Dodaj do ulubionych

Awantura o rower

18.04.09, 14:08
Tatuś tongue_out kupił swojemy czterolatkowi wymarzony rower. Nie za duży, dobrze
dobrany, trójkołowiec, koniecznie czerwony i błyszczący i nie oszukujmy drogi.
4 dni nauki w domu na nic
na podwórku tydzień też nie
jedynie jazda z kijkiem
o przepedałowaniu jednego pełnego kółka nie ma mowy
dzieciak się zacina i mówi że nie umie ale chce jeździć pchany kijem

a dziś rower powędrował do dwuletniego synka dozorczyni
bo w parku jak nasze dziecko odstawiła cyrk że nie umie pedałować
siadł młody dozorczyni ładnie popedałował pod górkę i z górki
to w tatusiu tongue_out coś pękło i wręczył rowerek dozorczyniakowi

skutek
dozorczyni wdzięczna jak nie wiem bo stać by jej nie było na taaaki rower (nie
było jej przy tym, jedynie starsze rodzeństwo tamtego dwulatka, bo pewnie
znając kontekst nie przyjęłaby)
dwulatek dozorczyni śmiga po parku na rowerku
a moje dziecko załamane, czuje się oszukane, okradzione i smutne
ja mam żal do ojca, ale ten uważa że postąpił słusznie "nie chcesz się nauczyć
jeździć-nie będzie rowerka), a z drugiej strony cichutki żal do dziecka, że
jest taką ciamajdą.


Obserwuj wątek
    • drogadodomu Re: Awantura o rower 18.04.09, 14:23
      Współczuje dziecku. Szczerze mówiąc to brak mi przykładu aby durnemu ojcu
      uświadomić jaką krzywdę zrobił swojemu dziecku. Przepraszam za epitet ale inne
      gorsze mi się na klawiaturę cisną. Ciekawe czemu tatuś tak ambicjonalnie do tej
      jazdy na rowerze podchodzi? To tylko rower. Starszego pchaliśmy kijem tak z
      półtora roku, młodszy nauczył się jeździć na dwu kółkach nie wiadomo kiedy. Nie
      jestem w stanie wyobrazić sobie co zrobiłabym mężowi jak by taki numer odwalił.
    • anja0123 Re: Awantura o rower 18.04.09, 15:20
      Podpisuje sie pod przedmowczynia. Biedne dziecko.
    • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 15:33
      Biedne dziecko. O tatusiu nie chcę w zasadzie pisać, bo musiałabym
      uzywać wyłącznie brzydkich wyrazów po kilka razy. Co z Ciebie za
      matka, że pozwoliłaś tak chamsko skrzywdzić własne dziecko? Gacie w
      chałupie aż takie ważne?
    • asia.sthm Re: Awantura o rower 18.04.09, 16:56
      To jest taka chwila ze musisz sie postawic mezowi i to tak
      zdecydowanie jak tylko umiesz. Albo pojdzie i natychmiast kupi inny
      rowek , ktory synek sobie dobirze albo ty to zrob. Dziecku
      wytlumaczcie ze tamten pierwszy rowerek mial jakis blad ze tak sie
      na nim trudno pedalowalo. Ten drugi bedzie przychylniejszy,
      latwiejszy do nauki i tyle.

      I miec anielska cierpliwosc. Czasami dziecko potrzebuje czasu zeby
      zaskoczyc co i jak. Bzdura ze nie chce sie nauczyc.
      Ja kilka dni temu sprowalam pierwszy raz w zyciu curling i Bog
      jedyny wie jak trudno zalapac zanim sie zalapie, jak kontrolowac
      nogi na lodzie, miotle, kamien i jeszcze kombinowac w glowie jak sie
      nie zabic.

      Powodzenia dla synka , a meza udus jak zacznie sie stawiac, zamiast
      przyznac sie do bledu.
      • scher Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:29
        asia.sthm napisała:
        CytatDziecku wytlumaczcie ze tamten pierwszy rowerek mial jakis blad ze tak sie na nim trudno pedalowalo.
        Dzieckiem się tak nie manipuluje, bo dziecko głupie nie jest i doskonale wyczuje kłamstwo. Dziecku się trzeba przyznać: - Przepraszam synku, ale poniosło mnie, miałem słabszy dzień, dostaniesz drugi rowerek.
        • asia.sthm Re: Awantura o rower 18.04.09, 22:57
          scher napisał:

          > asia.sthm napisała:
          > CytatDziecku wytlumaczcie ze tamten pierwszy rowerek mial jakis
          blad ze tak sie na nim trudno pedalowalo.


          > Dzieckiem się tak nie manipuluje, bo dziecko głupie nie jest i
          > doskonale wyczuje kłamstwo. Dziecku się trzeba przyznać:
          > - Przepraszam synku, ale poniosło mnie, miałem słabszy dzień,
          > dostaniesz drugi rowerek.


          Yhyy, sluszna racja.
          Najpierw piszesz o tym ojcu "idiota", a chwile po tym pouczasz mnie
          w kwestii manipulowania dzieckiem. Moja rada polegala na probie
          ratowaniu honoru tego idioty. Spodziewalam sie mozliwosci
          naprawienia szkody wspolnym, obojga rodzicow frontem. Z dalszych
          postow wyniklo wyraznie, ze wspolpracy nie bylo i nie bedzie,
          niestety.
    • monika19782 Re: Awantura o rower 18.04.09, 17:30
      Moja córka kilka dni temu dostała wymarzony rower, w tamtym roku już
      ładnie jeździła na dwóch kółkach ale na małym 16", teraz nie idzie
      jej tak dobrze, klnie po swojemu, wpadła na śmietnik, rozdarła
      dżinsy i kurtkę, ma kilka siniaków na nogach, jest strasznym
      nerwusem i te nie powodzenia ją dołują, ale nie ma sytuacji w której
      mogłabym jej go odebrać, to jest chore, 4 latek łatwo się zniechęca,
      jest niecierpliwy i nie każdy musi w tym samym wieku umieć to
      samo.Powinnaś tacie zabrać jego ulubiony gadżet i uświadomićjak się
      czuje dziecko.
    • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 17:44
      A ja sie wylamie bo widze pewien sens w dzialaniu tatusia smile Synek widac jeszcze
      nie dorosl do roweru, moze sprobowac znow za jakis czas? A tamten dozorczyni nie
      dosc ze smiga, to go jeszcze nie stac na taki rower, wiec prezent jak znalazl,
      dziecko ucieszyl i sprawdza sie. A twoj synek pewnie sie nauczy a i do nastepnej
      nauki moze podejdzie z wiekszym zaangazowaniem pamietajac "lekcje z rowerkiem" wink
      Mysle, ze tatus sie wkurzyl, bo widzial, ze twoj syn nie to, ze nie moze sie
      nauczyc, tylko wygodniej mu nie pedalowac i byc pchanym na kiju. No bo kurcze,
      jaka moze byc trudnosc w jezdzie na trojkolowcu?? Nie przewroci sie to to,
      rownowagi nie trzeba zachowywac, nic tylko polozyc nozki na pedalach i jechac.
      Ale to wysilek, moze wasze dziecko sie przyzywczailo, ze sie go nosi na barana
      czy pcha w samochodziku-zabawce i nagle przezylo szok, ze samo musi wprawiac
      rower w ruch? Moze rower "wymarzony" jak widzial inne dzieci jezdzace, ale nie
      wiedzial, ze to taki wysilek? I stanal okoniem. A tatus niecierpliwy i sie
      wkurzyl. Swoja droga po tygodniu pchania nie dziwie sie wink
      • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:19
        Wiesz, jeśli ktoś jest do tego stopnia niecierpliwym perfekcjonistą
        to powinien sie wysterylizować, bo akurat taka postawa wybitnie nie
        służy dzieciom.
        Że dziecka dozoryczyni nie stać? A kogo to? To problem dozorczyni i
        jej dochodów.
        • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:34
          > Wiesz, jeśli ktoś jest do tego stopnia niecierpliwym perfekcjonistą

          Nie przesadzajmy, tydzien i 4 dni nauki na trzykolowym rowerku to juz Ghandiego
          by doprowadzily do wkurwu smile
          • ca.melia Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:40
            no tak, dziecko powinno umieć wszystko zaraz, bo mamusia z tatusiem
            tak chcą i koniec. Kretynizm

            Aż strach pomyśleć jakie piekło tatuś sprawi synkowi, kiedy mały
            pójdzie do szkoły i czegoś odrazu nie pojmie.

            Biedny dzieciak - tacy rodzice, to patologia na całe życie
            • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:19
              > no tak, dziecko powinno umieć wszystko zaraz, bo mamusia z tatusiem
              > tak chcą i koniec. Kretynizm

              Kurcze ale jakie zaraz?? Czy wy naprawde nie widzicie absurdu sytuacji, gdy
              czteroletnie dziecko uczy sie jezdzic na 3-kolowym rowerku poltora tygodnia??
              4-letnie! 3-kolowym! poltora tygodnia! Powinien sie nauczyc w 1-2 dni. To nie
              wymaga poczucia rownowagi. To ewidentnie lenistwo a nie niemoznosc nauczenia
              sie. Dobrze tatus zrobil.
              • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:25
                CytatTo nie wymaga poczucia rownowagi. To ewidentnie lenistwo a nie niemoznosc nauczenia sie. Dobrze tatus zrobil.

                Bloopsar, żabulku - umiejętność jazdy na rowerze to nie jest utrzymywanie równowagi, tylko skoordynowanie ruchów naprzemiennych nóg z kierownicą.
                Epistilbit napisała niżej, że dziecko jest zaburzone w tej kwestii.

                Niezależnie od zaburzenia, nawet jakby dziecko było zdrowe, to tatuś nadaje się do odstrzału.
          • nutka07 Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:46
            Pytanie brzmi w takim razie w jakim czasie watkowy synek nauczyl sie:
            a) sam jesc, nie brudzac,
            b) nie uzywac pieluch,
            c) przesypiac noce i samodzielnie spac,
            itd.

            Facet zachowal sie jak gowniarz i tyle. Nie jak dorosla osoba, ojciec. Przeciez
            maly nie urodzil sie miesiac temu. Dzieci potrzebuja swojego czasu na nauczenie
            sie roznych rzeczy.

            Dobrze, ze nie wykrzyczal mu ceny rowerka.

            epistilbit napisała:

            > trójkołowiec, koniecznie czerwony i błyszczący i nie oszukujmy drogi.
            • epistilbit Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:09
              > a) sam jesc, nie brudzac, chyba 1,5-2 lata, zasługa żłobka
              > b) nie uzywac pieluch 1,5 roku moja zasługa
              > c) przesypiac noce i samodzielnie spac 1 miał wygodnictwo moje
              • nutka07 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:30
                Mialam na mysli ile czasu mu to zajelo od momentu rozpoczecia nauki. Co za tym
                idzie jak zachowywal sie tatus podczas tej nauki. Czy tez byl taki niecierpliwy.
                Nie mialam na mysli, ze rozwija sie za wolno.

                Wobec Twoich ponizszych postow sytuacja wyglada juz inaczej.
          • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:00
            bloopsar napisała:

            > > Wiesz, jeśli ktoś jest do tego stopnia niecierpliwym perfekcjonistą
            >
            > Nie przesadzajmy, tydzien i 4 dni nauki na trzykolowym rowerku to juz Ghandiego by doprowadzily do wkurwu smile

            Ku..., pomnik mi trzeba wystawić. I ten, medal za cierpliwość.
            Z synem próbuję nauki jazdy na rowerze już czwarty rok. Za każdym razem po kilka tygodni.
            Ni ch.a.
            Nie jest w stanie skoordynować pedałów i kierownicy, nie umiał na trzykołowym, nie umie na czterokołowcu - w tym roku będziemy próbować na 20'', może coś się ruszy.

            Ale może powinnam też zastosować tę metodę i rowery po tygodniu dzieciom sąsiadów odstawiać, a nie próbować dalej. Tak żeby gó...arz zobaczył, że jak się leni, to na rower nie zasłużył.
            • asia_i_p Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:26
              > Ale może powinnam też zastosować tę metodę i rowery po tygodniu
              dzieciom sąsiad
              > ów odstawiać, a nie próbować dalej. Tak żeby gó...arz zobaczył, że
              jak się leni
              > , to na rower nie zasłużył
              Cholernie kosztowna metoda i nie mam na myśli wyłącznie kosztów
              emocjonalnych.
              • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:28
                big_grin big_grin big_grin
                No masz rację.

                Rowery (12, 14 i 16'') czekają aż młodsza do nich dorośnie big_grin
                Na razie pomyka na 12''.
          • aluc Re: Awantura o rower 18.04.09, 21:02
            może by i doprowadziły
            mnie na przykład zdecydowanie by doprowadziły, nie będę ściemniać, że
            cierpliwość i wyrozumiałość to moje przyrodzone i podstawowe cechy
            charakteru
            jednakowoż staram się osobistego wkurwu nie przekuwać w gó...arskie
            zagrania wobec dziecka typu opisanego, od tego właśnie mam tzw.
            dojrzałość oraz odpowiedzialność (podobno)
        • agazuchwa Re: Awantura o rower 19.04.09, 08:52
          a moim zdaniem brak cierpliwości jest czyms naturalnymsmilebez względu
          na to czy jets sie rodzicem czy nie
          • yula Re: Awantura o rower 19.04.09, 09:00
            Brak cierpliwości jest czyms naturalnym i owszem, ale oddawanie nie swoich
            rzeczy to kradzież, a skoro podarował dziecku rower to już rower dziecka, to po
            pierwsze. Po drugie skoro nie chce pchać to niech powie to dziecku i zostawią
            rower w domu a nie taki numer odstawiać. Można spróbować za tydzień, za 2. Do
            rodzica należy zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa i dodania mu pewności
            siebie a takim traktowaniem tatuś tylko go dołuje
            • agazuchwa Re: Awantura o rower 19.04.09, 19:44
              ale tak na spokojnie zupełnie to ja wiem czy nie przesadzacie z tymi
              nieswoimi rzeczami, taki 4 latek jeszcze trochę chyba czuje że
              rodzic "zawiaduje" jego rzeczami...np jak zaczyna uzywac cos
              niezgodnie z przeznaczeniem, albo niszczy to co nie zabierzesz mu?
              chociaz to teoretycznie jest jego? wiem, ze dziecko ma swoje prawa
              ale mam wrażenie, ze zyjemy w czasach kiedy się przesadza w tym
              temacie
              • yula Re: Awantura o rower 19.04.09, 20:05
                są rzeczy którymi ja zawiaduje i owszem, ale są i te które wyraźnie przypisane
                dziecku. Moje mają każde swojego misia, swoje rowerki. I powstrzymanie ich przed
                zniszczeniem czegoś nie równa się zabraniu tego i oddania komu innemu. Takie coś
                nawet nie przyszło by mi do głowy. Moje mają obecnie 4 i 6 lat, własne rzeczy
                mają chyba od chwili jak powiedziały moje. Część zabawek mają wspólnych, część
                personalnych. Moja interwencja polega najwyżej na schowaniu zabawek na jakiś
                określony czas jak nie chcą ich sprzątać, zostają o tym uprzedzone.
          • titta Re: Awantura o rower 21.04.09, 22:28
            Brak cierpliwosci jest naturalny - zgoda.
            ale dorosly czlowiek powinien wiedzec, ze sa naturalne cechy nad
            ktorymi nalezy nauczyc sie panowac.
      • agazuchwa Re: Awantura o rower 19.04.09, 08:51
        mysle podobnie...to nie ma być chyba kara dla malucha, tylko skoro
        go to nie interesuje to rzeczywiscie po co mu na razie rower...no
        jak po to żeby go pchali rodzice, to nie bardzo ma to sens przeciez
        jak bedzie chciał pedałowac to mozecie mu nawte taki sam kupić,
        ratowanie honoru idioty nie jest konieczne, bo to moim zdaniem nie
        jets idiota skoro nie potrzebna nam jakaś rzecz bo nie umiemy nie
        chcemy z niej korzystac to czemu nie można jej oddać komus???? nie
        trafione zabawki można przecież komuś sprezentować nie?
        • mama_kotula Re: Awantura o rower 19.04.09, 13:50
          Cytatmysle podobnie...to nie ma być chyba kara dla malucha, tylko skoro go to nie interesuje to rzeczywiscie po co mu na razie rower...

          Wczuj się w sposób myślenia dziecka.
          Na przykład tak:
          "Tata zabrał mi rower za karę za to, że nie mogłem się nauczyć na nim jeździć, i dał go w nagrodę synowi dozorczyni, który umie jeździć".
          • agazuchwa Re: Awantura o rower 19.04.09, 19:41
            a może iepotrzebny mi ten rower więc dajmy go komuś??? po jaką
            cholerę mu rower na którym nie jeździ ludzie litości
            • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 19.04.09, 20:11
              Nadal nie trybisz. Dziecko pewnie z czasem się nauczy jeździć, to,
              że nie nauczyło się jeździć tak szybko jak chciałby tatuś nie jest
              powodem do odbierania mu roweru.
              • mama_kotula Re: Awantura o rower 19.04.09, 20:23
                CytatDziecko pewnie z czasem się nauczy jeździć, to,
                że nie nauczyło się jeździć tak szybko jak chciałby tatuś nie jest
                powodem do odbierania mu roweru.


                Albo i nie nauczy się. Ale to też nie zmienia faktu, że sposób zabrania i przekazania "niepotrzebnej rzeczy, z której nie będzie korzystać" (jak twierdzi Agazuchwa) był skandaliczny.
        • marajka Re: Awantura o rower 01.06.09, 16:47
          tylko skoro
          > go to nie interesuje to rzeczywiscie po co mu na razie rower...
          Przecież chciał jeździć. Tylko, że pchany.
          >to czemu nie można jej oddać komus????
          Można, ale swoją rzecz. Nie dziecka! To był jego rowerek, na którym lubił
          jeździć. Trudne do pojęcia?
          nie
          > trafione zabawki można przecież komuś sprezentować nie?
          Można, ale za zgodą dziecka. Ta zresztą była trafiona.
      • kot_fafik Re: Awantura o rower 16.05.09, 13:37
        Brawo! W koncu jakis rozsadny glos!Wszystkie tu obecne Panie
        zachowuja sie tak, jakby dziecko bylo pepkiem swiata i bron boze nie
        powinno sie mu nigdy przeciwstawic.A potem na innych forach
        rozpaczaja czemu nastolatkowie nie chca ich sluchac i robia wszystko
        po swojemu.
        Brak konsekwencji w postepowaniu. Dzieci tez potrafia byc uparte,
        wredne i testuja doroslych na ile sie da.Dzieci tez powinny ponosic
        konsekwencje swojego zachowania,bo inaczej jak sie tego naucza???
        • marajka Re: Awantura o rower 01.06.09, 16:50
          Jakie konsekwencje? Strachu? Nieumiejętności? No chyba, że g***arz na złość
          robił! Jak Ty nie potrafisz opanować jakiegoś sprzętu, to twoja żona oddaje komuś?
    • yula Re: Awantura o rower 18.04.09, 17:48
      porozmawiać z popędliwym tatusiem i przypomnieć mu że to tylko czterolatek a nie
      mistrz rowerowy. Po drugie kupić nowy rower, tamten był synka i tatuś nie miał
      prawa go oddawać. A jak nie chce pchać to ustalić to od razu i nie używać kija,
      w trójkołowcu uważam to za zbędne. Nie chce jechać a tata nie chce pchać to
      rowerek zostaje w domu i już.
    • scher Ojciec idiota n/t 18.04.09, 18:26

      • ca.melia Re: Ojciec idiota n/t 18.04.09, 18:30
        matka też
        • epistilbit Re: Ojciec idiota n/t 18.04.09, 18:55
          Oj nie zagalopowałaś się przypadkiem?

          To jest ojciec dziecka i mój mąż, jednakże nie mieszkaliśmy i nie będziemy
          mieszkać razem. W weekendy zajmuje się nim ojciec, ja na tej nieszczęsnej
          wyprawie rowerowej nie byłam zgodnie z zasadą, że weekendy sa Taty. Wszystko
          znam z relacji trzech osób
          dozorczyni
          ojca
          syna
          i próbuje sobie poskładać do reszty.
          Ojciec zawsze miał duże wymagania co do syna, mnie i wszystkiego co jest lub
          może być >jego< że to tak nazwę, co jest przyczyną, (jedną z wielu) że nie
          mieszkamy pod jednym dachem a jedynie blisko siebie.


          Dziecko przeprosiłam, że tak się stało, jednakże coś mi się kołacze, że to
          ojciec go powinien przeprosić, ale ten nie zamierza więc chyba z dwojga złego
          lepiej że ja niż nikt? W galerii zakupiłam rower taki jak chciał syn, do tego
          kask i wszystko co sobie zamarzył, w ramach rekompensaty. Teraz tatuś tongue_out robi mi
          wyrzuty, że syn to maminsynek, ciapa i mazgaj a ja mięka dupa.
          Ku... no.


          • triss_merigold6 Re: Ojciec idiota n/t 18.04.09, 19:09
            To może powinnaś monitorować oew weekendy z ojcem, bo facet tylko
            krzywdę dziecku zrobi.
            Albo zadbaj o inny męski wzorzec dla syna, na przykład rozwiedź się
            i znajdź mężczyznę o lepszym podejściu do dzieci.
          • ca.melia Re: Ojciec idiota n/t 18.04.09, 19:11
            epistilbit napisała:

            > [i]Oj nie zagalopowałaś się przypadkiem?[/

            nie, wręcz była za delikatna. Ja ujęłabym to gorzej
          • asia.sthm Re: Ojciec idiota n/t 18.04.09, 22:23
            > lepiej że ja niż nikt? W galerii zakupiłam rower taki jak chciał
            >syn, do tego kask i wszystko co sobie zamarzył, w ramach
            >rekompensaty. Teraz tatuś tongue_out robi mi wyrzuty, że syn to maminsynek,
            >ciapa i mazgaj a ja mięka dupa.
            > Ku... no.

            Musisz to jakos ukrocic. Jesli facet nie rozumie ze ratujesz to co
            on nabroil, to nie dobieraj slow. Wytlumacz mu ze ograbil swoje
            dziecko, popelnil swinstwo niegodne prawdziwego mezczyzny. Dokop mu
            slownie az dym uszami pojdzie. To on powien odkupic dziecku rower.
            Trzymaj sie twardo.
    • aniazm Re: Awantura o rower 18.04.09, 18:55
      moment, ale trójkołowy dla czterolatka??? i może jeszcze z pedałami przy
      pierwszym kole?? to chyba dobrze, że dwulatkowi oddał, bo takie rowery są
      właśnie dla dwulatków. czterolatki są już na tyle duże, że mogą spokojnie
      jeździć na dwukołowym z bocznymi kółkami, poza tym jazda na normalnym rowerze z
      bocznymi kółkami jet łatwiejsza.

      także niech teraz tatuś kupi równie błyszczący i czerwony, ale "dorosły" rower z
      bocznymi kółkami. 14" powinno być OK.

      dziecko przeprosić i kupić nowy rower.
      • epistilbit Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:03
        Ania
        rower tego typu:
        www.allegro.pl/item607035764_rowerek_trojkolowy_delta_trojkolowiec.html
        pierwszy, lepszy, chodzi o konstrukcje, tamten był z metalową ramą i dmuchanymi
        kółkami, jednakże o takim umiejscowieniu pedałów i ogólnym zarysie

        "dorosły" rower
        on się boi dorosłego roweru
        nie wejdzie na niego nawet jakby chciał
        przy próbie wchodzenia spada
        nie pochyli się trochę do kierownicy bo boi się, że spadnie

      • donkaczka Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:03
        bo to weekendowy tatus..
        moja corka na 2 urodziny dostala dwa kolka (biegowy, nie z pedalami) a pol roku
        pozniej hulajnoge
        4latek na trojkolowce to zart smile ale trzeba troche dzioecko znac zeby towiedziec
        mam nadzieje ze normalny rower kupilas i mlody juz smiga smile
      • verdana Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:04
        Dobrze, ze tata juz z Wami nie mieszka. Po pierwsze okradł dziecko -
        rower juz nie byl jego i nie miał prawa nim rozporzadzać.
        Po drugie ponizył dziecko.
        Po trzece wpoil dziecku fatalny poglad, ze albo cos się robi dobrze
        od razu, albo juz nie warto sie starac - jest sie niedjda do
        niczego. Jeszcze jedna- dwie takie akcje i klopoty w szkole i życiu -
        murowane.
        Ojcu zapowiedzialabym, ze ma przeprosić dziecko, zwrocić Ci kase za
        rower, A dziecku powiedziała otwartym tekstem, ze zachowanie ojca
        bylo niedpouszczalne.
    • aluc Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:05
      szczerze współczuję dziecku

      NB, jako posiadaczka czterolatka, jestem zdania, że czterolatek mógłby
      już zacząć uczyć się jeździć na dwukółkowcu, trzykołowiec dla dziecka
      w tym wieku to cóś na kształt obrazy
      • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:10
        Też uważam, że dla czterolatka lepszy rower na dwóch kołach z małymi
        bocznymi. Nie zmienia to faktu, że facet zachował się skandalicznie
        i zrobił dziecku krzywdę.
      • epistilbit Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:17
        aluc ja bym chętnie i rower górski bym mu kupiła
        z tym że syn
        jak ja to nazywam jest "nieskręcony" jeśli chodzi o wykonywanie więcej niż dwócz
        czynności na raz
        np pedałowania, trzymania kierownicy i siedzenia na siodełku
        albo trzymania kredki w jednej ręce, trzymania kartki i hmm rysowania w
        nieabsolutnej ciszy i czegoś zadanego
        nauczenia się czegoś na pamięć i powtórzenia
        chodzimy do psychologa, na zajęcia
        dla mnie to nie powód do rozdzierania szat
        dla nikogo z rodziny również nie
        jasne, że dobrze byłoby to wyprostować
        ale nie kochamy go z tego powodu mniej (mówię o sobie)

        z tatusiem tongue_out próbowałam rozmawiać na ten temat, terapii, specyfiku dziecka, ale
        każdą rozmowę kończy, że nie chce słyszeć na ten temat, żebym przestała wmawiać
        mu, ułomność i przestała się z nim cackać.
        • czar_bajry Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:20
          ojciec idiota i sadysta
        • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:22
          W takim razie ogranicz kontakty ojca z dzieckiem. Nie rozumie
          dziecka, robi krzywdę = won. Skąd wiesz czy następnym razem dziecka
          nie pobije i nie zastraszy.
        • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:23
          Cytatjak ja to nazywam jest "nieskręcony" jeśli chodzi o wykonywanie więcej niż dwóch czynności na raz np pedałowania, trzymania kierownicy i siedzenia na siodełku

          No to mamy - znaczy, mój syn ma - to samo.
          Braki w koordynacji sensomotorycznej.
          Nieumiejętność skoordynowania dwóch czynności na raz.

          I ten debil tatuś w taki sposób postąpił z zaburzonym - no bo jest to rodzaj zaburzenia, nie ukrywajmy - dzieckiem? To nazwanie go debilem to zdecydowanie za mało jest, sorry.

          Cytattatusiem tongue_out próbowałam rozmawiać na ten temat, terapii, specyfiku dziecka, ale każdą rozmowę kończy, że nie chce słyszeć na ten temat, żebym przestała wmawiać mu, ułomność i przestała się z nim cackać.

          Echh, znam ten typ.
          Dla dziecka będzie lepiej, jak kontakty z tatusiem będzie mieć jak najrzadsze, wierz mi.
          • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:26
            Dokładnie. Tatusia trzymać z daleka od dziecka albo kontakty tylko
            pod kontrolą. Gość ma świra i sadystyczne zapędy, nie nadaje się do
            trzymania nawet chomika a co dopiero do opieki nad dzieckiem.
            • mama_kotula Bo rozumiesz, Triss 18.04.09, 19:31
              Tatusiowi wstyd, że - wybacz, Epistilbit, to jest figura literacka - że dziecko ułomne ma. Bo jak to, po takim ojcu dzieciak okazuje się nie teges coś?
              Niemożliwe. To tylko durna matka i chorzy na głowę psycholodzy z dziecka kalekę robią.

              Ostatnio z takim podobnym rozmawiałam nt. Szymona, odnośnie do umiejętności społecznych - no że się nie integruje, że się ciężko aklimatyzuje, są miejsca gdzie w ogóle nie wejdzie. Na co pan mi odpowiada "na kolonię albo obóz go poślij, jak skończy 6 lat, to się miągwa wyrobi". Taa. I Asperger mu przejdzie, jak przeziębienie.
              • triss_merigold6 Re: Bo rozumiesz, Triss 18.04.09, 19:40
                Wiem, że takie typy są, nie znam osobiście na szczęście. Tatuś
                przecież super jest więc po kim takie felerne dziecko, wrr.
                BTW mój aktualny chłop, teraz wybitnie sprawny fizycznie i
                skoordynowany cravmagowiec, jeździć na rowerze nauczył się jako
                nastolatek, aż obciach pisac kiedy.
        • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:25
          A ja sie zaczynam zastanawiac jak naprawde wygladala cala ta sytuacja, bo
          autorka ma ewidentnie bardzo zly stosunek do ojca dziecka. Ciagle daje emotke tongue_out
          po slowie tatus. Takie to wzgardliwe i nieprzyjemne. Nie za bardzo jestes
          uprzedzona do tatusia? Moze on to cale zlo swiata, co? Moze jednak troche
          inaczej bylo z tym rowerkiem?
          • epistilbit Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:29
            Bo po tym wydarzeniu jak mam nazwać tego ojca inaczej niż tatuś tongue_out
            obiektywne fakty
            młody ryczał za rowerkiem że tata dał
            rowerka brak
            dozorczyni dziękuje za rowerek dla jej najmłodszego
            • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:37
              Ja mysle, ze to bylo tak: ojciec, zmeczony juz ponadtygodniowa proba nauki syna
              jezdzenia zadal mu pytanie: "Czy ty w ogole bedziesz jezdzil na tym rowerze?" a
              syn, podobnie zniechecony pewnie odpowiedzial "Nie, juz nie chce jezdzic!". No
              to ojciec oddal rowerek dziecku dozorczyni, ktore stalo obok i rozmarzonym
              wzrokiem podziwialo pojazd. Taki odruch chwili. Nie przemyslal tego i teraz sie
              oczywiscie nie wycofa, bo co, ma zabrac rower dozorczyni? No i zawsze ma
              podkladke, ze syn sam powiedzial, ze jezdzic nie bedzie.

              Ciezka sprawa, ale tak bywa. Facet ciut zbyt niecerpliwy (jesli, jak pisalas
              wyzej, wasz syn ma problemy z polaczeniem roznych czynnosci, to juz nie wydaje
              mi sie tak dziwne to dlugie uczenie sie jezdzenia rowerkiem) ale jak to facet:
              zafiksowany na celu. Dziecko jak to dziecko, zniechecone niepowodzeniem i
              chwilowo "obrazone" na rowerek, ale oddawac by na pewno nie oddawalo. Ech.
              Usiadzcie razem i pogadajcie o tym.

              Swoja droga nie probowaliscie wczesniej uczyc synka jezdzic na takim rowerku?
              Moze by pokonal ten problem z laczonymi czynnosciami?
              • nangaparbat3 Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:50
                bloopsar napisała:

                > jak to facet:
                > zafiksowany na celu.


                "Jak to facet"? Masz "facetow" za uposledzonych?

                A wycofac sie jak najbardziej mogl - przeprosic syna i odkupic rowerek.
                Nie zrobil tego - ale nie z powodu płci, co jest pocieszajace, bo moze go mozna
                leczyc.
          • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:30
            A jaki ma mieć stosunek? Nie ma obowiązku posiadania pozytywnego
            stosunku do pana, który tak się zachowuje. Osobiście podejrzewam, że
            ów opis to wierzchołek góry lodowej i w rzeczywistości było znacznie
            gorzej. Nie każdy kto ma sprawne plemniki nadaje się na ojca.
            • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:41
              > A jaki ma mieć stosunek? Nie ma obowiązku posiadania pozytywnego
              > stosunku do pana, który tak się zachowuje.

              Jak? Z punktu widzenia ojca bylo tak: kupil synu rowerek, o ktorym ten marzyl.
              Syn mimo dluugich prob nie nauczyl sie na nim jezdzic i wreszcie zapewne
              oswiadczyl, ze juz nie chce jezdzic. Wiec ojciec zrobil prezent biednemu
              dziecku, ktoremu rowerek sie przydal. Wszyscy zadowoleni: dziecko dozorczyni ma
              rower, dziecko autorki nie ma ale przeciez nie potrzebuje, ojciec swoje zrobil a
              przynajmniej probowal. I tylko znowu eks zona sie czepia wink

              > Nie każdy kto ma sprawne plemniki nadaje się na ojca.

              Ale tez nie kazdy eks to idiota i " tongue_out tatus". Ojciec sie ewidentnie stara byc
              ojcem, wiec IMO trzeba mu wybaczyc, powiedzmy, malo delikatne metody postepowania smile
              • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:44
                CytatOjciec sie ewidentnie stara byc
                ojcem, wiec IMO trzeba mu wybaczyc, powiedzmy, malo delikatne metody postepowania smile



                Znaczy, cel uświęca środki?
                Ja pieprzę. Nie wierzę, że to czytam.
                • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:08
                  > Znaczy, cel uświęca środki?

                  Nie. Ale to co, lepiej zeby dziecko wychowywalo sie bez ojca, bo ojciec ma
                  czasem takie nie do konca przemyslane zagrania??

                  Kurcze, strasznie czesto tu na eDziecku czytam takie rady typu "rozwod,
                  wystawienie walizek, odstrzel takiego tatusia" jak facet popelni jakis drobny
                  blad, zadziala, coz, jak facet, nie zastanowi sie i cos palnie etc. Nie
                  przesadzacie troche? Rozumiem, jak facet bije zone lub dziecko, jest pijakiem,
                  stosuje psychiczna przemoc ale jak stara sie byc dobrym ojcem, to nie jest to
                  lekka przesada? A ze nie jest idealem? A ktory facet jest? wink Przynajmniej w
                  ocenie swoich zon. A juz eks zon, to zero szans. To jak z tesciowa - zawsze jest
                  jakies ale big_grin
                  • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:15
                    CytatNie. Ale to co, lepiej zeby dziecko wychowywalo sie bez ojca, bo ojciec ma czasem takie nie do konca przemyslane zagrania??

                    Czasem lepiej. Jeśli ojciec działa na szkodę dziecka (a tu ewidentnie działa - jak pisze autorka, dziecko jest pod opieką psychologa, bo jest w jakiś sposób zaburzone, ojciec ma to w dupie i robi po swojemu, przez co dziecku SZKODZI - i wiem, co mówię, bo szanowna pani nauczycielka z przedszkola przez ponad rok szkodziła mojemu dziecku, przez co z terapią staliśmy w miejscu), to lepiej ograniczyć kontakty ojca z dzieckiem.

                    I to, co zrobił szanowny tatuś, to nie jest wyskok.
                    To jest a) zaniżanie poczucia własnej wartości u dziecka, b) okradzenie dziecka, c) pokazanie dziecku, że bardziej tatusiowi zależy na dobrym samopoczuciu doskonałego synka dozorczyni niż na dobrym samopoczuciu własnego dziecka.

                    Bycie ojcem to nie kupienie dziecku rowerka, tylko akceptowanie dziecka takim, jakie ono jest i zaspokajanie jego potrzeb.
                  • nutka07 Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:31
                    Czy to nie byla w pewnym sensie przemoc psychiczna?
                  • asia_i_p Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:33
                    To nie jest drobny błąd. To jest dowód, że tato ma uczucia dziecka w
                    dupie.
                    Jakby mu uciął nogę to byłby potwór i by się go bezwzględnie
                    separowało od dziecka. Jak odbiera poczucie własnej wartości to
                    drobny błąd? Łatwiej żyć bez nogi niż bez poczucia własnej wartości
                    (i to nie jest żadna przesada - spotyka się szczęśliwych
                    niepełnosprawnych, ale jeszcze nie spotkałam szczęśliwego człowieka
                    pozbawionego poczucia własnej wartości). Ten ojciec nie popełnia
                    drobnego błędu tylko robi dziecku jedną z najgorszych możliwych
                    krzywd.
                  • nangaparbat3 Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:52
                    Palnąl, ale mogl naprawic bląd - przeprosic dziecko, odkupic rowerek i uzbroic
                    sie w cierpliwosc.
                    I skad u Ciebie pomysl, ze tydzień nauki to "dluuuugo"?
                    Zaczynam podejrzewac, ze sama jesteś tym lub podobnym tatusiem.
                    • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 23:11
                      > Palnąl, ale mogl naprawic bląd - przeprosic dziecko, odkupic rowerek
                      > i uzbroic sie w cierpliwosc.

                      Moze jeszcze sie poprawi? Moze jak autorka da mu szanse zamiast go odcinac od
                      dziecka, to nastepnym razem pojdzie mu lepiej?

                      > I skad u Ciebie pomysl, ze tydzień nauki to "dluuuugo"?

                      Hmm a czytalas moje wczesniejsze posty? Bo to 3-kolowy rowerek. Bo na poczatku
                      autorka nie wspominala o problemach swojego synka. Bo wiem, ze faceci czesto
                      maja ciut mniej cerpliwosci, wydaje im sie, ze cos nastapi szybciej jak beda nad
                      tym intensywnie pracowac i dla faceta tydzien nauki jazdy na rowerze to moze byc
                      dluuugo. Staram sie wczuc w tego ojca, zamist go od razu skreslac.

                      > Zaczynam podejrzewac, ze sama jesteś tym lub podobnym tatusiem.

                      Ech i co ja mam na to odpisac? smile Nie, nie jestem. Ani tym ani podobnym. Ani w
                      ogole tatusiem wink
              • triss_merigold6 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:47
                Nie widzę w tym nic zabawnego.
                Sama mam czterolatka i ojciec dziecka po takiej akcji miałby szlaban
                na kontakty dopóki by dziecka nie przeprosił bardzo.
                Wiem, że nie każdy eks to idiota, mój eks na przykład jest ojcem
                czasem aż nazbyt przewrazliwionym na punkcie syna i bardzo uważnym.

                Kto jest zadowolony poza dzieckiem dozorczyni, które dostało rower
                za frajer?
                Źle próbował i tyle. Instrukcja obsługi dziecka jest bardziej
                skomplikowana niż IPoda. IMO nie wolno wybaczać, bo jak swoimi
                metodami zacznie dziecku w lekcjach pomagać to dziecko tylko
                ciężkiej nerwicy dostanie.
              • aluc Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:48
                cztery dni w domu i tydzień z kijem to są dłuuuugie próby????

                moje całkiem sprawne na ciele i umyśle dziecko, zateralizowane,
                skoordynowane etc. etc. uczyło się jeździć bez bocznych kółek jakieś
                dwa miesiące

                jasne, stosowałam motywację typu "ja ci jasna cholera ten rower
                chyba zabiorę i schowam na lepsze czasy", albowiem byłam u
                psychologicznego kresu (dziecku w głowie siedziała perspektywa
                upadku i połamania sobie wszystkich kończyn z podstawą czaszki
                włącznie, jeżeli puszczę siodełko), ale i ja i on wiedzieliśmy, że
                to tylko takie gadanie matki i że jeździć trza, a nie gadaniem matki
                się przejmować
                • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:14
                  > cztery dni w domu i tydzień z kijem to są dłuuuugie próby????
                  >
                  > moje całkiem sprawne na ciele i umyśle dziecko, zateralizowane,
                  > skoordynowane etc. etc. uczyło się jeździć bez bocznych kółek
                  > jakieś dwa miesiące

                  Bez bocznych kolek, czyli na dwukolowym, tak? A widzisz zasadnicza roznice
                  miedzy dwukolowym (szczegolnie bez bocznych kolek) a trzykolowym? Trzykolowy sie
                  nie przewraca, nie trzeba na nim utrzymywac rownowagi, nie ma problemu z
                  ruszaniem i zatrzymywaniem sie. Ok, juz wiemy, ze dziecko autorki ma problem z
                  laczeniem roznych czynnosci (kierownica + pedaly) i stad wynika problem. Ale
                  jesli sie o tym nie wie, to nauka jazdy na 3-kolowym rowerku w poltora tygodnia
                  wydaje sie czyms co najmniej dziwnym. I jesli tatus ( tongue_out ) nie wie o tym
                  problemie swojego dziecka albo wie ale stara sie przez zaprzeczenie problem
                  rozwiazac (faceci tak czasem maja) to jasne jest, ze te poltora tygodnia wydalo
                  mu sie wiecznoscia smile
                  • asia_i_p Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:37
                    To sobie zrób taki duży trzykołowy i spróbuj pojechać.
                    Pedały z przodu zamiast naturalnie pod nogami, więc musisz wykonywać
                    jakieś dziwaczne ruchy. Nie ma łańcucha, więc przełożenie 1:1.
                    Każde znane mi dziecko lepiej sobie radziło z 4-kołowym niż 3-
                    kołowym. 3-kołowego w ogóle nie należałoby traktować jako coś do
                    nauki jazdy tylko jako spełnienie marzeń dziecka. I pchać go na tym
                    kiju ileby chciał, a jak będzie gotowy do nauki, uczyć na
                    czterokołowym.
              • nutka07 Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:50
                To byla zlosliwa zagrywaka majaca na celu ukaranie dzieciaka. Ja tak to odbieram.
                Kiedys rano wstalam na teleranek a moj ojciec cos tam majsterkowal. Chcial zebym
                mu przytrzymala paczke zapalek bo chcial odpalic jedna reka zapalke i zapalic
                papierosa a ja sie balam. No poprostu sie balam jak ta zapalka sie zapala i
                ognia, bylam wtedy w przedszkolu. Ojciec sie zerwal i wylaczyl mi telewizor.

                My z mezem wybralismy sie z nasza dwulatka na rower. A corcia coz nie chciala
                pedalowac tylko chcial byc pchana. Jak rowerek troche pokryje kurz znow go
                wyciagniemy.
              • pam_71 Re: Awantura o rower 28.04.09, 15:34
                bloopsar napisała:

                > Syn mimo dluugich prob nie nauczyl sie na nim jezdzic i wreszcie

                Długie próby ??? Ja doczytałam się "półtora tygodnia" .... dla mnie
                długie próby to min. kilka miesięcy wink
                Na dodatek z wypowiedzi autorki wynika, że to raczej Tatuś-
                dochodzący jeśli nie weekendowy ...
                Ręce opadają ...
        • aluc Re: Awantura o rower 18.04.09, 19:42
          to tym bardziej współczuję dziecku
          i zgadzam się z sugestiami odstrzelczymi
          • verdana Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:12
            taak, czterolanek na pewno powiedział, ze rowerka nie chce, no to
            tata miał prawo rowerek oddac komu chciał. Bo jak wiadomo
            czterolatek to osoba ze wszech miar odpowiedzialna, wytrzymala
            psychicznie i potrafi podjać racjonalną decyzję, szczególnie w
            stresowej sytuacji. No, takich bzdur już dawno nie czytalam.
            Nastepnym razem czterolatek powie, ze nie chce zapinac pasów - i
            tata tez nie zapnie, bo dzieciak tak chce? A potem,zę chce oddac
            tornister i zeszyty, bo nie idzie mu czytanie - i tata odda. Bzdura,
            bzdura do kwadratu.
            • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:21
              > Nastepnym razem czterolatek powie, ze nie chce zapinac pasów - i
              > tata tez nie zapnie, bo dzieciak tak chce?

              I mase osob tak robi. Czytasz przeciez to forum smile "Moj syn nie chce myc zebow,
              wiec nie myjemy", "Moje dziecko nie chce lykac lekarstw, co robic, od 3 dni nie
              bierze antybiotyku". I te przyklady dotycza matek, a tutaj dziala facet. Facet,
              ktory kupil super prezent swojemu dziecku i chcial zeby prezent rzeczywiscie
              okazal sie super. Po ponad tygodniu nauki czegos, co wydawalo sie do nauczenia w
              dzien. Po tym jak zobaczyl, ze o 2 lata mlodszy syn dozorczyni smiga na tym
              rowerku bez problemu. Facet, ktory nie chce przyznac, ze jego dziecko ma problem
              z laczonymi czynnosciami. Facet, ktoremu eks zona moze juz wtykala jakies szpile
              na tle tej jazdy na rowerku albo przynajmniej tak mu sie wydaje (moze mu
              tlumaczyla dlaczego dziecko nie moze sie nauczyc). Facet znieciepliwiony, z
              urazona ambicja na tle potomka. Po prostu facet wink I wyobraz sobie, ze nagle
              slyszy od swojego dziecka "Nie chce tego roweru, nie bede na nim jezdzil!". Ja
              tam sie nie dziwie, ze oddal. Nie mowie, ze pochwalam ale nie dziwie sie.
              • mama_kotula Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:24

                CytatNie mowie, ze pochwalam ale nie dziwie sie.

                No to jednak pochwalasz, czy nie? Ostatnie zdanie z postu poniżej:

                forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=575&w=94209643&a=94219385
                • bloopsar Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:27
                  > No to jednak pochwalasz, czy nie? Ostatnie zdanie z postu poniżej

                  Po informacjach o problemach dziecka - juz nie smile
                  Moze trzeba bylo rower schowac, poczekac, a moze wlasnie zaczac uczyc wczesniej.

                  Ale tez rozumiem dzialanie ojca i nie sadze, ze trzeba go za to wystawiac "do
                  odstrzalu".
              • nangaparbat3 bedę bronic honoru facetow 18.04.09, 20:57
                bloopsar napisała:

                Po ponad tygodniu nauki czegos, co wydawalo sie do nauczenia
                > w
                > dzien. Po tym jak zobaczyl, ze o 2 lata mlodszy syn dozorczyni smiga na tym
                > rowerku bez problemu. Facet, ktory nie chce przyznac, ze jego dziecko ma proble
                > m
                > z laczonymi czynnosciami. Facet, ktoremu eks zona moze juz wtykala jakies szpil
                > e
                > na tle tej jazdy na rowerku albo przynajmniej tak mu sie wydaje (moze mu
                > tlumaczyla dlaczego dziecko nie moze sie nauczyc). Facet znieciepliwiony, z
                > urazona ambicja na tle potomka. Po prostu facet wink I wyobraz sobie, ze nagle
                > slyszy od swojego dziecka "Nie chce tego roweru, nie bede na nim jezdzil!". Ja
                > tam sie nie dziwie, ze oddal. Nie mowie, ze pochwalam ale nie dziwie sie.

                Naprawdę to ze "facet" niczego nie wyjasnia. Znam wielu "facetów" cierpliwych,
                rozumnych, wyrozumiałych i troskliwych. Oraz tolerancyjnych. I przyjmujacych
                fakty do wiadomosci oraz wyciagających z nich wnioski.

                Obrażasz mezczyzn, robisz z nich uposledzonych spolecznie i emocjonalnie
                popaprańcow.
                Juz dosc.
                • triss_merigold6 Re: bedę bronic honoru facetow 18.04.09, 21:21
                  No. Na szczęście bycie facetem nie oznacza z automatu bycia
                  niewrażliwym chamem. Również znam mężczyzn, którzy są ojcami bardzo
                  w pozrądku i potrafią obserwować swoje dzieci.
                • bloopsar Re: bedę bronic honoru facetow 18.04.09, 23:05
                  A ja bede bronic TEGO faceta smile Moj wywod powyzej to nie atak na wszystkich
                  facetow, tylko proba zrozumienia dzialania i sposobu myslenia tego konretnego i
                  proba usprawiedliwienia go. Moze nie zachowal sie super biorac pod uwage
                  wszystkie fakty, ale nie uwazam, ze to jest powod zeby skreslac go jako ojca.
                  Facet, ktory kupuje synowi rowere, bo wie ze on o nim marzy i potem przez iles
                  czasu probuje go nauczyc jezdzic nie jest taki najgorszy. Tak uwazam. Znam
                  niestety o wiele gorszysch "ojcow". Oczywiscie nie wiemy jaki jest ten poza tym
                  incydentem ale znamy go tylko z tego krotkiego opisu. Ok, na koniec stracil
                  cierpliwosc i moze nie postapil jakos genialnie ale tez nadal bede go bronic.
                  Mysle, ze jemu nie wydawalo sie, ze robi cos zlego swojemu dziecku, nie sadze
                  zeby dzialal mu na zlosc. Raczej stwierdzil "Trudno, moj syn nie bedzie na tym
                  jezdzil" i dal rower innemu dzieciakowi. Moze sie pomylil. Zdarza sie. Ale to
                  nie powod zeby go odciac od dziecka. A tu juz czesc wzywa do mentalnego linczu.
                  Dajcie mu szanse! smile
                  • nangaparbat3 Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 00:00
                    Ja tez myśle, ze on nie mial świadomosci, ze robi swemu dziecku cos bardzo
                    złego. większośc rodzicow znęcajacych sie nad dziecmi jest święcie przekonana,
                    ze czyni to dla ich dobra.
                    Historyjka z rowerkiem jest nie do pomyślenia dla normalnego czlowieka. Samo
                    odbieranie komukolwiek prezentu i oddawanie go innej osobie - wyobraź sobie, ze
                    Twój maż robi to Tobie.
                    Na przykad: podarowal Ci naszyjnik, o którym zawsze marzylaś. Ale załozylas go
                    do nieodpowiedniej wg męza sukni. Wiec on na ulicy sciaga z Ciebie ten naszyjnik
                    i wręcza przechodzacej ślicznotce.
                    To jest dokladnie to samo.
                    Czujesz teraz, co on zrobił?
                    • bloopsar Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 00:17
                      > Ja tez myśle, ze on nie mial świadomosci, ze robi swemu dziecku cos
                      > bardzo złego. większośc rodzicow znęcajacych sie nad dziecmi jest
                      > święcie przekonana, ze czyni to dla ich dobra.

                      Oj, mysle, ze nazwanie tej sytuacji znecaniem sie nad dzieckiem jest sporym
                      naduzyciem uncertain Przesadzilas.
                      • nangaparbat3 Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 00:23
                        Nie, nie przesadzilam.
                        Uważam to co zrobil za znecanie się.
                        W dodatku wyjatkowo niszczące, bardziej niż lanie.
                        • bloopsar Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 00:37
                          > Uważam to co zrobil za znecanie się.
                          > W dodatku wyjatkowo niszczące, bardziej niż lanie.

                          Osobiscie uwazam znecanie sie psychiczne za gorsze niz fizyczne (moze pomijajac
                          skrajne przypadki) bo zostawia gorsze pietno na dorosle zycie. Ale w tym
                          przypadku moim zdaniem absolutnie nie ma mowy o znecaniu sie. Niezrozumienie
                          dziecka, pochopne dzialanie, zla ocena sytuacji, pewne zranienie uczuc ok. Ale
                          znecanie sie?? No chyba, ze mamy zdecydowanie rozne definicje tego slowa. Nie
                          wiem, moze ja znam po prostu takie ciezkie przypadki albo ty takie lekkie? W
                          sensie, ze dla mnie to jeszcze dalekie od znecania a dla ciebie to juz to? Nadal
                          uwazam, ze przesadzasz, a co gorsza jak twoja wypowiedz przeczyta autorka watku
                          i sie nakreci, to jeszcze moze to pogorszyc stosunki miedzy eks malzonkami. A to
                          zawsze zle dla dziecka. Wiem, wiem, odpiszesz, ze taki okrutny znecajacy sie
                          tatus to lepiej niech trzyma sie od dziecka z dala. Ech! uncertain

                          Zreszta mysle, ze ojciec ochlonie, przemysli i wroci tym razem z 4-kolowym
                          rowerkiem dla dziecka smile Moze faktycznie na tym 3-kolowym za ciezko mu sie
                          pedalowalo (tak jak ktos pisal wyzej) i na dwukolowym z dodatkowymi kolkami
                          poszloby mu lepiej? Trzymam kciuki za syna i za ojca wink
                          • nangaparbat3 Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 00:52
                            Chłopczyk zostal publicznie upokorzony.
                            Ale widzę, ze Ty tego nie rozumiesz, nie czujesz. probowalam wyjaśnic przez
                            analogię, i nic.
                            Na razie nie mam pomysłu, jak to lepiej powiedziec, bardziej zrozumiale. Już
                            późno, dobranoc smile
                            • bloopsar Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 01:18
                              > Chłopczyk zostal publicznie upokorzony.

                              Za duze slowo moim zdaniem smile Tak samo jak "znecanie sie". Wydaje mi sie, ze z
                              tego zdarzenia robisz ciut zbyt duza tragedie. Ok, sytuacja niefajna dla
                              dzieciaka ale nie niszczaca osobowosc.

                              > Ale widzę, ze Ty tego nie rozumiesz, nie czujesz. probowalam
                              > wyjaśnic przez analogię, i nic.

                              No nie czuje tego co ty, przykro mi smile Po pierwsze nie wydaje mi sie, aby
                              dziecku stala sie az taka krzywda. Po drugie sadze, ze jest to do naprawienia.
                              Po trzecie rozumiem (a przynajmniej zgaduje) sposob myslenia i motywy ojca w tej
                              sytuacji. I wreszcie po czwarte, wynikajace z poprzednich trzech, nie uwazam,
                              aby bylo to zdarzenie dajace podstawy do odciecia dziecka od ojca, co pare osob
                              tu sugerowalo.

                              A teraz ja wymysle analogie:
                              Maz daje ci w prezencie rolki, bo mu od dawna mowisz jakbys to sobie pojezdzila.
                              Potem przez miesiac codziennie chodzi z toba do parku, ty probujesz sie nauczyc
                              jezdzic. Kompletnie ci nie wychodzi, przewracasz sie, widzisz jak znajome
                              smigaja a ty nie mozesz ruszyc z miejsca, no dramat. Maz wspiera ale widzi, ze
                              ci nie idzie. I w koncu ty wkurzona mowisz mu, ze masz to gdzies, ze to nie dla
                              ciebie, ze nie bedziesz jezdzic i ze ma wystawic rolki na Allegro, bo nie chcesz
                              na nie patrzec. I nastepnego dnia rano wstajesz i okazuje sie, ze maz wystawil
                              twoje rolki na aukcji na Allegro smile I teraz tak: z jednej strony pewnie czujesz
                              sie wkurzona, bo przeciez to twoje rolki etc. Ale z drugiej: sama mu tak kazalas
                              zrobic i moze czujesz ulge, ze pozbywasz sie problemu? I po czesci rozumiesz
                              meza? Widzial jak sie meczysz i uwolnil cie od klopotu, zreszta zgodnie z twoimi
                              slowami?
                              Przypisy do analogii: dluzszy czas nauki, bo na rolkach trudniej sie nauczyc niz
                              na 3-kolowym rowerku smile Allegro a nie oddanie kolezance zeby bylo
                              realistyczniej. No i zakladamy, ze jednak byl jakis dialog miedzy synem a ojcem
                              na temat nie jezdzenia juz wiecej na rowerku i oddania go i stad taka sytuacja w
                              analogii.
                              Moja analogia ma na celu nie przekonanie cie, ze oddanie rowerku to idealne
                              wyjscie z sytuacji ale ze nie jest to zaraz "znecanie sie" i dzialanie na zlosc
                              dziecku. Taka proba spojrzenia od drugiej strony.

                              > Na razie nie mam pomysłu, jak to lepiej powiedziec, bardziej
                              > zrozumiale.

                              Kurcze ale ja nie to ze nie rozumiem twojego toku rozumowania, tylko po prostu
                              nie do konca sie zgadzam. Staram sie spojrzec z obu stron i tez nie odbieram
                              sytuacji tak skrajnie: ze dziecko ma zapewniona traume do konca zycia (w wieku
                              50 lat na dzwiek slowa "rowerek" wybuchnie placzem, scena jak z "Obywatela
                              Kane'a" big_grin ), ze ojciec-sadysta i zerwac z nim kontakty. Spojrzcie, drogie mamy,
                              w przeszlosc i pomyslcie czy wasi ojcowie nie robili czasem glupot, ktore w was
                              trafialy jak bylyscie dziecmi? Kazdy ma takie wspomnienia. Ja mam. Ale przeciez
                              nie chcialybyscie ich przez to juz wiecej nie widziec, prawda? Ja na pewno nie.

                              > Już późno, dobranoc smile

                              A dobranoc, dobranoc. Pewnie jutro kontynuacja? wink <wzdycha>
                              • mama_kotula Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 01:44
                                CytatNo i zakladamy, ze jednak byl jakis dialog miedzy synem a ojcem na temat nie jezdzenia juz wiecej na rowerku i oddania go i stad taka sytuacja w analogii.

                                Niunia. My mówimy o 4-latku.
                                Jakbym miała zabierać mojej czterolatce wszystko, czego "nie chce" (dla przykładu: na początku niemal każda gra - bo nie umie grać, farby - bo obrazek nie wyszedł, lalka - bo trudno się ubiera w śpioszki i generalnie sporo rzeczy, z którymi nie daje sobie rady początkowo), to w pokoju dziecinnym miałabym gołe meble.
                                Poza tym powinnam już dawno iść sobie na koniec świata, bo ta czterolatka, wyobraź sobie, w złości mi mówi "idź sobie mama i się wyprowadź". Oraz jeszcze spuścić w zsypie starszego syna, bo również ta 4-latka w złości mówi "wyrzuć go do zsypu i zamknij klapę".

                                4-latek. To jest słowo kluczowe. 4-latek, który ma prawo nie kontrolować emocji. Ma prawo cisnąć tym nieszczęsnym rowerkiem o glebę i powiedzieć, że ma go w dupie - i to "nie chcę już tego rowerku" WCALE NIE BĘDZIE OZNACZAĆ, że dziecko nie chce roweru, to konkretne "nie chcę tego rowerku" oznacza

                                "cholernie trudno jest się na tym nauczyć jeździć, mam dość na dzisiaj, jestem zmęczony i nie mogę na niego patrzeć, bo to jest za trudne i ja nie daję rady"

                                Kumasz? To jest tok postępowania 4-latka.

                                Tatuś, który dosłownie wziął "nie chcę tego roweru" zachował się jak gó...arz. Nie jak ojciec - tylko jak taki sam 4-latek, zniżył się do poziomu rozumowania dziecka i podjął grę. Kretyńsko podjął, bo paradoksalnie - zniżając się do poziomu dziecka - potraktował zachowanie dziecka (jeśli ono wystąpiło, spekulujemy teraz) jakby było zachowaniem dorosłego, odpowiedzialnego, kontrolującego emocje człowieka.
                                • mama_kotula A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 02:00
                                  to pisałam nie tyle w związku z sytuacją z rowerem, ale całokształtem.

                                  Główną przesłanką jest to, iż ojciec nie przyjmuje do wiadomości tego, że dziecko jest zaburzone i wymaga specjalnego postępowania - a skoro nie uważa, iż dziecko wymaga specjalnego postępowania, a jego zaburzenie jest wymysłem matki, to można założyć a priori, iż będzie działał na szkodę dziecka poprzez zaniechanie stosowania się do wytycznych psychologa, pod opieką którego jest dziecko.

                                  Przykład podałam - jedna z szanownych pań nauczycielek z przedszkola miała w rzyci to, iż mój syn wymaga innego podejścia niż zdrowe dzieci, mimo, że miała to na papierze i wyraziła zgodę na opiekę nad zaburzonym dzieckiem.
                                  Co więcej, skutecznie zniechęcała inne dzieci do integrowania się z młodym ("Zostawcie go, przecież wiecie jaki on jest"). Przez co terapia nasza wyglądała "trzy kroki do przodu, dwa kroki do tyłu". Zastanawiałam się nad przeniesieniem syna do innej placówki, ale na szczęście po pewnych hmmm zabiegach dość głośnych wink i z zaangażowaniem dyrekcji przedszkola pani nauczycielka ruszyła doopę i odkąd zmieniła podejście do młodego, terapia ruszyła z kopyta.
                                  • bloopsar Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 02:21
                                    No tak ale czy dziecko ma to na papierze? Czy jest to juz stwierdzone przez
                                    specjaliste? Czy moze na razie to tylko obserwacje matki? Bo moze problem nie
                                    jest duzy i da sie go rozwiazac bez specjalnej terapii? Moze warto probowac
                                    domowymi sposobami, chocby tym jezdzeniem na rowerku?
                                    ...
                                    Po doczytaniu: autorka pisze ze chodza do psychologa ale nie pisze o
                                    rozpoznaniu. Czyli na razie moze to jeszcze nie jest pewne, ze to cos powaznego.
                                    Z drugiej strony pisze, ze ojciec nie chce slyszec o tym, ze dziecko w ogole ma
                                    jakis problem wiec tez srednio.

                                    Generalnie na dwoje babka wrozyla. Ja osobiscie nie przepadam jak na prawie
                                    kazdy rodzaj problemu, z ktorym matka pojawi sie tu na forum radzi sie jej: "Idz
                                    do psychologa". I jakos tez dziwi mnie mnogosc wszelkich "dys" wyskakujacych w
                                    dzisiejszych czasach przed matura i sadze, ze wiele z nich daloby sie wycwiczyc
                                    albo w ogole sa wynikiem zbytniego trzesienia sie rodzicow nad dziecmi. Z
                                    drugiej strony oczywiscie sa ludzie z roznymi problemami i nalezy je leczyc i na
                                    nie zwazac, jesli sa prawdziwe.
                                    W mojej klasie licealnej byl jeden chlopak z dysleksja i faktycznie mial spore
                                    problemy z pisaniem i z ortografia a inteligentny byl i pracowity. I mial luzy
                                    od nauczycieli. Ok. Ale pamietam tez drugiego, ktory pisal ledwo odczytywalnym
                                    (nawet dla niego!) charakterem pisma. Pewnie dzisiaj mialby orzeczenie o jakiejs
                                    "dys". Wtedy nie mial i troche sie razem z nauczycielami meczyl, troche
                                    przynosil wypracowan drukowanych na komputerze. I dal rade bez plusow za "dys"
                                    zdac mature i skonczyc dobre studia. Dzis pracuje w banku na kierowniczym
                                    stanowisku. A moze z papierami by sobie odpuscil, bo "jestem taki biedny etc"?
                                    Nie wiem, jakos dzis chyba zbyt lekko sie "rozdaje" ulomnosci. ADHD, dysleksja,
                                    alergie. Jasne, ze wystepuja ale czy az tak czesto? Czy kazde ruchliwe dziecko
                                    to ADHD? Kazdy ciapciak czy dlugo niemowiacy to autystyk? I od razu te wizyty u
                                    psychologa, bo dziecko mialo zly sen. No niedlugo bedziemy jak Amerykanie: na
                                    lodowce obok numeru telefonu do strazy pozarnej bedzie wisial numer do
                                    psychoanaliztyka smile
                                    Jest nawet o watek o alergiach na emamie, choc tam juz chyba padla troche zbyt
                                    kontrowersyjna teza, ze kazda alergia to wymysl matki smile

                                    Wiec znowu: troche rozumiem matke (uwaza, ze dziecko ma problem), troche
                                    rozumiem ojca (on nie chce problemu rozdmuchac, liczy ze moze da sie dziecko
                                    nauczyc i bedzie ok). Trzeba by wiedziec wiecej by zdecydowac kto ma racje smile
                                    • yula Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 08:08
                                      a miałaś do czynienia z psychologiem czy zaburzonym dzieckiem że tak lekko sie
                                      wypowiadasz? Ja mam takie dziecko i wiem że to nie powód do wyśmiewania sie i
                                      twierdzenia że matka ma wymysły. Z tego co pisała to dziecko ma kłopoty i to
                                      dość poważne. I napewno takie postępowanie tatusia nie pomoże. A terapia u
                                      takich małych dzieci to właśnie zabawa tyle że pod okiem terapeuty który wie co
                                      robi, często daje też propozycje co robić w domu. Gdybym sie nie "trzęsła" nad
                                      maluchem to prawdopodobnie byłby sparaliżowany, teraz lata jak szalony ale nie
                                      ma diagnozy ADHD za to ma inną i długa droga jeszcze przed nami chociaż kilka
                                      "życzliwych" osób próbuje wmówić że to nasze fanaberie, że jest niewychowany itp.
                                    • mama_kotula Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 09:08
                                      bloopsar napisała:

                                      [...]

                                      Ok, po takim poście to ja zakończę dyskusję, bo widzę, że większego sensu nie ma. A dysleksję i autyzm można wyleczyć do zera domowymi sposobami. Znaczy, jeśli nie ma orzeczenia specjalisty. Bo orzeczenie specjalisty magicznie sprawia, że sposoby domowe przestają działać, ale bez niego hulaj dusza piekła nie ma.

                                      Miłego dnia. Tobie również.
                                      • mama_kotula Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 09:10
                                        I to, co napisałaś, jest idealnym przykładem na to, że nadrozpoznawalność wszelkich zaburzeń jest szkodliwa.
                                        Jest bardzo szkodliwa. Ale wyłącznie dla tych, którzy faktycznie je mają.
                                        • nangaparbat3 Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 12:23
                                          mama_kotula napisała:

                                          > I to, co napisałaś, jest idealnym przykładem na to, że nadrozpoznawalność wszel
                                          > kich zaburzeń jest szkodliwa.
                                          > Jest bardzo szkodliwa. Ale wyłącznie dla tych, którzy faktycznie je mają.
                                          >
                                          Święte słowa, Mamo Kotulo.
                                          Jednoczesnie przyszla mi taka myśl do glowy: róznego rodzaju dysfunkcje,
                                          zaburzenia, opóźnienia rozwoju są teraz rzeczywiscie bardzo często rozpoznawane,
                                          wielokrotnie częściej niz jeszcze jakies 20 lat temu. Nauczyciele z dluzszym
                                          stażem, zwlaszcza nauczania zintegrowanego, w prywatnych rozmowach mowia, ze
                                          rozwoj społeczny dzieci, koordynacja ruchowa, ruchowo wzrokowa, sprawnośc
                                          manualna etc są ogolnie o wiele nizsze niz kilkanascie lat temu.
                                          Mnie sie zdaje, ze norma jest teraz inna, a my wciąż zachowujemy sie tak,
                                          jakbysmy funkcjonowali przed 20 laty.
                                          A to czlowiek sie zmienia - nie wyksztalca tych zdolnosci i umiejetnosci, jakie
                                          rozwijal jeszcze pokolenie wstecz. Zapewne rozwija rózne inne. Ale to juz nieco
                                          inna istota, troche kosmita. Chyba trzeba by sie dowiedziec, jaka jest aktualna
                                          statystyczna norma. Mówie to zupełnie serio, niestety.
                                      • bloopsar Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 18:10
                                        > A dysleksję i autyzm można wyleczyć do zera domowymi sposobami.
                                        > Znaczy, jeśli nie ma orzeczenia specjalisty. Bo orzeczenie
                                        > specjalisty magicznie sprawia, że sposoby domowe przestają
                                        > działać, ale bez niego hulaj dusza piekła nie ma.

                                        A gdzie mozna takie cos wyczytac w moim poscie?? Ranyy!! Jak zwykle
                                        nadinterpretacja smile Pisze jak zwykle, bo eDziecko i eMame poczytuje od paru
                                        ladnych lat choc pisze od niedawna. I wiem jak tu kobiety lubia wkladac innym
                                        slowa do ust. Przeczytac to co sobie wyobraza a nie to co rozmowca napisal.
                                        Mi chodzilo tylko o to, ze dzisiaj panuje zbytnia panika i wrecz "moda" na
                                        doszukiwanie sie roznych problemow u dzieci. I ze nie kazdy drobny problem (np.
                                        dluzsze niemowienie czy niesmialosc) od razu wymaga psychologa i stu orzeczen.
                                        Ale juz mi sie nie chce pisac. Szczegolnie po tym:

                                        > Ok, po takim poście to ja zakończę dyskusję, bo widzę, że
                                        > większego sensu nie ma.

                                        As u wish. I tak bylo wiadomo, ze probowac bronic ojca i to eks meza to stracona
                                        pozycja w dyskucji uncertain
                                        • mama_kotula Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 19:41
                                          Cytat> Ok, po takim poście to ja zakończę dyskusję, bo widzę, że
                                          > większego sensu nie ma.

                                          As u wish. I tak bylo wiadomo, ze probowac bronic ojca i to eks meza to stracona
                                          pozycja w dyskucji uncertain


                                          Nie, panno samozwańcza męczennico za honor ojców, źle mnie zrozumiałaś.
                                          Tatusia broń sobie do woli, swoje racje masz, częściowo słuszne, częściowo nie.
                                          Natomiast do wycofania się z dyskusji skłonił mnie twój post nt. - luźno to ujmując - "czy dysleksja/ADHD/wszelkie inne zaburzenia naprawdę istnieją, czy faktycznie wymagają terapii (bo mój kolega nie miał terapii i dał radę), czy są jednak wymysłem".
                                          Na TEN temat nie zamierzam dyskutować. O tatusiu i rowerku jak najbardziej jestem chętna.
                                          • bloopsar Re: A co do ograniczenia kontaktów 19.04.09, 22:42
                                            Ech i znowu odpisuje, nigdy sie nie naucze...

                                            > Natomiast do wycofania się z dyskusji skłonił mnie twój post nt. -
                                            > luźno to ujmując - "czy dysleksja/ADHD/wszelkie inne zaburzenia
                                            > naprawdę istnieją, czy faktycznie wymagają terapii

                                            BARDZO luzno to ujmujac. Nie podwazam istnienia zaburzen, nie podwarzam tego, ze
                                            jesli juz sa, to wymagaja terapii. Nie wmawiaj mi tego, prosze. Ja po prostu, co
                                            jak sie cche mozna wyraznie przeczytac w moich postach, uwazam, ze w
                                            dzisiejszych czasach zbyt szybko sie o tych zaburzeniach mysli i zbyt panikuje,
                                            ze to na pewno one. Nie spotkalas sie nigdy z takim przypadkiem, ze dziecko,
                                            ktore jest nieco bardziej zywe niz jego rowiesnicy od razu jest okrzykniete
                                            "ADHD"? Naprawde nie widzisz tej tendencji?
                                            Ja rozumiem, ze masz swoje doswiadczenia i ja NIE NEGUJE istnienia zaburzen i
                                            problemu ich leczenia. Dobra, nie bede wiecej sie tlumaczyc, bo albo juz wiesz o
                                            co mi chodzilo albo nigdy tego nie zaakcpetujez czyli wydalas wyrok. Wiec sensu
                                            nie ma nabijac postow. Zreeszta offtop sie zrobil.

                                            > Tatusia broń sobie do woli, swoje racje masz, częściowo słuszne

                                            Wooow, dzieki wink

                                            > panno samozwańcza męczennico za honor ojców

                                            Raczej nie za honor a za ich prawo do bledow i prawo do obecnosci w zyciu dziecka.
                                    • nangaparbat3 ciag dalszy 19.04.09, 12:16
                                      >>>Wiec znowu: troche rozumiem matke (uwaza, ze dziecko ma problem), troche
                                      rozumiem ojca (on nie chce problemu rozdmuchac, liczy ze moze da sie dziecko
                                      nauczyc i bedzie ok). Trzeba by wiedziec wiecej by zdecydowac kto ma racje smile


                                      Niezaleznie od tego, czy dziecko ma problem, czy nie ma, bedzie go mialo własnie
                                      na skutek takiego postepowania ojca.
                                      Czlowiek, ktory jest poniżany i karany za to, ze nauka idzie mu wolniej niz
                                      oczekuje tego wazna dla niego osoba, będzie uczyl sie coraz wolniej. Albo
                                      porzuci naukę.

                                      To jest podstawowa, literalna wiedza dotyczaca uczenia się. Trudno mi uwierzyc,
                                      że mozna jeszcze o tym nie wiedziec.
                                • bloopsar Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 02:01
                                  Wiem wiem ale to nanga zaczela z analogia do doroslych (naszyjnik etc) wink
                                  Ja doskonale wiem, ze dzieci tak czesto mowia wcale nie majac tego na mysli. Ja
                                  tylko staram sie stanac w butach tego ojca (moze on to odebral bardziej na
                                  serio?), zrozumiec czemu tak zrobil, starac sie dostrzec inne powody niz czysta
                                  zlozliwosc. No tak jakos mam, ze staram sie najpierw znalezc usprawiedliwienie a
                                  nie od razu lincz smile
                                  • nangaparbat3 Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 12:27
                                    A my Cie prosimy, bys weszła w buty dziecka - bo ono jest nieskończenie slabsze
                                    niz ojciec, od ojca zalezne.
                              • angazetka Re: bedę bronic honoru facetow 19.04.09, 11:54
                                > No i zakladamy, ze jednak byl jakis dialog miedzy synem a ojcem
                                > na temat nie jezdzenia juz wiecej na rowerku i oddania go i stad
                                taka sytuacja w analogii.

                                Kto zakłada i na jakiej podtsawie? Dowodów na to brak.
        • yula Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:53
          właśnie chciałam sie spytać czy z synem wszystko w porządku z zakresu
          koordynacji ale już odpowiedziałaś. Ale w takiej sytuacji i takim postępowaniu
          tatusia chyba musisz jednak kontrolować te "męskie" weekendy, bo to zaszkodzi
          synkowi.
        • titta Re: Awantura o rower 21.04.09, 22:36
          skoro "boli, ze ciapa" to kochavcie mniej. Maly ma albo braki w SI
          albo dysleksje, albo cos w tym guscie.
          Podstawowa sprawa przy tego typu zaburzeniach jest budowanie
          pewnosci siebie i wsparcie: ze to jak najbardziej OK i normalne, ze
          pewne rzeczy nie wychodza. Trzeba pocwiczyc (albo olac teraz i
          sprubowac pozniej) Zachowanie ojca w tym kontekscie bylo jeszcze
          bardziej niedopuszczalne!!!
          I warto bylo aby sie z psychologi dziecka poduczyl. Jak nie chce
          miec biernego, niewierzacego w siebie syna.
    • inguszetia_2006 Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:15
      Witam,
      U mnie z nauką jazdy było tak, że córka waliła na glebę rower i
      wrzeszczała ze złości. "Nie będę,nie chcę, bla, bla, bla..."
      Podnosiłam rowerek, mówiłam; siadasz i jedziesz. Udawałam,że nie
      słyszę grymasów. To samo tatuś. Teraz córka tak jeździ,że nie mogę
      jej dogonić;-D Czasami ją jeszcze bujnie, ale to raczej dlatego,że
      droga dziurawa, albo kamień się nawinie, albo psa się przestraszy.
      Jeździ jak szalona. Mam teraz towarzysza podróży. I nawet nogi jej
      nie bolą, o dziwo. Bo to wymówka była zawsze;-D
      A piszę to wszystko po to, bo jak się uczyła na dwóch kółkach
      jeździć, to powtarzała mi do znudzenia; oddaj ten rower komuś, ja go
      nie chcę. I nawet tak sobie pomyślałam wtedy; kurczę, chyba oddam
      komuś ten rower, bo mnie szlag trafi.
      Może synuś autorki wątku rzucił takie magiczne hasło i ojciec nie
      wytrzymał? Tak tylko zgaduję...
      Pzdr.
      Inguszetia
    • libra.alicja Re: Awantura o rower 18.04.09, 20:26
      Moja 7,5-latka już czwarty sezon uczy się jazdy na rowerze i nic. Z
      bocznymi kółkami powoli jedzie, ale żeby je odczepić i nie
      przewrócić się trzeba się nauczyć jeździć szybko. Córka ma kłopoty z
      koordynacją i strachem. Mój mąż także traci cierpliwość, ale rozumie
      i akceptuje, że jego dziecko różni się w tym zakresie od większości,
      jest za to dumny, ze córka nauczyła się pływać, bo w wodzie się
      czuje pewniej niż na rowerze.
      Najważniejsza jest akceptacja dziecka.
    • nangaparbat3 Re: Awantura o rower 18.04.09, 21:06
      Taki tatus po prostu zmarnuje dziecko. Jak kazdy, kto we wlasne dziecko nie
      wierzy, nie daje mu czasu, nie szanuje jego potrzeb i emocji.
      Taki tatuś (żeby nie było: znam całe tuziny podobnych mamuś) wychowa dziecko
      zaleknione, wycofane, niewierzące w sowje mozliwosci.

      Odciac małego całkiem od tatusia raczej trudno. Ale na pewno konieczny by byl
      jakis mężczyzna - dziadek, wujek, ktos kto bedzie na stałe, pewny - ktory by w
      małego wierzył i nie poganiał.

      No i dobrze, ze Ty sama zdajesz sobie sprawę, ze i Ciebie czasem nieporadnosc
      synka irytuje - jak sobie zdajesz sprawę, mozesz tę irytację zneutralizowac.
      Zastanawiam się, czy problemy synka nie są właśnie pogłębiane przez weekendy z
      tatusiem - nic chyba bardziej nie rani dziecka niz świadomosc, ze rozczarowuje
      swoich rodzicow. A mozna przypuszczac, ze historia z rowerkiem nie jest pierwsza.
    • maadzik3 Re: Awantura o rower 18.04.09, 23:23
      Osobiscie uwazam ze tatus postapil mocno nie fair i nie mial do tego prawa.
      Prezenty dajemy (zwlaszcza te dla bliskich, naprawde od serca) z nadzieja ze
      zostana dobrze wykorzystane, stana sie dla obdarowanego bliskie i zaspokoja jego
      marzenia, chcemy aby byly docenione. Ludzkie. Niemniej wszystko co mozemy to
      wlasnie chciec. Natomiast z chwila obdarowania dar nalezy do obdarowanego. Syn
      moglby podarowac rower (w praktyce w takim wieku nie, ale czysto teoretycznie -
      jest jego), rodzic juz nie. Scedowal prawa do roweru na dziecko i nie moze nim
      rozporzadzac. I rozumiem ze dziecko ktore nie stara sie robic czegos o czym
      podobno marzy i swiatu o tym glosi moze wkurzac (mnie to wkurza), ale okazujac
      mu to i to w tak drastyczny sposob odmawiamy mu swojej akceptacji i warunkujemy
      milosc (bede cie kochac jezeli...), a to juz duzo bardziej powazne od (tez
      powaznego) rozporzadzenia zabawka dziecka bez jego zgody.
      Generalnie minus (duzy) dla tatusia
      • mariefurie Re: Awantura o rower 18.04.09, 23:33
        Generalnie...to matka nie powinna pozwolić na taką sytuację.Nie dopuścic do
        tego, aby ojciec wyładowywał swoje kompleksy na małym dziecku. I to juz
        niezaleznie w zasadzie, ile dziecko ma lat.
        Dostał rowerek - i ma. (komputer, czy "młody konstruktor, chemik , biolog" itp)
        A czy sie nauczy jeździc na nim tak szybko jak tatus sobie zyczy, czy za rok, to
        nie ma znaczenia.
        Że ojciec idiota, to fakt. a że matka pozwoliła na ten idiotyzm,- to juz mnie
        zastanawia.
    • soffia75 Re: Awantura o rower 18.04.09, 23:50
      Tatusiowi należałoby kupić jakąś "wypasioną furę" i z hukiem mu ją odebrać za
      najmniejszy zgrzyt skrzynią biegów, hamowanie zbyt gwałtowne lub ruszanie "po
      piskach" - bo jeździć nie umie! wink
      Serio mówiąc, podpisuję się pod większością opinii w tym wątku: sytuacja
      rozegrana fatalnie, pewnie emocje (i niecierpliwość "nauczyciela") wzięły górę
      nad zdrowym rozsądkiem. A może akurat chłopiec należy do takich osób, które
      nigdy nie nauczą się jeździć rowerem, i już? Znam kilka takich, już dorosłych -
      choćby nie wiem, jak próbowały, nie dadzą rady, jazda rowerem to niby taki
      banał, a ich przerasta. O ile wiem, u tych osób jest to kwestia jakichś
      problemów z błędnikiem; jednak, kierując się logiką tatusia, należałoby je
      ukarać, bo źle się starały...
      Swoją drogą, zastanawiam się, skąd wspomniany tato ma takie metody wychowawcze;
      czyżby z własnego doświadczenia?...
      • nangaparbat3 Re: Awantura o rower 19.04.09, 00:03
        soffia75 napisała:


        > Swoją drogą, zastanawiam się, skąd wspomniany tato ma takie metody wychowawcze;
        > czyżby z własnego doświadczenia?...

        Przeciez to oczywiste, ze tak. Można by mu nawet wspołczuc.
    • kozauwoza Re: Awantura o rower 19.04.09, 09:05
      Cztelolatkowi to ja kupiłam rower na dwóch kołach. Bardzo szybko
      załapała najpierw z dodatkowymi kółkami a potem bez kółek.
      A tatuś postąpił bardzo niesprawiedliwie. Współczuję małemu.
    • wieczna-gosia Re: Awantura o rower 19.04.09, 10:29
      iosc i kupic drugi rower. mezowi zrobic taka awanture zeby sie w majtki schowal.
      Dziecko MA PRAWO nie umiec jezdzic na rowerze. I TERROR nie jest metoda do
      uczenia czegokolwiek.
    • allija Re: Awantura o rower 19.04.09, 21:27
      Coś tu nie gra, na trójkołowcu z kijkiem? Moze to tata przeszkadzał
      tym kijkiem? moze nie potrafił nauczyć dziecka jak używa sie takiego
      rowerka? bo na trójkołowcu wystarczy usiąść i kręcic nóżkami, cóż to
      za filozofia, nie widziałam dziecka, które /nie uczone/ nie
      potrafiłoby pojechac na takim rowerku, moim zdaniem tata
      niepotrzebnie sie wtrącał, Trzeba było dać dziecku rower i zostawic
      je w spokoju, sam by się nauczył.
    • nangaparbat3 Re: Awantura o rower 19.04.09, 22:12
      Masz rację.
      Bardzo mozliwe, ze własnie dlatego dwulatek bez problemu usiadl i pojechal - bo
      mu nie przeszkadzano.
      • jakw Re: Awantura o rower 31.05.09, 13:09
        A może ten trójkołowiec jest po prostu za mały dla 4-latka i przez
        to niewygodny. Moja 4-latka, chociaż niezbyt wyrośnięta, jest już za
        duża na 3-kołowca i jakaś taka skurczona pedałuje. A że kuszą ją i
        większe prędkości to czas odkurzyć większy rowerek.
    • anet81 Re: Awantura o rower 19.04.09, 22:15
      <b>epistilbit</b>, strasznie mi żal Twojego dziecka. co on musiał czuć,
      biedaczek gdy widział, że ojciec oddaje jego rowerek?

      Biedny ten wasz synek, naprawdę biedny. Bo - przykro to pisać - ma głupich rodziców!
    • alabama8 Re: Awantura o rower 20.04.09, 09:45
      Sama kup mu rower i skończ z tematem. Nie musi być nowy, wybierz coś
      na allegro. Jeździjcie codziennie na spacery, to nie boli. Młody
      bardzo chciał sprostać wymaganiom ojca i nauczyć się jeździć, jak
      nie będzie presji - to nie będzie problemu.
      Dlaczego uważasz że musisz w tej sprawie polegać na ojcu? Z resztą
      rower powinien mieć już od lat, nawet dwulatek spokojnie wsiądzie na
      16 calówkę.
      • mama_kotula Re: Awantura o rower 20.04.09, 10:02
        CytatZ resztą
        rower powinien mieć już od lat, nawet dwulatek spokojnie wsiądzie na
        16 calówkę.


        Tak sądzisz? No popatrz tylko tongue_out, a tu piszesz co innego.
        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=583&w=81671931&a=81711045
        Rower powinien być dobrany do WZROSTU, a nie do WIEKU, więc nie wprowadzaj ludzi
        w błąd z tą 16-calówką dla dwulatka.

        Moja 4,5-latka wysokości 100cm w tym roku właśnie przesiada się z 12'' na 14''.
        A wg ciebie od 2,5 roku powinna śmigać na 16 calach.
        • epistilbit Re: Awantura o rower 20.04.09, 12:03
          Hehe.
          dzięki mamo_kotula za wsparcie.

          A do wszystkich mundrych:
          uprasza się o czytanie ze zrozumieniem
          już tłumaczyłam
          że na większy rower syn nie wsiądzie bo się go boi
          nie usiedzi
          spada przy próbie wsiadania
          i tak, pedałowanie dla mojego syna jest trudne
          nie umie zaskoczyć pełnego obrotu nóżką nawet jak ja ręką pcham drugi pedał
          nie umie nacisnąć pedała tak żeby z pozycji góra przeniósł się na dół
          i na odwrót
          • allija Re: Awantura o rower 22.04.09, 00:34
            to przytrzymaj swoimi rękami jego nóżki na pedałach i wymuszaj ten
            ruch ale nie pedałami tylko jego stopami, może zaskoczy
          • nessska Re: Awantura o rower 27.04.09, 22:52
            no więc sama przyznasz, że na rower się raczej nie nadaje. a rower sprawił radochę innemu dziecku, dla którego tak skomplikowana czynność jak pedałowanie jest wykonalna. więc tym lepiej, tak?
        • alabama8 Re: Awantura o rower 20.04.09, 12:50
          mama_kotula,
          zwracam honor, miałam na myśli 14 cali dla dwulatka (palneło mi się
          16).
          Mój w wieku 4,5 lat przesiadł się na 20', a nie był wtedy jakiś
          szczególnie wysoki (zerknełam w zapiski - miał 104 cm wzrostu).
          Na 16' jeździł po drugich urodzinach.
          Ale nie licytujmy się. Są dzieciaki które poza rowerem świata nie
          widzą, ale dziecko autorki wątku ma najwyraźniej problem ze
          skumaniem o co chodzi z pedałowaniem.
          Sposób jest prosty (tylko mały na razie nie ma rowerka, hmm... ale
          może pożyczyć od kogoś 14-nastkę z bocznymi kółkami na kilka
          godzin). Rower stawiasz w domu, boczne kółka trzeba odkręcić i
          przykręcić tak żeby tylna opona nie dotykała do ziemi. Rower jest
          wtedy zawieszony na przednim kole i na dwóch bocznych kółkach. Opór
          przy pedałowaniu zmniejsza się wtedy znacząco i odpada kwestia
          kierowania pojazdem (o jeden problem mniej). Jedzie się w miejscu.
          • mama_kotula Re: Awantura o rower 20.04.09, 13:55
            smile

            Mimo to będę się upierać, że mało który dwulatek wsiądzie na wysoki rower - bo, nie ukrywajmy, 14''-16'' to już jest dość wysoki pojazd - przeważnie działa po prostu strach, braki koordynacji ruchowej (wiadomo, jedno dziecko jest sprawniejsze, inne nie) i inne czynniki. Dodatkowo, ja bym jednak optowała za dobieraniem sprzętu do wzrostu i potem ewentualne robienie wyjątków (w dół-w górę), biorąc pod uwagę ogólną sprawność dziecka. Tutaj nawet 5 cm wzrostu często robi różnicę, zresztą pewnie to wiesz.

            Ja się strasznie wzdragałam przed 12'', bo to dla mnie wyglądało jak zabawka dla lalek wink - cóż, jeśli córka nie była w stanie sama wsiąść na większy (z początku i z 12'' miała problemy).
            Teraz młodą wymierzyli w sklepie rowerowym i stwierdzili, że na 16'' nie wejdzie, ale można spróbować, bo jest sprawna itd.. Spróbowaliśmy, nie przeszło, będzie jeździć na 14'', może w przyszłym roku przesiądzie się na większy, ale nie liczę na to, chyba że zacznie w końcu rosnąć big_grin.
          • grzalka Re: Awantura o rower 20.04.09, 20:24
            alabama8 napisała:

            > mama_kotula,
            > zwracam honor, miałam na myśli 14 cali dla dwulatka (palneło mi się
            > 16).
            > Mój w wieku 4,5 lat przesiadł się na 20', a nie był wtedy jakiś
            > szczególnie wysoki (zerknełam w zapiski - miał 104 cm wzrostu).
            > Na 16' jeździł po drugich urodzinach.


            jestem w szoku- mój 4,5 latek jeździ na 16-tkach od 2 miesięcy (wzrost jak Twój) i ta 16-tka jest dla niego za duża- nie dotyka ziemi swobodnie czubkami butów, na 20-tce jeździ 7,5 letnia córka, syn nie jest w stanie dosięgnąć do pedałów

            ale mniejsza z tym- co do wątku ja bym odpuściła trójkołowy z pedałami przy kole dla dziecka nieskoordynowanego, mój nieskoordynowany syn z zaburzeniami IS i różnymi innymi problemami za cholerę nie był w stanie nauczyć się na tym pedałować- a nauka jazdy na 12-tce z bocznymi kółkami zajęła mu rok (z tym, że my od początku nie montowaliśmy kija, bo kij to brak motywacji)
            • alabama8 Re: Awantura o rower 21.04.09, 09:57
              grzalka napisała:
              > jestem w szoku- mój 4,5 latek jeździ na 16-tkach od 2 miesięcy
              >cryingwzrost jak Twój) i ta 16-tka jest dla niego za duża.

              Są różne 16'stki i różne 20'stki smile Mój młody przesiadł się w wieku
              4 lat z haczykiem na to:
              www.decathlon.com.pl/PL/20-quot-racing-boy-ii-25136394/
              Mimo stosunkowo dużych kół, ten rower ma bardzo nisko osadzoną ramę
              i jak się siodełko zniży na maksa to już nie jest tak daleko od
              ziemi. Trochę pokombinowałam z zaciskiem podsiodłowym i nagle udało
              się siodełko zniżyć o dodatkowe 5-10 cm.
              Z resztą ja osobiście też jeżdżę rekreacyjne na 20', a przecież
              jestem dorosłą, wysoką babą. Kwestia ramy.
      • jakw Re: Awantura o rower 30.05.09, 17:16
        alabama8 napisała:

        >nawet dwulatek spokojnie wsiądzie na
        > 16 calówkę.
        Wsiąść to wsiądzie, ale niekoniecznie da radę pedałować. Jakkolwiek
        3-kołowiec dla 4-latka to chyba lekka przesada.
    • nessska Re: Awantura o rower 27.04.09, 22:40
      ale po co mu ten rower, skoro i tak nie umie na nim jeździć?
      • grzalka Re: Awantura o rower 28.04.09, 09:05
        nessska napisała:

        > ale po co mu ten rower, skoro i tak nie umie na nim jeździć?

        myślisz, że jak nie będzie miał roweru to się nauczy na nim jeździć?
        • aszpr Re: Awantura o rower 28.04.09, 10:50

          A mi się jednak wydaje, że to nie musi być jakiś problem z koordynacją. Przychyliłabym się do zdania niektórych osób z początku wątku, że mały po prostu chciał być pchany z lenistwa i to to tak wkurzyło ojca - po półtora tygodnia prób. I nie demonizowałabym tego, że oddał rowerek... Jest ojcem, ale ojciec też człolwiek, może się wkurzyć. Podobno dzieci nigdy nie były tak bezpieczne, jak wtedy, gdy nie było jeszcze psychologii dziecięcej... Dzieciak zapamięta to pewnie do końca życia, ale jakiejś wielkiej krzywdy psychicznej raczej bym się nie dopatrywała...
        • nessska Re: Awantura o rower 28.04.09, 15:04
          a kiedy najczęściej kupuje się własny samochód? przed czy po tym, jak nauczysz
          się prowadzić?
          skoro tak nieskomplikowana czynność jak pedałowanie była dla dziecka za trudne,
          to posiadanie roweru sobie a muzom nie jest chyba potrzebne? szczególnie, że
          ucieszyło się z niego inne dziecko
          • mariefurie Re: Awantura o rower 28.04.09, 15:40
            nessska napisała:

            > a kiedy najczęściej kupuje się własny samochód? przed czy po tym, jak nauczysz
            > się prowadzić?

            A kiedy miałaś pierwsza książke w życiu? przed,? czy po tym, jak nauczyłas sie
            czytać?
            • nessska Re: Awantura o rower 28.04.09, 23:34
              porównanie do innego pojazdu wydaje się bardziej adekwatne - nie każdy musi mieć
              coś, co jeździ, skoro nie umie się tym posługiwać. czytanie jest umiejętnością,
              którą raczej każdy musi posiąść.
    • pam_71 Re: Awantura o rower 28.04.09, 13:06
      Nie czytałam jeszcze postów poniżej - odpowiadam na gorąco wink
      Twoje dziecko wcale nie jest ciamajdą ... moja córa dwa sezony
      (czytaj dwa lata !!!) uczyła się jazdy na dwóch kółkach.
      Trójkołowiec odpadł w przedbiegach - bo na polnych drogach zbyt
      często stawał w piachu.
      A Tatusiowi to wybitnie cierpliwości do pociechy brak ... szkoda