eudoksja26
14.09.19, 20:03
Jestem świeżo po lekturze "Przeminęło z wiatrem" i mocno rzuciło mi się w oczy podobieństwo Waltera do Ashleya. Obaj wrażliwi, przenikliwi, widzący więcej niż inni, jeśli chodzi o brzydotę wojny i spustoszenie, jakie za sobą wojna pociągnie... Obaj wiedzący, że nie będzie już powrotu do starego świata.
Tylko dlaczego Walter nie wydaje się tak irytujący, rozmemłany i niezaradny jak Ashley?!
Mam wrażenie, że lepiej dla niego, jako postaci literackiej, że zginął.
Co sądzicie?
I dlaczego właściwie Walter nie odwzajemniał uczuć Uny?