effie1980
18.08.14, 18:22
Ktoras tu dopiero uzyla takiego stwierdzenia. Jak sobie z tym radzic? Moja corka tyle o ile po polsku mowi, malo skladnie, angielski generalnie przewaza, ale troche mowi. Jednak z wiekiem jej angielski rozwija sie blyskawicznie, podchwytuje najrozniejsze slowa, sformulowania, w przedszkolu uczy sie najrozniejszych rzeczy np wrocila ze znajomoscia kosci piszczelowej I roznych narzadow, bo mieli tydzien zdrowia I ciala. Ja staram sie uzywac jak najbardziej zroznicowanego jezyka, duzo czytamy. Dla przykladu na ten tydzien zdrowia kupilam ksiazke o ciele I ja poczytywalysmy po polsku. Jednak wydaje mi sie, ze zupelnie nieproporcjonalnie rozwija sie jej nie tylko slownictwo, ale w ogole gietkosc, latwosc poslugiwania sie jezykiem. Bawimy sie w rozne rymowanie, spiewanie, wymyslanie historii, cuda niewidy, zeby jak najwiecej jej jezyka przekazac, ale wydaje mi sie, ze jestem na przegranej wojnie. Zaraz pojdzie do szkoly I musialabym homeschooling uprawiac, zeby jezyk mial szanse dorownac angielskiemu. Polskie szkoly nie wchodza u nas w gre, po pierwsze mieszkam w takiej okolicy, gdzie sa niedostepne, poza tym weekend to jedyny czas, kiedy mozemy spedzac cala rodzina. Jak probujecie radzic sobie z ta przepascia? Juz nie mowiac o tym, ze ona chce rozmawiac o coraz bardziej skomplikowanych rzeczach, emocjach relacjach , ja of niej mowie po polsku, ale ona odpowiada po angielsku. Moge wymusic zeby mi powiedziala tak czy nie, czy poprosila o wode, ale nie moge udawac, ze nie rozumiem, kiedy mi opowiada, ze bylo jej przykro, bo kolezanka wolala sie pobawic z kims innych. To juz za bardzo wplywalovy na nasze relacje I bliskosc. Nie wiem jak przeskoczyc na nastepny poziom jezykowy.