amigo50
13.06.08, 23:45
Moje pierwsze pływanie pod żaglami na Morzu Egejskim, pierwsze
spotkanie z Zatoką Sarońską i Cykladami, pierwsza wizyta na Kreci i
w Monemwasii miały miejsce w drugiej połowie maja dziesięć lat temu.
Pamiętam z tego rejsu, że kiedy startowaliśmy z Aten, to na dworze
jakoś tak najcieplej nie było. Pierwszej nocy nam przywiało dosyć
mocno i potrzebne były sztormiaki.
Na zdjęciach zrobionych następnego dnia, chociaż nie padało, to
jednak jesteśmy w sztormiakach i polarach.
Na zdjęciach z kolejnego dnia w Ermoupolis też w jesteśmy w polarach
i długich spodniach.
Kolejny dzień w Mykonos to co prawda w krótkie spodenki i koszulka z
krótkim rękawem, ale popołudniowe zdjęcia z Delos już w ciepłej
koszuli z długim rękawem.
Dopiero zdjęcia z dni następnych mogą świadczyć o tym, że było
cieplej i są nawet jakieś zdjęcia z morskich kąpieli, ale to było
gdzieś u brzegów Krety.
Jako zwierzę zdecydowanie ciepłolubne o wiele bardziej polubiłem te
późniejsze rejsy, które odbywały się pomiędzy połową czerwca a
końcem drugiej dekady września.
Żadnego deszczu, cieplutko żeby nie powiedzieć że upalnie, woda w
morzu też ciepła – nawet do 27 stopni. Jedynym mało przyjaznym
elementem tej sielanki pod żaglami było pojawiające się czasami
meltemi – specyficzny lokalny wiatr, występujący jedna tylko przy
pewnym układzie barycznym na Bałkanach i w Azji Mniejszej, który
przecież nie zdarza się tak często.
O meltemi jednak można napisać dłuższą rozprawkę, bo raczej rzadko
pojawia się w takiej charakterystycznej postaci w jakiej chcieliby
go widzieć meteorologiczni teoretycy i badacze pism. Podarujmy więc
sobie ten wykład.
Przyzwyczaiłem się już do tego, że Cyklady wypalone przez lipcowe i
sierpniowe słońce a do tego bardzo ubogie w wodę jawiły mi się jako
skaliste pustynie porośnięte tylko jakimiś zeschłymi, zwykle
kolczastymi, kłującymi badylami. Nie bardzo sobie nawet wyobrażam,
że może tutaj być inaczej. Nie bardzo też już sobie wyobrażałem, że
mógłbym tu pływać kiedy indziej niż wtedy, kiedy słoneczny żar leje
się z nieba a ciało zanurzone w boskim Egeo nie doznaje żadnych
nieprzyjemnych odczuć, nie pojawia się na nim gęsia skórka a z wody
wychodzić się nie chce. Jedyne nieprzyjemne odczucie to smak
tutejszej wody. Jest zdecydowanie przesolona...
Na początku tego roku pojawił się jednak pomysł zorganizowania rejsu
i popływania w maju. Początkową propozycją była nawet pierwsza
połowa maja.
Najpierw zimne ciarki przeszły mi po grzbiecie, ale chęć pływania
tutaj i to jak najprędzej wzięła górę.
Ustaliliśmy z zainteresowanymi, że nie będziemy eksperymentować i
będzie to jednak druga połowa maja .
Uzgodniliśmy wielkość i typ jachtu, który wybraliśmy z oferty
przedstawionej mi przez zaprzyjaźnionego Greka, zebraliśmy i
wpłaciliśmy pieniądze, zarezerwowaliśmy bilety lotnicze i...