kornel-1
24.06.08, 14:24
- Nie patrz tak na mnie, bo się peszę!
Sergiusz z wyrzutem popatrzył na Inkę. Za pół godziny rozpoczynały się pokazy lifterów a musiał jeszcze dokończyć montaż nowego układu na płytce drukowanej. Inka kiwnęła głową i trąciła pudełko z przegródkami, w których mieściły się opornikami, kondensatory i scalaki.
- Zostaw, proszę! Nie mam czasu na zabawę.
Chłopak wziął kolejny element i sprawnie wlutowywał do płytki. Zasyczała kalafonia. Inka kichnęła, nie znosiła tego zapachu. I w ogóle nie lubiła tego majsterkowania Sergiusza. Wciąż nie miał dla niej czasu. A tak lubiła ich wspólne zabawy! A teraz tylko ten lifter i lifter!
Do wlutowania pozostały jeszcze trzy oporniki. W tym momencie przeciąg z hukiem zatrzasnął okno i Inka podskoczyła jak oparzona strącając ze stołu pudełko z elementami elektronicznymi.
- Zabiję cię! - wrzasnął Sergiusz, lecz Inka zgrabnie zeskoczyła ze stołu i schowała się pod łóżkiem.
Dzień wcześniej namęczył się segregując oporniki na te sprawne i te przepalone, a teraz leżały na podłodze wymieszane ze sobą. Szybko je zebrał i nerwowo spojrzał na zegarek. Zostało 25 minut! Sięgnął po uniwersalny miernik chcąc ponownie sprawdzić opór rezystorów. Wyświetlacz na mierniku zapalił się, wykonał autotest i po chwili zgasł. "Do licha!" - zaklął w myśli. Już wczoraj mrugał ostrzegawczo napis "BAT", powinien był naładować przez noc akumulatorki zasilające miernik. Że też nie miał innych w zapasie! I choćby jednej dobrej baterii w domu. Wrr!
Ułożył przed sobą 5 oporników 10-omowych. Trzy z nich były sprawne, dwa zepsute. Tylko jak je rozróżnić? Miał tylko jedną szansę, tylko jeden pomiar... Wiedział, że za chwilę akumulatorek "odsapnie" i będzie można podjąć ostatnią próbę...
Schylił się po Inkę znów łaszącą się do nóg i pogłaskał po miękkim futerku.
- Widzisz, co narobiłaś? Musisz mi teraz pomóc!
k.