09.06.03, 15:45
Rb13 smile

Oto Twoja własna PRZEGRÓDKA LISTOWA Z CYFROWYM ZAMKIEM BŁYSKAWICZNYM na
TWOJE listy do świata, wszystkich, bezadresowe, a nawet - takie wyjątkowe -
do samego siebie wink

W tej PRZEGRODCE układaj według własnego uznania, swoje zachwycenia,
zauroczenia ale i rozczarowania, których życie nie skąpi nikomu,
a wiec i Twoim bywają zapewne udziałem.
Obserwuj wątek
    • aniouek1 Góry, moje góry...09-06-2003 07:52 09.06.03, 16:02
      Góry, moje góry...
      Autor: rb13@NOSPAM.gazeta.pl
      Data: 09-06-2003 07:52 + dodaj do ulubionych wątków
      --------------------------------------------------------------------------------
      Góry ,moje góry jestem pod waszym wrażeniem...i słów mi w tym miejscu
      zabrakło .Ponad godzinna kontemplacja widoku ze Świstówki na Pięć Stawów
      Polskich wciąż wraca i krąży przed moimi oczami...
      A byłem pewien ,że juz znam Tatry jak własną kieszeń!
    • rb13 Re: 34 - Rb13 09.06.03, 19:27
      Świstówka Roztocka

      Grań tą górale Świstówka nazywają
      Tu wciąż bystre wichry świstają
      Dziś głuszą mój zachwytu okrzyk
      Przekrzykując dalekiej Siklawy ryk
      W dole Pięć Stawów srebrzy się i mieni
      Omamia melodią chmurnych cieni
      Otoczone Orlej Perci ostrymi graniami
      Ukryte między olbrzymimi głazami

      W dali Buczynowa dolina się wciska
      W grań Wołoszyna strome urwiska
      Ścieżka na Krzyżne wije się jak żmija
      Nitki wodospadów bokiem omija
      Co ze skał z hukiem w dół spadają
      I po chwili znów w ponorach znikają
      Siklawa stąd jak nitka mleczno-biała
      Wydaje się niewinna ,niegroźna ,mała

      Niczym sierść zebry leżą śnieżne jęzory
      W żlebach mimo prawie letniej już pory
      Zatrzymując się na krzakach kosodrzewiny
      Gdzie schodziły śnieżne jęzorów lawiny
      Cieknie z nich tysiąc drobnych strumieni
      W szczelinach już nieśmiało się zieleni
      Mech i porosty i górskich krzewinek gaje
      Znak to - w dolinie czas wiosna nastaje

      Ryś B. Świstówka 08.06. 2003 godz. 1250


    • rb13 Siklawa 09.06.03, 19:28
      Siklawa

      Ze stawu z poszumem spada
      Trójramienna spieniona kaskada
      Kroplami perełek wokół ciska
      Tęczowymi ognikami błyska
      Oszalała igraszkami promieni
      W ciszę po chwili się zamieni

      Penetrując śniegowe pieczary
      W lodzie żłobi podziemne jary
      Zdziwiona lodowym zniewoleniem
      W ten widząc światła promienie
      Uderza z impetem w szare skały
      Zamieniając się w potok biały

      Po skalnych stopniach się ciska
      Wodnym mlekiem wokół pryska
      Wypada tysiącem małych strumieni
      Tam gdzie kosodrzewina się zieleni
      Tu w szerokiej Roztoki dolinie
      Cicho , majestatycznie już płynie

      Ryś B. Pod Siklawą 08.06.2003 godz. 1118

    • rb13 Czas pisania wierszy 09.06.03, 19:33
      Pewnie Was zaskoczy tempo pisania moich wierszy.Między nimi jest tylko 32
      minuty. Te 32minuty to tylko czas kiedy rodziły sie zręby moich "dzieł" kiedy
      siedziałem na skalnej ścianie Świstówki i podziwiałem krajobraz.Na dwóch
      serwetkach zapisałem po kilka zdań i godzine natchnienia
      i stąd ta mała rozpiętość czasowa. Cyzelowałem te myśli prawie 5 godzin dziś w
      pracy. Takie luzy miałem - nie zaadrościć - czasem mam już dosyć mojej
      ukochanej roboty !
    • rb13 Re: 34 - Rb13 11.06.03, 12:33
      Rozmowa z Bogiem

      Boże stworzyłeś mnie
      Na podobieństwo swoje
      Codziennie widzisz
      Ułomne czyny moje
      Patrzysz w milczeniu
      Na uczynki me ciemne
      Czekasz na mą poprawę
      Czekasz –nadaremnie?

      Są dni kiedy
      O swą duszę się trwożę
      Pytając dlaczego?
      Opuściłeś mnie Panie Boże
      Przysięgam poprawę,
      Ksiądz mnie rozgrzeszy
      Grzechów odpuszczenie
      Duszą mą pocieszy

      Lecz kilka dni później
      Zmęczony losu trwaniem
      Przeciw Tobie bluźnię
      Zadając pytanie
      Czy istniejesz Panie?
      Znów jestem równy Tobie
      Zbywasz mnie milczeniem
      Głos słyszę
      Proś o przebaczenie

      Pełen strachu
      Szeptam niepewne słowa
      Wznosząc błagalne prośby
      Dziwna to rozmowa
      Ja mówię ,Ty milczysz
      Może jesteś złudzeniem
      Powiedz słowo
      Przerwij me cierpienie

      Tu na ziemi
      Daj swego istnienia znak
      Wszystko możesz
      Bogiem jesteś wszak
      Dziś przed majestatem
      Twoim znów się korzę
      Prosząc na klęczkach
      Przebacz dobry Boże

      Ryś B. Kraków 10.06.2003 godz. 2345
    • rb13 Re: 34 - Rb13 11.06.03, 12:35


      Motto
      "Boże którego nie widzę
      a kiedyś zobaczę...
      Ks. Jan Twardowski


      Kiedyś Cię zobaczę

      Dobroci dla mnie Twej
      Pojąć nie mogę
      Boże wskaż mi
      Do niebiańskich pól drogę
      Przebacz me błędy
      Jesteś wszak miłością
      Napełnij me serce
      Poznania radością
      Mimo mych błędów - to liczę
      Kiedyś poznam Twe oblicze

      Ryś B. Kraków 11.06.2003 godz. 945



      Ps.To to powstało pod wpływem fascynacji poezją Ks. Twardowskiego
    • rb13 Kamieńczyk 24.06.03, 14:12

      Kamieńczyk

      Rozszumiana ciemna toń Kamieńczyka
      Wśród ciszy świerkowego boru przemyka
      Chmury swoje twarze w niej przeglądają
      Co po chwila kolory wody zmieniają
      To szary - to niebieski walczy z zielenią
      To znów srebrnymi rozbłyskami się mienią
      Nad wodą świerki urodę swą podziwiają
      Omszałe gałęzie mchem zielonym zwisają
      Seledynową pajęczyną ,pełne zmiennych cieni
      Pomiędzy nimi słońca rozbłysk się mieni

      Kamieńczyk widząc głazy cicho doń podpływa
      Kamienną przeszkodę do walki wyzywa
      Wściekle uderza o kamień śnieży się białością
      W górę wzbija wodę i spada w dół ze złością
      Gniewnie marszcząc toń znów z impetem uderza
      Porozbijany ,pokornieje ,pęd wody uśmierza
      Ścichły - przemyka wśród obłych kamieni
      Cicho szemrze i wstęgami srebra się mieni
      Pośród świerków płynie wolno srebrna rzeka
      Nie wiedząc, że za chwile wąwóz na nią czeka

      W ten spada w dół wydając trwogi krzyk
      Wśród ścian wąwozu niesie się wściekłości ryk
      Po stopniach skacze wciąż łoskotem gada
      Rozpylając wodne chmury coraz niżej spada
      Porozbijany, biały niczym mleczna rzeka
      Na kamiennych stopniach wciąż głośno narzeka
      Jeszcze huczy , łomocze , pobrzmiewa gniewem
      Wpada w koryto szemrze cichym zaśpiewem
      Spływa wpatrzony w wysoko płynące chmury
      Ponad wąwozem czarnym, posępnym, ponurym


      Ryś B. Szklarska Poręba 22.06.2003 r. godz. 1217
    • rb13 Karkonoski wiatr 25.06.03, 14:18
      Karkonoski Wiatr


      Wędrujmy granią tuż przed wiosny końcem
      W pierwszy dzień lata, znikło gdzieś słońce
      Szarobure chmury wiszą na nieboskłonie
      Karkonoska grań w mdłej mżawce tonie
      Diamentową rosą trawy do nas mrugają
      Strącone wiatrem w pył szklany się zmieniają
      Otacza nas z kamiennych głazów kraina dzika
      Zimno przenikliwe przez swetry przenika
      Oblepia każdą cząstkę ciała wilgocią od spodu
      Potęgując i tak przejmujące uczucie chłodu

      W ten wiatr rozwiał czarne chmurzyska
      I słońce spod chmury blaskiem rozbłyska
      Ciepłem otula, rozgrzewa ciało - och jak ciepło
      Wiatr ustał i w niebyt odeszło lodowate piekło
      Nie minęło pięć minut - słońce znów się skryło
      Za welonem z czarnych chmur - tyleż ciepła było
      Znów ciemność we władanie niebo wzięła
      W czarny całun promienie słońca zawinęła
      Zrazu spłynęła z chmur drobnymi kroplami
      Po chwili jeszcze sypnęła śnieżnymi płatkami

      Ponownie wiatr uderzył ze zdwojona siłą
      Zatańczył, zawirował i jakby mało było
      Zmienił się w huragan i jednym podmuchem
      Spadł gromem, uderzył w nas jak obuchem
      Porwał na strzępy peleryny i przydusił do drogi
      Ryczał, wrzeszczał - jestem wicher srogi
      Jam jest tu panem tej karkonoskiej krainy
      Królem hal górskich i płożącej kosodrzewiny
      Zawirował sypiąc śnieżnymi gwiazdkami
      Zmieszanymi z perłowymi dżdżu drobinami

      W ten roześmiał się, ależ napędziłem wam strachu
      Odważni jesteście – dziś być na górskim szlaku
      Idźcie do schroniska - co błyszczy w dolinie
      Mój złowrogi podmuch pewnością ją ominie
      Tam wysokie świerki przede mną stanowią obronę
      I pionowa ściana pokryta kamiennym złomem
      W dolinie dach zielenią pośród mgieł błyska
      Stąd krótka wydaje się droga do schroniska
      Zrzucił nam przed oczy deszczową kurtynę
      Zadał w niczym żagiel w foliową pelerynę





      Niesie się po hali wichru płaczliwa skarga
      Szarpie za włosy ,rozwiewa ,peleryny targa
      Błyszczą od wilgoci głazy z szarego granitu
      Mocując się z wiatrem schodzimy ze szczytu
      Żółty szlak się wije skrajem Łabskiego urwiska
      Na was czeka z głazów ścieżka bardzo śliska
      Łabski żegna nas z mgieł otulony zasłoną
      A nam pod nogami ruchome głazy dzwonią
      Dmuchnął jeszcze nam silnie na pożegnanie
      Takie było to z sudeckim wichrem spotkanie

      Rys B. Kraków 25.06.2003r. godz. 1351

      Opisano na podstawie wrażeń ze szlaku Szrenica – Śnieżne Kotły
      Z dnia 21.06.2003 r.
    • rb13 Zdjęcia 30.06.03, 11:12
      Zdjęcia

      Nie czuję upływu czasu
      Wciąż w duszy jestem młody
      Choć mam siwe już włosy
      Wciąż nie brak mi urody
      Dwa zdjęcia leżą na stole
      Różnica - ach głupie 35 lat
      Wodospad nic się nie zmienił
      Tylko coś z osobami nie tak

      Ryś B. Kraków 30.06.2003r godz.1100
    • rb13 Re: 34 - Rb13 01.07.03, 09:32
      Rzeka

      Srebrne nitki wypływają
      Z malutkich pęknięć skały
      Nitki w warkocze się splatają
      Jakby się czegoś bały
      Nieśmiało przemykają
      Wśród drobnych kamieni
      Radośnie szemrze strumyk
      Dziecięcą urodą się mieni
      Omija głazy robiąc unik
      Płynąc wśród młodej zieleni

      Pieni się i huczy dumnie
      Niestraszne mu przeszkody
      Myśli wciąż bezrozumnie
      Dumny ze swej urody
      Słabsze strumyki w nurt zbiera
      Rozbijając się o głazy
      Wciąż zbiera cięgi i baty
      Nie zważa na żadne urazy
      Zuchwały ,uparty, rogaty
      Dalej przy swoim się upiera
      Po czasie rozumu nabiera

      Z mniejszych rzek wody zbiera
      Płynie stateczny ,szeroki
      Dostojny, moc go rozpiera
      Przeglądają się w nim obłoki
      Nabrał już męskiej urody
      Wierzy że wszystko pokona
      Piękny choć już nie młody
      W ten - bezkresie wód kona
      Tylko czasem wraca z oddali
      W wspomnieniu morskiej fali

      Ryś B. Kraków 01.07.2003 godz.712
    • rb13 Srebrne jezioro 03.07.03, 10:12
      Srebrne jezioro

      Opruszone śnieżnym puchem
      Świerkowe lasy płoną czerwienią
      Pod drobnym wiatru podmuchem
      Spadające płatki śniegu się mienią
      Wirując w korowodzie tanecznym
      Z odcieniem różowo-mlecznym
      Kończą taniec na zmrożonej ziemi
      W bladej purpurze światłocieni

      Wysmukła bagienna trzcina
      Skuta lodową poświatą
      Pod ciężarem lodoszrenia się ugina
      Z liśćmi opruszonymi cukrową watą
      Zabłąkanych kilka promieni
      Rubinowymi gwiazdami się mieni
      Niczym żar dogasającego ogniska
      W kryształach lodu rozbłyska

      W ten przed zachodem słońca
      Nad jezioro otulone traw gęstwiną
      Spadła jedwabna mgła milcząca
      Na kwiatostany osnute białą pierzyną
      Cichą zasłoną wszystko otuliła
      Kolory w szarość rozmyła
      Wokół zakutego w srebro jeziora
      Niczym z koszmarnych snów zmora

      Ryś B. Kraków 02.07.2003 godz. 640
    • rb13 wiem? 03.07.03, 13:05
      Wiem ?

      Wiem
      Nieraz gorzko zapłaczę
      Nad decyzja swą
      Już nigdy Cię nie zobaczę
      Inną wybrałem
      Życie jest tylko grą
      Tak myślałem

      Nie wiem
      Odszedłem
      Czy to był błąd
      Wybrałem
      Mniejsze zło
      Czy bardzo Cię kochałem
      Odpowie wieczności sąd

      Dziś wiem
      Miłość zabija czas
      Po latach Cię spotkałem
      Coś wypaliło się w nas
      Zimną jak szkło
      Nie rozpoznałem
      Uczucie - gdzieś w dal odeszło

      Ryś B. Kraków 03.07.2003r godz.1237
    • rb13 Norwidowski lament 04.07.03, 10:58
      Motto
      Do kraju tego...
      ...Tęskno mi Panie
      C.K. Norwid „ Moja piosenka”


      Norwidowski lament

      Do kraju tego , którym ukochał nad życie
      Po śmierci wrócić chcę Panie
      Tęskniąc we śnie ,na jawie i skrycie
      Czy słyszysz me wołanie

      Na paryskim bruku jestem nie wiem skąd
      Sam wybrałem życie tułacze
      To był chyba mój błąd
      Dziś już nawet nie płaczę

      Nad swym losem
      Tylko użalać się mogę
      Z ulicy gorzki chleb podnoszę
      Prosząc -Boże wskaż mi powrotu drogę

      Za jaką karę me pisanie
      Strąciłeś w niepamięci nocy
      Pytam ciebie - o Panie
      By bardziej ciążył mi los sierocy?

      Nie rozwiązałem kwadratury koła
      Słyszę w koło śmiech ironii
      Już nawet do Ciebie o pomoc nie wołam
      Rozgoryczony

      Mimo że z mych wierszy świat się naigrywa
      Pobłogosław Panie mą ostatnią drogę
      Tu od nieuków elita mnie wyzywa
      Nawet pożegnać się nie mogę

      Już tu zostanę w wiecznej tęsknocie
      Proszę choćby o krzyż zardzewiały
      O pochówek nawet przy płocie
      O napis na krzyżu mały

      W ciszy dajesz mi Panie znaki
      Czuje już śmierci cień
      Wokół mnie widzę czarne ptaki
      Słyszę Cię - mimo żem głuchy jak pień




      Umrzeć mi karzesz w cieniu zapomnienia
      Nawet bez krzyża na grobie mym
      By nikt nie wspomniał mego imienia
      Na podparyskim cmentarzu tym

      Do kraju tego...Tęskno mi Panie
      Słysząc więc z grobu zbiorowego
      Stłumione mej duszy łkanie
      Pozwól choć szczątkom mym wrócić do kraju mego

      Ryś B. Kraków 04.06.2003 r godz. 0036
    • rb13 Taca 09.07.03, 13:38
      Taca

      Z ręką na sercu
      Z nalana twarzą
      Z oczami wpatrzonymi
      Wydekoltowane dziewczyny
      Przez tłum
      Demonstracyjnie rozmodlonych dewotek
      Jeszcze wierzących dzieci
      Wiernych niedzielnych
      Zatopionych w rozmowie z Bogiem
      Błagających o powrót do zdrowia
      Cierpiących głód
      Zrozpaczonych
      Cichych łez
      Szedłeś
      Przez środek kościoła
      Falując sutanną
      Niezgrabnie maskującą
      Opasłe brzuszysko
      Z drwiącym uśmiechem
      Z pogarda dla doczesnego świata
      Dzwoniąc
      Drobniakami na tacy

      Ryś B. Kraków 07.07.2003r. godz. 2338
    • rb13 Cieniem już byłaś 09.07.03, 13:40
      Cieniem już byłaś


      Cieniem już tylko byłaś
      Ulotnym wspomnieniem
      Nierzeczywistością
      Ukrytym pragnieniem
      Tak chciałem zapomnieć
      Już zapominałem
      Na dźwięk telefonu
      Na krótki sms
      Na list krótki
      Już nie czekałem

      Kłamałem
      W ukrytej tęsknocie
      W sennym marzeniu
      We mgle zapomnienia
      W mroku nocy
      W słońca promieniu
      W szarości
      W kłębiących się chmurach
      W deszczowy dzień
      W ukochanych górach
      Wciąż twarz Twą widziałem

      Niczym błyskawica
      W jednej chwili
      Rozświetliłaś ciemność
      Zbudziłaś wspomnienia
      Wbiłaś drzazgę
      Znów kłuje
      Wydobyłaś z mroku zapomnienia
      Miłość
      W oczach Twych też widziałem
      Tęsknotę
      Niespełnienia

      Ryś B. Kraków 08.07.2003 r. godz. 912


    • rb13 Dentystka 12.07.03, 20:03
      Dentystka


      Przez świst
      Szybkoobrotowej wiertarki
      Natrętny
      Odgłos dzwoniącego budzika
      Trzepocze w podświadomości
      Uczuciem strachu przed bólem
      Tańcząc na linie
      Mrocznym cieniem

      Ból napłynął ukłuciem szpilki
      Rozgościł się
      Zawirował ,mignął
      I nagle znikł
      Pod wpływem mimowolnego dotyku
      Piersi o kształcie pomarańczy
      Namalowanego w mej wyobraźni

      Zabolało –pytaniem słodkim
      Płynie kojący głos
      Odurzony
      Zapachem migdałowym
      Zanurzam palce w miodowym runie
      Utkanym z mchu złotego
      Wchłaniając zapach alg morskich
      Płynących spod błękitnej bluzy

      Zabolało?
      Nie, trochę
      To zaraz minie- szepnęłaś
      Biegnąc naga
      Przez leśne bezdroża
      Z rozwianymi złotymi włosami
      Ubrana tylko
      W trójkąt z bursztynowego mchu

      Na dziś - koniec
      Wyrwany z letargicznego snu
      Niczym topielec
      Słysząc odgłos porządkowanych narzędzi
      Czerpałem głębokimi garściami
      Odpływający zapach ciała
      Wołając- nie odchodź


      W niemym krzyku
      Otworzyłem oczy
      Oglądając lazur nieba
      Odbity w Twoich oczach
      Oświetlony płomiennym żarem
      Złapałem gasnącą iskierkę pożadania
      Z za maski zobaczyłem
      Uśmiech zrozumienia

      Ryś B. Kraków 11.07.2003r. godz. 1431



    • rb13 Zwątpienie II 12.07.03, 20:04
      Zwątpienie II


      Rozpięty
      Na ścianie czołowej
      Zastygły
      W agonalnej pozycji
      Patrzy
      W milczeniu
      Na swój lud wierny
      Zgromadzony ogromnej hali
      Niczym supermarkecie
      Na tłum wystrojonych
      W niedzielne ubrania
      Niby rozmodlony

      Owiany
      Zapachem tanich perfum
      Z trudem
      Wyłapuje słowa kazania
      Napływające zniekształcona falą
      Odbitą od nieakustycznych ścian
      Wśród płaczu dzieci
      Szelestu bezgłośnych rozmów

      Słyszy
      Echem powtarzane
      Jego Imię
      W przestrzeń wyszeptane
      Wśród myśli grzesznych
      Pełnych zawiści
      Bez skruchy cienia
      Słów wrogości pełnych i nienawiści
      ...
      I
      Zawołał
      Z rozpaczą
      Boże Ojcze mój
      Pokaż mi w tym tłumie
      Choć jednego sprawiedliwego
      A nikt Go nie słyszał

      I
      Zapłakał
      Nad ludem niewiernym
      Co znów Go opuścił
      A nikt
      Nie zobaczył
      Jego łez zwątpienia
      W sens ofiary życia

      Ryś B. Kraków 09.07.2003 r. godz.612




    • rb13 Życie 14.07.03, 08:39
      Życie

      Przypadkiem znajdziesz z mój grób
      W ciszy leżący pośród tysięcy mogił
      Staniesz bezwiednie u mych stóp
      Z cokołu strącając zapomnienia pył

      Pochylisz się nad literami co rozmył czas
      Zapalisz świeczkę – znicz wspomnienia
      Boże - tak dawno nie ma Cię wśród nas
      Szepniesz – w blasku migotliwego płomienia

      I wzniesiesz do Boga oczy przerażone
      Czytając epitafium wyryte w granicie
      Krótkie – tylko ze słów i dat złożone
      Urodził się i umarł – to całe nasze życie


      Ryś B. Kraków 13.07.2003 r. godz. 2332
    • rb13 Zapomnienia kraina 14.07.03, 14:54
      Kraina zapomnienia

      W trumnie leżę, samotny ,bez żadnych trosk
      Z żałobnych świec kroplami spływa wosk
      Snem wiecznym pokryte me powieki
      Boże – już mam spać tak przez wieki
      Czuję zapach wosku z palącej się gromnicy
      Słyszę głosy w tej przedwiecznej ciemnicy
      Płacz, modlitwy ciche i organów granie
      Dlaczego odszedłeś – To twoje pytanie ?

      Ktoś nachyla się nade mną w żałobie
      Kto to jest .Nie mogę przypomnieć sobie
      Twarz znana kiedyś - teraz nieznana
      Kochałem ją – poznaje to moja ukochana ?
      Po jej policzku perłowa łza płynąc lśni
      Pusto tu bez Ciebie , a minęło kilka dni
      Brak mi pocałunków i oddechu tchnienia
      Żaru Twego ciała i miłosnego westchnienia

      Więc otwieram oczy inaczej widzące
      Biegnę ku Tobie po niebiańskiej łące
      Stoisz ,a sina mgła otula Twą twarz
      Już jestem blisko , czemu wciąż łkasz
      Jesteś zmoknięta morzem wylanych łez
      Pachnie liliami, jaśminem ,pachnie bez
      Te czarowny zapach coś mi przypomina
      Wdycham go i ...znów o Tobie zapominam


      Rys B. Kraków 14.07.2003r. godz. 1230
    • rb13 Dentystka II 16.07.03, 09:43
      Dentystka II

      Przez umysł porażony świstem wiertarki
      Ogłuszony łoskotem wodnej sprężarki
      Jasne światło lampy, co w oczy kłuje
      Ulotny niczym powiew wiatru czuję
      Kształt brzoskwini soczystej dojrzałej
      Dotyk ręki złotym puchem omszałej
      Przez lazur oczu wzlatuję skrzydlaty
      Podziwiając na łąkach chabrowe kwiaty
      Nie słysząc dźwięku dentystycznych narzędzi
      Myśl ma szybuje ku niebu, leci i pędzi

      Tam płótna osnowę ze złotych nici snuję
      Na której światłem akt Twój namaluję
      Bursztynową Wenus ze złotymi włosami
      Biegnąca ze mną szmaragdowymi łąkami
      W uwerturze oszalałych z miłości głosów
      Zanurzam palce w bursztynie włosów
      Dłoń wyciągam ku ciału pełnego czaru
      Spragniony brzoskwiniowego nektaru
      I ustami spierzchniętymi z braku wody
      Spijam miodową słodycz Twej urody

      Znarkotyzowany płynącym z oddali
      Zapachem śródziemnomorskiej fali
      Przez oczy me otwarte,a niewidzące
      Wchłaniam morską bryzą pachnące
      Aromaty kobiecości i bólu już nie czuję
      Choć ze świstem wiertło ząb boruje
      Zatapiając się w morzu namiętności
      Odpływam w bezkres falami czułości
      Razem już hymn miłości śpiewamy
      Koniec na dziś
      Słyszę słowa - do rzeczywistości wracamy

      Ryś B. Kraków 15.07.2003 r. godz.2331
    • rb13 Rudowłosa z Doliny Prądnika 16.07.03, 16:41
      Rudowłosa z Doliny Prądnika

      Pamiętam ! Jesień wtedy była
      Ta polska,ciepła, jeszcze sercu miła
      Zielono-żółta z płonącą czerwienią
      Starym złotem Twe oczy się mienią,
      Świecą słoneczną żółcią,zielenią
      Przecięte czarnymi sztyletami źrenic
      Jak zgasłe trawy co przestają się zielenić
      I te włosy w kolorze polskiej jesieni
      Rude ze złotymi pasmami promieni

      Usiadłem pośród białych wapieni
      Podziwiając bażantowe kolory jesieni
      Ty na drewnianym ganku siedziałaś
      Pełna dzikości ,lecz się mnie nie bałaś
      I pobiegłaś przez rdzawe jesienne łąki
      Nie zważając na kłujące ostów pąki
      Jak tygrysica biegłaś szybko i zwinnie
      Przez przeszkody skacząc płynnie

      Wskoczyłaś mi na kolana bez wahania
      Przytuliłaś się mocno bez skrępowania
      Ciało przylgnęło z oddaniem ,namiętne
      Wciąż spragnione pieszczot ,wciąż chętne
      Z rozkoszy do ucha mi pieśń mruczałaś
      Opuszkami wyczuwałem dreszcz ciała
      Drżałaś pod dotykiem jakbyś febrę miała
      Oddawałaś namiętnie każdą pieszczotę
      Szkoda moja rudowłosa,że byłaś ...kotem

      Ryś B. Kraków 16.07.2003 r. godz. 1450

    • rb13 Rysy 18.07.03, 12:32
      Wyprawa na Rysy

      Jesteśmy nad Popradzkim Stawem
      Na Rysy wyjdziemy stąd niebawem
      Szwagroszczak mapę pilnie studiuje
      Po szczytach mgła się szarościami snuje
      Zmiennością nas gra chmur czaruje
      To szczyty nam odsłania , to znowu ukrywa
      To nagle mgła niknie, gdzieś się rozpływa
      Przed schroniskiem - chatą tu nazywane
      Pijemy Radeberger piwo na Słowacji znane

      Z tyłu nas Rysy - Boże , ależ stroma góra
      Szczyt jej tonie w tej chwili w chmurach
      Na tle wysokich szczytów z piwem w ręce
      Mój „Kotek” robi mi świetne zdjęcie
      Moja żona do fotografii po mnie zadęcie
      Szwagier wytrawnym jest górskim turystą
      Zapomniałem tylko , że jest daltonistą
      Mówi -na Rysy prowadzi czerwony szlak
      Mapę chowając w wodoodporny sak

      Obchodzimy Popradzkie Pleso w koło
      Na szlak czerwony wchodzimy wesoło
      Miało być trudno i bardzo stromo
      Strasznie jak na statku Nostromo
      Szlak pnie się w górę łagodnymi zakosami
      Idę ze szwagrem i Kotek za nami
      I nie minęły nawet dwie godziny
      Chata pod Rysami już blisko- tak myślimy
      Patrzymy na szczyty na druga stronę
      Co widzimy – we mgle szczytów koronę

      Tam za jeziorem z mgły się wyłania
      Mięguszowiecki Szczyt piękny jak łania
      W dali samotny Koprowy wulkan udaje
      Szwagier coś mi dziwnie z tyłu zostaje
      Patrzę do tego z boku się wyłania
      Tatrzańska Łomnica - bez gadania
      W czarnych chmurach Gerlach się nurza
      Widzę Dolina Złomisk u jej podnóża
      O Boże i na dodatek idzie jeszcze burza








      Janek – krzyczę - ja Cię zamorduje
      Nie idziemy na Rysy -wiem - ja to też czuję
      Ale ,ale idzie turysta jakiś zmoknięty
      Cały przed deszczem peleryną owinięty
      Dobri deń – och bratnia górska dusza
      W taka pogodę w góry wyruszać
      Słowacki język prawie zrozumiemy
      Nie chwaląc się angielski też umiemy

      Mimo, że na migi też dobrze gadamy
      Ahoj – po słowacku odpowiadamy
      Gdzie Chata pod Rysami - się pytamy
      Bo wiesz Tatr po tej stronie - nie znamy
      To wyście pierwszy raz w słowackich górach
      Rysy po drugiej stronie- to tam w chmurach
      My tu - jesteśmy na tatrzańskiej magistrali
      Jej szczyt jest już w niewielkiej oddali
      Ostrva ( Osterwą) szczyt ten nazywamy
      U was był o tym nazwisku aktor znany

      Morał z wyprawy na Rysy jest taki
      Jak idziesz na tatrzańskie szlaki
      W góry w małym lub dużym gronie
      Gdy deptasz szlaki po słowackiej stronie
      Nawet jakby super pogoda by ci dopisała
      Szczyty z mgieł chmura nie okrywała
      Deszcz nie padał, burza nie szalała
      Trasę wybieraj - sam oczywiście
      I nie wierz nigdy - daltoniście

      Ryś B. Kraków 17.07.2003 godz. 1130
    • rb13 Zdjęcie z nad jeziora 18.07.03, 12:33
      Zdjęcie z nad jeziora

      Przysłałaś mi zdjęcie
      Z nad jeziora Szeląg
      Wokół Ciebie widzę
      Starszych panów krąg
      Wpatrzonych w Twą twarz
      Porażonych jej urodą
      Spragnionych uśmiechu
      Który ma być dla nich
      Małą nagrodą

      Nadzieją na coś więcej
      Więc w oczekiwaniu trwają
      Z minami tygrysa,
      Co zdobycz w zasięgu już mają
      Gotowi rzucić się na Ciebie
      Jak lwy zgłodniałe
      Na ciało twe młode
      Kobiecości pełne, wspaniałe

      A jeszcze tydzień temu
      Wierność mi obiecywałaś
      W przeddzień odjazdu,
      Nawet łzy w oczach miałaś
      Może nie pojadę sama me kochanie ?
      Zadałaś pytanie
      Teraz na dnie mego serca
      Niczym szpilek kłucie
      Rodziło się potworne
      Zazdrości uczucie

      Ryś B. Kraków 16.07.2003r godz.2156
    • rb13 Pociąg 18.07.03, 12:34
      Pociąg

      Pociąg odjechał
      Tylko twoje słowa zostały
      Szeptem wymówione
      Cóż znaczyć miały
      Z błyskiem czarnych oczu
      Z figlarnym uśmiechem
      Zawróciły do mnie po chwili
      Ze stokrotnym echem
      Zniekształcone dworcowym gwarem
      Stałem wtedy
      Na peronie drugim
      Pod dworcowym zegarem
      Wyłowiłem je z szumu szarości
      Zrozumiałem
      Kocham Cię powiedziałaś .
      Ja Cię też kochałem

      Ryś B. Kraków 16.07.2003 r.godz.845
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka