doomi
10.09.07, 09:48
I jest mi niedobrze i chce mi się płakać

Kwadrans przed dziewiątą na piaskowej zaatakował mnie ogromny pies.
Owczarek albo coś w tym stylu. Psisko wybiegło z małego zagajnika i
po prostu rzuciło się na mnie głośno warcząc i szczekając. Stanęłam
jak słup soli i chyba to mnie uratowało, bo pies podbiegał i się
cofał, podbiegał i się cofał, cały czas warcząc groźnie. Najgorsze
były momenty gdy podbiegał do mnie od tyłu i czułam że zaraz za
moment mnie capnie

Masakra. Czułam chyba wszystkie tętnice na
swoim ciele tak szybko krążyła mi krew.
W końcu z posesji PIASKOWA 25 wybiegła właścicielka i zaczęła wołać
psa. Tylko że ten w ogóle się nie słuchał. W dodatku nie miał obroży
więc nie miała za co go chwycić, a rozwścieczony pies zaczął w końcu
rzucać się również na nią.
Wybiegł właściciel i wreszcie wspólnymi siłami zagonili psa na
posesję.
Właścicielka mnie przeprosiła, a ja dalej stałam jak słup soli...
W końcu powiedziałam, że przykro mi bardzo, ale to nie jest sytuacja
gdzie "przepraszam" załatwi sprawę i że jestem zmuszona zadzwonić do
straży miejskiej.
TĄ ULICĄ CODZIENNIE WRACA ZE SZKOŁY MOJE DZIECKO!
Kobieta powiedziała, że i tak powie strażnikom, że ja KłAMIĘ!!
po czym zamknęła bramę na łańcuch i się ulotniła.
Teraz część druga: dzwonię do straży i średnio miły pan strażnik
miejski przyjmuje interwencję. Jest (chyba) mocno zaspany, więc na
wszelki wypadek dwa razy podaję adres, a także swoje nazwisko. Pan
mówi, że sprawdzą. Pytam się co sprawdzą? a on na to, czy to pies
właścicieli. Mówię, że oczywiście że tak, bo teraz jest już w
boksie, albo na łańcuchu (szczekanie słychać teraz na końcu
posesji). Pytam, czy poinformują mnie o tym jak przebiegła
interwencja. Pan na to, że nie mają takiego obowiązku, że oni
sprawdzą tylko czy pies szczepiony? Na moje ???? pan twierdzi, że co
więcej mogą? Jak to co? a mandatu nie dostanie, a jak pies
szczepiony to może biegać bez kagańca po ulicy? zakłopotanie pana
strażnika i ciche, że nie, nie może. Ale że się więcej nie dowiem.
No to mówię, że tak tego nie zostawię i po południu przyniosę pismo
w tej sprawie. A pan na to, że tylko sąd może ich zmusić do podania
mi informacji czy właściciele dostali mandat, czy pouczenie, czy w
ogóle wpuścili strażników na posesję. No żesz!
Zdziwiona jestem bardzo, bo w zeszłym roku nie było takich
ceregieli, straż współpracowała i informowała na bieżąco o
interwencjach. A teraz co?
Zadałam jeszcze pytanie co zrobi jak ten sam pies pogryzie jakieś
dziecko, moje na przykład. I wiecie co mi powiedział?
To samo, my spiszemy tylko to co do nas należy, a reszta należy do
pani.
To po jakiego grzyba nam ta straż?
Jestem podwójnie zawiedziona: i nieodpowiedzialnością ludzi, którzy
trzymając groźnego psa nie potrafią go upilnować i niefrasobliwością
oraz ogólnie pojętym tumiwisizmem strażników.
ps. pół godziny czekałam na ulicy aż zjawią się strażnicy bo byłam
ciekawa czy właściciele w ogóle otworzą furtkę ale się nie
doczekałam.
ps2. sprawy oczywiście tak nie zostawię