hiperwentylacja
02.12.07, 14:19
No wiec zaczne od poczatku. Pare dobrych lat temu wykryto u mnie epilepsje
"hiperwentylacje".Napady polegaly na "zawieszkach" jak to mowie. JAkies 3-5sek
bylem nieobecny duchem, poprstu takie myslenie o niebieskich migdalach, ludzie
do mnie mowia a ja sie patrzylem bez celowo i po chwili sie odwieszalem z
pytaniem, -Co mowiles/as? Zaczelo sie leczenie, do czego nie przykladalem
zbytnio uwagi. Nie barlem regularnie tabletek(orfiril 300 retard). Rodzina
caly czas powtarzala ze jestem niedopowiedzialny, sami mnie kontrolowali.
Wziales tabletki ? - Tak,tak przed chwila. Tak naprawde to mialem okresy ze
przez tydzien nie bralem tabletek...doczasu. Hehe i masz Ci los. Wyszlo
wszystko od A-Z siedze wieczorem przy kompie, nagle dziwne szarpniecia, chwile
pozniej ocknalem sie na fotelu z twarza we krwi i ze złamanym nosem. Co sie
okazalo ? Rzucilo mnie na ziemie, o tyle niefartownie ze nosem przyglebilem.
Szpital, badania...i wszystko od poczatku. Cala leczenie. Sedno tego
wszystkiego?! Hehe...zaczelo sie od smiesznych "zawieszek", a skonczylo sie na
"rzutach". Chcialem ostrzec osoby z podbnym problem. Bierzcie te tablety,
przeciez to jest 1-2min roboty, szklanka wody i spoko...teraz juz wiem o czym
mowila rodzina :(. Pozdrawiam wszystkich jeszcze nie do konca swiadomych "epi"