07.11.12, 15:54
...jestem mamą osoby która w pewnym momencie nie mogąc poradzić sobie ze sobą poszukała pomocy...tam dowiedziała się o BPD . I ja się dowiedziałam. W odniesieniu do niej i ...do siebie...i matki mojej. W czasach kiedy ja czytywałam o zaburzeniach daawno temu znalazłam siebie w osobowości shizofrenoidalnej. Czy jakoś tak.
Nigdy nie znajdę odpowiedzi na pytanie czy tak siebie w tym łańcuszku wychodowałyśmy...czy genetyka ...czy przypadek. Nieważne. Ważne że dla mnie jako matki nie ma pytania czy ? Jest pytanie jak ? Jak mogę pomóc w znalezieniu spokoju przez moja córkę. Albo jak mogę nie szkodzić.
Fachowa pomoc...w sensie psychiatra... jakoś nie wierzę.
Czy możecie napisać jakąś radę dla matki ?
Obserwuj wątek
    • jamama03 jak... 07.11.12, 16:39
      Brzask napisał w jednym z wątków że osobie z borderline " do ukojenia potrzebna miłośc bezwarunkowa, taka mamina a bord ją zabija, bo ma inne złe doświadczenie...''

      Chcę się nauczyć okazywać "maminą" miłość .
      • spaprany Re: jak... 07.11.12, 17:23
        a umiesz czuć maminą miłość?
        • jamama03 Re: jak... 07.11.12, 17:53
          Zaczynam rozumieć że moja mama robiła wszystko z miłości choć mnie krzywdziła wynosząc"inteligencję" i budując osobowość narcystyczną i budząc poczucie że tylko osiągając jestem godna...więc rozumiem...odcięłam pępowinę z mamą bez zerwania więzi a raczej wreszcie doroślejąc...więc może już wiem jak.
          moja mama miała jeszcze...ma dwoje dzieci...nie mają z nią tak popapranych układów. ja mam jeszcze jedno dziecko...nie mam z nim tak popapranych układów.

          Zostanie dla mnie pytaniem bez odpowiedzi co pierwsze. Co jest reakcją na co ...bordeline córki na mnie czy ja na bordeline córki. Jedno jest pewne. O ile wcześniej chciałam od niej żeby...teraz pragnę tylko jednego...żeby znalazła spokój w sobie...dla siebie.
          To może wystarczy na początek ?

          Nie nie byłam dobrą mamą dla niej. Okropną. Gorszą niż moja dla mnie. Tym bardziej że rad szukałam właśnie u swojej mamy...dublując efekt...pozbawiając zaplecza...Koszmar!!!!!!!!
    • brz_a_sk Re: Jak... 07.11.12, 19:40
      powoli ale z nastawieniem, że masz dużo do zrobienia

      to nie jest proste
      nie wystarczy chcieć
      ale na pewno CHCIEĆ to warunek niezbędny
      na pewno psychiatra i psycholog są niezbędni tylko nie licz, że tam dowiesz się o córce - jest w nas taka pokusa, że lekarz coś nam opowie - no nie nie zdradzi pacjenta, że tak uproszczę
      Twoja córka może nie chcieć takiej współpracy w ogóle i uszanuj to nawet się nie skrzyw
      Im więcej poczytasz mądrych źródeł o bpd tym więcej skorzystasz z wizyty u specjalisty

      na tym forum jest sporo wątków ze źródłami
      powiem Ci, że gdybym miał to czytać myśląc o córce - nie wyobrażam sobie - to zabójcza wiedza

      ważne, że chcesz rób kolejne kroki

      poszukaj - pisała z nami jedna mama - może uda Ci się z nią nawiązać kontakt

      nie podam Ci nic na tacy, bo wiedza o bordzie wymaga szukania, i pewnej powolności

      sam zdecydujesz co najpierw co potem, będziesz wracał do pewnych materiałów

      jedno może na początek Eichelberger Narcyz www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,12353377,Narcyz_nie_wierzy__ze_ktos_moze_go_pokochac.html
      to łagodnie wprowadza w temat, który jest horrorem nie ma co ukrywać
      ważne, ze napisałaś - tak mi się wydaje


      • jamama03 Re: Jak... 07.11.12, 20:15
        Dziękuję. Szczególnie za to" nawet się nie skrzyw..."

        Czytać nie jest łatwo...ale ja przecież to znam z życia...wpadam a czasami o zgrozo prowokuję emocji furę...

        M jak Bezwarunkowa...
        Decyzje...bez skrzywienia...

        To są moje dzisiejsze dwie lekcje...do ćwiczeń.
        • 3bsp Re: Jak... 07.11.12, 20:49
          To jeden z podstawowych błędów w myśleniu, polegającym na obarczaniu genetyki naszymi problemami.
          Pytanie spapranego było strzałem w dziesiatke.
          Twoje dalsze wypowiedzi przyblizaja ogromnie problem, ktory psychologowie nazywaja karambolem pokoleń.
          Z grubsza polegającym na tym, że powtarzanie zachowania minionych pokoleń w "bliskich" relacjach.
          To matryce, które zostały głęboko wtłoczone do jego podświadomości generujące zachowania.
          Gdybyś potrafia spojrzec z dystansu zobaczylabyś, ze zarówno ty jak i twoja mama i zapewne mama mamy
          zatrzymały sie w skutek silnej nerwicy (zwykle powodowanej deficytem miłości) w swym rozwoju emocjonalnym na poziomie dziecka, ktore jedynie żąda, lecz nie potrafi dawać.
          To dorosłe lecz niedojrzae emocjonalnie osoby.
          Mozesz sie na mnie obrazic za takie stwierdzenie, ale tym sposobem niczego nie rozwiążesz
          Wszystkie pragnęłyście aby was kochano, ale tak naprawdę nie dano wam miłosci bezwarunkowej, powtarzam bezwarunkowej
          więc tak naprawdę nie znałyście języka miłości, no bo i skąd
          Cechą charakterystyczną jest egocentryzm, bedacy jedna z faz rozwoju dziecka, na ktorym sie zatrzymałyście.
          Nie mając odniesienia, bedziesz zaprzeczać i to zamyka drogę rozwoju i naprawy.
          • wolna_jak_ptakk Re: Jak... 07.11.12, 21:51
            Macie całkowitą rację ,ale to nie jest takie proste .Kiedyś zaprzyjaźniony psychiatra tłumaczył mi, że osób z czystym BPD jest znikoma ilość w 90% przypadków łącznie z BPD wystepują tez inne zaburzenia ,charakteropatie . Może być np borderline osobowość histrioniczna albo dyssocjalna zaliczna do psychopati. Na kształtowanie sie tych zaburzeń mają wpływ rózne czynniki, biologiczne, środowiskowe oraz genetyczne właśnie. Z reguły osoby majace takie problemy rodzą się np z inną budową mózgu czy genami i dodatkowo są wychowywani w taki a nie inny sposób co sprzyja rozwojowi patologi emocjonalnej co w konsekwencji daje trwałe zaburzenie. Nie wiem co Ci poradzic jako matce chyba tylko wizytę u dobrego specjalisty bo chodź niektórzy tu na forum mają ogromną wiedzę i doświadczenie z osobami z BPD to nikt nie jest w stanie Ci favhowo poradzić.
            • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 07:26
              Dzięki wolny ptaku :)
              Tak z perspektywy mojego wieku...doświadczenia...wiedzy....wynika że...teoria to tylko próba opisu rzeczywistości...która zwykle jest jednak w wielu aspektach naszym zmysłom zakryta..wielowątkowa...nieodgadniona. Dlatego widzisz szuakam tutaj nie czekając na receptę...raczej chcąc nauczyć się czego intuicja i wychowanie nie podpowiada....troche jakby niewidomy chciał podziwiać wschody i zachody słońca...Ale ale...nawet jeśli nie ma wzroku to przecież wschód słonca to zmiana temperatury wiatru...i tylu rzeczy wokół , których widzący nawet jeśli zauważają...nie kontempluja...
              Chcę się nauczyć używać w dziedzinie pozytywnych relacji tego co mam ...
          • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 07:16
            3bsp...masz rację :)
            Patrząc wsteeeeeecz widzę 13 letnią dziewczynke wywiezioną od rodziny ....sponiewieraną...psychicznie i..... Zawsze wiedziałam że Hitler winien mojej traumy !!!!:)
            Przecież wiem ...czego nie wiem...czego nie potrafię...czy nie tak brzmi moje pytanie ? Jak....?

            Spaprany ...w swoim pytaniu był ciepły wątpiący nie zabierający nadziei...wyzwalający chęć pracy... nie jestem idiotką...ani geniuszem...czytałam ...wiem...o sobie też sporo...
            Dlatego nie ufam sobie. Dlatego pytam jak ?
            Pozdawiam :)
            Dobrego dnia :)
    • brz_a_sk Re: Jak... 08.11.12, 12:07
      nie pytana już
      jednak wtrącę

      chcesz prosto

      bo nie wierzysz, że prosto nic tu się nie da

      czy zniechęcam? a skądżesz

      chyba skracam tym drogę od złudzeń do realiów

      Pewnie, że bordy są bardzo różne i maja różne geny co może ułatwiać lub utrudniać terapię i życie po prostu ale to nie zmienia faktu, że prawdopodobnie sedno jest takie samo i z genami nie ma nic wspólnego; Kto szuka usprawiedliwień czy wykrętów zawsze je znajdzie - mam w tym nie złą wprawę, bo charakter ma twardy - sam dla siebie jestem bezwzględna; może dlatego widzę uniki nawet tam gdzie ich nie ma :-)

      Borda się nie leczy borda uczy się żyć od nowa nie zakładając, że renowacja to wymiana części na nowe - pamięć, wspomnienia i deficyty zostają - nie ma co mieć złudzeń - ale jest nadzieja gdy bord poczuje, że można inaczej i pamięta w każdej sekundzie: dasz radę wierząc w siebie pokonać tego potwora; problem w tym, że tych sekund jest w życiu tak potwornie dużo;
      • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 12:37
        Dziękuję :)
        kiedyś usłyszałam że z rozmowy z KAŻDYM człowiekiem możemy się czegoś nauczyć. Że wszystko zależy od naszej otwartości. Wychodzi mi różnie. Ale się staram.
        Po wypowiedzi 3bsp przyjrzałam się raz jeszcze swojemu egoizmowi i za to dziękuję. Mój emocjonalny protest wynika z niezgody na fatalistyczne podejście do problemu. Że nie da się. Że przechlapane. Moja mama do tej pory pewnie nie widzi problemu. Ja zobaczyłam na pograniczu mama/babcia moja córka dowiedziała się o nim na wejściu w dorosłość.
        Jestem pełna nadziei...na możliwość kontroli...
        Pełna nadziei dla siebie...jej...nas...was...
        Dziękuję :) Wiem dużo chwil...
    • non-grata Re: Jak... 08.11.12, 15:17

      Jak?

      Napiszę Ci z perspektywy córki, choć moja matka zdiagnozowanego bordera nigdy nie miała, to sporo zwichnięć nabawiłam się w relacji z nią właśnie.

      Czego oczekiwałabym?

      Spokoju.
      Nie odczytaj źle - rzecz mi w zostawieniu jej przestrzeni dla niej, bez Twojego wchodzenia, jeśli sama o to nie poprosi.

      Nie wciskaj się na siłę, nie osaczaj, daj jej powietrze, w którym nie będzie Ciebie, nawet, przykładowo, kiedy nagle zapotrzebujesz zbawić nią swoją samotność, złość, cokolwiek.

      Może to niepopularne, ale - uważam, że powinnaś być gotowa prędzej gryźć siebie po rękach, niż tknąć ją - nie mówię o wymiarze fizycznym, chodzi o wszelkie Twoje niefajne odpryski mogące w córkę godzić.

      Psychiatra?
      Może ponownie nie wyrażę się zbyt popularnie, ale - leki wielu tu nie działają, chyba, iżby miało się do czynienia z epizodami psychotycznymi.
      Przerobiłam wiele antydepresantów, stabilizatorów, neuroleptyków, uspokajających.
      Łagodziły i tłumiły, nade wszystko tłumiły, a nie sądzę, by na dłużą metę meritum leżało w sztucznym wyciszaniu.

      Psychoterapeuta.
      Jak najbardziej.
      To, to, to.
      Jestem w terapii, przy nie odrobinie, a - całej taczce dobrej woli - da się prostować.
      Ja jestem dowodem na to, że da się, choć nie zawsze wygrywam.

      Jasne, możesz zaproponować pomoc w znalezieniu specjalisty.
      Możesz sprawdzić referencje, ale - bez ingerencji w autonomię córki.

      Ideałem byłby psychiatra-psychoterapeuta, bo leki akhocowo przydatne bywają.

      To, co mi się nasuwa, odnośnie Twojej córki.

      Nie bądź z nią,
      ale - bądź obok.
      • brz_a_sk Re: Jak... 08.11.12, 16:11
        wspaniale to napisałaś

        oczekiwania borda często są zupełnie inne niż się najżyczliwszej osobie wydaje

        to co dla Ciebie jest korzystne

        i co dla Ciebie jest sukcesem, poprawą

        nie jest łatwe do nazwania i przyjęcia


        Może komuś taka podpowiedź przyda się jeszcze - wiele pomaga zaczęcie od jakiegoś kawałka wgryzanie się w problem - dla mnie, anoreksja jeden z często współtowarzyszących objawów bpd, jest takim pierwszym krokiem do poznawania niemożliwego; tam cokolwiek widać i trzeba się zmierzyć ze swoim nie rozumiem, widzę, wiem że tak jest i nie pojmuję jak to mozliwe, nie wyobrażam sobie, nie mogę poczuć i nie umiem pomóc jak to jest, że nie chodzi o to by nakarmić

        to tylko przykład oczywiście i bardzo uogólniona próba podpowiedzi jak pojąć niepojmowalne



        • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 18:44
          Z tym córka moja miała ze mną koszmar. Im bardziej ona odlotowa tym bardziej ja "przy niej" zamęczałam telefonami kontrolą. Bojąc się że sama nie da rady...i ...że zrobię to za nią.

          kompulsywne telefony...krzyki...brak konsekwencji...z mojej strony...

          będę gryźć ręce...chyba naprawdę dokładnie taki ruch...ugryzę palec ...swój...dla przypomnienia Waszej rady...zanim odpowiem na zadany ból zadaniem jeszcze większego bólu...niestety potrafię ...

          to racja ...to takie prosto mądre, ze nawet jeśli na krótko po moim nokaucie odpuszczała, to tylko uczyła się że musi bardziej, lepiej.

          będę miała totalnie pogryzione palce.

          Głupio mi tu ciągle pisać dziękuję , ale dziękuję bardzo.

          i
          • non-grata Re: Jak... 08.11.12, 18:59

            "Z tym córka moja miała ze mną koszmar. Im bardziej ona odlotowa tym bardziej ja
            "przy niej" zamęczałam telefonami kontrolą. Bojąc się że sama nie da rady...i
            ...że zrobię to za nią."

            To dla mnie nie nowość, nie zdziwiłam się.

            Dodałabym (w kontekście komunikatu matki dla córki, bez krygowania):

            NIE POTRAFISZ BYĆ SAMODZIELNA, WIĘC ZROBIĘ TO ZA CIEBIE. NIE UMIESZ TEGO ZROBIĆ, LUB - ROBISZ TO TAK BEZNADZIEJNE, ŻE ZROBIĘ TO ZA CIEBIE. JEST MI ŹLE, WIĘC TERAZ BĘDZIESZ MI TAŃCZYĆ. JEST MI ŹLE, WIĘC TERAZ SOBIE CIEBIE PRZYTULĘ. JESTEM SAMOTNA, WIĘC TERAZ BĘDZIESZ SIEDZIEĆ PRZY MNIE, AŻ POCZUJĘ SIĘ LEPIEJ.

            Przyznaj - przed sobą,
            iż w Twoich działaniach nie chodziło o nią, co, kiedy, jak robi, a - o Ciebie.

            Hipertrofia kontroli?

            Będziesz miała pogryzione palce i ręce po łokcie.
            Życzę Ci nawet pogryzionych pięt własnych, bo - to w trosce o Twoją córkę - w pierwszej kolejności.
            Ty, natomiast, czego również Ci życzę, gryząc się będziesz dotkliwie uczyła się stopowania.
            Najpierw - wobec niej, taką mam cichą nadzieję.
            • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 19:08
              Też taką mam nadzieję.

              Niestety u nas było gorzej. Ja nie chciałam żeby ona cokolwiek dla mnie.
              Egoizm egocentryzm ...nieobecność . Chyba ze rozróba...wtedy pełna kontrola.
              Kolejny mechanizm utrwalania.

              :(
              • non-grata Re: Jak... 08.11.12, 19:16

                Nie licytuję subiektywnych nieszczęść, każdy posiada odrębną skalę,

                niewątpliwie - szkicujesz sobą dramat swojej córki i wiem, WIEM, że tym usilnym tuleniem w przerwie od wrzasków i nierzadko próbą podchodzenia, BO TY CHCESZ siejesz kompost pod wzrastanie jej wewnętrznych pazurów, patologii i nienawiści. Nienawiści, najpierw - dla Ciebie.

                Nie rób tego, bo jeszcze jest czas - zawsze jest czas, ale i - coraz mało czasu, więc nie odkładaj cholernie trudnej pracy nad sobą do jutra. Od wczoraj!
            • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 19:14
              Stopuje...staram się bardzo.
              Wychodzi ze mnie w pracy.
              Ale to bzdura.
              Najwyżej mnie wywalą.

              Gdzie wychodziło jak stopowałam w pracy ? Dlaczego tego nie widziałam ? :(
              • non-grata Re: Jak... 08.11.12, 19:19

                Jasne, że masz prawo teraz zapłakać, ale - na dwie chusteczki, dalej wpadniesz w samoumartwianie się - uśmiecham się do Ciebie

                Pytasz, dlaczego tego nie widziałaś?

                Ja mówię: nie analizuj.
                Teraz patrz.
                Otwórz oczy i patrz.
                Patrz i widź!
                • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 19:35
                  Dziś już więcej nie zobaczę...bo jak zobaczę to wszystkiemu zaprzeczę przed sobą ...

                  Psycholog...psychiatra...ileż ja musiałabym mu tłumaczyć żeby zrozumiał...jakże mogłabym nim pomanipulować...nie że świadomie...świadomością swoją manipulować...

                  Przed Tobą...przed Wami...nie.
                  Z pogranicza widać lepiej...
                  • brz_a_sk Re: Jak... 08.11.12, 19:43
                    nie o to chodzi byś osłabła

                    odkrywaj przyczyny nie winy tak celu nie zgubisz i zniesiesz to lepiej

                    tu akurat większość nie mówi o winach, bo większosć wie, że też nie umie

                    choć tak k*wsko im zależy

                    czasem to się porobiło od za bardzo

                    i diabli wiedzą od czego

                    a wiesz, że niektóre matki nic nie wiedzą o tym, że ich dziecko ma bpd czasem nawet nie chcą wiedzieć

                    jesteś na dobrej drodze - próbujesz

                    dobry początek


                  • babalaba Re: Jak... 08.11.12, 20:32
                    Przyszła mi myśl, że sama zostałaś w 13-letniej dziewczynce. A teraz pakujesz na plecy wór win wielki, a tu na forum i kamyki do biczowania się znajdą.
                    Rozumiem żal matki. Dobrze, że szukasz info, czego nie robić.
                    Ale co robić - to ścieżka z głębi duszy; kontakt z samym sobą i przerobione emocje. To powoduje otwarcie i przepływ.
                    Czy ta córka jest najstarsza?
                    • jamama03 Re: Jak... 08.11.12, 21:00
                      Tak. Jest najstarsza. I ja byłam najstarsza. I moja mama była najstarsza.
                      Wiem że tak można to odebrać. Z tymi winami.
                      Na tym musi polegać moje " dojrzewanie-dopatrzanie'' żeby widzieć i nie ukamienować siebie samej. Tak nie pomogę. Tak będę pionkiem w grze.Jak w tym teledysku.

                      Zostanę może już na zawsze 13 latka w stosunku do swojej mamy. Ona nie zrozumie. Bez jej zrozumienia musimy grać korzystając z odległości...kultury...wychowania...i nie narażać na częste kontakty siebie nawzajem.

                      Dla mojej córki chcę czegoś lepszego. Cholera znowu egoizm...chcę dobrej mamy ....Ho Ho Ho mam Cię...egoiźmie....WRÓĆ jamama03...masz nie tego chcieć...to nie mamine !!!!!!

                      Wina .Jeszcze jakiś czas temu tak bym myślała.Chyba doszłam do muru. Już nie chcę winić i usprawiedliwiać. Chcę zmienić...najpierw zrozumieć. ale nie zbyt dużo naraz bo wtedy właśnie zamiast zrozumienia będzie winienie i obrona.

                      Nie . W żadnym wypadku nie czuję kamieni. Czuję nadzieję. ( i już trochę się boję jak będzie kiedy nadzieja się schowa, ale w moim wieku już powtarzalność uczy ,że jak się schowa, to się i znajdzie , jest jak pory roku , byleby tylko nie ulec złudzeniu że już zawsze wiosna...bo nie przygotujemy się na zimę....albo ze już zawsze zima..bo nie doczekamy wiosny)

                      Tylko te palce trzeba będzie gryźć:) Żeby nie myśleć ...nie nękać , jeśli mówicie że to i tak przed niczym nie ustrzeże...tylko szkodzi...będę musiała powierzyć opatrzności los jej...i być gdy wyciągnie rękę. Ten cholerny niepokój będzie gorszy do opanowania niż zaniechanie ranienia...myślę ....


                      • babalaba Re: Jak... 08.11.12, 21:48
                        > Zostanę może już na zawsze 13 latka w stosunku do swojej mamy. Ona nie zrozumie.

                        Jak się człowiek w środku zmienia, to jak fala, musi znaleźć odbicie.
                        To nie kwestia rozumienia, tylko uczucia. Tak samo z córką.

                        W mojej rodzinie też był karambol, z najstarszych kobiet złożony. Stajemy teraz w równym szeregu. Chyba nie ważne, kto płomień poniesie, byle proces zacząć.
        • non-grata Re: Jak... 08.11.12, 19:02

          ...bo Ty wiesz, jak dotkliwie się staram.
          Nie robię pustosłowia.


          Natomiast anoreksja?
          Da się wejść w mózg anorektyczki...
          Kiedyś pewien psychiatra powiedział mi, iż nie zna bardziej wysublimowanego i dotkliwszego rodzaju samobójstwa z premedytacją.
          • brz_a_sk Re: Jak... 08.11.12, 19:37
            staram się

            wiedzieć
          • czita88 Re: Jak... 08.11.12, 20:43
            > Kiedyś pewien psychiatra powiedział mi, iż nie zna bardziej wysublimowanego i d
            > otkliwszego rodzaju samobójstwa z premedytacją.
            >

            Rozpłynąć się w powietrzu, ulecieć w niebo. Zniknąć... Kontemplować swoją śmierć. Piekne.

            I przykryte pozorem dbania o siebie, nieświadome.

            Gdy spotykam czasami anorektyczki to chce mi się płakać i przytulić je, ale w pewien sposób też je podziwiam... Morze silnej woli. I energii. Sama nie wiem skąd. Teraz tego brakuje...
          • jamama03 Re: Jak... 09.11.12, 18:52
            ...a Ty wiesz jak się staram ? :)

            Dotkliwie dla Was bo piszę tu ...blable męty z duszy rodem...zamiast te palce obgryzać.
            Daje powietrze...zastanawiając się czy ..tam gdzie oddycha ta przestrzeń nie wydaje jej się lodem. Czy słowa " zadzwoń jak będziesz się nudzić ( od niej do mnie)" znaczą tyle że mam dostęp...czy tyle że chciałaby bliskości a nie mówi wprost. Wie że każdy telefon odbieram . więc może jeśli to potrzeba...sama zadzwoni...a ja jednak dam przestrzeń.

            Jestem pod panowaniem.Dobrze że dorosła. Już nie muszę panować. Nie da się panować.
    • brz_a_sk Re: Jak... 09.11.12, 21:10
      wyluzować i walczyć
      wyluzować by walczyć
      wyluzować by nie zwariować

      tak trudno siebie objąć
      • jamama03 Re: Jak... 10.11.12, 19:41
        Wyluzowałam ...dzięki :) pomogło.

        Ja nie byłam u psychiatry. Czytam polecane przez Was źródła i choć z całą pewnością toksycznie wpływam na moje dziecko...zależność to tyle silna emocjonalna mocna co...toksyczna.

        Daję powietrze. Cholera ...późno !!!! Mam nadzieję że nie za późno.
        Dziecię moje lubi samoświadomość. Szuka drogi dla siebie. Mam nadzieję że znajdzie.

        Mnie ma na absolutne zawsze.
        Czytam w różnych wątkach jak partnerzy...przyjaciele pytają jak mogą takiej osobie pomóc.
        Ja raczej wiem...że...więź rodzicielska jest jedyną ...która może mnie do takiej osoby przywiązać.

        Co nie znaczy jedyna więź która pozwoli mi taką osobę kochać i starać się zrozumieć.
        Ale jedyna która daje przewagę. Nie skłania do rozluźnienia/zerwania więzi.
        Ale ja już jestem dorosło/stara.
        Przez życie wyprostowana z wielu złudzeń nie pozbawiona nadziei.

        Partnerstwo z ranieniem. Hmm...to chyba błąd...tak myślę...szkoda...dla wszystkich stron.
        Takie mam sobie myśli po czytaniu tego wątku.Bardzo Wam dziękuję za wszystkie wpisy na tym forum. Pozwalają mi ogarnąć skalę problemu.Dziękuję.
        • non-grata Re: Jak... 11.11.12, 18:07

          Na dawanie powietrza może nie być za późno,
          celowo taka składnia zdania,
          bo - może i być za późno.
          Odkładając na jutro, na zaraz, nie odkładasz, a - wytwarzasz próżnie.

          "Ja raczej wiem...że...więź rodzicielska jest jedyną ...która może mnie do takiej osoby przywiązać.Co nie znaczy jedyna więź która pozwoli mi taką osobę kochać i starać się zrozumieć.
          Ale jedyna która daje przewagę. Nie skłania do rozluźnienia/zerwania więzi."

          Ładne i cholernie toksyczne, według mnie.

          Żadna, absolutnie żadna relacja nie ma prawa być bluszczem z tytułu 'rangi'.
          Relacja z przewagą? Nie relacja równa, a - podporządkowująca. Chora.

          I może, ma prawo poluźniać się i zacieśniać, zrywać też - nie wolno Ci, tak! - nie wolno przywiązywać sznurkiem do siebie.
          Próżnia.
          • jamama03 Re: Jak... 11.11.12, 20:19
            Dająca przewagę nie mi...dająca przewagę nade mną.

            Jestem na sznurku. Emocjonalnym sznurku. Obie jesteśmy.
            Masz rację cholernie cholernie toksyczne. Dla niej i dla mnie.

            Gryźć żeby nie ranić. Jasne. Proste.
            Wszystko inne koszmarnie trudne.

            Moja studentko/niestudentka jak się okazało mi dwa tygodnie temu.
            Późno bo się bała? Być może.Od dawna bardzo dawna nadmierna kontrola...żeby nie patrzeć bezczynnie staniu nad przepaścią. Olbrzymia ulga po skończeniu 18. Po skończeniu 21 jeszcze większa ulga. Nie chcę pytać co robi co zamierza , nie chcę gasić gdy nierealne plany...boli gdy widzę że ją boli konieczność pójścia do pracy. Nie chce pytać żeby nie zmuszać do tworzenia planów dla mnie. takich co mi wydaja się bezpieczne. Przecież ona nic nie musi dla mnie. Ja już idę tam....gdzie nie zabiera się nikogo.

            Nie pytać żeby chronić siebie przed kłamstwami i złudą spokoju ...?
            Nie pytać żeby nie zobowiązywać i nie stwarzać ciężaru zawiedzenia gdy jej nie wyjdzie...?
            Pytać żeby wykazać zainteresowanie....?
            Jestem koszmarnie zmęczona.


            • jamama03 Re: Jak... 11.11.12, 20:38
              Dawaniem powietrza czy stwarzaniem próżni jest opłacanie mieszkania w akademickim mieście mimo to ...?
              Czym jest dawanie pieniędzy na podstawowe...podstawowe ...utrzymanie...wspomaganiem czy uczeniem bezradności ...?
              Powrót do domu...koszmar. Przecież nie dla mnie.
              • jamama03 Re: Jak... 12.11.12, 11:29
                Jestem uzależniona od córki bardzo.
                Mam nadzieję że ona ode mnie mniej.
                Pauzy.
                Czas na oddech. Wyluzowanie.
                Oddech dla mnie i dla niej.
                Niekoniecznie zerwanie więzi.
                Znowu nadzieja :)
                • jamama03 Re: Jak... 13.11.12, 12:30
                  Myślicie że Tomaszek z " Nocy i dni" chorował na bordeline ?

                  Brak nadziei.
                  • jamama03 Re: Jak... 13.11.12, 20:32
                    Nie mam nadziei. Za mała na to jestem. Absolutnie nie daję rady.

                    • jamama03 Re: Jak... 13.11.12, 20:41
                      Zamienić się w kamień. Jedyne wyjście. Żeby nie czuć. Ani bólu ani miłości.
                      Nic. I doczekać do własnej śmierci. Oby szybko. Odpokutować tam. Pokuta tutaj zbyt bolesna. Poza tym zawsze jest nadzieja że tam nic nie ma.

                      • jamama03 Re: Jak... 13.11.12, 20:44
                        Gdyby to był partner dawno by mnie tu nie było. Mamina miłość ? Nie umiem.
                        • jamama03 Re: Jak... 13.11.12, 20:57
                          Kompulsywne wpisy zamiast obgryzania palców. Nie pomaga to palcobranie.
                          Zamiast wydzwaniania. W ramach oszczędzania jej.
                          Tak trudno mi uwierzyć że jej zachowania nie są zwykłym wyrachowaniem.
                          Wie że poza nowymi i nowymi i nowymi znajomymi jestem jedyną osobą która będzie.
                          Mimo wszystko.

                          Telefony odbiera. Wielki sukces. Od pierwszego razu ale nie zamierzam wydzwaniać.
                          To zawsze tylko potęguje emocje. Nic nie daje.
                          Muszę się psychicznie przygotować na ...nasze o zgrozo wspólne mieszkanie ...po grób...oby mój...oby nie przed usamodzielnieniem syna.

                          Życie.

                          Czy ona naprawdę nie rozumie jakie wywołuje emocje ?
                          Wiem że wszędzie tak piszą. Ale tak trudno mi w to uwierzyć ?


    • brz_a_sk Re: Jak... 14.11.12, 17:21
      odstawiasz wszystko czym się znieczulałaś włącznie z myśleniem - 'ja muszę do końca życia' , 'zaraz umrę'

      idziesz do psychiatry i szukasz psychologa

      to program minimum

      bo wykończysz się i nic to nikomu nie da

      trzeba się czasem zgodzić z tym, ze coś nas przerasta; nie dlatego, że my jesteśmy popaprani tylko problem jest ogromny

      jeśli już zaczynasz czuć, że musisz popracować nad sobą to jesteś bliżej olśnienia: córka musi sama chcieć sobie zacząć radzić

      trudno ocenić czy w czymkolwiek powinnaś jej pomagać - czasem brak pieniędzy skłania do terapii i pracy nad sobą, czasem nie

      jeśli wiesz co ją przekona do zajęcia się sobą to próbuj jeśli nie zostaw samą sobie - może okrutnie brzmi a może rozsądnie?

      dziś obie zajęte jesteście wzajemnym wykańczaniem się za Twoje pieniądze - może nie warto w to inwestować

      Kiedyś mieszkałam pokój w pokój z dziewczyną nastoletnią, dziś myślę, że była borderką - matka wykończona psychicznie i fizycznie zgodnie z zaleceniem psychiatrów 'eksmitowała' dziewczynę z domu - wynajęła jej pokój; dziewczyna była osobą na tyle dojrzałą - okolice 18 chyba (strasznie dawno nie wszystko pamiętam), że mogła zadbać o siebie. Przyglądaliśmy sie w zdumieniu, że jej jedynym zajęciem było wyżywanie się na matce, narzekanie i snucie niesamowitych opowieści i pewność, że tak można żyć; Ona nawet tego, że matka po zawale za chwile wykorkuje nie kojarzyła z końcem kasy. Ona miała mieszkanie, jedzenie i czas i to chyba było o te 3 rzeczy za dużo;
      Bordowi żyje się trudno i musi szukać pomocy by się móc przystosować do ludzi, by siebie znosić.
      To praca wieloletnia, chyba nawet stała i wymagająca olbrzymiego samozaparcia.
      Może nie ma sensu wyręczając odsuwać tych starań;

      Bord zajęty sobą bez obowiązków uwiesza się na bliskich, a oprócz tego zatruwa życie innym; sfrustrowany swoim cierpieniem, niszczy życie innych; wyładowuje się; szuka miejsc i osób do rozładowania emocji; usprawiedliwia się sam przed sobą i brnie w bezsensownym kierunku;

      Konieczność zajęcia się zarabianiem i sobą zabiera trochę czasu i energii - podsuwa myśl o konieczności zajęcia się sobą; odpowiadania za siebie; bord ma trudniej niż nie bord - to jest oczywiste i nic tego nie zmieni; tak ma niewidomy; człowiek bez nóg ... żeby żyć musi więcej; wyręczyć z życia nikogo się nie da;

      Jeśli widzisz, że jest źle nie pomagaj może to będzie najlepsze co możesz zrobić. Zajmij się sobą. Nie zakładaj, że jesteś od córki mądrzejsza, zdrowsza i silniejsza bo najprawdopodobniej tak już od dawna nie jest. Naucz ją, że słabszym trzeba się zająć - a słaba teraz jesteś Ty;

      W życiu jest tak, że każdy może nam coś podpowiedzieć i to jest potrzebne i ważne, nawet jeśli jest bez sensu - rzecz w tym by powiedzieć dzięki i mieć pewność, że ma się prawo wysłuchać a potem samemu wybrać i zdecydować co dalej. Nie wiem co jest dobre co nie, nie wiem co ja bym zrobiła na Twoim miejscu ale wydaje mi się, że to co napisałam pomoże Ci popatrzeć z innej strony na problem. To wszystko. Decydować musisz sama.
      Trzymaj się i uważaj na alkohol - łatwo sięgnąć w takich chwilach za daleko.





      • jamama03 Re: Jak... 15.11.12, 19:30
        Z domu...hm...
        jazda typu...nie dożyję 25 ...więc po co mam się czymkolwiek zajmować...

        martwię się gdy ona we mgle idzie miastem żeby kupić cygaretki...martwię się ze nie dałam jej samochodu...jak chciała...

        Jestem nieuleczalnie chora...

        dziekuję Ci brz_a_sk
        • brz_a_sk Re: Jak... 15.11.12, 21:22
          nie dziękuj, bo diabli wiedzą czy te rady są cokolwiek warte

          problem z dziećmi to zawsze najgorsze co nas spotyka

          gorszy jest tylko wtedy kiedy nasze dzieci krzywdzą swoje dzieci wtedy to już tylko udusić

          to jest zupełna bezradność

          poradź się specjalisty

          nie obwiniaj się

          musisz ją chyba usamodzielnić

          kiedy specjalista powie co jest możliwe, będzie tylko jedno lepiej - będziesz miała pewność co robisz źle, bo wiadomo nie uda Ci się od razu przestawić;

          ale teraz się męczysz i nic się nie zmienia
          to może lepiej się męczyć z sensem

          nie musisz córce zapewniać samochodu - to jest pewne;
          trzymaj się

          dawanie dorosłym dzieciom kasy na papierosy i alkohol to zły pomysł :-) wiem, ze nie wszyscy tak uważają - ja uważam, ze na to powinny sobie zarobić - nie jest to głupie prawda?
          chyba, że rodzicom się przelewa, a dzieciaki uczą się tak bardzo jak rodzice bardzo tyrają na to przelewanie.

          nie wyobrażam sobie, żebym wzięła pieniądze na papierosy od rodziców :-)




          • jamama03 Re: Jak... 19.11.12, 17:36
            jest za co dziękować :)
            absolutnie nie pożegnam się z Wami słowami...jest dobrze...
            w ogóle się z Wami nie pożegnam
            potrzebuję pomocy...i tutaj ją mam...gdzie mam szukać lepszych specjalistów...
            nie znajdę...

            choć zgodnie z sugestia przyznałam się przed sobą do niemocy...przyznałam do nieumiejętności...dostrzegłam potrzeby mojej córki...te psychiczne...staram się je szanować ...gryzienie palców zamienia mi się w łopot serca i uczucie gorączki...ale wytrzymuję...

            Trudno oddzielić mi niepokój związany z moimi sprawami od tego związanego z córką...
            prawdopodobnie rzeczywiście w tym miejscu robiłam najwięcej błędów...zarażałam swoim niepokojem...

            poszukałam pomocy u specjalistów...nie z wykształcenia...ale starszych ludzi bardzo przyjaznych którzy wychowali ...bardzo szlachetnego człowieka.

            słucham ich i Waszych rad już nie czuje się zagubiona...
            szczególnie że bardzo pokrywają się te rady...

            córkę usamodzielniam...daje powietrze nie rzucając na głęboką wodę...
            jej złość...jest wyrazem bezradności i słabości...to mnie rozbraja...
            rozbrojona niewiele mogę...tylko krzyczeć i rozpaczać...
            uzbrojona w Wasze rady...Wasza wiedzę ...Waszą otwartość...
            i mając pomoc w codziennych decyzjach wychowawczych
            mam nadzieje ...wyciszymy...zapanujemy...ja nad sobą....ona nad sobą...

            pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w codziennych zmaganiach.

            za rade z autem dzięki...to wcale nie było dla mnie oczywiste...niestety nauczono mnie...że "wszystko dla dzieci " co w sumie znaczyło "nic ważnego dla dzieci" i "zero wychowania"
            no prawie zero.
            taka postawa uczy tylko roszczeniowego stosunku DO NICH...bo tyle dostają...i buntu ICH bo przecież czują że tak naprawdę to wszystko...NIC nie to...

            Szukam szukam mądrości...błądzę wąskimi ścieżkami....i wyważam drzwi dawno już otwarte.
            Z boku patrząc to chyba boki można zrywać...a dla mnie to wszystko nowy nieznany świat...


            • brz_a_sk Re: Jak... 20.11.12, 08:51
              od brzegu, do brzegu
              widzisz to?
              że masz albo dół albo górę?

              na pewno przyda się wsparcie osób Ci bliskich

              ale weź pod uwagę, że bpd to zupełnie inny świat
              potrzeby takie same ale tylko pozornie, bo możliwości do ich realizacji zupełnie inne

              nie da się na skróty
              a co ważniejsze nie wszystko się da

              na czym polega bpd bardzo trudno zrozumieć, a już pogodzić się z tym, że to możliwe wręcz nie sposób
              wydaje mi się, że nie masz w sobie jeszcze zgody na wpuszczenie informacji o bpd

              czy córka ma nie wiemy - a dla niej to jeszcze trudniejsze
              często łatwiej żyć nie zdając sobie sprawy z tego, ze mamy jakieś wady czy defekty - informacje takie często dobijają a nie prowadzą do terapii czy jakiejkolwiek korekty;
              no po co komukolwiek informacja jesteś inny np brzydszy - nawet jeśli pomoże to dobrać ciuchy czy fryzurę tak by maskowały to komunikat "jesteś brzydszy' zostaje; nawet usunięcie wady zostawia ślad w pamięci - może się pojawić ktoś i pokazać mi kolejne moje braki

              a bord to bomba pełna informacji: jesteś kiepski, nie nadajesz się do kochania i już wiesz, że tego nie zmienisz

              jedno jest pewne to wszystko jest koszmarnie zagmatwane

              a jak nauczyć borda by nie poszedł w świat niszczyć każdego kogo spróbuje pokochać - jak?


              • jamama03 Re: Jak... 20.11.12, 21:52
                od brzegu do brzegu i góra dół to niestety całe moje życie.
                czy ma ?
                pewien psychiatra tak orzekł.
                czy się nauczy i czego się nauczy...
                zależy od niej...

                Ja ...
                widzę że się stara...
                potrzeba jej sukcesu...
                żeby była z siebie zadowolona...

                napisali gdzieś ze ok 22 roku życia człowiek dorośleje naprawdę...
                gdzieś napisali że ok 25 roku najgorzej z bdp...

                myślę że istotne w co ona uwierzy...
                myślę że w dużej części jesteśmy tym w co wierzymy...

                bdp...świat nieznany...ona powinna go poznać i okiełznać...myślę że wie...
                moja córka...to moja córka...
                chce tylko nie dokładać do ognia...nie przeszkadzać...
                głaskaniem i kopaniem...
                być ...
                • jamama03 Re: Jak... 21.11.12, 20:39
                  Znalazłam wpisy mamy o której mówiliście.
                  Czaragoryczy...pozdrawiam i mam nadzieję że u Was lepiej.

                  W Anarchii poznaję samą siebie , z tą zadrą do rodziców. Moja mama już nie musi do czyśćca. Przeszła go przeze mnie tu na ziemii. Co prawda zasłużyła !!!
                  Owszem układa mi się w pracy ale może dlatego że nigdy nie dorosłam do wieku podejmowania samodzielnych decyzji i szłam jak mama mówiła że mam iść żeby dobrze było. Droga ciężka, słyszała moje nią obarczanie jej właśnie ...do kilku lat wstecz, po 40tce mi odpuściło, a ja jej.
                  Usamodzielnianie. W dobie bez telefonów komórkowych to jakieś takie prostsze było. Człowiek wyjechał na studia, na bilety nie zawsze było, to sobie radzić musiał sam a mamuśka tam ze strachu umierała ale mącić bardziej już nie mogła ( nadal ze strachu umiera , ale inne dzieci jakoś od urodzenia odporniejsze a ja ...po czterdziestce :)
                  Mimo wszystko ...kocham...:))) Bardzo. Może wcześniej głupio, może teraz mądrzej, może raz tak raz inaczej, nudy nie ma :))

                  Pocieszył mnie opis bpd jako zachowań charakterystycznych i normalnych dla małego dziecka , występujących nienormalnie u dorosłych z powodu "deficytów". To pozwala mi założyć że jest nadzieja na przeciągnięte w czasie dorastanie oczywiście przy założeniu naprawienia i niepowielania błędów = pomocy ludzi pomocnych ( psychoterapeutów, autorytetów, kogo tam i tu trzeba będzie)

                  Swoja drogą dzisiaj właśnie dowiedziałam się że kiedyś obarczano winą za autyzm...błędy wychowawcze.
                  Ciekawe w jakim piekle będę się smażyć za to co matce i córce swej zdziałałam .

                  Boję się pisać ...że u nas lepiej...bo wiem że różnie bywa. Ale czytam, czytam, gryzę palce, piszę do Was, radzę się...i modlę.

                  • brz_a_sk Re: Jak... 21.11.12, 22:07
                    przeczytałam

                  • non-grata Re: Jak... 23.11.12, 14:33

                    Toże i ja Cię czytam.
                    Trzymam kciuka.
                    • jamama03 Re: Jak... 23.11.12, 16:49
                      A ja bardzo często o Tobie myślę i Tobie moje dziecko zawdzięcza że nie wydzwaniam do niej za każdym razem jak przypomnę sobie ze nie zrobiła czegoś ( naaprawdę ważna rzecz, ale zrozumiałam że moje telefony do działania jej nie zachęcą). Muszę się tylko przyzwyczaić do myśli że ewentualne konsekwencje jej braku działania o ile nastąpią, z pokorą muszę przyjąć jako konsekwencję moich wcześniejszych błędów.

                      i zrozumiałam, w zasadzie poczułam , bo wiedzieć to zawsze niby mój móżdżek wiedział,że rozpuściłam finansowo moje starsze dziecko, a teraz o mały włos młodsze, z poczucia winy i z łatwizny i dla swojej przyjemności. Łatwiej mi było znaleźć dla nich te dziesiąt złotych niż czas i MYŚL . Myślenie takie celowane i podejmowanie działań ukierunkowanych , to duży wysiłek. Szłam na łatwiznę zmęczona innymi sprawami-spełnianiem roli jaką mi mama na życie zadała :).

                      Poczułam to co wiedziałam zawsze. Dzięki za podpowiedzi :)

                      Czytałam tutaj takiego jednego gościa , który pisał że znowu chciałby poznać partnerkę z bpd ( wątek zarchiwizowany). Rozmawialiście trochę na ten temat. Ja tak sobie myślę , nie znając przyczyn ich rozstania, ze on po prostu kochał te dziewczynę, i uległ podświadomie złudzeniu że jak zwiąże się z następną o podobnych cechach , to trochę jakby do pierwszej wrócił.

                      Życzę powodzenia w codziennych zmaganiach :)

                      • non-grata Re: Jak... 23.11.12, 19:00

                        jamama03,

                        zbierasz na siebie cięgi i baty do potęgi entej.
                        Zbieraj więc i pozytywy:

                        "A ja bardzo często o Tobie myślę i Tobie moje dziecko zawdzięcza że nie wydzwaniam do niej za każdym razem jak przypomnę sobie ze nie zrobiła czegoś ( naaprawdę ważna rzecz, ale zrozumiałam że moje telefony do działania jej nie zachęcą)."

                        Nie mi to zawdzięcza, zawdzięczacie, a - Tobie.
                        Ja co najwyżej, jeśli podpowiedziałam słusznie, cieszę się,
                        ale - to Ty wybierasz, działasz tak, nie inaczej.
                        To Ciebie wiele kosztują takie, nie inne posunięcia.
                        Naucz się i sobie dziękować, pochwalić się sobie.
                        Ja się dopiero uczę.

                        Rzecz w konsekwencjach przyjmowanych całościowo, plusowych i minusowych.

                        Co do finansowego traktowania - może i potrafisz, ja tylko wspomnę - pamiętaj, by rozgraniczać "rozpuszczanie" od "zapewniania" - to tak nawiasem.

                        Powodzenia :)
    • jamama03 Re: Jak... 24.11.12, 19:14
      To racja.
      Tak bardzo trudno zachować spokój gdy wyobraźnia podpowiada na podstawie licznych filmów i doniesień co może stać się z młodą atrakcyjna blondynką w wielkim mieście, a ona nie dzwoni.
      Mam nadzieje że jest rozsądna. Wielokrotnie dawała dowody tego że potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo.
      Nie jest łatwo .
      Jak nie ma potwierdzenia że doszedł sms z życzeniem dobrej nocy...kiedys obdzwaniałabym wszystkich świętych . Teraz tylko tutaj piszę.Postęp. porażka że w ogóle ten sms poszedł. Chyba porażka. Gdybym nie puściła go w eter nie cierpiałabym teraz lęku o nią.
      Mówię Wam życie rodziców przed erą telefonii komórkowej było o wieeeele łatwiejsze.
      tak tak wiem...dzieci tez :) - ten uśmiech to dobra mina do złej gry , choć prawdę mówiąc opisanie lęku tutaj, zmniejsza go.
    • brz_a_sk Re: Jak... 25.11.12, 10:43
      umówcie się, która z Was jaki sposób troszczenia się o drugą chce
      np
      ma być sms z 'dobranoc' i czy znaczy on - córko odpowiedz czy żyjesz
      a może brak od Ciebie sms z dobranoc i brak pytania wtedy czy żyjesz mamo jest ważny

      sprawdza mnie! o! nie zależy nawet jej! ... na sms lub jego brak bardzo różnie reagujemy - dobranoc tak wiele może znaczyć i nic też


      • jamama03 Re: Jak... 25.11.12, 16:13
        Dziękuję Brzask :)
        Widzisz bardzo chciałabym takiej umowy, pewnie w dalszej przyszłości, ja moje młodsze dziecko bez bdp będzie się usamodzielniać , taką umowę zawrzemy ze sobą.
        Z moim starszym , równie kochanym dzieckiem dorosłym ,umowa taka zawarta zostać...nie może.
        Moja córa, pewnie miotana setkami tysięcy milionami emocji , o których zanim zaczęłam Was czytać, niewiele wiedziałam,znalazłaby w tym tylko pole manewru do przelewania emocji , zagęszczania atmosfery w sobie , ostatecznie między nami.
        Zanim Was poznałam odbierałam jej zachowania jako atak. Teraz wiem że na mnie najłatwiej jej odreagować. Bo wie, ona wie, ze będę zawsze . I...cieszę się że tych ataków jest coraz mniej...bo myślę sobie że w niej większy spokój, taką mam nadzieję.
        Ostatecznie sms doszedł czego potwierdzeniem był najpierw raport a potem z jej inicjatywy rozmowa telefoniczna.
        " Dobranoc" zawsze coś znaczy :)
        Że ktoś przez chwilę pomyślał. Zawsze znaczy jakąś bliskość, jakąś wyjątkowość. Może tylko grzeczność . Raczej dobre rzeczy :)

        Umowa z moim kochanym dzieckiem z rozpoznaniem jak wiecie...znaczy kolejne reguły które ona może łamać a ja teoretycznie na łamanie reagować , to zwykle znaczy awantura :):(

        Owszem posunęłam się do umowy , nawet pisemnej w sprawach zabezpieczających jej poczucie bezpieczeństwa, ale to raczej pisemne zobowiązanie z mojej strony dla niej. Jasno krótko co mogę w zaistniałej sytuacji, czego nie.Nie przeciąga liny . Co bardzo doceniam i szanuję i co jest dla mnie dowodem dojrzewania. Siebie tylko muszę pilnować żeby doceniania nie zamienić w rozpuszczanie...

        Dziękuje za to że mogę pisać, to naprawdę bardzo łagodzi moje emocje , przez to pomaga jej :)
        • brz_a_sk Re: Jak... 26.11.12, 09:39
          nie myl dojrzewania z radzeniem sobie z bpd

          to niesprawiedliwe dla niej ale może być i źle wykorzystywane

          bpd jest za wcześnie całkiem dorosły i dojrzały za to brak mu doświadczeń bycia dzieckiem

          chyba tak to jest

          może poszukaj jeszcze odpowiedzi na to - czy nie jest najważniejszą sprawą nie kumulowanie emocji?

          podziwiam Wasze starania - większość ludzi nie ma zielonego pojęcia jak inni mają namieszane w codzienności
          • jamama03 Re: Jak... 26.11.12, 11:41
            To bardzo ciężka praca.
            Wielki wysiłek.
            Najgorsze w tym wszystkim chyba to że nie wiadomo czy w dobrym kierunku. Przecież starania były zawsze. Na miarę umiejętności -zerowych.Ale takie są, fakt z którym się nie dyskutuje.
            Są marne.
            Chęci czy wystarczą ?
            Możliwości pomocy innych, umiarkowane, jak możliwość wejścia do wnętrza drugiego człowieka.
            Oby to nie Tomaszek i jego mama z Nocy i Dni.
            Oby nie.

            • brz_a_sk Re: Jak... 27.11.12, 12:46
              nie zakładaj - chyba jeszcze pytaj świat cały - jak to jest - jak?
              • jamama03 Re: Jak... 27.12.12, 02:12
                jak...przeżyć gdy obiecała pomoc w ważnej sprawie i...zawaliła.
                Kolejny raz. Jak nie ulegać jej obietnicom. Jak w nie nie wierzyć wierząc w nią ?
                Jak wychować dobrze syna w jej obecności ?
                Jak przeżyć na ciągłym niedoborze snu ?
                Jak spać gdy troska odbiera wszystkie siły życiowe.
                Znowu piszę tutaj żeby nie wydzwaniać do niej.
                Zawracając Wam głowę nie zawracam jej.
                Bo przecież wiem ze to do niczego nie prowadzi. Do niczego dobrego.
                dam radę:) Dam radę.
                Ona ? Teraz dobrze się bawi w gronie znajomych.
                Dostała pieniądze na gwiazdkę więc wydaje.
                Tyle tylko w tym dobrego ze nie dostała ich ode mnie.
                Jak pytam. Ale nie bardzo wiem co jak ???
                Chyba tylko jak przeżyć sobie i synowi nie szkodząc. Ona żyje w swoim świecie ułudy i...nie wyjdzie z niego. Jeszcze nie teraz.Obawiam się ze nigdy.
                Może nigdy. Inwalidztwo. Myślę ludzie muszą się opiekować niepełnosprawnymi dziećmi. Moje dziecko ma ręce i nogi i głowę ...ale nie mogę o nim myśleć i od niego oczekiwać jak od pełnosprawnego dziecka. Jest to niepełnosprawność. A ja wariuję :)))))
                • jamama03 Re: Jak... 27.12.12, 05:14
                  Moje dorosłe dziecko wróciło wstawione po 4 tej . Nadal planuje realizację zobowiązania tzn wyjazd rano samochodem w trasę ponad 200 km. Oczywiście nie mogę na to pozwolić.
                  Nie ma dobrego rozwiązania.
                  Jeśli pozwolę umrę i ryzykuję śmierć jej i innych przypadkowych na drodze.
                  Jeśli nie pozwolę będzie znowu tekst że oczywiście musi być zawsze tak jak ja chcę,
                  i obwinianie mnie że to przeze mnie nie daje sobie rady w życiu.
                  O sprawie naprawdę ważnej nawet nie wspominam. Muszę wymyślić jakieś nowe rozwiązanie.

    • jamama03 Re: Jak...:) 28.12.12, 16:06
      Sprawy zalatwione.
      Temat przegadany.
      Konfrontacja skończona zwycięstwem obu stron , znaczy kompromisem.
      I nie zgodzę się na punkt widzenia ze kompromis to porażka obu stron :)
      Choć z logicznego punktu widzenia...prawda.
      • jamama03 Re: Jak...:) 01.01.13, 21:28
        Odkąd jestem tutaj...czytam ..piszę...denerwuje się...łapię nadzieje...w moim...naszym realnym życiu jest znacznie lepiej.
        Jednym słowem znajduje odpowiedź jak tak...jak nie...
        • jamama03 Dlaczego 03.01.13, 10:14
          Chociaż moje obecne napisanie dotyczy innego tematu zapiszę w tym ...moim wątku. Tym którzy chcą latwiej będzie wpis ominąć.
          Zaglądam tu i piszę żeby...dać się korygować.
          Żeby się uczyć.
          Mam od kogo.
          Ludzi...normalnych...którzy mnie przecież w większości otaczają...tylko zmęczylabym swoimi problemami. Choć bardzo by się starali, w żaden sposób, albo w niewielki są w stanie mi pomóc.
          Uczę się ...od osób z bpd...gdy podpowiadają jak się czują, jak ich nie traktować, jak nie wkurzać, kiedy zostawić w spokoju...
          Uczę się od osób po kontakcie zachowujących "uczucia wyższe" jak można w każdej sytuacji zostać czlowiekiem...
          Uczę się od osób zlorzeczących co może się ze mną stać...

          Gdybym tu nie zaglądala...myślalabym że slowa bardzo raniące mojej córki są jej świadomym wyborem są atakiem na mnie. Jako osoba impulsywna odpowiadalabym tym samym...
          Tak. W kontakcie z nia zapominam o powinnościach matki.
          Po tysiąckroć mówilam sobie ...wiele lat temu i miesięcy...kocham ją ale jej nie lubię.
          Kiedy zaczęlam tu zaglądać zniknęlo " nie lubie" zastąpione " ale mnie teraz wkurza, chyba rozumiem dlaczego"
          Muszę wytrwać zmienilo się na chcę wytrwać.
          Choć inaczej.
          • brz_a_sk Re: Dlaczego 03.01.13, 12:42
            pomyślałam tak
            czy na pewno dobrze pod dyktando borda
            czy to nie wkręcanie się
            wiedza o - nie powinna iść w parze z naśladowaniem
            może nie powinnaś się przystosowywać
            może to najgorszy pomysł?

            może najważniejsze budować siebie

            poznawać świat córki

            być w odwodzie z ofertą

            i tu sztuka - jaką

            mam dwie tendencje - bardzo twardej postawy kiedy rozumiem co chcę osiągnąć, i bardzo miękkiej kiedy rozumiem tylko co kieruje drugim człowiekiem - to prostsze i wygodniejsze; na pewno bardziej przyjacielskie pozornie a na pewno wcale nie wychowawcze

            cóż druga droga słodko wygodna dla mnie - przy pierwszej uszarpać się trzeba a cele takie dalekosiężne
            dobrze, że mam to już za sobą :-)

            czasem tylko odzywa się we mnie maumśka - czasem bywa znośne :) dla dorosłych dzieci :)

            • jamama03 Re: Dlaczego 03.01.13, 19:36
              Będąc tutaj...buduję siebie.
              Dziękuję.
              Niestety jestem tak wytresowana że mam przynosić "dobre"...służyć.
              Wtedy jestem nagradzana uwagą i miłością.
              Taki ktoś nie może wychować dziecka. Służysz dziecku to jesteś sługa.
              Dziecko jest Panem. Traci grunt. Bo wcale nie chce być panem.

              Mam nadzieje że nie jest zbyt późno na budowanie siebie .
              Mam nadzieje że to budowanie siebie innym też przyniesie korzyść.


              • brz_a_sk Re: Dlaczego 03.01.13, 19:50
                odciąża się dziecko od zbyt trudnych decyzji wydając jasne polecenia
                umiar rozwaga dojrzałość - idealny stan

                coś opowiem a nóż ktoś uzna, ze to warte rozważenia

                oprócz dzieci w domu były zwierzaki bardzo długo uczyłam dzieci - najpierw nakarm psa potem zasiadaj do stołu ...

                no i o tym, ze to fatalny pomysł dowiedziałam się od Doroty Sumińskiej - lekko mi się świat przestawił i dość daleko posunięte wnioski z tego wysnułam

                żeby pies słuchał czyli wiedział kto jest panem i kto rządzi powinien jeść tzw 'resztki z pańskiego stołu'
                ma poczekać aż pan się na je - oczywiście nie o chodzi o żadne odpadki
                tak samo ma mieć zakaz włażenia na pana fotel - i spylać z niego kiedy pan wchodzi
                dodajcie do tego dawny zwyczaj kolejności podawani przy stole
                dzieci długo jadły w kuchni ...

                niech Wam nie przyjdzie nic głupiego do głowy - bardzo szanuję swoje dzieci
                ale poskładajcie sobie jakie sygnały przekazujemy tym co się w domu dzieje

                może to nie takie głupie: "tatusiu przynieść ci kapcie?" - może to właśnie ustala prawa i obowiązki ;
                tylko do tego trzeba się zachowywać jak na matkę i ojca przystało - udawanie i ekscesy odpadają

                na własny użytek sobie to po analizujcie

                dzieci w rodzinach stabilnych funkcjonują świetnie - trudne to wszytsko :)
                • jamama03 Re: Dlaczego 04.01.13, 11:15
                  Takie slowa ja Toxic ...co wyzwalają we mnie ?
                  Po pierwsze : ...nie zlość...boję się napisać...ale...wspólczucie...
                  Po drugie :niepokój...że pewnie podobne reakcje na trudne sytuacje może mieć moja córka
                  Po trzecie pytanie: czego nie rozumiem co źle robię że intencje moje są tak odbierane.
                  Po czwarte : myśl że chyba nie do końca mam na to wszystko wplyw, że może tyle samo w tym wszystkim mojej winy co braku winy.

                  Ta sytuacja nie jest trudna, choć przykra. Mogę po prostu się nie odzywać.
                  Sytuacje trudną mam w domu.
                  Bo ...tam moje ewentualne blędy ...

                  Dlatego dziękuje naprawdę za rady konstruktywne których na początku udzieliy mi tu osoby z bpd...Stosuję się do nich...naprawdę... i jest w mojej córce więcej spokoju ...przynajmniej tak to zewnetrznie widać...
                  • jamama03 Re: Dlaczego 04.01.13, 11:29
                    I może najważniejsze pytanie ...jak reagować na tego typu slowa.
                    Nigdy nie musialam.
                    Mialam to szczęście.
                    Oczywiście jedyna reakcją po tym jak już zamkną mi się ze zdumienia szczęki ...jest uciec.
                    Tak w każdej sytuacji kiedy chodzi o mnie.


                    Natomiast...
                    Istnieje pewne prawdopodobieństwo,że moja córka zacznie reagować na stres tak jak Toxic...
                    Co wtedy ?
                    Przecież nie ucieknę ...
                    • jamama03 Re: Dlaczego 08.01.13, 21:12
                      Przerwa-Tetmajer Kazimierz

                      Sa takie chwile

                      Są takie chwile, gdy się nie śmie badać
                      swej własnej duszy, bo się człowiek lęknie,
                      ze ani jednej nie znajdzie w niej struny,
                      co potrącona, jeszcze czysto dźwięknie.

                      Lecz trzeba tylko jednego spojrzenia
                      pełnymi wielkiej miłości oczyma,
                      by w akord związać wszystkie struny duszy...
                      Potrzeba jednych oczu - - lecz ich nie ma!


                      Wiersz mój ukochany ...

                      Nie chce uczyć się jak reagować na agresję w domu, jak wyhamowywać ja w sobie, poćwiczę.



    • brz_a_sk Re: Jak... 08.01.13, 22:34
      czasem warto powstrzymać się od łatwego bycia pewnym

      tu nikt nie pisze o nieznanym

      czasem pisze o najboleśniejszym

      licytacja kto ma bardziej jest tak bez sensowna jak ochota na bycie bordem by być bardziej

      jeśli ktoś mówi, że bywa dramatycznie i boleśnie, inny że są ranny nie do naprawianie, że są partnerzy zniszczeni, kolejny że są dzieci zdeptane to po co mówić, że głupoty gada?

      bo się bardzo chce by to nie była prawda? no to nie pomaga

      tak trochę w powietrze to kieruję, bo ostatnio widzę tu tyle złych wpisów - bez sensownych

      nie raz czytałam coś co mi nie pasowało, zaskakiwało ale nie przychodziło mi do głowy napisanie - co ty za bzdury człowieku zły piszesz, że tak tu streszczę - zakładałam na wszelki wypadek, że wie co pisze

      nie dewalujcie przeżyć i rann innych

      sa partnerzy bordów z połamanym życiem wygląda czasem na dożywotnie rany a ich exbordy sobie siedzą na nowym partnerze i radzą jak do tej pory; są bordy które zrobiły olbrzymie postępy w terapii i krzywo patrzą na tych, którym terapia nie odpowiada; są bordy, które utrudniają dzieciom kontakty z ojcem albo co jeszcze ciekawsze utrudniają dorosłym dzieciom odejście z domu - podważając każda nową znajomość, rujnując życie wyzwiskami i manipulując; są byli partnerzy, którzy niszczą borda żeby odreagować; nie ma tu związków łatwych; jest często i przemoc i poniżanie i zdrady i planowe nisczenie, jest bulimia i amoreksja i dotyczy to bordów, partnerów i ich dzieci; jest depresja
      i lepiej nie mówić widząc po swój widnokrąg, że się wie a inni złosliwie plotą
      znam ludzi, których otoczenie nie ma pojęcia o ich chorobie - włącznie z najbliższymi - ani o anoreksji ani o gwłatach ani o narkomanii czy piciu nic;
      wpakowałam w jeden post to wszystko, bo może pomoże to tym którzy odbierają prawo innym do napisania - nie masz pojęcia jak mam trudno i jak cierpię jeśli tu piszę to by pomóc komuś podpowiedzieć ostrzec, uratować ... cokolwiek;
      marnie gdy ktoś tu wpada i mówi ja to mam naj i wiem wszystko reszta lipa i bzdury albo złośliwości

      nie wiem jak ja to czytam ale nie widzę tu złośliwości czasem głupoty z choroby (wiem to nie choroba) wywalone na stół albo dla odreagowania - ale to rzadko i raczej współczucie z kuksańcem w bok na to najlepsze ;

      nie rańcie się gratisowo, nie podważajcie czyichś uwag płynących ze strasznych doświadczeń z konsekwencjami na lata to cud, ze takie osoby też tu piszą mogłyby strzelać




      • jamama03 Re: Jak... 08.01.13, 23:36
        wiesz...może to właśnie moja skaza...
        nie umiem podejść mimo wszystko z takim dystansem...
        zakładam intencje...
        absolutnie nie twierdzę że mam najgorzej...
        ani najlepiej...
        ani w ogóle...
        po prostu boli...

        brz-a-sk napisał
        jeśli ktoś mówi, że bywa dramatycznie i boleśnie, inny że są ranny nie do napra
        > wianie, że są partnerzy zniszczeni, kolejny że są dzieci zdeptane to po co mówi
        > ć, że głupoty gada?

        żeby nie uwierzyć że się nie da...

        Tak . To moja skaza albo interpretacja wynikająca z problemu z jakim chodzę . Odbieram te wpisy wcale bez założenia że są wyrazem czyiś odczuć. Odbieram je ...jako odbierające nadzieję...jako obowiązujące...jako wyrocznię...
        Dlatego się buntuję. Przed akceptacją ich.
        Rozumiem o czym mówisz.Oczywiście masz rację .

        Trochę się z księżyca tu wzięłam.
        ani bord...
        ani ofiara borda...
        oprawca borda...zdaje się...? ( albo mam gorączkę albo to ma sens i właśnie odkryłam kim jestem)

        dla borda wkurzająca bo przyklejona...
        dla nie-borda wkurzająca bo...wiadomo...

        odstaję...w punkcie widzenia...
        w celu...

        z tego powodu postaram się tu już nie zaglądać ...

        "bycie bordem by być bardziej" jeżeli o mnie tak sądzisz to jesteś w błędzie...

        Poświęciłaś mi bardzo dużo czasu i uwagi.
        Dziękuje.





        • brz_a_sk Re: Jak... 08.01.13, 23:46
          dobrze, że mam pod ręką poczytaj - w sumie kto chce niech poczyta, bo pisałam do wszystkich

          ja też czytam wszystko jakby do mnie ktoś mówił specjalnie - a generalnie nie jesteśmy pępkiem świata

          popatrz jaki tekst
          o nas
          dla nas
          dla wszytskich - ale wiadomo trzeba umieć wybrać

          www.taraka.pl/sztuka_zycia_z_astro_05
    • brz_a_sk Re: Jak... 09.01.13, 17:31
      t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTtBVKhzQztkLvyfa4PnrxaUEII8eXxNQCAaSnyXalAIuB4_kda5KxjCwGN
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka