Dodaj do ulubionych

Spór o metodę

25.10.06, 21:20
Wstrząsające wydarzenie w Gdańskiej szkole stało się impulsem do kolejnych
burzliwych dyskusji na temat metod wychowawczych i możliwości ich stosowania.

Czy pamiętacie co miało największy wpływ na Waszą dzisiejszą postawę?
Czy jesteście tacy, jacy jesteście d z i ę k i jakiejś metodzie wychowania
czy m i m o tej metody? Czy powtarzaliście (zamierzacie powtarzać) to na
własnych dzieciach?
Czy bardziej pamiętacie kary za przewinienia, czy też ich darowanie?


A może uważacie, że to kwestia genów/przypadku/szczęścia?
Obserwuj wątek
    • zettrzy Re: Spór o metodę 25.10.06, 22:49

      > Wstrząsające wydarzenie w Gdańskiej szkole

      a co sie stalo?
      • zettrzy Re: Spór o metodę 26.10.06, 02:02
        aha, juz wiem... przeczytalam ten artykul

        na okreslonym poziomie nie ma komunikacji poza kanalami fizycznymi

        zwyrodnialcow kiedys sie zniechecalo do aktow podlosci srogimi karami
        fizycznymi, bo to jest jedyny srodek komunikacji na poziomie zwyrodnialcow;
        dzisiaj, skoro nie wolno bic maloletnich bandytow, pozwalaja sobie na wszystko,
        bo niby co ma ich powstrzymac przed podloscia?

        w najgorszym wypadku liberalnie nastawione osoby zaczna sie doszukiwac winy za
        zajscie w zachowaniu i okolicznosciach rodzinnych ofiary: trzeba rzeczywiscie
        okreslonej wrazliwosci i wyobrazni aby nie pomyslec ze dziewczynka mogla sie
        bac kolejnego ataku, bo przeciez nie wolno jej bylo odejsc ze szkoly, ze mogla
        sie czuc zbyt upokorzona aby opowiadac komukolwiek o zajsciu (nie wszystkie
        ofiary napadow sa pozbawione dumy), ze chciala oszczedzic rodzicom wiadomosci,
        ze po prostu 14-letnie dziecko, poddane takiemu okrucienstwu, moglo stracic
        zdolnosc myslenia... liberalom udawalo sie przez ponad 20 lat zwalac wine za
        przemoc na ofiary przemocy, jak widac zjawisko jest ciagle aktualne

        metody wychowawcze w wypadku maloletnich zwyrodnialcow? kij, bat, publiczna
        chlosta, to jest jedyny srodek przekazu dostepny dla takich bandytow
    • iza42 Re: Spór o metodę 25.10.06, 22:51
      Przeczytalam ten artykul , rowniez jestem wstrzasnieta. Masz na mysli wychowanie
      w domu czy w szkole?
      Nie wiem jaka metoda metoda wychowawcza jest w stanie zapobiec tego typu
      zachowaniom , bo po prostu nie berdzo rozumiem jak mozna sie w taki sposob
      zachowywac ale podejrzewam ,ze w wypadku tych nastolatkow wychowawcza role
      pelnili ich rowiesnicy wzajemnie podburzajac sie do tego typu dzialan w celu
      zabawy ? zabicia nudy? kto to wie?
      Natomiast interesuje mnie sytacjia w domu tej dziewczyny. Dlaczego to zrobila?
      Dlaczego nie powiedziala rodzicom? Prawdopodobnie bala sie ,ze jej nie uwierza
      lub gorzej , beda ja obwiniac za to co sie jej przytrafilo, zmusza do pojscia do
      szkoly. Runal jej swiat . Nie widziala dla siebie wyjscia z tej sytuacji wiec
      uciekla ze swiata.
    • zettrzy Re: Spór o metodę 26.10.06, 02:13
      wypowiedzialam sie powyzej na temat zajscia i pierwszego komentarza... troche
      mi to pomoglo posegregowac mysli przed odpowiedzia
      kwestia genow niewatpliwie, w duzym stopniu - juz roczne dzieci potrafia sie
      zachowywac bardzo milo albo bardzo podle - ale nie tylko genow, bo przeciez
      rodzenstwo ma te same geny, a roznice w zachowaniu moga byc ogromne

      nie, nie pamietam co mnie ksztaltowalo, bo spedzalam dziecinstwo czytajac
      ksiazki i szyjac ubranka dla lalek, i nie bardzo pamietam kary czy darowania -
      no powiedzmy moje przewinienia byly w owym okresie dosc mizerne, na poziomie
      wyskubania pior z poduszki do ozdobienia lalczynego kapelusza, wiec nawet jesli
      ktos mi cos powiedzial to nie bylo to nic wielkiego

      ale inne dzieci, moi rowiesnicy, strasznie broili, i ich rodzice byli czesto
      wzywani do szkoly na opieprz za zachowanie pociech

      czyli jednak bardziej geny? bo niewatpliwie nie da sie wyluskac jednego
      czynnika sprawczego
      • 7zahir Re: Spór o metodę 26.10.06, 19:16
        Czy pamiętacie co miało największy wpływ na Waszą dzisiejszą postawę?
        Czy jesteście tacy, jacy jesteście d z i ę k i jakiejś metodzie wychowania
        czy m i m o tej metody? Czy powtarzaliście (zamierzacie powtarzać) to na
        własnych dzieciach?
        Czy bardziej pamiętacie kary za przewinienia, czy też ich darowanie?

        Jestem ksiązkowym przykladem nietrafnosci tradycyjnych metod wychowawczych,
        polegających na motywacji negatywnej.
        Miała ona we mnie wykształcić silna osobowość potrafiąca sobie poradzić w życiu.
        W moim przypadku - pudło. Stało sie wrecz odwrotnie.
        Brak ciepla, poczucie odrzucenia i dezaprobaty przy najbanalniejszych
        przewinieniach wykształciły we mnie samotnika z uzaleznionym mysleniem.
        Nikt nie starał się wyprostować mojego skrzywionego pojecia sensu życia,
        który pojmowałam jako wieczne zasługiwanie na odrobine ciepla,
        z zapominaniem o swoich potrzebach.

        Dzisiaj myslę, że w moim przypadku najlepsza byłaby motywacja pozytywna.
        Mój dzisiejszy sposób myslenia zawdzieczam pracy nad soba i głodowi wiedzy
        od zawsze.

        Te dzieciaki są ofiarami zaniedbania ze strony rodziców,
        oraz błednego programu nauczania w szkole.
        To co się stało jest efektem edukacji medialnej,
        w której jest tak wiele przemocy począwszy od bajek dla małolatów.
        O Sexie - temacie tabu w rodzinie i zakazanym w szkole
        uczą sie z filmów pornograficznych, a ponizania innych dla zdobycia
        popularności m.in do polityków i sensacyjnych doniesień we wszystkich
        mediach.

        • zettrzy Re: Spór o metodę 26.10.06, 19:29
          > Te dzieciaki są ofiarami zaniedbania ze strony rodziców,
          > oraz błednego programu nauczania w szkole.

          DZIECIAKI? przeciez to zbiry, wedlug artykulu maja na koncie historie
          wandalizmu!
          i co jak co, ale osobowosc trzeba miec wyjatkowo silna aby tak sie znecac nad
          kims, w obecnosci swiadkow
          samotnicy? - to BANDA, w pojedynke zaden by pewnie nie potrafil nawet glosniej
          krzyknac!
          no wiec, skoro piszesz szczerze, system "motywacji negatywnej" ksztalci
          osobowosci niezdolne do przemocy, czyli wynikalo by z tego ze maloletni
          zwyrodnialcy sa wynikiem motywacji pozytywnej (co zreszta zgadza sie z
          przekonaniem ze dzieci nie nalezy psuc)
          • 7zahir Re: Spór o metodę 26.10.06, 19:39
            Pisałam o sobie, o swoich stłamszonych uczuciach,
            których swiadomego, zdrowego przezywania dopiero się
            uczę, w tym złości - której boje się u siebie,
            bo wiem, ze byłabym wstanie zabić,
            jesli nie pracowałabym nad sobą.
            Jak widzisz - niekoniecznie musisz miec rację

            Tzw silna karząca reka też kształci
            zwyrodnialców, którzy tłamszeni w domu
            odreagowuja swoje niskie poczucie wartosaci
            na słabszych, a w domu ucza sie jak to robic.
            • zettrzy Re: Spór o metodę 26.10.06, 20:56
              > Tzw silna karząca reka też kształci
              > zwyrodnialców, którzy tłamszeni w domu
              > odreagowuja swoje niskie poczucie wartosaci
              > na słabszych, a w domu ucza sie jak to robic

              to jest:
              1) nie do udowodnienia (skad wiesz ze kazdy zwyrodnialec ma niskie poczucie
              wlasnej wartosci?)
              2) niezgodne z prawda (malo ktory zwyrodnialec doswiadczyl tlamszenia w domu)
              3) wymyslone przez liberalno-marksistowskich teoretykow bez zadnej podstawy
              badawczej
              konkretni zwyrodnialcy, w tym konkretnym przypadku, pochodza, wedlug artykulu,
              z dobrze sytuowanych rodzin gdzie nikt nikogo nie tlamsi

              i skad ten pomysl ze przemoc polega na odreagowaniu czegokolwiek? sa tacy
              ktorzy maja predylekcje do przemocy i tacy ktorym jej brak, i ciekawa rzecz ze
              ci pierwsi sa duzo bardziej asertywni niz ci drudzy
              • 7zahir Re: Spór o metodę 27.10.06, 20:04
                zettrzy napisała:

                >
                > to jest:
                > 1) nie do udowodnienia (skad wiesz ze kazdy zwyrodnialec ma niskie poczucie
                > wlasnej wartosci?)

                Nie napisalam każdy.

                > 2) niezgodne z prawda (malo ktory zwyrodnialec doswiadczyl tlamszenia w domu)

                Skad wiesz?

                > 3) wymyslone przez liberalno-marksistowskich teoretykow bez zadnej podstawy
                > badawczej

                Poczytaj klasyków psychologii nie historii.

                > konkretni zwyrodnialcy, w tym konkretnym przypadku, pochodza, wedlug
                artykulu,
                > z dobrze sytuowanych rodzin gdzie nikt nikogo nie tlamsi

                Skąd pewność, że to prawda?
                >
                > i skad ten pomysl ze przemoc polega na odreagowaniu czegokolwiek?
                Odpowiedź p-kt 3-ci.

                sa tacy
                > ktorzy maja predylekcje do przemocy i tacy ktorym jej brak, i ciekawa rzecz
                ze
                > ci pierwsi sa duzo bardziej asertywni niz ci drudzy
                Z jakich źródeł czerpiesz swoja wiedzę?
                • zettrzy Re: Spór o metodę 27.10.06, 20:49
                  > 2) niezgodne z prawda (malo ktory zwyrodnialec doswiadczyl tlamszenia w d
                  > omu)
                  >
                  > Skad wiesz?

                  np. z historii - ci najgorsi, typu Hitler, mieli przecietne dziecinstwo, bez
                  specjalnego tlamszenia, za to z ambicjami artystycznymi


                  > > 3) wymyslone przez liberalno-marksistowskich teoretykow bez zadnej podsta
                  > wy
                  > > badawczej
                  >
                  > Poczytaj klasyków psychologii nie historii.

                  psychologia nie dziala w prozni - cytowana teoria pojawila sie dosc niedawno,
                  pod wplywem modnego w latach 1920 - 1980, circa, marksizmu (mam na mysli mode
                  ogolno-swiatowa, nie jakies polityczne wydarzenia)

                  > > konkretni zwyrodnialcy, w tym konkretnym przypadku, pochodza, wedlug
                  > artykulu,
                  > > z dobrze sytuowanych rodzin gdzie nikt nikogo nie tlamsi
                  >
                  > Skąd pewność, że to prawda?

                  jak napisalam w cytowanym zdaniu, WEDLUG ARTYKULU - chyba ze uwazasz ze artykul
                  zawiera klamstwa
                  a poza tym, skoro to takie biedne dzieci, dlaczego ich rodzice moga sobie
                  pozwolic na adwokata, i chca sie odwolywac od wyroku? dlaczego ten wyrok jest
                  tak smiesznie nieadekwatny do okropnosci ich czynu?

                  no i reakcja tych bandziorow - tuz po fakcie bardzo zadowoleni z siebie,
                  dopiero kara dala im troche do myslenia

                  > > ktorzy maja predylekcje do przemocy i tacy ktorym jej brak, i ciekawa rze
                  > cz
                  > ze
                  > > ci pierwsi sa duzo bardziej asertywni niz ci drudzy
                  > Z jakich źródeł czerpiesz swoja wiedzę?

                  z obserwacji zycia i doswiadczenia, ktore jest mniej wiecej dwa razy dluzsze
                  niz doswiadczenie przecietnego forumowicza, plus nie uplywa w jednej zamknietej
                  przestrzeni

                  pozdrawiam i zycze bardziej trzezwego podejscia do zloczyncow
                  • 7zahir Re: Spór o metodę 27.10.06, 21:19
                    Nie umiem tak łatwo ferowac wyroków jak Ty.
                    Jestem zwolenniczką leczenia choroby
                    poczawszy od przyczyn , a nie tylko samych objawow.
                    Co wcale nie znaczy, ze nie poruszyło mnie
                    okrucieństwo sprawców i obojetność otoczenia.
                    Poczytaj też tu:
                    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=37533&w=50966452&a=51093134
                    • zettrzy Re: Spór o metodę 27.10.06, 21:42
                      brutalnosc to nie choroba, to defekt genetyczny, jak proponujesz to "leczyc"?

                      a tutaj cos na temat przyczyn i skutkow:
                      w 1984 roku niejaki Bernhardt Goetz, chudy okularnik, postrzelil czterech
                      napastnikow ktorym sie zdawalo ze go latwo obrabuja
                      w ciagu 24 godzin po tym fakcie ilosc zbrodni ulicznej spadla w calym Nowym
                      Jorku do zera - powtarzam zera, w miescie o ilus tam tysiacach napadow dziennie
                      nagle nie bylo zadnych napadow - i utrzymala sie na tym poziomie dopoki Goetz
                      sam sie nie zglosil na policje
                      jak widzisz, predylekcje do zbrodni latwo wyleczyc strachem przed reperkusjami

                      inny fakt:
                      w latach 70, po rozluznieniu system kar dla mlodocianych przestepcow we Francji
                      i Niemczech, co mialo zapobiec przestepczosci, ilosc zbrodni wzrosla dwukrotnie

                      ale to przykry temat, prawda?
                      • 7zahir Re: Spór o metodę 27.10.06, 22:28
                        Założyłam watek też dla Ciebie tu:
                        forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=37533&w=51107947
                        • zettrzy Re: Spór o metodę 27.10.06, 22:41
                          jestes zafascynowana okrucienstwem i za wszelka cene chcesz bronic tych ktorzy
                          je popelniaja, przy okazji przerzucajac "wine" na kazdego kogo podobne akty
                          gleboko oburzaja
                          niestety ze mna nie wyjdzie "ofiara byla winna, zbrodniarz to biedny chory
                          czlowiek", chocby dlatego ze NIGDY nie zdarzylo mi sie popelnic gwaltu o
                          wiekszej skali niz przypadkowe rozbicie szkla na obrazie, natomiast jako
                          niewinnie wygladajaca blondynka dosc czesto padalam ofiara roznych zachowan -
                          tyle ze ja nie daje sobie nadmuchac w kasze, stad mam na koncie wyrok sadowy
                          dla dwoch "biednych chorych" skurwysynow, ktorzy usilowali mnie obrabowac ze
                          spluwa
                          sedzia zreszta byl dokladnie taki jak Ty - pytal chyba z piec razy, czy to nie
                          byla przypadkiem moja spluwa; moze jeszcze powinien zapytac czy to nie ja sama
                          na siebie napadlam, buahahaha

                          brzydzi mnie hipokryzja obroncow zbrodniarzy, brzydza mnie proby doszukiwania
                          sie niewinnosci w ewidentnych bandziorach, brzydza mnie proby winienia calego
                          swiata z wyjatkiem przestepcy za jego zbrodnie

                          pamietasz obrone hitlerowskich zbrodniarzy? oni tylko wykonywali rozkazy;
                          zwyrodnialcy dzisiejszego dnia stali sie dzieki temu "chorymi ludzmi"

                          to tak w temacie kogo fascyjnuje podlosc i okrucienstwo i dlaczego
                          • 7zahir Re: Spór o metodę 28.10.06, 09:44
                            "jestes zafascynowana okrucienstwem "
                            -to Twoje odbicie w moim lustrze,
                            to Ty jesteś zafascynowana okrucienstwem ,
                            lubisz karac dla samego wymierzania kary.

                            Cos odreagowujesz,masz jakis problem,
                            do którego nie chcesz się przyznac nawet przed sama sobą.

