ola_filip
19.05.09, 08:46
16 kwietnia wykupiliśmy w Itace tydzień w Sol Y Mar Abu Dabbab, na 9
maja. Rozważaliśmy też Resta Grand, bo był o 600zł/os. tańszy, ale w
obawie o ewentualne opóźnienia (nowo wybudowany hotel) oraz po
przeczytaniu wielu wpisów nt. zatoki Abu Dabbab, postawiliśmy na
żółwie:-) Wszystko szło dobrze do czasu wejścia do autobusu na
lotnisku w Marsa.
Pani rezydentka oświadczyła, że ma informację z Hotelu Sol Y Mar, że
w wyniku "overbookingu"... nie ma dla nas miejsc w tym hotelu.
Zostaniemy zakwaterowani w Resta Grand. Oburzenie, rozczarowanie...
Pani zapewniała, że hotel jest świetny, że możemy być wożeni
dziennie do zatoki Abu Dabbab (30km)- bez możliwości korzystania z
wyżywienia (i po wykupieniu za 5Euro leżaka), że jako
zadośćuczynienie możemy skorzystać z jednej z oferowaych przez Itakę
wycieczek. Później jeszcze pokazali inny hotel, po naszych
naleganiach zawieźli nas nawet do Sol Y Mara, ale nic nie
wskóraliśmy.
Po kilku godzinach tułaczki, wylądowaliśmy w Resta Grand. Hotel,
cóż, rzeczywiście nowiusieńki, ładny, nawet w miarę czysty. Kuchnia
wyśmienita a obsługa bardzo miła, jeszcze nie zmęczona (podejmują
gości od 3 tygodni) i nie zmanierowana. Wejście do morza z pomostu.
O ile dla dorosłych, pływających nie stanowi to żadnego problemu, o
tyle,na domiar złego, przez cały tydzień pobytu wiał silny wiatr,
morze było wzburzone i zejście z pomostu było zagrodzone a czarna
flaga znikała na chwilę nad ranem. Tu pokłony dla Tomka z Gdańska,
któremu chciało się wstawać po 6-tej i tylko z Jego relacji wiemy,
że rafa przy naszym hotelu była piękna. Itaka oczywiście w ciągu
kilku godzin (naszej tułaczki w poszukiwaniu "właściwego" hotelu)
wycofała się z oferty dziennego wożenia nas do Sol Y Mara.
Skorzystaliśmy z wycieczki do Dolphin House, niestety delfiny na
nasz widok szybko odpłynęły:/ Żeby nie było, że do bani
wycieczka, "rzucili" nas na rafki. Życie podwodne oczywiście ok,
choć dla kogoś, kto wcześniej snurkował tu i tam, bez większych
emocji. No i niesmak, bo delfinów niet... Ogólnie, gdybym miała
zapłacić 80USD za tą wycieczkę, byłabym mocno poddenerwowana. Ale
może mieliśmy po prostu pecha?
W ostatni dzień uderzyliśmy do Mustafy - egipskiego menadżera Itaki
i załatwiliśmy z Nim wyjazd do Sol Y Mara, a raczej do zatoki. Do
hotelu nie wchodziliśmy nawet. Zapłaciliśmy po 6USD za leżak i
spragnieni morza poszliśmy wgłąb. Wiatry były owszem, takie jak przy
Resta Grand, ale zatoka niwelowała fale i nigdzie ani śladu
znienawidzonej, czarnej flagi. Napotkany żółw, na wyciągnięcie ręki,
piękne rafki i rybki dryfujące dosłownie między nogami,
zneutralizowały cały niesmak, jaki pozostawiła po sobie Itaka.
Został jednak żal, że zapłaciliśmy przecież za tą plażę, za tą
zatokę, a byliśmy tam tylko raz i to za dodatkową opłatą, przez
kilka godzin.
Wróciliśmy 3 dni temu, specjalnie odczekałam, by nie pisać w
emocjach, tylko z dystansu. Mam nadzieję, że mi się choc troszkę
udało. Jeśli ktoś chce o coś zapytać, śmiało:-)
Pozdrawiam!