Dodaj do ulubionych

Wyjazdy - mniejsze zła

23.10.14, 22:40
Poratujcie mnie proszę rozsądnymi poradami i relacjami z Waszych doświadczeń co do opieki nad futrami podczas wyjazdów. Oczywiście dla kotów najlepiej mieszkać w wielopokoleniowym domu, w którym zawsze ktoś jest i w którym prawie w ogóle nie odczuwają nieobecności jednego z opiekunów, no ale czasem się tak nie da. Mówimy o wyjazdach ponad tygodniowych.
Dostępne opcje to:
Opieka codziennie dochodząca na chwilę
Szukać hotelu dla zwierzaków?
Szukać opiekuna, który weźmie towarzystwo do siebie?
Nawet jak na część wyjazdów mogłabym jakimś cudem wlec towarzystwo ze sobą, czy 6h w drodze i nowe otoczenie to mniejszy stres, czy większy?

Niby wiem, że wszystko zależy od kota, ale przemówcie do mnie jakoś rozsądnie, bo mam kryzys, że się nieodpowiedzialnie zdecydowałam na adopcję sad
Obserwuj wątek
    • miss-alchemist Re: Wyjazdy - mniejsze zła 24.10.14, 11:18
      Mój kot na każdą próbę wynoszenia z domu (nawet do weterynarza) reaguje wyciem i głęboką rozpaczą już w momencie zamknięcia się drzwi od mieszkania, w związku z tym nie funduję mu atrakcji typu wspólne wyjazdy czy przeprowadzka do kogoś innego. Rozwiązania mam dwa:
      1. Dochodzący opiekun - teście mieszkają blok obok, więc są w stanie 3 razy w ciągu dnia do kotów zajrzeć, nakarmić, posprzątać, pogłaskać. Koty są dwa, więc się nie nudzą w ciągu dnia, aczkolwiek po naszym powrocie okazują, że są obrażone za pozostawienie ich w samotności. Ale nie niszczą, nie sikają po kątach i są w dobrym zdrowiu. Ogólnie kot zwykle radzi sobie sam, nawet taki histeryk jak mój.
      2. Opiekun pomieszkujący - zatrudniam kumpla, który nie ma problemu z przeprowadzeniem się gdzieś na kilka dni. Wymagania tej metody: kumpel lub kumpela godny zaufania i chętny do pomocy. Kumpel już dwa razy został z kotami na kilka dni, zdecydowanie wolę tę opcję. Koteły mają towarzystwo, gdyby coś się działo, to od razu wiem. Mają człowieka do głaskania i spania z nim wink

      Ogólnie wolę jak koty mają towarzystwo, ale naprawdę dobrze sobie radzą z opiekunem dochodzącym. Calineczka pewnie zniosłaby też bez problemu hotel czy obce mieszkanie, bo bardzo szybko się aklimatyzuje. Gibek natomiast wyłby z rozpaczy - zatem jak najbardziej to zależy od kota wink
    • besame.mucho Re: Wyjazdy - mniejsze zła 29.10.14, 10:53
      Tak jak piszesz - zależy od kota.

      Jeżdżę dużo, wiedząc to kota przyzwyczajałam do transportera i nowych miejsc od małego i samochód i obce miejsca nie robią na nim wrażenia. W samochodzie kima, a na nowym jest królem jak u siebie, dlatego na ogół zabieram go ze sobą. Kot zdecydowanie woli opcję jeżdżenia ze mną niż bycia pod opieką kogoś innego, sprawdzone.
      Na (bardzo rzadkie) wyjazdy, które wymagają kilku całych dni w samochodzie - nie zabieram. Wtedy kota podrzucam bratu, to się u mnie sprawdza lepiej niż opiekun "dochodzący", mój kot nie jest z tych przesadnie przywiązanych do miejsca (może dlatego, że razem ze mną "pomieszkuje" w zasadzie w trzech miejscach jednocześnie), za to lubi mieć człowieka.

      Z poprzednią kotką było za to całkowicie odwrotnie (wtedy na szczęście dużo mniej wyjeżdżałam, więc nie było to bardzo problematyczne) - nie znosiła samochodu i bardzo nie lubiła zmieniać miejsc, więc nie wchodziło w grę ani zabieranie jej ze sobą (za duży stres w trakcie podróży), ani podrzucanie do kogoś. Wtedy najlepszą opcją było poproszenie kogoś, żeby wpadał do koty. Miałam to szczęście, że bardzo blisko mnie mieszkała babcia, która za kotą przepadała, więc chętnie do niej wpadała nie tylko podać michę, ale i trochę posiedzieć i pogłaskać.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka