mijka_1601
28.03.23, 12:44
Proszę, pomóżcie mi spojrzec na całą sprawę z jakiejś zdrowej perspektywy. Facet, o którym piszę ma 34 lata, znamy się (tylko internetowo) od ponad roku. Znajomość ta była jak jazda kolejką górską. Wyznania miłości, nienawiści, życzenie sobie najlepszego i najgorszego. Trwaliśmy w tym z przerwami oboje. Potrafiliśmy mieć piękne, głębokie rozmowy i dni, kiedy zupełnie nie potrafiliśmy się zrozumieć. Probowalam to zakańczać niezliczoną ilość razy. Do niczego nas to nie prowadziło. Na moje "żegnaj, proszę daj mi już iść" słyszałam, że to tylko mnie pragnie, ze mną wiąże resztę życia, a kiedy probowalam być twarda, wysyłał mi zdjęcia swojej pociętej nogi. Nie potrafiłam go w konsekwencji zostawić naprawdę. Wielokrotnie pojawiały się groźby samobójstwa, facet ma myśli samobójcze praktycznie codziennie, nie wiem co robić.
Zdarza się, że ustalamy zero kontaktu, jednak po kilku dniach widzę wiadomości od niego. Czytam je, (może nie powinnam) I mimo że próbuję nie reagować, po kilku godzinach odpisuję i wtedy znowu jestem w tym wirze wzajemnych oskarżeń.
On probuje uzyskać pomoc od specjalistów, z marnym skutkiem, ma zdiagnozowane ADHD, podejrzewa (sam u siebie) borderline, ja widzę wiele cech narcystycznych.