Dodaj do ulubionych

Angielskie dziwactwa

03.06.05, 00:30
Wlasnie mylam zeby i zastanawialam sie czy brac ze soba szczoteczke
elektryczna. No ale przypomnialam sobie, ze nie ma gniazdka w lazience
("Shavers only), a przeciez nie bede szczoteczki w sypialni trzymala. I tak o
to zrodzil sie pomysl tego watku.

Jakie znacie angielskie dziwactwa? Moje propozycje:

1. Brak gniazdek w lazience
2. Dwa kurki w umywalce (ale to klasyka :-)
3. A jak juz jest jeden kurek, to ciepla i zimna woda sie nie mieszaja, tylko
z jednej strony strumienia jest ciepla woda, a z drugiej zimna. (Ponoc w
nowym budownictwie sa juz jakies wspolne wezyki i te dwa strumienie sie
mieszaja, ale jest to dosc kosztowna sprawa)
4. Bojlery na wode (prysznic max. 15 min., potem mam zimna wode)


I to na razie tyle. Pewnie jeszcze cos mi sie przypomni. Czekam na Wasze
typy :-)
Obserwuj wątek
    • deadeasy Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 01:27
      U! Co do szczoteczki. Kupilam tutaj Sonicare czy jak jej tam. Wyciagam z
      pudla - patrze O! Polska wtyczka! Mysle dalej... no i gdzie ja to mam sobie
      niby wetknac? Na szczescie w instrukcji bylo napisane ze sie ja wtyka
      w "shavers" gniazdko (230V)

      > 1. Brak gniazdek w lazience
      Fakt, gniazdek brak ale te "na pokojach" to sa na takiej wysokosci, ze
      byle "berbec" w nie moze przedmioty wetknac (ten pstryczek "on-off" to male
      moze w sekunde rozpracowac)

      > 2. Dwa kurki w umywalce (ale to klasyka :-)
      Umywalka to nic! Leb myc jak w wannie tez dwa to dobiero zabawa! Do tej pory
      mam fobie ;)
      ________

      Ciagle jeszcze pojedyncze okna, jakby tu klimat byl co najmniej jak na poludniu
      Hiszpanii.

      Avocado lazienka (WC, umywalka, wanna) - po prostu miod. Mialam, ech! az sie
      lza w oku kreci (z rozpaczy).

      Wykladzina dywanowa w lazience...mmmm male zoo.

      No tyle ode mnie.
      :o)

      • edavenpo Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 06:59
        1. Idiotyczne okna ktore nie otwieraja sie na zewnatrz wiec jak ma sie je myc?

        Ja na szczescie mam taras na dachu i do duzych okien moge sie distac z zewnatrz ale popatrzcie na
        wiezowce. Okna tak brundne ze az zal patrzec. Ja juz sie przyzwyczailam ale moja mama doznala
        szoku - same wiecie ze w Polsce okna musza byc czysciutkie bo inaczej sasiedzi beda gadali ;-))))

        2. Niske cisnienie wody, odkrecisz ciepla wode - kapie kropelka po kropelce... Doprowadzalo mnie to
        do rozpaczy wiec zaistalowalismy power shower - szumnie sie nazywa a jest to po prostu normalny
        prysznic!

        • natalia.brzeska Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 07:46
          Potwierdzam wszystko, co napisalyscie.
          Wlasnie wczoraj powiedzialam ukochanemu zeby przed moim przyjazdem sciagnal
          landlorda i "naprawil" to niskie cisnienie wody. Ladnie sie zgodzil, ale cos
          czuje ze nic z tego nie bedzie, skoro nie tylko "u mnie" ten problem.

          No wlasnie! Zawsze sie zastanawialam jak te okna myc. Ja Wy to robicie?

          Kolejne dziwactwo (deadeasy juz wspomniala) - on/off w gniazdkach i on/off na
          kuchence elektrycznej. Ciagle nie moge sie przyzwyczaic. Wlanczam sobie
          czajniczek elektryczny, czekam, czekam, czekam... a woda sie nie gotuje :-)
          • natalia.brzeska Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 08:20
            Znowu Deadeasy mi przypomniala (BTW my w Polsce z tych samych rejonow i moj
            ukochany uwielbia Twoje brytyjskie rejony i najchetniej by sie tam
            przeprowadzil i jeszcze wstapil do FC Liverpool :-)

            Kolejne dziwactwo: herbata z mlekiem - a fuuujj
            • lol21ndm Re: Angielskie dziwactwa 10.06.05, 10:36
              natalia.brzeska napisała:


              > Kolejne dziwactwo: herbata z mlekiem - a fuuujj

              Tu sie nie zgodze. Robie pyszna angielska herbate. :)
          • monia72 Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 08:58
            Maz opowiadal o znajomej z pracy (nie-Polce), ktora miala tez taki problem z
            cisnieniem wody - mogla sie kapac pod prysznicem ale najlepiej lezac. Wiec
            wynajmujac nastepne mieszkanie sprawdzila prysznic... wchodzac na stolek!
      • mama5plus Re: Angielskie dziwactwa 29.06.05, 23:37
        Fakt, gniazdek brak ale te "na pokojach" to sa na takiej wysokosci, ze
        > byle "berbec" w nie moze przedmioty wetknac (ten pstryczek "on-off" to male
        > moze w sekunde rozpracowac

        Przed byle berbeciem sie gniazdko zabezpiecza ;)
        Sa specjalne safety plugs sluzace do tego celu.

        Ja wole te gniazdka nisko. Niestety te a la polskie na wysokosci `metr
        dwadziescia` nie wygladaja za malowniczo gdy taki sznur z nich zwisa.

        A klimat srodziemnomorski to ponoc kwestia paru lat wiec z oknami tez moze nie
        ma sensu kombinowac ;-P
        Choc double glazing sie popularyzuje ;)
    • deadeasy Angielskie dogodnosci 03.06.05, 08:41
      Cos dorzuce pozytywnego dla rownowagi :o)

      Moze nie zaraz Anglieska ale dogodnosc:

      "cash back"

      i

      nie slyszy sie w sklepach "musi Pani dac drobne bo nie mam jak wydac reszty"
      albo po prostu "nie mam jak wydac" (co mnie doprowadza w PL do szalu).

      :)
      • monia72 Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 08:59
        Wymijanie sie lewa strona drogi. Dla mnie pewien problem zwlaszcza jak musze
        manewrowac z wozkiem.
        • natalia.brzeska Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 09:10
          Brak skrzynek na listy, tylko wrzucanie przez otwor w drzwiach.
          Za kazdym razem gdy listonosz wrzuca listy zawalu dostaje...
          • effata Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 10:16
            Ja mam w lazience i przedpokoju swiatlo zapalane przy pomocy .... sznurka.
            Urywa sie srednio 2x w tygodniu.
            Szczoteczke kupilam tutaj, wiec nie wpadlam na to, ze nie bedzie miala ani
            angielskiej koncowki, ani takie do shavera, wiec .... laduje sie w kuchni (w
            sypialni wszystkie kontakty 2 cm nad ziemia :))

            Okna to rzeczywiscie koszmar. Po 10 m-cach mieszkania jeszcze cos widac, ale
            mam nadzieje na szybka przeprowadzke :) A tak na powaznie, to jak oni myja te
            sash windows od zewnatrz? Ktos ma jakies pomusly?

            Lazienka avocado - bajka! Albo przycmiony roz. No i ta wykladzina! Ja mam
            podloge z korka - idealnie chlonie kazda kropelke, a potem sie tak pieknie
            wybrzusza...

            A co powiecie na amarantowe lub fioletowe drzwi wejsciowe, ze to niby
            nawiazanie do przepychu ery wiktorianskiej? A pomalowanie kolumienek do polowu
            na czarno, a drugiej polowy, tej od strony sasiada w terraced houses, na bialo?
            • natalia.brzeska Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 10:19
              Jejku, no u ukochanego tez ta lazienka jest okropna. Jakis zgnily niebieski
              (czyli ciemny), w tym samym kolorze wanna, umywalka i kibel, swiatlo na
              snureczek, plus wlancza sie jakis straaaasznie glosny wiatrak, do tego ciemno-
              szara wykladzina dywanowa (w calym mieszkaniu sa ladne bukowe panele podlogowe).
              Nawet nie chce wiedziec co tam w tej wykladzinie "zyje"...
              • edavenpo Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 12:37
                wykladzina w lazience to faktycznie higieniczny hit! ja mam w lazience
                drewniane dech wiec jest OK ale mieszkalam w domach z wykladzina w lazience -
                fuj!

                Natalia,

                Ja bym sprawdzila co jest pod ta wykladzina po czasami Anglicy pokrywaja deski
                albo linoleum wykladzina. Dlaczego, nie pytam! ;-)))))))

                Ja lubie to ze mozna wszedzie karta placic no i juz wspomniany cashback!

                A jesli chodzi o okna, to niestety te nie otwierajace sie okna daja zarobek
                firmom ktore zajmuja sie myciem okien o zewnatrz. Jak ci b. zalezy na myciu, to
                znajdz window cleaners na yell.com. Jak wynajmowalam z agencji, to narobilam
                szumu i landlord placil za mycie moich okien z zewnatrz - 4 duze okna (sash
                windows)- 30 funtow.
                • monia72 Re: Angielskie dogodnosci 03.06.05, 12:41
                  w lazience: straszliwie dluga wanna (w Liverpoolu tez taka byla) - to
                  niedogodnosc dla mnie (mikrowzrost) ale maz nareszcie moze sie wylezec
                  • deadeasy Re: Angielskie dogodnosci 07.06.05, 10:28
                    Nie wiem czy to Ang. czy w PL tez to jest...

                    Odkrylam tu takie dwuczeciowe "gizmo" ktore sie montuje na sufice i laczy w
                    niej kable od zyrandola. Jedna czesc jest na stale przymocowana do sufitu a
                    druga sie wslizguje w te pierwsza. Teraz jesli chce umyc klosz albo zmienic
                    zarowki to nie musze stac z lapami w gorze, wyslizguje cala lampe, spokojnie
                    zmieniam zarowke, myje klosz i potem calosc wslizguje z powrotem. Polecam.
                    • annamaria0 Re: Angielskie dogodnosci 07.06.05, 15:25
                      Moja anglofilia nie rozciaga sie na osobne kurki i sznurki zamiast kontaktow w
                      lazience, nie przepadam tez za wykladzinami. Jednak najwieksza osobliwoscia i
                      moje "pet hate" jest wykladzina w lazience, brrrrr!!!
                      • natalia.brzeska Re: Angielskie dogodnosci 07.06.05, 15:31
                        Jeszcze ani razu nie stanelam boso na tej wykladzinie. I chyba to nigdy nie
                        nastapi!!!
            • formaprzetrwalnikowa Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 14:26
              hyhy.. a ja, przegladając oferty wynajmu domów w Angolandzie, zastannawiałam
              sie, co oni tak zachwalają 'podwójną glazurę' - ha! u nich to rarytas miec
              płytki na podłodze w łazience..
              ;)

              p.s. ubawiłam się czytajac ten watek. ciekawe, czy za jakis miesiąc, kiedy
              samam bede mieszkac w tym dziwnym kraju, tez tak bede sie smiała z podwójnych
              kurków, dziwnych gniazdek i herbaty z mlekiem (a, fuuuj!)
              • natalia.brzeska Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 19:24
                Formo, czy chodzi Ci o "double glazing"? Jesli tak, to nie jest to podwójna
                glazura, tylko podwójne szyby w oknach :-)
                • formaprzetrwalnikowa Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 19:51
                  no, o to mi własnie chodzi... mój chłop wymyslił, ze to jest własnie podwójna
                  glazura: taka na scianach i na podłosdze... nigdy tego nie weryfikowałam..
                  buuu.....
                  dzięki za sprostowanie, natalia :))
                  • natalia.brzeska Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 20:11
                    Glazury na ścianach w łazience to jeszcze u nikogo w UK nie widziałam :-)
                    • effata Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 20:51
                      Ja mam - sztuk cztery nad umywalka :)
                      • annamaria0 Re: Angielskie dogodnosci 10.06.05, 21:10
                        Ja mam, bo wymusilam na landlordzie. Kiedy ogladalismy dom przed wynajeciem go,
                        na widok lazienki z wykladzina i avocado suite oznajmilam stanowczo, ze
                        wynajmiemy tylko pod warunkiem remontu lazienki i landlord sie ugial. Lazienka
                        nadal mi sie nie podoba, ale przynajmniej sa kafelki, terakota i wszystko w
                        tonacji bialo-granatowej.
                        A double-glazing jest b. wazne. My niestety to przeoczylismy, mamy single-glazed
                        windows i w razie spadku temperatury to sie naprawde czuje. Na szczescie
                        jesienia sie wyprowadzamy.
    • lool Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 15:14
      Mnie zastanawia pewna rzecz, moze paradks: w Polsce, cos co w zasadzie uwaza
      sie za normalke, tutaj to dopiero wchodzi: porzucaja dywany-wykladziny na rzecz
      drewnianych paneli, parkietow, Anglicy wreszcie zaczynaja sobie uswiadamiac, ze
      1 tap zamiast 2 jest wygodniejeszy i bezpieczniejszy (no bo mniejsze
      prawdopodobienstwo, ze sie popazysz). Poza tym, elektryczne kuchenki, ktore sie
      nagrzewaja przez pol godz. to tutaj wciaz hit. A BTW, jakie macie odczucia rano
      przy myciu zebow: myjecie je we wrzadku czy w lodowatej wodzie?
      • effata Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 15:30
        lool napisała:
        > A BTW, jakie macie odczucia rano przy myciu zebow: myjecie je we wrzadku czy
        >w lodowatej wodzie?

        Ja myje w letniej, bo zanim moj piecyk nagrzeje odpowienio wode, to ja juz sie
        zdaze umyc :)
    • aniek133 Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 17:06
      A niektorzy musza "doladowywac" sobie prad i gaz na karte. Bosz... jak to
      dobrze, ze to mnie nie dotyczy.

      Podobnie z oknami - mieszkam na parterze, okna sa moze z metr od ziemi,
      oczywiscie, otwieralny jest tylko gorny lufcik, ale za to mozna wyjsc na
      zewnatrz i swobodnie umyc te okna.

      Wiele z tych angielskich dziwactw , o ktorych piszecie uwazam za idiotyczne
      (swiatlo na sznureczki, dwa kurki, brak gniazdka w lazience itp.), ale jedna
      rzecz jest przydatna: mianowicie te przyciski ptzy gniazdkach elektrycznych.
      Nie trzeba wyciagac wtyczki urzadzenia, np. zelazka - wystarczy tylko pstyknac
      i juz mamy zablokowany doplyw pradu :)
      Ponadto zauwaznie, ze wszystkie te urzadzenia, przez to, ze sa 3 bolce, sa
      uziemnione, co zwiekszanasze bezpieczenstwo.

      A jesli chodzi o zabazpieczenie gniazdek przed dziecmi to sa takie specjalne
      nakladki plastikowe do kupienia. Spotkalam sie z nimi w Niemczech (niestety,
      nie wiem, czy tu jest cos takiego) i gwarantuje, ze sa calkowicie bezpieczne.
      • kasia799 Re: Angielskie dziwactwa 03.06.05, 19:41
        aniek133 napisała:

        > A niekt﷯o﷯rzy musza "doladowywac" sobie prad i gaz na karte. Bosz... jak to
        > dobrze, ze to mnie nie dotyczy.
        >

        Ja tak kiedys placilam jak wynajmowalam mieszkanie na spolke z innymi, nie
        trzeba rozliczac rachunkow, kazdy po prostu placi jak przychodzi jego kolej i
        juz!
        A tak w ogole to slyszalam ze w polsce tez to wprowadzono, dla tych co
        sa "zawsze do tylu" z oplatami zeby uniknac wiekszego zadluzania.


        > A jesli chodzi o zabazpieczenie gniazdek przed dziecmi to sa takie specjalne
        > nakladki plastikowe do kupienia. Spotkalam sie z nimi w Niemczech (niestety,
        > nie wiem, czy tu jest cos takiego) i gwarantuje, ze sa calkowicie bezpieczne.


        Pewnie ze sa - socket covers np w Mothercare 12sztuk za 4 funty, widzialam tez
        w Boots i jeszcze kilku innych sklepach. Dziecko tak latwo tego nie wyjmie.

        Tych angielskich dziwact jest dosyc, dosyc. Co roz mnie cos irytuje a w tym
        momencie nie moge sobie przypomniec nic poza tym co juz zostalo napisane

        Ps A ja nie mam dwoch kurkow u siebie hehe!!!
      • pati.zop78 Re: Angielskie dziwactwa 14.06.05, 19:29
        aniek133 napisała:

        > Ponadto zauwaznie, ze wszystkie te urzadzenia, przez to, ze sa 3 bolce, sa
        > uziemnione, co zwiekszanasze bezpieczenstwo.

        nie wszystkie. czasami ten bolec jest plastikowy
    • garmuduru Re: Angielskie dziwactwa 10.06.05, 02:22
      Angielskość Anglików :)) piękne dziwactwo - znajomy Anglik uważa, że cała
      Europa jest dziwaczna, tylko Anglia normalna :))) {tutaj się jeżdzi po lewej
      stronie, 'normalnie', to w Europie jeździ się 'nienormalnie'} mawia.

      Mieszkam w akademiku, więc dziwact trochę mniej, ale oczywiście: krany
      (powalające, ja mieszam wodę przy myciu zębów ręką), neonówka nad lustrem i
      oczywiście sznureczki przy światłach. Okna - w akademikach - obowiązkowo
      uchylane na wzór polski (minimalnie) z nalepkami [ The restrictor on this
      window is in the locked position] oczywiście for the safety reasons :) czyżby
      tylu studentów brytyjskich z okien skakało o niezdanych egzaminach? (otwiera
      się je na oścież wyłącznie manipulując przy 'restrictorze' chińskimi
      pałeczkami)

      W angielskich domach: salony z kominkiem, sofami i albumami (nieczytanymi)
      obowiązkowo na stoliku. Pokój gościnny z pięknie zasłanym łożkiem i ręcznikami
      dla gościa :) Wykładzina pluszowa (uwielbiam, wysokiej klasy wykładzina,
      zadbana to raj dla bosych stóp ...no i jak miło po prostu się na niej położyć i
      poczytać gazety) Schody - gdzie indziej w Europie znajdziecie takie strome
      schody jak w wiktoriańskich domach?

      Underground. Anglicy nigdy ze sobą nie rozmawiają. Zauważcie: tylko
      obcokrajowcy bez końca wdają się w dyskusje podróżując metrem. Czytacze w
      Undergroundzie.... ludzie z plecaków, torebek wyciągają księgi, nawet 500
      stronnicowe.... w Polsce to rzadkość, żeby komuś chciało się do pracy dźwigać
      książkę :) Czxytacze gazet. Zasłaniają siebie gazetami, dla zasady, zawsze
      osoba siedząca obok czyta przez ramię :)

      Na razie więcej dziwact do głowy mi nie przychodzi. A co do herbaty z mlekiem,
      yummy :) od mojej pierwszej poważnej podróży do Londynu w 1994 bodajże piję
      ją na co dzień w Polsce , co wzbudza powszechne obrzydzenie przyjaciół, ale na
      szczęście w kawiarniach już dziś spotyka się z większym zrozumieniem.
      HERBATA BEZ MLEKA NIE ISTNIEJE :) No chyba, że zielona.



    • garmuduru Re: Angielskie dziwactwa 10.06.05, 02:23
      Zapomniałam o kawie i czekoladkach miętowych po obiedzie. Dziwactwa kulinarne
      to zresztą osobny temat, polecam esej George Orwella
      • effata Re: Angielskie dziwactwa 10.06.05, 11:50
        Witaj Garmuduru,
        Z czekoladkami mietowymi sie zgodze - naleza do dziwactw :) ale sa do
        zaakceptowania, natomiast herbaty z mlekiem nigdy nie polubie, chyba ze
        hinduska, mocno slodka, z kardemonem (czy moze ktos ma dokladny przepis?)

        A moze masz gdzies namiary na ten esej Orwella, z checia przeczytam (najlepiej
        w internecie :)
        • jennifer_e a kolejki na przystankach?? 10.06.05, 12:54
          strasznie mnie to śmieszy, kiedy na przystanku, z którego odjeżdża kilka
          numerów autobusów stoi taka grzeczna kolejeczka. Podjeżdża autobus i wtedy
          zastanawiasz się czy ta pani przed tobą też na ten sam numer czeka. I czy
          możesz ją wyminąć.
          Ktoś wspomnial o wydawaniu reszty w PL ale na przyklad w Londynie musisz mieć
          drobne na autobus. Co prawda teraz w dużej mierze bilety zostaly wyparte kartą
          Oyster (świetne rozwiązanie!!!) ale zdarzylo mi się wielokrotnie, że kierowca
          nie chcial sprzedać biletu gdy placilam banknotem 10 czy 20 funtowym.
          Pięciofuntowe biorą jak się grzecznie zapyta.
          Krany, sznureczki, wykladziny w lazience i kuchni- to naprawdę trudno zrozumieć
          i wytlumaczyć, szczególnie, że nie jest to wyspa odcięta od świata i nie mają
          pojęcia o innych rozwiązaniach. Po pięciu latach emigracji ciągle każdego ranka
          mam dylemat przy myciu zębów. Jak dzisiaj? Wrzątkiem czy lodowatą?
          Kiedyś napisal mi się na ten temat taki komentarz do polskiej gazetki:

          Genialne Wynalazki Myśli Brytyjskiej
          Jestem dziś w trochę wrednym nastroju więc uderzę w te klimaty.

          Część Pierwsza: Kran

          Każdy, kto choć raz tu byl z pewnością spotkal się z tym dziwnym wynalazkiem.
          Sprawa wydaje się bardzo prosta. Jest zlew, na brzegu zlewu jest po lewej
          stronie kran z gorącą wodą, po prawej stronie kran z zimną wodą. Zazwyczaj
          krany te są rozstawione na jak najbardziej oddalonych od siebie krańcach zlewu.
          Dla niewtajemniczonych spieszę wyjaśnić, że w żadnym punkcie kran z gorącą wodą
          nie lączy się z kranem z zimną wodą. Nie ma więc żadnej możliwości uzyskania
          wody o temperaturze cieplej. Jest albo lodowato zimna albo wrzątek. Przez lata
          usilowalam rozgryźć sposób użytkowania kranów w Wielkiej Brytanii i muszę
          przyznać, że nie jest to latwe zadanie.
          Przytoczę więc możliwe sposoby, testowane powiedzmy na umycie rąk.

          1. Odkrecasz tylko kran z zimna wodą. Myjesz ręce lodowato zimną wodą.

          2. Odkrecasz tylko kran z gorącą wodą. Myjesz ręce wrzątkiem.

          3. Odkrecasz kran z gorącą wodą i kran z zimną wodą. Lewą rękę myjesz
          wrzątkiem, prawą rękę myjesz lodowatą wodą.

          4. Odkrecasz oba krany. Robisz z dloni miseczkę, najpierw zbierasz do niej
          trochę wrzątku, potem trochę lodowatej wody, w miseczce z dloni temperatura się
          w miare wyrówna. Niestety rozstawienie obu kranów na przeciwleglych końcach
          zlewu nie sprzyja tej metodzie.

          5. Zatykasz zlew korkiem (o ile takowy uda sie znaleźć w publicznej toalecie)
          napuszczasz do zlewu wrzątku i wody lodowatej, mieszasz, myjesz w tym ręce.
          Problem zaczyna się jednak gdy chcesz użyć mydla lub ręce są bardzo zabrudzone.
          Aby ręce splukać operację musisz powtórzyć kilka razy. Stwierdzam, że jest to
          metoda najczęściej stosowana przez Angoli.

          Zlewy o rozlącznych kranach występują wszędzie. W kuchniach i lazienkach domów
          prywatnych, w starym i nowym budownictwie, w restauracjach, tych podrzędnych i
          tych ekskluzywnych, w toaletach teatrów, kin...

          W lazienkach znajomych obcokrajowców zamieszkujących w Londynie zauważylam
          bardzo sprytny przedmiot, który jest ogólnie dostępny w sklepach. To dwie
          gumowe nakladki na krany, które lączą sie w jedną rurkę. Pozwala to uzyskać
          efekt podobny do kranów we wszystkich innych krajach Europy i świata. Niestety,
          pod cisnieniem wody te gumowe nakladki często zsuwają się z kranów zabawnie
          rozbryzgując wode po calym pomieszczeniu i twarzy ich użytkownika. A jednak ich
          istnienie dodaje mi pocieszającego uczucia, ęe nie jestem w swoim problemie
          odosobniona.

          A tak już na poważnie to chyba to co rozbraja mnie w tym calym kranowym
          biznesie najbardziej, to fakt jak uparcie kurczowo Angole trzymają się tego
          swojego dziwactwa. Kiedyś, setki lat temu, kiedy je wynaleziono być może
          wymiana mysli genialnych inżynierow nie byla aż tak powszechna. Ale teraz, w
          XXI wieku, gdy wyjazd na kontynent europejski jest tańszy niż pociąg do
          Szkocji? Teraz, gdy komfort i wygoda to jedne z nadrzędnych wartosci. A może to
          wlaśnie o to chodzi? Aby pielęgnować tę odmienność nawet za cene niewygody?
          • agataanna1 Re: a kolejki na przystankach?? 15.06.05, 13:29
            nie ujelambym tego lepiej...ja przez dlugi czas myslalam ze jestem odosobniona
            w rozwazaniach nad angielskimi kranami...
      • edavenpo Re: Herbata z mlekiem 10.06.05, 12:43
        Ja tez uwielbiam herbate z mlekiem! A nice cup of tea to jest antidotum na
        wszystko!

        Wprawdzie nie pije teraz normalnej herbaty ani mleka ale Redbush tea z mlekiem
        sojowym obowiazkowo 5 kubkow dziennie!

        • jennifer_e I jeszcze jedno mi się przypomnialo 10.06.05, 13:24
          co prawda to bardziej zimowy temat, ale niech będzie:
          Ostrzeżenia w radiu i telewizji o ciężkim warunkach atmosferycznych gdy na
          dworze jest -1C i 2 cm śniegu! Stolica tego, jednego z najbogatszych państw
          świata jest regularnie paraliżowana przez temperaturę spadającą kilka stopni
          poniżej zera i prószący śnieg.
          • jofin Re: I jeszcze jedno mi się przypomnialo 10.06.05, 14:48
            A jaki dziennikarze przy tym mieli ubaw a zarazem jakze byli przejeci tym
            naglym "wysypem" sniegu, na ktory tak bardzo czekali. W tym roku po raz
            pierwszy zrozumialam przed Bozym Narodzeniem slowa piosenki "I'm dreaming of
            the white Christmas"... . Dodam, ze nas to szczegolnie smieszylo, poniewaz
            przez 5 lat wczesniej mieszklaam w Skandynawii, gdzie zima trwa bite pol roku ,
            snieg sobie pada czasem jeszcze nawet w maju i nikt sobie z powodu tych opadow
            sniegu glowy nie zawraca. Czasem jak tego sniegu nie ma, to z niecierpliwoscia
            i z utesknieniem na ten snieg prawdziwy kilkumetrowy, tam sie wyczekuje.

            Ale wrocmy do dziwactw Anglii.

            Z pozycji pieszego, bo lubie chodzic - nie wiem, czy zauwazyliscie, ze nie ma
            tutaj znakow informujacych o przejsciu dla pieszych. Rowniez zebry na jezdni
            nie spotkacie czesto tam, gdzie istnieje ogromna jej potrzeba. Czaem pojawiaja
            sie jakies wybrzuszenia, ale nie zawsze mozna przy nich oczekiwac zmiany
            predkosci u kierowcow. A juz zatrzymywanie sie i przepuszcznie pieszych - toz
            to jest ujma dla wielu.

          • deadeasy Re: I jeszcze jedno mi się przypomnialo 12.06.05, 11:46
            Kiedys, dawno temu na jesieni, zdarzylo sie po raz kolejny (zjawisko tu
            regularne), ze pociag dalekobiezny sie spoznil. Kolej sie tlumaczyla, ze byla
            zla pogoda, deszcz, wialo i ze na torach --
            • natalia.brzeska Re: I jeszcze jedno mi się przypomnialo 12.06.05, 11:55
              I oni opon zimowych nie mają!!! Ale się musiałam ukochanemu natłumaczyć po co
              ja "zmieniam opony". Wreszcie jakoś mój tata mu to wytłumaczył, włącznie z
              jakąś miekkością tych opon, czy twardością...a nie wiem, nie znam się :-)
    • dariazv Re: Angielskie dziwactwa 10.06.05, 21:24
      A co powiecie na nazwy pub-ow (Queen's Arm, Eagle Arm itp) ? Ostatni jedna z
      nich mnie naprawde rozwalila - Hungry Hors ;-)
    • mabmab Re: Angielskie dziwactwa 12.06.05, 12:43
      Dla mnie ewenementem i jednym wielkim dziwactwem, ktorego chyba nigdy nie pojmę
      jest angielskie poczucie humoru.
      • jennifer_e Re: Angielskie dziwactwa 12.06.05, 20:59
        Haha!! To prawda!
        Swego czasu bylam na obozie studenckim w Stanach. Bylo nas tam w sumie 300 osób
        ze wszystkich zakątków świata. Wieczorami siadaliśmy w kupie i gadaliśmy,
        opowiadaliśmy dowcipy. Więc jak Australijczyk czy Niemiec opowiadal dowcip to
        śmiali się wszyscy oprócz Angoli. Jak dowcip opowiadal Angol to nie śmial się
        nikt oprócz innych Angoli.
    • garmuduru Re: Angielskie dziwactwa 13.06.05, 03:40
      Esej Orwella znajdziesz w najnowszej serii Penguina :) gdzies podrod tych
      cieniutkich ksiazek za (1.99 jesli dobrze pamietam). Poza tym, w zboriach
      esejow i felietonow Orwella, tlumaczonych na polski czesto sie pojawia.

      A , Masala Chai.... po pierwsze wazne jest przygotowywanie herbaty w specjalnym
      czajniczku, a nie po prostu zlanie mieszaniny przypraw goraca woda.
      a wiec, do herbaty dodaje kardamon ( nie w proszku, ale zmiazdzone ziarna),
      obowiazkowo imbir (albo swiezy starkowany, albo w proszku, ale gorszy smak),
      troszke cynamonu, mozna tez pieprz, do tego dolewa sie mleko, dosypuje cukier,
      wszystko razem sie gotuje ..mam nadzieje, ze niczego nie pominelam, skladniki
      wsypuje na oko, trudno mi powiedziec. Jesli nie masz sily sie trudzic, polecam
      wyprawe do Southall, w kazdym sklepie, masala chai w torebkach, tez niezla (pod
      warunkiem, ze sa z Indii)..albo jesli nie masz czasu na Edgwarde Rd, w
      niektorych skelpach arabskich tez mozna masala chai znalexc. nie polecam masali
      chai Twininigs'a, wielkie rozczarowanie
      • annamaria0 Re: Angielskie dziwactwa 14.06.05, 17:01
        Humor angielski uwielbiam i uwazam za najlepsza ceche tej nacji, Fawlty Towers i
        Monthy Pythona recytuje z pamieci, i czesto z M "rozmawiamy" tekstami z
        kultowych angielskich seriali komediowych.
        Gotowe masala chai jak i rooibos (redbush) chai w torebkach, ktore pijam
        codziennie, mozna dostac w dziale z zywnoscia "nietypowa" (bezglutenowa,
        bezcukrowa etc) w Sainsbury's, przynajmniej tak jest w moim lokalnym.
      • evian5 Masala tea 15.06.05, 22:26
        Ja ci podam przepis tak jak mnie uczyly kobiety w Indiach. Mieszasz wode z
        mlekiem pol na pol. Zagotowujesz. Wsypujesz herbate (one uzywaly granulowanej 1
        czubata lyzeczka na malutka filizanke, ale mozesz wsypac jaka masz). Dodajesz
        zgniecione ziarna kordamonu (nie proszek!) tak okolo 2-3 na filizanke, do tego
        utarty imbir (tez nie polecam proszku), do tego liscie laurowe (tak ok 1 na
        filizanke) no i moze byc pieprz ale ja osobiscie wole bez. Cukier (lyzeczka
        czubata na filizanke). Gotujesz to ok 5 minut, mozesz sprobowac ew dodac herbaty
        jesli jest za slaba albo cukru jak jest za malo slodka.
        Pychota. Ja tutaj tez nie moglam sie nadziwic herbacie z mlekiem, ale po pobycie
        w Indiach juz czarnej herbaty nie pije w ogole. Chyba ze z cytryna czasami.
        • effata Dzieki za przepis 15.06.05, 22:59
          Hej dziewczyny (garmuduru i evian5) za przepis na herbatke (oj zrobie ja sobie
          na pewno, tylko musze poleciec do sklepu (oczywiscie!) hinduskiego, bo tam jest
          wszystko i kupic sobie czajniczek do parzenia.
          • evian5 Re: Dzieki za przepis 15.06.05, 23:14
            Te herbate to hinduski gotuja w zwyklym garnku i potem rozlewaja do filizanek
            uzywajac sitka :))
    • urszula.scibior Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 12:53
      Ja dodalabym jeszcze (za leeds.pl)
      1. Zmywanie naczyn: W bardzo wielu domach są nawet specjalne plastykowe miski do
      zmywania, które na stale stoją sobie w kuchennym zlewie, i do których napuszcza
      się wody i w nich zmywa naczynia. Bardzo ciekawym zjawiskiem jest, że sporo osób
      nie zadaje sobie nawet trudu aby opłukać naczynia po ich umyciu w wodzie z
      dodatkiem płynu do zmywania. W końcu są przecież biodegradalne substancje...

      2. Pomimo tego że największym nominałem banknotu jest 50 funtów, to w życiu
      codziennym nie używa się go w ogóle. Niektóre małe sklepy mogą nawet odmówić
      przyjęcia pięćdziesiątki. Dlatego też najlepiej jest zaopatrzyć się w banknoty
      nie większe niż 20 funtów. Oczywiście 50 funtów można rozmienić w każdym banku.
      Ale co zrobić w niedzielę?

      3. Symbol "1" (jedynki) pisze się jako zwykłą pionową kreskę. Napisanie jedynki
      po polsku, czyli pionowej kreski z małym ukośnym ogonkiem u góry spowoduje, że
      zostanie ona prawie na pewno odczytana jako 7 (siódemka). Dlatego przy
      wypełnianiu jakiegokolwiek formularza lub zapisywaniu komuś swojego numeru
      telefonu należy pamiętać o pisaniu jedynki jako pojedynczej pionowej kreski.

      4. Większość przejść ulicznych dla pieszych posiada specjalny przycisk, po
      którego naciśnięciu należy czekać na zielone światło. Przyciski te są oczywiście
      używane przez pieszych, ale jeśli panuje niewielki ruch, to ludzie przechodzą na
      czerwonym świetle. Nie byłoby to może niczym nadzwyczajnym, o ile nie całkowity
      brak zainteresowania policji tym procederem. Nawet jeśli przechodzi się na
      czerwonym świetle mijając patrolującego policjanta nic nie grozi - nie zostanie
      udzielone nawet upomnienie, mało tego, nikt nie zwróci na to najmniejszej uwagi.
      Należy jednak unikać przebiegania przez autostradę w najbardziej ruchliwym
      miejscu... (tak jest przynajmniej u nas w West Yorkshire)

      ;)
      • jofin Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 13:59
        urszula.scibior napisała:

        > Ja dodalabym jeszcze (za leeds.pl)
        > 1. Zmywanie naczyn: W bardzo wielu domach są nawet specjalne plastykowe miski
        d
        > o
        > zmywania, które na stale stoją sobie w kuchennym zlewie, i do których
        napuszcza
        > się wody i w nich zmywa naczynia. Bardzo ciekawym zjawiskiem jest, że sporo
        osó
        > b
        > nie zadaje sobie nawet trudu aby opłukać naczynia po ich umyciu w wodzie z
        > dodatkiem płynu do zmywania. W końcu są przecież biodegradalne substancje...


        Te miski sa okropne. Tym bardziej, ze ja lubie zmywac recznie i cala woda
        rozchlapuje mi sie na wszystkie storny. Ni emowiac juz o tym, ze po ta miska
        wciaz sie cos tam zbiera. Naprawde nie rozumiem, dlaczego zwykle krany im nie
        odpowiadaja. Duzo mniejsze nasilenie bakterii w normalnych zlewach.
        >
        > 2. Pomimo tego że największym nominałem banknotu jest 50 funtów, to w życiu
        > codziennym nie używa się go w ogóle. Niektóre małe sklepy mogą nawet odmówić
        > przyjęcia pięćdziesiątki. Dlatego też najlepiej jest zaopatrzyć się w banknoty
        > nie większe niż 20 funtów. Oczywiście 50 funtów można rozmienić w każdym
        banku.
        > Ale co zrobić w niedzielę?

        Ksiazeczki czekowe sa bardzo ciekawe. Nie mowiac juz o tym, ze w Europiejest to
        juz przezytek, to tutaj w tych ksiazeczkach sa czeki nie tylko na oplaty, ale
        rowniez , co wciaz w mojej glowie sie nie miesci, kateczki na to, jezeli chcesz
        wpalcac jakiekowliek pieniadze do banki. Trzeba tam dokladnie opisac, jakie
        nominaly i ile. Jezeli sie myle i zle zrozumialam w banku, to prosze mnie
        sprostowac.
        >
        > 3. Symbol "1" (jedynki) pisze się jako zwykłą pionową kreskę. Napisanie
        jedynki
        > po polsku, czyli pionowej kreski z małym ukośnym ogonkiem u góry spowoduje, że
        > zostanie ona prawie na pewno odczytana jako 7 (siódemka). Dlatego przy
        > wypełnianiu jakiegokolwiek formularza lub zapisywaniu komuś swojego numeru
        > telefonu należy pamiętać o pisaniu jedynki jako pojedynczej pionowej kreski.

        Oni nawet czasem maja problemy z odczytaniem mojej 4 i 9 . Troche inaczej sie
        pisze.
        >
        > 4. Większość przejść ulicznych dla pieszych posiada specjalny przycisk, po
        > którego naciśnięciu należy czekać na zielone światło. Przyciski te są
        oczywiści
        > e
        > używane przez pieszych, ale jeśli panuje niewielki ruch, to ludzie przechodzą
        n
        > a
        > czerwonym świetle. Nie byłoby to może niczym nadzwyczajnym, o ile nie
        całkowity

        Wwiekszych miastach pewnie jest wiecej takich przejsc z przyciskami. Wcale
        nieglupi to pomysl. problem wlasnie, ze czesto i piesi, a ostatnio sama
        doswiadczylam tego, ze rowniez kierowcy nie zawsze na te swiatla zwazaja. W
        ubieglym tygodniu, wlasnie bedac w polowie przejcia przy takim swietle, dobrze
        ze sie zatrzymalam , poniewaz staruszek czerwonego swiatla nie zauwazyl i dalej
        spokojnie sobie jechal. Dopiero, jak podnioslam reke zobaczyl najpierw moje
        dziecko w wozku, a pozniej czerwone swiatlo. Nie bede opisywac tego co
        przezylam, i co o tym staruszku myslalam.

        Jeszcze dodam bardzo waskie chodniki. Tutaj piechota z zalozenia sie nie chodzi.

        W maju dzieci przez 3 tygodnie w szkole, w piatki mialy tzw Golden Boots
        Challenge, ktore polegalo na tym, w ktorej klasie najwiecej dzieci przyjdzie
        albo na piechote do szkoly, albo rowerem, czy przyjedzie hulajnoga. Wynika z
        tego, ze tak normalnie, bez zadnych konkursow dzieci na piechote do szkoly nie
        chodza.
        • deadeasy Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 14:34
          Co do ksiazeczek czekowych. Ja uwazam, ze sa wygodne; splace w ten sposob
          jesli cos zamowie z katalogu, oddam pieniadze kolezance bo ja to jak krolowa -
          nie nosze przy sobie gotowki ;) wiec moge jej czek wypisac, zrobie "donation"
          dla lokalnego ciapkowa. Jesli ludzie dostaja czeki (wyplata - rzadko, oddane
          pieniadze - czesciej np. z pracy zwrot kosztow podrozy, czekiem przysylaja
          dywidendy z udzialow, ktos moze zwrocic pieniadze czekiem - hmm... ja) to mozna
          je bez problemu wplacic bez pedzenia do banku, po prostu wypelnic "pay-in slip"
          i wyslac calosc do banku.
          :)
      • jagienkaa Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 22:34
        zmywanie: Ja nawet takiej michy nie mam, choć chyba wszyscy Angile tu tak
        robią, ale faktycznie jak mam więcej rzeczy do mycia to zmywam zakorkowując
        zlew. Ale jak mam tylko ze dwa kubki i jakąś miseczkę to zmywam 'po polsku'.
        Ostatnio moja teściowa, będąc u nas z wizytą, zobaczyła jak tak zmywam, postała
        chwilę i za pół godziny się spytała: a wy macie liczniki na wodę?....

        Nie wiem czy ktoś o tym wspominał już, ale ta zużyta guma do żucia na
        chodnikach wygląda wstrętnie! w którymś mieście podobno nałożono podatek 2p na
        gumy, żeby opłacić sprzatanie chodników.

        jak wspominałam, mieszkam na nowym osiedlu, pierwszy dom oddano rok temu. W
        międzyczasie 1/4 ludzi zdążyła się już przeprowadzić. Mam wrażenie że Anglicy
        lubią się przeprowadzać, ja - nienawidzę.

        A, a jak wam się podobają znaki na drogach: 'motorists! when red light shows
        please stop by traffic lights' (dzięki za cynk) albo na ulicy: look left.
        • steph13 Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 23:42
          Oznakowania drogowe typu 'look left' sa raczej przydatne, biorac pod uwage
          olbrzymia ilosc turystow, i nie tylko, z kontynentu i wielu innych stron
          swiata, gdie pierwsza reakcja byloby spojrzenie w prawo przed wejsciem na
          jezdnie.
          • effata Re: Angielskie dziwactwa 16.06.05, 00:00
            Witaj na forum steph13
            No wlasnie! Pierwsza ich reakcja, po przyjezdzie np. z Polski, to chyba by
            raczej bylo spojrzenie ... w lewo :)
            Co tym bardziej potwierdza fakt, ze takie napisy sa konieczne. Bo czasami
            trzeba uwazac na sile odruchow. Moj znajomy jechal kiedys samochodem (z polskim
            ukladem kierownicy) i nagle zza zakretu wyskoczyl jadacy dosc szybko samochod.
            Znajomy odruchowo skrecil w prawo, by uniknac zderzenia .... naprawa samochodu
            pochlonela cale pieniadze, ktore zarobil w miesiac na farmie :(
            • annamaria0 Re: Angielskie dziwactwa 16.06.05, 16:15
              Pije duzo wody z kranu, bo tu, gdzie mieszkam, jest dobra. Nie mieszam jej
              jednak z tymi obrzydliwymi sqash'ami, a z cordials - syropami, ktore mozna
              dostac w niektorych supermarketach i sklepach eko. Polecam "Elderflower".
              Ciekawe, ze nasi przyjaciele Angole nie maja tych okropnych misek, pewnie
              dlatego, ze wszyscy maja zmywarki. No i wielu ma juz mixer taps i drewniane
              podlogi - mlodsza generacja jest mniej konserwatywna.
        • effata Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 23:49
          1. 'Look left' - niezbedne by przezyc! Ja sie przestawilam po trzech miesiacach
          na patrzenie sie najpierw w prawo. A poza tym w Londynie jest takie dzikie
          mnostwo "dziwnych" skrzyzowan, ze ja jestem im wdzieczna za te napisiki na
          drodze.

          2. Co do zmywania i plukania, to ja naprawde bylam w szoku obserwujac, jak
          zmywa sie naczynia po szkolnym obiadku: W jednej czesci zlewu woda z tymi
          biodegaradable wlasnie, gdzie najpierw sie naczynka moczyly, a potem sie je
          troche przelecialo szmatka i do drugiej komory zlewu, na zanurzenie i gotowe.
          Oczywiscie po paru talerzach ta woda do plukania tez byla z piana, ale nikt sie
          tym nie przejmowal :(

          3. Kolejne dziwactwo to picie kranowki i tylko kranowki (przynajmniej w tej
          szkole gdzie ja uczylam), ewentualnie chemiczne squashe, tez na kranowie.

          4. dziwactwo (zeby nie nazwac tego dosadniej) typowo londynskie: Rzecz dzieje
          sie w 'bendies' czyli niskopodlogowych przegubowcach. Osoby: tlum czekajacy na
          przystanku. Akcja: podjezdza autobus, otwieraja sie drzwi, wchodzi pierwsze 8
          osob i ustawia sie przy drzwiach, kierowca patrzy w lusterko (nad drzwiami) i
          widzi dziki tlum, wiec autobus pelen - mozna jechac. Zamyka drzwi. Pozostali
          potulnie patrza, jak prawie pusty autobus (przejscia i tzw. kolo pusciutkie)
          odjezdza im sprzed nosa. Oczywiscie nikt sie nie pcha i nie poprosi innych, by
          sie odsuneli. Nastepny przystanek kierowca mija, nie zatrzymujac sie (bo
          przeciez juz i tak nikt sie nie zmiesci), a jak ktos musi wysiasc, to z piskiem
          opon hamuje 20 metrow za przystankiem :). Osoba przeciska sie przez nieruchomy,
          nieobecny duchem tlum. Stop klatka.

          4a. Dziwactwo polegajace na siedzeniu na swoim miejscu do ostatniej chwili. W
          dubble deckers to wyglada tak: Autobus podjezdza na przystanek. Otwieraja sie
          drzwi, zaczynaja wchodzic nowi pasazerowie, wtedy osoba siedzaca na samym
          koncu, na pietrze laskawie wstaje, schodzi na dol (blokujac tych, co chca juz
          wejsc na gore) i wychodzi z autobusu.
    • agataanna1 Re: Angielskie dziwactwa 15.06.05, 15:29
      wiecie to jest niesamowite jak podobne sa nasze spostrzezenia jezeli chodzi o
      zycie w anglii........super
    • aliciap Re: Angielskie dziwactwa 16.06.05, 23:33
      w naszym mieszkaniu jest zakaz posiadania parkietu , wszedzie wykladziny
      dywanowe, ewentualnie w lazience i kuchni nie.
      a ze wlasnie mamy remont to sie dowiedzielismy ze na podlodze mamy asbest....
    • jennifer_e Worki ze śmieciami na ulicach 17.06.05, 18:37
      Właśnie wróciłam z West Endu i przypomniałam sobie reakcję moich znajomych
      pierwszego wieczora gdy odwiedzili mnie w Londynie i wyszliśmy na kolację. Nie
      mogli pojąć, że sklepy i restauracje po prostu wystawiają worki ze swoimi
      śmieciami na ulicę. Tak samo jest co prawda w Stanach, ale jak się człowiek nad
      tym zastanowi to nie tylko obrzydliwie to wygląda, ale jakże często z tych
      worków na ulice wycieka jakieś paskudztwo i leży to na kupach póki śmieciarki
      wieczorem nie przyjadą i nie zabiorą. Bleee!
    • effata Re: Angielskie dziwactwa 17.06.05, 18:51
      No i jeszcze ociekajaca tluszczem rybka z frytkami Z OCTEM (Ratuuuunku!)
      jedzona lapkami z rownie ociekajacego tluszczem papieru (w dobie naczyn
      jednorazowych!)
      • deadeasy Re: Angielskie dziwactwa 17.06.05, 20:34
        uuuu... tlusta rybka z frytami z vinegar-em...mmmmmm.... nie ma nic lepszego
        jak sie jest po (za)paru piwach ;) A do tego "onion rings" - jedzone po drodze
        do domu ;). Koniecznie w papierze, bo po co marnowac terkture na naczynia a
        plastikowe to tylko dodatkowy smiec.
        Ponoc kiedys pakowali w *gazety* - to byla dopiero frajda, taka rybka z olowiem
        i cala gama chemikaliow.
        :)

        Ja tam rybke lubie (tzn. polubilam).
        • agazat Re: Angielskie dziwactwa 17.06.05, 23:01
          Angielska grzecznosc i uprzejmosc, czesto falszywa. Takie dodawanie please do
          kazdego zdania.
          - Fish and chips, please.
          - Would you like cod or plaice??
          - Cod, please.
          - Anything to drink??
          - Coke, please.
          - Small or regular??
          _ Regular, please.
          A jak sie raz zapomni, to uwazaja czlowieka za gbura. Kiedys na koniec takiej
          konwersacji powiedziama z rozpedu "thank you, please". I niewazne, czy mowi sie
          to milym tonem, czy wprost przeciwnie.
          Na pewna rzecz zwrocil mi uwage moj maz. Wypada byc grzecznym. To takie
          angielskie. Przyklad : zamowil Cornish pasty z nadzieniem steak costam i
          okazalo sie, ze tego steak bylo minimalnie. Maz oczywiscie niezadowolony, ze ma
          w srodku pasty glownie cebule i ziemniaki. Ale jak kelnerka zapytala, czy
          wszystko ok, on na to z usmiechem, ze owszem, jak najbardziej, great. To mnie
          zaskoczylo, bo wiem, ze czesto wysyla letters of complaint jak mu cos nie
          odpowiada, no ale widac taka juz ta angielska natura.
          Pamietacie Trigger Happy TV?? Facet ludziom takie pierdoly opowiadal, a oni
          tylko grzecznie sluchali, przytakiwali i te wszystkie ahhh i ohhhhh.
          Ach, i jeszcze a propos sznurkow do zapalania swiatla w lazience. Nawet je
          lubie, ale czesto mi sie zdarza, ze chce nimi spuscic wode w kibelku. I dziwie
          sie, dlaczego mi gasnie przy tym swiatlo .....
          • jagienkaa Re: Angielskie dziwactwa 17.06.05, 23:16
            trigger happy tv - mój ulubiony program, mam na dvd wszystkie serie. Pamietam
            jak Dom Joly prosił jakiś staruszków, żeby zamknęli oczy a on się schowa, bo mu
            to potrzebne na odznake harcerską. I schował się tak, że całego go było widać,
            ale Anglicy oczywiście mówili, że nie, nic nie było widać, 'well done'...
            A ja jadenka lubię uprzejmość Anglików, ilekroć jestem w Polsce to szlag mnie
            trafia gdy wchodze do sklepu a pani rozmawia przez komórkę, albo rozwiązuje
            krzyżówkę czy coś, nawet wzroku nie podnosząc.
            • agazat Re: Angielskie dziwactwa 18.06.05, 09:56
              A nie, tu sie zgadzam Jagienka. Uprzejmosc w sklepach jak najbardziej. Bedac w
              Polsce jedna z pierwszych rzeczy, jaka zauwazyl moj maz bylo to, ze sprzedawcy
              sie nie usmiechaja i traktuja cie jakby cie nie bylo. Placac za cos zawsze
              dodawal "and a smile please". Jesli dostawal jakis smile, to tylko glupawy, bo
              panienki najwyrazniej nie wiedzialy o co mu chodzi.
              Mnie chodzilo o to, ze mozna brzmiec uprzejmie bez tych wszystkich pleasow. A
              tu sie spotykam z tym, ze wypowiadane slowa nie maja niz wspolnego z tonem.
              A pamietacie "Europejskie wakacje" z Chevy Chase?? Potracil Anglika, krew
              tryska, ale facec dzielnie "I'm fine, thank you". Jak z pasties Andy'ego - zero
              miesa, ale jest great.
              Pamietam tez jedna sytuacje z supermarketu kiedy to poczulam sie jakbym byla w
              podreczniku do nauki angielskiego. Kasjer kazdego klienta zagadywal o pogode i
              krotka rozmowa toczyla sie niemal jak z rozmowek - nice weather, isn't it?? etc
              Ludzie na ulicy tu sie bardziej usmiechaja (przynajmniej tu u mnie na
              prowincji), nieznajomi mowia hello. Kiedy bylam w ciazy pytali kiedy maluch sie
              urodzi, teraz zaczepiaja mnie aby pousmiechac sie do Zoski. Przyzwyczailam sie
              do tego i to lubie.
              • natalia.brzeska xxxxx, please 18.06.05, 10:13
                To please nie ma nic wspólnego z Anglikami, tylko z językiem angielskim. Tak
                samo jest w Stanach, czy w Australii. To jest po prostu normalne, że dodaje się
                to "please".
                • agazat Re: xxxxx, please 18.06.05, 10:19
                  Ok, zgadzam sie. Nie mam doswiadczenia z innymi nacjami anglojezycznymi w tej
                  kwestii. Wydaje mi sie jednak, ze te ceche przypisuje sie najbardziej Anglikom
                  i ich sie za to krytykuje (slowa nie wspieraja intencji mowiacego, please jest
                  tylko takim automatycznym wtraceniem, wszyscy przywykli i tyle).
              • agazat Re: Angielskie dziwactwa 18.06.05, 10:15
                Oj, wlasnie sobie pomyslalam, ze chcialabym poczytac podobny link ale w druga
                strone. Wyobrazacie sobie Angoli piszacych, jak to ci Polacy pija herbate z
                CYTRYNA!!!! Jedza zupy, w ktorych nic nie jest zmiksowane!!! Nie maja w
                lazience wykladziny!!! I co z bezpieczenstwem przeciwpozarowym w blokach??? (to
                z racji niezliczoneych godzin, jakie spedzil moj maz probujac zrozumiec,
                dlaczego nie ma w naszych blokach alarmow przeciwpozarowych ani innych
                instalacji np schodow na zwenatrz jak w amerykanskich filmach, i co ludzie
                robia, jak sie pali, skacza z okna??)
    • evian5 To moze nie dziwactwo.. 21.06.05, 18:55
      Ja zazwyczaj robie zakupy w Coop bo mam duzy supermarket pod nosem. Ostatnio
      wprowadzili kasy saoobslugowe, co mi sie bardzo spodobalo. Nie widzialam czegos
      takie w Polsce. Bardzo dobrze zorganizowane, czytelne, nie mialam problemu z
      obsluga :)) Fajne.
    • tbo5r Re: Angielskie dziwactwa 23.06.05, 17:32
      SOLONE MASLO!!! FFFFUUUuuuuuJJJJJ!!!
      • aniek133 Re: Angielskie dziwactwa 23.06.05, 17:39
        Dodam, ze solony jest rowniez majonez. Natomiast popcorn jest slodki.
    • agoos1 Re: Angielskie dziwactwa 26.06.05, 02:36
      A co powiecie na oznaczenie roku produkcji auta literką? Szlag mnie trafia jak przeglądam ogłoszenia i litera P nic mi nie mówi.W dodatku te literki nie odpowiadaja poszczególnym latom tylko obejmują dwa kolejne półrocza. Ciekawe co za historia za tym stoi?
    • effata Re: Angielskie dziwactwa 27.06.05, 14:40
      To nie dziwactwo, ale taki smieszny widoczek (tak dzisiaj sie zebralo na
      rozmowy o ciuchach, ze mi sie przypomnialo: office workes, elegancko
      poubierani, klasa i szyk i ... lunch wprost na trawce pod St.Paul Cathedral (i
      oczywiscie na wielu innych skwerkach). Taki londynski trawniczek gesto
      usiany "pingwinkami" (bialo-czarnymi, a nie ze we frakach, to juz bylaby
      przesada :)))
    • deadeasy Christmas 29.06.05, 12:34
      Pamietam jakiego szoku doznalam jak zobaczylam, ze sklepy sie przygotowywuja do
      Swiat w pazdzierniku. Kartki swiateczne, bombki, choinki, girlandy...
      kompletny amok. Ostatnio zbastowali troche i zaczynaja w listopadzie ;)
      ....I te przystrojone "Barburkowe" choinki w domach ;)
    • ptasia Re: Angielskie dziwactwa 29.06.05, 12:58
      krany, gniazdka i wykładzina: tak, tak, zwłaszcza to pierwsze ;/. pamiętam jak
      przyjechałam na obóz język. do Wheatley k. Oxfordu i tam zamiast prysznica były
      piękne gumowe rurki podczepiane do obu kranów. potem takie "adaptery" widziałam
      w Asdzie.
      spożywcze aspekty parklife: b. pozytywnie :)
      cudowne smaki crisps: salt and vinegar (kocham i uwielbiam, wszyscy mi przywożą,
      dla mnie połączenie ocet + chipsy jest nie do pobicia), prawn (krewetkowe) itd.
      ciasto polane custard = mniam!
      chleb tostowy jedzony na surowo = :((. przez chleb tostowy rozumiem większość
      bryt. pieczywa.
      przymierzalnie sklepach "in the open area" ("do you mind changing in the open
      area?"). większość kobiet don't mind, ale w Polsce nie do pomyślenia.
      lunch boxy na pack lunch dla dzieci :)
      ze szkoły pamiętam b. dużo nakazów/zakazów, kontroli i niepokoju. np. nie wolno
      było nosić żadnej biżuterii, bo a nuż ktoś kogoś poddusi, nie wolno było biec
      podjazdem, bo z rozpędu wpadniemy pod samochód, na drabinki wolno było tylko o
      wyznaczonej porze i we właściwym obuwiu (plimsoles), jeśli przypadkiem mieli nas
      wcześniej zwolnić z lekcji, trzeba było rodzicom zanieść specjalne zawiadomienie
      itd., itp. gdy wróciłam do PL miałam wrażenie, że się mnie całkowicie olewa.
      a co do kolejek np. do autobusu - czytaliście Mikesa "How to be an alien"?
      • eballieu Re: Angielskie dziwactwa 29.06.05, 13:55
        Wykladziny wszedzie. - wiec w jednej z agencji nieruchomosci we wsi pani nam
        powiedziala, ze wykladzina w domu ok. dziesiec lat temu byla symbolem
        rodziny "upper class".
        Dwa krany - spotyka sie tez i na kontynencie, gdzie sa oznaka luksusu w
        lazience. Podgladnac mozna w magazynach, co pokazuja rezydencje itp.
        Sprawdzilam - kran w stylu "angielskim" kosztuje bardzo, bardzo duzo w
        tamtejszych sklepach z wyposazeniem lazienkowym:) zweszymy w tym biznes?

        Sznurek, jako zapalacz swiatla - tu uwaga. Ja w szpitalu za kazdym razem
        podrywalam kogos z personelu tym sznurkiem. Wchodzilam do toalety, gdzie
        swiatlo zapalalo sie automatycznie, ja pyk ciagnelam sznurek, ktory byl przy
        drzwiach, siadalam w spokoju na toalete a tu nagle slysze pytanie, czy to
        alarm, czy sie pomylilam i chcialam zapalic swiatlo.

        Dom w ktorym teraz mieszkam jest zrobiony ponoc tak, zeby byl kuszacy dla
        nabywcy swoimi upper class'owymi dodatkami. Wiec sa dwie lazienki, w jednej
        zeby wziac prysznic trzeba otworzyc okno velux, bo inaczej trzeba brac prysznic
        w schylonej pozycji(niskie sklepienie). Przez otwarte okno wystawia sie glowe:)
        Druga lazienka ma bardzo waskie przejscie miedzy umywalka a prysznicem,
        wlasciciel domu sie nie miesci. A trzeba to przejscie pokonac zeby sie dostac
        do bidetu. I z tym bidetem jest tez niezly numer, bo bidet to sie w
        bezposrdenim sasiedztwie kibelka ustawia, bo wiadomo do czego sluzy.

        • jofin Re: Angielskie dziwactwa 29.06.05, 14:45
          Na opel trzeba mowic Vauxhall. prze dlugi czas, zastanawialam sie, dlaczego nie
          ma tutaj na ulicach opli.

          W koncu ktos dotknal tematu szkoly. Oczywiscie lunch boxy wciaz sa dla mnie
          zagadka, tym bardziej, ze ostatnio tak duzo si ewlakuje na temat jadlospisu
          dzieci w szkolach. a ja zawsze odbierajac dzieci ze szkoly widze, jak inne
          dzieciaki wyciagaja z tych pudelek, albo lizaka, albo cukierki, albo jakies
          batoniki. Nie wspomne juz o nagradzaniu dziec nie czesto, ale... wlasnie
          slodyczami w szkole. Wychowana przez Skandynawow z bolem serca i bez komentarza
          czasem pozostawiam te sytuacje. Tym bardziej, ze otylosc wsrod dzieci jest
          naprawde dla mnie przerazajaca.

          co do school uniforms. Ostatnio cos mi sie pomerdalo i pomylilam dni na
          wycieczke mojej corki i w normalny dzien ubralam ja w stroj gimnastyczny, bo w
          takim stroju na te wycieczke mieli jechac. o ile w Polsce i w innych krajach
          przymkneliby na to oko, to tu nie, musialam jeszcze raz przyjsc do szkoly z
          wlasciwym school uniform i przebrac zaplakane dziecko. O ile wczesniej mundurki
          mi te sie podobaly, o tyle teraz mam ich serdecznie dosc. Wszystkie ubrania
          dzieci, ktore wczesniej zakupilam, leza w szafie nieuzywane, bo dzieci nawet
          nie maja kiedy ich nalozyc.
          • ptasia szkoła 29.06.05, 15:03
            co do lunch box i jakichś słodyczy, inaczej to pamiętam: odmawiałam jedzenia na
            stołówce, więc należałam do mniejszości od lunch boxów i pack lunchy (mam
            wrażenie, że było nas ok. 10 sztuk na całą szkołę, większość jadła lunch
            szkolny); lunch box służył wyłącznie do przyniesienia z domu lunchu i spożycia
            go wyłącznie na terenie stołówki, w wyznaczonej do tego porze. spożywanie poza
            stołówką i porą lunchu było zabronione. co do składu lunch boxa, zależał
            całkowicie od inwencji pakującego (=mojej Mamy), pamiętam b. wyraźnie rzodkiewki
            i inne warzywa. słodyczy zaś od nauczycieli nigdy nie dostawaliśmy, za nagrody
            służyły złote i srebrne gwiazdki przyklejane na specjalnych kartach
            co do mundurka: mieliśmy, ale nie było obowiązku noszenia codziennie, tylko na
            wyjątkowe okazje (uroczysty apel itd.), ale może oni byli bardziej relaxed. w
            efekcie dzieci nosiły najczęściej fragmenty mundurka, np. blezer do dzinsów.
            cały mundurek składał się z szarej spódnicy/spodni, chabrowego sweterka (brrr),
            krawatu chabrowo-żółtego i białej koszuli - cały zestaw miałam na sobie może z 5
            razy. najlepiej pamiętam wkładania zawiązanego krawata przez głowę po zajęciach
            WF (czyli PE). wymagano tylko stonowanych kolorów, czyli wszelkie czerwienie
            itd. chyba nie byłyby ok, choć jak patrzę na swoje zdjęcie, zdarzały się b.
            różne ubrania. nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji, aby wzywano mamę do
            szkoły, by mnie przebrała. nawet, gdy do mundurka ubrała mnie kiedyś we wściekle
            różowe rajstopy :), a był to właśnie apel z okazji Bożego Narodzenia :), po
            prostu posadzono mnie z tyłu.
            a' propos szkoły: program zupełnie inny. przynajmniej u mnie (zwykła, lokalna
            podstawówka, państwowa, dzieci - miks kulturowy) starali się jednak dostosywać
            indywidualnie, dużo nacisku na praktykę (np. w science, zajęcia gotowania),
            zachęcanie do czytania, nauczanie podstawowe bardziej zaawansowane niż u nas. z
            drugiej strony - takiego tyrana jak moja Miss Sweeney nigdy później nie
            spotkałam. zajęcia PE też zupełnie inne - do tej pory pamietam bieganie w
            szortach po zamglonym boisku, temp. maks. +5 stopni, udając, że rozumiem o co
            chodzi w hokeju na trawie, czy wiszenie na końcu liny zawieszonej u sufitu, nie
            rozumiejąc, jak mam się wspiąć w górę (nigdy mi się to nie udało).
            • grkl Re: szkoła 29.06.05, 15:14
              Drogie Panie, skoro tak narzekacie może pora wracać do...Polski :)
              • aniek133 Re: szkoła 29.06.05, 15:30
                Drogi Panie, mysle, ze to nie narzekanie, a dzielenie sie spostrzezeniami i
                doswiadczeniami, a ponadto dostrzeganie roznic miedzy tym, co w naszym kraju, a
                tym, co na obczyznie. Czy cos w tym zlego?
                • asda297 Re: szkoła 29.06.05, 21:00
                  dlaczego te wszystkie wymieniane przez waselementy kultury (?) brytyjskiej
                  uwazacie za dziwactwa?
                  • effata Re: szkoła 29.06.05, 21:07
                    Zaczelo sie od dziwactw (no bo te dwa krany to dla mnie zadnego uzasadnienia
                    nie maja), a skonczylo sie na rzeczach, ktore nas ... dziwia, przynajmniej na
                    poczatku zycia na wyspach :)
                    • asda297 Re: szkoła 29.06.05, 21:39
                      zeby nie bylo, ze sie czepiam... :) mnie tylko interesuje dlaczego np osobne
                      krany dla zimniej i cieplej wody, kolejki na przystankach, brak gniazdek
                      elektrycznych w lazienkach czy wykladziny wszedzie uwazacie za dziwactwa? czy
                      dlatego, ze wszystko ,co niezgodne z tym do czego przywyklismy od dziecinstwa,
                      to musi byc dziwactwo? ja mam jeszcze pare pytan, ktre mnie ciekawia ale chyba
                      poczekam z nimi :)
                      • deadeasy dziwactwa :) 29.06.05, 22:14
                        Pewnie dlatego, ze czesc jest po prostu niepraktyczna :) Np: dwa krany. Teraz
                        Anglicy sami czesciej zakladaja jeden kran niz "trzymaja sie" kurczowo
                        dwoch :) Wykladzina w lazience - niehigieniczna (Anglicy sami odstepuja od
                        wykladziny w lazience). Dzieki programom jak "Changing Rooms" ludzie
                        tutaj "odkryli" parkiet ;)
                        Mozna by bylo zatytulowac watek "angielskosc" - znaczyloby to dla wiekszosci z
                        nas to samo :) napisalo sie "dziwactwa" bo smiesznie brzmi :)

                        Po za tym mozna sie przeciez troche ponabijac, no nie? Jest przeciez watek o
                        polskich dziwactwach tzn. co szokuje Anglikow w PL (od kuchni po zwyczaje). No
                        i dla rownowagi powymienialismy tez troche dogodnosci :)
                      • violus22 Re: szkoła 29.06.05, 22:16
                        to chyba normalne, ze jesli cos do czego przywyklismy od dziecinstwa sie
                        zmienia jest dziwne. nie wierze ze nie masz (nie miales) podobnych odczuc:)
                        jak sie przyzwyczaimy to jeden kran bedzie dla nas dziwactwem;p

                        pytaj o co chcesz bo nie bedziemy tu wiecznie;p;p;p
                        ;)
                    • mama5plus Re: szkoła 29.06.05, 23:28
                      effata napisała:

                      > Zaczelo sie od dziwactw (no bo te dwa krany to dla mnie zadnego uzasadnienia
                      > nie maja)

                      O ile mi wiadomo to maja:)
                      Temat czesto poruszany na pokrewnym forum i tam ktos wyjasnial.
                      A tu jeszcze na ten temat:
                      www.expatfocus.com/index.php?name=Forums&file=viewtopic&t=552
                      www.fxpal.com/people/foote/follies/selfcatering.htm
                      Co do swiatla na sznurek w lazience kogo prad kopnal po dotknieciu mokra lapa
                      wylacznika ten wie po co sznurek ;)

                      Wykladziny to raczej moda.
                      Tak jak w Polsce swego czasu plyta wiorowa albo linoleum w salonie ;)

                      Jeszcze przed nimi byly drewniane, debowe parkiety. Teraz sosnowe panele :)
                      • deadeasy linoleum 29.06.05, 23:58
                        Pamietam jak oddawali nowe mieszkania to wszystko bylo wylozone
                        takimi "degustownymi" szarymi kwadratami linoleum i dookola pokoju "leciala",
                        zamiast drewnianej listwy taka "cacusna" szara tasma gumowa. Mmmmmm....

                        ale to moze powinnam napisac w watku "Polskie dziwactwa" ;o)

                        :)
    • deadeasy lyzki 30.06.05, 13:56
      Musze, bo wlasnie jem deser. :) Czy tez mialyscie klopoty z
      odroznieniem "dessert spoon" od zwyklej lyzki do zupy? Dla mnie "dessert
      spoon" to lyzeczka do kawy...
      :o)
      • agazat laweczki 02.07.05, 00:05
        Wlasnie mnie dzis dopadlo .... Uwielbiam pasjami angielskie laweczki, bo kazda
        jest komus poswiecona (przynajmniej u mnie na wsi). Kazda lawka w miejscu
        publicznym ma plakietkie z napisem "ku pamieci ..." albo cos w tym rodzaju.
        Gdziekolwiek je widze (las u mnie w New Forest czy przystan w Hythe) zawsze
        czytam te napisy, mysle o tych ludziach i lubie na tych laweczkach posiedziec.
        Moze kiedys sie dorobie wlasnej ku mej pamieci ...
        • aniek133 Re: laweczki 02.07.05, 11:49
          Zgadzam sie z Aga - ja tez uwielbiam te laweczki :) Tylko, ze ja tak czesto na
          takie nie natrafiam....

          No i bardzo podoba mi sie ksztalt tych angielskich lawek - jakze sie one roznia
          od tych polskich!
    • tiffany7 Health & Satefy obsession 02.07.05, 12:02
      co sie wyraza, jak juz wczesniej zauwazono, brakiem kontaktow w lazienkach,
      sznureczkowymi wlacznikami swiatel itp. A jak zaczynasz np. nowa prace to
      musisz przejsc przez cala procedure zapoznawania sie gdzie sa butle
      przeciwpozarowe i inne takie (ostatnio u mnie to trwalo ponad godzine). Ale to
      nawet dobra obsesja.
    • effata Charakter pisma 02.07.05, 13:29
      Ja mam wrazenie, ze wszyscy Anglicy pisza tak samo :) Te same niepolaczone
      literki, lekko przechylone.
      A poza tym dziwi mnie, ze dzieci ucza sie pisac na jednej linii, nie
      rozrozniajac liter "wyzszych" i "nizszych" ('a' takiej samej wielkosci
      jak 't'itp), albo wrecz na zupelnie bialych kartkach. W ogole troche mnie dziwi
      ta nauka pisania juz od 4 r.z. ale moze stad potem ten charakter pisma ?
      • mama5plus Re: Charakter pisma 02.07.05, 22:56

        > Ja mam wrazenie, ze wszyscy Anglicy pisza tak samo :) Te same niepolaczone
        > literki, lekko przechylone.

        Nie wiem czy nadal, ale za czasow szkolnych mojego meza w programie byla m in
        kaligrafia czyli wyrabiano charakter pisma w/g takich wlasnie zasad.
        Teraz od kogos slyszalam, ze jest jakis nowy program - `ready to write` czy tak
        jakos gdzie wprowadza sie wlasnie te polaczenia miedzy literami.
        Ale pamietam pare sytuacji gdy Matt nie mogl odczytac moich cyferek np bo dla
        niego jedynka musiala byc podkreslona, siodemka bodajze bez kreski po srodku itd

        > A poza tym dziwi mnie, ze dzieci ucza sie pisac na jednej linii, nie
        > rozrozniajac liter "wyzszych" i "nizszych" ('a' takiej samej wielkosci
        > jak 't'itp), albo wrecz na zupelnie bialych kartkach

        Nie wiem jak to wyglada w szkole ale wyprobowalam z wlasnymi dziecmi kilka
        roznych serii i mam akurat pod reka The parent and child Programme, Learning to
        write 3 age 5-6 gdzie sa cwiczenia pisania w linijkach. Dokladnie tak jak w
        polskim ` Blekitnym Elementarzu` (zeszyt cwiczen ktory przywiozla mi siostra
        pare lat temu)-z tym, ze tam sa raczej krateczki (tzn w Blekitnym Elementarzu)

        Z takimi cwiczeniami pisania w linijkach spotkalam sie tez w innych seriach,
        ktore przerabialismy. `Learning Rewards` np tez tak ma w zeszycie Handwriting
        practice. I `Letts` rowniez (age 3-4).
        Ale jak to w praktyce szkolnej wyglada to juz nie wiem.

        A co do kartek to podoba mi sie ten zwyczaj chocby dlatego, ze uwielbiam wlasne
        robic ;) Okazja zawsze sie znajdzie ;)

        sawl.photosite.com/cards/
        community.webshots.com/album/13645368yslPwgZYzj
        community.webshots.com/album/232713882uMYpew
        Sprawdzily sie tez jako prezent gwiazdkowy.
        Pudelko wlasnej roboty papeterii i kartek w wersji blanc bardzo mile
        widziane ;)
        • mama5plus Re: Charakter pisma 02.07.05, 22:59

          mama5plus napisała:


          > Nie wiem czy nadal, ale za czasow szkolnych mojego meza w programie byla m in
          > kaligrafia czyli wyrabiano charakter pisma w/g takich wlasnie zasad.


          Dodam jeszcze ze podobnie jest we Francji
          • ptasia Re: Charakter pisma 03.07.05, 13:31
            mama5plus napisała:

            >
            > mama5plus napisała:
            >
            >
            > > Nie wiem czy nadal, ale za czasow szkolnych mojego meza w programie byla
            > m in
            > > kaligrafia czyli wyrabiano charakter pisma w/g takich wlasnie zasad.
            >
            >
            > Dodam jeszcze ze podobnie jest we Francji

            jako dziecko uczone w UK :), potwierdzam, tylko nas uczono stawiać proste, nie
            powiązane literki bez pochylenia w jakąkolwiek stronę. co do cyferek, raz moja
            nauczycielka (=monstrum i w dodatku chyba lekka rasistka/szowinistka)
            powiedziała słodziutko: "Joanna, jak wrócisz do Polski, do będziesz sobie mogła
            stawiać ogonki przy jedynkach, ale na razie jesteś w Anglii, więc popraw
            wszystkie te jedynki w zeszycie".
            a pisać i czytać uczyliśmy się faktycznie b. wcześnie (co bardzo mi się
            podobało) - wcześniej pisałam po angielsku niż po polsku...
    • agazat Kartki na kazda okazje 02.07.05, 20:39
      Zapmnialysmy o kartkach na kazda okazje!!! Od psa/kota i dla psa/kota z okazji
      Bozego Narodzenia, Happy Father's Day Grandpa, no i dla mamy i jej
      bojfrenda/partnera z okazji swiat oczywiscie. Wymyslmy sobie jakas okazje a na
      pewno uda sie nam kupic do niej kartke. No, z wyjatkiem imienin oczywiscie, ale
      to przeciez polskie dziwactwo.
      • deadeasy Re: Kartki na kazda okazje 02.07.05, 22:03
        No wlasnie, super sa te kartki :) ...dla babysitter, nauczyciela, sasiada...
        do wyboru do koloru... czasem jak mi sie jakas podoba to kupuje "na zapas" :)
        np: "Good Luck" albo "Get Well", albo "Sorry you are leaving" ewentualnie "New
        Job".
        :)
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka