juslena
13.09.17, 10:00
Mam 30lat od 4 jestem zona a od 2 matka żywego chłopca. Zanim wzięłam ślub zamieszkalam z mężem u jego rodziców przyznam że atmosfera w domu była bardzo gęsta jakby coś wisialo w powietrzu. Wszyscy zajmowali się sobą żyli osobno ale pod jednym dachem nawet wolny czas każdy wolał spędzać sam rzadko wspólnie chyba że teść coś wymyślił to wszyscy jak jeden mąż stawiali się. Największe problemy pojawiły się gdy urodzilam. Leżąc w szpitalu 2tygodnie nawet nie zadzwonili ani nie przyszli bo nie miałam synka przy sobie dopiero dzień przed wyjściem przyszła jak maly byl ze mną. W domu z dzieckiem zostałam sama tesciowa przychodzi la jak i kiedy chciała nie zwracając uwagi na to co mówię że np zle się czuję czy maly śpi niech innym razem wpadnie to było nie ważne. W międzyczasie teść odstawil akcje ze chce się wieszać i powiedział ze ma w dup..wnuka. Mąż poleciał była policja pogotowie a na 50ur teściowej wyzwal mnie ze to niby nauczyłam 10miesięczne dziecko by do dziadka nie poszedł i obwinili mnie za całą aferę z policją. Długo jeszcze mogę pisać ale mysle ze tyle wystarczy by coś doradzić.