                            i za wszelka cene chcesz bronic tych ktorzy
                            > je popelniaja, przy okazji przerzucajac "wine" na kazdego kogo podobne akty
                            > gleboko oburzaja

                            Niczego takiego nie napisałam,
                            to Twoja nadinterpretacja moich słow,
                            majaca byc usprawiedliwieniem dla Ciebie z powodów jak wyżej.

                            Co z tego, że jestes blondynką?
                            Ja nie napisałam o kolorze swoich włosów.
                            Dlaczego to takie wazne?
                            Dlatego, że ktos wymysla durnowate zarty?

                            Jesli byłabys tak silna - jak piszesz - nie raniły by Cię
                            i nie wzbudzały takiej agresji i szukania winnych w tych,
                            którzy tak jak ja, nie mają zwyczaju pochopnie
                            oceniać ludzi.

                            Dlaczego nie masz odwagi wypowiedziec się na watku,
                            który dla Ciebie załozyłam na Magii życia?



                            • zettrzy Re: Spór o metodę 28.10.06, 17:17
                              dziecko, odczep sie

                              w jednym z postow powyzej umiescilas jakies niejasne uwagi na temat wyrastania w
                              atmosferze odrzucenia i braku ciepla - nie wiem czy to prawda, ale fakt ze Twoja
                              (nie moja, ja nie bronie tych zwyrodnialcow) fascynacja przemoca i proby
                              usprawiedliwienia podlosci ma w sobie cos patologicznego; byc moze istotnie ta
                              akceptacja zla wynika z braku kontaktu z rodzicami

                              ale brak kontaktu z rodzicami nie jest kara za wykroczenia, buahahaha

                              watek ktory zalozylas DLA MNIE: to JA wybieram watki w ktorych mam zamiar pisac,
                              wiec oszczedz sobie wysilku, nie wmanipulujesz mnie w zadne forum na ktorym ja
                              sama nie mam ochoty byc

                              a teraz do widzenia i nie zawracaj sobie mna glowy, bo nie bede wiecej odpisywac
                              na Twoje posty, nie ma po co
                              • 7zahir Re: Spór o metodę 28.10.06, 19:29
                                To jest ucieczka, ktorą rozumiem.

                                Trzymam kciuki za Twoje zmagania
                                ze stanem potraumatycznym ofiary
                                napadu z bronią.

                                Pozdrawiam ciepło.smile
    • zettrzy Re: Spór o metodę 27.10.06, 14:51
      no i prosze, dopoki nie bylo postepowania sadowego i policji, bandziory graly
      hardo i stawialy sie; wystarczylo troche je postraszyc, zakuc w kajdanki i
      dostawic na sale sadowa aby nagle przeistoczyli sie w "zastraszone dzieciaki"

      metoda? moze gdyby stosowano silne metody wobec tych zwyrodnialcow od poczatku,
      nie doszloby do tragedii

      wiemy tez, ze bronil ich jakis "mecenas" i ze zapowiedzial odwolanie od wyroku,
      wiec nie sa to tlamszone dzieci, przeciwnie ciesza sie pelnym poparciem swoich
      rodzin mimo popelnienia obrzydliwego wystepku

      to tak w temacie wychowaczego dzialania kar i ich braku
    • krytyk2 Re: Spór o metodę 28.10.06, 17:35
      Nie o metode tu chodzi.

      Ci młodzi ludzie nie dostali miłości.
      Nie odczuli prawdziwego zainteresowania nimi ze strony rodziców.

      Codzienne,instrumentalne "Co tam w szkole?" i nie czekanie na odpowiedź,bo
      przecież nie ma to żadnego znaczenia...
      Wszystko obraca sie obecnie w ramach instrumentalnego traktowania siebie,
      swoich najbliższych i innych ludzi.Myśli sie o tym,jak przetrwac "w tym
      okrutnym swiecie".Chodzi przecież wciąż o "zalatwienie sprawy".Zaniknęło
      zainteresowanie samym sobą -chyba ,że organizm zaczyna bronic się chorobą
      somatyczną ,bezsennością.
      Wtedy idzie sie znowu do "specjalisty"od żołądka ,głowy ,psychiki.Zapomnienie o
      sobie,brak rownoleglego zainteresowania nami ze strony innych, w tym -
      najbliższych -to nie dzieje sie bezkarnie.Młodzi ludzie tak bardzo chca
      zaistniec.Przeciez -skoro ich nie ma -to musza za wselką cene udowodnic ,że
      są ,że istnieją..

      Za wszelka cenęsad(
      • iza42 Re: Spór o metodę 29.10.06, 09:51
        krytyk2 napisał:

        >Zapomnienie o
        >sobie,brak rownoleglego zainteresowania nami ze strony innych, w tym -
        > najbliższych -to nie dzieje sie bezkarnie.Młodzi ludzie tak bardzo chca
        > zaistniec.Przeciez -skoro ich nie ma -to musza za wselką cene udowodnic ,że
        > są ,że istnieją..
        >
        > Za wszelka cenęsad(
        Bardzo madre slowa . Nie watpie ,ze chca zaistniec , kwestia dlaczego wybieraja
        taki sposob ? Jest przeciez wiele innych sposobow zwrocenia na siebie uwagi.
        Mnie wydaje sie ,ze powodowala nimi chec dobrej zabawy, zadza silnych wrazen .

        • krytyk2 Re: Spór o metodę 29.10.06, 11:10
          iza42 napisała:
          Mnie wydaje sie ,ze powodowala nimi chec dobrej zabawy, zadza silnych wrazen .

          Dokladnie ,tak!
          Żądza silnych wrażeń,dzięki ktorym mogli choc przez chwilę zaistniec.Nie od
          dzis wiadomo ,że dziecko ,ktore najbardziej przxeszkadza na lekcji ,chce w ten
          sposob podświadomie zwrócic na siebie uwagę.Charakterystyczne jest ,że po tym
          jak ta uwaga na dłużej na nim sie skupi/ale jeden warunek :uwaga pozytywna a
          nie -krytyka!/ zwykle wystarczy to na jakis czas do wyciszenia takiej
          negatywnej aktywności.Czasem -co jest juz prawdziwą satysfakcją nauczyciela- te
          negatywną aktywnośc udaje sie skonwertowac całkowixcie na aktywnośc pozytywną.smile
          • jul.s Re: Spór o metodę 29.10.06, 14:23
            ...odpowiedzi nie wprost na postawione w otwierającym liście pytania:

            .... jestem przekonany:
            - o konieczności wychowania w absolutnym szacunku dla rodzica , dziadków i
            starszych !
            - o konieczności dania prawa rodzicom do "klapsa" nawet dzieciom 4,5---> letnim
            - o konieczności reagowania zdecydowanego gdy maluch /np. 3,4 letni/ podnosi
            rękę na matkę czy dziadka
            - o podstawowej roli "Edukacji" w rozwoju społeczeństwa /polityka/ - szacunek i
            kasa nauczycieli
            .....a wszystko musi się dziać w rodzinie gdzie tata kocha mamę - gdzie
            obiad/kolacja/ jest jedzona razem ,gdzie problemy rodziny są wtedy
            rozstrzygane /dyskutowane/ itd.....

            ..w takiej rodzinie bylem wychowany i tak wychowywałem i wychowuje moje dzieci -
            -to może ideał , ale nie taki trudny do zrealizowania !!!!!

            ..prosty julek.. bez teorii..
            • krytyk2 Re: Spór o metodę 29.10.06, 17:05
              julku,piszesz rzeczy sluszne i prawdziwe,tylko nie bierzesz pod uwagę,że Twój
              scenariusz nie może być juz realizowany na dużą skalę.Zostaly enklawy,resztki
              dobrych zasad wychowania i nie one ,niestety ,wyznaczają reguły gry na skalę
              całego społeczeństwa.Regułą jest wtej chwili zdawkowy kontakt rodziców z
              dziećmi,nastawienie na zdobywanie rzeczy materialnych,z pominieciem potrzeb
              emocjonalnych wlasnych i najbliższych.
              Szkoła ,w której dzieciaki spędzaja coraz więcej czasu,nie może ze swej istoty
              przejąć roli rodziny.Zbiera tylko żniwo rozkładu rodziny.W szkole gdzie w
              sztucznym skupisku rośnie strach i lęk efektem może byc już tylko agresja.
              Też jestem za postawieniem dziecku granicy.Jesli narzędziem mialby tu być
              okazjonalny klaps-czemu nie.Ale biciem nie wychowa się kogoś ,komu nie
              zaszczepiono,podstawowych zasad moralnych,komu nie okazano miłości,kto czuje
              sie na tym świecie nikim.
              • zettrzy Re: Spór o metodę 29.10.06, 18:18
                "zdawkowy kontakt rodzicow z dziecmi" wynika glownie z tego, ze zachowanie
                malego dziecka wymaga nieustannej korekty, czesto wspomnianych wyzej klapsow
                ktore maly zrozumie duzo lepiej niz dluga i abstrakcyjna tyrade z zakresu
                behawioryzmu (czy tak sie mowi po polsku?), a przeciez dzieci bic nie wolno,
                wiec jesli tylko srodki materialne pozwalaja, rodzice staraja sie "wykupic" od
                wychowania poprzez zaspakajanie zachcianek potomstwa
                a ze zachcianki przechodza od "tata chce rower" do "chce wymacac kolezanke" to
                inna sprawa
                zwlaszcza, ze z gory wiadomo ze nie bedzie zadnych reperkusji, bo swiat jest
                pelen "madrych", "wyrozumialych" liberalow, ktorzy zrobia wszystko aby kazdego
                zwyrodnialca obronic przed kara za przewinienia

                nie bede powtarzac co napisalam o zwiazku wysokich kar z poziomem kryminalnosci
                bo to sa tzw. gole fakty, bardzo niewygodne dla teoretykow wychowania
    • mu_ndek Re: Spór o metodę 01.11.06, 14:07
      Kim była (bolesne to „była”wink tym przysłowiowym odmieńcem przepędzanym z jednej
      do drugiej samotnej ławki. Tą wyszydzaną wrażliwością bez oparcia w nikim, –
      dlatego można ją było bezkarnie zaatakować?

      Czym sobie na to „zasłużyła” czy była w naturalny sposób bardziej dojrzała -
      lekceważąc, na co dzień głupotę szkoły i wyczyny kolesiów bohaterów od konsoli.
      Czy raczej pogardzaną nieśmiałą wielbicielką książek o zwierzętach bliższych
      jej niż ludzie. Czy może na wpół świadomie pożądaną wyniosłą „tapetą” nad wiek
      rozwiniętą i niedostępną.? Nic nie wiemy. Nic poza przerażeniem - nic poza
      tragedią i samotnością jej decyzji.

      Tak byśmy chcieli być sprawiedliwymi mścicielami – dopaść ukarać zniszczyć –
      mieć władzę- w grupie znów- razem przeciwko – zrównać z ziemią – zapomnieć
      nasze człowieczeństwo zagłuszyć je w stadzie. Wściekła bezradność.

      Czemu dzieci są tak bezwzględne w grupie a tak bezradne w samotności. Czemu
      ludzie tacy są? Czy może jeszcze nie jesteśmy ludźmi a tylko bywamy nimi w
      samotności - czasami?

      • zettrzy Re: Spór o metodę 02.11.06, 01:00
        > Czym sobie na to „zasłużyła”

        alez wystarczy poobserwowac tzw. zycie przez chwile aby wiedziec - WYGLADALA
        slabo, miala WYGLAD latwej ofiary, jej widok budzil atawistyczna agresje - czyz
        owi chuligani, ktorzy tak sie stawiali dopoki nie przyszla po nich policja,
        odwazyliby sie zaatakowac kogos duzego, silnego, mocnego, zdolnego do obrony?

        dzieci tongue_out

        kiedy slysze o takich wyczynach DZIECI zaluje ze naleze do tego samego gatunku
        • scand Re: Spór o metodę 02.11.06, 09:23
          > kiedy slysze o takich wyczynach DZIECI zaluje ze naleze do tego samego
          gatunku

          Ależ to nie jest nic nowego. Jeśliby dać człowiekowi całkowitą wolność to
          niechybnie wykorzysta ją do zniewolenia Innego. Dlaczego ? Bo po prostu jest to
          możliwe.
          A dzieci można ukształtowac dość dowolnie ( ich podstawowa nauka to przez
          naśladowanie - naśladują także moralność którą widzą wokoło ) Dzieci
          ludożerców zapewne nie widzą nic złego w zajadaniu się mięsem ludzkim. Dlatego
          powinniśmy się zastanowić nad nasza kulturą która ma tak zaskakujące czasami
          lustro.
          • zettrzy Re: Spór o metodę 02.11.06, 18:24
            ale w tej samej kulturze zyja dzieci ktore juz jako niemowlaki zaczynaja
            niszczyc co tylko podpadnie im pod lapki, oraz dzieci ktore w tym samym okresie
            zycia glownie usmiechaja sie i gaworza, a lapkami manipuluja wokol siebie, bez
            szkody dla otoczenia
            tak, dzieci mozna uksztaltowac na wiele sposobow, sa przeciez znane przypadki
            ludzi wychowanych na psy, ale nie da sie przeskoczyc barier genetycznych
            • scand Re: Spór o metodę 03.11.06, 10:28
              To frapujące pytanie:
              czy ludzie już rodzą się w takim razie zbrodniarzami ? Albo przynajmniej ze
              zbrodniczymi predyspozycjami ?
              Mimo wszystko uważam, że większy wpływ ma tu "wychowanie", które oczywiście nie
              jest tylko oficjalnie zadekretowanym wychowaniem.
              • 7zahir Re: Spór o metodę 03.11.06, 14:18
                zbrodnia.killer.radom.net/zbrodnia.php?dzial=psychologia&dane=MozgMordercy
                • krytyk2 Re: Spór o metodę 03.11.06, 17:10
                  Witaj Zahir!
                  To, co przeczytalem ,jest szokujące!
                  Wyplywa z tego prosty wniosek,że w wielu przypadkach ludzi takich należaloby -
                  zamiast karać -poddawać regularnemu leczeniu.Problem, prwdopodobnie, w tym ,że
                  ludzka znajomośc skomplikowanych procesow i zalezności biochemicznych w mozgu
                  jest tak niewielka,że na taki scenariusz przyjdzie nam czekać dziesiątki
                  lat,jesli nie wiecej...
                  • 7zahir Re: Spór o metodę 03.11.06, 18:56
                    Jesli na tym ma polegac kolejny krok
                    w naszej ewolucji to......czarno to widzę.
                    Mysle jednak, że to jest jedna z teorii,
                    ponieważ dotąd nie ma doniesień
                    o potwierdzonym wykryciu genu odpowiedzialnego
                    za agresję, a wynik interpretacji wspomnianych tam
                    badań zawsze zalezy od interpretatora.

                    • krytyk2 Re: Spór o metodę 03.11.06, 20:32
                      no,wydaje mi sie ,ze tu dowody mamy na dloni.Jesli poziom serotoniny znacznie
                      odbiega od normy a to ona odpowiedzialna jest za hamowanie pomiedzy płatem
                      czolowym a osrodkiem emocji,to czegóż jeszcze trzeba.Tym ,co jest
                      do "dobadania",sa szczegóły "dlaczego?", "jakie jeszcze czynniki?",itp
                      dotyczące calej biochemii tych zjawisk a że diabel tkwi w szczegolach więc po
                      początkowym latwym wyważeniu drzwi dalsze badania moga trwac b dlugo...
                      • kyos "supersamiec" 04.11.06, 20:48
                        słyszałem że podobno odkryto iż u niewielkiego (ale tylko niewielkiego) odsetka
                        mężczyzn istnieje chromosom XXY, odpowiedzialny za genetyczne skłonności do
                        okrucieństwa --co potwierdza poniekąd obserwacje Cezara Lombroso z drugiej
                        połowy XIX wieku --przy czym ten twórca szkoły antropologicznej w prawie karnym
                        znał tylko jeden sposób rozwiązywania takich przypadków: eksterminacja
                    • scand Re: Spór o metodę 06.11.06, 11:13
                      > Jesli na tym ma polegac kolejny krok
                      > w naszej ewolucji to......czarno to widzę.

                      - zamiast pobytu w więzieniu pobyt w specjalnym szpitalu,
                      - o wyleczeniu decyduje lekarz który ponosi odpowiedzialność za błędną diagnozę
                      wyleczenia ( wobec czego woli "leczyć" dłużej niż to konieczne i używać
                      silniejszych dawek)
                      - wprowadźmy jeszcze bezprzewodowy monitoring substancji odpowiedzialnych za
                      agresję ( specjalizowane chipy)
                      a mamy obraz więziennictwa drugiej połowy XXI wieku.
                      No i monotoring , non stop 24 na dobę - dane z monitoringu analizują już nawet
                      nie ludzie a specjalne programy ktore włączają alarm kiedy dzieje się coś
                      niepokojącego.
              • zettrzy Re: Spór o metodę 05.11.06, 18:28

                > To frapujące pytanie:
                > czy ludzie już rodzą się w takim razie zbrodniarzami ? Albo przynajmniej ze
                > zbrodniczymi predyspozycjami ?

                ponoc badania na ten temat sa regularnie obcinane przez rozmaite komitety i
                Ciala Decydujace o Finansowaniu Projektow Badawczych, poniewaz wyniki wychodza
                bardzo Niepoprawnie Politycznie
                mam hipoteze wyjasniajaca to zjawisko, ale jest ona wysoce niepochlebna dla
                obroncow PP
                • scand Re: Spór o metodę 06.11.06, 09:51
                  > mam hipoteze wyjasniajaca to zjawisko, ale jest ona wysoce niepochlebna dla
                  > obroncow PP ...

                  Ano własnie.
                  Kapłani KPP (Kościoła Politycznej Poprawności) wyznaczają zakresy pytań i
                  odpowiedzi , ostatnio wzięli się nawet za reinterpretację starych filmów -
                  wycinają z nich np. sceny gdzie bohaterowie romantycznie zaciagają się
                  papierosem..
                  W ten sposób poza oficjalnym nurtem rodzi się wiedza utajona dostępna tylko
                  wtajemniczonym wink

        • mu_ndek Re: Spór o metodę 06.11.06, 23:13
          zettrzy napisała:


          > kiedy slysze o takich wyczynach DZIECI zaluje ze naleze do tego samego
          gatunku


          Trochę za późno żałować - chociaż z drugiej strony nie mamy zbyt dużego wyboru.
          Chodzi raczej o jakąś radę -poza -świętym stadnym oburzeniem.
          Może trzeba zastanowić się nad tym gatunkiem, którego się wstydzisz.
          Jaki to właściwie gatunek?


        • mu_ndek Re: Spór o metodę 06.11.06, 23:44
          zettrzy napisała:


          > dzieci tongue_out
          >
          > kiedy slysze o takich wyczynach DZIECI zaluje ze naleze do tego samego
          gatunku

          Albo inaczej.

          Co w nich umarło albo, co się nie narodziło – mimo wszystko mimo tragedii –
          (pustego pokoju wypełnionego ponad miarę twarzami szydzących – śmiech wypala
          piętno nie do zagojenia) nie mogę zgodzić się na pomijanie przyczyn . Jakoś nie
          przychodzi mi łatwo stadne potępieni ... bo musiałbym zacząć się wstydzić za
          własny gatunek

          • zettrzy Re: Spór o metodę 07.11.06, 00:27
            > Co w nich umarło albo, co się nie narodziło

            nic nie umarlo, bo zeby umrzec musialo by sie najpierw narodzic, a jakos nie
            widac aby narodzilo sie w nich cos dobrego
            przyczyn mozemy szukac tak dlugo az kolejny bandyta da nam w leb kiedy zechcemy
            podejsc do niego na tyle blisko abysmy mogli lepiej widziec tongue_out

            dlatego mimo wszystko wole wstydzic sie za wlasny gatunek i nie udawac ze
            kiedys wyjdzie nam kwadratowe kolo
            • mu_ndek Re: Spór o metodę 07.11.06, 13:46
              zettrzy napisała:

              > przyczyn mozemy szukac tak dlugo az kolejny bandyta da nam w leb kiedy
              zechcemy
              > podejsc do niego na tyle blisko abysmy mogli lepiej widziec tongue_out


              Więc strach jest metodą! Extra ale trochę niebezpiecznie. Może się jednak
              okazać, że właśnie strach przed „nie zaistnieniem” popchnął tych potwornych
              głupków bez wyobraźni i empati (bandytów, jeśli wolisz) do tego, co zrobili i
              strach przed opinią innych był jednym z elementów tragicznej decyzji ofiary.
              Strach być może kazał nie zauważać i nie reagować dorosłym.
              Strach to dość - strachliwa metoda( metoda to może za duże słowo, bo to po
              prostu strach –emocje metoda stadna z arsenału, tzw. „zdrowego rozsądku” ) i
              może szkoda czasu ... .

              Z drugiej jednak strony ciekawi mnie Twoja recepta na wyjście z tej sytuacji,
              bo jeśli nie wiara, ( bo brak Ci wiary w ludzki gatunek), jeśli nie nauka, ( bo
              to jakieś „ kwadratowe koło”wink pewnie nie filozofia oparta na jakiś autorytetach
              ( bo mało się nimi posługujesz) – to, co? ( nie pisz tylko, że „ zdrowy
              rozsadek”, bo ze śmiechu nie będę mógł trafić w klawisze)


              > dlatego mimo wszystko wole wstydzic sie za wlasny gatunek i nie udawac ze
              > kiedys wyjdzie nam kwadratowe kolo

              No tak - już wiem naszym rozwiązaniem jest – wstyd!

              • zettrzy Re: Spór o metodę 08.11.06, 00:29
                tych glupkow bez wyobrazni motywowal nie strach, tylko jego brak, totalne
                poczucie bezkarnosci, nieskrepowana chec "wyzycia sie", swiadomosc ze i tak nic
                im sie nie stanie, bo przeciez "dzieci bic nie wolno" - tak, masz racje ze
                strach, w odniesieniu do takich jak oni, daje bajeczne efekty; zgadzam sie tez
                ze ich ofiary odczuwaly strach, baly sie dzialac w obronie wlasnej, poniewaz
                przeciwstawienie sie takim typom, przepraszam, "naduzywanie dzieci", jest
                wysoce niepoprawne... czyli wracamy do punktu wyjscia, to jest hipokryzji
                zalewajacej dzisiejsze spoleczenstwa

                zreszta, samo szukanie jakiejs "metody" ulepszenia ludzkiej natury przypomina
                mi wiare w magiczna pigulke, co to poradzi i na bezsennosc i na brak energii,
                hyperaktywnosc nadmierna sklonnosc do snu, wypelni portfel, zesle aniola
                stroza, da nam wieczna mlodosc i pieknosc i milosc najpiekniejszej ksiezniczki
                na swiecie i do tego pol krolestwa...

                wyjscia z tej konkretnej sytuacji nie ma, bo sie nie przywroci zycia, najwyzej
                mozna dac jakas przykladowa kare zloczyncom, aby odstraszyc innych
                potencjalnych lobuzow; tak ta bardzo stara i nienaukowa metoda dziala, strach
                przed kara zapobiega wykroczeniom, bez wzgledu na stopien niewygody jaki ta
                prosta prawda sprawia rozmaitym wynalazcom metod ulepszania swiata
                • mu_ndek Re: Spór o metodę 11.11.06, 20:43
                  Roman to ty?
                  • zettrzy Re: Spór o metodę 16.11.06, 02:53
                    Roman kto? Polanski?
                    • mu_ndek Re: Spór o metodę 18.11.06, 19:33
                      Ja raczej mówię o Twoim strachu, – bo nie znajdujesz innej recepty jak tylko
                      kara ( obozy dla tych wrednych głąbów albo trzeba by im odcinać ręce jak
                      ukradną a jak zgwałcą to...)
                      To takie proste – najprostsze! może nawet prostackie? Tak mi się zdaje, że nie
                      różnisz się zbytnio receptami od naszego światłego ministra oświaty romana
                      giertycha, więc dla pewności spytałem. Jesteście jakoś niebezpiecznie
                      zapatrzeni w przeszłość.

                      • zettrzy Re: Spór o metodę 18.11.06, 21:23
                        Jesteście jakoś niebezpiecznie
                        > zapatrzeni w przeszłość.

                        nie sposob budowac przyszlosci bez spojrzenia w przeszlosc; ile razy ktos tego
                        sprobowal (spoleczenstwo komunistyczne mialo byc stworzone na podstawie czystych
                        zasad, bez "spojrzenia w przeszlosc") konczylo sie katastrofa duzo gorsza od zla
                        jakie te nowe pomysly mialy naprawic
                        ucinanie rak, potem palcow, za kradziez doprowadzilo w pewnych krajach do
                        takiego stanu ze mozna wystawic na ganek przed domem polowe dobytku, wyjechac na
                        miesiac, a po powrocie zastac wszystko w idealnym porzadku, no moze bedzie przy
                        tym stos poczty, dostarczonej pod nasza nieobecnosc... tymczasem w sasiednim
                        watku dowiaduje sie ze sa kraje w ktorych prawo dziala inaczej wobec synalkow
                        prezydentow a inaczej wobec szarych obywateli... u nas nie do pomyslenia

                        a skoro Roman Giertych wymyslil cos uzytecznego, dlaczego nalezy to odrzucac?
                        TYLKO dlatego, ze autorem jest Roman Giertych? taki sposob myslenia nazywa sie
                        bigoteria, nie wiem czy wiesz
    • malvvina Re: Spór o metodę 09.11.06, 13:16
      mam ochote SIE dobic kamforo : to wynik przypadku. kazdy z nas napotyka dobre i
      zle przyklady w zyciu (w spoleczenstwie rodzinie szkole z kolegami itd itp).
      I kazdy co innego pamieta i zachowuje. A potem powiela. Nie pytaj mnie
      dlaczego - nie wiem.

      PS jakie sa metody wychowawcze ? bo nie znam. widze natomiast ze rodzice robia
      co moga w danym momencie i w zaleznosci od sytuacji.
      • scand Re: Spór o metodę 06.12.06, 10:09
        > widze natomiast ze rodzice robia
        > co moga w danym momencie i w zaleznosci od sytuacji.

        Możliwości rodziców tez są ograniczone - a dzisiaj w erze róznorodnych mediów
        jeszcze mniejsze niż kiedyś.
    • roseanne dopiero dzis sie doczytalam 17.11.06, 16:02
      tak sobie mysle, moze nawet slusznue, ze najwiekszym bledem byl brak
      odpowiedniej reakcji na pierwsze drobne ( niby) przewinienia
      przymkniecie oka na np ataki slowne prowadzi do poczucia sily w napastniku, po
      slowach ida czyny... w ktoryms momencie brakuje juz sposobu rak szybka skuteczna
      reakcje, bo psyche zdazylo sie na tyle zmienic, ze nie widzinieprawosci
      zachowan, czerpie tylko przyjemnosc z "bycia gora"

      analogicznie poczucie pewnosci siebie i samoocena ofiary spada w zastraszajacym
      tempie, rosnie poczucie goryczy i czasami potrzeba odwetu...


      niby w tych naszych, USA, szklach jest haslo "0 tolerancji dla przemocy" - w tym
      oczywiscie rowniez psychicznej, slownej, zastraszania itd
      ale z drugiej strony samo zgloszenie przez dziecko do pedagoga szkolnego
      sytuacji czesto do niczego nie prowadzi....
      biedne dziecie slucha narastajacych fal wrednych plotek na swoj temat, a szkola
      absolutnie nic nie robi - bo nikt nie podal konkretnego imienia, albo bo
      sytuacja sie zaczela poza czasem szkoly - nie wazne ze kontynuowana jest w szkole...


      z wlasnego zyciaszkolnego pamietam jedno - od razu takich na dywanik, z
      wezwaniem rodzicow, najlepiej by jeszcze byli swiadkowie zdarzenia, ale nie
      stety czasami to za duzo szczescie na raz...



      goryczy u mnie masa dzis, ale znow sie probuje przekopac przez to paskudztwo szkolne
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka