skuter44
26.07.12, 16:20
Po wątku wspomnień dzieciństwa może warto przypomnieć sobie i nam pierwszą pracę.
Teraz zbyt wielu młodych, wykształconych ludzi nie może znaleźć pracy bądź nie jest w stanie pracować na swój rachunek. To jest tragedią dla nich, dla całego państwa.
Nie można jednoznacznie powiedzieć, że kiedyś młodym było łatwiej. O pracę było łatwiej
a do 1956 roku (chyba) były nawet nakazy pracy dla absolwentów. Ja po ukończonym technikum statystycznym zatrudniony zostałem w gminnej spółdzielni "samopomoc chłopska". Właściwie pracę mi załatwił sąsiad bo znał prezesi. Prezesów było trzech - główny był po podstawówce, ten od skupu miał ogólniak a drugi wiceprezes nie legitymował się żadnym świadectwem szkolnym. Podobnie wykształceni byli pracownicy w biurze GS "SCH" w Opolu.
Na 30 osób tylko 3 miało wykształcenie średnie. Dano mi od razu odpowiedzialne stanowisko
likwidatora za 450 zł miesięcznie ( chleb kosztował ok. 2 zł, kasza gryczana kosztowała 12,80 zł, a pół litra wódki 25 zł). Praca moja polegała na sprawdzaniu rachunkowym wszystkich dokumentów przed skierowaniem ich do księgowości. Narzędzia pracy to - głownie liczydło drewniane i kalkulator (tzw.(kręciołek, cyfry do obliczeń ustawiało się przy pomocy wystających blaszek, na bębnie kręciołka a wyliczanie odbywało się przez wielokrotne obracanie korbką). Nieraz musiałem też coś napisać na maszynie do pisania. Byłem dobrze przygotowany do tej roboty bo w technikum (były przedmioty - korespondencja i księgowość) nauczono mnie pisać biegle na maszynie metodą bezwzrokową, liczyć na liczydłach i elektrycznym kalkulatorze ( w K-2 w Bydgoszczy odbywaliśmy co roku miesięczne praktyki, moja polegała na noszeniu faktur z wydziałów i obliczaniu kosztów wydziałowych - 15,5%
na dokumentach). Nie uczono nas prawidłowych zachowań w pracy. Dobra atmosfera w pracy
szybko nauczyła mnie jak współpracować z woźnicami, magazynierami, prezesami i w księgowości. W dniu pierwszej wypłaty (za sierpień 1957 roku) magazynier wyjął pod koniec z segregatora ćwiartkę wódki. Oświadczył, że mam pierwszą wypłatę a więc powinienem
postawić. Był to mój pierwszy kieliszek wypitej wódki. Nieźle zakręciło mi się w głowie. Nic dziwnego miałem wtedy 17 lat i 1 miesiąc . Potem bywało, że pół litra wywoływał prezes gs-u. Wyjmował z kieszeni 5 zł i mówił - mam 5 zł skocz przynieś polówkę. A wiec zawsze musiałem te swoje 20 złotych dołożyć. I tak pracowałem przez 4 lata. Dopóki nie wyszukano mnie i nie zaproponowano mi pracy w Prezydium Powiatowej rady Narodowej na stanowisku
kierownika samodzielnego referatu statystyki. Ale o tym mogę napisać w następnym wątku, jeśli kogoś by to interesowało.
O tym GS-ie dodam, że skończyłem na poborach 750 zł ale wykonywałem czynności co najmniej na dwóch etatach : likwidatora i inwentaryzatora. Ponadto prowadziłem kółko rolnicze, a ścisłej - wypożyczalnię sprzętu rolniczego : ciągnika, różnych narzędzi. Polegało to
na wydawaniu i odbiorze tego sprzętu od rolników, przyjmowaniu opłat gotówkowych na ponumerowany kwitariusz i rozliczaniu co tygodniowym.
Remanenty prowadziliśmy na bardzo rozległym terenie GS - do 20 km - dojeżdżając do sklepów (w lecie) rowerami. Były to rosyjskie rowery z licznikami . Za przejazd płacono nam
(chyba) 30 gr za km. Było ponad 20 sklepów. Towar rozwożony był wozami i sańmi.
Miałem też zlecenie specjalne, taki czyn społeczny. Polegało ono na uporządkowaniu akt GS z lat wojny i do 1948 roku). Archiwum GS-u z czasów przedwojennych i czasów okupacji było nieuporządkowane.Dokumentacja była zgromadzona w dużym bardzo pokoju (potem była tam świetlica, sala gromadzeń). Pokój wypełniony po sufit. "Porządkowałem" to "archiwum" kilka miesięcy . W tej kupie papierów znajdowały się książki - białe kruki. Wydobyłem też kinowy aparat projekcyjny Zeiss Icon , na wąską taśmę . Nieźle chyba spisywałem się w tym GS-ie,
bo 2 latach mówi mi żartobliwie - "idzie czwarty prezes". A przypominam, miałem mniej niż 20 lat. Była to niezła szkoła życia. Wtedy jeszcze (przynajmniej w GS-ie) nie czuło się skali nieszczęścia jakie dla Polski przyszło wraz z armiami czerwonych . Trwała odbudowa zniszczeń a ludzie byli na dorobku.