznane terytoria: morza i nieba, poznania, techniki... Aby ulepszyć nasz świat zmuszeni jesteśmy zakłócać jego porządek: nieustannie przekraczamy granice. Spójrzcie na ewolucję nauk: przedstawia się ona jako nieprzerwany ciąg kwestionowania przyjętych poglądów, obalania tradycji i zwyczajów. Do tego stopnia, że wielcy odkrywcy zawsze bywają niezrozumiani, znienawidzeni, uważani za anarchistów i za niebezpieczne indywidua, których myśl im współczesna odsuwa na bok i skazuje na przetrwanie. Szczególnie dobrze wiecie o tym tu, w Krakowie, gdzie w jednym z waszych kościołów umieściliście sławne słowa Kopernika: „Sapere Auso” – myślenie jest w tym znaczeniu zuchwalstwem, jest transgresją („myśleć to mówić nie” – powiada filozofia). Chociaż nieustanna wola przekraczania ograniczeń stanowi jeden z naszych najważniejszych wyróżników, to przecież bardzo dobrze wiemy, że transgresje nie są bezkarne, że istnieje cena do zapłaty. Jednakże ten problem przedstawia się następująco: nigdy nie wiemy z góry, od jakiego przekroczenia poczynając, trzeba będzie płacić, ani jaka będzie cena. Dręczy nas to. Wymyślamy trzy europejskie postacie (grecką, niemiecką i angielską), które na przestrzeni tysiącleci opowiadają o tym niepokoju transgresji. Oto Prometeusz, Faust, Frankenstein. Postacie układają się w genealogię. Ich dynastia nas prześladuje. Chodzi o to, by transgresja, siła napędowa ulepszania świata, ostatecznie nie zniszczyła ludzkości, której miała za zadanie służyć. Odpowiedz Link
kamfora Rozterki Frankensteina 25.05.07, 08:46 Kiedy transgresja niszczy byt, staje się profanacją. Czy oznacza to, że gest zniesienia ograniczeń ostatecznie dotyka jakiegoś nienaruszalnego, świętego jądra? Jakiego? Tego nie wiemy. To być może najważniejsze z pytań zadawanych w naszych czasach – gdyż jesteśmy spadkobiercami stulecia największej profanacji. Istota totalitaryzmów zawierała się w twierdzeniu: jeżeli chodzi o człowieka, wszystko jest możliwe. Profanacja człowieka przedstawia najistotniejszą modalność totalitaryzmów. Sądziły one, że nie ma nic do sprofanowania, że nie ma żadnego nienaruszalnego jądra, że człowiek może bezkarnie stać się czymkolwiek. Skutki XX wieku pozostawiają nam takie przekonanie: nasze przerażenie wobec tego, co się stało, jest dowodem, że naruszyliśmy pewien porządek. Ale jaki? Tego nie wiemy. To stulecie swoim gorzkim doświadczeniem uczy nas, że istnieje coś, co można sprofanować. Lub też – by powtórzyć za Hanną Arendt – że jeżeli idzie o człowieka, nie wszystko jest możliwe. Sądzę, że wciąż ponawiane w naszej epoce roszczenie, że „wszystko jest możliwe”, niesie w sobie potencjalny ładunek zbrodni. Innymi słowy, straciliśmy prawo do transgresji bez jednoczesnego myślenia o profanacji. Nie możemy już utrzymywać, że nie ma nic do sprofanowania. Dlatego właśnie jestem konserwatystką. Nie dlatego, bym uważała, że należy utrzymywać porządek świata takim, jaki jest. To byłoby idiotyzmem, zwłaszcza w Europie (choć wciąż istnieją ludzie, którzy uważają, że porządek świata powinien być odtwarzany co do joty z pokolenia na pokolenie, a najmniejsza ewolucja stanowi niebezpieczną transgresję). Być konserwatystą oznacza nieustannie poszukiwać miejsca, gdzie znajduje się owo nienaruszalne jądro, którego profanacja zraniłaby byt. Byt, którego wolność, bezpieczeństwo, dobrobyt chce się ulepszać. Nie oznacza to zaprzestania ruchu w przód, lecz ruch do przodu z przezornością, aby nie zniszczyć tego, co ma być ocalone. Oznacza to, że w trakcie nieustannej, dobroczynnej i koniecznej ewolucji pozostaje coś, co powinno być uchronione i ocalone. Co? To my sami musimy definiować to na każdym kroku. My, nie posiadający nigdy absolutnej pewności, ale wyposażeni w roztropność, z której Bóg uczynił dar Salomonowi lub też w to, co Arystoteles nazywał prudentia (grecka „phronesis”. Pytanie pozostaje otwarte: w jaki sposób odkryć ograniczenia? Nie posiadamy już powszechnie przyjętych dogmatów, które wskazałyby nam, gdzie znajdują się ograniczenia. Na przykład definicji „natury” ludzkiej, dzięki której wiedzielibyśmy, gdzie kończy się transgresja, a zaczyna profanacja. Jesteśmy jedynymi na świecie istotami przekonanymi o tym, że potencjalna zbrodnia znajduje się w naszych rękach, ale nieświadomymi miejsca, od którego się ona zaczyna. Jest zatem prawdopodobne, że musimy wypróbowywać doświadczenia transgresji, obserwować ich następstwa, rozważać je i wycofywać się w przypadku, gdy czujemy, że zniszczylibyśmy coś istotnego. Innymi słowy: ponieważ przestaliśmy już wierzyć w dogmaty, które dawniej mogły wstrzymywać nasze działania, zapobiegając niebezpieczeństwom, zmuszeni jesteśmy próbować, a więc podejmować ryzyko zniszczenia, zanim zrozumiemy, czy jest to transgresja i postęp, czy profanacja. Oznacza to, że przemiany techniczne, medyczne, społeczne, których celem zawsze jest ulepszenie kondycji ludzkiej, wprowadzane być powinny nie tylko z entuzjazmem, jaki towarzyszy nowym zdobyczom, ale także z pełną cierpliwości uwagą (taką, która porównuje planowane skutki z uzyskanymi wynikami) oraz z uczciwością (która zdolna jest uczynić krok w tył, jeśli planowane ulepszenie nie nastąpiło, lub, jeśli nastąpiwszy, spowodowało niedopuszczalne nieszczęścia). Uderza mnie fakt, że gdy w Holandii legalizuje się eutanazję, prasa francuska oklaskuje to jako „zniesienie kolejnego tabu” – co nie wróży nic dobrego dla zdolności osądu skutków transgresji. Nie chodzi o to, byśmy z zamkniętymi oczami szli w kierunku Postępu uświęconego w imię dodatkowych swobód osobistych. Chodzi o takie kierowanie się ku ciągłemu ulepszaniu naszego istnienia na ziemi, które uwzględnia wszelkie aspekty tego istnienia, oraz – co pragnę ze szczególną mocą podkreślić – stara się zawsze chronić najsłabszych (ewolucja prawa rodzinnego zmierza w stronę poszerzania osobistych swobód dorosłych, coraz bardziej zaniedbując ochronę dzieci). Czy nam się to podoba, czy nie, jedyne, co nam pozostało, by wyznaczyć granice transgresji, to doświadczenie nieszczęścia, a zwłaszcza nieszczęścia najsłabszych. Do tego jeszcze trzeba chcieć liczyć się z takim doświadczeniem. Chcę przez to powiedzieć, że posiadamy możliwość osądzania dobrodziejstw oraz zgubnych skutków naszych doświadczeń. W tym celu trzeba jednak odrzucić ideologię, spojrzeć na fakty w pełni przytomnie i z pokorą, otworzyć oczy na nasze nadużycia, przyznać, że nie jesteśmy demiurgami i że nie wszystko wolno nam bezkarnie. Ta pełna skromności postawa nieczęsto spotykana jest wśród nas, ludzi współczesnych. Pomimo wszystkiego, co wydarzyło się w XX wieku, nadal snujemy marzenia Frankensteina, który w miejsce Boga stworzył życie. Lub też – by powołać się na aktualne przykłady – pragniemy sprawić, by dziecko miało dwie lub trzy matki, by para homoseksualna miała dzieci itp. Odpowiedz Link
kamfora Pokora wobec bytu 25.05.07, 08:47 Odroczony proces przeciw totalitaryzmom apeluje o coś więcej, niż niezgoda na ich skutki widoczne w postaci terroryzmu. Przywołuje myśl o ograniczeniach. Totalitaryzmy charakteryzowała przede wszystkim pewność, że o człowieku nie można orzekać niczego. Ograniczenia są orzekaniem o człowieku. Nadają one człowiekowi imię i tożsamość, gdyż imieniem bytu jest to, co go odróżnia, a tym samym, ogranicza. Lekcja XX wieku nie ogranicza się do tego jednego „nigdy więcej Auschwitz”. Głębiej przedstawia się ona tak: posiadamy takie ograniczenia, których sobie nie wybieramy, a które wyrażają naszą fundamentalną skończoność. Trzeba będzie przyjąć istnienie „kondycji ludzkiej”, nawet jeśli jej kontury są płynne i trzeba ją będzie nieustannie na nowo definiować Trzeba przyjąć istnienie determinantów właściwych naszemu byciu ludźmi. Nie zadowalać się głoszeniem praw człowieka, lecz zastanowić się nad pytaniami: kto to jest człowiek? (czy jest czymś więcej niż zwierzę? – to zaś nakazuje nam z uwagą rozważyć tezy głębokiej ekologii, które w chwili obecnej wsączają w umysły nowy panteizm) oraz: czym jest człowiek? Czy potrzebuje on autonomii i odpowiedzialności, by budować siebie? Czy powinien on być rozpatrywany jako jednostka, czy jako podmiot? Taka postawa wymaga zaprzestania eksperymentowania na człowieku. Przeciwnie, wymaga zgody na liczenie się z doświadczeniami transgresji. Eksperymentowanie wyraża wolę opanowania rzeczywistości ludzkiej, naginania jej do naszych życzeń, modelowania jej podług naszych chęci. Liczenie się z doświadczeniem jest otwarciem na rzeczywistość. Tylko ono może wznieść bariery na brzegu przepaści. Zagubiliśmy odruch pokory wobec bytu. Musimy się go ponownie nauczyć – niczym utraconej praktycznej umiejętności. Tłum. Ewa Mukoid Tekst ten prof. Chantal Delsol wygłosiła na Uniwersytecie Jagiellońskim 31 maja 2001 r., podczas sesji zorganizowanej w ramach „Dni Tischnerowskich”. Autorka jest kierownikiem Katedry Filozofii Politycznej i dyrektorem Ośrodka Studiów Europejskich w paryskim Uniwersytecie Marne la Vallée. Po polsku ukazała się jej książka „Zasada pomocniczości” (Znak, Kraków 1995). Ks. Tischner pisał o innej książce Delsol, opublikowanej w 1996 r. „Le Souci contemporain” („Współczesna troska”. Fragment tej książki, z towarzyszącą mu dyskusją, ukaże się w październikowym numerze miesięcznika „Znak”. Odpowiedz Link
krytyk2 Re: Pokora wobec bytu 25.05.07, 11:31 Wszystko to prawda.Mam jedna refleksję. Wydaje mi sie ,że nawet po pokonaniu wielu obiektywnych trudności związanych np z filozoficznym/resp naukowym / zdefiniowaniem natury człowieka,pozostaje jeszcze ograniczony zakres mozliwości wprowadzenia go w życie.Obserwuje ,jakie trudności napotyka traktat o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla do atmosfery.Negatywny wpływ tego czynnika na zachwianie stosunków termicznych na ziemi jest ewidentny nawet dla ucznia szkoły podstawowej a jednak rządy krajow - głownych emitentów CO2-nie chca parafować traktatu i wprowadzić ograniczeń w zycie.Ekonomia,pogoń za zyskiem będą nadal silniejszym argumentem w tej "dyskusji".Do tego dochodza jeszcze argumenty ideologiczne/jak np w przypadku eutanazji,małżeństw homoseksualnych i prawa do adopcji dzieci przez te małżeństwa/-powoływanie się na wolnośc osobistą człowieka,prawa człowieka,itd Odpowiedz Link
pastwa Re: Pokora wobec bytu 26.05.07, 23:55 pociesze Cie oni juz miekna, beda wkrotce podpisywac, chociazby taka Australia po ostatniej suszy... Odpowiedz Link
scand Re: GRANICE 25.05.07, 09:25 Współczesny człowiek ciągle przekracza jakieś granice, które wydawały się nieprzekraczalne. Wniosek z tego, że przekroczyć można dowolne granice - uzasadnienie zawsze się znajdzie. Człowiek utracił swą stałą "naturę" i stał się formą miękką niczym ośmiornica. Odpowiedz Link
scand Re: GRANICE- uzupełnienie 25.05.07, 10:44 Tak sobie pomyślałem że nadzwyczajna współczesna ideowa plastyczność człowieka wynika z tego że człowiek zaczął być utożsamiany prawie wyłącznie z umysłem czyli mózgiem. Wszystko inne jest NIE - ISTOTNE. Skoro więc istota człowieka została sprowadzona do tak plastycznego organu jakim jest mózg nic dziwnego że człowiek wydaje się być układem dowolnie programowalnym. Dodatkową zmianę szykuje nam biocybernetyka, mózg pozostaje nadal ważną częścią ale jest uzupełniany różnymi technicznymi gadżetami ( chocby odtwarzacz mp3 + słuchawki) ktore również wydają się nie mieć jednej definitywnej postaci. Stąd więc byc może bierze się owo współczesne rozedrganie istoty człowieka. Odpowiedz Link
kyos mózg 31.05.07, 10:32 scand napisał: > Tak sobie pomyślałem że nadzwyczajna współczesna ideowa plastyczność > człowieka wynika z tego że człowiek zaczął być utożsamiany prawie wyłącznie z > umysłem czyli mózgiem. Wszystko inne jest NIE - ISTOTNE. Skoro więc istota > człowieka została sprowadzona do tak plastycznego organu jakim jest mózg istotą człowieka jest jego psychika i pamięć, to one określają jego indywidualną tożsamość --organem odpowiedzialnym za przeżywanie doświadczeń, ich analizę i archiwizację (a ponadto sterującym procesami życiwoymi organizmu) --jest mózg to śmierć rdzeniowo-mózgowa jest uznawana przez lekarzy i bioetyków za koniec istnienia człowieka; człowiek ograniczony do mózgu (np. całkowicie sparalizowany) może żyć; człowiek bez mózgu nie to nie jest "ideowa plastyczność", to jest rzeczywistość Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu 31.05.07, 13:10 > to nie jest "ideowa plastyczność", to jest rzeczywistość .. chodziło mi o to że w wielu dzisiejszych sytuacjach mówi się iż człowiek musi być przygotowany na przeprograwowanie (musi się adaptować) .... albo inaczej ... człowieka zaczyna się traktować w analogii do najbardziej wpływowego elementu współczesnej cywilizacji czyli komputera. W czasach fascynacji zegarami powstała filozoficzna koncepcja człowieka-maszyny (Kartezjusz , La Metrie i inni), dzisiaj wymiana oprogramowania jest dominantą. Sam człowiek staje się bezkształtny i tu szara substancja mózgu jest dobrym obrazem tej bezkształtności. Wszyscy ludzie mają podobnie wyglądające mózgi (przynajmniej dla laika) w przeciwienstwie do aparycji zewnetrznej którą uznaje się wobec czyności programowania za nie-istotną i która sama podlega programowaniu ( weźmy np. programy reklamowe farb do włosów). Odpowiedz Link
kyos Re: mózg i metafora programu 01.06.07, 13:50 jeśli chodzi o manipulowanie wyglądem zewnętrznym - o ile wiem to miało ono już miejsce we wspólnotach zbieracko-łowieckich (malowanie henną, kolczyki, rytualne okaleczenia) jeśli chodzi o przeprogramowywanie mózgu (że człowiek to robot) - pojawiają się takie głosy, ale są nieliczne; rzadko dopuszcza się zmianę tożsamości (np. seksualnej -chociaż tu mówi się o wyrównaniu cielesnej tożsamości do duchowej) poza tym zapominasz o DNA Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu 04.06.07, 08:44 > jeśli chodzi o manipulowanie wyglądem zewnętrznym - o ile wiem to miało ono już > miejsce we wspólnotach zbieracko-łowieckich (malowanie henną, kolczyki, > rytualne okaleczenia) Teraz jest jednak istotna różnica. Sugestia zmiany koloru włosów zostaje wydana za pomocą mediów elektronicznych - można więc zatem powiedzieć że ludzie ( głównie kobiety) są programowane elektronicznie Swoją drogą ciekawa jest ta ucieczka człowieka - jak słusznie zauważyłeś obecna od bardzo dawnych czasów - w kierunku szeroko rozumianej maski. Kiedyś np. zakładano maski aby ustrzec się przed demonami - maska miała powodować że danego człowieka było ciężej rozpoznać a więc i zaatakować. Stąd także zabawa z podwójnymi imionami - "prawdziwym" i tym na użytek demonów. Związane to było zatem z pewnego rodzaju lękiem. Czyżby nasza cywilizacja także była przesycona owym pierwotnym lękiem i to właśnie kobiety były nim bardziej przesycone, gdyż częściej uciekają w kierunku maski ? Odpowiedz Link
witekjs Re: mózg i metafora programu - maski 04.06.07, 10:54 Myślę, że kobiety nie zakładają masek częściej. Wszyscy mamy ich kilka, często nie zdając sobie sprawy, że je zakładamy również przed samym sobą. One potrafią tworzyć tak piękny obraz, że sami najmocniej wierzymy, że jest to nasza twarz. Problemem jest to, że w takiej sytuacji dla innych staje się ona nieszczelna i nierzadko możemy okazać się śmieszni. Niezwykle mocno widoczne jest to dzięki mediom. Również internetowi... Witek Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu - maski 04.06.07, 11:37 Maska może mieć różne formy. Są bardzo subtelne maski psychologiczne które faktycznie mogą być bardziej dla siebie niż dla innych. Tu zajmujemy się maską widoczną czyli zmianą wyglądu która rozprzestrzeniła się obecnie szeroko i jest aktywnie wspierana przez różnych producentów masek. Chyba jednak znajdują oni posłuch bardziej wsród kobiet choc i wsród mężczyzn jest coraz więcej takich którzy zmieniają sie wg algorytmu mody. Są jednak na razie w mniejszości. Odpowiedz Link
witekjs Re: mózg i metafora programu - face lifting 04.06.07, 15:38 www.aafprs.org/patient/procedures/before_after.html Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu - face lifting 05.06.07, 09:09 Żyjemy zatem w czasach ucieczki od samego siebie. Jest to zresztą zgodne z przytoczonym przeze mnie paradygmatem ciągłej gotowosci na przeprogramowanie. Z tymi operacjami czasami jednak jest też jak z tym farbowaniem włosów - efekt końcowy jest znacznie gorszy niż stan początkowy - np. nie podoba mi się co jedna znana piosenkarka zrobiła ze swoim nosem - zatracił po operacji miękkość i teraz wygląda jak czarownica z bajki o Jasiu i Małgosi Odpowiedz Link
okimita Re: mózg i metafora programu - face lifting 05.06.07, 10:21 -plusy face lifting: Michael Jackson może grać w horroach bez charakteryzacji. Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu - face lifting 06.06.07, 09:02 Ciekawe jest to, że zmieniają aparycję także osoby, którym się powiodło, jak by nie było, przy wykorzystanieu "starego" wyglądu. To że osiągnęli sukces nie wystarcza jednak i nie powstrzymuje ich od ucieczki od samego siebie. Chcą zaaplikować zmiany, które i tak są przecież krótkotrwałe. Odpowiedz Link
witekjs Re: mózg i metafora programu - maski 06.06.07, 10:07 Te osoby, często uważają, że powiodło im się pomimo nieakceptowanego wyglądu. Poza tym, z czasem wygląd się zmienia... Do omawianych masek trzeba dodać jeszcze wąsy i brody, długie lub bardzo krótkie włosy, kolczyki, wiecznie noszone kapelusze, na zwykle łysej głowie. Istotne jest również, jaki rodzaj ubioru wybierają niektóre osoby. Odrębnym zagadnieniem jest, związany z tym sposób zachowania wiecznego nastolatka, na przykład - Kuba Wojewódzki, Szymon Majewski. Znacznie częściej tylko ludzie estrady mogą sobie pozwolić na te, wielekroć kiczowate, a bardzo serio traktowane korekty urody. Witek Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu - maski 06.06.07, 10:20 > Do omawianych masek trzeba dodać jeszcze wąsy i brody, długie lub bardzo krótki > e > włosy, kolczyki, wiecznie noszone kapelusze, na zwykle łysej głowie. No, nie. Coś co jest naturalne nie jest maską. Cos co jest łatwo separowalne także nie. Ubranie więc nie jest maską chocby było jak najbardziej dziwaczne. Chociaz z drugiej strony taki czador np. czy nie jest to klasyczna maska uwarunkowana kulturowo ? Tak, jest pewna trudnośc definicyjna maski. Maską należałoby uznać to co przesłania stan naturalny. Z tym że ubranie właśnie przesłania choć z drugiej strony wiemy że tak naprawdę nie zmienia. Odpowiedz Link
okimita Re: mózg i metafora programu - maski 06.06.07, 19:18 Polubiłem tramwaj, wolę, zamiast bębnić palcami po kierownicy w korkach, ale o maskach, wchodzę przednim pomostem, przez ułamek ja i pasażerowie na się patrzymy, i co, postacie nieruchomieją, stop-klatka, brakuje tylko chrzęstu spadających przyłbic. Umarły tramwaj, czy inny Kantor jakiś. Odwracam się tyłem, wkładam maskę, bo inni patrzą wsiadając. Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu - maski 11.06.07, 09:37 Tramwaj to wolność. Zamiast wciąż reagować na inne zhermetyzowane bezwględnie w karoseriach samochodowych byty mozna poddać się przyjemności obserwacji rzeczywistości miejskiej, oczywiście ... także poprzez maskę ale jednak bardziej zwiewną Odpowiedz Link
kyos Re: mózg i metafora programu 04.06.07, 22:39 scand napisał: > Czyżby nasza cywilizacja także była przesycona owym pierwotnym lękiem i to > właśnie kobiety były nim bardziej przesycone, gdyż częściej uciekają w > kierunku maski ? niektórzy potrzebują maski bo uważają że tylko w ten sposób mogą uzyskać tożsamość akceptowaną przez innych nie sądzę by to warunkowane płcią --zresztą to raczej mężczyźni jako występujący na zewnątrz swoich domostw/plemion/państw przybierali barwy, maski, dziwne stroje; to mężczyźni byli również pierwszymi aktorami (odgrywającymi również role kobiece, bo kobiety "nie mogły" grać); nie zapominaj też o takich męskich modach jak unisex czy metrosex Odpowiedz Link
scand Re: mózg i metafora programu 05.06.07, 09:04 > nie sądzę by to warunkowane płcią --zresztą to raczej mężczyźni jako > występujący na zewnątrz swoich domostw/plemion/państw przybierali barwy, maski, > > dziwne stroje; Było to zapewne także związane z tym że mężczyni byli uważani za bardziej podatnych na ataki demonów, w szczegóności demonów pochodzących od ich wrogów którzy zgineli z ich ręki. Kobiety ograniczone do kręgu wewnetrznego były z natury lepiej chronione przed wrogiem prawdziwym i urojonym. Dziś jednak wiara w demony odeszła choc wiara w duchy jakby pozostała - czy moda bowiem nie jest swego rodzaju duchem, który acz niewidoczny to jednak oddziaływuje ? Odpowiedz Link
kyos Re: mózg i metafora programu 08.06.07, 10:54 scand napisał: > Było to zapewne także związane z tym że mężczyni byli uważani za bardziej > podatnych na ataki demonów, w szczegóności demonów pochodzących od ich wrogów ...kojarzonych z kobietami stąd tyle zakazów religijnych związanych z kobietami w różnych kulturach (m.in. islamu, chrześcijaństwa, taoizmu, hinduizmu) Odpowiedz Link
scand Re: mózg w prahistorii 11.06.07, 09:33 Im bardziej archaiczne demony tym groźniejsze. en.wikipedia.org/wiki/Demons#Psychical_history Nie zapominajmy też o demonach pochodzących od zabitych potężnych zwierząt w kulturach naszych archaicznych praprzodków. Ileż czasu zabierało kiedyś przebłaganie aby zabity zwierz nie okazał gniewu po śmierci ! Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 25.05.07, 19:18 granice przekraczalo sie zawsze przekraczanie granic dzisiaj wprawia nas w nerwowosc poniewaz dotyczy nas bezposrednio, ale czyz np. odrzucenie wiary w czary i zakaz przesladowania czarownic nie byl przekroczeniem jakiejs granicy dla naszych przodkow? tyle, ze to bylo kiedys, wiec bagatelizujemy zjawisko czlowiek ma niestety - lub stety - niesamowita zdolnosc adaptacji, zarowno do zmian w otoczeniu jak do swoich wlasnych pomyslow; czymze byl lot Amalii Earhart jesli nie przekroczeniem granicy? granicy zarowno fizycznej, uwarunkowanej owczesnym stanem techniki, jak psychicznej, bo nie jest latwo byc samemu oko w oko z niszczaca przyroda i mimo to wierzyc ze jednak sie uda wydaje mi sie ze ograniczenie przekraczania granic do aspektu negatywnego - przekroczenie MUSI byc szkodliwe - jest powodem dla ktorego druga polowa upiera sie przy przekraczaniu granic; a co do niezmiennosci swiata i form kultury, czy to nie tradycjonalista Asnyk napisal "przezytych ksztaltow zaden cud nie zmusi do istnienia"? oczywiscie sa zjawiska szkodliwe, ktore nalezy ograniczac, ale jakos w moim odbiorze takowe nie kwalifikuja sie jako "granice do przekroczenia" - raczej jako smiec cywilizacyjny, ktory nalezy usunac poniewaz przeszkadza nam w przekraczaniu prawdziwych granic Odpowiedz Link
zielona-oliwka Re: GRANICE 25.05.07, 23:57 Oczywiście, że tak Aczkolwiek wszystko zależy od kontekstu Proszę wybaczyć mi nadmierną szczerość, ale niektóre wątki poruszają tematy, które nurtują raczej dzieci, niźli dorosłych ludzi, a dla nas są już raczej trywialne Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 26.05.07, 02:42 pokaz nam jak wyglada watek nie-trywialny... dla ludzi doroslych, nie dla dzieci Odpowiedz Link
kamfora Re: GRANICE 26.05.07, 07:06 zielona-oliwka napisała: > Proszę wybaczyć mi nadmierną szczerość, ale niektóre wątki poruszają tematy, > które nurtują raczej dzieci, niźli dorosłych ludzi, a dla nas są już raczej > trywialne Padały tu już zarzuty o trywialne podejście do tematów, o brak umiejętności prowadzenia prawdziwej dyskusji, ale samym tematom nikt jeszcze trywialności nie zarzucił. Kiedyś dzieckiem będąc marzyłam o tym czasie dorosłości, gdy już będę znała odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania... Wychodzi, że wciąż daleko mi do dorosłości Miłego weekendu! Odpowiedz Link
witekjs Re: GRANICE 26.05.07, 10:42 Wspaniałe jest to, że dzięki Google internet jest bez granic. Znalazłem właśnie doskonały pomysł poznańskiej uczelni, ciekawe jak rozwijają sie te zajęcia. Może powstały już fakultety internetowe ? Witek Przedruk tekstu: "Dobre wychowanie 09-07-2004 Na wykłady z dobrego wychowania już wkrótce zaczną chodzić studenci poznańskich uczelni. Nauka savoir-vivre’u na studiach to pomysł rektorów szkół wyższych z Poznania. savior1Rektorzy uznali, że dobre wychowanie to wyśmienity pomysł, tym bardziej że właściwie nie uczy się go ani w podstawówkach, ani w gimnazjach. Już od przyszłego semestru studenci będą mogli wybrać przedmiot „Dobre wychowanie”. Zajęcia nie będą obowiązkowe. Studenci dowiedzą się m.in. jak rozpocząć i zakończyć rozmowę telefoniczną, jaki strój jest odpowiedni na daną okazję czy jak zachować się wobec przyszłego pracodawcy. Zajęcia poprowadzą kulturoznawcy. Rektorzy wszystkich poznańskich szkół wyższych sondują na razie, ilu studentów zechce skorzystać z tych zajęć już od przyszłego semestru. W jednej z poznańskich uczelni, Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych już prowadzone są takie zajęcia. Są obowiązkowe i kończą się egzaminem. Zobacz na www.wsus.poznan.pl" studia.korba.pl/1,17216,2714,art.html Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 26.05.07, 19:25 chyba reagujemy za powaznie... przeciez to jakies ewidentne dziecko usiluje sobie "dodac powagi", bo jej sie zdaje ze w internecie nie widac krotkich majteczek Odpowiedz Link
okimita Re: GRANICE 26.05.07, 21:47 "dodać powagi", droga Zettrzy, no nie tylko. Wszyscy zachwycają się urodą mojego kota, a o mojej urodzie to raczej się nie wypowiadają, mogę powiedzieć, że ja podpieram się urodą mojego kota. Myślę że podobnie jest z tą zielono- oliwkową, jak naubiera tych wisiorków, to zbiera zachwyty nad swoją biżuterią. Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 26.05.07, 23:14 no widzisz... z tymi zachwytami nie wszystko bylo tak, koraliki nie szly jak swieze bulki, ale nie o to chodzi - powiedzmy mala przekroczyla granice dobrego smaku, i jesli przyjmiemy ten kat widzenia to jej post stanowi ilustracje jednej z tez postawionych w niniejszym watku - to jest, ze przekraczajac nalezy uwazac na to jaka granice i w ktora strone przekraczamy Odpowiedz Link
scand Re: GRANICE 28.05.07, 10:48 > Proszę wybaczyć mi nadmierną szczerość, ale niektóre wątki poruszają tematy, > które nurtują raczej dzieci, niźli dorosłych ludzi, a dla nas są już raczej > trywialne Filozofia jest w stanie cofnąć się do pytan najbardziej podstawowych a więc także tych zadawanych przez małe dzieci, które rozstrzygane są u poczatku świadomego życia. Czy bowiem nie dziecinne w istocie były np. watpliwości Kartezjusza wobec własnego istnienia ? Odpowiedz Link
mu_ndek Re: Oliwka 12.06.07, 12:22 Ups – Oliwka dolała do ognia? Do granic do majteczek? Ale Ona przecież tylko Zielona A reszty... nie trzeba Z wakacyjnym pozdrowieniem Odpowiedz Link
pastwa Re: GRANICE 26.05.07, 23:56 kamfora napisała: > Czy są granice, których przekraczać nie wolno? "Nie wolno" w jakim sensie, ze prawo niby nie pozwala, bo jesli nie, to wszystkie granice mozna przekraczac bez wzgledu na skutki... Odpowiedz Link
kamfora Re: GRANICE 27.05.07, 00:11 Chodzi o wyrażone w tekście Delsol pytanie: "Do jakiego punktu człowiek może przemieniać świat, w którym żyje, nie niszcząc przy tym samego siebie?" Prawo to granice zakreślone przez człowieka, często poza granicami dotychczas uznawanymi jako nieprzekraczalne. Odpowiedz Link
pastwa Re: GRANICE 27.05.07, 00:26 kamfora napisała: > "Do jakiego punktu człowiek może przemieniać świat, w którym żyje, nie niszcząc przy tym samego siebie?" To sie okaze dopiero wowczas kiedy przekraczajac kolejna granice ksztaltowania swiata ow czlowiek zniszczy samego siebie..rozumiem ze czlowiek to cala ludzkosc, a nie pojedynczy egzemplarz, bo inaczej granic a granic bedzie. Wedle mojej wyobrazni mozemy zniszczyc nawet swiat w jakim obecnie zyjemy, o ile potrafimy zwiac do innego. Odpowiedz Link
kamfora Re: GRANICE 27.05.07, 16:07 pastwa napisał: > To sie okaze dopiero wowczas kiedy przekraczajac kolejna granice ksztaltowania > swiata ow czlowiek zniszczy samego siebie..rozumiem ze czlowiek to cala > ludzkosc, a nie pojedynczy egzemplarz, bo inaczej granic a granic bedzie. Rozumiem, że bliższy jest Ci eksperyment niż doświadczenie? W dobie demokracji wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość naszego swiata. Oczywiście można sobie powiedzieć: "po mnie choćby potop" ale myślę, że raczej większość ludzi wolałaby umierać w poczuciu, że gatunek ludzki nie zniknie razem z nimi, że ich dzieci/wnuki/prapra...prawnuki będą się również cieszyć krótkim ale pięknym życiem na Ziemi... Ciągle musimy odpowiadać na pytania, czy granicę zakreślić w tym miejscu, czy może dwa kroki dalej. Coś jak przy zbudowaniu jakiejś superautostrady: czy ograniczyć dopuszczalną prędkość, czy też może ograniczenia wprowadzić już przy produkcji pojazdów? Na osiedlowych drogach oprócz znaków ograniczenia prędkości są budowane garby, żeby wręcz wymusić na opornych kierowcach zdjęcie nogi z gazu. Czy w dziedzinie moralności/medycyny są jakieś miejsca, w których należałoby położyć jakiś garb? > Wedle mojej wyobrazni mozemy zniszczyc nawet swiat w jakim obecnie zyjemy, > o ile potrafimy zwiac do innego. Pytanie brzmi: jak nie zniszczyć tego nie mając pewności, czy ten inny będzie się nadawał do zamieszkania . Oczywiście przede wszystkim chodzi o to, jak sprawić, żeby inni ludzie (m. in. nasze dzieci/wnuki) nie chcieli niszczyć tego naszego (i jednocześnie swojego) świata . Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 27.05.07, 22:01 napisalam tutaj wczoraj w nocy posta, ale go nie widze... czyzby redakcja postawila granice ile postow mozna umiescic w jednym watku? Odpowiedz Link
scand Re: GRANICE 28.05.07, 09:19 Watpię żeby stawali aż takie GRANICE Postu po prostu nie ma więc może nie został wysłany skutecznie ?? Czasami jednak nie wiem dlaczego zdalnie wylogowują człowieka zanim zdąży wysłać tekst - nadal nie lubię ponadto ich maniery "archiwizowania" starszych postów.. Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 29.05.07, 01:54 wyslany byl skutecznie, bo go widzialam na ekranie na koncu watku, i jesli gdzies przepadl, to nie z uwagi na wylogowanie, bo napisalam potem inne posty i te sa tak nawiasem mowiac, to nie jest jedyny post ktory poszedl w kosmos, albo sie polamal, chociaz polamanie latwiej wytlumaczyc - trafila sie po drodze ktoras z tych nieziemskich reklam i poprzestawiala sylaby w moim tekscie Odpowiedz Link
kamfora Re: GRANICE 29.05.07, 07:58 zettrzy napisała: > wyslany byl skutecznie, bo go widzialam na ekranie na koncu watku, i jesli > gdzies przepadl, to nie z uwagi na wylogowanie, bo napisalam potem inne posty > i te sa Oj, nie jestem pewna co do tego, że go widziałaś na końcu wątku, a właściwie to jestem pewna, że go nie widziałaś, tylko teraz Ci się wydaje, że widziałaś ) Posty (albo ich części) znikają gdzieś w czeluściach serwera forumowego (czy jak mu tam) w trakcie wysyłania. Gdy się pojawią w wątku - może je wykasować osoba mająca uprawnienia admina (m.in. ja). Wykasowanie polega jednak jedynie na usunięcia tegoż posta z pola widzenia użytkowników forum - ci, którzy mają uprawnienia admina nadal widzą (i mogą czytać, choć nie mogą nań odpowiadać cytując) skasowany post. Z racji braku powodu - kasowanych jest bardzo mało wpisów. Kasują przeważnie autorzy z racji jakichś braków technicznych (powtórzenie/niedziałający link itp) Zaręczam Ci, że Twojego posta nie ma wśród skasowanych . Odpowiedz Link
zettrzy Re: GRANICE 29.05.07, 22:37 nie sadze ze on jest skasowany, natomiast jestem pewna ze cos sie potentegowalo w zakresie permanentnego zapisu - to nie jest pierwszy czy jedyny raz kiedy posta widzialam w watku w nocy, ale nazajutrz poszedl to wielkiego zbioru danych w niebie dotyczy to postow wyslanych w godzinach wczesnych porannych czasu serwera, wiec moze trafiam na jakis backup i dlatego... a moze to cale ustrojstwo tak dziala ze lepiej nawet sie nie domyslac co moglo sie zdarzyc Odpowiedz Link
witekjs GRANICE - przekroczone przez nasze władze 01.06.07, 16:23 Historie chorób pacjentów szpitala w rękach funkcjonariuszy CBA !! www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4193349.html Tego typu przestępstwo nie miałoby prawa zdarzyć się w żadnym demokratycznym kraju. Odpowiedz Link
witekjs Zemsta to danie, które serwuje się na zimno-Stalin 10.06.07, 21:00 Znalezione w ciekawym, lecz przygnębiającym artykule Wacława Radziwinowicza, "1937. Dym nad Moskwą", GW, 9-10.06.07. Odpowiedz Link
scand Re: Zemsta to danie, które serwuje się na zimno-S 11.06.07, 10:00 Stalina można uważać za mistrza w maskologii. Wiedział nie tylko w kogo można - w danym momencie - uderzyć ale potrafił zaczekac jeśli trzeba na ten moment nawet wiele lat. Odpowiedz Link
witekjs R.S.Robins, J.M.Post "Paranoja polityczna" 11.06.07, 10:26 "Robert S. Robins i Jerrold M. Post w książce pt: "Paranoja polityczna" w niezwykle wnikliwy sposób pokazali, jak nienawiść i płynąca z niej agresja mogą wpłynąć na porządek społeczny i demokrację. Paranoiczną osobowość mieli przywódcy - Hitler, Stalin, Pol Pot, jak również ci, którzy w imię chrześcijaństwa, islamu, judaizmu sięgali po władzę. Jest to doskonała książka, która pozwoli na zrozumienie wielu zjawisk zachodzących w życiu społecznym i politycznym. Należą do nich: terroryzm, fanatyzm religijny, walka o władzę, utrzymywanie władzy itp"... www.popowski.pl/ciekaw/index2.html Odpowiedz Link
scand Re: R.S.Robins, J.M.Post "Paranoja polityczna" 11.06.07, 13:11 Ciekawa książka która zapowiada się bardzo ciekawie. Te wszystkie przykłady dowodzą jednak, że paranoidalnośc jest bardzo powszechna w polityce , do tego powszechna że może ... normalna ??? Jest tak być może dlatego, że w polityce często ukrywa się swoje cele a te często są negatywne i wcale nie aż tak wzniosłe. Jednak taka strategia jest politycznie skuteczna, w każdym razie skuteczniejsza od naiwnej otwartości i wyciągania do wszystkich w szczery sposób przyjaznej dłoni. Ten kto udaje przyjaźn jest nie do odróżnienia od tego kto jest przyjazny szczerze ale ma tę przewagę że w dogodnej sytuacji bez kosztów emocjonalnych może zmienić strategię polityczną. Oszukiwanie popłaca, wiedzą to już zwierzęta a wsród ludzi oszustwa przyjmują postać tak dalece wysublimowaną, że można je nawet uznać za pewien rodzaj ludzkiej prawdy ! Odpowiedz Link
witekjs Re: GRANICE - STRACH 15.06.07, 15:12 Przed wielu laty, skutecznie chroniła nas przed bandytami na ulicach liczna obecność MO i ich "cywilnych" kolegów z UB, SB i innych służb... Kosztowało to nas "jedynie" tyle, że milicjant był ostatnim, do którego należało zwracać się o pomoc w sprawach, nie związanych z ciężkimi, kryminalnymi przestępstwami. Po roku 89 wszyscy byliśmy tak bardzo szczęśliwi, że w końcu nie będziemy musieli bać się, nareszcie "naszej" Policji i służb walczących z bandytami, zorganizowaną przestępczością i rzeczywistymi wrogami Polski... Błąd!! Od 6:00 rano, znowu każdemu z nas może koś, "przez pomyłkę" - wywalić drzwi z futryną, lub z pracy, w kajdanach wyprowadzić do miejsca, jak słynne kiedyś w Warszawie "Cyryla i Metodego"... Trudno myśleć o tym spokojnie. Witek Odpowiedz Link
okimita GRANICE- SENS 16.06.07, 12:32 wiagra tu nie działa wiagra nic nie daje. Tylko, że bez sensu we Włoszczowej staje. Odpowiedz Link
witekjs Z MLECZKOLANDU - reszta w Biblioteczce Kawiarenki 17.06.07, 09:24 www.mleczko.pl/index.jsp?menu=9&actual=13 Odpowiedz Link
witekjs Re: Z MLECZKOLANDU - reszta w Biblioteczce Kawia 25.06.07, 15:57 www.mleczko.pl/img/rzad_i_parlament/6.gif Odpowiedz Link
witekjs Re: Z MLECZKOLANDU - Diabeł jest głupi... 01.07.07, 20:51 www.mleczko.pl/img/koscol/1.gif Odpowiedz Link