margoux
20.08.08, 17:49
Przeglądam sobie właśnie bazę i tak mi się w oczy rzuciły aspekty
między Słońcem i Saturnem. Większość źródeł rozpatrując tę parkę w
synastrii wskazuje na pewne ograniczenia, dominację jednej strony z
pozycji autorytetu, wzajemną zależność. Właścicel Saturna w takich
układach ma być postrzegany jako osoba wymagająca od właścicela
Słońca, oceniająca go, będąca dla niego autorytetem. Popatrzyłam na
przypadki 3 relacji damsko męskich (o różnym stopniu zażyłości) i
stwierdziłam, że we wszystkich przypadkach było dokładnie na odwrót.
1. on-Słońce, ona-Saturn w koniunkcji
2. on-Saturn, ona-Słońce w opozycji
3. on-Saturn, ona-Słońce w koniunkcji
We wszystkich tych przypadkach to Słońca były postrzegane przez
Saturny jako autorytety, które uderzając swoim słonecznym blaskiem w
saturniczna skorupę powodowały wyzwalanie kompleksów w tych
ostatnich. To nie Saturn uwierał te Słońca, bo one sobie spokojnie i
dostojnie, jak to Słońca, błyszczały, nie zważając na starego
ponuraka i nie rozumiejąc jego wewnętrznych oporów, zahamowań i
ograniczeń. To Saturny były stroną bardziej zaangażowaną, ale żyjącą
w przeświadczeniu, że nie zasługują na Słońce.
I tak sobie myślę, że w radixie, Saturn może faktycznie własne
Słońce tłamsić i ograniczać, ale w synastrii te role się odwracają
(o ile oczywiście Słońca też nie są kalecone Saturnem natalnie, ale
w ww. przypadkach nie były).
Może ktoś będzie miał inne spostrzeżenia. Chętnie wymienię się
doświadczeniami.
Pozdrowienia,
m.