1bozenak
29.06.14, 19:09
Witam wszystkich

Do tej pory nie udzielałam się na żadnym forum, ale bardzo dużo korzystałam z Waszych doświadczeń – dziękuję wszystkim tym, którzy piszą! Gdyby nie Wy i mój mąż, nie wiem co byłoby ze mną. Natomiast wiem jak ważna jest każda informacja, dlatego postanowiłam, że też będę dzielić się moimi doświadczeniami na drodze do zdrowia.
W maju tego roku zdecydowałam się na terapię olejkami dr Nemo.
A to moja historia. Mam 47 lat. Latem (2002 r.) znalazłam u siebie kleszcza. Był duży (czyli tkwił we mnie parę dni). Sama go usunęłam. Po jakimś czasie (nie pamiętam jakim) zobaczyłam rumień. Pomyślałam, że niedokładnie usunęłam kleszcza i pozostała jego część wywołała dość długo utrzymujące się zaczerwienienie – zbagatelizowałam całe zdarzenie. Nie miałam pojęcia, że ukąszenie kleszcza może mieć jakiekolwiek skutki zdrowotne (dzisiaj niestety jestem bogatsza o tę wiedzę). Nie pamiętam, czy po miesiącu, czy po dwóch dostałam bardzo silnej anginy. Migdałki całe pokryte były ropą, miałam okropne bóle stawów i bardzo wysoką gorączkę. Dostałam jakieś silne zastrzyki i przeszło.
Od tego czasu (jesień 2002) przez dwa lata z rzędu, regularnie przynajmniej raz w miesiącu miałam anginy ropne (jednak z łagodniejszym przebiegiem i z obniżoną temperaturą ciała, ok 35,5 C). Mój stan zdrowia zaczął się stopniowo pogarszać. W ferworze pracy bagatelizowałam wszelkie sygnały. Zaczęłam tyć, zrobiłam się ociężała, obolała i senna. Miałam coraz częstsze i coraz dłuższe okresy spadku sił. Bóle kręgosłupa, mięśni, kości (zwłaszcza kości krzyżowej, bioder i nóg). Bóle głowy (skroniowe).
W 2008 roku (jesień) doszło do tego, że nie mogłam wstać z łóżka – byłam tak słaba, śpiąca i obolała. Mogłam spać przez tydzień. Najlżejsza praca powodowała u mnie straszliwe zmęczenie. Marzłam, jednak w nocy miałam duszności, było mi gorąco i pociłam się. Miałam chaos w głowie. Nie mogłam zebrać myśli, poskładać liter, napisać zdania bez błędu. Ogromne problemy z pamięcią. Wyniki badań jakie robiłam były w normie (tylko OB było zawsze wysokie, w granicach 80). Lekarz rodzinny był bezradny – skierował mnie do neurologa.
Pani neurolog nie dopatrzyła się żadnych zmian, jednak zasugerowała, że objawy wskazują na boreliozę lub depresję. Przypomniałam sobie o kleszczu, ale od psychiatry zaczęłam. Po wykluczeniu depresji i wszelkich psychicznych chorób. Zaczęłam czytać o boreliozie i jej koinfekcjach. Objawy pokrywały się 98%. Badania przesiewowe w ośrodku zdrowia potwierdziły, że to może być borelioza.
Zdecydowałam się na leczenie szpitalne (najgorsza decyzja w moim życiu), jednak nie zgodziłam się na punkcję lędźwiową. Przez dwa tygodnie pobytu (luty 2009) miałam wlewy antybiotykowe, a przez pozostałe tygodnie przyjmowałam antybiotyki doustnie. Czułam się strasznie, wszystko się nasiliło. Do zwykłych bóli dołączyły się ostre „wędrujące” bóle – koszmar. Wykonane w szpitalu badanie krwi testem western blot wykluczyło boreliozę.
W czasie i po 4 tygodniowej kuracji – nastąpiło pogorszenie. Badanie USG jamy brzusznej wykazało torbiele w nerce i na jajnikach, zmiany w budowie śledziony, mięśniaki w macicy, powiększenie piramidek w drugiej nerce. Arytmia serca, bóle wątroby. Pogorszenie obrazu krwi. Pogorszenie wzroku. Wszystko to pojawiło się po leczeniu antybiotykowym – wcześniejsze badania były w normie.
Od kwietnia (2009) zaczęłam przyjmować leki dr. Jonasza – przyjmowanie ich sprawiło, że „przejaśniało” i „ułożyło” mi się w głowie. Natomiast wciąż męczyły mnie wszystkie inne dolegliwości i silne osłabienie.
Po 4 miesiącach postanowiłam zmienić lekarza (nie wiem, czy mądrze) - bardzo chciałam już nie cierpieć.
Od lipca 2009 zaczęłam przyjmować leki homeopatyczne – po nich zaczęłam odzyskiwać siły, ale bóle nadal się utrzymywały. Decyzję o odstawieniu leków Joalis podjął lekarz homeopata.
W sierpniu 2009 rozpoczęłam również leczenie według TCM (akupunktura, moksy, leki chińskie).
Później okazało się, że obrane leczenie wg TCM koliduje z leczeniem homeopatycznym i musiałam przerwać homeopatyki (decyzja lekarza homeopaty połowa sierpnia).
Od wrześniu 2009 zmieniłam klimat na ciepły i suchy. „Choroba” zaczęła się wycofywać.
Jednak nadal pozostały bóle kości krzyżowej nasilające się w nocy i rano. Ból między łopatkami. Częste bardzo silne bóle głowy (skroniowe) i częste spadki energii – silne zmęczenie, brak energii (zwłaszcza rano), senność, uczucie niepokoju, lęku (gromadzące się w okolicach splotu słonecznego).
Po powrocie do Polski w lipcu 2012 roku zaczęło mi się pogarszać. Jesienią 2012 nie byłam wstanie podnieść się z łóżka. W listopadzie 2012 r zaczęłam przyjmować zioła według protokołu Buhnera. Pomimo nasilenia się objawów i pojawienia się nowych (m.in. przestałam odróżniać smaki) trwałam przy pełnej dawce przez trzy miesiące.
W lutym 2013 nie miałam już nic do stracenia i zdecydowałam się na leczenie metodą ILADS – wytrzymałam 10 miesięcy (w tym trzy miesiące na wlewach). W czasie antybiotykoterapii objawy powoli zaczęły się zmniejszać. Wrócił mi m. in. zmysł smaku. Zniknęły wszystkie torbiele i mięśniaki. Mniej bolało mnie ciało i kości. Po odstawieniu antybiotyków powróciły wszystkie bóle.
cdn