smoru1
06.10.12, 22:02
Jestem mamą ośmioletniego Patryka. Długo zwlekałam z decyzją o drugim dziecku. W końcu, gdy się zdecydowaliśmy, przez dwa lata nie mogłam zajść w ciążę. Aż nareszcie się udało. Byliśmy tacy szczęśliwi - niestety w 9 tc poroniłam. Lekarze mówili - tak się zdarza. Nikt mi nie zlecił żadnych badań. Sama studiując internet zrobiłam sobie podstawowe wyniki. Okazało się, że mam hashimoto. Po pół roku dostałam zielone światło. Biorąc tylko tyroksynę i acard - ze względu na niewiele podwyższone D-dimery, bardzo szybko zaszłam w ciążę, która zakończyła się w 8 tc. Przeszłam całą serię kosztownych badań, w której wyszła mi insulinooporność. Miałam robione badania w kierunku zakrzepicy, ale nic nie wykazały. Zaczęłam brać metforminę i znów dostałam pozwolenie na kolejną ciążę - która skończyła się, tak naprawdę zanim się o nie dowiedziałam. Test nic nie wykazał, myślałam, że spóźnia mi się okres... Badania wykazały jednak, że to było poronienie.
Załamana zaczęłam szukać immunologa. Zwykły znajomy internista, wpadł na trop kolejnej mojej choroby immunologicznej - niedokrwistości złośliwej.
Zamiast do immunologa, trafiłam do dra Jacka Wilczyńskiego w Łodzi, który zlecił mi bardzo dokładne wyniki w kierunku trombofilii. To był strzał w dziesiątkę. Trombofilia - mutacja genu V Leiden.
Obecnie biorę już drugi miesiąc acard, wit. B, i kwas foliowy15mg. W szafce czeka na pozytywny test: heparyna, encorton i duphaston. Ale boję się spróbować...
Najpierw chciałabym się więcej dowiedzieć o tej chorobie...